Podobno Hołdys walczył też (TO 131)

W ramach folgowania grafomańskim zapędom szlifuję sobie ostatnio konspekt musicalu, którego akcja dzieje się w latach 80., z muzyką złożoną z hiciorów tamtej dekady, poukładanych w jakąś tam fabułę tak jak w tych wszystkich mammamijach. Rzecz jest więc absolutnie nierealizowalna, bo samo załatwienie wszystkich praw autorskich byłoby jakimś koszmarem.
W tej jakiejś tam fabule jacyś tam bohaterowie mają jakieś tam życiowe plany, które – little did they know – zwinie im w łódeczki i spuści z wodą bieżącą bohater pozornie drugoplanowy. Bohater zwiazany jest jednak z instytucją, w której wszystko było drugoplanowe tylko z pozoru.
To moja ulubiona scena w moim nieszczęsnym konspekcie, bo w ogóle lubię takie zwroty fabularne, że człowiek sobie coś planuje i planuje, a potem przychodzi gajowy i wypędza go z lasu. Odpowiada to mojej filozofi życiowej.
Muzycznie scenę tę ilustrować będzie znakomita piosenka znakomitego zespołu TSA, której tekst nie tylko w ogóle się nie zestarzał, ale po latach nabrał dodatkowej aktualności – oraz pytania, JAKIM CUDEM TO PRZESZŁO PRZEZ CENZURĘ?
Podobno każdy wolny jest i może robić to co chce. Podobno zawsze tak ma być, by każdy mógł na luzie żyć. Podobno ludzie tego chcą, walczyli o to wiele lat. Gdzieś dokumenty na to są, by całkiem szary nie był świat. Podobno Hołdys walczył też, byś o wolności nie musiał śnić…
Lecz swego stróża każdy ma, co chodzi za nim tak jak cień. I każdy z nim o wolność gra, by lepszy był następny dzień.
Tekst się z jednej strony rymuje, więc wychodzi z tego ładna, melodyjna piosenka – ale spisany prozą też się broni, jako cyniczne (a więc mądre), pesymistyczne (a więc realistyczne) spojrzenie na to, jak to jest z tą naszą wolnością. Z którą wciąż jest tak samo – wciąż podobno Hołdys o nią walczył.
Ktokolwiek o nią walczył (albo i nie walczył), to nie ma znaczenia, bo decydującą walkę o wolność codziennie toczy każdy z nas. Ze swoim stróżem, nośną metaforą, pod którą możemy podłożyć albo pracowników mrocznych instytucji, albo kije i marchewki nie mniej mrocznych korporacji.
Nawiasem mówiąc: korci mnie przerobienie znanego rymu z innej popularnej w ejtisach piosenki, „schowali się po różnych mrocznych instytucjach / pożarła ich galopująca prostytucja” na „schowali się po różnych mrocznych korporacjach / pożarła ich wolnorynkowa demokracja”, ale to chyba już zupełnie nie do ruszenia od strony praw autorskich, bo integralność.
W ogóle jak zwykle nic z tego nie wyjdzie. Ale co się nasłucham swojej ejtisowej plejlisty, to moje.

Obserwuj RSS dla wpisu.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.