Staram się czytelników bloga nie zanudzać działem Psych Watch, bo prawicowa blogosfera na dłuższą metę jest monotonna i przewidywalna. Rezerwuję ten cykl tylko na wyjątkowe perełki. Gorzka blogonotka „Wyborcza granda w Konstancinie” Bogny Janke, współwłaścicielki Salonu24, do takich perełek niewątpliwie należy.
Na czym polega granda? Bogna Janke kandydowała na gminną radną w Konstancinie. Dopiero w wyborczą niedzielę dowiedziała się jednak, że kandyduje nie z tego okręgu, z którego myślała, że kandyduje.
Pisząc o tym, mam takie same trudności jak Colbert mówiąc o alternatywnym aplikatorze nikotyny. Ze śmiechu nie jestem w stanie sformułować zdania. Oddam więc może głos samej Bognie Janke.
Zaczyna zgodnie z receptą Hitchcocka, od mocnego akcentu: „Wyborcza niedziela miała być dla mnie przyjemnym dniem, a była koszmarem. Rano okazało się, że zostały zmienione granice okręgów wyborczych i osiedle, na którym mieszkam, nie należy już do okręgu, z którego kandydowałam. Nie mogłam więc na siebie zagłosować”.
Domyślam się, że gdy Bognie Janke zabrakło głosów Bogny i Igora Janke, rzesze jej wyborców uległy zdziesiątkowaniu. Zadajmy jednak wreszcie podstawowe pytanie, nasuwające się każdemu lewicowo-liberalnemu relatywiście moralnemu: JAK U LICHA MOŻNA NIE WIEDZIEĆ, Z JAKIEGO OKRĘGU SIĘ KANDYDUJE?
„Obwieszczenie burmistrza Konstancina w sprawie granic okręgów, opublikowane w BIP, ma datę 27 września 2010 r.. Zmienione granice okręgów podano do publicznej wiadomości niecałe dwa miesiące przed wyborami” – wyjaśnia niedoszła radna (w komentarzach precyzuje: zmiany dokonano 5 lipca, powyższe jest datą publikacji biuletynu).
Bogna Janke ma dość poczucia realizmu, żeby choć raz napisać: „Mogę mieć pretensje do siebie, że nie sprawdziłam. Mogę mieć też pretensje do mojego komitetu wyborczego”.
No niby może, ale z tej możliwości nie korzysta. W innych miejscach swojej notki pisze, że została pozbawiona „głosów z powodu zatajonej zmiany granic okręgów”. Zatajonej. Bo opublikowanej w BIP „zaledwie na dwa miesiące przed wyborami”. Burmistrz powinien był osobiście zadzwonić z tą informacją do każdego zainteresowanego?
To jest cała polska prawica w pigułce. To jest minister Polaczek, to jest Czesław Bielecki, to jest Kazz Marcinkiewicz. To są ludzie, którzy nawet jak bardzo chcą coś zrobić, to nie potrafią zrozumieć, o co chodzi w tych wszystkich papiurkach i jak przyjdzie co do czego, to potrafią tylko zrobić zdumione oczy Anny Fotygi. Ale że co? Ale że jak? Ale o co chodzi?
Droga pani Bogno, jeśli Pani nie potrafi dopilnować takiej elementarnej sprawy, to należy Panią trzymać w bezpiecznej odległości od instytucji, które – na przykład – zajmują się jakimiś inwestycjami. Taka byłaby z Pani radna, jak z ministra Polaczka budowniczy autostrad.
Obserwuj RSS dla wpisu.