Zgodnie z najlepszymi tradycjami mego bloga, marcowy ranking od czapy będzie ordynarnie zerżnięty z książki, którą żem se przywiózł zza Wielkiej Wody. Tym razem będzie będzie to fascynujący tytuł „Japanese Schoolgirl Inferno: Tokyo Teen Fashion Subculture Handbook”.
Książka zawiera łopatologicze diagramy typu jak zrobić sobie sobie makijaż Manba, jak wygląda typowy dzień z życia Gonguro, jak tańczyć para-para oraz psychozabawę „do jakiej subkultury byś pasował, gdybyś był japońską nastolatką”. Mi wyszło, że byłbym gotką (co za zaskoczenie, no doprawdy…).
W takim razie od gothloli zaczynamy rankingu. Według autorów książki ulice dystryktu Harajuku zaroiły się od dziewczyn przebranych za martwe Marie Antoniny dopiero w 2004 roku, gdy ukazała się powieść dla młodzieży „Shimotsuma Monogatari” opowiadająca o przyjaźni gotyckiej lolitki i Yanki (patrz poniżej). Natychmiast ją zekranizowano, tytuł angielski to „Kamikaze Girls” (tak porypane, że nawet nie umiem powiedzieć, czy genialne czy beznadziejne).
W rezultacie ruch gothloli rozpada się na dwie frakcje, które się nawzajem bardzo nie lubią – jedna zainspirowała się filmem/mangą/literaturą, druga zaś ma korzenie muzyczne. Nie chodzi jednak o cenione przez nas, starych pryków, Bauhausy ni Siostry Miłosierdzia tylko o japońskich artystów „stylu wizualnego” („Visual Kei”), zwłaszcza grupę Malice Mizer, której lider założył markę odzieżową Moi-même-Moitié, oferującą ciuchy i akcesoria dla gothloli.
Każdą subkulturę autorzy książki puentują wzorem idealnego chłopaka dla takiej dziewczyny – gothloli gustują oczywiście w muzykach sceny Visual Kei, ale z braku laku zadowolą się byle punkrockerem.
Najstarszą subkulturą w tej książce są sukeban, żeńskie gangi z lat 70. Myślałem dotąd, że to fenomen czysto fetyszystyczno-popkulturowy i nawet kiedyś błędnie pisałem pod tym kątem o Go-Go Yubari (samo sukeban brzmi jak japonizacja pojęcia „femdom”: suke – żeński, ban – boss). Z książki wynika jednak, że sukeban rzeczywiście 30 lat temu siały grozę na tokijskich ulicach.
Sukeban nie miały swojego organizacyjnego stroju. Zadowalały się mundurkami szkolnymi. Tyle, że uzupełniały je o jakąś broń przydatną w walkach ulicznych – mundurek chętnie oplatały więc łańcuchem, a w kieszeni miały oprawioną żyletkę. Książka przywołuje legendę niejakiej K-Ko The Razor, która terroryzowała prefekturę Saitama swoim gangiem 50 gotowych na wszystko sukeban.
Idealny chłopak: twardziel z jakuzy.
W latach 80. młodzieżowe subkultury uległy zmotoryzowaniu jako „bosozuku”, co autorzy książki tłumaczą na „speed tribes” („plemię szybkości”?). Wyłoniły się z tego żeńskie gangi motocyklowe zwane po prostu „Ladys”.
W 1989 roku zaczęło nawet wychodzić pismo tylko dla dziewczyn z tej subkultury pod tytułem „Teens Road”. Publikowało fotorelacje z imprez motocyklistek, rozkładówki z ciachami i artykuły o co sławniejszych Ladys, które dostały pracę albo urodziły dziecko. Pismo zamknięto w 1992 roku bo redakcja „miała dość grożenia jej śmiercią”, ale zdażyło doprowadzić do mainstreamizacji subkultury.
Na ulicach pojawiły się tzw. Maskomi Ladys, czyli imitatorki kierujące się środkami masowego przekazu. Subkultura wymarła, jej ostatnią pozostałością są motocyklistki znane jako Yanki (od skłonności do amerykańskich ciuchów).
Idealny chłopak: twardziel-motocyklista, któremu nie przeszkadza gdy jego Lady mu rozkazuje.
Jako menszynu honorabru – krótkotrwała subkultura Kigurumin, 2003-2004. Wyewoluowała z Ogal pod wpływem odkrycia w całodobowym supermarkecie Don Quixote w dzielnicy Shibuya piżam dziecięcych w kształcie zwierzątek – Kigurumin paradowały więc po ulicach przebrane za Pikaczu, Hamtaro i Kubusia Puchatka. Subkultura wyewoluowała do używającej bardziej wyszukanych przebrań mody Decora.
Idealny chłopak: „Żaden! Kto by się chciał umawiać z chomikiem?”, retorycznie pytają autorzy książki. Na pewno nie MRW, czołowy furrofob polskiego fandomu, ale z pewnością są ludzie, dla których to byłoby całkiem yiffy. They invented teh internets for a reason, you know.
Obserwuj RSS dla wpisu.