Trochę czasu minęło, kiedy do Was pisałem. Zauważyłem, że piszę do was głównie w sprawie Waszych reform sądownictwa, bo sądy to nasz wspólny problem.
Nawet, jeśli ktoś przeżyje całe życie bez styczności z prawem karnym (czego sobie i wam życzę), to pozostaje prawo cywilne, rodzinne, gospodarcze itd. Te wszystkie hipoteki, spadki, weksle, sądy pracy, notariusze i komornicy.
To nie działa dobrze. Gazeta, w której pracuję, miała dużo tekstów krytykujących np. powolne procedury czy samowole komorników.
Gdy szukamy ostatnich rzeczy, które łączą nas, jako Polaków – wyborców PiS i wyborców anty-PiS – to jedną z nich właśnie jest strach, że jeśli pójdziemy z czymś do sądu, to ugrzęźniemy tam na wiele lat, choćby sprawa była ewidentna.
Na początku Waszych reform ostrzegałem, że nic nie wskazuje na to, że Ziobro, Jaki i Piotrowicz coś w tej materii poprawią. Użyłem metafory motoryzacyjnej, że polskie sądownictwo jest jak rozklekotany samochód.
PiS zamiast naprawiać, zmienia kierowcę. Od tego ten sztrucel szybciej nie pojedzie.
Minęło dwa i pół roku. Czy coś się poprawiło? Znacie kogoś, kto wielbi ministra Ziobrę, że dzięki jego znakomitym reformom wszystko teraz szybciej działa?
Pytam ze szczerej ciekawości. Chętnie bym taką relację usłyszał. Choć przypuszczam, że gdyby była choć jedna taka osoba w całej Polsce, już by o niej zrobili materiał w TVPiS.
Ostatni wyrok TSUE w sprawie odmowy ekstradycji Artura C. sprawił, że nasz problem tymczasem zrobił się jeszcze gorszy. Koło odpadło od naszego sztrucla.
Prawicowi blogerzy zbywają to żarcikiem, który prawdopodobnie jest „przekazem dnia”, bo pojawił się nagle w różnych miejscach. Że to dobra wiadomość, bo przestępcy będą się teraz przenosić z Polski do Irlandii, a więc u nas będzie bezpieczniej, ha ha.
Na ten wyrok powoływać się będą nie tylko dealerzy narkotyków – także przestępcy gospodarczy. Aferzyści od następnego Amber Gold po prostu kupią sobie pałace po czeskiej stronie Cieszyna i będą bezkarni.
Spójrzcie na to z punktu widzenia tego waszego „wstawania z kolan”. Do 2018 roku polskie sądy były w Unii Europejskiej równe niemieckim czy francuskim. Od wczoraj są oficjalnie uznane za sądy gorszego sortu.
To nie będzie się ograniczać tylko do ekstradycji przestępców. To dotknie także innych sądów – cywilnych, rodzinnych, gospodarczych.
Wyobraźcie sobie konflikt między przedsiębiorcą polskim a jego niemieckim konkurentem. Albo rozwód Polaka z Niemką i sprawę o opiekę nad dziećmi i podział majątku. Albo proces polskiego pracownika z niemieckim pracodawcą.
Zamiast „niemieckiego” mógłbym wstawić „czeskiego” czy „francuskiego”, ale Wy macie jakąś szczególną fiksację na punkcie Niemiec. Otóż w Niemczech nasze wyroki teraz też będą podważane, podobnie jak w Czechach czy Francji.
To o tyle zabawne, że jeszcze przed chwilą snuliście fantazje na temat karania obcokrajowców za mówienie „polskie obozy zagłady”. To zawsze było głupie, ale skoro od wczoraj polskie wyroki nie będą respektowane na drugim brzegu Odry, to teraz ta głupota powinna być oczywista nawet dla Was.
Nie zwracam się do Was jakoś szczególnie przymilnie, bo ani Was nie lubię, ani nie chcę, żebyście mnie polubili. Ale ten problem z sądami jest i Wasz, i nasz. Skoro już jest źle, to moglibyście chociaż nie pogarszać.
Ziobro, Jaki i Piotrowicz już kilka razy obiecywali, że wszystko raz-dwa załatwią, tylko trzeba pośpiesznie przepchnąć jakąś ustawę. I za każdym razem było tylko jeszcze gorzej. Chyba już nawet Wy nie wierzycie, że tym razem jakimś cudem wreszcie im się udało?
Ministra Rafalska też musiała pokonać wiele przeszkód, żeby wprowadzić 500+. Ale wprowadziła, zamiast przedstawiać kolejne wymówki. Za to ją szanuję.
Minister Grabarczyk musiał zmienić wiele aktów prawnych, żeby wreszcie ruszyła budowa autostrad. Ale zmienił. I ruszyła. Za to go szanuję.
Są politycy, którzy rozwiązują problemy. I są politycy, którzy wymyślają wymówki.
Wasza ekipa od sądów należy do trzeciej kategorii, wzmacniaczy problemów. Zastali sądownictwo w złym stanie, udało im się je pogorszyć. Ich jedynym sukcesem, póki co, jest poupychanie znajomych na różnych wysokopłatnych fuchach.
Powinniście coś z nimi zrobić. Co? A to już, dla odmiany, wyłącznie Wasz problem.