Kiedyś myślałem, że w Internecie nie da się nic znaleźć o zespole „The The”. Na szczęście co by złego nie mówić o tych wszystkich śledzących nas algorytmach, przynajmniej do tego się przydają, żeby zauważyć, że ludzie w powtarzalny sposób wpisują tę, zdawałoby się, bezsensowną zbitkę przedimków.
Tylko raz zetknąłem się w żywym dialogu z osobą, która ją wypowiadała w kontekście innym, niż grupa Matta Johnsona. Justin Timberlake grający Seana Parkera w filmie „Social Network” mówi do Jesse Eisenbega w roli Marka Zuckerberga: „drop the the”. I serwis „Thefacebook” staje się serwisem „Facebook”.
A co na to wyszukiwarki? Gugiel jak zwykle jest najlepszy. Od razu się domyśla, że chodzi mi o The The. W ogóle nie dostaję odnośników NIE związanych z grupą
W Bingu owszem, na pierwszym miejscu jest oficjalna strona grupy, pojawiają się też najpopularniejsze klipy, ale zupełnie nie wiadomo z jakiego klucza na drugim miejscu mam „The West – Poznaj świat Dzikiego Zachodu…” (rety, boję się klikać), na czwartym słownikowe hasło „the” (definite articleu sed, especially before a noun , with a specifying or particularizing effect, as opposed to…), potem „Największy, pierwszy polski serwis poświęcony serialowi The Vampire Diaries”, „The Lord of the Rings: The Fellowship of the Ring – Official Site” i „The Veronicas – Official Site”.
Aż mi się przypomniały czasy starej, dobrej Altavisty. Bing najprawdopodobniej wysoko umieścił popularne strony, które ciąg znaków „the” mają w tytule.
Z DuckDuckGo – tragedia. Na pierwszym miejscu dał mi stronę sponsora (wyłączyłem dla nich Adblocka, bo trzymam za nich kciuki). „T.H.E. Swimwear”. Potem strona zespołu (hura!), ale potem znowu „definite article” ze słownika, „The Who – Official Site”, „The Onion – Official Site” i „The Cure – Official Site”.
Czyli podobny problem. A jak u was?
Do eksperymentów proponuję soundtrack w postaci finale grande do znakomitej płyty „Soul Mining” – „The Giant”. To był też soundtrack do kawału mojego życia jako melancholijnego nastolatka z blokowiska.
Ale zgodnie z zasadą „prawdziwą muzykę poznaje się w młodości”, będę tego dzisiaj bronić nieśmiertelnym i tak naprawdę obiektywnie nic nie znaczącym argumentem: „świetnie znieśli próbę czasu”. Cokolwiek to znaczy…