Paweł Lisicki, nowy naczelny „Rzeczpospolitej”, przemówił komentarzem na temat gafy Benedykta XVI. Ubolewał nad tym, że dotychczasowy proces dialogu między religiami oparty był na fundamentalnym nieporozumieniu: „Systematycznie zacierano choćby podstawową różnicę między chrześcijaństwem, głoszącym zasadę niesprzeciwiania się złu przemocą, a islamem, uznającym szerzenie religii w świecie przy użyciu przemocy za obowiązek religijny. Wezwanie do dżihadu stało się tym samym co nauki moralne z kazania na Górze”.
Otóż wezwanie do dżihadu jest tym samym co deklaracja Chrystusa „Nie mniemajcie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz!” (Mt 10,34). Albo tym samym, co tak ceniony przez miłośników kicz-rocka cytat z „2 Tm 2,3” o „żołnierzach Chrystusa”.
Można oczywiście takie cytaty interpretować metaforycznie, że "miecz to słowo", że chodzi o gotowość do wyrzeczeń i walki z własną słabością, ale – saprajs saprajs – dokładnie tak samo „dżihad” najczęściej interpretuje się w islamie.
Można też te cytaty interpretować dosłownie, w duchu fizycznego mordowania niewiernych i taka intepretacja przeważała przez pierwsze dziewiętnaście stuleci chrześcijaństwa. Nawet w samej Europie ostatnie reżimy katofaszystowskie – w Portugalii i Hiszpanii – upadły dopiero w połowie lat 70., ale kontynuujące ich tradycję dyktatury w Ameryce Łacińskiej dotrwały do początku lat 90. Czy paręnaście lat przerwy w mordowaniu niewiernych to nie jest troszkę przykrótko by mówić aż o "zasadzie niesprzeciwiania się złu przemocą”?
I oczywiście można powiedzieć, że istnienie takich dyktatur to nie jest wina Kościoła tylko instrumentalnie wykorzystujących go polityków (ciekawe swoją drogą, czy ksiądz Tiso, słowacki firer, był raczej człowiekiem Kościoła czy polityki?). Tylko że dokładnie to samo powie świecki muzułmanin o islamskich fundamentalistach – że instrumentalnie manipulują cytatami z Koranu, dosłownie odczytując metafory dla doraźnej korzyści politycznej.
Jedyną różnicą jest to, że chrześcijaństwo jest starsze, więc w tej kulturze więcej mamy ludzi zdolnych do wyjścia ponad poziom naiwnego licytowania się w stylu „moja religia jest dłuższa od twojej”. Islam jest dopiero w czternastym stuleciu istnienia, więc więcej tam ludzi traktujących ludzi innej wiary tak, jak czternastowieczni chrześcijanie.
Obserwuj RSS dla wpisu.