Olimpijskie widowisko Danny Boyle’a pełne było nawiązań do klasyki brytyjskiej muzyki pop, a we mnie wywołało niepowstrzymaną chęć wysłuchania piosenki The Clash „Something About England”.
Może to w ogóle jest najlepszy utwór The Clash? Pozwala się wykazać obu wokalistom, rywalizacja między Jonesem a Strummerem, która w końcu ten zespół rozsadziła, tutaj tworzy pełną synergię. W czasach winylowych „SAE” stanowiło doskonałe wybrzmienie pierwszej strony z sześciu (album jest trzypłytowy).
Piosenka ma dwóch narratorów. Otwiera ją i zamyka młody chłopak (Mick Jones), którego klubowy wieczór na mieście przerwał jakiś incydent („the night was snapped by sirens/those blue lights circled fast”), co zmusiło go do przedterminowego spaceru po Londynie.
Chłopak spotyka bezdomnego starca, który okazuje się być weteranem wojennym. Bezdomny szykuje sobie właśnie legowisko w cieniu wiaduktu. W nagłym impulsie chłopak pyta go, co właściwie z Anglią jest nie tak – i dostaje kapitalną odpowiedź (od głosu Joe Strummera).
Tekst jest tak dobry, że całe jego cytaty wciąż krążą po mojej głowie jako aforyzmy. Gdy na przykład widzę betonowe szkaradzieństwo w centrum Manchesteru, od razu przypomina mi się fragment „the world was busy rebuilding itself / the architects could not care”.
„There was masters and servants, servants and dogs, they taught you how to touch your cap, but through strikes and famine and war and peace, England never closed this gap”. Ten czterowiersz brzmi jak naturalne zdanie wypowiedziane prozą, a to przecież najczystsza poezja (do rymu!).
Tekst tej piosenki przez ostatnie 30 lat nie stracił nic na aktualności. Popularność felg ze stopów lekkich nadała tylko jeszcze więcej sarkazmu pierwszym dwóm wersom.
Narrator-Strummer kończy swoją opowieść makabryczną uwagą o „listach przekazanych z piekła” (przekazanych, bo adresat jeszcze nie dotarł?). Narrator-Jones, wracający z nieudanej imprezy po opustoszałych ulicach myśli o „starej Anglii” i jej paradoksalnym osamotnieniu.
Bardzo polecam jako „The Clash dla zaawansowanych”, jak już komuś się osłuchają żelazne hiciory z repertuaru.
Obserwuj RSS dla wpisu.