Przykro mi, wraca Psych Watch, ale tam się dzieją jaja zasługujące na film „Prawicowa Blogosfera!” żydokomunistycznego tria Zucker-Abrahams-Zucker. Z Leslie Nielsenem w podwójnej roli Igora Janke i Radosława Krawczyka.
Odejście Kataryny musiało jednak być szokiem dla właścicieli Psychiatryka, zareagowali bowiem najpierw nerwową próbą przedstawienia porażki jako sukcesu – blogonotką pod uroczym tytułem „Salon24 – sto procent w górę”.
Potem jednak zgodnie z klasycznym hasłem „wszystko jest OK, więc musimy wszystko zmienić” wymyślili radykalną zmianę regulaminu. Jej założenia były kompletnie idiotyczne, co z powodzeniem wyszydził już Bart. Nie będę więc teraz tym zanudzać tym bardziej, że właśnie tę zmianę odwołano.
„Informujemy jednak, ze będziemy konsekwentni” – dodał przy tym Krawczyk. Słowem, najpierw Janke ogłosił, że jest absolutnie super, Salon sto procent w górę (nie wiadomo jednak za bardzo z czego mu to wyszło). Skoro jest dobrze, to trzeba to zmienić na lepsze. I to lepsze jest już tak bardzo lepsze, że po tygodniu trzeba wrócić do tego, co było przedtem. Ofkorsjalistycznie w imię „bycia konsekwentnym”.
Intencją Jankego i Krawczyka zapewne było powstrzymanie ucieczki „blogerów czerwonych”, czyli Znanych Publicystów. Porównanie pierwszej i ostatniej notki Kataryny wymownie pokazuje przecież, jak bardzo Salon się pod tym względem stoczył.
Gdy Kataryna przychodziła do Salonu, pisali tam „Rolicki, Szczuka i Wroński”. Not anymeur. Triada „Kumoch, Bagniewski i Maliszewski” (hudefak? nie pytajcie mnie, ale są oznakowani na czerwono, a więc znają ich przynajmniej Janke i/lub Krawczyk) just doesn’t friggin’ cut it.
Zamieszanie związane z nowym, lepszym i nieaktualnym regulaminem spowodowało – jak zwykle na prawicy – wielką awanturę, w której różni ludzie sobie zdrowo naubliżali. W efekcie Psychiatryk opuścił bloger Jerzy Trammer, który kiedyś miał nawet stały felieton w „Wyborczej” ale Janke z Krawczykiem nie zdążyli zauważyć, że tracą potencjalnie sensownego blogera „czerwonego”.
A tak na zdrowy rozum całe to zamieszanie można prosto wytłumaczyć. Błędem założycielskim Salonu – który przekształcił go w Psychiatryk – była mrzonka „niezależnych mediów obywatelskich”.
Nie ma czegoś takiego, przynajmniej nie w praktyce. W teorii media obywatelskie mogłyby istnieć, gdyby oddolnie tworzyli je obywatele – ewentualnie gdyby pomogła im w tym jakaś fundacja typu non-profit. O ile mi wiadomo, żadna platforma blogowa nie powstała jednak w ten sposób.
W praktyce platformy blogowe tworzą komercyjne spółki, takie jak Agora, Axel Springer, czy „Igor Janke i Anna Grąbczewska spółka cywilna”. W relacjach z taką spółką nie jesteś już obywatelem tylko usługobiorcą, a usługodawca ma pełne prawo (w bardzo szerokich ramach wyznaczonych przez UoŚUDE) powiedzieć ci „nie podoba się to won”.
Oczywiście nie można jednocześnie mówić o „niezależnych mediach obywatelskich” i prezentować postawę „ja tu jestem właścicielem, akceptuj moje zasady albo wypad gdzie indziej”. Ta fundamentalna sprzeczność to schiza założycielska Psychiatryka, stojąca za wszystkimi psychiatrycznymi rozłamami od powstania Tekstowiska aż po najnowszą rozpierdziuchę.
I to dlatego właśnie pacjenci Psychiatryka z taką nostalgią wspominają moderację blogów w Agorze. Tu przynajmniej nikt ich nie okłamywał.
Obserwuj RSS dla wpisu.