Cywilizowane kraje obchodzą dzień zwycięstwa 8 maja. Jak wiadomo, Rosja robi to dzień później, bo według moskiewskiego czasu było wtedy już po północy.
Jeśli z tamtego zwycięstwa można wyciągnąć jakieś wnioski, to przede wszystkim taki, że appeasement nie działa. Oddasz Putlerowi Sudety, po paru miesiącach przyjdzie z nowymi żądaniami.
Gdyby już w 1936 zareagowano na remilitaryzację Nadrenii interwencją wojskową – można by uniknąć późniejszych milionów ofiar. Gdyby już w 2014 świat nie przyjął za dobrą monetę bajeczki o zielonych ludzikach, które najechały na Ukrainę nie wiadomo skąd, nie byłoby obecnej krwawej wojny.
Z okazji święta chciałem rozwinąć Optymistyczną Hipotezę, którą sformułowałem skrótowo w jednym z komentarzy. Mam nadzieję, że choć kilkoro z Was ją skomentuje, zanim odlecimy w dygresję o bananach smażonych na miodzie (z kulką lodów śmietankowych, ofc).
Powojenny świat będzie zależeć od nowych kresek na mapie. Jedna kreska chyba z grubsza już się wyłania na naszych oczach – front się już raczej znacząco nie przesunie. Bardzo bym chciał, żeby udało się jeszcze wyzwolić Chersoń, ale gdybym miał się zakładać, czarno to widzę.
Jeśli ma to przejść w zawieszenie broni bez pokoju, będę za utrzymaniem jak najostrzejszych sankcji jako obywatel UE. Decyzje oczywiście i tak będą podejmować politycy na których nie głosowałem, ale jako obywatel uważam wycofanie wojsk rosyjskich na pozycje sprzed 24 lutego za warunek bez którego nie ma mowy o łagodzeniu czegokolwiek.
Jeśli z kolei ma się pojawić traktat pokojowy, musi on zawierać kwestię reparacji. I tu się to robi interesujące.
Pierwotne plany Putina zakładały, jak wiadomo, rozbicie Ukrainy w trzy dni. Rosyjskie media rysowały wtedy nowe mapy, często nie przewidujące w ogóle istnienia powojennej Ukrainy (miała być pokrojona na rejony, z których żaden nie miałby słowa „Ukraina” w nazwie).
Byłaby to gospodarcza bonanza dla rosyjskich oligarchów. Przejmowaliby na własność fabryki, ziemię, koncesje. Wszystko quasi-legalnie, bo zgodziłby się na to jakiś marionetkowy ostatni rząd Ukrainy.
To już raczej nie nastąpi. Pewnie ta seria zgonów menadżerów Gazpromu bierze się z tego, że skoro tort do podziału będzie mniejszy, to ktoś go chce dzielić na mniej części.
Pozostaje drugi scenariusz, w którym zostaje podpisana jakaś forma traktatu pokojowego, w którym Rosja uznawałaby swoją porażkę. Wtedy z kolei w majestacie legalności Zachód przejmowałby te kilkaset miliardów rosyjskiego majątku, który na razie jest tylko zamrożony.
Naturalne wydaje się użycie tego majątku jako podstawy dla Nowego Planu Marshalla dla Ukrainy. To będzie z kolei bonanza dla tych, których Ukraina uważa za swoich przyjaciół.
Część podmiotów gra na ten scenariusz – no bo nie wierzę, że Elon Musk wspiera Ukrainę z miłości do wolności. Część gra na wygraną Rosji lub przynajmniej remis – to na przykład Renault, który stara się nie palić za sobą mostów.
Moja optymistyczna hipoteza mówi, że im lepiej ktoś poinformowany, tym częściej gra na wygraną Ukrainy. Na to stawiają rządy USA i Wielkiej Brytanii.
Potęgę wywiadowczą zapewniają im m.in. firmy technologiczne, szpiegujące swoich klientów. Te firmy wychodząc z Rosji, paliły za sobą mosty. Google, Apple, Facebook wolą olać rynek rosyjski dla kontraktów w Ukrainie.
W wygraną Ukrainy wierzą też oligarchowie ukraińscy, którzy zamiast uciekać z kraju, demonstracyjnie wspierają wysiłek wojenny. Znaczna część rosyjskich oligarchów też zachowuje się tak, jakby nie wierzyli w rosyjską wygraną.
Kto stawia na wygraną Rosji? Rosyjscy propagandyści. Zachodni zdemenciali nestorzy lewicy po osiemdziesiątce (w Guardianie było podsumowanie średniej wieku sygnatariuszy „onucowego” listu niemieckich gerontelektualistów oraz sygnatariuszy kontr-listu). Latynosi. Francuskie firmy (ale już nie francuski rząd).
Ich wspólną cechą jest to, że słabo się orientują w sytuacji. Google i Apple wiedzą wszystko o każdym posiadaczu smartfona, więc potrafią śledzić ruchy wojsk w czasie rzeczywistym (a za nimi: amerykański wywiad, który ewidentnie informuje Ukraińców o geolokalizacji co smakowitszych celów).
A co o sytuacji na froncie wie Noam Chomsky? Przy całym szacunku…
Liczmy więc na zwycięstwo Ukrainy. Skoro najwyraźniej wierzy w to kartel GAFAM, to czemu nie my, małe żuczki?
@Jedna kreska chyba z grubsza już się wyłania na naszych oczach
Jeśli tak, to w ramach Planu Marshalla potrzebny będzie Program Exodus (a może Mojżesz). Pomoc wszystkim tym, którzy zostaną w Mordorze, przy przeprowadzce do cywilizacji. Z wpisem do traktatu rozejmowego. Chciałby zobaczyć miny ruskich negocjatorów.
Nie jestem pewien czy kartel szpieguje lepiej niż na przykład ukraińscy operatorzy sieci komórkowej. W pandemii Apple i Google obiecywały cudowne rozwiązanie technologiczne śledzące spotkania telefonów i to się nie udało. Nie wiem też jakie kontrakty miałby w odbudowie Ukrainy otrzymać Facebook. Wszyscy oni natomiast bardzo dbają o markę i poza realizowaniem polityki USA, co robią chętnie pozycjonując się jako narzędzie wpływu aby uniknąć regulacji ich hegemonii, policzyli też zapewne że zapobieżenie niezadowoleniu płacących użytkowników jest ważniejsze niż rozwijający się rynek rosyjski.
@❡
> Nie jestem pewien czy kartel szpieguje lepiej niż
> na przykład ukraińscy operatorzy sieci komórkowej.
Ukraińscy operatorzy telekomunikacyjni zapewne dostarczają dane, które są obrabiane przez organizacje wywiadowcze, które w jakiejś części mają wspólne elementy z członkami kartelu.
> Ukraińscy operatorzy telekomunikacyjni zapewne dostarczają dane, które są obrabiane przez organizacje wywiadowcze
Wiesz co, triangulację i śledzenie lokalizacji to sieć robi sama z siebie w ramach swojego działania. Poza tym rosyjskim żołnierzom smartfony są podobno odbierane co tłumaczy niewielką ilość zdjęć z tamtej strony. W obserwcji dowódców podejrzewam z kolei że satelity przydają się bardziej. Przedwe wszystkim jednak nie zakładałbym że sukcesy Ukraińców to wyłącznie lub choćby w większości zasługa wywiadów, które wygląda były tak świetnie poinformaowane, że dopiero parę dni po inwazji przekonały swoje władze, że wojna nie jest z góry przegrana.
Proszę mi powiedzieć – kto został jako sojusznik handlowy Rosji? Z mapy Ziemi wyłaniają się Indie, które wzięły ponoć (o ile dobrze pamiętam) cztery i pół lub dwa i pół raza więcej ropy niż zwykle od początku drugiego etapu wojny. Awal B. wspominał chyba o Turcji i Egipcie jako o kontrahentach naftowych. Nie padły przy tym żadne liczby. To znaczy był link, ale wybaczcie, ostatnie wpisy to są ściany tekstu i nie mam jak ogarniać wszystkiego.
Z drugiej strony Chiny mają ponoć nie brać ze złóż jamalskich, które zasilały dotąd Europę bo biorą ze złóż położonych bliżej granicy.
O ile spadnie sprzedać ropy i produktów pochodnych dla Polski i UE? Nigdzie nie mogę znaleźć. Embargo jest chyba dopiero w planach.
Proszę mnie poprawić jeśli się mylę.
Zwycięstwa żadnego i rozstrzygnięcia nie widzę w tej wojnie. Jedynie przerwę. Wróg Ukrainy czekał długo żeby przyłożyć drugi raz. Na razie nawet podpisane umowy będą dla mnie warte tyle, ile papier na których zostaną spisane. Rosja utraciła zaufanie przez złamanie Memorandum Budapeszteńskiego z 1994 roku. Jedynym dowodem na bezpieczeństwo UA w przypadku podpisania jakichkolwiek umów kończących wojnę będzie IMHO czas pokoju. Im dłuższy tym lepiej.
„Ukraińscy operatorzy telekomunikacyjni zapewne dostarczają dane, które są obrabiane przez organizacje wywiadowcze”
Pamiętam, że satelity „widzą” obiekty o wielkości tablic rejestracyjnych, więc dane telekomów to ciekawe źródło danych, ale nie jedyne. Pelengacja terenów Ukrainy pewnie jest prowadzona na wiele różnych sposobów.
@❡
> Wiesz co, triangulację i śledzenie lokalizacji
> to sieć robi sama z siebie w ramach swojego działania.
To jest OCEAN danych, z którego – w czasie rzeczywistym – trzeba wyodrębnić konkretną kropelkę (np rozmowę telefoniczną generała Witalija Gierasimowa). Potem – nadal w czasie rzeczywistym – precyzyjne dane lokalizacyjne tej konkretnej kropelki, należy dostarczyć do konkretnego zespołu realizacyjnego, który też musi zadziałać w czasie rzeczywistym.
Rozdzielmy może przewidywanie przyszłości (kto wygra wojnę) od opisywania rzeczywistości, czyli wskazywania gdzie jest generał.
To są dwa zupełnie różne zagadnienia.
Elon ma znakomitą reklamę w zamian za drobne, a na terenie Rosji i tak nie było zgody na Starlinka.
@ kto wygra wojnę
Clausewitz nie używa określenia „wygrać wojnę”. Pisze o celach wojny (które można zrealizować, zrealizować częściowo lub nie zrealizować), a także o tym, że wojny kończą się zawarciem pokoju, co samo w sobie jest zrealizowaniem celu wojny. Zmierzam do tego, że zawierając pokój, obie strony mogą twierdzić, że zrealizowały cele wojny (wygrały?) i nie ma w tym sprzeczności.
@izbkp
„To jest OCEAN danych, z którego – w czasie rzeczywistym – trzeba wyodrębnić konkretną kropelkę (np rozmowę telefoniczną generała Witalija Gierasimowa). Potem – nadal w czasie rzeczywistym – precyzyjne dane lokalizacyjne tej konkretnej kropelki”
Przecież na tym właśnie polega zawód devopsa. I albo Ukraina, albo CIA (albo jedni i drudzy) mają ewidentnie dobrych devopsów.
@wo:
„Przecież na tym właśnie polega zawód devopsa. I albo Ukraina, albo CIA (albo jedni i drudzy) mają ewidentnie dobrych devopsów.”
No akurat nie devopsa, ale raczej data analyst. Dodam jeszcze, że nic nie trzeba wyodrbębniać, bo systemy telkomunikacyjne mają takie ficzery (często na potrzeby służb) już od dawna.
Bardziej chyba jednak jakiegoś analityka albo speca od data science niż devopsa. Zresztą w ogóle w teorii devops to nie jest zawód, tylko zestaw praktyk w wytwarzaniu oprogramowania. Chodziło o kulturę pracy i narzędzia, a nie o stanowisko. Ale skoro się już przyjął „devops engineer”, „devops team” i „kształcenie devopsów”, no to niech już będzie, słowa zmieniają znaczenie. Źródło: pracowałem w zespole devopsowym.
rosyjscy żołnierze może i przekraczają granicę bez telefonów, ale w pierwszej napotkanej wiosce zaopatrują się w jakiś kradnąc z opuszczonego domu lub rabując napotkanego cywila.
Mocarstwa grają według własnych interesów i być może taki zamrożony konflikt będzie się opłacał, więc nie w ramach przewidywań a raczej marzeń stwierdzam, że sankcje powinny być utrzymane dopóki Rosja nie wycofa się na pozycje z 2007 roku (mam na myśli też Inguszetię i Osetię Południową) + wszyscy zbrodniarze wojenni w Hadze + reparacje.
Jeśli Rosja chce usunięcia sankcji, musi się zachowywać jak cywilizowany kraj, takie mam uzasadnienie.
Może chociaż to będzie oficjalna oferta z której Zachód będzie schodzić, bo jak wiadomo na tym polegają negocjacje.
Polska czy kraje bałtyckie może się na coś takie porwą, choćby po to, by ustalić precedens na przyszłość (napadniętym należy pomagać), Stany na pewno nie, bo one same lubią komuś namieszać w jego granicach.
@mtg
„Jeśli Rosja chce usunięcia sankcji, musi się zachowywać jak cywilizowany kraj, takie mam uzasadnienie.”
Cywilizowany kraj nie napada na sąsiadów w celu zmiany siłą rządów i przyłączenia części jego terytorium. Więc tego…
@”Z mapy Ziemi wyłaniają się Indie, które wzięły ponoć (o ile dobrze pamiętam) cztery i pół lub dwa i pół raza więcej ropy niż zwykle od początku drugiego etapu wojny.”
Co przysunęło Rosję z miejsca 9 na 8 wśród największych importerów ropy do Indii. Zaraz za Meksykiem. Są trzy problemy z tym kierunkiem:
– nie ma żadnej infrastruktury przesyłowej poza statkami;
– nie jest to nawet blisko wolumenu sprzedaży ropy i ropopochodnych do Unii Europejskiej;
– ta ropa ma zniżkę o 30$ na baryłce.
Mamy więc bardzo długą drogę (wysokie koszty). Mamy nieporównywalnie mniejszą skalę zamówień. Nie zmienią tego tytułu typu „Indie zamówiły w ciągu trzech miesięcy tyle ropy co w całym 2021!!!#$!@!@”. W dodatku ta ropa przynosi mnie zysku Rosji niż ta sama baryłka sprzedawana do Europy. A to wszystko w momencie w którym Londyn zakazuje ubezpieczenia transportu z Rosji i paru innych rzeczy. Oczywiście w 2026 r. otworzą się nowe możliwości, zaraz po tym jak Rosja zostanie największym eksporterem baterii litowych.
To jest ten sam problem co z groźbą, że Rosja będzie wysyłać gaz do Chin. Owszem w 2026 r. mają już przesłać pierwszą partię tymi rurociągami których budowę zaczną za rok, a do których brakuje im zachodnich technologii bo – niespodzianka – nie wypracowali własnych.
@”Mocarstwa grają według własnych interesów i być może taki zamrożony konflikt będzie się opłacał”
Problem z obecną sytuacją polega na tym, że widzimy rozpadający się stary ład (założenie, że Rosję można ucywilizować i włączyć w sieć wspólnych powiązań), a nie wiemy co się wyłoni nowego. Przy czym uważam, że przynajmniej Amerykanie (a może nawet szerzej – Anglosasi) po tym co zobaczyli pod Kijowem (tzn. po tym jak zobaczyli jak słabi są Rosjanie) uznali, że będą grać maksymalnie na osłabienie Rosji, bez oglądania się na „za duża by upaść”. Popieram Optymistyczną Hipotezę.
@wo „Powojenny świat będzie zależeć od nowych kresek na mapie. Jedna kreska chyba z grubsza już się wyłania na naszych oczach – front się już raczej znacząco nie przesunie. Bardzo bym chciał, żeby udało się jeszcze wyzwolić Chersoń, ale gdybym miał się zakładać, czarno to widzę.”
A ja pozostaję ostrożnym optymistą. Ukraińcy powoli wypierają wroga z okolic Charkowa również po to, żeby stojąc na granicy odciąć zaopatrzenie Rosji w Donbasie. A kiedy ci tam osłabną, można się porwać na Chersoń. Krok po kroku.
@janekr
O tym właśnie piszę, dlatego nie wystarczy powrót do 24.02.2022 ale co najmniej do 06.08.2008, przyznanie się do winy i wypłacenie reparacji, jeśli chcą usunięcia sankcji. Nie bardzo w to wierzę
@nudnykotlet
Nie jestę ekspertę, ale część rozsądnych źródeł zza oceanu sugeruje, że zdaniem Amerykanów Rosja ugrzęźnięta w konflikcie z Ukrainą (podobnie jak od 2014 tylko na znacznie dłuższym i aktywniejszym froncie) i męczona sankcjami będzie słabsza (a dokładniej mniej przydatna Chinom), niż Rosja wycofana z Ukrainy i odbudowywująca reputację, a równocześnie mniej groźna dla świata niż 137 ludowych republik kleptokratycznych. Polityka międzynarodowa to gra w pokera znaczonymi kartami gdzie każdy oszukuje, a kto może wymusza zmianę zasad i jedyną walutą jest „power” a to co słuszne robi tylko za wymówkę i osłonę dla publiczności.
To nie tak, że się spodziewam „zamrożenia linii frontu”, raczej się go obawiam i liczę na to, że Ukraińcy jednak dadzą radę coś jeszcze poodbijać.
W sumie, czy w obecnej sytuacji Chinom nie opłacałoby się uderzyć na dalekowschodni okręg federalny? Zachód by raczej nie pisnął, jakby Chiny użyły pretekstu „odciążania ukrainy”, weszłyby jak w masło, a przejęcie wybrzeża, sachalina i kuryli pozwoliłoby w końcu na obejście amerykańskiej (z przybudówkami) blokady Chin na pacyfiku? Rosja nie za bardzo miałaby tu jak odpowiedzieć, a dla Chin jest to duży zysk strategiczny. (Wiadomo, myślenie jak z gier, jest na pewno milion tu czynników dodatkowych.)
KO: „wysyłek wojenny”
@mtg „Polityka międzynarodowa to gra w pokera znaczonymi kartami gdzie każdy oszukuje, a kto może wymusza zmianę zasad i jedyną walutą jest „power” a to co słuszne robi tylko za wymówkę i osłonę dla publiczności.”
Jeżeli jesteśmy przy grach karcianych to następuje właśnie nowe rozdanie a to co trafiło na rękę Rosji jest bardzo marne. W dodatku podajnik kart im się zaciął. W spychaniu Rosji w objęcia Chinom pomijamy dwa czynniki:
– czego chce właściwie Rosja skoro pierwotny plan wy wyrwać jak najwięcej dla siebie podbijając Ukrainę się nie powiódł (1);
– faktu, że jednak lepiej się żyje w willi we Włoszech niż w apartamencie w Szanghaju (2).
Ad 1 – nikt tego nie wie, według mnie Rosjanie – wbrew temu co powtarza część zachodu – nie ma żadnego planu B, C i D. Propaganda weszła im tak w krew, że każdego kto ma inne zdanie albo wsadzili do gułagu (jak Nawalny) albo zmusili do emigracji.
Ad 2 – fajnie że Chiny podzielają niechęć do Zachodu, ale raczej niechętnie będą widziały oligarchów rosyjskich w takim Szanghaju. A nawet jakby ich dopuścili to myślę, że oligarchowie oraz ich dzieci/kochanki/dzieci kochanek dostawałby te wszystkie mało przyjemne pytania typu: skąd masz pieniądze, jak długo zostaniesz, pamiętaj że jesteś tylko Laowai i możemy zrobić z tobą i twoim majątkiem co chcemy. Nie brzmi zachęcająco, zresztą nie dziwi że strumieni pieniędzy rosyjskich oligarchów został przekierowany na Dubai…
@”W sumie, czy w obecnej sytuacji Chinom nie opłacałoby się uderzyć na dalekowschodni okręg federalny?”
Bo jednak doktryna Rosyjska wyraźnie mówi kiedy użyją broni atomowej. Jakby jej nie mieli to stawiałbym dolara przeciw orzechom, ze już byśmy mieli dostawy samolotów bojowych na Ukraine albo no-fly zone.
@Artur Król
„W sumie, czy w obecnej sytuacji Chinom nie opłacałoby się uderzyć na dalekowschodni okręg federalny? Zachód by raczej nie pisnął”
Albo następnego dnia powstałoby „South Pacific Treaty Organization” składające się z większości spośród USA, Japonii, Korei Południowej, Taiwanu, Australii, Filipin, Wietnamu, Lasu, Indonezji, Myanmar i Indii, gdzie te kraje które by nie weszły od razu ogłaszałyby neutralność i ogłaszały wspólne ćwiczenia wojskowe.
Chiny ogólnie grają w długą grę pełną małych kroczków, awanturyzm „all in” chyba w ich strategii się nie pojawia w ogóle, a reakcja sąsiadów na bezczelny atak jest niemozliwa do przewidzania.
Nawet jeśli pominiemy koszt polityczny i ryzyko atomówek pozostaje „tyranny of distance”, koszt dostarczenia zaopatrzenia do swoich wojski rośnie wraz z odległością podobnie jak ilość paliwa w rakietach kosmicznych wraz z masą.
500 kilometrów do Bagdadu przez Iracką pustynię zabrało amerykanom 3 tygodnie, od Amuru do ujścia Udy do Pacyfiku (żeby odciąć Władywostok) jest 620 kilometrów bezdroży tajgi i błota.
Wąski pasek granicy na zachód od Mongolli to teren trudny do przebycia nawet bez zagrożenia flanki ze strony *stanów, na wschód granica liczy 2500 km a samo opanowanie terenów na południe od linii bajkał – pacyfik wymagałoby posunięcia się 600-800 kilometrów w głąb i zajęcia 1.6 mln kilometrów kwadratowych.
Rosja jest zbyt duża by dało się ją szybko zająć i zbyt zacofana by jej zajęcie zwróciło koszt tej operacji w przewidywalnym czasie.
@nudnykotlet
Myślę, że różne grupy w Rosji mają swoje różne (zazwyczaj nierealne) pomysły, ale nikt na serio nie przygotował planu B, bo jedni nie wiedzieli, że inwazja będzie, a inni to byli ci, którzy w inwazję nie mieli wątpliwości.
Nawalny różni się od Putina tym kto ma rządzić i trochę jak, ale nie aż tak bardzo w kwestii rosyjskiego imperializmu. Różnca co najwyżej taka, że wiedziałby, że mu się nie uda zająć Ukrainy
Co do Rosji i Chin – Rosja ugrzęźnięta w konflikt z Ukrainą jest pariasem, z którym Chiny interesów robić nie będą (przynajmniej nie za duże).
Rosja pokonana i z Ukrainy wypchnięta już coś z Chinami robić może.
Bardzo to cyniczne ale niektórzy z decydentów mogą tak kombinować.
@fieloryb
> Pamiętam, że satelity „widzą” obiekty o wielkości tablic rejestracyjnych
O tym, jak bardzo „widzenie” satelitów wydaje się być przereklamowane, niech świadczy to, że Rosjanie nie są w stanie, ze swoich satelitów, namierzać celów przy swoich własnych granicach. Wydaje się, że satelity bardzo dobrze widzą, ale bardzo trudno jest to widzenie zogniskować w konkretnym punkcie. Nie mówiąc już o tym, że to, gdzie jest ten punkt, trzeba ustalić klasycznie.
ps. Wyobraź sobie, że siedzisz na trybunach stadionu i oglądasz mecz. Ale na wydarzenia na boisku, możesz patrzyć wyłącznie przez rurkę do napojów.
@WO
> Przecież na tym właśnie polega zawód devopsa.
😉
ps. link to azure.microsoft.com
@Artur Król
> W sumie, czy w obecnej sytuacji Chinom nie opłacałoby
> się uderzyć na dalekowschodni okręg federalny?
Rosja potrzebuje widowiskowego zwycięstwa, więc Chiny mogłyby się baaaaardzo zdziwić.
@mtg
> Polityka międzynarodowa to gra w pokera…
Bardziej gra, której reguły są tworzone i modyfikowane w trakcie rozgrywki. Tym różni się od np pokera, że wywrócenie stolika nie kończy gry, tylko jest kolejną modyfikacją reguł dla dalszej rozgrywki.
PLAN B ROSJI
Planem A i planem B i C Rosji mogło być tak zwane rozpoznanie bojem, przy okazji można skierować do walki co bardziej hardych i nie dających się resocjalizować. Jednak dawać w ręce bandyty broń i uczyć go jak działa armia? Nie sądzę.
Rozpoznanie bojem jako forma sprawdzało się, chociaż zawsze pochłaniało (nadmierne?) środki w postaci ewentualnych strat ludzi i sprzętu. Nie wierzę, że bałagan armii rosyjskiej sięgnął tak daleko, że nie mieli opracowanych kilku rozwiązań na wypadek gdy. Papier jest cierpliwy, sztab ma zajęcie. Wszyscy są zadowoleni.
Rosja nie da się rozłożyć. O to jestem spokojny ( 😉 ). Posiadanie broni masowej zagłady daje taki komfort. Ekonomicznie zadziałać może plan Autarkia. Odrobili jak myślę lekcję po upadku ZSRR. W przeciwnym wypadku cały świat może mieć nielichy problem. Oni są zbyt groźnie uzbrojeni by upaść.
@izbkp
„Wyobraź sobie, że siedzisz na trybunach stadionu i oglądasz mecz. Ale na wydarzenia na boisku, możesz patrzyć wyłącznie przez rurkę do napojów.”
A co na to Starlink kupiony dla Ukrainy. Czy taki zestaw rozłożony nad krajem może mieć dodatkowe funkcje związane ze śledzeniem obiektów naziemnych?
No dobrze, zatem wychylę się norki lurkera. Wojna wchodzi w ciekawą fazę (wiem że to brzmi okrutnie), bowiem:
-obydwie strony są już mocno skrwawione i zmęczone ale…
-do SZU idzie cała góra fajnej techniki, od artylerii, przez drony aż po…
-no właśnie nikt tego głośno nie mówi, ale jakoś ostatnio bardzo uaktywniło się lotnictwo UKR
-plotek jest bardzo dużo- od naszych 29-tek, przez F-16, a na poszukiwaniu przez UKR specjalistów od A-10 i przebazowaniu 10 sztuk tegoż :-).
Dodatkowo- blokada ropy powoduje, że RUS nie ma jej gdzie trzymać, a złóż nie zakręcić na chwilę (ponoć proces uruchomienia to nie rurka z kremem). A wysłać do Indii czy Chin nie ma czym, bo nie ma rurociągów i statków. A co do tego kto może komu kuku zrobić… to nie zapominajmy o Talibach, którzy trochę fajnych szpejów od USA wyfasowali, i może chcą np. na Tadżykach to wypróbować, wiedząc że Armia Czerwona nierychło na pomoc przyleci…
@fieloryb
Starlink to są takie orbitujące access pointy służące udostępnianiu dostępu do Internetu, a nie lunety teleskopowe 😉
ps. Na wiki masz to ładnie opisane. I tutaj też: link to urania.edu.pl
Z tymi Chinami to może być bardzo podobnie jak z Rosją, Rosja miała Syrie, Gruzje, Donbas itd – i ta armia miała doświadczenie bojowe.
Armia chińska – nie kojarzę żadnego konfliktu z ich udziałem. Ich okręty podwodne są namierzalne (za dużo hałasują, ten typ tak ma), mają nowoczesne lotniskowce a nie mają do nich nowoczesnych myśliwców – pierwszy przykład z brzegu.
No i w Chinach żołnierz to wychuchany jedynak na którego zrzuciła się cała rodzina (chyba że rekrutują głownie z prowincji jak w Rosji). Tu strata każdego żołnierza może być problemem dla władz.
Nie wierzcie Bartosiakowi – armia Chin to może być taka Rosja minus korupcja. Chociaż kto ich tam wie.
ChALW ma raczej trzy zadania:
– ładnie wyglądać,
– zapewniać spokój wewnętrzny (zarówno klaycznoarmijnymi metodami, jak i oferując względnei atrakcyjne miejsce w społeczeństwie),
– odstraszać.
Nie bardzo wiem po co Chiny miałyby uderzać na kogokolwiek. Co tak atrakcyjnego mają ich sąsiedzi, czego nie mają Chiny? Po co komu Władywostok, gdy ma Tianjin i Szanghaj? Jakie cenne surowce mieliby wydobywać na Syberii, których nie mogą kupić lub wydobyć u siebie? Chiny oczywiście będą zainteresowane zabezpieczeniem sobie dostaw żywności oraz możliwie grubym wianuszkiem państw buforowych, ale nic więcej. A obie te rzeczy można zapewnić środkami pozamilitarnymi.
@carstein et el.
„No akurat nie devopsa, ale raczej data analyst. Dodam jeszcze, że nic nie trzeba wyodrbębniać, bo systemy telkomunikacyjne mają takie ficzery (często na potrzeby służb) już od dawna.”
Odruchowo chciałem napisać to samo ale po namyśle to musi być system przetwarzający dane w czasie rzeczywistym a więc możliwie mocno zautomatyzowany. Według mnie, data analyst może pracuje na etapie tworzenia ale w działaniu jedynym człowiekiem na ścieżce krytycznej powinien być decyzyjny dowódca wojskowy. A spięcie tych systemów tak żeby działały pod ogniem i jednocześnie nie dekonspirowały dowódcy czy zespołu realizacyjnego ani nie obniżały bezpieczeństwa sieci telekomunikacyjnej to jest spore wyzwanie dla infrastruktury czyli w uproszczeniu devops.
Re: agresja Chin na Rosję
Chiny są zdaje się obecnie dość mocno zajęte wytwarzaniem sobie dodatkowych problemów polityką zero covid. Na ich agendzie będzie raczej odkorkowanie Szanghaju, zapewnienie obsiewów i wyhamowanie własnej recesji. Dodatkowo otwarte atakowanie Rosji wzmacniało by USA, przynosząc wątpliwe korzyści. Słowem: po co im to?
@Robur i siły lotnicze Ukrainy
Tom Cooper, o którym gospodarz już wspominał i który mimo swoich wad ma jednak wiedzę, szczególnie na temat sił lotniczych, ostatnio pokazał na przykładzie filmu z ataku na cele naziemne w wykonaniu Su-27, że siły lotnicze nie są najlepiej wyszkolone.
To ma z resztą sens – ukraińska armia taka jaką jest wykuwała się po 2014 roku, w 8 letnich walkach w Dombasie. Siłą rzeczy wojska lądowe zdobywały dużo większe doświadczenie. Lotnictwo miało nieporównywalnie mniejsze znaczenie a do tego jest drogie. Do czasu aktualnego gigantycznego materiałowego wsparcia Zachodu po prostu nie mieli jak polepszać jakości.
Dlatego Cooper mówi „przesyłać drony a nie F16 czy A10” (z resztą te F16 to pewnie jakby teraz je wysłać to sensownie by mogły być użyte w 2023).
Słyszałem już co najmniej kilkukrotnie że planem minimum dla Ukraińskiej armii powinno być wypchnięcie ruskich poza Doniec i Dniepr. Makes sense. W takim stanie konflikt można by zamrozić na jakiś czas. Z tym że Rosja w długiej perspektywie nie odpuści więc lepiej by było dla SZU by sami od razu planowali dalszą ofensywę i odbicie Donbasu.
Takie granice na Dnieprze i Dońcu plus „line of control” w Donbasie generalnie mialyby sens, problem w tym że dla żadnej ze stron nie jest to politycznie wykonalne by się na to społeczeństwo zgodziło (ok, społeczeństwo ukraińskie, przydupasy Putina po stronie ruskiej bo tam społeczeństwa nikt pytać nie będzie)
W sprawie zdejmowania sankcji po wojnie, bardzo bym sobie życzył, żeby na liście warunków była też całkowita demilitaryzacja Kaliningradu i Białorusi.
A ogólnie rzecz biorąc, to spodziewam się, że Rosja cały czas będzie dostawała jakieś luki w sankcjach, nadzieję na fabrykę baterii i montownię EV, dopłaty na gaszenie pożarów tajgi, itd. Nikt nie będzie chciał przyprzeć ich całkowicie do muru; jeśli poczują się osaczeni i bez wyjścia mogą wykonać desperackie ruchy, których wszyscy później będą żałować. Ale skończą jako byłe imperium, pod opieką paliatywną i kroplówkami z metali ziem rzadkich.
@Michał Maleski
Chiny bardzo by skorzystały na obejściu „Wyspowego Muru” – obecnie wody terytorialne sojuszników USA blokują im swobodny dostęp do pacyfiku, co ma duże znaczenie strategiczne. M.in. dlatego Tajwan jest potencjalnie łakomym kąskiem (obok przyczyn historycznych oraz oczywiście fabów mikroprocesorów), ale po prostu linia brzegowa Rosji też jest atrakcyjną alternatywą.
Z wiadomości, które przeczytałem wynika, że UE nie zablokuje wspólnie importu rosyjskiej ropy. Konflikt może trwać dalej napędzany zyskami z europejskich płatności. Komu to pasuje? Najbardziej Rosji i politykom, którzy nie będą chcieli spowodować wzrostu ceny za paliwa na rynku europejskim. Nie mam wieści na temat tego czy i jak poszczególne kraje Europy będą chciały wstrzymać handel z Rosją. Z pewnością jak na razie nie zrobią tego Węgry.
Żaby mieć obraz rzeczy trzeba by wiedzieć jakie koszta obie strony poniosły w dotychczasowych walkach i jakie mogą jeszcze ponieść. Z oczywistych powodów takich danych nie mamy. Z racji położenia i wielkości krajów wydaje się, że Rosjanie są gotowi na wyższe wydatki a Ukraina nie będzie bez końca dotowana i kredytowana. Z drugiej jednak strony zaangażowanie krajów zewnętrznych (UE, USA i pozostałe) może przysporzyć szkód o których też nie wiemy (jak będą kosztowne).
Moim zdaniem piłka leży po stronie „koalicji antyrosyjskiej” ze wskazaniem na UE.
@Michal Maleski „Co tak atrakcyjnego mają ich sąsiedzi, czego nie mają Chiny?”
Demokrację i niepodległość? (Tajwan)
@Robur „do SZU idzie cała góra fajnej techniki”
Nie nazywałbym sprzętu służącego do zabijania fajnym. No jakoś mam opory.
„Starlink to są takie orbitujące access pointy służące udostępnianiu dostępu do Internetu, a nie lunety teleskopowe”
No i tu wchodzimy w sferę domysłów i jakości HI-Techu dla szpiegów. Skoro Starlink może być widoczny z Ziemi to Ziemia jest widoczna vice versja ;-). Poproszę Juliusza Verne’a o komentarz :D. O wagę systemu „optycznego” do podglądania Ziemi poproszę wujka Pana Samochodzika.
Wszelka inwazja na kraj nadamurski (czy jak to się nazywa) nie leżałaby kompletnie w chińskiej konfucjańskiej naturze. Za duże ryzyko. Raczej odczekają jeszcze chwile i za małe pieniądze wynajmą od Rosji port w Chabarowsku, czy który im tam będzie pasował, plus jakaś eksterytorialna linia kolejowa, powolutku skolonizują obszar wkoło i dostaną to co potrzebują bez walki. Oni są cierpliwi.
„Nie nazywałbym sprzętu służącego do zabijania fajnym.”
Poczekaj aż usłyszysz o modelarzach.
@mrw „Poczekaj aż usłyszysz o modelarzach.”
Och, w skali 1:72 to sobie mogą budować nawet hałdy trupów a la Chapman Brothers. Ale tu mówimy o prawdziwym świecie i broni.
Po pierwsze chciałem się przywitać, bo się przełamałem do pierwszego komentarza po latach lurkowania.
Po drugie muszę się od razu nie zgodzić z autorem:
„Powojenny świat będzie zależeć od nowych kresek na mapie. Jedna kreska chyba z grubsza już się wyłania na naszych oczach – front się już raczej znacząco nie przesunie. Bardzo bym chciał, żeby udało się jeszcze wyzwolić Chersoń, ale gdybym miał się zakładać, czarno to widzę.”
Akurat bardzo niesłusznie, bo ta kreska jest zdecydowanie w planach do przesunięcia.
Wojsko ukraińskie wchłonęło z Zachodu gigantyczne ilości sprzętu, z których tylko część pojechała prosto na front uzupełnić straty. Na zachodzie kraju formowane są w dużej liczbie nowe oddziały, których szkolenia i organizacja potrwa minimum 3 miesiące. I te oddziały, o czym mówią otwarcie zarówno Ukraińcy jak i Amerykanie, powstają w celu przyszłej kontrofensywy. Ba, nawet Striełkow wrzucał paniczny wpis ze dwa tygodnie temu, że Ukraińcy zaraz będą mieli czym odbijać łże-republiki.
Ciężko powiedzieć kiedy ta ofensywa się zacznie, ale łatwo policzyć, że najwcześniej pod koniec lipca, choć równie dobrze w sierpniu albo wrześniu. W każdym razie z pewnością w tym roku i to raczej przed początkiem jesieni.
Założenie jest takie, że obecna obrona ma maksymalnie skrwawić Rosjan i pozbawić ich zdolności ofensywnych za cenę kontrolowanego i ograniczonego oddawania terenu, po to żeby przyszły atak wszedł możliwie gładko. Czy to wyjdzie i jak dobrze – tego nikt nie wie, ale z całą pewnością front nie ulegnie zamrożeniu, bo jedyne co by tu mogło zepsuć te plany to jakaś nagła wielka klęska Ukrainy albo odwrotnie – załamanie wojska rosyjskiego tudzież niespodziewane wycofanie z rozkazu politycznego w obawie przez kompletnym blamażem. W każdym wariancie – front się zmieni.
Biorąc jednak pod uwagę, że ostatnie lokalne kontrataki Ukraińców bez żadnych dodatkowych sił pod Charkowem wyszły tak dobrze, że ISW określiło je w analizie jako „tak skuteczne, że przekształcające się w pełną kontrofensywę”, to byłbym ostrożnym optymistą odnośnie przyszłych losów tej wojny.
Kilka miesięcy przestoju nas jednak czeka, więc cierpliwości.
@Artur Król
„Chiny bardzo by skorzystały na obejściu „Wyspowego Muru” – obecnie wody terytorialne sojuszników USA blokują im swobodny dostęp do pacyfiku, co ma duże znaczenie strategiczne.”
Nie bardzo wiem jak zajęcie Sachalina miałoby tu Chinom pomóc – z daleka wygląda to może na otwartą bramę na pacyfik, ale Kuryle ciągną się od Japonii do Kamczatki i po siłowej aneksji Kraju Przymorskiego, Chabarowskiego i Sachalina Rosja nie będzie już sojusznikiem.
No chyba, że zakłądamy, że Chiny chcą zająć te tereny, SAchalin i zrobić desant na Kuryle, licząc na to, że Japonia się zgodzi w zamian za terytoria północne.
Ale to jet myślenie rosyjskie, nawet amerykanie by się na to nie zdecydowali, a Chiny tym bardziej.
Za 50-100 lat tamte tereny będą miały więcej Chińczyków niż Rosjan bez interwencji wojskowej.
@Sapieha
Ja też mam nadzieję, że jednak Ukraińcy przejdą do kontrofensywy. Tyle, że o ile kraje bałtyckie, Polska Czechy,Słowacja, UK i USA pewnie to poprą, o tyle co do reszty Europy mam wątpliwości.
Tu pojawia się pytanie, jak dużo Joe Biden będzie mógł zrobić, jeśli straci Kongres na jesieni i ile trzeba w takim razie zrobić już teraz.
@Po co Chinom tereny Rosji.
Jeżeli globalne ocieplenie będzie postępowało w tempie który obserwujemy to Chiny będą miały gigantyczne problemy, bo z wielu modeli wynika że życie w rejonie na południe od Szanghaju będzie niemożliwe ze względu za zbyt wysoką temperaturę i wilgotność.
Drugi powód to już wspominany dostęp do morza.
To napisawszy zgadzam się z @embercadero że przejmowanie terenów rosyjskich będzie postępowało dzięki pieniądzom – tu się kupi port, tam kilkadziesiąt milionów hektarów pod uprawę itd. itp. Z tej perspektywy im słabsza Rosja tym lepiej dla Chin.
@Chińska armia
Diabli wiedzą jaki jest jej potencjał, bo od wspierania komunistów w Wietnamie właściwie nigdzie się nie angażowali. W dodatku, na tyle na ile znam Chińczyków z kontaktów osobistych i mieszkania tam przez pewien czas, ich decyzyjność jest naprawdę marna. Do tego dochodzi quanxi – czyli wzajemne wspieranie się na różnych szczeblach i parę innych.
Pomijając, że obecnie Chiny i prezydent Puchatek mają gigantyczne kłopoty z polityką „Zero Covid” i to ich bardzo zajmuje. Przy czym nie dziwi mnie niechęć porzucenia tejże polityki w państwie o słabej służbie zdrowia, w dużej mierze ciężko płatnej. I przy władzy która przez ostatnie dwa lata wszem i wobec mówiła jacy inni są głupi a oni wspaniali. A wybory w KC coraz bliżej.
@fieloryb „Rosja nie da się rozłożyć.”
Ale dlaczego nie? Ja rozumiem, że argumentem obecnie jest że mają arsenał jądrowy, bo mit najpotężniejszej armii jest właśnie testowany i wypada jakby blado (jak w żarcie który chodzi ponoć na Ukrainie: Rosja chciała walczyć z NATO więc wywołała wojnę z Ukrainą. Póki co stracili 25 tys. ludzi, tysiąc czołgów, ponad 100 samolotów… Armie państw członkowskich NATO jeszcze się nie pojawiły na polu bitwy).
Tylko że utrzymanie tego arsenału jądrowego też kosztuje i to niemało. Skąd Rosja weźmie na to pieniądze? A przecież z petrodolarów finansowali też emerytury i nieliczne projekty modernizacyjne. Zresztą czyż nie był to argument pojawiający się w dyskusji w poprzednich notkach, że Rosja została „zmuszona” do tej próby, bo za chwilę nie miałaby już zupełnie sił wraz z spadkiem cen ropy i gazu.
@WO
„Bardzo bym chciał, żeby udało się jeszcze wyzwolić Chersoń, ale gdybym miał się zakładać, czarno to widzę.”
Drogi WO, jeżeli chciałbyś trochę lepiej zrozumieć moją perspektywę, postaw się w sytuacji człowieka który 22 marca pisał „Więc umówmy się może, że za jeżeli za trzy miesiące, pod koniec czerwca, Rosjanie nadal będą w Chersoniu to jednak jest „low-intensity conflict” po prostu, bez szybkich radykalnych rozwiązań”, na co Ty odpowiadałeś: „Wtedy oczywiście przyznam ci rację, ale cholernie trudno mi to sobie wyobrazić.” (jeszcze wówczas nie dodawałeś personalnych ozdobników). Dziś już łatwiej Ci sobie wyobrazić trwałą okupację Chersonia, choć ja nadal jednak proponowałbym zaczekać z weryfikacją tego faktu do umówionego końca czerwca – i wtedy wspólnie wyciągnąć wnioski z różnych radykalnych lub mniej radykalnych przewidywań.
To nie jest pierwsza taka sytuacja: moja negatywna ocena intencji i kompetencji Warufakisa spotykała się w sowim czasie z podobną niewiarą i gwałtownym oburzeniem kolegów (byłem wtedy krypto-balcerystą), podobnie jak moja ocena nikłych szans Śpiewaka na prezydenta Warszawy (wtedy Ty osobiście przypisywałeś mi niecne platformerskie knowania i nie dałeś sobie powiedzieć: naturalnym kandydatem powinien być Zandberg, z nim lewica powinna realnie zawalczyć o prezydenturę stolicy, bo taki jest europejski polityczny standard). Warufakis-mistrz i Śpiewak-faworyt to były ówczesne absolutne oczywistości, które tylko ktoś Bardzo Zły mógł negować. Zbyt wiele jendak takich oczywistości już widziałem, abym łatwo uznawał kolejne.
O tym jak Chiny przejmują kontrolę nad sąsiadami na przykładzie Sri Lanki – dziś w NZZ (ku wygodzie wspólkomentujących przepuszczone przez Google translate):
„China’s influence in Sri Lanka has grown significantly in recent years. The island is currently struggling with a historic economic crisis, the population is demonstrating against the government, and President Gotabaya Rajapaksa is clinging to power. Because students wanted to storm parliament on Thursday, the president declared a state of emergency for the second time over the weekend. Sri Lanka’s foreign exchange reserves have shrunk to just $50 million.
The Rajapaksa clan once received a generous donation from a Chinese company during the election campaign. The Hambantota port in the south of the island is owned by China, and the new port in Colombo is being built by a Chinese company. China has loaned Sri Lanka billions of dollars in recent years, and the outstanding debt is currently $6.5 billion.”
W ten sposób Chiny kupiły sobie m.in. Laos.
@Sapiecha
> Na zachodzie kraju formowane są w dużej liczbie nowe
> oddziały, których szkolenia i organizacja potrwa
> minimum 3 miesiące. I te oddziały, o czym mówią otwarcie
> zarówno Ukraińcy jak i Amerykanie, powstają w celu
> przyszłej kontrofensywy.
Trzeba zakładać, że Rosja robi to samo. Formuje na zapleczu nowe jednostki, tym razem pod konkretne i znacznie lepiej rozpoznane cele, a jednym z nich będzie całkowite rozbicie ukraińskiej armii. Trzeba zakładać, że to co teraz pokazują, co wygląda na chaos, dezorganizacje i ułomności to jest w jakiejś części, zasłona dymna. Trzeba zakładać, że nawet jeśli Ukraina obroni swoje terytorium, to wyjdzie z tego starcia z całkowicie zniszczoną infrastrukturą. Trzeba mieć plan B, który zakłada, że Ukraina nie obroni swojego terytorium.
@mtg
AFAIK to już jest done deal. Lend-Lease, 30 mld od USA oraz całe to wzmożenie z kulminacją w Ramstein – to właśnie było na poczet tej jesiennej ofensywy. Wygląda na to, że wtedy Zachód kolektywnie zgodził się, że trzeba przestać pomagać Ukrainie tylko w obronie, a zacząć w ataku. Tylko że rzucili do tego tak gigantyczne zasoby, że samo ich wchłonięcie zajmuje dużo czasu.
Także na jesieni to mogą być co najwyżej problemy, jeśli plan spali na panewce i kontrofensywa utknie. Ale samo jej wystartowanie wygląda na niezagrożone.
@Awal Biały
W świetle tego co napisałem wyżej, wyciąganie wniosków o sytuacji pod koniec czerwca ma tyle sensu, co komentowanie wyniku meczu w przerwie między połowami.
Rosyjski arsenał jądrowy jest równie pewny co całe przełożenie rosyjskiej armii z liczb na papierze w zdolność bojową: uran i pluton w bombach się degradują przez zwyczajny rozpad radioaktywny. Od 2006 roku publicznie wiadomo że wolniej niż się spodziewano, ale wciąż zakłada się że głowica plutonowa dla utrzymania sprawności powinna być wymieniana lub co najmniej sprawdzana co dziesięć lat. Chociaż spodziewany wiek do osiągnięcia niesprawności jest teraz szacowany na aż 80 lat (z poprzednich czterdziestu).
@izbkp…no i nie zapominajmy, że Rosja nie wypuściła z koszar najlepszych jednostek…Bardzo przepraszam, ale czym te rosyjskie odwody mają wojować? Sprzętowo jak na razie SZU wytłukły potężne ilości czołgów. I nowych nie będzie, bo brakuje części, i fabryki stoją. Może coś wyremontują, ale marnie to widzę. Poza tym, każdy nowy sprzęt RUS jest już w laboratoriach NATO, rozebrany do śrubeczki i nowe update firmware Javelinów już się piszą :-). A tymczasem do SZU jedzie sprzęcik lekko bity, ale generację lub dwie ponadto, co Armia Czerwona może wystawić. Do tego jednak morale u nowo przybyłych może nie być wysokie, jak im pokażą np. czołgi gotowane przez NLAW czy Javeliny. Raczej wszyscy co mogą załatwiają sobie teraz różne „kategorie D”, ew. już jadą marszrutką gdzieś bardzo daleko od WKU.
@izbkp
Ale z czego ona je formuje? Ze złomu głębokiej mobilizacji, czyli baaardzo starego sprzętu radzieckiego. Ostatnio czytałem, że Zakład napraw pancernych w Jekaterynburgu podjął się dostarczenia kontenerów ochrony dynamicznej „Kontakt-1” do modernizacji ok. 200 czołgów. Pięknie, ale „Kontakt-1” to jest modernizacja… radziecka z początku lat 80-tych. Wszystkie czołgi powstałe lub zmodernizowanie po tej dacie je mają fabrycznie (lub jakąś nowszą wersję), więc oni właśnie biorą jakieś piędziesięcioletnie T-64 albo T-72 i modernizują je do standardu czterdziestoletniego.
Nie wspominając już o tym, że 20 maja kończy duża część kontraktów zawodowych w armii rosyjskiej i nikt nie wie jak sobie z tym poradzą, bo chęci do przedłużania ponoć nie ma, a w „czasach pokoju” zmusić żołnierzy do służby się nie da. Więc zaraz Rosja może mieć jeszcze większy problem z żołnierzami niż ma.
Z tą zasłoną dymną to sobie nie żartujmy. Po dwóch miesiącach i dwóch nieudanych ofensywach trzeba powiedzieć wprost, że król jest nagi. Proporcje strat wynoszą 3,5:1 na niekorzyść orków i to na podstawie potwierdzonych wizualnie danych, bo deklaratywne ukraińskie są jeszcze o rząd wielkości wyższe. Oczywiście, Ukraińcy też mają straty i nie da się powiedzieć, czy w przewidywalnej przyszłości nie nastąpi moment, gdy okażą się za wysokie i obrona się załamie. Natomiast zakładać, że Rosjanie mają w tym momencie jakiś master plan to wręcz trochę ubliżające dla samych Rosjan – bo jeśli ktoś z premedytacją planuje marnować całe swoje wojsko, sprzęt, gospodarkę, prestiż polityczny, wojskowy, moralny etc. po to żeby wykonać jakąś pięciowymiarową fintę, która już w tym momencie nic nie przyniesie sensownego – to staje się nie tylko idiotą, ale idiotą działającym idiotycznie z rozmysłem.
@Awal, Chersoń
„Fachowcy” w rodzaju Michaela Kofmana zdają się sugerować, że odbicie Chersonia to jest kwestia czasu z racji nikłych sił Rosyjskich jakie tam są i braku rezerw w tym rejonie. Jednak Ukraina – chyba – teraz woli poprawić obronę Charkowa (wypchnięcie Rosji poza 25km promień artylerii) co odciąży również sam Donbas bo Ukraińcy wyjdą na tyły Rosjan.
Wspomniany Kofman mówi, że obserwujemy ostatnią już rosyjską ofensywę, brak im już rezerw (obecnie w na foncie walczy albo jest już rozbite ok 75% całości wojsk lądowych Rosji) i przyjdzie wtedy czas na letnią kontrofensywę Ukrainy bo cała „technika” z zachodu już dojedzie na front (na dziś mało co jest jeszcze w użyciu z nowych „obietnic”). I stawiam właśnie na Chersoń i próbę przerwania korytarza na Krym (ale nie jego wyzwolenie) oraz poprawę linii frontu wokół Charkowa oraz Ługańska/Donbasu.
Dodatkowym argumentem, że duża kontrofensywa być musi jest zmiana celów wojny jakie mają Amerykanie czyli z „ratowania Ukrainy” na „osłabienie Rosji” (patrz np wypowiedzi sekretarza Austina w czasie ostatniej wizyty w Europie). Na marginesie – strategia jak żywo z czasów wojen w Jugosławii i ofensywy „Burza”, którą Chorwaci w porozumieniu i ze wsparciem USA zrobili przeciw Serbom.
Przy czym zakładam – to już tylko moja hipoteza – że jak Ukraina zrealizuje te ograniczone cele to USA nakażą im wstrzymanie ofensywy i rozpoczęcie rozmów pokojowych jako, że cele amerykanów (bezpieczeństwo Ukrainy i osłabienie Rosji) będzie już osiągnięte. Deadline to pewnie coś w rodzaju „pokoju” w okolicy października (w sam raz na wybory w USA)
@Obywatel – dzięki za te uzupełnienia, też śledzę Kofmana wśród innych wojskowych źródeł. Zobaczymy, oczywiście ucieszyłbym się odbiciem Chersonia jak wszyscy, latem czy jesienią. Dzisiejsze przemówienie Putina, w którym wymieniany był Donbas i Krym, ale nie reszta Ukrainy, sugeruje wg mnie, że być może taka jest jego aktualna „oferta negocjacyjna”. Nie chcę jednak korygować moich przewidywań z marca – wówczas koniec czerwca wydawał się wiecznością i widzieliśmy dużo rozbieżnych spekulacji, jednak wg mnie rosyjska logika już wtedy dość czytelnie dawała się odczytać z ich własnych ówczesnych komunikatów (które wtedy cytowałem). Logika ta jest modyfikowana w oparciu o aktualną zbrojeniową odpowiedź Zachodu, ale raczej w kierunku „doprecyzowania” kompromisu (linii unieruchomienia konfliktu na terytorium Ukrainy) niż wywrócenia stolika (otworzenia nowych frontów, użycia nowych rodzajów broni).
Chiny
Przy okazji wojny Rosji z Ukrainą, przywołuje się często wojnę Rosyjsko- Japońską 1905 roku. Podobna ruska tromtadracja i podobna parada nieudolności. Efekt? Nie ma Ruskich w Mandżurii, Port Artur(dzisiaj można by stamtąd walić z haubic w centrum Pekinu) stracony, rewolucja 1905 roku o mało nie zryła caratu, a Japonia wystartowała w wyścigu mocarstw. Co prawda historia pokazała, że Japończykom za bardzo walnęła sodówka do głowy, i wygrali dopiero wtedy, gdy wszystko z kretesem przegrali(mała dygresyjka do ewentualnej totalnej wygranej Ukrainy) to ostatecznym wygranym są Chiny. Trochę to trwało, ale Mandżuria jest Chińska. Czy taki sam scenariusz czeka rosyjski Daleki Wschód? Pewnie nie doczekamy, ale wcale bym się nie zdziwił.
@sapiecha
NA BOGA, DLACZEGO WYMYŚLIŁ PAN SOBIE KSYWKĘ Z BŁĘDEM??!?!?!?!
„Akurat bardzo niesłusznie, bo ta kreska jest zdecydowanie w planach do przesunięcia.”
Nie wyobraża pan sobie, z jaką radością przyznam się do przesadnego czarnowidztwa!
„Ciężko powiedzieć kiedy ta ofensywa się zacznie, ale łatwo policzyć, że najwcześniej pod koniec lipca, choć równie dobrze w sierpniu albo wrześniu.”
Pewną wskazówką są ofensywy drugiej światówki – bo zasadniczy czynnik wyznaczający ich początki, czyli pogoda, jest w zasadzie taki sam (no może doliczmy parę dni za sprawą globalnego ocieplenia)
Barbarossa: 22 czerwca 1941
Fall Blau: 28 czerwca 1942 (wtedy też pojawił się „Izyum salient” o podobnym kształcie do obecnego!)
Zitadell: 4 lipca 1943
Bagration: 22 czerwca 1944
@ibzkp
„Trzeba zakładać, że Rosja robi to samo. Formuje na zapleczu nowe jednostki”
Nie ma z czego, nie ma z kogo. Wymiarem tego jest kanibalizacja BTG, czyli tworzenie nowej grupy taktycznej z resztek kilku rozbitych. Przypominam, że oni nie mają już więcej czołgów na chodzie i nie są w stanie ich produkować. A nie sa aż tak szaleni, żeby wprowadzić na front T-55. Bardzo ładnie o tym mówił ten rosyjski ekspert w rosyjskiej telewizji (nazwisko mi umknęło, ale Wiecie O Którego Chodzi).
„nawet jeśli Ukraina obroni swoje terytorium, to wyjdzie z tego starcia z całkowicie zniszczoną infrastrukturą.”
To już wygląda na niemożliwe. Próbę zablokowania infrastruktury kolejowej podjęli w zeszłym tygodniu. Ukraińskie koleje podczas bombardowania działały jak polskie na codzień – ot, jakiś pociąg opóźniony o trzy godziny, jakiś most zamknięty na miesiąc. W porównaniu z chaosem, jakim jest remont węzła warszawskiego…
A każda wystrzelona przez nich rakieta manewrująca przepada na zawsze, bo nie potafią wyprodukować następnej. Precyzyjnych nalotów lotniczych nie mogą robić, bo nie mają przewagi w powietrzu (ukraińskie samoloty NADAL LATAJĄ, co jest samo z siebie niesamowitym sukcesem, nawet jeśli Cooper kręci nosem, że nieprofesjonalnie bomby rzucają).
Zniszczenie infrastruktury wymagałoby uderzenia atomowego.
„NA BOGA, DLACZEGO WYMYŚLIŁ PAN SOBIE KSYWKĘ Z BŁĘDEM??!?!?!?!”
Bo ksywka wynika z pierwszych liter imion i nazwiska, a nazwisko jak na złość zaczyna się od „Ch”.
Z tymi ofensywami to też bym na chłopski rozum celował w czerwiec patrząc pogodowo, ale Ukraińcy uparcie twierdzą, żeby niczego się nie spodziewać przed połową lipca. Przy czym to równie dobrze może być wybieg dla zmylenia przeciwnika, czemu by nie.
@Awal
Widzę, że od dłuższego czasu nie poruszasz już kwestii baterii litowych…
@Kontrofensywa Ukrainy
Nie wykluczając jednak byłbym ostrożny z optymizmem. Rosja wojnę przegrała (politycznie i gospodarczo), przegrywa militarnie bitwy. Ukraina jeszcze może przegrać, nic jeszcze nie wygrała.
To dalej Rosja ma inicjatywę. Są rejony gdzie sytuacja nie wygląda ciekawie – a to jednak jest tak, że nieudany atak znaczy mniej niż nieudana obrona. Wspomniany Cooper wskazuje, że armia Ukraińska wysyła nieprzeszkolone jednostki, wykorzystuje obronę terytorialną nie lokalnie ale jako manewrowe oddziały.
Sprzęt płynie – ale nie każdy jest „lekkostrawny”, co innego javeliny co innego artyleria, którą trzeba wpasować w dowodzenia na wyższym szczeblu a jeszcze co innego czołgi czy samoloty obcych typów.
Globalnie zaczyna mi się zdawać, że USA (bo chyba nie cały Zachód) uznały, że trzeba przestać robić sobie nadzieję, że w konflikcie z Chinami można Rosję przeciągnąć na swoją stronę. Skoro nie może być sojusznikiem lub neutralna – to należy wykorzystać sytuację do tego by pokazać, że się jest dalej graczem, który może zapewnić poważną pomoc (po porażce w Afganistanie) oraz zjechać potencjał Rosji jak tylko się da (skoro ma przejść na stronę Rosji to maksymalnie słaba).
Europa chyba po prostu uznała, że to nie jest sensowny partner, uzależnianie się od węglowodorów z tamtej strony się nie opłaca (tym bardziej, że to partner, który bruździł gdzie się da – czy to w Afryce, czy to na Bałkanach).
Inna rzecz, że można by rzucić tezę na ile te wszystkie zbrodnie putinowskiej armii to nie jest takie spalenie okrętów za plecami swoich wojsk. Pokazanie przez Putina oligarchom i siłownikom „nie dogadacie się z Zachodem za moimi plecami”. Ale to chyba by było bezsensowne doszukiwanie się logiki tam gdzie po prostu pełna okrucieństwa ideologia jest wystarczającym wytłumaczeniem.
@WO
„Widzę, że od dłuższego czasu nie poruszasz już kwestii baterii litowych…”
Konkretnie od 15:11 (pod poprzednią notką).
@awal
„Konkretnie od 15:11 (pod poprzednią notką).”
W tym komentarzu nie ma już nic o bateriach, pozostają ogólnikowe wykręty. A przecież obiecywałeś, że „Czegoś [o tych nowych technologiach w Rosji] na pewno już w tym roku się dowiemy”…
@Awal
Zmierzamy do jakiś negocjacji, to jest chyba dosyć klarowne (przemówienie Putina), tylko, że trwa „dyskusja” gdzie zatrzyma się front, ten punkt wyjścia do dyskusji. Dziś jest w miejscu niekorzystnym dla Ukrainy i USA, stąd teza o możliwej kontrofensywie, zwłaszcza że Rosja słabuje. Dodatkowo kontrofensywa też jest konieczna nawet jeśli się ona Ukraińcom nie uda. Jej porażka pomoże przekonać opinię publiczną (a to jest problem – patrz wczorajsze zarzuty dowódców pułku Azov nt uzbrojenia), że wojnę czas skończyć.
D.N.L – armia Ukrainy
My nie mamy dobrych informacji nt wyszkolenia Ukraińców, ogólnie mało wiemy w jakiej oni są sytuacji. Znamy tylko ogólne fakty czyli, że ok 23k było przeszkolonych przez amerykanów (=10% armii czasu pokoju, a to b dużo) i jest wielu weteranów z okresu po 2014, jak i mają całkowicie nową strukturę i kulturę dowodzenia. Ciekawostka jest tak, że na marzec Ukraińcy i Amerykanie szykowali sobie manewry na poziomie brygady/dywizji. A dopiero niedawno zmieniono prawo, że można wysyłać OT na front, poza miejsce zamieszkania.
Generalnie to jest dobrze wyszkolona a obecnie ostrzelana armia lądowa z ultra wysokim moralne bo ma poczucie, że wygrywa, stale wzmacniane zresztą takimi akcjami jak naloty na Wyspę Węży (np takie sobie od strony technicznej wykonanie nalotów przez Su27 nie ma znaczenia bo liczy się fakt że taki nalot był). Dodatkowo mają już – prawdopodobnie – przewagę w ludziach nad Rosją
Kluczowej czego nie wiemy to jak sobie Ukraińcy radzą w dużej ofensywie. Ja nie znam przypadku wysłania przez nich niewyszkolonego wojska na tego rodzaju akcje, głównie dlatego, że takowych ofensyw nie było (ale może za mało śledzę). Wszystko to co widzimy to ataki parunastu czołgów, naście osób ale za to wielkie bitwy artyleryjskie/drony. Szacuje się – o ile dobrze pamiętam – że ponad połowa strat Rosji to właśnie na skutek artylerii a nie jakiś wielkich ofenswy.
Co do sprzętu z Zachodu to póki co nie ma tam niczego „ciężkostrawnego”, żadnych HIMARS i tym podobnych. Głównie „zwykła” artyleria jeśli chodzi o USA (ciekawe pytanie czy dostaną inteligentną amunicję bo to będzie game changer) oraz stary dobrze znany sprzęt z PL i Czech/Słowacji. To co jest „ciężkostrawne” to może samobieżne haubice z Francji i Niemiec. Ale ciekawe jest jak to zostanie zintegrowane, sprzęt tylko z Polski i Czech wystarczy na wystawienie solidnej dywizji czołgów. Artyleria z USA to ekwiwalent 5 batalionów. Teoretycznie to będzie potężna siła, zwłaszcza w sytuacji kiedy główne siły Rosji (np 4 dywizja) poniosły spore straty.
„Co przysunęło Rosję z miejsca 9 na 8 wśród największych importerów ropy do Indii. Zaraz za Meksykiem. Są trzy problemy z tym kierunkiem:
– nie ma żadnej infrastruktury przesyłowej poza statkami;
– nie jest to nawet blisko wolumenu sprzedaży ropy i ropopochodnych do Unii Europejskiej;
– ta ropa ma zniżkę o 30$ na baryłce. ”
Jak szacowałem pod jednym z poprzednich wpisów i tak Rosja zarabiała. Przypomnę: 7 stron tekstu jaki znalazłem w internecie i konkluzja: nie wiadomo czy szacunki są prawdziwe, ale raczej są.
Jeśli Rosję będzie stać, żeby iść w zaparte to pewnie będzie zawierać mniej lub bardziej krótkotrwałe kontrakty na surowce tylko dla utrzymania złóż w ruchu. Brudne pytanie „na ile się ta wojna okupantowi opłaca i kiedy się zwróci” pozostaje otwarte.
@fieloryb
„Brudne pytanie „na ile się ta wojna okupantowi opłaca i kiedy się zwróci” pozostaje otwarte.”
Nie wiem jak ze sprzedaży surowców z 30 USD rabatem na baryłce można dojść do „wojna się okupantowi opłaca”. To jest przecież czysta strata. Może zdobycze terytorialne, surowcowe i polityczne miały te straty wynagrodzić z nawiązką, ale na razie zdobycze są nikłe, a straty bardzo realne.
@fieloryb
„Brudne pytanie „na ile się ta wojna okupantowi opłaca i kiedy się zwróci” pozostaje otwarte.”
Rosja jako kraj dopłaca do tego na potęgę. Bogacić się mogą najwyżej konkretni kleptokraci, ale nie ma im czego zazdrościć, bo w tle widać, że się już literalnie mordują o podział tych kąsków.
@nudnykotlet
@Po co Chinom tereny Rosji.
„Jeżeli globalne ocieplenie będzie postępowało w tempie który obserwujemy to Chiny będą miały gigantyczne problemy, bo z wielu modeli wynika że życie w rejonie na południe od Szanghaju będzie niemożliwe ze względu za zbyt wysoką temperaturę i wilgotność.”
Czy tam jest coś wartościowego? Położenie, bogactwa naturalne, ziemia…? Ostatecznie można mieszkać za murami i pod ziemią w klimatyzowanych wnętrzach.
@Chińska armia
„Na ile znam Chińczyków z kontaktów osobistych i mieszkania tam przez pewien czas, ich decyzyjność jest naprawdę marna. Do tego dochodzi quanxi – czyli wzajemne wspieranie się na różnych szczeblach i parę innych.”
Co oznacza „marna decyzyjność”? Centralizm? Proszę rozwinąć.
„Państwie o słabej służbie zdrowia, w dużej mierze ciężko płatnej. I przy władzy która przez ostatnie dwa lata wszem i wobec mówiła jacy inni są głupi a oni wspaniali. A wybory w KC coraz bliżej.”
Hmm… ich komunizm jest bardziej fasadowy niż myślałem. Zła służba zdrowia w kraju, który teoretycznie ma dbać o robotnika i rolnika. Proszę polecić coś ciekawego do czytania o Chinach. Dla mnie ten kraj to białą plama społeczna.
@fieloryb „Rosja nie da się rozłożyć.”
„Ale dlaczego nie? Ja rozumiem, że argumentem obecnie jest że mają arsenał jądrowy, bo mit najpotężniejszej armii jest właśnie testowany i wypada jakby blado”
Kto miałby odpowiadać za ruchy odśrodkowe? Jaka grupa miała by stać za oddzieleniem części Rosji? Demokratyczna Hiszpania poradziła sobie z Katalonią a co dopiero autorytarna Rosja bez niezależnych mediów i z jedną największą, liczącą się partią.
Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale ponoć STASI miała kontakt z co trzecim obywatelem NRD, proszę sobie przełożyć to na Rosję. Sąsiadów namawia się tam na donoszenie…
Armia wypada blado, ale obstawiam, że środki rażenia masowego (wszystkie te mocno nieodwracalne i mocno masowe) muszą być odpowiednio zabezpieczone (stale wydzielony, solidny budżet) bo to one zabezpieczają granice kraju. Suma summarum nikomu nie opłaca się upadek kraju – zasobnika kopalin. Jakiekolwiek zmiany wiązać się mogą ze zmianą kontrahentów światowych. Taka zmiana może zbyt wiele kosztować i wywołać zbyt wielkie zamieszanie wśród kupców. No chyba, że Amerykanie postawili na osłabienie Rosji co ma pośrednio osłabić ją jako potencjalnego sojusznika Chin, ale to już zbyt duże wróżenie z fusów. Nie istnieje żaden sojusz chińsko-rosyjski kontra USA o ile wiem.
@nudnykotlet
„diabli wiedzą jaki jest potencjał [ChALW], bo od wspierania komunistów w Wietnamie właściwie nigdzie się nie angażowali”
Na masową skalę to oni zaangażowali się w Korei, a na wspomniany Wietnam napadli w odwecie za obalenie reżimu Pol Pota, co zresztą okazało się blamażem porównywalnym z obecną inwazją Rosji na Ukrainę (do tego stopnia, że – aby zapobiec eskalacji i Utracie Twarzy – zdecydowały się ogłosić „zwycięski odwrót” i pospiesznie wycofać się z konfliktu). Od tego czasu Chiny nie angażują się już w większe awantury. Oczywiście, od ’79 czasu upłynęło sporo wody w Jangcy i dziś tego typu „specoperacja” mogłaby już wyglądać zupełnie inaczej.
@”Nie wiem jak ze sprzedaży surowców z 30 USD rabatem na baryłce można dojść do „wojna się okupantowi opłaca”.
„To jest przecież czysta strata. Może zdobycze terytorialne, surowcowe i polityczne miały te straty wynagrodzić z nawiązką, ale na razie zdobycze są nikłe, a straty bardzo realne”
Ta wojna IMHO rozpoczęła się o zasoby kopalin i z powodów geopolitycznych nie z powodów ideologicznych. Zdobycie pasa ziemi łączącej tzw republiki ługańską i doniecką z Krymem to jest liche, ale jednak osiągnięcie.
@WO
„A przecież obiecywałeś, że „Czegoś [o tych nowych technologiach w Rosji] na pewno już w tym roku się dowiemy”…”
Tak, WO, o postępach kaliningradzkiego Конструкторско-внедренческого центра «Электроэлемент» w technologii baterii litowych (względnie w uprawie roślin bulwiastych) będziesz informowany ze skrupulatnością, która mam nadzieję nie ściągnie nam na głowę FSB. Czego Tobie, sobie i wszystkim kolegom życzę, niezależnie od różnic zdań między nami.
@Obywatel- no przecież Kanada podsyła im Excalibury, więc jakby taki gamechanger jest, prawda?
@MTG
„Ale to jet myślenie rosyjskie, nawet amerykanie by się na to nie zdecydowali, a Chiny tym bardziej.
Za 50-100 lat tamte tereny będą miały więcej Chińczyków niż Rosjan bez interwencji wojskowej.”
Też tak myślałem, aż trafiłem na dane o tym, że Chiny też wchodzą już w spadek populacyjny i mają jeszcze gdzieś do 2030-2035 na jakieś agresywniejsze zagrania, jeśli chcą w XXI wieku coś ugrać (zakładając brak jakichś drastycznych zmian nieprzewidzianych). Stąd takie a nie inne rozważania.
@fieloryb
„Co oznacza „marna decyzyjność”? Centralizm? Proszę rozwinąć.”
Pewnie jestem jedynym w tym gronie który pracował w Chinach (kilka miesięcy ponad 10 lat temu ale jednak) więc pozwolę sobie rozwinąć. Oczywiście na początek disklejmer, tak jak wszyscy inni ludzie Chińczycy są różni i wszystko zależy od indywidualnego wychowania i szkoły. Poznałem wielu Chińczyków którzy tak nie mają, ale to głównie byli szeregowi inżynierowie, zwłaszcza doświadczeni. Szczególnie wyróżniają się tu i to bardzo widocznie absolwenci amerykańskich uczelni, ale ich jest mało, a mówimy o średniej. A więc średni, przeciętny manager w Chinach w zasadzie nie podejmuje sam żadnych decyzji. A przynajmniej robi wszystko by nigdy w życiu nie musieć żadnej podjąć. W sytuacji kiedy musi (bo np to jego szychta i jak czegoś ktoś nie zrobi to fabryka się zawali) to będzie tak długo jak się da zwlekał, szukał kogokolwiek kto za niego tę decyzję podejmie, szczególnie przełożonego (albo hmmm białego), w końcu ktoś (np ww inżynier) się nad nim zlituje i mu podpowie jaką decyzję powinien podjąć a on się wtedy z ulgą zgodzi. Tego jest w kolejnych pokoleniach coraz mniej podobno, ale te 10+ lat temu było z tym bardzo, bardzo kiepsko, totalny mikromanadzment bo poniżej dyrektora każdy boi się podjąć najmniejszej decyzji. Dla wojska coś takiego jest zapewne zabójcze, różnica jak między wojskiem a mięsem armatnim. I oczywiście możecie powiedzieć że tak jest w wielu miejscach na świecie ale tam jest 10x bardziej. Połączenie braku pomysłów z totalnym brakiem skłonności do ryzyka i przy okazji z totalnym brakiem pewności siebie. Jednocześnie ci sami ludzie potrafią być przezajebiści w innych sprawach, np wyciskaniu 200% normy. To tak pokrótce.
@fieloryb „Czy tam jest coś wartościowego? Położenie, bogactwa naturalne, ziemia…? Ostatecznie można mieszkać za murami i pod ziemią w klimatyzowanych wnętrzach.”
Nie, nie można mieszkać za murami w sferze w której wilgotność połączona z temperaturą są dla człowieka nie do zniesienia. Nie gdy zagrożonych jest – w zależności od opracowania – od 300 do 500 milionów ludzi. Zresztą nawet przyjmując fantastyczne założenie, że udałoby się wybudować takie mury i rozwiązać problemy z utrzymaniem całej tej maszynerii w ruchu to nadal nie rozwiązuje problemu, że cały ten pas jest odpowiedzialny za ponad połowę produkcji żywności Chin.
@”Co oznacza „marna decyzyjność”? Centralizm? Proszę rozwinąć”
Doskonale to opisał kolega embercadero (przy czym nie zgodzę się, że wśród młodych jest lepiej, bo nie jest), ale skoro chce pan przykład to z własnego doświadczenia – tak się złożyło, że Szanghaj zwiedziałem z dwoma, młodszymi o dziesięć lat, Chińczykami z miast małych (czyli takich poniżej dwu milionów). Tak długo uzgadniali co chcą zobaczyć, że w końcu ja podjąłem decyzję za nich – obaj wyglądali na szczęśliwych, że zdjąłem z nich to brzemię. Najzabawniej było gdy późną wieczorową porą prowadziłem ich (mówiąc po chińsku bardziej niż marnie by nie powiedzieć wcale), bo moja orientacja w terenie [sic!] przewyższała ich o dwie długości. Obaj panowie kończyli wydział inżynierski, budowania czołgów. Było zabawnie.
Inny przykład: zepsuła mi się pralka w mieszkaniu (które to mieszkanie było mieszkaniem-premium w bloku dla Znaczącego Personelu) – naprawioną ją dopiero gdy napisałem do swojego polskiego koordynatora czy mógłby wysłać maila w tej sprawie, bo nie było odważnego by mi pomóc. Trwało to trzy tygodnie.
Oczywiście zdarzają się osoby bardzo samodzielne, fantastyczne, zwykle mówiące bardzo dobrze po angielsku (nawet na trzeciorzędnym uniwersytecie w ichniejszych Katowicach) – tylko dziwnym trafem nie zawsze są mile widziane w strukturach partyjnych czy wojskowych. Większość tych osób trafiała do korporacji współpracujących z zachodem i stawała się swojego rodzaju pomostem. Piszę trafiała, bo jednym z problemów ostatnich lat jaki nękał Chiny była i jest coraz większa izolacja, a także coraz mniejsze szanse na awans społeczny tą drogą.
@”Hmm… ich komunizm jest bardziej fasadowy niż myślałem. ”
Naprawdę trudno to wytłumaczyć. Jakbym miał wskazać co jest sensem życia większości Chińczyków to odpowiedziałbym że pieniądze. I długo, długo nic.
@”Kto miałby odpowiadać za ruchy odśrodkowe?”
Wielki Kalifat Kaukazu – choćby. Może się mylę, ale mam wrażenie że nacji które chętnie odgryzłyby się mieszkańcom Petersburga czy Moskwy jest tam więcej niż nam się wydaje.
@”Środki masowego rażenia”
Ale to też kosztuje więc nie jestem przekonany.
A co do źródeł na temat Chin to obecnie głównym źródłem jest dla mnie link to youtube.com (Mao Powiedziane) i twitter pani Weroniki Truszczyńskiej, link to facebook.com. Do Azji jako takiej są wpisy twórczyń wydawnictwa Tajfuny, a od Korei – link to youtube.com
Ciekawie o mniejszościach pisze doktor Katarzyna Golik (i generalnie zespół PAN). Anglojęzycznych ostatnio czytam znacznie, znacznie mniej, ale sporo tym relacjom poświęcają duże i sprawdzone redakcje.
#kontrofensywa
Cóż, trochę wcześniej były paradoksowe wtręty, to i tu sobie pozwolę: trochę mi to przypomina najskuteczniejszy sposób prowadzenia wojsk KMT w wojnie z Japonią w HoI 1:
– starać się utrzymać możliwie dużo terenu istotnego gospodarczo, wciągać wroga w liczne, drobne potyczki na szerokim froncie zamiast dopuścić do decydującej bitwy lub dużego uderzenia na jednym kierunku,
– cały czas formować nowe jednostki, na początku najsłabsze jednostki milicyjne, jak już front się ustabilizuje jako-tako (czyli nie cofamy się w sposób nieplanowy) to budować zwykłą piechotę i stabilizować jeszcze bardziej,
– jak już ustabilizowaliśmy „bardziej” (czyli w ogóle nie tracimy terenu) to pozwolić wrogowi się wykrwawić w bezsensownych szturmach. Skoro lubi, niech ma,
– jak już się wykrwawił, większośc wojska ma obitą, zmęczoną, niedopatrzoną i w ogóle zgniliznę i braki – rozpoczynamy tryumfalny pochód wyzwoleńczy ubijając pozostałe jednostki wroga.
@wo
A jakby nie przyjął, to co by zrobił? Co zrobiłaby Ukraina? Dzisiejsza sprawna walka wojsk ukraińskich to jest efekt ośmiu lat walk w Donbasie i przygotowań na to, co się dzieje. Gdyby Zachód w 2014 zechciał pomóc Ukrainie to pewnie wymagałoby to mniejszych środków niż dziś, bo skala konfliktu była mniejsza, ale zaangażowanie wojskowe musiałoby być dużo głębsze i obejmować wkroczenie wojsk NATO(?) do Ukrainy (Stepowa Burza?). Przy najlepszych chęciach Zachodu wydaje mi się to szalenie mało prawdopodobny scenariusz.
Niestety to salami było bardzo cieniutko krojone od… 30 lat albo lepiej i nie widzę w tej przeszłości momentu, w którym Zachód bez łamania własnych zasad i wchodzenia w roli agresora w konflikt z Rosją mógł coś zdziałać.
Tu podzielę się swoją hipotezą. Robienie biznesu z Rosją wcale nie było złym z punktu widzenia tej wojny pomysłem. Im dłużej te biznesy się kręciły, tym Rosja była bardziej uzależniona od zachodnich technologii i tym większy ból dziś sprawia nagłe ich odcięcie.
Swoją drogą okazuje się, że nawet te niedorobione sankcje po 2014 r. sprawiły, że nie widzimy dziś w Ukrainie wraków T-14.
Są na ten optymizm trochę skazane, bo muszą wygrać ten konflikt, jeżeli chcą mieć wygodną i mocną pozycję w konflikcie z Chinami.
O ile pozwala na to rozwalona na terenach walk infrastruktura telekomunikacyjna. Stawiam, że państwowy wywiad dysponujący zwiadem satelitarnym i lotniczym znad Polski i Morza Czarnego ma o rząd wielkości albo dwa dokładniejsze dane.
Z samą hipotezą polemizować jest trudno, bo żeby odwrócić losy tej wojny Rosja musiałaby się wspiąć na szczyty sprawności organizacyjnej, a tego raczej trudno się spodziewać. Do rozstrzygnięcia pozostaje zatem, jak wielkie pozostawi po sobie zniszczenia.
@izbkp
Bo tych satelitów mają może dwa czy trzy (a to nie są geostacjonarne, wiec się kręcą, a w międzyczasie sytuacja się zmienia) i to słabe (fachowcy o tym mówią i piszą).
@steelman
Bo tych satelitów mają może dwa czy trzy, a to nie są geostacjonarne (…) i to słabe
Zawieszone na ~36000 km byłyby jeszcze słabsze.
@Gammon
Nie jestem specjalistą i nie potrafię do jednego wymiaru sprowadzić oceny dokładności danych w przestrzeni oraz w czasie. Ta druga jest równie ważna, bo procesie obróbki celu (wykrycie, identyfikacja, śledzenie, likwidacja) nie jest natychmiastowy. Jeśli satelita przelatuje nad obszarem kilka razy razy na dobę, to nie ma mowy o śledzeniu. Jeśli wisi 30k, poważny problemem może być identyfikacja (wykrycie też), nawet jeśli teoretycznie jesteśmy w stanie śledzić cel na bieżąco. Pewnie jak zwykle: to zależy.
> Jeśli satelita przelatuje nad obszarem kilka razy razy na dobę, to nie ma mowy o śledzeniu.
W przeciwieństwie do samolotów AWACS? Ta technologia lat siedemdziesiątych nazywa się apertura syntetyczna.
/delurk
@geostacjonarne satelity nad Ukrainą
AFAIK – Jeżeli satelita ma być stale nad jednym punktem ziemi, to ten punkt musi być na równiku. Orbita geostacjonarna jest możliwa tylko w jego płaszczyźnie. Wykorzystanie więc ich do śledzenia konkretnego punktu na powierzchni ziemi np. w Ukrainie jest może i jakoś możliwe, ale zapewne bardzo trudne, bo i odległość większa i kąt niekorzystny.
/lurk
Poniższy komentarz to czyste gdybanie, za co z góry przepraszam. Każda z tych tez jest najpewniej do obalenia, więc raczej nie będę ich bronił. To po prostu zapis mojego stosunku do obecnej sytuacji wojennej.
Wstyd się przyznać, ale żyję wariantem hiper-optymistycznym. Wydaje mi się, że „atomowa opcja sankcji” jest naprawdę atomowa, po prostu o wiele bardziej rozłożona w czasie niż zwykłe uderzenie militarne. Rosyjska kleptokracja jest tak potężna, że aż szacowana we wzroście PKB (z tego co pamiętam, połowa rocznych punktów procentowych „ginie” w jachtach i łapówkach).
Kolega Obywatel podał informację, że 75% armii lądowej jest już zaangażowana w Ukrainie. Do tego dochodzi informacja, że ukraińskie lotnictwo zdobywa przewagę w powietrzu (gdyby któryś komentator pisał takie rzeczy w połowie marca, to najpewniej dostawałby dziesiątki komentarzy sprowadzające się do pukania w głowę). Jeżeli tak, to przypomina mi to upadek Rosji na miarę Pierwszej Wojny Światowej.
Moja wizja Dnia Zwycięstwa jest taka, że Rosja po prostu nie wytrzymuje organizacyjnie tej wojny. O braku zastępowalności w Armii FR pisali już mądrzejsi ode mnie. Jeżeli Armia FR zacznie się zwijać, to najpewniej będzie ścigana przez rozochocone oddziały Ukraińskie, co tylko doda do obrazu blamażu. Jeżeli zostanie, to nikt nie pomoże z płonącą Syberią (na przykład), dalej będą miały miejsce oddolne sabotaże, dalej poborowi będą uciekać z poboru. Dalej Rosja będzie płacić miliardy dolarów za utrzymanie linii frontu w miejscu. W dodatku – bez specjalnej możliwości pożyczenia kolejnych miliardów.
Wydaje się, że strategia Zachodu miała sens, szczególnie z punktu widzenia Zachodniej doktryny „niebrudzenia rąk”. Wy nam zakręcicie kurek z ropą, to wy wam zakręcimy kurek z hajsem i zobaczymy, kto dłużej wytrzyma. Oczywiście, kosztowało to życie tysięcy ukraińskich cywili, no ale.
W moim wariancie hiper-optymistycznym nie jest wykluczony rozpad Rosji („chory człowiek Eurazji”). Jeżeli armia rosyjska będzie w jeszcze gorszym stanie i do tego dojdzie niewypłacalność państwa, to co stoi na przeszkodzie jakiemuś lokalnemu oligarchowi z Zachodniej Syberii (na przykład) dogadać się z lokalnymi oddziałami i ogłosić niepodległość? Zniknęłaby potrzeba użerania się z centralą i płacenia danin, w końcu byłby na swoim. Potem przeczekać kilka lat i dogadać się z jakimś zachodnim koncernem na wydobyciu litu (hehe) wpół niewolniczą pracą.
Europa przeżywała już rozpad imperiów „nie do obalenia”. Od ZSRR, przez potęgi kolonialne, przez Austro-Węgry, po Turcję. Zazwyczaj państwa takie jak Polska tylko na tym zyskiwały.
@❡
Apertura syntetyczna służy do zwiększania rozdzielczości obrazów obiektów nieruchomych przy użyciu poruszającego się radaru. Tu jest mowa o śledzeniu, czyli w domyśle obserwowane obiekty się poruszają. A to dość ciężko robić jak satelita zdążył zniknąć za horyzontem.
@ ruskie satelity
W publicznie dostępnej bazie satelitów orbitujących wokół Ziemi (link to ucsusa.org – stan na 1/1/2022) znalazłem 169 satelitów rosyjskich. Z tego 33 ma taki opis swojego głównego przeznaczenia: „Earth Observation”.
>@steelman
>>@wo
>>Gdyby już w 2014 świat nie przyjął za dobrą monetę bajeczki o zielonych ludzikach, które najechały na Ukrainę nie wiadomo >>skąd, nie byłoby obecnej krwawej wojny.
>A jakby nie przyjął, to co by zrobił?
Co by zrobił? Dwie akcje:
1) W momencie gdy na Krymie pojawiły się „uprzejmie zielone ludziki” USA mogły zablefować, ogłosić DEFCON 3 i przypomnieć, że są gwarantem nienaruszalności granic Ukrainy. Sądząc po tym, że te ludziki były bez oznakowań to Putin zostawiał sobie furtkę by w tym scenariuszu się częściowo wycofać. Co najmniej nie dokonałby aneksji, a „tylko” pozwolił Krymowi ogłosić niepodległość, prawdopodobnie nie powstałyby DRL i ŁRL. Bo nie oszukujmy się, wtedy też miała powstać Odeska i Zaporoska Republiki Ludowe, a nie powstały tylko dlatego, że lokalni oligarchowie zorganizowali prywatne milicje, które zaczęły się z ruskimi strzelać. Rosjanie mogliby wtedy rozjechać je czołgami, ale nie byli gotowi na to by tak bardzo się postawić światu. M.in. dlatego, że Obama był w stanie w magiczny sposób sprowadzić cenę ropy ze 100 do 50 USD.
2) Wprowadzić realne sankcje i ich przestrzegać. Zrobić to co jest robione teraz – odciąć Rosję od technologii. No i przede wszystkim – zdefiniować Rosję jako wroga i przestać się od niej uzależniać energetycznie.
Natomiast w zamian za to sankcje wprowadzono na odwal się i w dodatku pozwolono je firmom bezkarnie obchodzić, a Niemcy dalej uzależniały się od rosyjskiego gazu. Putin uznał to za sygnał słabości Zachodu, oraz za potwierdzenie, że zasadniczo to Zachód akceptuje, że Ukraina jest w jego strefie wpływów.
@Obywatel i armia Ukrainy
Jeśli przeszkolono 10% armii w czasie pokoju to ile tego jest teraz? Jeśli armia się zwiększyła powiedzmy 3 krotnie a niech tylko 1/4 z tych 10% odpadnie (zabici, ranni, odesłani na tyły) to z 10% robi nam się 2,5%. Oczywiście to jest armia otrzaskana w latach konfliktu w Donbasie, przez który przewinęło się sporo żołnierzy, którzy powąchali prochu (dlatego bardziej ufam, że armia lądowa jest na poziomie niż lotnictwo, które takich doświadczeń w konflikcie nie nabyło).
Uważam, że z racji kibicowania Ukrainie, żywienia się w większym stopniu ich propagandą i informacjami o stanie frontu (czytania opartych na tych przekazach analiz) możemy mieć mylne wrażenie o stanie faktycznym. Teraz powoli przebija się chyba do świadomości, że walka tam to czołgi i artyleria w dużo większym stopniu niż chłopcy z Javelinami (którzy byli kapitalnym motywem propagandowym w pierwszych tygodniach wojny). Ale ciągle bardziej koncentrujemy się na spektakularnych sukcesach (zabijani generałowie, rozbijane kolumny) niż na niemiłych informacjach o idącym (strasznie wolno niemniej jednak) walcu na wschodzie. To nie znaczy, że Ukraińcy przegrają. Może nawet do tego przełomu czerwca/lipca wyczerpią się na tyle, że Ukraina przejdzie do kontrofensywy. Ale chwilowo mamy okres inicjatywy rosyjskiej.
@Piotrek Markowicz lotnictwo UKR, optymizm i rozpad.
Chwilowo to cieszmy się z tego, że wbrew zapewnieniom RF nie zniszczono lotnictwa Ukr, które po przejściu z przeszkadzania RF w zdobyciu panowania w powietrzu zaczęło też jakieś swoje akcje zaczepne robić. To jeszcze nie znaczy, że ma „przewagę w powietrzu”. Jeśli zacznie mieć – to będzie wspaniała wiadomość (i pewnie warunek prowadzenia kontrofensywy – trudno mi wyobrazić sobie większą akcje zaczepną w sytuacji przewagi powietrznej przeciwnika).
Co do rozpadu to nie wierzę w cokolwiek więcej niż odpadnięcie jakiś etnicznych byłych republik/rejonów. Coś w stylu Czeczenii (przy czym akurat Kadyrowi dobrze raczej w tym układzie gdzie jest potrzebny Rosji więc może robić co chce u siebie, a dzięki Rosji może spokojnie zwalczać swoich konkurentów). Jeśli pomoc finansowa przestanie płynąć a i szansę wsparcia lokalnych władz wojskiem spadną – to może być różnie. Ale by jakiś oligarcha się usamodzielnił? Po co? Oni żyją z tego systemu, własne niepodległe państwo co im da? Jak je zorganizować? Szybciej już wyobrażam sobie kraj teoretyczny, gdzie po prostu na jakimś terenie lokalny oligarcha będzie o wszystkim decydował opłacając się władzom centralnym.
@D.N.L
Jak napisałem nie mamy za dużo danych o Ukrainie. Ale nawet jeśli się skoncentrujemy jedynie na mapie i zmianach jakie zachodzą to z tezą o jakiejś wielkiej inicjatywie Rosjan byłbym ostrożny. Ich doktryna zakłada 20km ofensywy dziennie a od przegrupowania i ponownego ataku na Donbas nie zrobili w sumie chyba nawet tyle razem a to już pare tygodni. Wygląda również na to, że wstrzymali atak na 1 (Izum, potencjalny efekt ataku na Gerasimowa) z 2 osi w północnym Donbasie. Nawet sukces w Popaśnie (po 3 miesiącach natarcia) jest efektem wycofania się dobrowolnego Ukraińców na nowe pozycje a nie „sukcesu” natarcia. Realnie jedyny sukces mierzony dużymi kilometrami to ukraińska kontrofensywa w Charkowie.
Zwróć tez proszę uwagę, ze to co jest kluczowe w takich akcjach jak zabicie/atak na generałów/sztaby to nie jest ich spektakularność na poziomie ticktok`a a skutki jakie to generuje dla zdolności do prowadzenia wojny przez rosyjska armię. To generuje Rosji większe problemy niż wybicie nawet np 10% BTGs na froncie.
Dodatkowo „chłopcy z Javelinami” są odpowiedzialni za mniej niż połowę strat Rosji. Bitwę o Kijów wygrała ukraińska artyleria używana lepiej i skuteczniej niż Rosyjska. Ukraińcy naprawdę umieją używać broni, której mają zresztą i tak więcej oraz często lepszej niż nasza Armia (np X razy lepszy system obrony przeciwlotniczej opartej na m.in na ponad _200_ S300)
Wyzwaniem nie jest mylne czy zafałszowane wrażenie dotyczące tego ile ludzi/sprzętu mają Ukraińcy, bo po tym jak całość tego co zostało obiecane na ostatniej konferencji donatorów dojedzie, to będą mieli tyle ile trzeba, tylko czy oni umieją przeprowadzić tzw kombinowaną ofensywę w skali powyżej 1-2 brygad na szerokim froncie (np front chersoński to ok 150km). Armia „broniąca się” to co innego niż armia „atakująca”. Okopane jednostki rosyjskiej, nawet takie jakie teraz są, z artylerią, mogą okazać się nie do przejścia dla armii Ukrainy. To jest zresztą pewnie cel Rosji, dojść gdzie się da i się okopać.
Jeśli poza nawias wyjmiemy broń atomową oraz jak uwzględnimy brak totalnej mobilizacji w Rosji to z dużą dozą pewności możemy powiedzieć, ze rosyjska ofensywa poniosła klęskę a Ukraina wygrała. Teraz trwa „przetarg” co do warunków zawieszenia broni. Francja i Niemcy udzieliły już wsparcia Rosji (ostatnie przemówienie Macrona) co do warunków „as is” czyli front jak obecnie. USA i Ukraina uważają, że mogą wywalczyć lepsze. Efekt końcowy będzie między tymi dwoma „wariantami”.
@blaszanyvelocyped
„AFAIK – Jeżeli satelita ma być stale nad jednym punktem ziemi, to ten punkt musi być na równiku. Orbita geostacjonarna jest możliwa tylko w jego płaszczyźnie.”
To wszystko prawda, ale do wielu zastosowań nie trzeba ograniczać się do stałego punktu, w zupełności wystarczy jakiś w miarę ograniczony obszar i tutaj mechanika orbitalna daje kilka możliwości orbit geosynchronicznych np typu tundra. Oczywiście „lepszy widok” na wyższe szerokości jest okupiony innymi wadami. Od razu pisze, że nie wiem, czy orbity geosynchroniczne stosuje się do celów militarnych – zainteresowały mnie raczej ze względów geometryczno-fizycznych.
@nudnykotlet
@[fieloryb]”Kto miałby odpowiadać za ruchy odśrodkowe [w Rosji]?”
„Wielki Kalifat Kaukazu – choćby. Może się mylę, ale mam wrażenie że nacji które chętnie odgryzłyby się mieszkańcom Petersburga czy Moskwy jest tam więcej niż nam się wydaje.”
Nie mając stabilnej i opanowanej sytuacji bezpieczeństwa wewnętrznego nikt rozsądny i normalny nie zabiera się za prowadzenie wojny za granicą. Nikt z nas nie wie jak się rozwinie sytuacja, ale obstawiam, że wszelkie organizacje jakie mogłyby uderzyć we władze Rosji są zinfiltrowane lub przynajmniej pod kontrolą.
@fieloryb „Nie mając stabilnej i opanowanej sytuacji bezpieczeństwa wewnętrznego nikt rozsądny i normalny”
Problem z rosyjską władzą jest taki że ani nie są rozsądni, ani normalni. Gdyby byli to zapewne wojny by nie było…
@D.N.L
niemiłych informacjach o idącym (strasznie wolno niemniej jednak) walcu na wschodzie
To są informacje jak w dowcipach z jesieni 1942 roku o Niemcach w Stalingradzie („W dniu dzisiejszym nasze niezwyciężone wojska zdobyły pokój i część kuchni; w wychodku bronią się nadal bolszewicy.”)
@nudnykotlet
„Problem z rosyjską władzą jest taki że ani nie są rozsądni, ani normalni. Gdyby byli to zapewne wojny by nie było…”
Decyzja o ataku na Ukrainę była jak najbardziej racjonalna z punktu widzenia ich celów i ówczesnej wiedzy. Zawiodło to drugie, bo wygląda na to, że ich służby wywiadowcze nie są od dostarczania rzeczywistych analiz, tylko propagandowych podkładek. Dlatego trudno na tej podstawie zakładać, że sytuacja wewnętrzna Rosji jest stabilna i opanowana, jak robi kolega Fieloryb.
@Paweł Ziarko
„Dlatego trudno na tej podstawie zakładać, że sytuacja wewnętrzna Rosji jest stabilna i opanowana, jak robi kolega Fieloryb.”
Oczywiście, żyjemy w bańce informacyjnej. Jednak zakładam, że jakoś świat zostałby poinformowany o np. buntach na terenie FR. Złe wiadomości dla nich są dobrymi dla nas. To nie są czasy telefonii kablowej itp. Nawet bez takich informacji jedyny głos jaki do mnie dotarł to pogłoska na temat tarć pomiędzy służbami cywilnymi i wojskowymi Rosji w związku z agresją na Ukrainie.
@fieloryb
„Jednak zakładam, że jakoś świat zostałby poinformowany o np. buntach na terenie FR. Złe wiadomości dla nich są dobrymi dla nas.”
Odnosiłem się do zdania: „Nie mając stabilnej i opanowanej sytuacji bezpieczeństwa wewnętrznego nikt rozsądny i normalny nie zabiera się za prowadzenie wojny za granicą.” To są dwie różne tezy (1. w Rosji jest stabilnie, bo inaczej nie zaczynaliby wojny i 2. w Rosji jest stabilnie, bo słyszelibyśmy o jakichś buntach). Apeluję o więcej dyscypliny intelektualnej w dyskusji.
@fieloryb
Plus to, że obecnie nie ma jeszcze żadnych buntów nie znaczy, że „sytuacja jest stabilna i opanowana”. Podczas największego hajpu, wiary w zwycięstwo i patriotycznego wzmożenia, próby secesji byłyby głupotą. Na ewentualne bunty i destabilizację wewnętrzną trzeba poczekać, aż propagandzie zwycięstwa skończy się paliwo, a problemy gospodarcze będę niemożliwe do zignorowania.
@Paweł Ziarko i wszyscy zainteresowani
Pogłoski zamieniają się w pewność.
„Z ustaleń dziennikarzy śledczych Andrieja Sołdatowa i Iriny Borogan wynika, że Rosyjski wywiad wojskowy (GRU) zastąpił Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) w roli głównej rosyjskiej służby wywiadowczej w Ukrainie. Za działania wywiadowcze odpowiadać ma teraz zaufany człowiek Władimira Putina.”
link to wiadomosci.wp.pl
Żadnych buntów nie będzie, bo daleko od Moskwy to rządzi miejscowy układ, który sam wszystkiego pilnuje i zrobi wszystko, żeby żaden rewizor nie przyjechał. Jednych spałuje, innym coś obieca/rzuci i jest mocno zdeterminowany, żeby Centrala nosa nie wścibiała. Pilnują się sami, jak brygada w łagrze.
@Paweł Ziarko
„Decyzja o ataku na Ukrainę była jak najbardziej racjonalna z punktu widzenia ich celów i ówczesnej wiedzy.”
Nie była. Jeśli celem miał być powrót do roli światowego mocarstwa to trzeba było to robić zupełnie inaczej. Nawet z dobrymi informacjami Rosja by na tej wojnie zasadniczo straciła.
@fieloryb
” „Z ustaleń dziennikarzy śledczych Andrieja Sołdatowa i Iriny Borogan wynika, że Rosyjski wywiad wojskowy (GRU) zastąpił Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) w roli głównej rosyjskiej służby wywiadowczej w Ukrainie. Za działania wywiadowcze odpowiadać ma teraz zaufany człowiek Władimira Putina.”
Bo przecież cała wierchuszka tej części FSB która była odpowiedzialna za Ukrainę już siedzi, było o tym mnóstwo w mediach. Mieli mówić Putinowi że mają pół miliona agentów na Ukrainie i zorganizowany antyfaszystowski ruch oporu, który wywoła w odpowiednim momencie ogólnokrajowe powstanie. Z tym że pieniądze na ten cel wylądowały w kieszeniach generałów, agentów było nie 500 tysięcy a 500 (albo i to nie) i niczego nie wywołali bo ich SBU wyłapało w 10 minut.
@fieloryb
„Jednak zakładam, że jakoś świat zostałby poinformowany o np. buntach na terenie FR. ”
Rosyjskie media informują o tzw. gubernatoroopadzie. Jednego dnia (wczoraj) pięciu gubernatorów podało się do dymisji. Tak jakoś nagle ich naszła ochota zmiany planów. Media nie wyjaśniają, bo tu nawet strach wysuwać hipotezy.
To może mieś jakiś związek z tajemniczą serią pożarów, która zwróciła uwagę nawet samego Putina.
Jeśli dodamy do tego rozgromienie FSB, mamy jednak obraz średniej stabilności, łagodnie mówiąc.
@ racjonalność działań władz rosyjskich
Nie jesteśmy w stanie ocenić racjonalności działań władz rosyjskich, bo nie mamy dostępu do informacji, na podstawie których podejmowali decyzję oraz określali swoje cele.
Jesteśmy w sytuacji tego modelowego kosmity, który zaraz po wylądowaniu na Ziemi, został porwany przez tłum kibiców na mecz piłki nożnej. Więc siedzi na trybunie stadionu i usiłuje zrozumieć to co ogląda. Przy czym, o czym wie tylko narrator, kosmita nie widzi piłki.
@WO
> Rosyjskie media informują o tzw. gubernatoroopadzie. […]
> Media nie wyjaśniają, bo tu nawet strach wysuwać hipotezy.
To jest normalna, cykliczna (i cyniczna) praktyka, vide: link to twitter.com
@izbkp
„To jest normalna, cykliczna (i cyniczna) praktyka, vide:”
Rosyjskie media piszą, że taki zbieg okoliczności wydarzył się po raz pierwszy w historii. Zatem trzymając się tej interpretacji – Putin jest najmniej popularny w historii.
@fieloryb
„Doniesiono, że „pożary lasów objęły już w tym roku obszar 270 tys. hektarów”[1] w Rosji.”
Przede wszystkim, płoną nie tylko lasy.
@fieloryb
A spróbowałbyś takiego ćwiczenia.
Piszesz post, następnie nie formułujesz żadnego pytania (nie tylko typu „ciekawe czy…” lub „czy ktoś spotkał…”, „pytanie jakie się nasuwa…”, ale żadnego) i publikujesz. Następnie czytasz to co napisałeś i sprawdzasz pod kątem wartości poznawczych. Możesz przeczytać jeszcze przed opublikowaniem.
@fieloryb
„Nie mam kiedy znaleźć dla porównania zeszłorocznej powierzchni wiosennych problemów z ogniem w Rosji.”
„Rosyjski oddział „Greenpeace” podliczył, że obecny obszar pożarów na Syberii był w kwietniu dwukrotnie większy niż w tym samym miesiącu rok temu. ”
link to wyborcza.pl
To tak a propos trwałości Rosyjskiego państwa.
@WO
> Zatem trzymając się tej interpretacji –
> Putin jest najmniej popularny w historii.
Zgadzam się z tym, Władimir Władimirowicz i partia Jedna Rosja tracą na popularności. W skali historycznej.
@ pożary lasów Rosji
link to statista.com
link to statista.com
@junoxe
Gorąco popieram! Ma ktoś jakieś dane, czy pan Fieloryb jest do tego zdolny?
@Obywatel
„Szacuje się – o ile dobrze pamiętam – że ponad połowa strat Rosji to właśnie na skutek artylerii a nie jakiś wielkich ofenswy.” / „Dodatkowo „chłopcy z Javelinami” są odpowiedzialni za mniej niż połowę strat Rosji. Bitwę o Kijów wygrała ukraińska artyleria używana lepiej i skuteczniej niż Rosyjska. ”
– Podręcznikowa sprawa: w wojnach konwencjonalnych większość strat to z reguły dzieło artylerii. Nie wyciągałbym z tego wniosków na temat ofensyw ani chłopców z Javelinami.
@Konrad Matys
„Nie była. Jeśli celem miał być powrót do roli światowego mocarstwa to trzeba było to robić zupełnie inaczej. Nawet z dobrymi informacjami Rosja by na tej wojnie zasadniczo straciła.”
Wygląda na to, że wywiad informował Putina i jego klikę o tym, że w przypadku wejścia rosyjskich wojsk, władza w Kijowie się załamie, ukraińska armia nie podejmie walki, a zwykli obywatele powitają żołnierzy kwiatami. Spodziewali się powtórki z Krymu w 2014. Gdyby mieli dobre informacje, to by nie zaatakowali w ogóle – tak to widzę.
@wo „Ma ktoś jakieś dane, czy pan Fieloryb jest do tego zdolny?”
Poproszę Juliusza Verne’a o komentarz (…) oraz poproszę wujka Pana Samochodzika.
@fieloryb
To może w ramach podsumowania:
– W FSB trwa czystka i szeroko zakrojone aresztowania. GRU zastąpiło FSB w roli nadzoru frontu.
– Wczoraj pięciu gubernatorów okręgów bez podania przyczyny podało się z dnia na dzień do dymisji. BTW np. w Tomsku czy Saratowie to byli ludzie rządzący od dekady, czyli dobrze „osadzeni” w strukturach politycy.
– Szefowie Gazpromu i pozostali oligarchowie są po kolei odstrzeliwani w różnych miejscach świata, niektórzy z rodzinami. Jeden zwiał do Ukrainy.
– Od ostrego zatrucia ołowiem padają generałowie i kadra oficerska na froncie.
Zamiast pytać, czy sytuacja jest stabilna zapytałbym raczej, czy aktualnie jest jakaś grupa elit w Rosji której się pod dupą nie pali.
@Paweł Ziarko
To by wiele nie zmieniło w dłuższej perspektywie. To po prostu nie jest już XV wiek, kiedy potęgę budowało się podbojami. Wtedy to tak działało, zajmowano nową prowincję, opodatkowywano miejscowych chłopów, a za zebrane podatki wystawiano większą armię. To od dawna już tak nie działa. Jeśli FR chce wrócić do pierwszej ligi to musi zbudować mocną gospodarkę. Ekipa Putina nie zrobiła nic w tym kierunku. Po prostu wstrzeliła się w wysokie ceny ropy, ale to jest dalej to samo dziadostwo, co za Jelcyna. Zajęcie Ukrainy, nawet jakby tam faktycznie rządzili zaćpani neonaziści, a 500 tys. agentów montowało powstanie, nijak by tego nie zmieniło. Po prostu doszłoby do konsolidacji NATO i kolejnej zimnej wojny, po której imperium znowu by implodowało, a granice cofnęłyby się jeszcze dalej.
Nie mogę teraz znaleźć, więc nie traktuję tego jako pwenik, ale pamiętam, że część agentów wywiadu rosyjskiego poszła siedzieć za fałszywe raporty o tym ilu to sabotażystów i dywersantów mają opłaconych, po czym okazało się, że istnieją tylko na papierze a pieniążki poszły na daczę.
Obowiązująca w moich źródłach teoria jest taka, że większość wywiadu/wojska rosyjskiego była pewna, że wojny nie będzie, więc zgodnie z tradcycją raportowała że wszystko super, a robiła jak najmniej i zaoszczędzone pieniązki przytulała.
Tylko mała grupka wiedziała, że inwazja możliwa i nikt tej grupki nie uświadomił jak bardzo złe informacje mają.
Nie pamiętam czyj to był cytat „I am certain of our victory, but remember, that the war wouldn’t have started if the other bloke didn’t think he has a chance to win too”
Atak na Kijów, desanto powietrzny na Hostomel – to działania absurdalne jeśli nie wierzysz w wysoką szansę ich powodzenia.
Więc albo są kompletnymi idiotami albo mieli złe informacje z których wynikało, że Ukrainę da się łatwo pokonać.
Gdyby jeszcze w lutym do Kijowa triumfalnie wjechała kawalkada z Janukowyczem, to Francja Niemcy i Austria bardzo szybko ustawiłyby sie do całowania pierścienia.
@Konrad Matys
Ja się ogólnie zgadzam, ale oni ewidentnie chcieli powtórzyć to, co w Gruzji w 2008 i na Krymie w 2014 na większą skalę. Z wywiadu dostawali analizy, które ich umacniały w przekonaniu, że to będzie sukces. Był o tym tekst ponoć whistleblowera z FSB, wklejałem to pod którą notką.
@mtg
„Nie mogę teraz znaleźć, więc nie traktuję tego jako pwenik, ale pamiętam, że część agentów wywiadu rosyjskiego poszła siedzieć za fałszywe raporty o tym ilu to sabotażystów i dywersantów mają opłaconych, po czym okazało się, że istnieją tylko na papierze a pieniążki poszły na daczę.”
Wydaje mi się, że nie ma oficjalnej wersji, ZA CO siedzą. A korupcję zapewne można u nich przykleić każdemu.
@ gdybanie o strategii
Zobaczcie jak piszą o tym blogerzy wywodzący się z tzw 'służb’:
link to bezpieczenstwoistrategia.com
@fieloryb
W sumie chciałbym też zauważyć, że cała rozmowa nad stabilnością ma ten problem, że ciągle zmieniasz tudzież nie precyzujesz okienka czasowego.
Pierwsza teza (wg próby klasyfikacji chaosu @Paweł Ziarko): „1. w Rosji jest stabilnie, bo inaczej nie zaczynaliby wojny”, dotyczy okresu przed wojną. Przed wojną, owszem, sytuacja była opanowana w sensie doraźnym. W sensie długofalowym znajdowała się w daleko posuniętym i prawie nieodwracalnym procesie degeneracji, co było prawdopodobnie realną przyczyną wybuchu całego konfliktu.
Druga teza „2. w Rosji jest stabilnie, bo słyszelibyśmy o jakichś buntach” poza tym, że źle sformułowana i błedna (nie czekamy na bunty ludności, czekamy na rozkład elit, który jak wyżej widać, następuje w liczbie pokaźniej), to znów mówi o sytuacji bieżącej.
Tymczasem meritum, czyli jeszcze wcześniejsze pytanie „Kto miałby odpowiadać za ruchy odśrodkowe [w Rosji]?” dotyczy tak naprawdę przyszłości, czyli tego, czy obecne pożary mogą się roznieść do poziomu rozpadu państwa. Otóż wydaje mi się, że Fedaracja Rosyjska może się rozpaść podobnie jak ZSRR, a to dlatego, że funkcjonuje jak zbiór udzielnych księstw spajanych przez silną centralę. To po prostu wynika z geografii kraju: jeśli masz prowincję którą dzielą z centrum tysiące kilometrów a łączy tylko jedna nitka kolei, siłą rzeczy ona musi być samodzielna i relatywnie odseparowana. Jeśli nagle centrala głęboko osłabnie, np. pogrążona w walkach wewnętrznych, to jedyne co muszą zrobić prowincje, to dogadać secesję solidarnie, hurtem. Centrala będzie mogła w takiej sytuacji tylko biernie się przyglądać. Model rozpadu Związku Eadzieckiego jest tu do powtórzenia z całkiem sensowną liczbą parareli.
@ początek wojny
Na kiedy powinniśmy ustalić początek wojny? Pomarańczowa rewolucja? Euromajdan? Aneksja Krymu? Wojna hybrydowa na południowo-wschodniej Ukrainie? 24 lutego 2022?
@Paweł Ziarko
Konkretnie to chcieli powtórzyć to co zrobili w Donbasie w 2014. Tylko po prostu filozofia, która za tym stała jest błędna. Te wszystkie Naddniestrza, Krymy i Abchazje przecież generują tylko koszty. Rosja nic konkretnie nie zyskuje na tej polityce.
@Konrad Matys
„Rosja nic konkretnie nie zyskuje na tej polityce.”
Tu nie chodzi o to, by Rosja zyskała, ale by zyskali konkretni ludzie stojący u władzy – poparcie, legitymizację, pieniądze z kontraktów, wpływy itd.
@Konrad Matys
To może nie jest XVI wiek czy jakieś inne podboje Katarzyny Wielkiej i oczywiście że lepiej mieć super gospodarkę (generalnie lepiej było iść po 1991 w model chiński niż rosyjski). Ale patrząc z ich punktu widzenia to w sytuacji kiedy nie da się (a próbowali) zbudować silnej gospodarki bez zmiany politycznej, to wariant rozwoju ekstensywnego jest/był ich jedyną opcja. Dodanie do ich równania 40 mln ludzi, dużo ziemi uprawnej i sporo surowców kopalnych może nie daje im kopa jak druga Krzemowa Dolina ale daje trwanie na kolejne 10 – 15 lat, a potem się zobaczy. Zwłaszcza jak to wszystko miało być bez kosztów, Azovstal miał po prostu zmienić właściciela a nie zostać zrównany z ziemią.
Ta wojna to dla Rosji jest duży problem i dramat nie z powodu ryzyka ruchów odśrodkowych tylko z powodu tego, że się ruble przestały zgadzać. Teraz każda kalkulacja jaką mieli a propos przyszłości daje im duży minus zamiast małego plusa jak to sobie skalkulowali.
Wystarczy cofnąć się 2 wpisy gospodarza by spotkać się z opinią, że jednak Donbas był pierwsza kreską która miała prawo się finansowo spinać.
Poza tym wystarczy sobie przypomnnieć triumfalny pean na cześć Putina opublikowany przez pomyłkę 3 dni po inwazji, jeśli liczyli na takie rozwiązanie (ukraina przywrócona do „macierzy”, zachód bezradny i ośmieszony) to jak najbardziej mogło im się to opłacać.
Akurat zwiększona jedność zachodu wcale nie była taka oczywista wtedy, Niemcy uznali, że nie ma co pomagać, skoro padną w trzy dni, a i amerykanie z pomocą zaangażowali się serio dopiero gdy zobaczyli, ze Ukraina ma szanse.
Poza tym, czy im się opłacało nie należy oceniać według tego czy po inwazji jest lepiej niż przed tylko czy po inwazji jest lepiej niż gdyby inwazji nie było.
Każdy miesiąc bez inwazji przybliżał dzień, kiedy Rosji na inwazję stać by nie było a Ukraina byłaby bliżej wydobycia ropy i gazu, wypierając rosyjskie węglowodory z Europy.
Mogli wierzyć, że nie mają innego wyjścia.
@Obywatel i sytuacja na froncie
Nie mówię, że Rosjanie mają „wielką inicjatywę”. Ale mają ją. Próbowali wziąć Kijów – nie udało im się, to się wycofali i atakują gdzie indziej. To oni chwilowo decydują gdzie przerzucą swoje wojska i gdzie Ukraina się będzie musiała umocnić by zatrzymać natarcie. Ruchy koło Charkowa to jeszcze trochę mało. Przy czym oczywiście cezurę od kiedy będziemy mówić o okresie inicjatywy Ukraińskiej ustalimy po fakcie. Może to już, ale chyba nie…
… bo powołując się na Toma Coopera sytuacja jest niewesoła w związku z przeprawą przez Doniec.
Rosja jest tu trochę jak boss w grze komputerowej, ma swoje słabości, Ukraińcy niczym postać gracza okłada ją, zjeżdżając jej hp, unikając ciosów. Ale trzeba wielu ataków by zjechać jej HPki, a Rosja trafia rzadko, ale Ukraina nie ma tylu HP.
@izbkp
„Na kiedy powinniśmy ustalić początek wojny?”
To bardzo konkretny moment – grupa uderzeniowa, kierowana przez Striełkowa-Girkina wyrusza z bazy w Rostowie nad Donem zajmować budynki administracyjne i proklamować „republiki ludowe”. Jako pierwszy zaatakowali Słowiańsk, który się akurat nie utrzymał (i juz więcej do niego nie wjadą raczej, bo teraz też chyba poza zasięgiem orków).
@Gammon No.82
Przepraszam bo ominąłem Twoją odpowiedź, ale jak wyżej – jeśli przeprawa się uda i utrzyma, to jest to daleko więcej niż zajęcie pokoju bez wychodka.
Mam nadzieję, że przesilenie jest bliskie, że Rosja się wyprztyka z rakiet, samolotów, pilotów. Że morale jej padnie zupełnie, czy po prostu w wypadku kontrofensywy słabość morale da o sobie znać w pełnej krasie. W ataku to jeszcze jest mniej widoczne bo po prostu atak się nie posuwa (albo do niego nie dochodzi bo żołnierze sabotują wysiłki). Sprawna obrona wymaga lepszego morale, sprawny odwrót – to już w ogóle wyższa szkoła jazdy. Oby wtedy poszło wszystko w rozsypkę, ale nie dawajmy się ponieść hurraoptymizmowi.
@Paweł Ziarko
Czyli dochodzimy do wniosku, że ta polityka ma przynieść korzyści nie Rosji, a Putinowi i spółce. Z czego wynika kolejny wniosek, że interesy Putina i Rosji są rażąco sprzeczne.
@Obywatel
Nie. Włączenie 40 milionów wrogo nastawionych Ukraińców nie oddala a przybliża upadek Rosji. Kalkulacje z czasów nawet Katarzyny Wielkiej nie działały już w pierwszej połowie XX wieku. Każdy, kto jeszcze próbował bawić się w imperializm w starym stylu, skończył marnie, z częściowym wyjątkiem Stalina, który dopakowany LL kosztem olbrzymich strat zbudował imperium, które szlag trafił, zanim minęło pół wieku.
@Konrad Matys
„interesy Putina i Rosji są rażąco sprzeczne.”
Nie ma czegoś takiego, jak „interesy Rosji”. Założenie, że cały kraj ma wyraźnie zdefiniowane i wspólne interesy to skrót myślowy, który jednak zbyt często jest brany dosłownie. Lub branie za dobrą monetę nacjonalistycznego światopoglądu, według którego wszyscy ludzie z każdego kraju/narodu łączy wspólny interes. Tymczasem inne interesy ma klasa rządząca, inne oligarchowie, inne specjaliści, inne niewykwalifikowani, inne emeryci, inne rodzice (których dzieci mogą być powołane do wojska), inne poborowi, i tak dalej. Sprawę jeszcze komplikuje fakt, że ludzie często kierują się nie chłodną kalkulacją, a ideologią – więc mogą się zgodzić na pogorszenie stopy życiowej czy osobiste ofiary w imię budowy mocarstwa.
@D.N.L
„Rosja jest tu trochę jak boss w grze komputerowej, ma swoje słabości, Ukraińcy niczym postać gracza okłada ją, zjeżdżając jej hp, unikając ciosów. Ale trzeba wielu ataków by zjechać jej HPki, a Rosja trafia rzadko, ale Ukraina nie ma tylu HP.”
Faza „wielu HPków” Rosji skończyła się w okolicach 5 dnia wojny*. W momencie przegranej bitwy o Kijów była faza „trochę więcej HPków”. Jakieś tydzień temu zaczęła się faza „tyle samo HPków”. Patrząc na Charków można odnieść wrażenie, że lokalnie jest „mniej HPKów” (ale tylko lokalnie). Przy czym jak to już było mielone w necie od dawna przez wielu prawdziwych ekspertów (w sensie nie takich jak ja z Uniwersytetu HoI) równa liczba HPków daje tylko remis a nie zwycięstwo, więc dla Ukrainy to nie jest zadowalająca sytuacja.
Powtórzę też moje „ale” z poprzedniego wpisu – nie wiemy czy Ukraina jest zdolna do przeprowadzenia operacji ofensywnej na długim froncie i wielkimi siłami i w tym jest sedno „problemu”. Dziś jest możliwy zarówno scenariusz remisu (obie strony są tam gdzie są) jak i 1:0 dla Ukrainy (użycie atomówki pomijam).
* Cały czas zapomina się w dyskusji, że inwazja Rosji (mówi o tym często np Kofman) została zaplanowana jako akcja policyjna a nie druga Barbarossa bo zakładano, że będą witani kwiatami oraz dlatego, że armia Rosji w trybie pokojowym nie ma HPków do takiej inwazji. Dość powiedzieć, że całe siły lądowe Rosji w stanie pokoju to jakieś 290k. Dla porównania same tylko PL siły lądowe ok 60k (+ 30k WOT), wszystko stan pokoju, a wojska lądowe Ukrainy, bez OT, w stanie pokoju to ok 170k. Tym samym tam nie było „wielu HPków” jak np w 1991 czy 2004 US vs Irak czy Sowiety vs Czechosłowacja. Aby mieć „wiele HPków” oni by się musieli zmobilizować jakiś rok temu i wysłać na granicę >600k chłopa.
@Konrad Matys
Ale gdzie Pan widział „40 milionów wrogo nastawionych Ukraińców” w rosyjskim scenariuszu?. Cała ta specoperacja to przecież miała być jak wizyta tow Gierka w zakładzie pracy: goździk, buziak i order. Oni mieli ich witać kwiatami i dziękować za uwolnienie od krążącego „widma gejropy”…..
„Każdy, kto jeszcze próbował bawić się w imperializm w starym stylu, skończył marnie, z częściowym wyjątkiem Stalina, który dopakowany LL kosztem olbrzymich strat zbudował imperium, które szlag trafił, zanim minęło pół wieku.”
Zdaniem Putina upadek imperium nie był wynikiem kosztownych działań/strat za Stalina a właśnie brakiem takowego „wysiłku” za Gorbiego. Oni tam żyją w przeświadczeniu, że ZSRR by nie upadł gdyby znalazł się wtedy jakiś Beria albo Stalin, który strajki górników w Donbasie (kamyczek który rozpoczął finał upadku ZSRR) utopiłby we krwi. Im chodzi, że tam było za mało, a nie za dużo, imperializmu w imperializmie.
@pz
„Nie ma czegoś takiego, jak „interesy Rosji”.”
To jakiś thatcheryzm. Podmioty zbiorowe (kraje, organizacje, spółki itd.) mają swoje interesy – stąd prawna koncepcja „działania na szkodę”, „nadużycia stanowiska”, „niedopełnienia obowiązków”, „przestępstwa urzędniczego”, „doprowadzenia do niekorzystnego zadysponowania majątkiem” (itd). Putinowi można by je postawić, wśród wielu innych.
@obywatel
„Dziś jest możliwy zarówno scenariusz remisu (obie strony są tam gdzie są) jak i 1:0 dla Ukrainy (użycie atomówki pomijam).”
Ja bym jednak z ocenami poczekał na zakończenie bitwy o łuk doniecki, to już tylko parę dni. Być może jesteśmy w takiej fazie, jak historycznie w połowie lipca, że Rosjanie już ruszyli ze swoją ofensywą, a Niemcy jeszcze nie wstrzymali swojej, więc obie strony przez chwilę miały jednocześnie inicjatywę. W każdym razie, póki co ofensywa w łuku trwa, Rosjanie powoli, ale jednak prą do przodu – jak Hoth do Prokhorovki (tzn. mam nadzieję, że tak to będą porównywać historycy z odległej przyszłości, np. pojutrze).
@wo
ok, zgoda poczekamy 🙂 Przy czym do mnie przemawia to co powiedział – przywoływany już – Kofman, że z punktu widzenia Ukrainy wynik bitwy o łuk Doniecki ma mniejsze znaczenia niż dla Rosji. Ukraińcy dopiero dostają/wdrażają rezerwy i niezależnie do wyniku będą mieli z czego przejść do ofensywy letniej (moim zdaniem kluczowej dla wyniku wojny) a Rosjanie nie (Kofman nazywa armię Rosji w Donbasie jako „spent force”). I na tym buduje swój optymizm, wiem że trochę spaczony HoI (jak mam skolejkowane dywizje w produkcji to się mniej martwię) ale jednak nie aż tak – mam nadzieje – całkowicie oderwany od ziemi
@pz
To, że interesy są różne, nie znaczy, że są kompletnie sprzeczne. Do tego z tych partykularnych interesów ciągle wynika jakaś średnia. Np. w interesie większości Rosjan leży, żeby Rosjanie byli społeczeństwem zamożnym. Ale w interesie Putina już nie. Sytuacja, w której zabiedzona głubinka żyje z łaski władzy jest dla tej władzy korzystna, bo kompletnie tę głubinkę od władzy uzależnia. Tak samo nie leży w interesie Rosjan posyłanie synów na śmierć, bo car zidiociał, i chce przejść do historii razem z Iwanem Groźnym i Stalinem, ale w interesie Putina leży, bo on jest tym carem.
@Obywatel
Ja wiem, że oni tam żyją w zbudowanym własnymi rękami matriksie, które ma bardzo luźne związki z rzeczywistością. Ale to oznacza, że po prostu ich działania z obiektywnego punktu widzenia nie są racjonalne. Oczywiście, że można było za Gorbiego zaserwować więcej imperializmu i zamordyzmu. System by potrwał dłużej. Tylko, że potem by to rypło jeszcze mocniej. Taka KRLD tak postępuje i trwa już naprawdę długo. Ale w końcu ten system z jakichś powodów padnie, a wtedy to nawet powrót do neolitu nie powinien dziwić.
@izbkp
„gdybanie o strategii
Zobaczcie jak piszą o tym blogerzy wywodzący się z tzw 'służb’:
link to bezpieczenstwoistrategia.com”
Bardzo ciekawy artykuł, ale widzę chyba pewną sprzeczność w rozumowaniu autora/ów. Z jednej strony pisze on o wojnie błyskawicznej jaką miała przeprowadzić Rosja. zaznacza, że warunkiem realizacji tego rodzaju ataku jest wyjątkowa szybkość rozpoczęcia i (jak rozumiem w tym wypadku) tajność. Tymczasem pamiętam, że przed rozpoczęciem nowej odsłony wojny Rosji z Ukrainą nawet polskie media podawały kilkakrotnie informacje o rozpoczęciu ćwiczeń rosyjsko-białoruskich przy granicy z Ukrainą na terenie Białorusi.
Znacznie lepiej poinformowani Ukraińcy, będąc w stanie konfliktu, z pewnością mieli znacznie wcześniej informacje o ponownym zaognieniu konfliktu. Wojna więc nie mogła być – nawet z punktu widzenia Rosjan – traktowana jako wojna błyskawiczna.
Chyba, że z wyjątkowo dobrą pracę wykonały służby kontrwywiadu Ukrainy wspierane przez NATO. Szkolenia wojsk ukraińskich przez żołnierzy tego paktu nie były żadną tajemnicą. Informacje na ten temat można było znaleźć choćby na polskich stronach www zajmujących się obronnością. Mechanizm negatywnej selekcji informacji na drodze od szeregowych pracowników FSB do Putina musiał być – co ogromnie zadziwiające – wyjątkowo sprawny a sam Putin i jego otoczenie mało samokrytyczni. Wpływ miała też pewnie sytuacja kowidowa i ograniczenie kontaktów z prezydentem FR (jak opisywał to w pierwszy „wojennym wpisie” nasz gospodarz).
@obywatel
W wielu rzeczach się zgadzam. Materiałowo pewnie masz rację (chociaż jednak cały czas lotnictwo rosyjskie ma przewagę, póki to się nie zmieni o kontrofensywę może być trudno. Inna rzecz – że może Ukraina czeka ze wzmożeniem działań lotniczych i ma podstawy by sądzić, że w odpowiednim momencie wywalczy przewagę).
Strategicznie moim zdaniem jest gorzej – Ukraina jest otoczona od północy, wschodu i południa. Sukces Ukraiński w obronie oznacza, że Rosja staje. Sukces kontrofensywy – oznaczy, że się cofnął. Poważny manewr oskrzydlający wymaga wielkich wysiłków. Z drugiej strony każde większe przełamanie ze strony Rosji to poważne zagrożenie dla Ukrainy. Bo Na północ/wschód/południe jest linia frontu. Ja wiem, że tam są duże odległości, ale mimo wszystko to ułożenie sprzyja atakującym Rosjanom.
@WO
Zgadzam się, że może to jest, albo za chwilę będzie ten moment, że obie strony mają inicjatywę, i którą straci a jedna zachowa. Oby.
Tym bardziej, że jak pokazuje WWI i Niemcy, sytuacja gdy kraj przegrywa wojnę ale przeciwnik nie wszedł na jego teren powoduje, że społeczeństwo ma problemy ze zrozumieniem, że wojna była przegrana. Parę lat i skończy się na „generałowie byli za delikatni” „wszystko przez zdrajców” itp itd.
@interesy Rosji
Ok, chyba się zagalopowałem z moimi tezami, przyjmuję argumenty współdyskutantów. Tylko czy w takim razie można na pewno przyjąć, że interes Rosji=interes rosyjskiego społeczeństwa? Jeśli większość członków społeczeństwa wyżej stawia poczucie mocarstwowości nad własny dobrostan (czyli w tym ujęciu przedkłada interes kraju nad swój własny)?
Jeszcze wczoraj martwiłem się przyczółkiem rosjan po drugiej stronie Siwerskiego Dońca, ale dzisiaj feed upstrzony zdjęciami zniszczonych przepraw i mostów pontonowych.
Niemniej jednak, z ofensywami w tej wojnie jest tak, że nic się nie dzieje póki nie odetniesz wrogowi linii komunikacyjnej, więc może być powolutku, powolutku, a potem artyleria jest w zasięgu, niszczy mosty kolejowe i albo całe natarcie orków się zwija albo całe zgrupowanie ukraińskie zostaje bez amunicji. Dopóki rosjanie próbują atakować, dopóty pewności, że atak odparty – nie ma.
Zarówno z wątków Galeeva jak i wspomnień anjomych, którzy po Rosji podróżowali, Puszkinowskie „to nic, żeś niewolnikiem, ale niewolnikiem cara, władcy połowy świata” jest głęboko w rosyjskiej mentalności zakodowane. Nieważne, że toaletę w domu ma tylko odpowiednik sołtysa, za to Putin kupił nowe rakiety.
Co gorsza, wyjaśnienie „car dobry, to bojarzy źli” nadal działa, więc wszystkie problemy to będzie wina gubernatorów a nie Putina, więc z tym rozpadaniem się Rosji różnie może być.
@pz
Tylko czy taka mocarstwowość na siłę leży w interesie Rosji? Rosja nie ma potencjału na pierwszą ligę. Jeśli będzie usiłowała grać na tym poziomie, to w końcu zderzy się ze ścianą. Zresztą, zapewne właśnie się z tą ścianą zderzyła.
Zasadniczo interes Rosji nie różni się od interesu Rosjan, bo przecież Rosja w oderwaniu od Rosjan nie istnieje. Ot, być zamożnym, cywilizowanym krajem, wpiętym w międzynarodowy handel i z sensowną siecią sojuszy.
@izbkp
Tu Marcin Niedbała mówi, że:
Wspominał o tym kilka razy w swoich tubkach również J.Wolski, ale teraz nie mogę znaleźć, w których dokładnie.
@D.N.L
Położenia tak średnio sprzyja – zarówno sytuacja bolszewików w pierwszym etapie wojny domowej w Rosji, jak i komunistów chińskich pokazała, że to wcale nie lepiej dla atakującego, jak ten musi atakować dużego jeża. Obrońca (okrążony) działa po liniach wewnętrznych, siłą rzeczy krótszych niż atakujący (okrążający). Jeżeli okrążony ma głębie operacyjną i strategiczną oraz odwody to może takie okrążenie obrócić na swoją korzyść.
@mtg
„Nieważne, że toaletę w domu ma tylko odpowiednik sołtysa, za to Putin kupił nowe rakiety.”
– Tu nie ma żadnej nietypowej mentalności, to całkiem zwykły mechanizm składający się z dwóch części: 1) Mało komu brakuje tego, czego nigdy na oczy nie widział albo nie korzystał. Kiedyś wszyscy nie mieliśmy komórek ani samochodów. 2) A poczucie bezpieczeństwa jest zawsze ważne. Tam po prostu ludzie mają stały deficyt poczucia bezpieczeństwa – z przyczyn wygenerowanych przez ich własne elity, ale to wciąż rzeczywisty deficyt. „Miasteczkiem rządzi gang, ale przynajmniej przed resztą świata (gdzie na pewno są gorsze gangi) nas obronią bo to duży gang, uff, co za ulga”, tak w uproszczeniu.
@fieloryb
„Szkolenia wojsk ukraińskich przez żołnierzy tego paktu nie były żadną tajemnicą. (…). Mechanizm negatywnej selekcji informacji (…)”
– Rzecz w tym, że taka informacja mogła nawet dotrzeć. Tyle, że w krajach, gdzie mentalnie stawia się znak równości między „rozbudowany program szkoleń i ćwiczeń” a „pic na wodę, wszystko tylko na papierze” (i to na znacznie poważniejszą skalę, niż w Polsce), taka informacja staje się całkowicie niezrozumiała. Na takiej samej zasadzie, jak do przeciętnego rosyjskiego fanatyka imperializmu nie dociera próba wyjaśniania że NATO to sojusz obronny – on słyszy „obrona” i podstawia rosyjskie znaczenie, czyli np. „najechanie pięciu krajów w kilkanaście lat”.
Co do tajności: jest tajność i jest tajność. Nikt nie utajnia manewrów spod znaku grożenia szabelką, bo by było sprzeczne z istotą rzeczy: machanie szabelką ma być widoczne i straszyć. A samo machanie szabelką jako tako przykrywa przygotowania do ataku. Na zasadzie, że przecież oni ciągle machają szabelką.
@pz
„Jeśli większość członków społeczeństwa wyżej stawia poczucie mocarstwowości nad własny dobrostan (czyli w tym ujęciu przedkłada interes kraju nad swój własny)?”
Proszę zwrócić uwagę, że to tylko pozorna sprzeczność. Hitler, Hirochito i Mussolini teoretycznie też „daawli poczucie mocarstwowości”, ale do czasu. Potem dali poczucie potwornej, upokarzającej klęski. Mamy nadzieję, że takie same „poczucie mocarstwowości” Putin da Rosjanom. Ci wszyscy mocarstwowi propagandyści z rosyjskiej telewizji, zapluwający się parę miesięcy temu potęgą Rosji, mają teraz płaczliwe miny.
Amerykanom też można zarzucać imperializm (słusznie), ale jednak ich przywódcy, poza najeżdżaniem na Irak, jednak zasadniczo czasem dbają też o ekonomiczny dobrostan społeczeństwa.
@mtg
„Jeszcze wczoraj martwiłem się przyczółkiem rosjan po drugiej stronie Siwerskiego Dońca, ale dzisiaj feed upstrzony zdjęciami zniszczonych przepraw i mostów pontonowych.”
Ja się nadal martwię. Parafrazując Coopera, uwierzę jak zobaczę zdjęcie Ukraińców robiących sobie selfiki przy tych mostach. Na razie widzimy zdjęcia z dronów, co może oznaczać, że właściwy most jest paręset metrów dalej.
@steelman
Napisałem wcześniej, że: „…Rosjanie nie są w stanie, ze swoich satelitów, namierzać celów przy swoich własnych granicach”, na co dostałem kontrę: „Bo tych satelitów mają może dwa czy trzy” – to poszedłem poszukać ile ich faktycznie mają 🙂
D.N.L
Przepraszam, ta przeprawa?
link to twitter.com
nie dokładnie ta.
więcej tu:
link to medium.com
@wo „Ja się nadal martwię.”
W.Głowacki z oko.press też się martwi: link to oko.press
„Łączna liczba utworzonych przez nich mostów pontonowych miała tam wzrosnąć z 2 do 4 lub 5 – nie wiemy, ile z nich nadal funkcjonuje. (…)
Obecność Rosjan na południowym brzegu Dońca właśnie w tym rejonie tworzy bardzo realne zagrożenie okrążeniem Lisiczańska i Siewierodoniecka, co oznaczałoby wstęp do podbicia pozostających w ukraińskich rękach fragmentów obwodu Ługańskiego oraz do marszu w głąb obwodu donieckiego – przez Bachmut.”
Fajnie, że udało się zniszczyć jedną przeprawę i trochę sprzętu, ale zdajecie sobie chyba sprawę z tego, że tam są tysiące rosyjskich żołnierzy i setki czołgów? To niesamowite, jak sugestywne są obrazki. Pokazać ludziom Javeliny i już są przekonani, że to tym się wygrywa wojnę. Pokazać cztery wraki czołgów i już urra, wojsko pobite.
@Bardzozły i trochę pobocznie
Trafiłem na ciekawy artykuł napisany przez byłego oficera piechoty US Army który bywał na Ukrainie. Pisze że szkolenie przez NATO było przydatne ale większość pracy wykonali sami Ukrańcy od 2015: wypalili korupcję i prorosyjskie złogi, wprowadzili decyzyjnych podoficerów i zezwolenie na inicjatywę na niższych szczeblach dowodzenia. Do tego sami sporo nauczyli przyzwyczajonych do walk partyzanckich instruktorów o regularnej wojnie. link to foreignpolicy.com
@MM „to wcale nie lepiej dla atakującego, jak ten musi atakować dużego jeża. Obrońca (okrążony) działa po liniach wewnętrznych, siłą rzeczy krótszych niż atakujący (okrążający).”
W dodatku zdarza się czasem tak, że broniący się jest okopany na dogodnych pozycjach, przy tym zamaskowany i go generalnie nie widać, podczas gdy atakujący wręcz przeciwnie!
@Sheik.yerbouti
„cztery czołgi”
Tam wala się sprzęt dla dwóch batalionów.
@Krasnow
„Tam wala się sprzęt dla dwóch batalionów.”
No nie wiem. Jedna BTG to ok. 50 pojazdów.
@sheik.yerbouti
Ok. To 40% sprzętu jednej BTG, albo 20% dla dwóch. FIRMS pokazuje podobno ostrzał północnego brzegu, znaczy Rosjanie nie przeszli jeszcze na południowy.
@Konrad Matys a imperializm i sensowności działań Rosji
Z faktu iż my wiemy, że kraj z PKB na poziomie Hiszpanii i terytorium od Bałtyku po Pacyfik oraz armią bazująca na sowieckim sprzęcie z lat 80. nie bardzo jest w stanie grać w pierwszej lidze, nie należy wyciągać wniosku, że i Putin to wie/akceptuje.
Krąży anegdota jak to prezydent Sarkozy narzekał na spotkaniu z Putinem na te wszystkie morderstwa w Londynie i inne niegodne zachowania Rosji a Putin na to mu rzekł, że Francja to taki tyci wypierdek i Putin go w sekundę może zgnieść. Sarkozy wyszedł zielony ze spotkania. I ja w tej anegdocie nie mogę – w tej mojej naiwności – zrozumieć Sarkozego. PKB Francji jest ze dwa razy taki jak Rosji a natura broni atomowej jest taka, że te 4 okręty z rakietami jakie ma Francja (pomijam resztę tego co mają) wystarczy aby większość populacji Rosji wysłać na spotkanie z Leninem. Miedzy 300 głowicami a 3000 nie ma materialnej różnicy z punktu widzenia skali zagłady.
Od 1991 Rosja nie ma żadnych realnych kart ale i oni i reszta świata wierzy (a Macron dzwoni i dzwoni), że mają i gra się toczy i toczy jak by to jacyś Borgowie byli.
@embercadero
No oby zdusili tę przeprawę. A WO już obiekcje Coopera w tej kwestii wyartykułował.
@Michał Maleski
No to jednak chyba nie są takie dystanse. Oczywiście działanie po liniach wewnętrznych to plus (dlatego walka o to by Rosja nie miała panowania w powietrzu jest tak ważne).
Ale dalej Ukrańcy nie mają w powietrzu nawet przewagi, o panowaniu nie wspominając. Krwawią broniąc się. Oczywiście mają motywację, dostają sprzęt, ale wystarczy gdzieś większy sukces Rosji i może być nieciekawie.
Nawet jeśli w końcu przegrają – to kolejne zajęte miasta i miasteczka, zaminowane pola – sprawią, że Ukraina będzie jeszcze bardziej wykrwawiona gospodarczo i demograficznie (A to biedny kraj z demografią słabszą niż Polska).
Krótsze linie zaopatrzenia działają, jeśli zaopatrzenie rozchodzi się ze środka jeża na zewnątrz.
Tutaj zaopatrzenie dochodzi z daleko przez jeżowy „ogonek” i skuteczne przecięcie kluczowych dróg/linii kolejowych może całkowicie skolapsować linie obronne na główce jeża.
Na ile Rosjanie są od tego daleko nie wiem.
W powietrzu Ukraińców jest więcej, ale to raczej dlatego, że Rosjanie przestali ryzykować, to nie oznacza znaczącej przewagi po którejkolwiek ze stron.
@k.kisiel
Naturalnie, że większość roboty wykonała sama Ukraina i Ukraińcy. Niestety, nie mam na FP abonamentu, więc tylko zwrócę uwagę, że wspomniana inicjatywa na niższych szczeblach dowodzenia to bardzo charakterystycznie amerykańska (amerykańsko-kanadyjska?) szkoła. Podobnie na poziomie indywidualnego wyszkolenia strzeleckiego są typowo amerykańskiego pochodzenia techniki, szczególnie rzucające się w oczy na licznych nagraniach typu „ukraińscy oficerowie szkolą ochotników”.
@ Konrad Matys
„bo przecież Rosja w oderwaniu od Rosjan nie istnieje”
pytanie czy rosja w ogóle istnieje, bo mam coraz silniejsze wrażenie, że istnieje tylko groźba użycia arsenału jądrowego (co do którego też wcale nie ma pewności, ze istnieje) i tylko na niej wspiera się rzekome istnienie tego państwa
@Bardzozly
wspomniana inicjatywa na niższych szczeblach dowodzenia to bardzo charakterystycznie amerykańska (amerykańsko-kanadyjska?) szkoła
Ta inicjatywa stanowi element idei Auftragstaktik, którą akurat Niemcy bardzo charakterystycznie wymyślili, wdrożyli i stosowali.
@Gammon No.82
„Niemcy (…) stosowali”
– Słusznie użyty czas przeszły. Dlatego właśnie jest (podkreślam: czas teraźniejszy) to obecnie charakterystycznie amerykańskie: ponieważ oni to stosują, wspierają, rozwijają i silnie pod tym kątem szkolą. A reszta świata albo próbuje nadążać – ale nie nadąża – albo nawet nie próbuje.
@Marek Krukowski
„groźba (…) i tylko na niej wspiera się rzekome istnienie tego państwa”
– Państwa w ogóle u swoich fundamentów mają przemoc.
@Bardzozly
– Słusznie użyty czas przeszły.
Przestali?
@Bardzozly
„– Rzecz w tym, że taka informacja mogła nawet dotrzeć. Tyle, że w krajach, gdzie mentalnie stawia się znak równości między „rozbudowany program szkoleń i ćwiczeń” a „pic na wodę, wszystko tylko na papierze” (i to na znacznie poważniejszą skalę, niż w Polsce), taka informacja staje się całkowicie niezrozumiała.”
Miałoby to znaczyć, że personel armii przenosił w działanie służbowe myśl „i tak jesteśmy więksi, więc mimo wojny i zawodowego olewactwa u nas damy Ukrainie łupnia” czy coś jeszcze?
Czytałem niewiele książek dotyczących armii, między innymi „Batalion czołgów” Josefa Škvoreckiego. Stopień braku szacunku dla przepisów armijnych idzie tam łeb w łeb z podejściem: „są ćwiczenia jest generał, trzeba zewrzeć pory”.
@k.kisiel
„[Ukraińcy]wypalili korupcję i prorosyjskie złogi”
Z wypalaniem należało być ostrożnym. Dobry wywiad wie, że warto przeciwnikowi pozostawić np. źle informowaną wtyczkę pod własną kontrolą. To (zwłaszcza w przypadku pracy na dwie strony) może działać jako dodatkowe źródło informacji.
„Z faktu iż my wiemy, że kraj z PKB na poziomie Hiszpanii i terytorium od Bałtyku po Pacyfik oraz armią bazująca na sowieckim sprzęcie z lat 80. nie bardzo jest w stanie grać w pierwszej lidze, nie należy wyciągać wniosku, że i Putin to wie/akceptuje.”
Tak dla przypomnienia. Z pewnością wiedział o stanie własnej gospodarki więcej niż ktokolwiek z nas. IMHO jego działania sprowadzały się na początku (2014 rok) do ostrożnego testowania solidarności międzynarodowej z Ukrainą. Nieudana wojna błyskawiczna dowiodła, że w zanadrzu pozostały mu warianty pozycyjne i siłowe wojny co wykorzystał. W efekcie zwiększył swój stan posiadania terytorialnego. Korzystając tylko z klasycznych środków i metod walki.
„Od 1991 Rosja nie ma żadnych realnych kart”
No proszę… Traktowanie przeciwnika jak kogoś z natury słabszego i głupszego może skończyć się np. tak, jak rosyjska inwazja na Kijów. Nawet jako amatorzy (osoby bez wglądu w plany i możliwości mocarstw) możemy rozpisać scenariusze dla Rosji, które dają jej sukces za kilkadziesiąt lat. Osobna sprawa czy to są plany skuteczne.
„pytanie czy rosja w ogóle istnieje”
Istnieją urzędy, (teoretycznie) bardzo silny centralizm, armia, granice itp. Wszystko co świadczy o funkcjonowaniu państwa. Jest wspólnota języka i ogromne terytorium z mozaika interesów. Proszę znów nie popadać w nadmierny optymizm.
@fieloryb
„Nawet jako amatorzy (osoby bez wglądu w plany i możliwości mocarstw) możemy rozpisać scenariusze dla Rosji, które dają jej sukces za kilkadziesiąt lat. Osobna sprawa czy to są plany skuteczne.”
Raz, że właśnie Ci wyszło, że możemy rozpisać nieskuteczne plany, które dadzą sukces.
A dwa, że oczywiście, że możemy rozpisać plan w którym Rosja stanie się światowym monopolistą w produkcji baterii i statków kosmicznych koniecznych do podróżowania między koloniamii w naszej (i nie tylko) galaktyce. I to wszystko w 10 lat. Ale ja bym przestał to nazywać planem, a zaczął literaturą s-f.
@fieloryb
No hej, napisałeś, że dasz radę – jako laik – napisać scenariusz dający Rosji sukces za kilkadziesiąt lat. Ale to ja mam Ci dostarczyć liczby dotyczące mocnych stron Rosji jeśli chodzi o współpracę zagraniczną (do tego scenariusza jak mniemam te liczby?)?
Snucie wizji o przyszłości Rosji jest bez sensu, bo to pisanie „jeśli A to… jeśli B to…” (choćby: jeśli utrzymają obecne sankcje to, ale jeśli je jeszcze zwiększą to, ale jeśli zmniejszą/obejdą to…).
@Obywatel
Ja wiem, że Putin żył w jakimś własnymi rękami wybudowanym matriksie, który właśnie mu się wali na łeb. Tylko co to zmienia? Jeśli Putin jest oderwany od rzeczywistości, to z definicji nie gra racjonalnie. Przecież tam to musiało wyglądać tak:
– Jak tam sprawy na Ukrainie agencie Samogonow?
– Bardzo źle towarzyszu Putin. Ludzie nas nienawidzą, armia jest silna i zmotywowana, nasi agenci zostali zidentyfikowani, jesteśmy w głębokiej du.. przepraszam towarzyszu Putin, jesteśmy w głębokiej niedoli.
– Źle się bawicie Samogonow, to jest defetyzm na zlecenie zapadnych imperialistów. Pójdziecie do łagra Samogonow, tajgę będziecie rąbać.
– Jak tam sprawy na Ukrainie agencie Denaturow?
– Bardzo dobrze towarzyszu Putin, rządzą tam zaćpani neonaziści, lud małorosyjski na nas czeka, 500 tysięcy agentów montuje powstanie.
– Brawo Denaturow, wy jesteście prawdziwy patriota, dostaniecie awans i podwyżkę. Zaczynamy operację.
@Marek Krukowski
Jeszcze istnieje. Ale może się pewnego dnia okazać, że entropia przekroczyła masę krytyczną i zaczął się samorzutny rozpad.
@fieloryb
„Z pewnością wiedział o stanie własnej gospodarki więcej niż ktokolwiek z nas.”
Nie zakładałbym się. Widać jakimi bzdurami o Ukrainie go karmiono. Z informacjami o Rosji nie musiało być wcale lepiej.
@fieloryb
” Z pewnością wiedział o stanie własnej gospodarki więcej niż ktokolwiek z nas. ”
Na pewno nie. Jego głównym źródłem „wiedzy” był Surkow. Którego właśnie zapuszkował. Ewidentnie za to, że poczuł się oszukany. W okresie izolacji, gdy Putin dopuszczał do siebie tylko kilka osób, jego wiedza była po prostu ujemna, tj. dopuszczał ludzi, którzy go celowo okłamywali.
@dnl
„A WO już obiekcje Coopera w tej kwestii wyartykułował.”
Z kolei Marcin Jop wycofał się częściowo z pesymizmu i przestawił na ostrożny optymizm. Sytuacja jest jak z tego mema o Meksykanach grających w karty, ciągle czekamy, czyje będzie na wierzchu. Decydujące kryterium to SELFIKI UKRAIŃCÓW PRZY ROSYJSKICH WRAKACH (tzw. foots on the ground), a nie zdjęcia wraków z drona. Póki to fotografują z drona – to może oznaczać, że boją się podejść, czyli że to w najlepszmym wypadku „no mans land”.
@sheik
„No nie wiem. Jedna BTG to ok. 50 pojazdów.”
Natomiast sztywna struktura BTG oznacza, że zniszczenie np. 10 czołgów (wszystkich) oznacza utratę zdolności bojowych BTG, co widzieliśmy przy bitwie kijowskiej. A ponieważ oni się posuwają na zasadzie „kompania pancerna, za nią zmech”, to dla ułatwienia ukraińskim artylerzystom zadania, mają tendencję do trzymania swoich czołgów, plot, artylerii w jednej kolumience. Możliwe więc, że patrzymy na 2 zniszczone BTG (choć nie wszyscy zginęli, nawet nie większość). Ale nawet wtedy możliwe jest, że innym mostem przejechały 2 inne.
@kkisiel
” Pisze że szkolenie przez NATO było przydatne ale większość pracy wykonali sami Ukrańcy od 2015: wypalili korupcję i prorosyjskie złogi”
Inaczej być nie mogło. Były już armie dozbrajane i szkolone przez Amerykanów, które w chwili wojny się rozpierzchały, pozostawiając sprzęt. 50 lat temu Południowy Wietnam, przed chwilą Afganistan. Nec Hercules bez wysokiego morale „lokalsów”.
„Na pewno nie. Jego głównym źródłem „wiedzy” był Surkow”
Jestem zdziwiony, że były oficer służby bezpieczeństwa dopuścił do korzystania z jednego źródła informacji w kwestii tak ważnej jak części organizacji, którą zarządza. Izolacja nic nie tłumaczy w sytuacji, kiedy wystarczy wybrać numer telefonu lub wysłać e-mail. Chyba, że struktura org. i myślenie jej członków zapobiega przepływowi złych wiadomości. Z drugiej strony Surkow albo musiał się czuć wyjątkowo pewnie, albo sam korzystał ze sfałszowanych źródeł. Przecież istniało ryzyko, że w pewnym momencie albo Putin powie „sprawdzam” poinformowany przez życzliwego, albo sytuacja wymknie się spod kontroli.
@Bardzozły, wo
Tekst jest za paywallem więc streszczę wnioski: według autora Ukraińcy sami na to wpadli. W 2014 i 15 oficerów wojsk regularnych nie było albo byli prorosyjskimi złogami, więc inicjatywę przejmowali podoficerowie, tym bardziej w ochotniczych milicjach które w ogóle się na niej opierały. Ci dowódcy którzy się sprawdzili byli awansowani i budowali dzisiejszą armię. Cytat: „Ukraine’s military has been a hospitable place for training because its leaders hit on a similar structure and sense of purpose to U.S. and NATO armies organically in 2014-15.”
@fieloryb
„izolacja nic nie tłumaczy w sytuacji, kiedy wystarczy wybrać numer telefonu lub wysłać e-mail. ”
Tak się mówi, a jednak kto ma dostęp bezpośredni, ten ma dostęp bezpośredni. Putin ponadto nie ufa komputerom, nie używa osobiście e-maila (ma od tego Swoich Ludzi).
„Z drugiej strony Surkow albo musiał się czuć wyjątkowo pewnie, albo sam korzystał ze sfałszowanych źródeł. ”
Z książki, którą już wielokrotnie cytowałem wynika, że tam są cztery gangi zasadniczo sprzeczne, a jednak ciągle zawiązujące taktyczne sojusze. Spokojnie mogło być tak, że FSB okłamywało Surkowa, żeby go wyeliminować, ale ich z kolei okłamywało GRU (itd). Na to się nakłada to, że oni NAPRAWDĘ wierzą w mistycyzmy, proroctwa, babę wengę, żabę kambo itd. Więc pod tym względem to już jak otoczenie Hitlera – SD wyeliminowało Abwehrę, ale potem samo poszło w niełaskę, a Himmler wierzy w proroctwa z Tybetu (itd).
@wo
Czyli mamy oprócz wojny zewnętrznej wewnętrzne tarcia i konkurencję pomiędzy gangami (grupami interesu), które mogły być wykorzystane w rozgrywkach przez służby zagraniczne. Do tego dołączyć należy element mistyczno-probabilistyczny. Przecież tego racjonalny człowiek przynajmniej na pierwszy rzut oka nie jest w stanie rozsupłać.
Powiedzenie, że „Умом Россию не понять[1]” („rozumem Rosji nie obejmiesz”) nabiera nowego sensu :-).
[1]
„Umysłem Rosji nie zrozumiesz
I zwykłą miarą ją nie zmierzysz;
Postać szczególną ona ma —
W Ruś można tylko wierzyć.”
@ fieloryb
„Jestem zdziwiony, że były oficer służby bezpieczeństwa dopuścił do korzystania z jednego źródła informacji w kwestii tak ważnej jak części organizacji, którą zarządza.”
Dla mnie to jest oczywiste. FSB bardzo rzadko musiała sama coś złożonego organizować i podejmować decyzje, cała jej historia instytucjonalna to utrudnianie w decydowaniu innym i „uprzejmie donoszę”. Tak samo jak Gestapo, FSB / KGB rzadko kiedy musiało brać odpowiedzialność za swoje prognozy. Nawet takie rzeczy jak Ames czy Piątka z Cambridge to skutki niekompetencji drugiej strony niż nie wiadomo jak złożone procesy decyzyjne (jeden herszt trzyma na tym łapę, ma telefon do Stalina i tyle).
Przykładowo: FSB / KGB nigdy nie musiało zorganizować na serio sieci decyzyjnej i informacyjnej na poziomie upowszechniania wiedzy z Ultra w czasie prawie rzeczywistym na potrzeby bitwy konwojowej z zachowaniem tajności źródła pierwotnego. To jest elementarz wiedzy o historii operacyjnej. Ames i Philby mogli wynieść więcej teczek, ale to wywiady NATO sprawniej przetwarzały teczki na briefingi dla wojska i dyplomacji.
Panie Fielorybie, w związku z brakiem samoograniczenia z pańskiej strony, zaczynam w czynny sposób pomagać panu w spełnieniu Postulatu Junoxe’a.
@sheik.yerbouti
„Fajnie, że udało się zniszczyć jedną przeprawę i trochę sprzętu, ale zdajecie sobie chyba sprawę z tego, że tam są tysiące rosyjskich żołnierzy i setki czołgów?”
Nadmierny pesymizm jest tak samo mało uzasadniony jak nadmierny optymizm. Z tego co podaje OSINT wiadomo, że oni tam mają pewnie jakieś 50-60k żołnierzy, wiec rzeczywiście tysiące. Ale te 60k musi obskoczyć front o długości ok 200km a po sforsowaniu rzeki Doniec musi być jeszcze w stanie zdobyć dwa miasta wielkości Tarnowa/Wałbrzycha (Siewierodonieck i Słowiańsk) oraz Zielonej Góry/Bytomia (Kramatorsk). I to wszystko w terminie 2 może 3 tygodni, bez wsparcia lotnictwa (Rosja CAS robi helikopterami a one nie mają tam teraz większych szans) i przy stale napływających nowych siłach Ukrainy (których tam jest ok 40-50k wg OSINT) oraz kontrofensywie pod Charkowem która wychodzi im na tyły oraz może doprowadzić do tego, że Biełogorod będzie w zasięgi ukraińskiej artylerii (już są zdjęcia ostrzałów po rosyjskiej stronie)
Generalnie tam należy się spodziewać ciągłej serii zwycięstw i porażek (np dziś widziałem info, że przy przeprawie pod Bilohorivką zniszczono (tj tyle OSINT wyliczył) 43 pojazdów (czołgów, BMP i innych). To będzie ekwiwalent 1 BTG) które póki co będą prowadzić do remisu, aż do czasu letniej ofensywy.
Surkow to zawodowy propagandzista/pijarowiec/spin doktor, bez doświadczenia w służbach mundurowych (jak on się tam uchował?), takim ludziom fakty przeważnie nie przeszkadzają w snuciu ich wizji. Planowanie operacji militarnej w oparciu o opinie takiego człowieka byłoby hmmm… cokolwiek nieroztropne. Zresztą Surkow pewnie szczerze wierzy(ł) że krasnej armii wystarczy wyznaczyć cel a cel ten zostanie osiągnięty. Więc po co mu były fakty, nawet zakładając że miał do nich dostęp (a FSB im wszystkim kłamało na temat sytuacji w Ukrainie, są na to dość wiarygodne przecieki poparte aresztami)
i puenta do mojego wpisu sprzed chwili:
„Pieskow: Trzeba wzmocnić ochronę granicy z Ukrainą
Rzecznik Kremla komentując ostrzał miejscowości Sołochi położonej w obwodzie biełgorodzkim, w pobliżu granicy z Ukrainą stwierdził, że ostrzał tej miejscowości, w wyniku którego zginęła jedna osoba, a dwie zostały ranne, sprawia, że niezbędne jest zastosowanie dodatkowych środków mających na celu wzmocnienie bezpieczeństwa w obwodach graniczących z Ukrainą. Nie wskazał jednak jakie to mogą być środki.”
To zaczyna przypominać oświadczenia z berlińskiego bunkra a propos niezwyciężonej armii, która na chwile przerwie ofensywę aby wzmocnić obronę linii Odry.
@ Auftragstaktik
Jeżeli antybiotyki odkryliśmy, przy okazji wiecznej wojny, którą grzyby toczą z bakteriami, to Auftragstaktik nie jest pruskim wynalazkiem, tylko częścią strategii wielu gatunków owadów. W tym kierunku chyba idziemy, bo wojny przyszłości będą prowadzone z wykorzystaniem zrobotyzowanych rojów kontrolowanych w jakiejś części przez algorytmy.
vide: link to ndupress.ndu.edu
@Obywatel
„Bilohorivką zniszczono (tj tyle OSINT wyliczył) 43 pojazdów”
A mógłbym linka do tego OSINT? To jest na tłyterze?
Poproszę.
@junoxe
Najbardziej epicki jest wątek niejakiego Maksima, który twierdzi, że to on stał za tym sukcesem – pośrednio wynika z tego, że innych mostów tam nie ma. Ale nie wiem, na ile to legitne, your guess is as good as mine. Właściwie wzorem pana Fieloryba bym zapytał, czy ktoś coś wie o ewentualnych dekunkach:
link to threadreaderapp.com
(gdyby to była prawda, to faktycznie, wczoraj był dzień Prokhorovki)
@obywatel
„oraz kontrofensywie pod Charkowem która wychodzi im na tyły”
Hold your bayraktars. W najlepszym wypadku wyjdzie na tyły tych w Izjumie, ale niestety nie tych forsujących Doniec. Natomiast owszem, wydłuża się granica Ru-Ukr cofnięta do 23 lutego (co bardzo upraszcza Ukraińcom operacje typu „kilku kolesi przekrada się nocą, a parę dni później mamy niewyjaśniony pożar magazynu w Rosji”).
Piękna historia tego Maksima, facet zasłużył na medale.
Ja się nie znam na wojskowości ale jakbym miał budować taki strategiczny most to waliłbym w drugi brzeg artylerią tak by na 10km wkoło nikt nie był w stanie wyleźć na powierzchnię, a ponad terenem latałyby moje samoloty czy helikoptery do wystrzeliwania tych co jednak wyleźli. Oni naprawdę myśleli że postawią most i nikt nie zauważy?
BTW: w relacji nie ma ani słowa o rosyjskich samolotach a jest o ukraińskich. To się w pale nie mieści. Zaczyna naprawdę wyglądać na to że przed 24 lutego na ruskich lotniskach stały makiety z dykty.
Ewentualnie jest to wersja wydarzeń z którejś z wojen izraelsko-egipskich (chyba to był kryzys sueski): na wieść o wybuchu wojny Egipt ewakuował większość co nowocześniejszej broni do Asuanu żeby jej Izrael im nie zniszczył. Bo potem nie byłoby czego na defiladzie pokazywać.
@wo i Maxim
Dziękuję!
Zacznę chyba używać, a nie mam ćwierkacza.
Ale o którym OSINT wspominał @Obywatel?
@wo
Czy szanownego gospodarza zęby zabolały tak jak mnie po przeczytaniu tego komentarza?
„Ale może się pewnego dnia okazać, że entropia przekroczyła masę krytyczną i zaczął się samorzutny rozpad”
Co do ofensywy do granicy, to maluczko a ukraińska artyleria będzie w stanie ostrzeliwać Wowczansk gdzie jest lotnisko, droga Białogród – Izium i linia kolejowa Białogród – Kupiańsk – Slowiansk.
Trochę pomoże z odcięciem dostaw z Baiłogrodu, ale już nie będzie miało wpływu na dostawy prosto z Woroneża.
Dalej przy granicy nie pójdą, bo Siwierski Doniec.
Na południe za BAzyliewki natarcie w kierunku Kupiańska pozwoliłoby ostrzelać linie kolejowe/drogi z Woroneża do Izium, ale to co najmniej 30km drogą H26 i zajęcie dwóch wsi i zabezpieczenie terenu wokół (z Szewczenkowa jest troszkę ponad 30km do Kupianska, więc bez zajęcia Szewczwnkowa ostrzału raczej nie będzie). Nie wiem czy to realne i czy taki mają plan, ale każde inne miejsce wymagałoby forsowania rzeki.
@Obywatel
W tej chwili ciężko powiedzieć ile mostów Rosjanie zbudowali, ile wojska przerzucili na drugą stronę, ile mostów i wojska zniszczono i czy jest to wielki sukces Ukraińskich wojsk (godzien obrośnięcia legendą maskirowcki i celowego „wpuszczenia orków” by potem odciąc im odwrót i wybić) czy kosztowny sukces Rosjan, którzy połowe sił stracili, ale częśc mostów przetrwała i trwa poszerzanie przyczółka.
Trzeba będzie obserwować linię Popasna – Biłohoriwka – 38 km w linii prostej, 45 drogami. Jej zajęcie odetnie siły broniące Łysyczańska i Siewierodoniecka, a nawet małe postępy na tych kierunkach mogą zagrozić ukraińskim liniom zaopatrzenia do tych miast.
Z ogólnie dostępnych informacji to i kompletne zatrzymanie jakiejkolwiek ofensywy w tamtym rejonie, i okrążenie i oblężenie tych dwóch miast w ciągu tygodnia nie może być wykluczone.
@wo
Ja tu widzę opcje na zmuszenie Rosji do wyjścia z „prowincji” Izjum co da Ukrainie szansę na skrócenie/poprawienie frontu w linii Charków – Siewierodonieck (główny cel Rosji). A presja na Siewierodonieck i forsowanie Donieca może zmaleć bo ktoś musi bronić Biełogorod (każdy grant który spadnie na to miasto to cios w PR Putina) a jak się ma tylko 60k to odesłanie nawet 5k robi różnicę.
Gdyby to była sesja w EU3 to bym się bardzo obawiał grając Rosją bo układ „prowincji” w ciągu Biełogorod – Charków – Izjum nie jest korzystny w sytuacji kiedy granica między Biełogorod a Charkowem to tylko 3 BTGs (z tego co zdaje się Sztab Ukraiński mówi) a sporo wojska jest w Izjum oraz forsowania Donieca dostarcza takich atrakcji jak to pokazuje twitter.
I ja cały czas twierdzę, że tu gra idzie o remis a nie jakieś wielkie Ukraińskie zwycięstwo – tak dla jasności. Tak jak 60k Rosjan to za mało aby wygrać tak 40-50k Ukraińców też jest za mało. Teraz jest faza 1 bitwy pod El Alamein, rozstrzygnięcie będzie w 2.
@Junoxe
Chyba o tym samym – mi to trafiło do feeda bo OSINT Engineer podał dalej
link to twitter.com
@Obywatel
Naturalnym miejscem na tymczasową LOC jest oczywiście rzeka Doniec. Z wypustką na Siewierodonieck który jest po „niewłaściwej” stronie a którego Ukraińcy nie odpuszczą
@mtg
Zgadzam się, że próba oblężenia Siewierodoniecka jest możliwa ale mają na uwadze, że to miasto wielkości Tarnowa nie wróżę sukcesu bo sukces nie jest mierzony „oblężeniem” a „zdobyciem” a nie mają na to zasobów o ile Ukraińcy sami się nie wycofają (a raczej nie). A oblężenie jest kosztowne bo raz, że trzeba mieć zasoby na „okrąg” wewnętrzny „do miasta” to dwa też i „zewnętrzny” „od miasta”. A wszystko w zasięgu artylerii ukraińskiej.
Dodatkowa Siewierodonieck jest tylko 1 z 3 celów-miast (Kramatorsk i Słowiańsk to 2 pozostałe) które muszą zdobyć aby plan minimum był zrealizowany. Ja staram się oceniać postępy Rosjan z punktu widzenia tego jakie oni mają cele do osiągnięcia, w czasie jaki mają a nie czy się posuwają km do przodu czy nie.
Obie strony mają tak mało wojska, że non-stop będziemy słyszeć o zajętej bądź odbitej wiosce.
@embercadero
„Ja się nie znam na wojskowości ale jakbym miał budować taki strategiczny most to waliłbym w drugi brzeg artylerią tak by na 10km wkoło nikt nie był w stanie wyleźć na powierzchnię, a ponad terenem latałyby moje samoloty czy helikoptery do wystrzeliwania tych co jednak wyleźli. Oni naprawdę myśleli że postawią most i nikt nie zauważy?”
Spojrzałem na fotkę, którą maxim umieścił w feedzie:
link to twitter.com
I jednak wylukanie prawdopodobnego miejsca do budowy przeprawy jest nietrywialne, a już mieć trafionko w tym względzie, to i szacun i jednak fart (sam pisał, że zgadł).
Wiadomo, że dalmierzami mierzył, ale to znaczy, że musiał tam gdzieś łazić (co też robił). Jednak ta fotka z interfejsu pokazuje ile realnie to jest pracy i znajomości terenu.
Jajakolajkonik to mogę tylko powiedzieć, że wydaje się, że ruscy liczyli nie na niezauważenie (zrobili zasłonę dymną pożarami i smokami), ale mieli nadzieje, że Ukraińcy nie zdążą.
> Ale o którym OSINT wspominał @Obywatel?
Najlepiej śledzić Oryxa po prostu. Liczba 43 pojazdów wychodzi po zsumowaniu już podanego tweeta @Danspiun, to współpracownik Oryxa. Przeglądając jeszcze retweety Oryxa inni naliczyli 32 +4 (Ukraine Weapons Tracker @UAWeapons), a nawet 58 na polskim Twitterze którego z zasady nie śledzę, ale pozaznaczane czerwonymi kółeczkami.
@Obywatel
Dziękuję!
Zapytam głupio. Kiedy piałeś o OSINT to miałeś na myśli konkretne feedy z tweetera? Tak na przyszłość chciałem zapytać, kiedy znowu się pojawi, że według OSINT to coś tam.
@Unikod
Oryx. Dziękuję.
@Junoxe
Oryx będzie najlepszy, generalnie jest ich kilku, teraz się nawet podzielili na specjalności. Jak dasz im follow to można sobie posłuchać ich pokojo-podcastów bo często robią
Dodałem do moich autorów: Maksim, Dan, Jakub Janovsky i Jarosław Wolski.
Chyba na początek da radę.
Dziękuję wszystkim.
@WO
„w chwili wojny się rozpierzchały, pozostawiając sprzęt. 50 lat temu Południowy Wietnam, przed chwilą Afganistan”
Uwaga o morale słuszna, ale może z taką uwagą należy poczekać, aż armia ukraińska przetrwa tyle, co armia Południowego Wietnamu. ARVN „rozpierzchało” się przez ładnych parę lat, z milionowymi stratami.
@Junoxe, ❡ -> Bilohorivka
Doszliśmy już do 73
link to twitter.com
@junoxe
OSINT to Open Source Intelligence. W praktyce rzeczywiście często twitter, ale jeśli ktoś w to wszedł profesjonalnie, must-havem jest Telegram. Trochę jest tak, że ludzie piszą na blogu o tym, co na fejsie napisali ludzie o tym, co przeczytali na Twitterze u ludzi czytających pierwotne źródła na Telegramie.
@embercadero
„Ja się nie znam na wojskowości ale jakbym miał budować taki strategiczny most to waliłbym w drugi brzeg artylerią tak by na 10km wkoło nikt nie był w stanie wyleźć na powierzchnię, a ponad terenem latałyby moje samoloty czy helikoptery do wystrzeliwania tych co jednak wyleźli. Oni naprawdę myśleli że postawią most i nikt nie zauważy?”
Tak się bronili Niemcy – i przegrali (przypominam, że Rosjanie już raz forsowali Doniec w tym kierunku). Problem z „waleniem we wszystko” jest taki, że nigdzie tego nie robimy Naprawdę Porządnie, więc jednak w końcu któryś desant się przedostał. A tutaj mamy bitwę na zasadzie „zmylamy przeciwnika i zaczynamy ostrzał dopiero gdy mu naprawdę zaszkodzi” (w filmach jakiś bohater wtedy mówi „steady… steady… FIRE!”).
Rosjanie zaś po prostu wykonywali rozkaz, niekoniecznie sensowny, ale wydał go jakiś Gierasimow. A że nie mają panowania w powietrzu, to w ogóle boją się latać w zasięgu ukraińskich Piorunów.
@ „Najbardziej epicki jest wątek niejakiego Maksima”
I można go wspierać przez Pay-Pal. Czy już jesteśmy blisko sytuacji typu „jeśli zbiorę 1000000 lajków, bombardowanie Prokhorovki” albo „wykup poziom elite samurai na patronicie a będziesz mógł zdecydować gdzie rzucę napalm”?
Ciekawa jest prośba o donejty na końcu i to zarówno na sprzęt jak i na fundusz emerytalny. To nie jest pierwsza wojna w social media ale jest to pierwszy przypadek crowdfundingu sił zbrojnych.
Panie Junoxe, mały hint: twittera można również czytać bez zakładania konta korzystając z jednej z instancji „nittera”. Wystarczy w adresie usera podmienić „twitter.com” na np. „nitter.kavin.rocks”
@”ale jest to pierwszy przypadek crowdfundingu sił zbrojnych”
właściwie nie, w dwudziestoleciu międzywojennym gimnazja fundowały karabiny maszynowe batalionom piechoty a bankowcy zrzucali się na bombowce
@embrecadero
500 haubic 152 mm strzelając przez 10 minut jest w stanie wystrzelić po 20 pocisków każda, czyli około 500 ton amunicji.
Pozwala to umieścić po 1 pocisku na każdy metr brzegu.
Albo pokryć obszar 10km na 10km siatką jeden pocisk co 100 metrów.
Sam Maxim może chyba być trochę blagierem. Ktoś wziął dostępne zdjęcia, skleił z dostępych informacji trzymającą się kupy historyjkę i co zarobi to jego.
A może rzeczywiście pisze prawdę i miał udzial w tym pogromie.
@embercadero i walenie 10km
Co prawda jestem humanistą, ale weźmy sobie okrąg od przeprawy o r 10km. Niech będzie, że rzeka jest prosta i zakreślamy półkole. Powierzchnia to 3,14R^2/2, czyli 157km2, 157 milionów metrów kwadratowych. Załóżmy, że strzelasz pociskiem, który w promieniu 30 metrów robi skutecznie „kęsim” (cokolwiek by to znaczyło – ale to już nie jest byle jaki pocisk), to daje powierzchnie niecałe 3000 metrów „pokrycia”. Pokrywa 1/50.000 powierzchni. W danym momencie.
By utrzymać takie obszar pod sensownym ostrzałem potrzebujesz tysięcy pocisków. Jeśli strzelasz z dużej odległości z dużych haubic to a) nie masz tylu pocisków b) nie masz tych haubic w innych miejscach c) same haubice się zaczynają zużywać. Jak zaczynasz strzelać mniejszymi haubicami/armatami itp, to zaczynają być w zasięgu przeciwnika.
A i tak trudno ukryć przeprawę – wiadomo, że musi być przecież wzdłuż rzeki. Potencjalnych miejsc nie jest tak dużo (link „Maxima” o tym mówi), satelity są na niebie, drony krążą, nie zdziwiłbym się jakby w strategicznych miejscach były „fotopułapki” obserwujące to i owo. Przeprawę można ostrzeliwać z odległości większej niż 20km. Zwiększenie pola „strzelamy do wszystkiego co się rusza” z 10 do 20 km jest zupełnie nierealistyczne (powierzchnia urosłaby do 600 milionów metrów kwadratowych).
@Maxim patronite itp.
To już się dzieje od jakiegoś czasu. Grupy terrorystyczne bazujące na sponsorach muszą brać pod uwagę efekty wizerunkowe. Walka o zasoby – czy jest to zabieganie by Eisenhower dał paliwo/uzupełnienia/wsparcie lotnicze tej czy innej grupie armii czy crowdfounding militii była i jest obecna na wojnie. Zmieniają się tylko decydenci, kryteria ocen i metody zdobywania pozycji. W strony rzeczywiście czasami dziwne.
Oczywiście gdy pierwszy najemnik dojdzie do wniosku, że zaoferuje się w opcji „free to muster” licząc, że zmonetyzuje walkę nie przez żołd lecz przez crowdfounding/monetyzacje zdobytej popularności to będzie to jakiś przełom (albo już nastąpił). [Czy był już taki Black Mirror?]
@OSINT
No moje google-fu pozwala mi znależć co zacz to.
Po prostu kolega Obywatel pisał, że w OSINT znalazł dane szczegółowe i zabrzmiało to jakby było jakieś OSINT domyślne. Teraz już wiem. 🙂
@osobo kjeld
Dziękuję za tipa.
@D.N.L.
„Oczywiście gdy pierwszy najemnik dojdzie do wniosku, że zaoferuje się w opcji „free to muster” licząc, że zmonetyzuje walkę nie przez żołd lecz przez crowdfounding/monetyzacje zdobytej popularności to będzie to jakiś przełom (albo już nastąpił).”
Podaję bez źródła, bo sama informacja źródła nie miała, ale jakoby część pożarów ne głębokiej rosyjskiej prowincji wywołali miejscowi Rosjanie, opłaceni bitcoinami przez Ukraińców po zaoferowaniu swoich usług w darknecie.
Brzmi sensownie dla wszystkich – dla Rosjan niepatriotycznych względnie łatwy zysk, dla Ukraińców szukanie w darknecie i wysłanie bitcoinów jest znacznie łątwiejsze od zorganizowania sabotażu własnymi siłami.
Jedynie połączenie darknetu z Rosjanami daleko od metropolii i potrzebującymi pieniędzy nie do końca mi gra.
@mtg i 500 haubic.
Po pierwsze – jeśli promień jest 10km, to 500 haubic strzelających po 20 pocisków daje nam 10.000 pocisków, to nie jest 1 na metr, tylko 1/2 na metr (promień leci w dwie strony).
Po drugie szybkostrzelność to raczej 10 na minutę niż 20. I to nie znaczy, że w ciągu 20 minut wystrzelą te 20, bo a) szybkostrzelność spada (załoga się męczy, podręczny magazyn amunicji się skończy itp) b) Pociski przeciwnika lecą do nas około minuty, co znaczy, że po minucie trzeba zacząć się zwijać.
Po trzecie „500 haubic” to troszkę dużo. Nie mówię, że Rosja nie ma 500 haubic. Ale a) trzeba je skądś zebrać b) trzeba nimi dojechać gdzieś i zrobić im jakieś punkty z których będą strzelały oraz kolejne na które uciekną po wystrzeleniu tych 10 pocisków by strzelić kolejne 10. c) za nimi jedzie pewnie drugie tyle innych pojazdów (zaopatrzenie, radary, jakieś czołgi i BMP jako obstawa, ochrona plot, cysterny czy co tam jeszcze). Niech będzie to nawet nie 1000 a 750 pojazdów (chociaż zakładałbym, że szybciej to będzie 1250). Niech jadą 3 kolumnami po 250, po 50 metrów od siebie to taka kolumna ma ponad 12 km. A teraz niech zaczną strzelać, zmieniać stanowiska, manewrować pod kontrostrzałem przeciwnika.
I teraz weźmy za dobrą monetę wpis, że saperzy potrzebują 2 godzin na zrobienie mostu. 2 godziny, gdy 500 haubic miałoby zmieniać co powiedzmy 5-10 minut stanowiska bojowe, dostawać nową amunicję, koordynować to jakoś pod ostrzałem (gdzie druga strona ma informacje z satelit). Przykryć tak wielki teren ogniem na ślepo to moim zdaniem większe niż się wydaje przedsięwzięcie.
@mtg rosyjska prowincja i darknet
Z jednej strony dziwne, z drugiej strony Rosja ma organizacje które sprzedają niemal usługę hackersko-szantażów, wyłudzania pieniędzy itp działające bitcoinowo/darknetowo. Co prawda wydawało mi się, że to raczej z mocnym wsparciem FSB, ale a) może nie tylko b)w sumie kto powiedział, że jak ktoś jest w FSB to się nie połąsi?
Ostateczny Wykonawca może już dostawać w rublach/wódce/przysługach
Inna rzecz, że np pożary lasów w Rosji to coś co się działo co roku a w tym roku wojsko nie pomoże. Inne pożary bym też zrzucał na podejście „jak nie spalę magazynu, to wyjdzie, że kradłem”.
Natomiast co do hipotetycznej monetyzacji najemnika to moja myśl nie była „ktoś płaci bitcoinem” bo to nie jest przełomowe (bitcoin tutaj zastępuje np złoto), nie sposób łączenia (a la uber) bo darknet istnieje od jakiegoś czasu tylko koncepcja, że ktoś by nie brał pieniędzy od zamawiającego, ale robił akcję „za free” by zdobyć poklask i go następnie monetyzować (jakby piłkarz zaproponował klubowi, że będzie grać za free, bo się z kontraktów reklamowych utrzyma). To by była jednak inna „jakość”. Ale to Offtopic więc kończę nim Gospodarz zareaguje.
@D.N.L.
Kusi mnie na żarty o humanistach ale akurat niesłusznie by było
Z modelami jest jak z przekładami z którymi jest jak z kobietami.
Do tego każdy ma zakres stosowania.
O promieniu pisałeś ty, ja opisywałem fragment 10 km x 10 km. Wolę model prosty (piękny) niż realistyczny.
Tak samo podałem szybkostrzelność 20 strzałów na 10 min nie na minutę (co się zgadza dla długiego ostrzału).
Która tak właściwie jest zupełnie bez znaczenia, czy to będzie 500×20 czy 100×100. Wybrałem 10 000 pocisków dla łatwej matematyki
Chodzi o podkreślenie jak bardzo to, że powierzchnia rośnie z kwadratem długości, czyni „walić we wszystko na ślepo” absolutnie nierealnym.
Dlatego też zostawiłem zwykłą kwadratową siatkę zamiast struktury najgęstszego upakowania (heksów) bo po co.
To co ważne w moim modelu: 500 ton pocisków (10 000 sztuk) pozwala 10-kilometrowy odcinek brzegu zmasakrować 1 pociskiem na metr albo kwadrat 10×10 km ostrzelać jednym pociskiem co 100 metrów.
Jak patrzę na wasze obliczenia to się zastanawiam, czy macie świadomość istnienia radarów artyleryjskich i ognia kontrbateryjnego? Rosja ma takie zestawy, cały świat był pod wrażeniem jak rosyjski radar kontrbateryjny 1L260 Zoopark-1M nie zmieścił się pod mostem w Woroneżu 😀
link to facebook.com
@mtg
Zgadzamy się, że walenie „na ślepo” na powierzchni tych 100 km2 jest nierealne. Nawet „na ślepo” po brzegu moim zdaniem jest ciężkie (ale w wypadku obrony przeprawy nie jest potrzebne – trudno ją ukryć a po wykryciu trzeba ostrzeliwać już nie kilometry tylko dziesiątki metrów).
Natomiast moim zdaniem przyjęte wartości (nie tylko szybkostrzelność) po prostu są nierealistyczne i celowe jest podkreślenie tego. Zgromadzenie takiej ilości sprzętu to wielkie przedsięwzięcie (także organizacyjne w tym sensie, że te haubice są podpięte pod jakieś bataliony czy dywizje, i ktoś je komuś musi jakimś rozkazem przekazać, ktoś inny musi zapamiętać, że teraz on odpowiada za wydawanie im rozkazów, wskazywanie tras, zapewnienie paliwa a jeszcze wielu innych warto by się dowiedziało, że jakby co to nie mogą liczyć na wsparcie artyleryjskie w obronie bo „ich” kompania artylerii została wydzielona i oddelegowana 100 km na południe – jak się nie dowiedzą to nie zrewidują swoich planów i mogą potem się niemiło zaskoczyć)
Rozwiązaniem jest raczej przewaga w lotnictwie i artylerii i niedopuszczenie do mocnej odpowiedzi artylerii przeciwnika.
Ps. Żarty z humanistów zawsze na propsie, już i tak żałuję, że nie mogę zedytować „okręgu” na „koło” skoro mówiłem o powierzchni.
@rpyzel i radary
No przecież nawet pisałem, że problem w tym, że po minucie prowadzenia ostrzału to trzeba się szybko zmywać bo pociski przeciwnika mogą zaraz zacząć dolatywać.
Dlatego robienie „ciągłej nawały” jest nierealistyczne, a ostrzelanie istniejącej, zlokalizowanej przeprawy to nie „ślepy ostrzał” tylko powiedzmy 2-3 baterie, załóżmy 24 luf, z których każda wystrzeli 8-10 pocisków. I mamy 200-250 pocisków na obszarze powiedzmy 100*100 metrów. Trochę inna gęstość ognia. Rinse and repeat.
Skoro chce pokazać, że walenie na ślepo jest nie do zrobienia, dlatego używam takich ilości dział i pocisków które są absolutnie zawyżone, właśnie dlatego, by pokazać, że absurdalna ilość dział da zaskakująco słabe wyniki.
Skoro uważacie, ze przyjąłem za wysokie ilości, to bardzo dobrze, bo tak miało być.
To jest argumentacja „zakładając best case scenario i trochę na każdym szczeblu, to na koniec i tak dupa” po to, by nie spędzać następnych 30 postów na szacowaniu ile dział jest w 1 BTG, ile BTG na brzegu i jaka jest szybkostrzelność armat rosyjskich.
Jak widać głęboko sfailowałem w tej kwestii 😀
Co do samej przeprawy – tu się zastanawiam czy ktokolwiek planował celowo pozwolić przeprawę zbudować odczekać chwilę i dopiero ją rozwalić – każdy pojazd który przejedzie ma tylko tyle paliwa ile zabrał i brak możliwości odwrotu.
W końcu nie chodzi o to by bronić się jak najdłużej, tylko by broniąc się zniszczyć jak najwięcej.
Z drugiej strony nadal słychać tezy, ze ten zniszczony to nie był jedyny i przynajmniej jedna z przepraw nadal dziala.
Nawet jeśli Rosjanie nie okrążą wysuniętych ukraińskich pozycji całkowicie, wystarczy, ze drastycznie spowolnią transporty i sytuacja obrońców Sewerodoniecka stanie się bardzo trudna.
@mtg
Ja powoli wygrzebuje się z pozycji „ostrożny pesymista” na „ostrożny optymista”, bo jednak ilość sprzętu potraconego jest duża.
Ale pamiętam Toma Coopera wskazującego na inne przeprawy, informacje o tym jak przerzucenie ciężkiego sprzętu może zagrozić wewnętrznym liniom komunikacyjnym.
Zakładając, że przerzucenie przez Rosję wojsk na drugą stronę mogło mieć tak poważne konsekwencje – nie chcę mi się wierzyć w manewr rodem z filmów z celowym przeczekaniem, przepuszczeniem części wojsk i ich odcięciem. Obstawiałbym, że Rosjanie robili swoją robotę szybko i po prostu tylu się udało już przeprawić nim artyleria (i lotnictwo?) zdążyły zniszczyć most.
Pamiętajmy też, że Ukraińcy są dobrzy w propagandzie. Robili ją sprawnie gdy kreowali wrażenie, że te wszystkie kolumny rosyjskie rozpadają się pod ciosami chłopaków z javelinami („Dawajcie nam więcej rakiet, patrzcie jak wykorzystujemy te co je dostaliśmy i jak nie dajemy się rozjechać”). Mogą kreować teraz inny wizerunek gdy Zachód daje ciężki sprzęt („Dawajcie nam Panzerhaubitze 2000, patrzcie jak koordynujemy ogień artyleryjski, jak dajemy za pomocą ciężkiego sprzętu łupnia na dużą skalę”)
@Konrad Matys
„Te wszystkie Naddniestrza, Krymy i Abchazje przecież generują tylko koszty. Rosja nic konkretnie nie zyskuje na tej polityce.”
Bo oni nie grają na własny zysk ale na większą stratę sąsiada/ przeciwnika.
Nadniestrze szachuje Mołdawię, co jest zmartwieniem Rumunii a poprzez sojusze NATO i UE. Szachowało też Ukrainę choć na szczęście okazało się, że wobec zorganizowanego przeciwnika jest to dość mały szaszek.
Analogiczna niestety jest strategia globalna. Oni liczą że prędzej Europa zmarznie a Amerykanie zirytują się płacąc za galon ropy, niż oni zbankrutują jako całość.
Wszyscy stracą więc per-saldo Rosja / Putin zyska.
Bo w świecie bez prądu, toalety i bieżącej wody Rosjanie odzyskają należną sobie pozycję.
@Cuauhtemoc.Manas
„Analogiczna niestety jest strategia globalna. Oni liczą że prędzej Europa zmarznie a Amerykanie zirytują się płacąc za galon ropy, niż oni zbankrutują jako całość.
Wszyscy stracą więc per-saldo Rosja / Putin zyska.
Bo w świecie bez prądu, toalety i bieżącej wody Rosjanie odzyskają należną sobie pozycję.”
Ja się jednak trochę martwię, że może mieć rację. W sensie, że wszystkim się pogorszy, ale rosyjskie społeczeństwo wytrzyma więcej. Nawet jeśli obiektywnie pogorszy im się najbardziej.
Z tego co piszecie, to mam wrażenie, że przeceniacie sprawy techniczne. Jeśli Ukraina wygra tę wojnę to głównie dlatego, że mają 100 razy wyższe morale w swojej armii. Rosyjscy żołnierze niższych szczebli nie chcą ginąć za wielkomocarstwowe idee Putina i dla nabicia kabzy Surkowa.
Tak więc jeśli porównujemy obecną bitwę do El Alamein, to odejmijmy niemiecki Afrika Korps. Sami Włosi dostawali w zasadzie wszędzie baty, nawet jak mieli przewagę ilościową. A Rosja nie ma skąd wziąć swojego Afrika Korps.
@D.N.L
„Pamiętajmy też, że Ukraińcy są dobrzy w propagandzie. Robili ją sprawnie gdy kreowali wrażenie, że te wszystkie kolumny rosyjskie rozpadają się pod ciosami chłopaków z javelinami („Dawajcie nam więcej rakiet, patrzcie jak wykorzystujemy te co je dostaliśmy i jak nie dajemy się rozjechać”).”
To nie była propaganda, to była/jest prawda…. Propagandę masz wtedy kiedy Kanał 1 TV Rosji pokazuje 5-ty raz tego samego TB2 jako 20-tego zestrzelonego
@Adam Hazelwood
mam wrażenie, że przeceniacie sprawy techniczne. Jeśli Ukraina wygra tę wojnę to głównie dlatego, że mają 100 razy wyższe morale w swojej armii.
Mam wrażenie, że przeceniasz rolę morale.
„Whatever happens, we have got
The Maxim guns. And they have not.”
link to en.wikipedia.org
Sami Włosi dostawali w zasadzie wszędzie baty
Sprawdzić, czy np. nie w Tunezji w 1943 roku.
nawet jak mieli przewagę ilościową
I tu wracamy do kwestii technicznych. Proszę np. porównać podstawowe parametry tankietki L3, Carro Armato L6/40, czy nawet Carro Armato M11/39 z Matildą II.
Warto też byłoby zerknąć na zaopatrzenie. W armii Mussoliniego dziwnie często zdarzało się, że żołnierzom nie dowożono nawet wody pitnej. Bywało tak nie tylko na europejskim TDW, ale nawet na pustyni.
@W temacie ofensywy
Dziś ISW w swojej analizie* napisało „Russian forces may be abandoning efforts at a wide encirclement of Ukrainian troops along the Izyum-Slovyansk-Debaltseve line in favor of shallower encirclements of Severodonetsk and Lysychansk.” Czyli na moje oko:
1. Ukraińcom może się udać poprawa/wypłaszczenie frontu na południe od Charkowa (dodatkowo Rosja wysadziła mosty przy granicy aby zatrzymać ofensywę Ukraińców ale też i swoją próbę kontrofensywy)
2. Rosja mocno ogranicza swoje cele, zamiast 3 miast (i dużego okrążenia) skoncentruje się na 1 (i na małym). Przy czym ISW wątpi aby była tam potencjał na sukces. Na początku rosyjskiej ofensywy czytałem, że główny cel to Kramatorsk (duże miasto i hub komunikacyjny) więc ogólnie to wszystko mało wygląda na sukces
3. Oznaczać to może, że wchodzimy w finałową fazę 1 bity o El Alamein aka o Donieck
A z hintów co będzie dalej to na feedzie widziałem filmy z udziałem „naszych” T-72 w okolicach Krzywego Rogu. Tego co daliśmy (razem z czeskimi) jest na jakieś 5 batalionów. A temat odbicia Chersonia staje się coraz bardziej palący politycznie.
*https://www.understandingwar.org/backgrounder/russian-offensive-campaign-assessment-may-12
@Gammon
„Mam wrażenie, że przeceniasz rolę morale.”
Z tym morale to się tak zastanawiam, czy do kacapów już dotarło, że owszem, co namordowali, nagwałcili i nakradli to ich, ale właściwie to już nigdy do cywilizowanego świata nie pojadą, bo prokuratorzy już działają i taka wycieczka z dużym prawdopodobieństwem zakończy się przed sądem i w pudle. Trochę marna perspektywa, nawet dla kacapa, który w Ukrainie jest po raz pierwszy za granicą. Ale nie znam się na kacapach, tak gdybam.
@Gammon No.82, the Maxim gun
To nie jest ten przypadek, to nie są piki i muszkiety kontra karabiny maszynowe, obie strony mają podobny poziom techniczny. Teraz zdecyduje kto będzie miał więcej ludzi którzy zgodzą się pojechać na front wiedząc że mogą nie wrócić. Morale jest w tej sytuacji nie do przecenienia i może nadrobić niedostatki sprzętu.
@Obywatel
Cytujesz tu anglojęzyczny tekst z ISW.
Jeśli ISW to Instytut Studiów Wschodnich, przełącz na język polski – polskie teksty pojawiają się szybciej, a angielskie z opóźnieniem.
Jest też taka strona z informacjami z frontu:
link to mil.in.ua
która występuje w wersji ukraińskiej i angielskiej, i tam również teksty angielskie pojawiają się z opóźnieniem. Automatyczny translator z ukraińskiego daje radę.
Na jednym z linków są tam zdjęcia z tej przeprawy, z zaznaczonym każdym pojazdem i opisem do niego.
@Adam Hazelwood
Póki co sprawy techniczne rozumiane ile mm ma rosyjska a ile mm ma ukraińska armata nie mają aż takiego znaczenia bo obie strony mają de facto ten sam sprzęt. Słuchałem ostatnio jakiegoś podcastu gdzie ktoś argumentował, że wojna uderzy w eksport broni z Rosji bo to złom, ale go zgaszono, bo ta wojna pokazuje, iż znaczenie ma nie sprzęt a wyszkolenie i morale. Stąd jest teraz sporawa dyskusja o tym co ta wojna znaczy dla Chin i jej armii bo ona jest jednak bardziej na wzór rosyjski i podoficerów tez nie ma.
@self
O, to się właśnie zaczyna dziać:
„First Russian soldier to go on trial in Ukraine for war crimes”
link to theguardian.com
@waclaw
? ISW to Institute for the Study of War (link jest do nich), to że skrót jest taki sam jak polski Instytut Studiów Wschodnich to przypadek.
@bartolpartol
„First Russian soldier to go on trial in Ukraine for war crimes”
Volodymyr Zolkin miał z nim wywiad: link to youtu.be
@dyskusja o przeprawach
Ja bym był już optymistą o tyle, że albo tam zrównano z ziemią w jednej bitwie ekwiwalent gdzieś tak z półtora BGT, albo, co bardziej prawdopodobne, zadano ciężkie straty trzem-czterem. A przecież o to tak naprawdę chodzi Ukrainie w tej fazie wojny. Na obecnym poziomie koncentracji sił rosyjskich to wygląda na przynajmniej tymczasowo paraliżujący cios na tym odcinku frontu. W najgorszym razie będą musieli znowu coś zdjąć z innych odcinków żeby utrzymać natarcie. Jak tak dalej pójdzie to poza okręgiem ługańskim zaczną im się robić takie dziury, że Ukraińcom wystarczy przysłowiowy „gentle push”, żeby zrobić w kolejnych miejscach podobną kontrę jak pod Charkowem. Ewentualne wycofanie koło Siewierodoniecka straci na znaczeniu w dłuższej perspektywie. W najlepszym razie jesteśmy w tym momencie, w którym Rosjanie nie mają już wyjścia i przechodzą do okopania obrony, oddając inicjatywę Ukraińcom.
Tak czy inaczej chyba jesteśmy tam gdzie mieliśmy być w założeniach przed początkiem ofensywy.
@AniMruMru
„Ja się jednak trochę martwię, że może mieć rację. W sensie, że wszystkim się pogorszy, ale rosyjskie społeczeństwo wytrzyma więcej. Nawet jeśli obiektywnie pogorszy im się najbardziej.”
Tylko że wic polega na tym, że brutalnie rzecz ujmując, społeczeństwo rosyjskie ma drugorzędne znaczenie w tej układance. Wiadomo że obywatele rosyjscy są dosyć bierni, ale mówimy o reżimie autorytarnym zorganizowanym wokół kleptokratycznych elit. One się żywią mitem imperialnym, pozycją w strukturach siłowych oraz korupcją finansowaną szerokim strumieniem ropy. Jeśli padnie mit, zaczną się sypać struktury i wyschnie strumień to społeczeństwo to przeżyje, bo nie będzie miało wyjścia. Czy przeżyją to elity jest dużo bardziej wątpliwe.
@Obywatel
„Rosja mocno ogranicza swoje cele, zamiast 3 miast (i dużego okrążenia) skoncentruje się na 1 (i na małym). Przy czym ISW wątpi aby była tam potencjał na sukces.”
Zabawne jest to, jak uparcie Rosjanie w tej wojnie mając zasoby na X celów operacyjnych starają się zrealizować ich co najmniej X+1 albo nawet X+5, zasoby się marnują, ale dopiero jak ich zostaje na X-1 celów stwierdzają, że no dobrze, trudno, niech będzie X celów, potem przy mając X-2 biorą się za X-1 i tak ad infinitum.
@k.kisiel
To nie jest ten przypadek
Wiem, ale „przecenianie spraw technicznych” bo liczy się moralne itd. nieco mnie zderównoważyło. „Sprawy techniczne” to nie są tylko kwestie typu: kto ma dłuższą lufę i bardziej połyskliwy gwint. Co najmniej równie ważne jest, do czego i jak tej lufy używa.
@cmos
„Volodymyr Zolkin miał z nim wywiad”
Niestety mój rosyjski nie daje rady, a automagiczny tłumacz bredzi.
Ale to też jest ciekawe w kontekście motywacji:
„Troops are saying no to officers, knowing that punishment is light while Russia is not technically at war”
i dalej odnośnie liczby kacapów:
„Moscow initially put about 80% of its main ground combat forces – 150,000 men – into the war in February, according to western officials. But significant damage has been done to that army, which has confronted logistical problems, poor morale and an underestimated Ukrainian resistance.
“Putin needs to make a decision regarding mobilisation in the coming weeks,” said Rob Lee, a military analyst. “Russia lacks sufficient ground units with contract soldiers for a sustainable rotation. The troops are getting exhausted – they won’t be able to keep this up for a long period.””
link to theguardian.com
@”Volodymyr Zolkin miał z nim wywiad: link to youtu.be”
Nie znam na tyle rosyjskiego, by zrozumieć co mówią rodzice. Ale poczytałem komentarze (google translate) i ich reakcje, z tego co z rozumiałem, są zatrważające. Zero współczucia dla syna.
O ile dobrze zrozumiałem.
@Junoxe
> zrozumieć co mówią rodzice
Z jednego z reportaży, który utkwił mi w pamięci, wypowiadała się tam młoda Rosjanka, mieszkająca w Polsce, opowiadająca o tym, jak nie mogła się porozumieć z rodzicami, mieszkającymi gdzieś na rosyjskiej prowincji. Matka nie przyjmowała do wiadomości tego, o czym dziewczyna jej opowiadała, mówiła, że to wszystko propaganda NATO etc. Na koniec, padło takie zdanie, że (cytuję z pamięci): „Mama przysłała sms-a, córcia nie dzwoń więcej, policja już dwa razy u nas była”.
@izbkp
Pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę na okoliczności.
Ze swojego bąbelka tylko znam relację, że z Ukrainy uchodziła matka z dziećmi. Mieszka u znajomego. Z tym, że ona ma paszport rosyjski, bo mąż Ukrainiec został walczyć. I opowiadała jak rozmawia właśnie z matką. I jej matka w nic nie wierzy w to co mówi jej córka. Tak literalnie. Więc takich relacji pewnie jest trochę.
W przypadku tego wywiadu to jednak chodzi o to, jeśli dobrze rozumiem, że rodzice mają pretensje do syna. Że przeklinają w trakcie rozmowy. Choć wiedzą, że jest aresztowany i oskarżony. To, że nie wierzą w wojnę i zbrodnie to nic. Oni nie mają odruchu współczucia do swojego syna. Jak napisała jedna z osób komentujących, znamienne, że Ukraińcy na tym filmie lepiej mówią po rosyjsku niż sami Rosjanie.
@Sapiecha
„One [struktury władzy w FR] się żywią mitem imperialnym, pozycją w strukturach siłowych oraz korupcją finansowaną szerokim strumieniem ropy”
No to ja tylko zostawię:
“Northwest Europe demand was obliterated,” said Viktor Katona, an analyst at Kpler, a firm that tracks energy shipping. “That has essentially been taken over by India”[1].
„“The White House seems averse to taking action to close the Indian shelter for homeless Russian barrels,” said Helima Croft, head of commodities at RBC Capital Markets, an investment bank, in a note to clients”[1].
„While Europe may be moving away from crude purchases from Russia, it is eager to buy the same oil after it is refined in India — one of the conundrums in crimping Moscow’s energy revenues”[1].
Jeśli ktoś znajdzie świeższe informacje to bardzo proszę o udostępnienie.
[1]Artykuł z 04/05/2022, link to nytimes.com
@Junoxe
„Ale poczytałem komentarze (google translate) i ich reakcje, z tego co z rozumiałem, są zatrważające. Zero współczucia dla syna.O ile dobrze zrozumiałem.”
Nie, niezupełnie – syn był dla niego „mołodiec”. Tyle że ojciec nie potrafił przyznać, że syn razem z armią rosyjską wkroczył na teren innego, suwerennego państwa. Totalna blokada.
I akurat w tym wywiadzie nie zapytali się jeńca, czy w ogóle strzelał.
@Junoxe
Albo mówią to co myślą że życzy sobie usłyszeć bezpieka, która tej rozmowy – o czym są przekonani – słucha. Co prawda mam wrażenie, że raczej są szczerzy (bo trudno oczekiwać wysokiego poziomu aktorstwa) ale co my tam wiemy w naszej przytulnej i w miarę bezpiecznej Polsce.
@cmos
Z komentarzy wnioskowałem, że matka właśnie niespecjalnie współczuła.
@s.trabalski
„Albo mówią to co myślą że życzy sobie usłyszeć bezpieka, która tej rozmowy – o czym są przekonani – słucha.”
Ja oglądam te wywiady codziennie. Zolkin przy prawie każdej rozmowie próbuje zadawać proste pytania (typu „A co właściwie wasz syn robił w Ukrainie?”, albo „Jaki jest w ogóle cel tej wojny?”) i zdecydowana większość rozmówców się w tym momencie zapowietrza i nie jest w stanie podać żadnej odpowiedzi poza „nie wiem” albo „nie interesuję się polityką”. Próba dyskusji z nimi wygląda identycznie jak z hardkorowymi zwolennikami PiS-u, więc nie bardzo wierzę w strach przed bezpieką. To raczej lata propagandy z telewizora.
@Junoxe
> że nie wierzą w wojnę i zbrodnie to nic.
FSB/GRU mogli rodzicom WYRAŹNIE powiedzieć, co i jak mają mówić bo tylko wtedy syn będzie miał szanse na ratunek. Albo gorzej, stan strachu wobec własnego państwa może być tam tak duży, że ludzie sami wiedzą co mają mówić publicznie.
@ OSINT / biały wywiad
Wczoraj przeczytałem (gazeta/pl[1]) o tym, że SBU przechwyciła rozmowę żołnierza rosyjskiego, w której żołnierz prosi żonę o uzbieranie a potem wysłanie do niego równowartość 120 usd, za które on planuje kupić kamizelkę i hełm bo te przydziałowe są nieużywalne.
Tak sobie pomyślałem, ale od KOGO on to chce kupić? Nawet nie tylko on, bo jak wynika z kontekstu, wielu żołnierzy tej jednostki chce to zrobić. Czyli co? Ktoś całego tira kamizelek i hełmów do tej jednostki dostarczy? Wystarczą diengi? Następna sprawa, jak pamiętam ze zrzutki robionej w Polsce, (zbieranano na zlecenie produkcji kamizelek dla żołnierzy ukraińskich), to cena nowoczesnej kamizelki, w hurcie (partia 500 szt) to ok 6 tys zł. To jest 10x więcej niż cena, za którą w/w sołdat chce kupić kamizelkę i hełm.
Trochę mi to wygląda na to, że wewnątrz armii rosyjskiej działają mechanizmy, umożliwiające monetyzowanie strachu żołnierzy, działające na takim prymitywnym kapitalistycznym poziomie, jak w tych kopalniach, które sprzedawały górnikom kiliofy i łopaty…
ps. Albo to jest profesjonalna robota dezinformacyjna wykonana przez służby ukraińskie.
[1] źródłem dla tego tekstu był ten twitt: link to twitter.com
@zwykli Rosjanie wobec wojny
Nie wiem, czy gospodarz nie wytnie, bo wklejałem już ten artykuł pod inną notką, ale polecam zbiór wywiadów z Rosjanami opubliowany przez Onet:
„— Rozmawiałem wczoraj z tatą przez telefon — mówi mój kolega. — Jest bardzo naładowany, choć nigdy nie interesował się polityką. Ale nagle zaczął na mnie nacierać: „Czym jest dla ciebie Putin? Putin dał ci też wykształcenie! Ci naziści tam [na Ukrainie]!”. Zapytałem: „Tato, co się z tobą dzieje?”. Nigdy nie wierzył władzom, mówił: oni wszyscy są kłamcami. Ale teraz ludzie się trzęsą, są przerażeni i nie wiedzą, co robić. Nie pozwalają sobie zadać pytania, podają pierwszą gotową odpowiedź. Mój ojciec bardzo się boi, że ja i moja siostra pójdziemy do więzienia, i próbuje nas przekonać, byśmy dołączyli do bezpiecznej strony.”
link to wiadomosci.onet.pl
@Junoxe
„Z komentarzy wnioskowałem, że matka właśnie niespecjalnie współczuła.”
Prawda, ale w sumie nie wiemy jak wyglądały ich relacje przed wojną. Tych wywiadów było już ze 150 i w rozmowach wychodzą różne historie (jak na przykład w rozmowie majora pilota bombowca z żoną, gdzie wyszło że puściła go kantem i nie za bardzo interesuje ją jego los).
@”… albo „nie interesuję się polityką””
To jak mój dawny znajomy Serb (w okolicach 2010 r.) na temat tego co myśli o serbskich działaniach w Bośni.
Temat wojny z 90-91 na Bałkanach dla niego nie istniał.
No i ten dzieciak:
„… Vadim Shysimarin, a 21-year-old commander of the Kantemirovskaya tank division…”
link to theguardian.com
To jakiś obłęd.
@Junoxe
Może nie obłęd, tylko coś się pomerdało redaktorom. Inne wyjaśnienia są faktycznie zbyt obłędne.
@Gammon No.82
„Może nie obłęd, tylko coś się pomerdało redaktorom.
To możliwe, to był dość wczesny wywiad, wtedy jeszcze nie pytali o stopień i funkcję, więc trudno sprawdzić. Ale w innych wywiadach jest sporo dowódców czołgu (jednego) albo взвода (9 lub 12 czołgów) w tym wieku.
@Junoxe, cmos
To jak z sondażami w Rosji – nie ma wątpliwości że ludzie są mocno zatruci propagandą a szowinizm jest powszechny ale nie da się określić jak bardzo. Rosjanie mają powody bać się swojego państwa (albo raczej: potrzebują naprawdę solidnych podstaw by się nie bać), więc na pewno wszystko co mówią i robią publicznie formatują pod spodziewane oczekiwania tego państwa.
A wiedząc do czego są zdolne rosyjskie Organa to spokojnie można sobie wyobrazić scenariusz kol. izbkp.
@Paweł Ziarko
Te reakcje to może być także wyraz lęku. Zwłaszcza rodzice często krzyczą na dzieci o które się boją, niekoniecznie koherentnie i niekoniecznie zasadne.
@izbkp
To pewnie prywatna inicjatywa kwatermistrzostwa. Mają tysiąc sposobów by zachomikować lepsze sorty (ciężarówki płoną, ewidencję się „poprawia” itd) a kto na wojnie nie zapłaci za jako tako wartościową kamizelkę zamiast „fasowanej standardowo”.
@cmos:
„взвода (9 lub 12 czołgów)”
Korekta: 9-12 czołgów to kompania, pluton to 3 czołgi o ile plutonem może dowodzić starszy sierżant to kompanią już oficer (porucznik). To jest stopień oficerski więc trudno raczej go dostać jako 21 latek – no chyba, że rosjanie mają takie straty, że po prostu z konieczności dowodzą już NCO bo resztę wybili.
Jak wieczorem będę miał chwilę to też się rozpiszę tutaj o rosyjskim miksie dowodzenia, doktryny, wyszkolenia i morale. Jako przypomnienie dla wszystkich dyskutantów dyskutujących o BTG proszę przeczytać link to benning.army.mil, bo widzę sporo niezrozumenia jak działają BTG i jak straty rzędu 10 czołgów wpływają na ich działanie (bo z tego co widzę, to chyba jedynie @wo to przeczytał).
@s.trabalski
„Rosjanie mają powody bać się swojego państwa (albo raczej: potrzebują naprawdę solidnych podstaw by się nie bać), więc na pewno wszystko co mówią i robią publicznie formatują pod spodziewane oczekiwania tego państwa.”
Daleki jestem od lekceważenia zagrożenia. Jednak chociażby z tego artykułu widać, że żołnierze w czynnej służbie odmawiają udziału i są w prawie i się je uznaje(*).
„Under Russian military rules, troops who refuse to fight in Ukraine can face dismissal but cannot be prosecuted, said Mikhail Benyash, a lawyer who has been advising soldiers who choose that option.”
Czyli aż takich solidnych podstaw, by się nie bać nie potrzeba. Sądzę, że Rosja to Barbaria, ale też jakieś tam procedury działają.
*https://www.theguardian.com/world/2022/may/12/they-were-furious-the-russian-soldiers-refusing-to-fight-in-ukraine
@carstein
„Korekta: 9-12 czołgów to kompania”
Możliwe, ja się nie znam, patrzę do rosyjskiej Wiki. Kilku przedstawiało się jako „kommandir tankowego wzwoda”, w wiki jest „танковый взвод (мотострелкового полка) — 12” i „танковый взвод (танкового полка) — 9”.
W tych wywiadach większość jeńców jest absurdalnie młoda i niewyszkolona (we wczorajszym młodzi zwiadowcy dowcipkowali, że najlepiej umieją zamiatać plac). W Donbasie armia zbiera przymusowo z ulicy ludzi, którzy nigdy nie byli w wojsku i pierwszy raz w życiu dostają kałasza do ręki już w Ukrainie.
@carstein & liczebność „wzwoda”
Chyba masz rację, w pierwszym punkcie listy możliwości jest, że chodzi o ilość ludzi w oddziale, a nie sprzętu. Znaczy czołgów jest 3-4.
@cmos:
Tutaj masz przykładowe pełne rozwinięcia rosyjskiego batalionu pancernego: link to shipbucket.com – 31 czołgów, więc 3 kompanie po 3 plutony w każdym (+ wozy dowódców). Swoją drogą rosyjskie bataliony są bardzo „lekkie” w czołgi bo polski batalion to około 50-60 maszyn.
Dodatkowo – jeśli kogoś to interesuje – typowa batalionowa grupa taktyczna – link to thefivecoatconsultinggroup.com
Warto zauwayżć, że one są, znowu, dość ubogie w środki walki – to ledwo 40 maszyn bojowych, stąd utrata nawet 10-15 to straty, które powodują, że BTG traci swoją wartość bojową i musi być wycofana. Dlatego, jeśli podczas próby forsowania rzeki zniszczono 60-70 pojazdów to znaczy, że albo kompletnie anhilowano jakieś 2 BTG albo, raczej, wyeliminowano z walki 5-6 BTG.
Może faktycznie dowodził, ale 21 lat to ciut młodo na etatowego dowódcę plutonu pancernego. Albo doraźnie zaszpachlowali nim straty, albo w Rosji młodość kończy się znacznie wcześniej, niż gdzie indziej.
@Junoxe & odmowa udziału w wojnie
Z wywiadów wynika, że dla kontraktników odmowa wyjazdu skutkuje tylko rozwiązaniem kontraktu, i niczym więcej. Był też jeden artylerzysta od Grada, który twierdził że odmówił strzelania już na miejscu, i też nic mu od tego się nie stało.
@Gammon No.82
„Może faktycznie dowodził, ale 21 lat to ciut młodo na etatowego dowódcę plutonu pancernego. Albo doraźnie zaszpachlowali nim straty”
Większość tych młodych ludzi była na tych „ćwiczeniach” przed rozpoczęciem wojny, więc to nie mogło być szpachlowanie strat. Ta armia najwyraźniej tak ma.
Jest też wywiad (nie mogę go teraz znaleźć) w którym jakiś sołdat mówi wprost, że woli iść do więzienia niż do walki z Ukraińcami.
Z drugiej strony pojawiają się doniesienia o aresztowaniach i celowym upokarzaniu dowódców, którzy nie chcą wysyłać swoich podkomendnych do zadań bojowych (nie podaje linka bo widziałem to na jakimś marnym portalu i nie sprawdzałem skąd to wzięli).
@fieloryb
Artykuł za paywallem, ale kluczowe słowo w tych cytatach to „barrels”. Indie biorą ropę z tankowców, to jest niewielki ułamek tego, co Rosja dostarcza Europie rurami. Nic się w tej kwestii na pewno nie zmieni w średnioterminowym horyzoncie czasowym, bardzo wątpliwe czy zmieni się w dłuższym. Biorąc jeszcze pod uwagę z jakim upustem Rosja to Indiom opycha to jest raczej dowód desperacji niż wyjścia z sytuacji.
@s.trabalski
„Jest też wywiad (nie mogę go teraz znaleźć) w którym jakiś sołdat mówi wprost, że woli iść do więzienia niż do walki z Ukraińcami.”
W odpowiedziach na pytania było, że spora część jeńców po wywiadzie dopytuje się, jak może zostać w Ukrainie i nie wracać do ojczyzny. Pewnie między innymi dlatego, że warunki w więzieniach w których siedzą są lepsze niż były u nich w jednostce (takie wypowiedzi też są).
@izbkp
„Trochę mi to wygląda na to, że wewnątrz armii rosyjskiej działają mechanizmy, umożliwiające monetyzowanie strachu żołnierzy, działające na takim prymitywnym kapitalistycznym poziomie, jak w tych kopalniach, które sprzedawały górnikom kiliofy i łopaty…
ps. Albo to jest profesjonalna robota dezinformacyjna wykonana przez służby ukraińskie.”
Dla mnie to całkiem naturalne. „Jeden dzień Iwana Denisowicza” Sołżenicyna opowiada o łagierniku, który uruchamia jakąś skomplikowaną intrygę biznesową, którą na Zachodzie człowiek uruchomiłby po to, żeby przejąć korporację (że temu da to, w zamian dostanie tamto, co wymieni na siamto…) – a on to robi po to, żeby mieć sprawną kielnię (czy jakieś inne ustrojstwo) i móc wydajniej PRACOWAĆ PRZYMUSOWO. Bo owszem, zapędzają ich do roboty w tym gułagu, ale nawet łopat im nie dają, muszą je sobie jakoś skompinować.
@trabalski
„albo raczej: potrzebują naprawdę solidnych podstaw by się nie bać”
Nie ma takich podstaw. Zobacz, jakie szychy teraz lądują za kratkami albo popełniają samobójstwo rozszerzone razem z całą rodziną. Może Putin ma takie podstawy, ale to też się dopiero okaże. Tam teraz KAŻDY się boi, także menadżer gazpromu, także generał, także dyrektor Budowy Fabryki Baterii Litowych im. Księcia Potiomkina (o, ten to najbardziej).
@wo
Cała sztuka polega na tym żeby nie być szychą a zamożnym średniakiem. Jeszcze niedawno jeżeli byłeś powiedzmy średniej wielkości przedsiębiorcą i zawczasu załatwiłeś sobie jakiś obcy paszport to zawsze mogłeś liczyć na to że wyjedziesz i będziesz siedział cicho (jako zbyt mała rybka by za nią ganiać). Albo miałeś naprawdę solidną kryszę gdzieś w Służbach. Teraz to faktycznie, zostało już tylko wiać póki jeszcze się da.
@st
„Cała sztuka polega na tym żeby nie być szychą a zamożnym średniakiem. ”
Film „Lewiatan” jest o zagładzie typowego średniaka. Głowny bohater coś tam ma i coś tam może, ale jednak nie tak dużo, jak mu się wydawało. Czasami dojadą cię po prostu żeby pokazać innym, że każdego mogą dojechać. Nie ma „rybek za małych żeby się opłacało”.
@izbkp
„Trochę mi to wygląda na to, że wewnątrz armii rosyjskiej działają mechanizmy, umożliwiające monetyzowanie strachu żołnierzy, działające na takim prymitywnym kapitalistycznym poziomie, jak w tych kopalniach, które sprzedawały górnikom kiliofy i łopaty…”
Mi się przypomina:
„Zaczynało się od jakiegoś sierżanta rachuby marnej kompanijki, a kończyło się na zapobiegliwym generale, który skrzętnie robił zapasy na czarną godzinę.
Wojna wymagała dzielności także w kradzieży.
Intendenci spoglądali po sobie z miłością, jakby chcieli rzec: „Jesteśmy jednym ciałem
i jedną duszą, kradniemy, kolego, dopuszczamy się oszustw, bracie, ale cóż my na to
poradzimy? Trudno płynąć przeciwko prądowi. Jeśli my nie weźmiemy, to wezmą inni,
i jeszcze o nas powiedzą, że nie kradniemy dlatego, iż nakradliśmy już dość!””
@WO
Opowieść o o łagierniku, który skombinował dla siebie kielnie (kombinowanie to w ekonomii najwyższy stopień przedsiębiorczości), to przykład indywidualnej inicjatywy, której celem jest to, aby lepiej pracować na rzecz społeczności. Kamizelki i hełmy sprzedawane sołdatom, to przykład przedsiębiorczości opartej o strategię prywatyzacji zysków i socjalizacji strat. Ten sołdat tym różni się od tego konkretnego łagiernika, że działa po linii najmniejszego oporu, czyli dzwoni do żony (aby ta diengi zorganizowała – galernik dokładnie odwrotnie, staje na rzęsach przełamując kolejne linie oporu aby w końcu zorganizować sobie kielnie). Hełmy i kamizelki to towary dokładnie odpowiadające emocjonalnym potrzebom sołdata (narrator wie, że innych niż emocjonalne nie zaspokoją) a ich cena jest dokładnie taka, aby było to dla sołdackiej rodziny było dużo ale jednocześnie tyle, aby żona dała radę to zorganizować (np pożyczając od rodziny i sąsiadów, a potem oddać z renty otrzymanej za zabitego męża).
Dzisiejszy wywiad (właśnie zaczęła się premiera) jest z gościem, który już wjeżdżał do Ukrainy z zamiarem pójścia w niewolę, przy pierwszej okazji zrobił to i chciałby dostać azyl polityczny.
link to youtu.be
TYMCZASEM fejs mi nagle wyświetlił reklamę od „Volkswagen Karriere”, czy jestem gotowy na budowę elektromobilnej przyszłości. Najpierw chciałem kliknąć „irrelevant”, ale z ciekawości kliknąłem na „why am I seeing”. Przecież wiedzą, jaki ze mnie stary dziadyga?
Otóż ogłoszenie jest dla „18 or older, based in Poland”. Jestem już na pewno za stary na kreatywną pracę przy bateriach litowych, ale chyba nadal rozumiem, jak działają, więc zapewne nadawałbym się na proste stanowiska techniczne (laborant się uśmiecha, swoje wie).
Ale skąd Ruscy mieliby wziąć kreatywniejszych ode mnie do Królewca?
„SELFIKI UKRAIŃCÓW PRZY ROSYJSKICH WRAKACH (tzw. foots on the ground)”
Korekta obywatelska: boots (tym bardziej,że liczba mnoga od foot to feet)
link to en.wiktionary.org
I stand corrected! Zatruło mnie onucami…
W następnym odcinku…
Pozwolę sobie na małe przewidywanie najbliższej przyszłości na froncie.
Na południe od Izium jest na małym obszarze skoncentrowane ok 25% wojsk rosyjskich w Donbasie. Cały atak w tej okolicy jest bez sensu. Nawet jeśli posuną się gdzieś do przodu to nie wiadomo po co – to miało pomóc w okrążeniu Siewierodoniecka a do tego nie dojdzie.
Wygląda to „toczka w toczke” jak sytuacja na zachód od Kijowa przed wycofaniem. Działania bez szans powodzenia, w zasięgu ukraińskiej artylerii, z jedną tylko drogą zaopatrzeniową. I prawdopodobnie są to te same jednostki które przeszły walki pod Kijowem i zostały wycofane. W tym czasie Ukraińcy cały czas atakują drogi zaopatrzenia.
Pod Kijowem w końcu dowództwo załapało że czas się wycofać, chociaż bardzo długo im to zajęło, tutaj – też się nie spieszą.
Wojska rosyjskie, które przeszły przez koszmar pod Kijowem już raz zostały wycofane na bezpieczne zaplecze i musiały wrócić na front. Nie jest łatwo namówić takich ludzi aby wrócili na front po tym co przeszli. Tu znowu zostaną wycofani i po jakiejś przerwie (lub bez) zostaną wysłani znowu.
Tym razem mogą się buntować bardziej i zrobić co się da, aby na front nie wrócić po raz trzeci.
Część sprzętu może zgubić się/zepsuć w czasie wycofywania, bo jest to w interesie załóg – im więcej sprzętu stracą po drodze, tym większa szansa że prędko na front nie wrócą.
@waclaw
Co dalej
Mając w pamięci, ile forsy w ruskiej armii poszło bokiem, czekam aż ichniejszy Milo Minderbinder zakontraktuje nalot na ruskie pozycje. W końcu to co dobre jest dla syndykatu, jest dobre dla ciebie. No bo jeżeli tej wojny nie można wygrać i nachapać się na tym co pozostało z Ługańska i Donbasu, to jest pokusa by zarobić chociaż na klęsce. Jest parę groszy do zarobienia na protokółach zniszczenia.
Uff. Teraz tak pomyślałem. A jak pojawi się też ukraiński Milo?
Sorry za trochę makabryczny żart, bo w końcu tam giną ludzie, ale jestem od lat zafiksowany na Paragrafie 22, i każda wojna jawi mi się trochę przez perspektywę Hellera.
@mw61
Może wcześniej jakiś yossarian w nocy przesunie linię na mapie i ofensywę będzie można odwołać 😉
A tak serio to problem w tym, że u Hellera wszyscy byli w syndykacie (w teorii), więc chętnie dawali się robić w bambuko, podejrzewam że rosyjski żołnierz ma jednak coraz większą świadomość że ktoś inny zgarnie frukta. Póki co mamy porażkę pod Kijowem, Charkowem, 80+ dni zdobywania Mariupola, Moskwę na dnie, 12 generałów w piachu i teraz jeszcze ten pogrom na przeprawie przez Doniec. Do tego skrupulatne śledztwa dotyczące zbrodni w Buczy i innych miejscach, których szczegóły trafiają do ludzi na całym świecie. Na miejscu tych sołdatów byłbym albo non-stop na bani albo kombinowałbym jak stamtąd zwiać.
„rosyjski żołnierz ma jednak coraz większą świadomość że ktoś inny zgarnie frukta”
Czytając te bardzo liczne ostatnio (co dziwnym nie jest) teksty o Rosji i Rosjanach można dojść do przekonania że rosyjski żołnierz pochodzi głównie (jeśli nie wyłącznie) z grup społecznych, które mogą mieć absolutną pewność, że w ich życiu frukta będzie zgarniał wyłącznie kto inny. Im zostaje tylko kradzież sedesu.
@embercadero
„rosyjski żołnierz pochodzi głównie (jeśli nie wyłącznie) z grup społecznych, które mogą mieć absolutną pewność, że w ich życiu frukta będzie zgarniał wyłącznie kto inny”
– Bardzo niemodny pogląd. Nawet nie chodzi o to, co jakiś fanatyk nazwałby (bezsensownie) np. „usprawiedliwianiem grabieży”, tylko o zauważenie, że biedni ludzie nie są upośledzeni na umyśle i swoją sytuację rozumieją.
Odnotujmy dla porządu, że Cooper już przestał straszyć „innymi mostami”, a ja się doczekałem swoich „feet on the ground” (dziękuję pan Simplex). Zafeetował dziennikarz CNN w towarzystwie ukraińskich żołnierzy. Wygląda na to, że brzeg rzeki nie jest już nawet strefą walki, tylko jest pod pełną kontrolą sił dobra:
link to edition.cnn.com
O proszę, pomysł chwycił:
„Wielka Brytania rozważa wysłanie okrętów wojennych na Morze Czarne. Miałyby eskortować statki przewożące zboże z Ukrainy – podaje „The Times”.
Obecnie porty na wybrzeżu Morza Czarnego są zamknięte. W pobliżu Odessy cumuje 57 statków, na których pokładzie znajduje się ponad milion ton zboża”
Z drugiej strony Sewerodonieck zaczyna mieć problemy.
Łyman okrążony z trzech stron
link to twitter.com
główna droga do Sewerodoniecka już pod ostrzałem
link to twitter.com
Zelensky mówi o solidnych brakach sprzętu w Donbasie, orki dalej mordują cywili i równają miasta z ziemią.
Przeprawy może i zostały zniszczone ale do Popasnej dowożą zapasy koleją i powolutku mają tam postępy.
Ciągle mam nadzieję, że roztrzaskają se te kacapskie ryje, ale jest to niepokojące.
@sheik.yerbouti
„pomysł chwycił”
Szejku, mała narażona na retorsje Litwa aktywnie formuje międzynarodowe koalicje dla zapewnienia dwu alternatywnych szlaków eksportu ukraińskiego zboża: kolejowo szerokimi torami do Kłajpedy, przy współpracy Łukaszenki opłaconej łagodzeniem sankcji, lub poprzez odblokowanie Odessy [1]. Perspektywy obu tych opcji są nikłe, ale samo podjęcie tematu jest kluczowe – wytrąca Putinowi argument, że Europa głodzi świat nie godząc się na pokój na jego warunkach – argument bardzo dobrze słyszalny w wielu miejscach Afryki i Azji. Litwini robią tu to co powinni robić, mając teoretycznie większy potencjał, polscy politycy, również lewicowi. A czego owi polscy politycy nie robią bo zadawalają nas, również na lewicy, ich slogany i puste gesty.
[1] link to odessa-journal.com
@awal „szlaków eksportu ukraińskiego zboża: kolejowo szerokimi torami do Kłajpedy, przy współpracy Łukaszenki opłaconej łagodzeniem sankcji”
To jest absolutnie znakomity pomysł, taki wiarygodny partner, który nigdy nie zawiódł i nawet wcale nie ewakuował swojej ambasady z Kijowa. Może od razu podarować to zboże Rosjanom?
@sheik.yerbouti
„To jest absolutnie znakomity pomysł…”
Pół świata [1] wojną w Ukrainie interesuje się niemal wyłącznie jako źródłem zaburzeń gospodarczych, zwłaszcza w dostawach żywności. Rosja gra tą kartą w azjatyckich i afrykańskich stolicach, wzmagając ich presję na wygodne dla siebie szybkie zawieszenie działań militarnych – zaś Litwa ten rosyjski manewr odparowuje, stawiając Białoruś, wasala Putina, w sytuacji kraju blokującego (ale też potencjalnie otwierającego) „korytarz humanitarny” dla zagrożonych głodem państw Azji i Afryki [2]. Łukaszenka nie od razu podejmie tę grę, lecz jest to wciąż o wiele bardziej realne niż pomysły wywołania powstania na Grodzieńszczyźnie.
Przy tym Litwa, pokazująca w ten sposób swą sprawczość i realnie wspierająca Ukrainę, ma delegację do Parlamentu Europejskiego równej wielkości co grupa isMEP-PL (intelektualnie sprawnych europosłów z Polski tj. lewica + Thun + Hübner + Buzek). Może dla odmiany zacznijmy więc tę grupę z czegoś rozliczać.
[1] Kraje reprezentujące ponad połowę ludzkości, sygnalizujące to np. przez sprzeciw lub absencję w tym głosowaniu: link to kas.de
[2] link to lrt.lt
@awal
„zacznijmy więc tę grupę z czegoś rozliczać.”
Ja tylko periodycznie przypominam, że to jest blog nauczyciela. Nie zarzucam ci niesłuszności apelu, to piękny apel, nie o to chodzi, że ja bym nie chciał „rozliczać”. Bardzo chętnie nawet. Po prostu ani ja, ani tutejsi komcionauci nie mamy najdrobniejszej mocy sprawczej (tzn. komcionauci może i mają, ale nie egzekwują jej w formie komciania tutaj, bo komcianie tutaj jest z tego punktu widzenia bezużyteczne). Rozliczać to możemy najwyzej Howarda Hamlina za niektóre źle przemyślane posunięcia, prowadzące do tragicznych skutków.
@WO
Politycy, trochę jak stand-uperzy, są bardzo wyczuleni na to jakie ich teksty chwytają, a jakie nie. Jeżeli widzą, że zaszerowanie mema z korablem zbiera im lajki, będą szerować memy z poczuciem wspaniałe wykonanej pracy. Jeżeli lajków będzie mniej, a więcej pytań pt. co robisz w sprawie ukraińskiego eksportu – zajmą się tą sprawą. To naprawdę tak działa – po chwili przecież pojawia się polityk-konkurent zbierający lajki za „odblokowanie Odessy” i mem z korablem staje się żałośnie nieaktualny. Swoje robi już sama zmiana tonu okołopolitycznej debaty – gdy blogger przyznający się (słusznie) do wpływu na ten ton – choćby w swych regularnych notkach z cyklu „Drodzy PiS-owcy” – zacznie na swym blogu czy na swym popularnym wallu zadawać pytania o to, czemu Litwa może montować sensowne międzynarodowe inicjatywy, a isMEP—PL nie, będzie to miało swój efekt. Owszem, również taki, że niektórzy ze zdziwieniem zaczną owemu bloggerowi wytykać onucyzm i ferszteizm: jak to, my Polacy złote ptacy topimy korable, a ten tu nie wychwala, krytykuje tylko, jakież ma w tym motywacje? Ktoś jednak powinien skłaniać Polaków ku realnej ocenie uwarunkowań tej wojny oraz działań i zaniechań polskich polityków. Notabene niektórzy z owych polityków, jak Maciej Konieczny, zdradzają oznaki zrozumienia swej roli, trzeba ich w tym wspierać i umacniać.
@awal
” Jeżeli lajków będzie mniej, a więcej pytań pt. co robisz w sprawie ukraińskiego eksportu – zajmą się tą sprawą.”
Masz całkowitą rację, tylko o tym, co się dzieje na niszowym blogu – oni się po prostu nie dowiedzą. Jak ktoś chce na nich wpływać, powinien się z nimi napindalać na twitterze w tych ohydnych pyskusjach (ktorych ja z kolei chcę tu unikać, intencjonalnie godząc się ze zmniejszeniem zasięgów).
„gdy blogger przyznający się (słusznie) do wpływu na ten ton – choćby w swych regularnych notkach z cyklu „Drodzy PiS-owcy” ”
Nigdy się nie przyznawałem do „wpływu na ton”. Gdybym wierzył, że mam „wpływ”, szukałbym reklamodawców. Tytuł „Drodzy PiS-owcy” jest ironiczny (ale owszem, czasem plącze się tu pan Worek, czasem jeszcze ktoś, więc może jest ich ze trzech, stąd liczba mnoga).
„Ktoś jednak powinien skłaniać Polaków”
In the immortal words of Bob Dylan: it aint’me you’re looking for, babe.
„trzeba ich w tym wspierać i umacniać.”
Ja się całkowicie zgadzam. Ale co ja mogę?
@Awal „Politycy, trochę jak stand-uperzy, są bardzo wyczuleni na to jakie ich teksty chwytają, a jakie nie.”
Domyślam się, że obracasz się tychże europolitycznych kręgach i sledzisz to wyczulenie z bliska, ale aktywność poszczególnych polityków, niechby i w Parlamencie EU, przekładająca może na jakieś ekstra punkty w dorocznym rankingu Poważnych Tygodników Opinii, nie ma dla mnie osobiście żadnego znaczenia.
Białoruś leci ekonomicznie w przepaść jeszcze szybciej niż Rosja, obecnie niczego nie eksportuje na Zachód, jest obłożona i prawnym i fizycznym embargiem (zakaz wjazdu tirów na teren EU, brak własnych portów). Wskutek tego jeszcze mocniej jest gospodarczo zależna od Rosji – a militarnie po prostu nie kontroluje swojego terytorium. Spoiler alert: Rosja rozmieszcza Iskandery w Brześciu tak naprawdę bo sama chce, a nie na prośbę Łukaszenki.
Można sobie z Łukaszenką pogadać, czemu nie, ale tranzyt zboża przez Białoruś jej samej gospodarczo nie uratuje a przy tym nie jest ona w stanie zagwarantować, że to zboże faktycznie na Litwę dotrze. Może dotrzeć w zamian tam, gdzie trafili żołnierze z Azowstali, którym też niejedno obiecano.
Może taka debata wzmacnia pozycję Litwy w czyichś oczach, może dodaje jej jakichś punktów w rankingu Najbardziej Sprawczych Małych Krajów Europy Wschodniej, ale nie sądzę, żeby te ponad 20mln ton zboża ruszyło w drogę akurat tą trasą. Zwłaszcza, że elewatory sa raczej w okolicach Odessy.
@sheik.yerbouti
myślę, że Awal może być bardziej cyniczny i nie chodzi mu o to, zeby cokolwiek się udało, ale żeby robić wrażenie, że masz konstruktywne pomysły i chcesz, a to Rosja jest winna.
Taki dyplomatyczny blame game.
I w sumie ma rację. Nawet jeśli wiesz, że się nie uda, lepiej jest mieć argument, ze Rosja winna w rozmowie za 10 lat z dyplomatami z Zimbabwe niż go nie mieć.
Zysk mały ale koszt znikomy.
ONZ negocjuje z Rosją otworzenie drogi morskiej dla zboża z Odessy. Rosja chce w zamian zniesienia przynajmniej części sankcji. Przy suszach w Indiach i problemach covidowych w Chinach tworzy to imho mocno niekorzystny kontekst dla Ukrainy i Zachodu. W czasie zamieszek wywołanych głodem może być mało przestrzeni na docenianie propozycji tranzytowych Litwy, a przynajmniej na to wydaje się liczyć Putin.
Tymczasem mający chyba z 900 lat Kissinger doradza, żeby jednak dla dobra wszystkich Ukraina oddała część swojego terytorium. Na pocieszenie trochę więcej ostatnio się mówi i robi w kwestii dostaw broni przeciwokrętowej, ale bez bardziej zdecydowanej postawy Zachodu w tej kwestii nie wygląda to różowo.
@niechjedzaciastka
„W czasie zamieszek wywołanych głodem może być mało przestrzeni na docenianie propozycji tranzytowych Litwy”
Że to pójdzie w tym kierunku, wiadomo było od pierwszych tygodni wojny. Dlatego powoływałem podsumowujące ten aspekt analizy Pankaja Mishry i Adama Tooze’a i pisałem: teraz jest czas zapobiegać – w New Dehli, La Paz, Dżakarcie – inspirowanej przez Putina narracji „Głupi upór Zełenskiego wywoła głód w Sri Lance!” (tu chodzi zresztą nie o same tylko zaburzenia dostaw zboża, ale i o inne kanały generowania kryzysów ekonomicznych na globalnym południu). Pisałem też, że “przechylanie szali” przez Zachód dostawami broni będzie skalibrowane na zamrożenie konfliktu, nie upadek Rosji.
Wówczas odpowiadał mi ton hurraoptymistyczny: Putin? On wszystkich zraża: Finlandię, Izrael, Uzbekistan. On już leży, nic mu nie pomoże!
Obecnie, gdy ryzyko żywnościowe materializuje się, a Zachód ociąga się w sprawie dostaw broni, moi polemiści wchodzą w ton fatalistyczny. Zaraz usłyszymy, że to my leżymy, sprzedał nas Zachód, nic nam nie pomoże!
Drodzy – odpowiadam więc, z sercem na dłoni – sytuacja jest dynamiczna, ale w każdym jej momencie jest jakaś sensowna droga pomiędzy biernością inspirowaną hurraoptymizmem, a biernością narzucaną przez fatalizm. Zachód raczej nie pozwoli Rosji spektakularnie upaść na froncie, ale będzie przymuszał ją do negocjacji krokami sankcyjnymi, m.in. tą miłą świeżynką: [1]. To od silnego, kreatywnego głosu Europy Wschodniej zależy, co konkretnie z tych negocjacji wyniknie: rozbiór i peryferyzacja Ukrainy czy jej przyłączenie wraz z Polską do zielono-transformacyjnego rdzenia kapitalizmu. Litwa i pozostałe kraje bałtyckie wskazują właściwą metodę działania. Oczekujmy od naszych (sprawnych intelektualnie) polityków skorzystania z niej.
[1] link to home.treasury.gov
@”„Drodzy PiS-owcy” – zacznie na swym blogu czy na swym popularnym wallu zadawać pytania”
Drodzy PISowcy, dlaczego Litwa chce pchać pociągi przez Białoruś, a nasza władza nawet nie ruszyła tematu Polsuwa? Linkujcie, szerujcie, lajkujcie! (właśnie podniosłem Awalowi poprzeczkę 😉 )
@”Zaraz usłyszymy, że to my leżymy, sprzedał nas Zachód, nic nam nie pomoże!”
Istotnie to właśnie usłyszymy, a zaraz za tym pójdzie nacjonalizacja tvn i kaczyzm w całej Europie Środkowej. Putin Buczą podniósł stawkę tak bardzo, że teraz odpuszczenie zachodu w zakresie wsparcia Ukrainy dość realnie grozi rozpadem UE, chociażby dlatego, że te tzw. zachodnie wartości zostaną w praktyce zweryfikowane, jako zupełnie bezwartościowe. Na swój sposób zabawnym jest to, że najbardziej zdają się to widzieć te zachodnie kraje, których akurat w UE nie ma.
@”Tymczasem mający chyba z 900 lat Kissinger doradza”
W tych paleoprawackich geopolitycznych zabawach zawsze najbardziej bolesne jest patrzenie się przez pryzmat mapy z kreskami, zamiast przez pryzmat liczby dzieciątek, które chce się oddać rozochoconym, jurnym ruskim sołdatom. Czy osoba wywiadująca chociaż zadała przytomne pytanie, że skoro Kissinger uważa Putina za tak dobrego gospodarza, to może odstąpi mu swoją posiadłość? Bo stwierdzenie, że nie ma sensu rozmowa o wychodzeniu z twarzą w momencie, gdy Putin się nigdzie nie zamierza ruszać, może być trudne do sformułowania w języku innym niż polski.
@ Awal
'pisałem…teraz jest czas zapobiegać – w New Dehli, La Paz, Dżakarcie – inspirowanej przez Putina narracji „Głupi upór Zełenskiego wywoła głód w Sri Lance!”’
Nie mówię, że to zupełnie bezwartościowe, ale czy Uniwersalny Obwoźny Razemita przekonujący w Dżakarcie, że mają protesty głodnych na ulicach z winy Putina, cokolwiek zmieni w sprawie protestów głodnych na ulicach? I tego, że zboże jest zakładnikiem Rosji? Powiedzą mu „ok, fajnie, to wina Putina, ale ceną za dalszą wojnę jest nasz głód. Poprzemy cokolwiek, co pchnie zboże na rynki, sprzeciwiamy się wszelkim sankcjom to utrudniającym”. Jedyny zysk z gardłowania po świecie byłby w montowaniu koalicji do np. zbrojnego odblokowania transportów tego zboża.
@ lolek
„Putin Buczą podniósł stawkę tak bardzo, że teraz odpuszczenie zachodu w zakresie wsparcia Ukrainy dość realnie grozi rozpadem UE”
Odpuszczenie zupełne raczej nie wchodzi w grę. Bardziej realne jest stopniowe rozluźnianie sankcji (np. żeby odblokować porty), opuźnianie dostaw broni i naciskanie na Ukrainę, żeby nie rozpędzała z tą integralnością terytorialną za bardzo.
„Czy osoba wywiadująca chociaż zadała przytomne pytanie, że skoro Kissinger uważa Putina za tak dobrego gospodarza, to może odstąpi mu swoją posiadłość?”
Wypowiedź padła w Davos. Tam się chyba niespecjalnie schodzi poniżej perspektywy kresek na mapie i wykresów indeksów. Kissinger jednak nie jest odosobniony, edytorial nieco podobny w tonie popełnił NYT [1].
[1] link to washingtonpost.com
@awal
„teraz jest czas zapobiegać – w New Dehli, La Paz, Dżakarcie ”
Stary, fundujesz mi bilety, jadę tam łapać polityków za guzik (albo odpowiednią w danej kulturze część garderoby) i przekonywać.
„biernością narzucaną przez fatalizm. ”
Mój fatalizm jest prostszy. Nic ode mnie nie zależy. Decyzje o moim życiu podejmują Golfiści. Między jedną dziurką a drugą (nie wiem co jest odpowiednikiem w Rosji – między jedną żabą kambo u jakuckiego szamana a drugą?) podejmą decyzję o zrzuceniu na mnie bomby atomowej. I co ja na to mogę? Nic nie mogę. I co poradzisz, Bożenko, i nic nie poradzisz.
” To od silnego, kreatywnego głosu Europy Wschodniej zależy, co konkretnie z tych negocjacji wyniknie: ”
Masz całkowitą rację! Jak tylko Europa Wschodnia do mnie zadzwoni z prosbą o opinię, przedstawię jej listę propozycji.
@”Odpuszczenie zupełne raczej nie wchodzi w grę. Bardziej realne jest stopniowe rozluźnianie sankcji (np. żeby odblokować porty), opuźnianie dostaw broni i naciskanie na Ukrainę, żeby nie rozpędzała z tą integralnością terytorialną za bardzo.”
Zgadzam się, że niektórzy na zachodzie nie potraktowali serio słów Putina o wojnie ze zgniłym zachodem, a to błąd. Wciąż mam jednak, być może nazbyt optymistyczną, nadzieję, że tamtejsi decydenci mają świadomość, że debatowanie z terrorystami o architekturze bezpieczeństwa nie ma większego sensu, więc owe ustępstwa, to będzie co najwyżej wspaniałomyślne odblokowanie tych kombajnów, które ruskie ukradli z Ukrainy, po którym nastąpi wręcz teatralne zdziwienie „jak to, już zdążyliście zepsuć te kombajny, chociaż nawet nie pracowały?”.
@niechjedzaciastka
„Nie mówię, że to zupełnie bezwartościowe, ale czy Uniwersalny Obwoźny Razemita przekonujący w Dżakarcie, że mają protesty głodnych na ulicach z winy Putina, cokolwiek zmieni…”
@WO
„Jak tylko Europa Wschodnia do mnie zadzwoni z prośbą o opinię”
Gdyby Marek Belka, europoseł lewicy, były premier, minister finansów i szef banku centralnego, przewodził złożonej głównie z wschodnioeuropejskich MEPs delegacji Parlamentu Europejskiego do Indonezji, kraju aktualnie przewodzącego grupie G20, mógłby tam poruszyć na spotkaniach z partnerami wysokiej rangi – ministrami, szefem banku centralnego itp. – zarówno temat wyłączenia Rosji z tej grupy, jak i pomocy żywnościowej UE dla globalnego południa. Działanie to, oparte o silną europejską platformę, neutralizowałoby wpływy Rosji w kraju, w którym ta jest od dawna aktywna, a perspektywa Europy Wschodniej – najzwyczajniej nieznana [1].
Tak, Europa Wschodnia może zadzwonić i domagać się uwagi w swoich żywotnich sprawach. My możemy się domagać od naszych przedstawicieli, aby wykonali odpowiednie kroki. Albo sobie posarkać na Kissingera.
[1] link to thejakartapost.com
@awal
„Tak, Europa Wschodnia może zadzwonić”
Ale nie do mnie.
„My możemy się domagać od naszych przedstawicieli,”
Oleją mnie.
„Albo sobie posarkać na Kissingera.”
Otóż to. Tylko tyle mogę, więc nie dam sobie odebrać NAWET TEGO.
@Kissinger
Już abstrahując od tego, czy ten dinozaur z hektolitrami krwi na łapach faktycznie miewał kiedyś rację w swoim bezdusznym realizmie – od kiedy zainwestował 6mln USD w „interesujący startup” Theranos i wszedł do jego rady nadzorczej, nie może być uważany za autorytet.
Ukraina natomiast w Davos przygotowała m.in. wystawę Dom Zbrodni Rosyjskich, słusznie utrudniając decydentom powrót do BAU, na który oczywiście mają ochotę.
@Awal „inspirowanej przez Putina narracji „Głupi upór Zełenskiego wywoła głód w Sri Lance!”
Oczywiście, że Rosja gra absolutnie każdą kartą, którą może. Chyba nikt się nie łudził, że tego nie zrobi? Natomiast Sri Lanka parę dni temu zbankrutowała, choćby zboże było za pół darmo, i tak go nie kupi. Miejmy nadzieję, że ktos im trochę podaruje (tak, to moze być Rosja i kradzione ukraińskie ziarno).
Z sasiedniej beczki: jak donosi Polityka, Polska właśnie straciła w Egipcie zbyt na swoje jabłka, bo trzeba tam oszczędzać dewizy na zboże. Jabłka, które Krymem i Donbasem kupowała Rosja.
@”Działanie to, oparte o silną europejską platformę, neutralizowałoby wpływy Rosji”
Oczywiście się nie znam, ale nie sądzę. Ludzie wierzą w najgłuipsze rzeczy i ciężko ich od tego odwieść, czy chodzi o szczepionki na covid, czy o wiarę, że Marcos jr to najlepszy wybór dla Filipin.
@awal
„Gdyby Marek Belka…”
Naprawdę sądzisz że przeczyta to ktoś kto ma wpływ na to co zrobi Marek Belka? Tutaj? Paradne.
@embercadero
„Naprawdę sądzisz że przeczyta to ktoś kto ma wpływ na to co zrobi Marek Belka? Tutaj? Paradne.”
Przy czym Awal nie byłby tutaj pierwszy. Raz na sto lat napotykam w Internecie kogoś, kto mnie bierze za osobę Wielce Wpływową i Niejedno Mogącą. Im bardziej jestem nikim, tym milej mi się to czyta, więc bardzo nie chciałbym Awala wypłoszyć.
@wo
„Przy czym Awal nie byłby tutaj pierwszy. Raz na sto lat napotykam w Internecie kogoś, kto mnie bierze za osobę Wielce Wpływową i Niejedno Mogącą. Im bardziej jestem nikim, tym milej mi się to czyta, więc bardzo nie chciałbym Awala wypłoszyć.”
To sorry w takim razie 😀 Mnie się skojarzyło ze znanymi memami z Wałęsą typu „i wtedy ja mu mówię, Mikołaj, z tym słońcem to coś jest nie tak”
Przy czym prawdopodobieństwo że czyta to ktoś kto ma w bąbelku Koniecznego czy (a niech tam) nawet Zandberga pewnie nie jest nawet zerowe. Ale Marek Belka? Naprawdę? To ekskursje, nie Bilderberg
@sheik.yerbouti
„Natomiast Sri Lanka parę dni temu zbankrutowała, choćby zboże było za pół darmo, i tak go nie kupi.”
Dlatego, jak może zauważyłeś, pisałem w tym kontekście „tu chodzi zresztą nie o same tylko zaburzenia dostaw zboża, ale i o inne kanały generowania kryzysów ekonomicznych na globalnym południu” – to lankijskie bankructwo było przewidywalne (vide analiza Tooze’a jaką już linkowałem), zatem isMEP-PLs serio zainteresowani akcją osłonową dla Ukrainy mogli już od dawna promować rozszerzenie akcji pomocowej i stabilizacyjnej UE dla tego kraju [1].
„Ludzie wierzą w najgłuipsze rzeczy i ciężko ich od tego odwieść…”
Jeżeli jednakowoż ewentualnie zechcesz sięgnąć do analizy w „Jakarta Post” jaką linkowałem, zauważysz że pro-rosyjski bias tamtejszego establiszmentu ma charakter płytki i defaultowy. Jest więc przeciwnie niż piszesz: bardziej zrównoważone nastawienie do konfliktu w Ukrainie to w Indonezji (i innych krajach) nie kwestia przełamywania jakichś okopanych pozycji, lecz raczej low-hanging fruit.
@embercadero
„Naprawdę sądzisz że przeczyta to ktoś kto ma wpływ na to co zrobi Marek Belka? Tutaj? Paradne.”
Jest europosłem z Łodzi. Ma biuro przy Kościuszki 48. Mili komcionauci z innych miast mogą skorzystać z poniższych danych kontaktowych: [2]
@WO
„Oleją mnie”
Drogi WO, jak wiele osób, od trzech miesięcy zajmuję się sprawami około-uchodźczymi. Niektóre z tych spraw z jednostkowych płynnie przeszły w systemowe. Uprawiam w związku z tym pierwszy raz w życiu coś, co można by nazwać politycznym lobbingiem. W pewnych szczególnych typach spraw z elementem międzynarodowym uzyskałem drobne, lecz istotne dla zainteresowanych, sukcesy – typu ujednolicenie i opublikowanie pewnych urzędowych interpretacji. Co wymagało telefonów i maili do instytucji w kilku krajach, a także interwencyjnej publikacji prasowej. Robię to na polu dla mnie nowym, gdzie nie mam wyrobionych kontaktów, a kompetencje raczej wybiórcze, uzupełniane w przelocie (nie bez nieuniknionych kompromitacji). Każdemu polecam podobne doświadczenie, którego jednak ubocznym rezultatem jest zmniejszona tolerancja na sarkastyczne heheszki pod hasłem: co my możem, nic zgoła! Po prostu, mili koledzy, bywa to zbyt często zbyt łatwym uzasadnieniem dla bierności.
„Nie chciałbym Awala wypłoszyć”
Nie jestem chyba aż tak płochliwy, natomiast pewne powracające schematy naszej dyskusji istotnie może nie wnoszą już wiele i czas na inną formułę. Pomyślimy!
[1] link to consilium.europa.eu
[2] link to europarl.europa.eu
@awal
„Mili komcionauci z innych miast mogą skorzystać z poniższych danych kontaktowych:”
Rany, wysłałeś kiedyś list do Kogoś Ważnego? W najlepszym wypadku dostaniesz odpowiedź z automatu, że „dziękujemy za nadesłane uwagi”. No chyba że sam jesteś Kimś Ważnym.
„Uprawiam w związku z tym pierwszy raz w życiu coś, co można by nazwać politycznym lobbingiem. ”
I trzymam za Ciebie kciuki, serio! Bardzo chciałbym Ci pomóc jakoś inaczej, niż energicznym skandowaniem na trybunie, no ale co innego mogę.
@ Awal
Masz ogromną wiarę w „spotkania z partnerami wysokiej rangi” i soft power. Bank Światowy już otworzyły linie kredytowe dla co bardziej zagrożonych państw [1]. UE oczywiście też może obiecywać pomoc żywnościową, ale o ile Unia nie ma ukrytych silosów ze zbożem pokrywającym zapotrzebowanie Pakistanu, Indonezji itd. to raczej nie przebije twardego faktu, że zboże z Rosji i Ukrainy nie zasila rynku (albo zasila w bardzo ograniczonym zakresie), a ceny zbóż i transportu pozostają bardzo wysokie. Na nasze obietnice te partnerzy wysokiej rangi mogą odpowiedzieć: „Ok, to ile ton pszenicy możecie nam dostarczyć / sprzedać po niskich cenach w następnym półroczu?”. Hipotetyczna delegacja z nie hipotetycznym Markiem Belką nie ma na to dobrej odpowiedzi. (Ja też nie mam.)
[1] link to reuters.com
Ale czy twardym faktem nie jest to, że z powodu wojny Ukraina nie może wyeksportować swojego zboża, natomiast Rosja, będąca zresztą większym od UA eksporterem, nie spieszy się z wysyłką swojego? Globalne Południe tak bardzo nienawidzi USA, że sądzi, że to wszystko przez Jankesów? Przecież zboże nie jest objęte zachodnimi sankcjami.
Rozumiem różne PR-owe igraszki Rosji i siłę sentymentu w takich np. Indiach, ale to nie jest takie trudne, rozpoznać tu sprawcę i ofiarę?
Nie jestem takim erudytą jak stali komentatorzy tego bloga, więc się trochę boję, ale mój problem z Awalem jest taki, że całe to usieciowienie polskich lewicowych i liberalnych elit można sobie w buty wsadzić. Żeby zorganizować te postulowane panele w Nakle czy Sandomierzu na temat ruchów LGBT/feminizmu w Europie SW trzeba mieć budżet, centralny lub samorządowy. Jak można te środki zdobyć jeśli się nie wygrywa wyborów? Jak można być serio traktowanym przez zachodnie lewicowe elity jeśli te elity maja świadomość że ich wschodni partnerzy zdobywają kilka procent w krajowych wyborach? Przecież wprowadzenie do Parlamentu Europejskiego kogokolwiek wymaga silnego poparcia w kraju, a nie uznania partnerów z Zachodu. Gdyby krajowi lewicowi politycy posłuchali Awala, to istniałaby możliwość, że pisaliby artykuły do the Economist, świetnie dogadywaliby się z europejskimi partnerami, mieliby dobra prasę a potem uzyskaliby te 4 procent w parlamentarnych czy europejskich wyborach. Zamiast jeździć na Sri Lankę niech Zandberg czy Belka próbują dostać się do TVP, Polsatu czy TVN-u. Tam, jak wynika z lekcji z debaty z 2015 jest szansa dla lewicy. Wycieczka na Sri Lankę przez polskich wyborców będzie traktowana jak eskapada Petru na Maderę, a bratanie się z europejskimi elitami jak jedzenie ośmiorniczek/spijanie sosiku z muli.
@gulogulo
Dałbym ci lajka gdyby wo miał lajki. Zbawianiem świata niech się zajmują rentierzy czy inni ludzie z nadmiarem wolnego czasu. Nasza lewica lepiej skupiłaby się na tym by trwale przekraczać próg. Od zbawiania świata im w Polsce głosów nie przybędzie.
@sheik
Nie wiem, może globalne Południe wierzy w narrację o tym, że to jest proxy war USA z Rosją, ale na pewno mniej niż nas obchodzi ich gdzie jest kreska zachodniej granicy Rosji.
Z ich perspektywy cokolwiek przedłuża konflikt uderza w ich interesy, cokolwiek go zakończy jest dla nich dobre. Dostawy broni dla Ukrainy i sankcje dla Rosji przedłużają konflikt, ergo nie są w ich interesie. Przy czym Rosja PR-owo stosuje na tą okazję melodię o tym, że to jest konflikt „kolonialny” USA, co dla nas jest marnym żartem, ale w Ameryce Łacińskiej na przykład może się rymować lepiej, z wiadomych względów.
@Gulogulo
„Żeby zorganizować te postulowane panele w Nakle czy Sandomierzu na temat ruchów LGBT/feminizmu w Europie SW trzeba mieć budżet, centralny lub samorządowy.”
Żeby zorganizować te postulowane panele, trzeba przede wszystkim chcieć i mieć pomysł jak to zrobić. Nowa Lewica i Razem prezentowały w ostatnich miesiącach wydarzenia zwane dość szumnie „konwencjami”: na temat bezpieczeństwa i polityki europejskiej [1] oraz klimatu i ekologii [2]. Miałbym uwagi do ich treści i formy, ale doceniam, że te wydarzenia się odbyły i pozostawiły czytelne zręby programowe w obu obszarach, dostrzeżone przez różnorodne media [1a] [2a]. Cieszę się, że postąpiono zgodnie z tym czego od tych partii jako ich wyborca oczekiwałem, a wbrew opinii moich polemistów sprzed roku, jakoby tak się nie dało.
@embercadero
„Nasza lewica lepiej skupiłaby się na tym by trwale przekraczać próg. Od zbawiania świata im w Polsce głosów nie przybędzie.”
Miło mi, że przyłączasz się do mojego postulatu sprzed roku – obecnie z wolna stającego się rzeczywistością – aby lewica profesjonalniej i systematyczniej zabrała się do prezentacji swojej oferty programowej. Niestety, musi to dziś robić w warunkach wojennych, a więc jednocześnie – nie zamiast – zajmować się „zbawianiem świata”. Nie świata w ogóle, ale naszego wschodnioeuropejskiego świata, którego nie uratujemy biernie przyglądając się kształtowaniu się nowego układu między Zachodem a Rosją.
Przez dekady kluczowym wektorem wpływającym na wschodnioeuropejską rzeczywistość była niemiecka „Ostpolitik”. W swej pierwszej fazie nie była ona niczym złym. Brandt zastąpił układem odrzańskim mamienia z czasów Adenauera o „przebudowie stosunków w Europie Środkowej”, czyli o powrocie przedwojennych granic, rysowanych jeszcze w latach 60-tych w niemieckich atlasach („ziemie pod polską administracją”). Niestety, schyłkowa faza wyrosłej z Ostpolitik koncepcji „zmiany przez handel” – czyli wpychanie Putinowi na konta gazowych miliardów – była dla nas niebezpieczna.
Podobnie niebezpieczne może być to co Zachód wypracuje z Rosją po zamrożeniu konfliktu na Ukrainie. Które to zamrożenie wzdłuż jakiejś „linii kontaktu” jest niestety na tą chwilę realniejsze niż oczekiwania „odbicia Krymu”. Możemy, proszę bardzo, mieć nadzieję, na owo odbicie Krymu, podział Rosji i wolą Czeczenię – ale realnie musimy być przygotowani na zgłaszanie polskich, ukraińskich i wschodnioeuropejskich oczekiwań w mniej sprzyjającej konfiguracji: z Rosją w Chersoniu i w Mińsku, z Zełenskim przymuszonym do negocjacji i Zachodem znoszącym sankcje.
Trzeba mieć przemyślany zestaw naszych minimalnych żądań w tej sytuacji – rozliczenie zbrodni wojennych, włączenie naszego regionu w zieloną transformację z całym wsparciem wynikającym z unijnej „taksonomii” itd. Trzeba mieć sojuszników w różnych częściach świata, którzy muszą usłyszeć o tych żądaniach. I naszych własnych polityków, którzy będą umieli je formułować. Przecież nie z prawicy. Polityków takich szukać należy m.in. wśród polskich lewicowych MEPs – oni przecież z definicji nie prowadzą polityki krajowej i nie walczą w tej chwili o likwidację WIBOR-u. Ich zadaniem powinna być aktywna prezentacja i obrona wschodnioeuropejskich interesów w świecie przechodzącym właśnie około-wojenną polityczną rekonfigurację.
@niechjedzaciastka
„Masz ogromną wiarę w „spotkania z partnerami wysokiej rangi””
@sheik.yerbouti
„Rozumiem różne PR-owe igraszki Rosji i siłę sentymentu w takich np. Indiach, ale to nie jest takie trudne, rozpoznać tu sprawcę i ofiarę?”
Mam wiarę w dobrze przygotowane kontakty i spotkania różnej rangi. W odpowiedzi na uwagi o niesprecyzowanych “Wędrownych Razemitach” pisałem jak wyobrażam sobie przykładową aktywność konkretnie Marka Belki, którego dotychczasowa kariera predestynuje raczej do spotykań rangi wysokiej. Maciej Konieczny mógłby działać z dobrym skutkiem na trochę niższym szczeblu wśród lewicowych partii Ameryki Łacińskiej, jakim pomagał zdobywać władzę (monitorując wybory).
Kontakty tego typu – w dzisiejszych czasach również wirtualne – są ważne, bowiem nieobecnych po prostu się nie słucha. Dlatego Rosja jest w tych wszystkich miejscach silnie aktywna ze swoją dyplomacją żywnościową. Obecna jest też zachodnia Europa np. Francja ze swoim programem FARM [3]. Europy Wschodniej się tam nie zna i nie rozumie. Tamtejszym establiszmentom łatwo jest przyjąć perspektywę oczekiwania na szybkie zakończenie wojny, które na „rozsądnych” warunkach Zachód wynegocjuje z Rosją. Interesu wschodnioeuropejskiego, jako przez nikogo niewysłowionego, w tych kontaktach się nie uwzględnia.
@niechjedzaciastka
„UE oczywiście też może obiecywać pomoc żywnościową, ale o ile Unia nie ma ukrytych silosów ze zbożem pokrywającym zapotrzebowanie Pakistanu, Indonezji itd. to raczej nie przebije twardego faktu, że zboże z Rosji i Ukrainy nie zasila rynku”
W niektórych miejscach np. w Sudanie UE od dawna dostarcza zboże z „ukrytych silosów” w ramach swej humanitarnej Food Assisstance [4] – i nadal będzie to robić. W innych Unia z silnym komponentem wschodnioeuropejskim musi mówić o podejmowanych realnych, choć wciąż niewystarczająco skutecznych, działaniach na rzecz przekierowania ukraińskiego eksportu na porty rumuńskie, chorwackie czy bałtyckie – czy o presji na Rosję i Białoruś celem udostępnienia „zielonych korytarzy” żywnościowych. Wspomniane kraje Azji i Afryki reprezentujące połowę ludzkości mają możliwości dołączenia do takiej presji wywieranej na Rosją np. w ważnych dla niej głosowaniach w ONZ. Nikt w tych krajach nie oczekuje cudów, ale widząc zdeterminowanego, zaangażowanego partnera w krajach naszego regionu łatwiej uzna naszą perspektywę niż putinowską.
@WO
„Rany, wysłałeś kiedyś list do Kogoś Ważnego?”
Gdybym z Twoimi kontaktami (sygnalizowanymi np. listą osób podpisanych pod listem otwartym broniącym Cię wobec zarządu Agory) miał załatwić coś u dowolnej ważnej osoby w Europie, wiedziałbym jaką drogą to zacząć organizować. Również bez takich kontaktów wywołanie zainteresowania i reakcji u polityka jest możliwe, jeżeli wystąpi się w odpowiedniej konfiguracji instytucjonalnej. Gdybym jako np. student chciał zmotywować Marka Belkę do określonej aktywności dotyczącej wojny w Ukrainie szukałbym sposobów zaproszenia go na debatę koła naukowego, sformatowaną nie roszczeniowo, ale jako dyskusja o jego już widocznych aktywnościach [5] – po której nastąpiłby follow-up z jego współpracownikami.
To przecież ABC, które właśnie teraz sam stosuję w sprawach uchodźczych. Dlatego nie kupuję prezentowanej przez Ciebie i kolegów narracji, że osoby z dużym kapitałem kulturowym jakimi jesteście są z jakiegoś tajemniczego powodu bezsilne wobec „potężnych” polskich polityków. Przykro mi to mówić, ale to narracja szkodliwa. Zgodnie z nią mamy się biernie przyglądać temu jak w sprawach Polski i Ukrainy kluczową postacią staje się obecnie np. Salvini – proputinowski element włoskiej koalicji rządowej, który motywuje propozycje prezentowane przez włoskiego ministra spraw zagranicznych Di Maio. Ów „Plan Di Maio” sprowadza się do reaktywacji lekko zmodyfikowanego „formatu mińskiego”, gdzie zresztą Polsce łaskawie wyznacza się jakieś poślednie miejsce, obok Izraela [6]. Firmuje go minister-amator, bez istotnego doświadczenia w sprawach międzynarodowych. A my i nasi lewicowi reprezentanci – np. MEPs z Nowej Lewicy – mamy się temu, rozumiem, pokornie przyglądać. Bo cóż my możem, nic zgoła!
To się po prostu nie spina, miły Gospodarzu i mili koledzy. Jako intelektualnie sprawni, zorientowani w świecie, nie owładnięci prawicową mitologią, członkowie profesjonalnej klasy średniej możecie i powinniście robić więcej. Nie wyznaczam nikomu marszrut, nie silę się na udzielanie dobrych rad – ale wyrażam nadzieję, że po prostu potraktujecie sami siebie poważnie, tak jak ja Was traktuję.
[1] link to youtube.com
[1a] link to wyborcza.pl
[2] link to facebook.com
[2a] link to wydarzenia.interia.pl
[3] link to diplomatie.gouv.fr
[4] link to ec.europa.eu
[5] link to europarl.europa.eu
[6] IT: link to repubblica.it
PL: link to wyborcza.pl
@Awal
„presji na Rosję i Białoruś celem udostępnienia „zielonych korytarzy” żywnościowych.”
Ja się zupelnie nie orientuję, więc zapytam – piszesz o teoretycznie możliwym transporcie zboża przez Białoruś, a dlaczego nie przez Polskę? W sumie też graniczymy z Ukrainą i też pomiędzy naszymi krajami są jakieś drogi i tory. Nie kumam po co Białoruś.
@Nie kumam po co Białoruś.
Mogłeś nie słyszeć o takich drobiazgach, ale tam maja inny rozstaw szyn. Za to akurat taki sam wszędzie w byłym ZSRR
@bartolpartol
dwa słowa – szerokość torów
@bartol
Moja partnerka pracuje w logistyce, przy przewozach zboża, i chcąc nie chcąc się nasłuchałem (oboje pracujemy zdalnie).
Problemem jest już sama dostępność wagonów po „naszej” stronie, bo nie ma możliwości zmiany rozstawu kół (znaczy Ukraińcy mają podobno takie wagony, ale ich nikt nie wpuści na polskie tory ze względu na szeroko rozumiane BHP).
Plus kwestia skali – na granicy pociągi czekają na odprawę około miesiąca. To naprawdę nie jest hop-siup.
@PP „Plus kwestia skali – na granicy pociągi czekają na odprawę około miesiąca. To naprawdę nie jest hop-siup.”
Zbędny trud, przecież kolega od razu zaznaczył, że kwestia go nie interesuje.
@bartolpartol
„Ale przecież pociągi jeżdżą pomiędzy systemami.”
Wąskim gardłem jest przepustowość polskich przejść granicznych, a także Portu Gdańsk. Kłajpeda i porty łotewskie, po ustaniu tranzytu do Rosji, mają większe możliwości obsługi dużej liczby kontenerów ze zbożem. Obecnie więc ćwiczony jest wariant z wysyłaniem ich przez Polskę na Litwę i Łotwę (dwie zmiany trakcji) względnie przez Słowację, Czechy i Niemcy do portu Brake nad Morzem Północnym. Próbne ilości też w innych kierunkach typu Konstanca w Rumunii (tu potrzebna jest zbożowa odyseja – barkami przez Dunaj, ciężarówkami i koleją).
@bartol
Ależ to wszystko jest omawiane w mejnstrimowych mediach. Zastanawiająco często traktujesz blog WO jako zamiennik gugla i prenumeraty jakiejś gazety.
„Zastanawiająco często traktujesz blog WO jako zamiennik gugla i prenumeraty jakiejś gazety.”
No właśnie – panie Bartolu, męczące są komentarze z serii „nigdy się tym nie interesowałem, ale się wypowiem”.
@awal
„Gdybym z Twoimi kontaktami (sygnalizowanymi np. listą osób podpisanych pod listem otwartym broniącym Cię wobec zarządu Agory)”
To nie są moje kontakty, przecież to nie ja zbierałem te podpisy. To nie są ludzie, do których mogę zadzwonić z prośbą. W tej całej sprawie nie chodziło o mnie, tylko o Agorę, która chciała złamać prawo – wielu ludzi to oburzyło i chcieli ją przed tym powstrzymać (skutecznie). Chodziło o Agorę, a nie jakiegoś Hudefaka Pipsztyckiego takiego jak Mua.
A od kiedy jestem nauczycielem, nawet nie mam jak się wkręcić w afery okołoagorowe, więc tak czy siak, welcome to past perfect.
„Dlatego nie kupuję prezentowanej przez Ciebie i kolegów narracji, że osoby z dużym kapitałem kulturowym jakimi jesteście są z jakiegoś tajemniczego powodu bezsilne wobec „potężnych” polskich polityków.”
Jeszcze Twoje „jako student” ma jakieś coś w rodzaju sensu, zwłaszcza gdy chodzi o studenta porządnej uczelni. Ale co ja mogę „jako nauczyciel”? Zaprosić na lekcję chemii?
„Zgodnie z nią mamy się biernie przyglądać”
Ja po prostu nie mogę nic innego. Mogę tylko się biernie przyglądać i ewentualnie złośliwie skomentować na blogu, fejsie czy w felietonie.
„A my i nasi lewicowi reprezentanci – np. MEPs z Nowej Lewicy – mamy się temu, rozumiem, pokornie przyglądać. Bo cóż my możem, nic zgoła!”
Dla mnie trochę absurdalnie brzmi sam taki podmiot zbiorowy – „ja i europosłowie”. Czemu nie „ja i Kulczykowie” od razu? Zarabiam sto razy mniej od europosła (chyba to rzeczywiście taki przelicznik?). Mogę tysiąc razy mniej. Nie ma dla mnie czegoś takiego, jak „ja i Marek Belka”.
Po prostu Awal uważa że każdy może tak po prostu pójść do Marka Belki i mu wytłumaczyć, tak jak Wałęsa wytłumaczył Kopernikowi. A Marek Belka wtedy zaduma się, przemyśli swoje życie i je zmieni. A wraz z nim zmieni się świat. Fine by me. Pewnie warto wierzyć w takie rzeczy, świat wydaje się wtedy pewnie dużo przyjemniejszy.
@wo
Ale tutaj akurat było: nigdy mnie to nie interesowało, ale zainteresowało w kontekście prowadzonej dyskusji, więc zapytam. I dostałem szybko i sprawnie sensowne odpowiedzi. Tylko sheik się czepił, bo on najwyraźniej podczas rozmowy grzebie w guglu i przegląda gazety. Ja tam wolę pogadać.
W końcu człowiek odwiedza takie miejsca nie tylko po to, żeby dzielić się swoimi przemyśleniami, ale też żeby się czegoś nowego dowiedzieć. Po to rozmawia się z ludźmi mającymi różne doświadczenia, wiedzę i zainteresowania. Trochę poszerzam sobie tutaj horyzonty, choć akurat gry strategiczne i seriale mnie nie interesują nic a nic, więc co najwyżej prowokuję towarzystwo dla hecy.
@embercadero
„Po prostu Awal uważa że każdy może tak po prostu pójść do Marka Belki i mu wytłumaczyć, tak jak Wałęsa wytłumaczył Kopernikowi. A Marek Belka wtedy zaduma się, przemyśli swoje życie i je zmieni. A wraz z nim zmieni się świat. Fine by me. Pewnie warto wierzyć w takie rzeczy, świat wydaje się wtedy pewnie dużo przyjemniejszy.”
W sprawach uchodźczych, jakimi się teraz zajmuję, świat nie zienia się na skutek jakieś jednaj rozmowy – ale na skutek serii działań angażujących różne osoby do aktywności potrzebnych dla osiągnięcia celu: urzędników do jednoznacznego wypowiedzenia się w sprawie, choć brak im jednoznacznej interpretacji przepisów, polityków do wydania tejże, mediów do wywarcia presji, tzw. zwykłych ludzi do różnych działań technicznych typu towarzyszenie ukraińskiej petentce o godz. 9 rano na właściwym korytarzu. Sam, kolego embercadero, robisz w Warszawie podobnego typu, godne pochwały rzeczy, o których nam pisałeś. I są tu bez wątpienia koledzy którzy mogliby je robić (robią?) w innych obszarach – o czym właściwie dyskutujemy?
@WO
„Dla mnie trochę absurdalnie brzmi sam taki podmiot zbiorowy – „ja i europosłowie”.”
My i wybrani przeze nas politycy. Nie widzę tu nic absurdalnego.
„Ale co ja mogę „jako nauczyciel”?”
Jako nauczyciel masz legitymację do różnorakich działań około-politycznych z obszaru edukacji. Podobnie jako dziennikarz, który przecież – chociażby – umiałby w wielu różnych konfiguracjach personalnych i organizacyjnych zorganizować/ zainspirować/ poprowadzić np. protest/ petycję/ dyskusję na temat uwolnienia dziennikarzy porywanych na Ukrainie (bądź, w nurcie polityki krajowej: debatę o reformie mediów w Polsce). Rozumiem, że możesz mieć jakieś osobowościowe zahamowania przeciw takim organizacyjnym zaangażowaniom (but then again: jako wieloletni szef związku?). Uznajmy, że Twój cenny blog daje Ci od nich dyspensę. Inni koledzy niech ocenią to sami wobec siebie.
Postawmy tu kropkę. To jest jeden z wielkokrotnie już powtarzanych schematów w naszych dyskusjach. Potrzeba chyba trochę innej formuły.
@awal
„umiałby w wielu różnych konfiguracjach personalnych i organizacyjnych zorganizować/ zainspirować/ poprowadzić np. protest/ petycję/ dyskusję na temat uwolnienia dziennikarzy porywanych na Ukrainie (bądź, w nurcie polityki krajowej: debatę o reformie mediów w Polsce)”
Nigdy czegoś takiego nie robiłem. Nie umiałbym.
„(but then again: jako wieloletni szef związku?).”
Po pierwsze, byłem w tej roli fatalny (odchodziłem z poczuciem porażki – to nadal jest kiepskie miejsce pracy, to było 10 lat walenia głową w mur). Po drugie, szef komisji zakładowej ma ten luksus, że w sprawch organizacyjnych wspiera go centrala. Jak masz wątpliwości, dzwonisz do prawnika (w moim wypadku to było „better call Darek”). Dostajesz z centrali „gotowce” różnych pism i dokumentów. Między innymi dlatego nie chciałem słuchać o odjechanych propozycjach typu „zakładamy całkiem niezależną organizację poza wszystkimi centralami, bo nas wkurzają.
„Potrzeba chyba trochę innej formuły.”
Masz rację, więc zupełnie serio proponuję taką. Jeśli Ty (lub ktoś inny) zorganizuje debatę według powyższej formuły, postaram się wesprzeć na ile mogę – czyli przychylnie o tym pisząc na blogu, fejsie, a może i w felietonie (o ile znajdzie się formuła, nie wszystko jest felietonowalne). „Nagłośnię” to w ten sposób w swojej mikronanopikomili-niszy. Nic więcej nie mogę. Ale jak Rivendell – masz czyjś miecz, czyjś topór, czyjś łuk… i moją niszową blogonotkę.
@WO
„to było 10 lat walenia głową w mur”
Świetne kwalifikacje do działalności politycznej!
„Ale jak Rivendell…”
Mistrzu, wystarczy Twoje aprobujące spojrzenie! (Jeśli zechcesz go udzielić) Wrócimy do sprawy.
@Awal
Przekonałeś mnie, przyajmniej częściowo 🙂 Nawet przy rosyjskiej łapie położonej na zbożu trzeba grzać temat „zielonych korytarzy”. Ze strony Chin słychać głosy o konieczności ruszenia tych transportów (co na pewno się średnio podoba Putinowi). Fajnie, że wielcy gracze to grzeją, ale jest w tym pewnie i miejsce dla polskich europosłów, choćby po to, by dawać do zrozumienia, że UE i Polska nie jest w tej kwestii obojętna i są alternatywy dla wspierania Rosji w tej sytuacji.
@awal
„Wrócimy do sprawy”
Chętnie, ale muszę Ci szczerze przyznać, że jedyny temat, który mógłby mnie wyrwać z apatii, emigracji wewnętrznej, wypalenia (itd) to media. Więc gdybyś kiedyś grał w golfa (albo robił coś co się robi w tym Longinesie) z kimś ważnym, kto chciałby sfinansować jakiś Projekt Medialny… znetworkuj nas!
@awal
„Sam, kolego embercadero, robisz w Warszawie podobnego typu, godne pochwały rzeczy, o których nam pisałeś.”
No więc właśnie dlatego że robię w Warszawie podobne rzeczy od mniej więcej dziesięciu lat to doskonale wiem jakie są realne możliwości i gdzie jest sufit. I to nie z pozycji pojedynczego anonimowego embercadero tylko (w apogeum bo już mnie tam nie ma, przynajmniej formalnie) przedstawiciela kilkuset osobowej organizacji, albo niewiele mniejszej koalicji stowarzyszeń itp itd. Bywałem nieraz na spotkaniach z politykami, w tym z pierwszej ligi. Więc wiem gdzie mają to co się do nich mówi, nawet jeśli publicznie się z tobą zgadzają. Jako strona społeczna jesteś w stanie sporo załatwić w miejskich instytucjach czy u burmistrza dzielnicy, pod warunkiem że temat jest niepolityczny. Ale już z prezydentami miasta czy Radą Warszawy to w dużym stopniu można sobie pogadać i efekt jest ten sam co byś gadał do ściany. Tam inni szatani rządzą tym jakie się podejmuje decyzje po prostu.
@wo
Jestem ciekawy, czy jednak nie przesadzasz z tą „mikronanopikomili-niszą”.
Mniej więcej trzy lata temu Święty Algorytm zaproponował mi na Fejsie Łukasza Najdera. Pan Łukasz od czasu do czasu udostępniał Twoje posty, które przypadły mi do gustu, więc zaobserwowałem również Ciebie. W ten sposób dotarłem do tego bloga, który pod względem jakości dyskusji jest naprawdę świetny i dla mnie – osoby młodej i o nieporównywalnie niższym kapitale kulturowym niż Gospodarz czy Awal – stanowi źródło inspiracji i wiedzy w wielu tematach. O tym, że pracujesz w GW i piszesz książki o Lemie, dowiedziałem się później.
Ze względu na wspomniany już wysoki poziom dyskusji, nigdy nie czułem, żebym mógł coś wnieść do dyskusji, więc odlurkowałem się dopiero przy wpisie „Gibelin w poszukiwaniu gwelfów”. Zastanawiam się ilu jest takich jak ja – niedających o sobie znać, jednak cierpliwie czytających wpisy i komentarze od deski do deski. W komciach co jakiś czas przewija się ktoś zaczynający od „hej, odlurkowuję się po X latach”. Nie masz podpiętej do bloga żadnej gigakorpowej analityki (i chwała Ci za to), więc trudno wyciągnąć konkretne liczby, ale wyniki mogłyby być dość zaskakujące.
Osobiście na pewno spojrzę okiem na jakąś inicjatywę promowaną Twoim nazwiskiem.
@Jenny Sevitch
„trudno wyciągnąć konkretne liczby, ale wyniki mogłyby być dość zaskakujące”
Ten blog to nisza nisz. Byle tiktoker czy szafiarka mają zasięgi kilka tysięcy razy większe. WO już lata temu mógłby zrobić seriozną karierę dziennikarską (w sensie, że stałby się Poważnym Nazwiskiem), ale warunkiem aby tak się stało byłaby jego rezygnacja z głoszenia „lewicowych mrzonek” i zapisanie się do Partii Ludzi Rozsądnych oraz przestawienie wajchy na Umiarkowany Centryzm, taki w stylu Elizy Michalik („możesz pan walić w pisiorów, panie redaktorze, ale jakaś walka klas, redystrybucja, marksizm i związki zawodowe? no proszę państwa, bądźmy poważni…”).