Przepraszam za zaniedbywanie bloga – siedzę sobie we Wrocławiu na festiwalu Prix Visionica. Nie mam nawet usprawiedliwienia typu „nie mam jak się podłączyć do sieci”, bo Wi-Fi tu jest na rynku (czad!) a do tego brobend w hotelu. Wrocław to idealne miejsce na wczasy z laptopem, uwielbiam taką właśnie kombinację: piwko + polędwica z grilla + stolik na rynku + bezprzewodowa sieć + piękna pogoda.
Prowadziłem dyskusję panelową z Fiszem i Alexandrem Bardem, szwedzkim muzykiem pop (w teledysku to zdaje się ten z wąsikiem) i zarazem teoretykiem nowych mediów, autorem książki „Netokracja”. W tej dyskusji staraliśmy się rozmawiać o tym, jak te wszystkie internetowe, panie, nowe wynalazki wpływają na robienie kariery z muzyce pop.
Burzliwe polityczne wydarzenia ostatnich dni jakoś mnie w tym wszystkim mało ruszają. Czy sprawa Geremka zaszkodzi wizerunkowi Bolandy w szerokim świecie? Pewnie że tak. Ale po pierwsze, po drugie i po trzecie, za tę szkodę odpowiadają półmózgi piszące nowelizację ustawy lustracyjnej.
Nie chce mi się tego komentować samemu, zacytuję z grubsza słowa Barda (pewnie dokładny zapis będzie gdzieś w sieci). Bard powiedział, że dla polskiego muzyka pop próbującego robić karierę na globalnym rynku największym obciążeniem będzie to, co ludzie kojarzą z hasłem „Polska”. A kojarzą głównie papieża plus coś o nazwie Catholic Families Union. „To nie jest sexy. Musicie ich wywalić, jeśli kiedykolwiek chcecie by Polska stała się światowym mocarstem popkulturalnym” – powiedział Bard.
Międzynarodowa kompromitacja jaką przyniesie Bolandzie próba odebrania mandatu Geremkowi to tylko przedsmak tego, co nas czeka, gdy faktycznie kaczyści spróbują przeforsować np. wyrzucanie z pracy naukowców czy dziennikarzy. Pretensje do autorów nowelizacji ustawy lustracyjnej.
Ja oczywiście w ramach oświadczenia lustracyjnego zamierzam pokazać kaczystom gest Kozakiewicza i proszę bardzo, niech mnie pozbawiają prawa wykonywania zawodu. Go ahead, make my day, mohairquackers.
Obserwuj RSS dla wpisu.