Lewica, prawica, góra, dół

Długi łykend dobiegł chwalebnego końca, blogosferyczną działalność czas wznowić – na razie lajcikowo. W ramach wakacyjnej lektury lekkiej łatwej i przyjemnej studiowałem w górach „Krytyki politycznej przewodnik lewicy”. Nie mam jeszcze siły na odnoszenie się do całości tego zacnego dzieła, ale sam jego początek wzbudził moje zasadnicze – acz powierzchowne – zastrzeżenie.
Przewodnik – słusznie – zaczyna się od próby określenia rodowodu historycznego lewicy. Jedzie tutaj niestety oklepanym schematem, jak to podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej „po lewej stronie prowadzącego obrady zasiadali przedstawiciele stanu trzeciego”. W następnych akapitach zbiorowy autor dzieła podkreśla, że podział na lewicę i prawicę „pojawił się w określonym momencie historycznym, przełomowym dla uformowania się nowoczesnych społeczeństw” – czyli właśnie rewolucji francuskiej.
Bajeczka o tym, jak to pojęcie lewicy i prawicy pojawiło się od przypadkowego usytuowania deputowanych podczas rewolucji ma dwie zasadnicze wady. Po pierwsze, znane są dużo wcześniejsze od Wielkiej Rewolucji Francuskiej zastosowania pojęć „lewicy” i „prawicy” w nowoczesnym znaczeniu, jako stronnictw politycznych reprezentujących różne warstwy społeczne. W „Koriolanie” Szekspira mowa o reprezentantach patrycjuszy w Senacie jako o „the right-hand file” (akt 2 scena 1). Po drugie zaś, podczas Rewolucji Francuskiej akurat radykałowie i konserwatyści siedzieli w układzie „góra/dół” – najradykalniejszą frakcję nazywano w związku z tym „góralami”.
Nie czytałem niestety żadnego poważniejszego opracowania o historii pojęć lewicy i prawicy, mam cichą nadzieję, że ktoś z dostojnych blogokomentatorów zarzuci namiarem na takowe. Jednak to co wiem o historii uprawnia mnie chyba do czepnięcia się, że wersja przedstawiona przez „Przewodnik…” jest fałszywa. Nawet jeśli istotnie w Stanach Generalnych przedstawiciele trzeciego stanu usiedli z lewej, to wynikało to z jakiejś wcześniej istniejącej tradycji, znanej już w czasach Szekspira. A gdyby układ siedzeń w Konwencie miał decydujące znaczenie dla popularyzacji pojęć politycznych, zakładalibyśmy z towarzyszem Zgliczyńskim przed laty nie pismo „Lewą Nogą” tylko „Górną Kończyną”.

Obserwuj RSS dla wpisu.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.