Media prześcigają się ostatnio w prognozach stanu drog i autostrad na Euro 2012 – postanowiłem zaprezentować własną mapkę. Korzystałem z materiałów z forum Skyscrapercity (zwłaszcza najnowszej edycji mapy Chartsurfera), schematycznej mapki z Wiki i materiału źródłowego.
Zaleto-wadą mojej mapki jest to, że przedstawia autostrady razem z ekspresówkami. To mylące, ale pomijanie ekspresówek na takich mapkach jest mylące jeszcze bardziej.
Na czarno pociągnąłem te drogi, które na Euro raczej powinny być, bo albo już są, albo procedury są już dość zaawansowane. Na brązowo zaznaczyłem drogi, których szanse oceniam na fifty-fifty – np. dociągnięcie A2 do Warszawy do czerwca 2012 jest teoretycznie realne, ale wymagałoby to realizacji każdego etapu zgodnie z harmonogramem. Bywały takie precedensy, ale…
W ogóle nie zaznaczyłem odcinków, co do których nawet nie rozpisano jeszcze przetargu. Wprawdzie optymiści jeszcze mówią np. na A4 między Tarnowem a Rzeszowem, ale nawet jeśli przetarg będzie ogłoszony choćby jutro, to go rozstrzygną w 2010. To realistycznie dawałoby przecięcie wstęgi jesienią 2012.
Wykreśliłem przyszłość grubą linią, zbyt grubą by realistycznie oddać drogi ekspresowe w aglomeracji warszawskiej. Wstydliwa brązowa plamka symbolizuje mój pesymizm co do dróg S2 Konotopa-Lotnisko i S7/8 Wolica-Salomea. Protesty mieszkańców bardzo opóźniły procedurę przetargową, a budowa będzie trudna technicznie, bo to teren rozwiniętej miejskiej infrastruktury. Może ją opóźnić niejedna niespodzianka z cyklu „panie majster, chyba jakiś kabel mi się zaplątał”.
Przy odrobinie pecha może być tak, że budowana obecnie S8 w roku 2012 będzie najfajniejszym w Europie torem do jazdy na rolkach. Węzeł Konotopa ma bowiem łączyć trzy nieistniejące jeszcze drogi. Jeśli nie powstaną dwie z nich (S2 i A2), ta pierwsza będzie się urywać na polu kapusty pod Ursusem.
Rozumiem, że rząd musi przedstawiać oficjalny optymizm i zapewniać, że drogi będą na czas. Mam nadzieję, że ktoś w ministerstwie wykazuje się też jednak konstruktywnym pesymizmem i szykuje jakiś plan B, jakim byłoby oddawanie tych „brązowych” dróg choćby w kawałku czy choćby w półprofilu, jak od lat robią to choćby Słowacy.
Obserwuj RSS dla wpisu.