Jak już wszyscy wiemy, według Cezarego Michalskiego za akcją "schowaj babci dowód" stoi oczywiście Michnik. Podobnie zresztą jak za wycofaniem się Apple’a z dwunastocalowych notebooków (Adamie, rzeczywiście nie należę do najbardziej terminowych autorów, ale czy musiałeś mnie karać tak okrutnie?). Tak w każdym razie Pierwszy Emo Czwartej Rzeczpospolitej oznajmił na falach reżimowego eteru. A jak ktoś się z nim nie zgadza, to jest pacanem – tak uroczo redaktor Michalski nazwał innego dziennikarza występującego w tej samej audycji.
Stanisław Lem, który przepowiedział wszystko, przepowiedział też redaktora Michalskiego. Wymyślił on mianowicie niegdyś ciasteczko dramatyczne, które prawi morały z brzucha i nuci tym wyżej im jest niżej. Morały redaktora Michalskiego będą się rozlegać coraz wyższym głosikiem w miarę lotu nurkowego sprzedaży jego gazety. "Dziennik", który kiedyś kreowano na pogromcę "Gazety Wyborczej", okazał się najwyżej pogromcą "Nowego Dnia", naszej słynnej największej porażki w dziejach. Powtarzając drogę "Nowego Dnia", "Dziennik" zaczął w kategorii "dwieście parędziesiąt tysięcy" by w końcu trwale zająć pozycję w kategorii "sto parędziesiąt tysięcy" i właśnie walczy o pozycję lidera tego segmentu z "Rzeczpospolitą".
W sierpniu organ redaktora Michalskiego sprzedał 174,3 tysiące egzemplarzy (o cztery tysiące mniej niż "Nowy Dzień" w finałowej fazie), co oznacza roczny spadek o 21,4 procent. My sprzedaliśmy w sierpniu 438,8 tysięcy, co oznacza roczny wzrost o 8,7 procent. "Rzeczpospolita", główny konkurent "Dziennika", sprzedała w sierpniu 162,4 tysiące, spadek o 10,6 procent. Pewnego dnia Herr Axel Springer wyciągnie Das Wtykchen ze swojej Die Defizitfabrik i nad Mokotowem rozlegnie się wtedy jodłowanie wyjątkowo wysokim głosikiem redaktora Michalskiego, "wszystkooooo przeeez Michnikaaaa".
Poniekąd w tym akurat przypadku zresztą merytorycznie uzasadnione.
Obserwuj RSS dla wpisu.