Diabeł mnie podkusił i przeczytałem wywiad z arcybiskupem Nyczem w „Świątecznej”, chociaż do „Arki Noego” zaglądam mniej więcej równie często jak do kolumn sportowych. Wywiad po raz kolejny przypomniał mi, dlaczego wolę się trzymać z daleka od polskiego kościoła rzymskokatolickiego (proszę zwrócić uwagę, że by uniknąć krzywdzących uogólnień nie napisałem „od religii”,„od chrześcijaństwa” czy nawet „od katolicyzmu”).
Od tej konkretnie implementacji tej konkretnie wersji monoteizmu odrzuca mnie jednak wrodzona niezdolność hierarchów do dyskursywnego przedstawiania swoich racji. „Największym niebezpieczeństwem zagrażającym dzisiaj pokojowi jest aborcja (…) Jeśli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się wzajemnie pozabijali?”.
Ten argument nie ma oczywiście szans w trybie dyskursywnym, bo w takim trybie rozmówca wyciągnie po prostu historyczne i geopolityczne dane dotyczące zagrożeń dla pokoju i łatwo przeanalizuje, czy rzeczywiście po legalizacji aborcji w danym państwie staje się ono raczej zagrożeniem czy raczej obrońcą światowego pokoju.
Taki ktoś niechybnie opisze krwawe dwudziestowieczne wojny toczone między krajami skandynawskimi czy tak zwany le blizkrieg, w którym Francuzi zaatakowali RFN w roku 1975, zaraz po przyjęciu „prawa Veil”. Podkreśli też rolę, jaką dla zachowania globalnego pokoju odgrywają państwa traktujące aborcję zgodnie z poglądami arcybiskupa Nycza – Iran, Afganistan, Arabia Saudyjska, Sudan, Salwador, Gwatemala. Bez wątpienia gdyby zabrakło na świecie tych miłujących pokój narodów, nie byłoby jak sformować choćby pokojowych oddziałów, rozdzielających nacjonalistycznych fanatyków w zgliszczach Beneluksu.
Oczywiście, arcybiskup Nycz może „argumentować” w taki sposób tylko dlatego, że nie spodziewa się kiedykolwiek w swoim życiu usłyszeć kontrargumentu. Spodziewa się, że jego rozmówca zrobi pokorne kowtow już choćby dlatego, że to Słowa Arcybiskupa. A jak jeszcze usłyszy, że to cytat z Matki Teresy Z Kalkuty, w dodatku przytoczony kiedyś przez Ojca Świętego Jana Pawła Drugiego no to, rzecz jasna, nie w głowie mu będzie zastanawianie się nad sensownością tych słów, po prostu przyjmie je jako Objawioną Prawdę Przenajświętszej Wiary Praojców, rama rama hare hare.
Niejaki Esse, kiedy jeszcze się produkował na moim blogu, rzucił kiedyś całkiem sensowną myśl, że to nie ateistyczni filozofowie odciągają ludzi od Kościoła tylko właśnie wypowiedzi hierarchów. Nie uważam siebie za jakiegoś osobistego wroga pana Boga czy za zwolennika ateizacji społeczeństwa, ale teksty typu „aborcja to największe zagrożenie dla pokoju” tę organizację w moich oczach po prostu ośmieszają. Kochani hierarchowie, czy moglibyście chociaż udawać, że próbujecie przekonywać nie tylko tych od dawna przekonanych?
Obserwuj RSS dla wpisu.