Dorzucę kolejny przykład do gazetowej serii o kryzysie szkolnictwa wyższego. Doszło już do tego, że wykłady na jednej z prywatnych uczelni zacznie wygłaszać ktoś taki jak Jors Truli, legitymujący się zaledwie tytułem magistra, w dodatku od zupełnie czego innego.
Niewczesny coming out zrobiła mi tu jakiś czas temu Krystyna Ch. w komentarzach. Niewczesny, bo wtedy sprawa była pod wielkim znakiem zapytania – studentom przedstawiono taką propozycję, ale to już od nich zależało, czy się będą na tak niekompetentne zajęcia zapisywali.
W usiech dopadła mnie nowina, że się jednak zapisali. Wkrótce potem na drzwiach zakładu reklamującego się jako najstarsza cukiernia w USA („Ye Olde Companie Since 1806”) cyknąłem powyższą tabliczkę. Mogę tylko zgadywać, że odnosi się ona do powszechnego wśród studentów zwyczaju przesiadywania w kawiarniach bez zamówienia.
Wykładać będę o tym, co mnie paranaukowo kręci od dawna, czyli o stereotypach w popkulturze. Uważam, że to jest temat bardzo ważny, ale wciąż zaniedbywany. Przeciętny stereotypowy inteligent o stereotypach ma do powiedzenia tylko tyle, że jest ponad nie.
Poklep się z tej okazji po plecach, drogi stereotypowy inteligencie, ale Twoja szlachetna deklaracja nie rozwiązuje problemu. Ty może i jesteś ponad, ale Twoi sąsiedzi już nie (że tak odlegle strawestuję Majakowskiego). Tymczasem powszechne podzielanie jakiegoś stereotypu przez Twoich sąsiadów samo w sobie stanowi ważny fakt społeczny, wpływający na przykład na decyzje podejmowane przez wybieranych przez was polityków.
Uważam więc, że zanim zaczniemy deklarować, że jesteśmy ponad stereotypy, powinniśmy je najpierw próbować zrozumieć. Co one nam mówią? Skąd się biorą? Dlaczego ich potrzebujemy? Dlaczego tak dużo ich w popkulturze?
Na to ostatnie pytanie akurat odpowiedź jest prosta: stereotyp oszczędza czas. Gdy ktoś pisze bardzo grubą powieść, może sobie pozwolić na wnikliwą charakterystykę każdej postaci. Nie ma dla niej miejsca w scenariuszu pojedynczego odcinka serialu. Scharakteryzowanie kogoś jako „stereotypowego nowojorczyka” oszczędza nam więc czas na wyjaśnianie, że chodzi o znerwicowanego aroganta.
Rozmawiać o tym będę ze studentami Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej – uczelni, której podejście do popkultury ogólnie budzi moją sympatię. Dość wspomnieć, że uczelniany chór wykona muzyczki z gier komputerowych na warszawskim koncercie Video Games Live. A to coś tak bliskiego memu sercu, jak zielone literki na czarnym tle…
Obserwuj RSS dla wpisu.