NATO w Jugosławii

Podglądam w Internecie prorosyjską lewicę. Głównie anglojęzyczną, bo w Polsce tego praktycznie nie ma.

Uderzyła mnie powtarzalność pewnego błędu. Często widnieje tam lista zbrodniczych działań NATO, jako ogólna ilustracja tezy „NATO be, Rosja cacy”. Na tej liście pojawia się „Jugosławia”.

Otóż podobno NATO rozbiło Jugosławię. Po co? Widziałem kogoś, kto twierdził, że chodziło o uzyskanie dostępu do Adriatyku (ten ktoś nie widział chyba mapy Europy).

Zacznaczę na wstępie, że nie uważam, że NATO jest zawsze cacy. Pamiętam po prostu postawę liderów NATO wobec Jugosławii – gdyby mogli postawić na swoim, nie rozpadłaby się.

Zimna wojna kończyła się stopniowo. Między wyborami 4 czerwca 1989 w Polsce a samorozwiązaniem ZSRR 26 grudnia 1991 mamy ponad dwa lata okresu przejściowego.

Z tego okresu pochodzą ustne deklaracje przywódców Zachodu, że nie zamierzają przyjmować nowych państw, dziś opisywane jako „złamane obietnice”. Tylko że to nigdy nie były „obietnice” – to były głosy w dyskusji, kontrowane innymi głosami.

Zachód nie chciał zmian granic w Europie Wschodniej, bo nie chciał ich także u siebie. Katalonia, Korsyka, Szkocja – to na Zachodzie do dzisiaj delikatne tematy.

Gdyby świat działał tak, jak to sobie wyobrazają Schroedery, Kissingery i Chomskie – że mocarstwa sobie mogą rysować dowolne kreski na mapie bez pytania tubylców o zdaniej, do dzisiaj nie byłoby Chorwacji, Słowacji ani Estonii. Widać to choćby po niechęci do uznania ich dyplomatycznie.

Słowenia miała referendum niepodległościowe 23 grudnia 1990, Chorwacja 19 maja 1991. Zachód początkowo odmawiał ich uznania, stojąc na stanowisku nienaruszalności granic. Kraje EWG zrobiły to dopiero 15 stycznia 1992, kiedy wojna już się przenosiła do Bośni.

Zachód wykluczał wtedy interwencję, a jego przywódcy zostawili po sobie deklaracje, które się fatalnie zestarzały. Dużo tam było rasizmu – że skoro bałkańskie narody lubią się mordować, to czemu zachodni żołnierze mają przy tym ginąć.

Zamiast tego sięgnięto po tradycyjne rozwiązanie – wojska pokojowe ONZ. 21 lutego 1992 Rada Bezpieczeństwa klepnęła decyzję, pierwsze oddziały UNPROFOR pojawiły się w kwietniu.

Formuła „błękitnych hełmów” sprawdzała się w czasach zimnej wojny, bo kiedy supermocarstwa w Radzie Bezpieczeństwa zgodnie przyjmowały, że jakiś konflikt należy zakończyć – ich marionetki się dostosowywały. Dlatego wojska ONZ miały niebieskie hełmy, żeby były widoczne z daleka.

Teraz to nie działało. W czerwcu 1992 oddziały belgijsko-rosyjskie bezsilnie patrzyły na ostrzał Osijeku przez Serbów, a kenijskie na chorwacki atak na Drnis.

Bezzębny UNPROFOR zaczął wtedy ponosić pierwsze straty w ludziach. W efekcie zaczął się chować w koszarach.

W lipcu 1995 Serbowie wymordowali ponad 8000 cywilów w Srebrenicy (ogłoszonej przez ONZ „bezpieczną strefą”) na oczach oddziału UNPROFOR, który teoretycznie miał gwarantować to bezpieczeństwo. Dopiero to skłoniło NATO do interwencji, na razie wyłącznie w roli wsparcia lotniczego dla UNPROFOR.

W idealnym świecie ONZ albo OBWE powinny mieć swoje siły pokojowe. Ale tak wyszło, że NATO było jedynym sojuszem zdolnym do takich operacji.

Interwencję podjęto niechętnie, bo wiele państw było przeciw, zwłaszcza tradycyjnie proserbska Grecja. Nawet grecka opinia publiczna nie chciała jednak następnej Srebrenicy.

Do dziś niektórzy zaprzeczają tej zbrodni. Cóż, dosłownie każda zbrodnia przeciwko ludzkości ma swoich denialistów. Jak bardzo chciałbym, żeby oni wszyscy mieli rację!

Mam jednak zaufanie do trybunałów w Hadze. Też nie dlatego, że uważam, że są cacy – prostu nie wierzę, że sędziego z Hagi da się przekupić albo zastraszyć.

Kiedy denialiści mówią „nie wiadomo, kto tam kogo zabił i ilu zginęło”, w aktach z Hagi ofiary są zidentyfikowane z nazwiska, m.in. na podstawie testu DNA. Denialiści po prostu się do tego nie odnoszą (podobnie będzie z wyrokami w sprawie zbrodni w Ukrainie).

Morały z tego widzę dwa. Po pierwsze, Słowenii i Chorwacji nie stworzył Zachód. Same sobie wywalczyły niepodległość, w kluczowym okresie walcząc samotnie.

Po drugie, raz na jakiś czas wydarza się zmiana paragydmatu w polityce. Stare schematy się wtedy dezaktualizują tak, jak Chomsko-Kissingerowska wiara w kreski na mapie.

Uważam, że od trzech miesięcy jesteśmy w trakcie kolejnej zmiany paradygmatu. Jasne, że nie każdy Macron się już przestawił – ale 4 września 1989 jeszcze się wydawało, że mur berliński będzie stać wiecznie.

Obserwuj RSS dla wpisu.

Skomentuj

109 komentarzy

  1. @”raz na jakiś czas wydarza się zmiana paragydmatu w polityce. Stare schematy się wtedy dezaktualizują tak, jak Chomsko-Kissingerowska wiara w kreski na mapie.

    Uważam, że od trzech miesięcy jesteśmy w trakcie kolejnej zmiany paradygmatu.”

    Ciekawe, że parę dni temu Biden pierwszy raz wyraźnie odszedł od zasady strategic ambiguity odnośnie obrony Tajwanu – i raczej nie była to typowe dla niego przejęzyczenie, bo zna temat od 50 lat, czyli od narodzin tej strategii, a kiedyś dokładnie za lżejsze zagalopowanie się w tym temacie zmył głowę niejakiemu Dubya. Jak widać, skończył się czas niedopowiedzeń.
    We wczorajszym podcaście OSW o Chinach J.Jakóbowski bardzo ciekawie opowiada o dryfowaniu Chin w stronę samowystarczalności i coraz dalej od Zachodu – zresztą brak zapału do dalszego zbliżania jest obopólny, zachodnie korposy muszą tylko wymyślić, co zrobić jeśli nagle zniknie im połowa obrotów, czyli chiński rynek (zwłaszcza niemieckie koncerny). Ale coś się dzieje, coś gotuje, the times they are a-changin’
    Oraz, pierwszy raz od tysiąca lat, całkowicie wyschło w 50-stopniowym upale jezioro Sawa w południowym Iraku.

  2. Się w ogóle dużo dzieje. Puchatek w pijanym pędzie do trzeciej kadencji zarzyna w tempie ekspresowym chińską gospodarkę, jeszcze niedawno uważaną powszechnie za nie do zarżnięcia i że będzie rosnąć forever. Globalne korposy uzależnione od niej beznadziejnie póki co nie mają pojęcia co z tym fantem zrobić i na razie tylko czują że są coraz bardziej w dupie. Do tego kryzys żywnościowy na tle wojny. Jak na moje oko to na naszych oczach wali się właśnie neoliberalna globalizacja (i niech jej ziemia jak najcięższą będzie). Obstawiam ładnych parę lat niezłego chaosu.

  3. @embercadero
    „Puchatek w pijanym pędzie do trzeciej kadencji zarzyna w tempie ekspresowym chińską gospodarkę,”

    Boże Święty, kto się kryje pod kryptonimem „Puchatek”?

  4. Xi Jinping głęboko nienawidzi, gdy ktoś dostrzega jego podobieństwo do Kubusia Puchatka. W jego antypuchatkową szajbę angażuje się także państwowa cenzura. Ergo, niemal grzech nie nazywać go Puchatkiem.

    Czyżbyś nie miał zwyczaju oglądać „Last Week Tonight with John Oliver”?

  5. @wo Boże Święty, kto się kryje pod kryptonimem „Puchatek”?

    No jak to, nie wiesz, że w Chinach disnejowski Kubuś Puchatek jest na cenzurowanym z uwagi na podobieństwo do Przedwodniczącego?

    @embercadero „Jak na moje oko to na naszych oczach wali się właśnie neoliberalna globalizacja (i niech jej ziemia jak najcięższą będzie). Obstawiam ładnych parę lat niezłego chaosu.”
    Chaos jest niebezpieczny, nie czuję tej satysfakcji. Może być ciężko tzw. zwykłym ludziom, ciężej niż teraz. Brak samochodów to jeszcze najmniejszy problem (w sumie – ekologia, yay!), ale może być krucho z mieszkaniami i jedzeniem.

  6. @mbojko
    „Czyżbyś nie miał zwyczaju oglądać „Last Week Tonight with John Oliver”?”

    Nigdy. Gardzę publicystyką opinii, zwłaszcza w formacie „gadająca głowa w telewizji”. Nawet jeśli te opinie są wyrażane niby-to-dowcipnie, ale dowcip Olivera polega głównie na nadużywaniu fucków. Robiłem kilka podejść, umierałem z nudów po pięciu minutach.

  7. @sheik

    Od kilku lat każdemu powtarzam że za 10 lat samochód będzie dobrem luksusowym, do niedawna patrzyli na mnie jak na wariata. Ciekawe jak długo. Jedzenie – wiadomo że będzie drożeć razem z energią. Inflacja też murowana. A zwykli ludzie zawsze mieli i mają prze*ne.

  8. @embercadero
    „Jak na moje oko to na naszych oczach wali się właśnie neoliberalna globalizacja (i niech jej ziemia jak najcięższą będzie)”
    Obyś jeszcze za nią nie zatęsknił. Te parę lat chaosu może być nową epoką.

  9. Za czym mam tęsknić? Za korporacyjnym wyzyskiem który w 50 lat najprawdopodobniej bezpowrotnie zniszczył planetę? Nie będę tęsknił.

  10. @embercadero
    Zawsze możesz mieć korporacyjny wyzysk na skalę lokalną, bez zglobalizowanych łańcuchów dostaw. Plus nacjonalistyczne reżimy tu i tam. Na Węgrzech właśnie po raz trzeci w przeciągu kilku lat wprowadzono stan wyjątkowy, ten kraj w coraz mniejszym stopniu zasługuje na określenie „demokratura”. I to w Unii.
    Przez kilkadziesiąt lat udało się uniknąć wojny między mocarstwami. Między innymi dlatego, że wielu wpływowym ludziom się to nie opłacało. To jest coś, za czym można będzie zatęsknić śledząc doniesienia z ograniczonej wojny jądrowej

  11. @embarcadero

    „Za czym mam tęsknić?”

    wo już tęskni za możliwością zjeżdżenia USA wszerz i wzdłuż (jeśli tęskni ofc), obyście nie tęsknili za świadomością, że w przypadku kolki nerkowej w ciągu 20 minut podjedzie karetka. Statystyczny komentator tego bloga (chyba) to polski biały facet w wieku +50, jak będzie się sypać system służby zdrowia, polski najpierw, europejski później, to wy to pierwsi odczujecie, z waszymi gramofonami, trąbkami i kapitałem kulturowym.

  12. @wo
    akurat „publicystyką opinii, zwłaszcza w formacie „gadająca głowa w telewizji”” w odniesieniu do Johna Ollivera to jednak raczej krzywdząca opinia.
    Humor może nie podejść, ale nie zauważyłem by się opierał na fuckach, raczej na robieniu z siebie idioty, żartowaniu z tego, że publiczność nie zna kształtu krajów, maskotek i samego siebie.

    Natomiast nie wydaje mi się by to była publicystyka opinii (w sensie mundry pan opowiada pierdololo z palca wyssane), zazwyczaj ma dobrze zriserczowane podsumowanie jakiegoś konkretnego problemu.
    I to w wersji dla początkującego, więc gdybym na przykład chcia komuś nie ogarniającemu USA w ogóle wyjaśnić na czym polega „civil forefiture” na przykład, to wysłałbym go tu:
    https://www.youtube.com/watch?v=3kEpZWGgJks

    co do western tankies, to nie wiem czy jakikolwiek kontakt z nimi wiąże się bardziej z wściekłością czy rozpaczą.
    Najbardziej paradoksalne jest, że te ich dywagacje o „nato expansion”, „provoking russia”, „sphere of influence” motywują antyimperializmem, podczas gdy to jest właśnie nieuświadomiony imperializm, to mówienie o świecie jako o rysowaniu kresek na mapie, bez grama zainteresowania opinią ludzi zmuszonych do życia pomiędzy tymi kreskami….
    Pamiętam kiedy jakiś idiota w PE bredził o koniecnzości rozmów pokojowych oraz o Rosji i rosyjskojęzycznej ludności – angielskojęzyczny Irlandczyk…..

  13. @amatill, embercadero

    Stety-niestety, jednym z tych paradygmatów, który upadnie będzie IMHO zakaz proliferacji broni atomowej. Jest na świecie parę krajów, które mogłyby się o nią pokusić (w tym – Ukraina), a które patrzą na postawę Francji i Niemiec i które mają świadomość że postawa USA to w gruncie rzeczy przypadek (ile tych głosów zabrakło Trumpowi?) Mogę się założyć, że Ważni Ludzie tu i ówdzie zaczęli się nad tym zastanawiać, a za parę lat zaczną się zastanawiać poważnie. Świat z umiarkowana proliferacją może być nawet stabilniejszy od naszego ale tylko może.

    Skoro mowa o Niemczech i Francji – sprawa Ukrainy wystawi całą obecną konstrukcje UE na próbę, może najcięższa w historii. Niemieckie przywództwo samo się zakwestionowało, alternatywa (Francja) nie wygląda lepiej. Może to jest pora żeby ster przejęły największe średniaki (powiedzmy Skandynawia + Hiszpania + Włochy i – hmmm… tego… Ukraina)? To są na razie mrzonki, ale ostatnio dzieją się różne nieprawdopodobieństwa.

    @globalizacja
    Nie ma co płakać – zależność Zachodu od fabryk w Chinach i tak była nie do utrzymania, dobrze że nie kończy się pełnoskalową III WŚ. Może dzięki niej zaczniemy poważnie odchodzić od kopcenia węglowodorami i zabierzemy się za zieloną rewolucję. No i Ukraina – są duże szanse, że odbudowa wygeneruje potężny impuls gospodarczy no i korposy w końcu się zorientują, że to fajne miejsce na przynajmniej niektóre fabryki z Chin. Takie małe i nikłe ale jednak światełko w tunelu.

    @Oliver
    #mniesiepodoba Ma dar prostego i klarownego objaśniania niuansów rozmaitych problemów. Niby to samo robią sążniste teksty w The Economist czy innym New Yorkerze, ale wymagają one jednak pokonania progów wejścia. No i – poprzez sam dobór tematów ale i punkt widzenia twórców – program ten czyni Dobro na tyle na ile może to czynić produkt współczesnej telewizji. A że używa fucków (choć dalece nie tylko)? IMHO stosuje je adekwatnie – osobiście przy np. odcinku o Sacklerach sam bluzgałem tak jak tylko polszczyzna pozwala i bez żadnych intencji humorystycznych.

  14. KO.
    Jest: Jasne, że nie każdy Macron i nie każdy Scholz się już przestawili
    Lepiej: Jasne, że nie każdy Macron i nie każdy Scholz się już przestawił

  15. @zachodnia lewica
    już dawno w imię wydumanych pryncypiów straciła z oczu ludzi. Szczególnie ludzi żyjących pod butem satrapii. Już samo popieranie (post)komunistycznych satrapii to jakaś totalna masakra jest. Zachodnia lewica jest tak oderwana od rzeczywistości, że to aż boli. Niestety każdy może się nazwać jak chce i nie mamy na to wpływu, ale wielu lewicowców lewicowcami bynajmniej nie jest.

    @Gorgulo
    „jak będzie się sypać system służby zdrowia, polski najpierw, europejski później, to wy to pierwsi odczujecie, z waszymi gramofonami, trąbkami i kapitałem kulturowym.”

    Trąbka jest dobra dla zdrowia, człowiek się wentyluje i wydajność płuc mu się poprawia (niestety niedawno przeszedłem COVIDa i dostaję zadyszki grając dłuższe frazy, masakra). Poza tym z MMC w średnim wieku jest tak, że albo już są wrakami z powodu stresu i niezdrowego życia i niedługo umrą tak czy siak, albo są w miarę zdrowi, bo próbują o siebie dbać. Z klasami niżej jest gorzej, bo trudno o siebie dbać, gdy się walczy o przeżycie. Nie to, żebym się pocieszał, martwię się o tych słabszych, którzy zawsze obrywają pierwsi.

  16. @embercadero
    „Za czym mam tęsknić? Za korporacyjnym wyzyskiem który w 50 lat najprawdopodobniej bezpowrotnie zniszczył planetę? Nie będę tęsknił.”

    Najmądrzejsze słowa świata brzmią: zawsze może być gorzej. Zwróć uwagę, że na razie koniec globalizacji niszczy planetę jeszcze bardziej. Te kłęby dymu z płonących składów paliwa raczej nie pomagają klimatowi…

  17. W obronie globalizacji przywołam przykład kryzysu żywnościowego z USA. Krajowi producenci chronieni wysokimi cłami tworzą sobie monopol, wychodzą jaja w produkcji, produkty zostają wycofane ze sklepowych półek i na gwałt trzeba sprowadzać mleko dla niemowląt z Europy, wojskowymi samolotami.

  18. A nie można by uprościć sprawy i zwyczajnie karmić amerykańskie niemowlaki cukrem od pierwszego miesiąca, tak jak dorosłych?

  19. @wo
    „Najmądrzejsze słowa świata brzmią: zawsze może być gorzej.”

    Powiem ci tak (i coś mi się wydaje że możesz mieć podobnie): w moim życiu od circa about 20 lat jest generalnie coraz gorzej. To znaczy „dobrze” to było 20 lat temu a od tamtej pory to raczej w dół. Więc niekoniecznie spodziewam się czegokolwiek innego.

  20. @john oliver

    Mam wrażenie, że proces pisania programu składa się z dwóch części. Najpierw ktoś bierze jakiś temat, całkiem porządnie researchuje, wyciąga źródła, znajduje różne dawne i smakowite nagrania.
    A potem przychodzi drugi ktoś i dorzuca do tego całą garść żenujących memów, żartów w rodzaju „szop pracz na rowerze”, które nijak się nie mają do tematu. I te nieśmieszne żarty są tak nieśmieszne, że aż mnie odrzuciły od tego, co dobre.

  21. @John Oliver i suche żarty

    To są narzędzia omijania cenzury. Każdy odcinek można streścić jako „jak opisać kapitalistyczny wyzysk w zakresie X” nie mówiąc otwartym tekstem „kapitalistyczny wyzysk”. To jest mainstream prime time TV, nie? Jak długo by sobie JO utrzymał ten program, gdyby ten risercz podał po prostu jak jest, bez owijania w bawełnę i bez szopów na rowerze? Generalnie, nie za długo.

  22. „Gdyby świat działał tak, jak to sobie wyobrazają Schroedery, Kissingery i Chomskie (…)”

    To jest całe pokolenie „realistów” które zrobiło kariery naukowe rozwijając te swoje teorie geopolityczne wzięte żywcem z XIX wieku i „koncertu mocarstw”.
    Problem w tym, że te teorie są nadal nauczane i poprzez amerykański system edukacyjny propagowane na całym świecie. Największym echem odbił się artykuł w „The Economist” napisany przez niejakiego Johna Mearsheimer’a – profesora w University of Chicago i twórcę geopolitycznej teorii „ofensywnego realizmu”.
    Ponieważ na naszych oczach te teorie się rozpadają Mearsheimer próbując ją ratować (oraz ratować resztki swojego aurotytetu) po prostu powiela narrację Kremla.
    Polecam wszystkim zainteresowanym obejrzenie Munk Debate gdzie Sikorski z McFaul’em pięknie dokonują demontażu tych bredni (jest na YT).

    PS
    To kolejny przykład pokazujący, że do teorii naukowych wychodzących z University of Chicago należy podchodzić z daleko idącym sceptycyzmem.

  23. @mtg
    „Humor może nie podejść, ale nie zauważyłem by się opierał na fuckach, raczej na robieniu z siebie idioty, żartowaniu z tego, że publiczność nie zna kształtu krajów, maskotek i samego siebie.”

    Może miałem pecha, próbowałem to oglądać kilka lat temu, czując się osierocony po Stewarcie i Colbercie. Tamci wkładali w to sporo aktorstwa, Oliver cały czas ma tę samą minę, jak spiker telewizyjny. No i urok polega na tym, że wygłasza opinie, z którymi się zgadzam, typu „Trump is bad” albo „we need gun control”, ale wygłasza je w formie „Fucking Trump is fucking bad” albo „we fucking need fucking gun control, fuck”. Jakoś… niczym mnie nie zaskakuje, niczym mnie nie bawi, niczego się nie dowiaduję. Dziękuję za poinformowanie o Puchatku, ale też nie czuję się tym przesadnie ubogacony.

    „chcia komuś nie ogarniającemu USA w ogóle wyjaśnić na czym polega „civil forefiture” na przykład, to wysłałbym go tu:”

    O boże, jak ja nienawidzę „wyjaśniania jutubkami”. Zawsze wolę tekst.

    „motywują antyimperializmem, podczas gdy to jest właśnie nieuświadomiony imperializm,”

    Często jest jeszcze śmieszniej – ortodoksyjny tankie jest leninistą, a więc uważa, że imperializmem jest tylko i wyłącznie to, co Lenin tak nazywa w książce o imperializmie, czyli że z definicji nie ma imperializmu rosyjskiego ani chińskiego.

  24. @mcal

    Nie zgodzę się. Po pierwsze John Oliver leci na HBO, a więc subskrybowanej platformie, na której można sobie pozwolić – i się sobie pozwala – na znacznie więcej. Po drugie, był przecież Jon Stewart, który „cenzurował się” znacznie mniej, a równocześnie miał znacznie lepsze delivery.

  25. @John Oliver
    Sam oglądam tylko czasem, ale to z innego powodu – tematy jego programów są tak dołujące, że oszczędzam sobie kolejnych złych wiadomości. Natomiast polecam über-pythonowskie skity „And now that” oraz piosenkę o Bobie Murrayu: https://youtu.be/c5W06xR8EYk

    John Stewart czasem jeszcze wychodzi spod biurka (dosłownie) w programie Colberta. Ma też coś swojego, nowego, ale to już nie to jednak.

  26. @embercadero
    „Powiem ci tak (i coś mi się wydaje że możesz mieć podobnie): w moim życiu od circa about 20 lat jest generalnie coraz gorzej.”

    U mnie tak nie jest. Ja raczej pasuję do schematu „non stop coraz lepiej aż do lutego 2020, kiedy wirus dotarł do Europy”.

  27. zaraz stewart był ok w amerykańskiej kablówce, ale jeśli zalinkuję go na jutubce to się stanie fe?
    John Olliver też przecież leci w amerykańskiej kablówce, na jutubce jest kopia, mogę znaleźć go w HBO max jak to coś poprawi.

    Ta alergia na YT wydaje mi się zabawna dopóki nie pomyslę o tym jak traktuję twitcha i tiktoka i zaczynam rozumieć, że każdy ma swoją granicę tego co akcepowalne.

    Niemniej jednak z triady medium-format-treść to musimy pogodzić się z tym, że różni ludzie z różnych mediów korzystają i różni ludzie różny format akceptują.
    Możnaby LWT przerobić na podcast albo zrobić z niego pdfa z tekstem i screenshotami gdzie to niezbędne, to jest tylko dekoracja, ale po odejściu Stewarta JO wydaje mi się mieć najlepszą treść z nich wszystkich.
    Zdecydowanie lepszy jest od Colberta, Meyersa czy Noah.
    Zamiast zajmować się cotygodniową młócką polityczną łapie jeden temat i robi z niego spójną historię o tym jak jakiś element ameryki jest spieprzony….

    Już wiem czemu czasami go lubię – bo chociaż medium inne (video) i format zupełnie inny (prześmiewczo wygłupowy) to zasadniczo są to antykapitalistyczne felietony na wybrany temat.

    Treściowo się broni, a że nie każdemu się podoba – witamy w XXI wieku, nie da się podobać każdemu, trzeba robić dla swojej niszy i mieć nadzieję, że kto inny obskoczy inną niszę.

    Puchatek to akurat nie jest wymysł Johna Ollivera, on to tylko nagłośnił.

  28. @mtg
    „John Olliver też przecież leci w amerykańskiej kablówce, na jutubce jest kopia, mogę znaleźć go w HBO max jak to coś poprawi.”

    Przecież na HBO go próbowałem oglądać i odpadłem, bo cała sytuacja wydawała mi się absurdalna (siedzę przy HBO i oglądam przegląd wiadomości z przedwczoraj, how braindead is that). Hejtuję nie tyle jutuba co samą ideę „gadającej głowy”.

    @terpa
    „To jest całe pokolenie „realistów” które zrobiło kariery naukowe rozwijając te swoje teorie geopolityczne wzięte żywcem z XIX wieku i „koncertu mocarstw”.”

    Na ich usprawiedliwienie można powiedzieć, że do 1989 to działało. Sytuacja opisana w notce – że ktoś z premedytacją strzela do błękitnych hełmów – zaczęła się dopiero w czerwcu 1990 i było to wielkie zaskoczenie. Sama idea błękitnych hełmów działała w czasach „realizmu” – ich formuła to właśnie „strażnicy i kuratorzy kreski”. Literalnej kreski, zwanej „linią przerwania ognia”.

    Zakładając dobrą wolę takich Mearsheimerów, oni sobie wyobrażają w Ukrainie coś na wzór „linii przerwania ognia” z Cypru czy Korei. Rozwiązanie niedoskonale, ale gwarantujące pokój (czy przynajmniej brak wojny). Nie dociera do nich, że to będzie jak kreska z lat 2014-2022, na której ludzie i tak ginęli.

  29. @embercadero
    „Za czym mam tęsknić? Za korporacyjnym wyzyskiem który w 50 lat najprawdopodobniej bezpowrotnie zniszczył planetę? Nie będę tęsknił.”

    Jeszcze dorzucę, że człowiek bezpowrotnie niszczy planetę mniej więcej od paleolitu, więc przypisywanie tego działalności korporacji w ostatnich 50 latach jest daleko posuniętą naiwnością.

    I serio, naprawdę nic nie wskazuje na to, żeby śmierć globalizacji miała powstrzymać niszczenie naszej planety. Jeśli już, to wręcz przeciwnie. Niestety.

    Idą ciężkie czasy, plusów raczej nie widzę. Szkoda, fajnie było.

  30. @animrumru
    „Jeszcze dorzucę, że człowiek bezpowrotnie niszczy planetę mniej więcej od paleolitu, ”

    Muszę zaprotestować. Przemysł był game changerem, a naprawdę masowa produkcja przemysłowa to dziedzictwo drugiej światówki. Jeszcze w 1950 przyroda miała ogromne możliwości samoregeneracji, np. rzeki się samooczyszczały. Not anymeur.

  31. @AniMruMru
    „Idą ciężkie czasy, plusów raczej nie widzę.”

    Na szczęście nie mam dzieci, więc nie muszę się martwić jeszcze bardziej niż się martwię kierunkiem, w którym świat zmierza. Jednak ze zdziwieniem i smutkiem zauważam, że martwię się bardziej niż młodsi ode mnie ludzie mający małe dzieci. To dziwne, bo to w sumie ja mógłbym mieć wywalone, bo przede mną już raczej (tymczasem nie raczej, a na pewno, ale licho nie śpi) mniej niż więcej, a przed ich dziećmi całe życie.

  32. @bartolpartol
    „Jednak ze zdziwieniem i smutkiem zauważam, że martwię się bardziej niż młodsi ode mnie ludzie mający małe dzieci. To dziwne, bo to w sumie ja mógłbym mieć wywalone, bo przede mną już raczej (tymczasem nie raczej, a na pewno, ale licho nie śpi) mniej niż więcej, a przed ich dziećmi całe życie.”

    Nie wiem co oznacza młodsi w tym kontekście, ale jeśli ktoś się urodził w 90, albo 00, to taka bardziej surowa zima jest już dla niego raczej abstrakcją. Ja jeszcze dość dobrze pamiętam śnieg co jak spadł, to leżał aż do wiosny.
    Po prostu – młodsi startują w gorszym świecie. No i jednej Extinction Rebellion to młodzi – więc są tacy co się martwią.

  33. @wo

    „Przecież na HBO go próbowałem oglądać i odpadłem, bo cała sytuacja wydawała mi się absurdalna (siedzę przy HBO i oglądam przegląd wiadomości z przedwczoraj, how braindead is that). Hejtuję nie tyle jutuba co samą ideę „gadającej głowy”.”

    To może zacznij od 5 minuty, gdy już będzie temat odcinka. Warto. Choć faktycznie potrafi to być przygnębiające.

  34. @wojtekr
    „To może zacznij od 5 minuty, gdy już będzie temat odcinka. Warto.”

    No nie wiem, siedzę przy telewizorze, mam odpalone HBO i mam oglądać akurat komentarz do wiadomości sprzed paru dni? Wszyscy wiemy, co będzie w następnym odcinku. „Another fucking school massacre, fucketty-fuck. Why don’t the fucking politicians fucking do something about this? Fuck!” (ciekawe ile zarabiają writersi piszący te kwestie Oliverowi?).

  35. @„Przecież na HBO go próbowałem oglądać i odpadłem, bo cała sytuacja wydawała mi się absurdalna (siedzę przy HBO i oglądam przegląd wiadomości z przedwczoraj, how braindead is that).

    No ja akurat cenię go nie za przegląd z ostatniego tygodnia a za to, że często ma jakiś topic wzięty na tapetę i zrobiony w miarę dogłębnie (jak na 20 minut gadającej głowy z czego 10 to żarty). I przynajmniej połowa odcinków jest taka, że można do nich wrócić za rok czy dwa i pokazać jakiś mechanizm.
    Ale nie ma co się zmuszać gdy konwencja komuś nie podchodzi.

  36. @zefir
    „Nie wiem co oznacza młodsi w tym kontekście”

    Młodsi mający małe dzieci to dla mnie ludzie mający gdzieś 30-40 lat. Ale w sumie mógłbym to rozszerzyć ogólnie do znanych mi ludzi mających dzieci. Ludzie, którzy porządnej zimy nie widzieli chyba rzadko mają dzieci, bo trochę za młodzi są. Ale w nich nadzieja, bo oni faktycznie od razu źle trafili, a starsi od lat podgrzewani są powoli jak ta żaba, więc zmiany na gorsze jakoś najwyraźniej wielu umykają.

  37. @bartolpartol

    No to faktycznie, pokolenie 40 to jest moje pokolenie. W nim też faktycznie widzę dość duże nie dostrzeganie problemu. Myślę, że to może być kwestia faktu, że to z kolei jest pokolenie które miejscami załapało się jeszcze na skoki kariery (już nie takie wypasione, ale jednak), resztki PRLu i stopniowy skok jakości życia. Do tego efekt gotowanej żaby o którym piszesz.

  38. @ embercadero
    „Za czym mam tęsknić? Za korporacyjnym wyzyskiem który w 50 lat najprawdopodobniej bezpowrotnie zniszczył planetę? Nie będę tęsknił.”

    Zawsze za drzwiami salonu tego Forda musi być jakiś klient co kupi tego F150. I jakoś – ani przy urnie wyborczej ani w salonie samochodowym – ten klient nie pali się (nomen omen) aby zostać zero waste ekologiem. W kontekście hejtowania globalizacji zawsze miałem pewien dyskomfort z ludźmi (nie jest to uwaga do Ciebie oczywiście) którzy jadać tym SUVe, gadając przez tego iphona czy inne galaxy hejtują te korposy jako zło wcielone bo bezpowrotnie niszczą planetę. Pan Tesla pokazuje, że korposy po prostu chcą zarobić, „gdzieś” mają to na czym i żadne „zasiedziałe” kodaki tego świata im nie przeszkodzą o ile jakiś klient chce coś nowego kupić.

    A co do samej tęsknoty to „ja jako” mieszkaniec Europy Wschodniej bardzo ale to bardzo jestem ostrożny co do radości że jakiś systemem odchodzi. Nam się w 1989 udało (pierwszy raz w historii!!) ale już Jugosławii mniej. Dziś ewentualny upadek systemu korposów z pięknych lat 2000s jest trumfem Puchatka i jego kolegi Wilka a nie przejściem do nowego, lepszego, zielonego świata równości i postępu w granicach prawa. Więc ja tęsknię.

  39. @wo

    „No nie wiem, siedzę przy telewizorze, mam odpalone HBO i mam oglądać akurat komentarz do wiadomości sprzed paru dni?”

    Dlatego mówię, pomiń początek, gdzie jest taki komentarz i przejdź do części zasadniczej, np. o więzieniach. Albo firmach ubezpieczeniowych. Często krew mrozi i słuszny gniew generuje. Potrafi też być bardzo śmieszne, ale to już kwestia gustu.

  40. @Obywatel

    Póki co, Puchatek i Wilk niczego nie ugrali na tych zmianach (a Wilk to nawet w nos oberwał). W miarę walki z uzależnieniami USA/UE od importu z Chin Puchatek będzie miał coraz krótsze łapki no i rzeka miodu zacznie podsycając (te różne pomysły z gospodarką podwójnego obiegu itd ładnie wyglądają w analizach ale jak wyjdą w praktyce to się jeszcze zobaczy). Wilk po prostu za wcześnie kopnął w stolik i za dużo z niego zrzucił (ku swemu i Puchatka zaskoczeniu) i reszta towarzystwa przy stole przyspieszyła proces trzeźwienia.

    @ zmiany klimatu
    Wydaje się jednak, że zielona gospodarka przyspieszy. Sama zmiana polityki UE zrobi dużą różnice, swoje dołożą też rosnące ceny węglowodorów. Nawet te płonące składy ropy nie muszą być takie groźne – o ile wpłyną na trwałe ograniczenie wydobycia i przetwarzania nowej ropy.

  41. @Obywatel
    „kupi tego F150. I jakoś – ani przy urnie wyborczej ani w salonie samochodowym – ten klient nie pali się (nomen omen) aby zostać zero waste ekologiem.”

    Teraz może se kupić elektrycznego F150 Lightning. Nawet z marszu u dealera, jeśli dopłaci jakieś 50% Market Adjustment czy jak to się zwie. Podobno to całkiem udany samochód jest.

  42. @obywatel
    „Zawsze za drzwiami salonu tego Forda musi być jakiś klient co kupi tego F150”

    A wiesz że od pół roku nie mam samochodu i jest mi z tym podejrzanie dobrze? Okazjonalny panek załatwia wszystkie moje potrzeby w tym zakresie (których nie są w stanie załatwić własne nogi i komunikacja miejska)

  43. @”Wydaje się jednak, że zielona gospodarka przyspieszy.”
    Na razie niestety się na to nie zanosi. Tzn. to fajnie, że zieloni powoli budzą się ze świadomością tego, że pewna część ich agendy była putinowską wrzutą. Ale tak poza tym póki co zamiast green dealu mamy polaryzację polityczną. Z jednej strony „populistów”, którzy (zazwyczaj kłamliwie) wmawiają niższym klasom, że reprezentują ich interesy oraz „technokratów”, którzy realizację własnych interesów starają się opakować w ładny, zielony papier. W Polsce jest to szczególnie widoczne – z jednej strony władza, która ma ciekawe pomysły w stylu Mieszkanie plus, ale niezbyt je realizuje; z drugiej opozycja, która niezbyt to krytykuje, żeby nie nadepnąć na odcisk deweloperom oraz „świętej własności”. I PIE może sobie raportować, że skutkuje to bezsensownym przepalaniem węglowodorów o wartości 31,5 mld PLN rocznie. Chyba nikt ich nie słucha, chociaż wydają się mieć większy zasięg od blogaska wo.

    @”Sama zmiana polityki UE zrobi dużą różnice”
    Na razie nie wiadomo, jak ta zmiana polityki UE będzie wyglądać. Przedwojenny CBAM zakładał obłożenie podatkiem w pierwszej kolejności np. nawozów, ale wojna sprawiła, że w ogóle jest problem z nawozami. To może zrodzić pewną presję na odsunięcie CBAMa jako takiego.

    @”Nawet te płonące składy ropy nie muszą być takie groźne – o ile wpłyną na trwałe ograniczenie wydobycia i przetwarzania nowej ropy”
    Wpłyną co najwyżej na potrzebę budowy nowych składów ropy. Może jakiś wpływ będzie miało embargo na rosyjskie węglowodory. O ile zostanie wprowadzone i nie dowiemy się, że trzeba zrezygnować z jedzenia mięsa, po to by uwolnić areał pod biopaliwka, tak, żeby możni mogli ciągle sobie tanio latać na drugi koniec świata na wakacje.

  44. @Teraz może se kupić elektrycznego F150 Lightning
    I wygeneruje tyle samo emisji, jak gdyby kupił skodę octavię w dieslu. Tzn. w Polsce wygeneruje nawet więcej przez nasz mikst energetyczny. GreenNCAP co prawda nie ma testu LCA dla F150, ale zastąpienie go w porównaniu Mustangiem Mach-E chyba nie jest zbyt dużym przekłamaniem.

  45. @loleklolek_pl

    Ale na biopaliwach chyba nie da się latać odrzutowcami? Tzn. jest sporo badań nad różnymi mieszankami ale nadal nic nie wdrożono komercyjnie?

    UE dość wyraźnie zapowiada przyspieszenie dekarbonizacji (mimo przejściowego powrotu do węgla) oraz uniezależniania się od importu paliw. To oczywiście na razie tylko deklaracje ale już widać dużą różnicę w podejściu.

    Oczywiście, co z tego zostanie w realu – to się zobaczy. Zwłaszcza, że istnieje ryzyko kryzysu Unii.

    Płonące składy paliw na razie ograniczają zużycie na Ukrainie (co oczywiste) i jedynie lokalne kolejki w Rosji, gdzie benzyna jest na razie bardzo tania (nadpodaż). Ale perspektywy gospodarcze są takie, że nie wiadomo czy te nowe składy będą potrzebne.

  46. Ale przecież John Oliver nie używa fuck jako przecinka. Na odcinek przypadają może dwa, trzy fucki. Przy takim Rickym Gervaisie to mały pikuś.

    Oczywiście te wszystkie maskotki, rat erotica, aluzje do gwiazd amerykańskiej telewizji, są często słabe. Ale jak wspomnieli przedpiścy, porusza ważne tematy. Przy okazji edukuje też Amerykanów na temat świata.

  47. @bartolpartol

    Elektryczny F150 to dobry przykład na to co napisałem. Korposy nie mają duszy tylko kasę pancerną i produkują to co Generał Publiczny chce kupić. Oczywiście to nie jest taki proste w detalach ale w długim okresie czasu jakoś tak się dzieje, że opór producentów dorożek jest przełamany przez jakiegoś pana Daimlera.

  48. @embercadero

    Moje gratulacje ale i tak od frajdy z powodu posłania na złom samochodu do afirmacji destrukcji korposów nawet za cenę rządów chińskiego Puchatka – moim zdaniem – daleka droga.

    Twoja osobista decyzja wzmacnia Głos Generała Publicznego, czyli coś co powoduje, że nawet „Koperta” Sasin i koledzy życzliwe zaczynają patrzeć na np OZE. Nie z miłości do eko a tylko z cynicznego interesu. Jak korpo.

  49. @ lolek

    „W Polsce jest to szczególnie widoczne – z jednej strony władza, która ma ciekawe pomysły w stylu Mieszkanie plus, ale niezbyt je realizuje; z drugiej opozycja, która niezbyt to krytykuje, żeby nie nadepnąć na odcisk deweloperom oraz „świętej własności”.”

    To złudzenie. Końcówka zeszłego roku to całkiem spory kryzys wewnątrz rządu w zw. pozyskiwaniem i wydawaniem kasy z programów strukturalnych UE. Wszyscy, którzy są na poziomie sekretarzy stanu i mają pojęcie o miliardach unijnych (w tym, przynajmniej częściowo Morawiecki) wiedzą zapewne, że wojna nie zatrzymała procesów dogrywania struktury wydatków UE (ja jestem prostym nerdem czytającym BIPy i mającym znajomych).

    Polityka rolna UE przeszła w zeszłym roku, w przyszłym to już będzie na poziomie konkretnych dopłat i wylobbowanych kategorii, z którymi niewiele da się zrobić. Wiele rzeczy aktywistycznych zablokowano, mnóstwo jest greenwashu ale jednak zmiany strukturalne widać. Możemy gadać czy too little / too late, ale to nie jest status quo.

    Tak samo w wieloletnich strukturalnych programach finansowania badań UE. Struktura zachęt w ERC itp. zaczyna stawać się przejrzysta. Na poziomie nauki już widać, na poziomie przechwytów z biznesów za moment zacznie.

    W samorządówce ludzie też to czują. Dziennikarze polityczni są na to zbyt głupi, ale PiSowski samorząd wie jakie unijne hasła i mierniki będą ważne. Bystrzejsi ludzie z pozarządówki od ekologii właśnie idą w samorządy jak w trufle. Morawiecki nie umie postawić struktury krajowej do zassania kasy, więc samorządy korzystają z mniejszych obiegów. Jak ktoś myśli, że dopłaty UE dla rolników albo fundusze regionalne to małe tematy, to niewiele wie o UE.

    Wojna może zmienić jakieś drobne akcenty w krajowych programach strukturalnych, osłabić bulszit wodorowy ciśnięty przez Niemcy itd, albo gaz jako fejkowy stopgap (co cisnęły korposy naftowe). Jednak główne kierunki finansowania UE jednoznacznie pokazywały gdzie będą konfitury.

  50. @lolek
    „I wygeneruje tyle samo emisji, jak gdyby kupił skodę octavię w dieslu. Tzn. w Polsce wygeneruje nawet więcej przez nasz mikst energetyczny. GreenNCAP co prawda nie ma testu LCA dla F150, ale zastąpienie go w porównaniu Mustangiem Mach-E chyba nie jest zbyt dużym przekłamaniem.”

    A Ty przeczytałeś ten raport, czy tylko powtarzasz półprawdy z magazynów motoryzacyjnych dla petrolheadów? Elektryk mniej emituje, ale jest bardziej energochłonny na etapie produkcji. Ale energię do produkcji można w całośći pozyskać ze źródeł odnawialnych oraz nisko i bezemisyjnych (i to w tym kierunku idzie powoli, acz coraz szyciej), takoż energię do napędzania elektryka (to idzie szybciej). A spaliniak zawsze będzie przetworzoną ropę palił i do tego kopcił, warczał, smrodził i truł. Już nie pamiętam czy i co pisali o metodologii, więc nie wiem czy uwzględnili cały ten syf generowany pomiędzy dziurą w ziemi i rafinerią, a jest tego od cholery i jest to bardzo trujące.

    Jeśli chodzi o Polskę to już tu kiedyś przywoływałem raport, że lepiej jeździć elektrykiem na prąd z polskich węglowych elektrowni niż spaliniakiem. Nie chce mi się go znowu szukać.

    @embercadero
    „od pół roku nie mam samochodu i jest mi z tym podejrzanie dobrze? Okazjonalny panek załatwia wszystkie moje potrzeby w tym zakresie”

    Bardzo poważnie rozpatrywałem taką opcję. I zdecydowałbym się, gdybym miał gwarancję, że w zasięgu 10-15 minut spacerkiem zawsze znajdę samochód na minuty gdy będę go potrzebował. No więc nie znajdę. Ostatnio chciałem tak wrócić z fabryki i musiałem podjechać kolejką do pierwszego dostępnego samochodu. Niestety to jeszcze nie działa tak jak powinno. Przynajmniej nie w Trójmieśccie, gdzie dodatkowo zwinęła się jedna z firm z samochodami na minuty. Szkoda, bo ich lubiłem, mieli bardzo przyjemne astry w automacie (manualami nie jeżdżę, bo nie). Ale za to Traficar dodał do floty elektryczne ZOE i Springi (co ciekawe zupełnie spoko się tym wynalazkiem jedzie).

    @Obywatel
    „Elektryczny F150 to dobry przykład na to co napisałem.”

    Patrząc na to czym amerykanie jeżdżą to na prawdę byłoby lepiej, gdyby jeździli elektrycznymi F150, Hummerem EV czy Rivianem. Oczywićie na rynku brakuje małych, tanich elektryków, ale po co je produkować skoro duże i drogie sprzedają się na pniu? Co więcej nieustnne podnoszenie cen (np. przez Teslę) nijak nie zmniejsza liczby chętnych do zakupu. Tak to niestety teraz wygląda.

  51. @redezi
    „Jednak główne kierunki finansowania UE jednoznacznie pokazywały gdzie będą konfitury.”

    A UE doszła już do tego, że spalanie lasów w piecach jednak nie jest ekologiczne?

  52. Elektryczny F150, długo na 5.9m i ważący 2.8t bez kierowcy, to oczywiście zbrodnia na klimacie i zdrowym rozsądku (podobnie jak spalinowa wersja). Na szczęście i tak nie można go kupić, może w przyszłym roku.

  53. @wo
    „No nie wiem, siedzę przy telewizorze, mam odpalone HBO i mam oglądać akurat komentarz do wiadomości sprzed paru dni?”

    Przeważnie odcinki LWT nie są jednak ucharakteryzowane na newsy odnoszące się do aktualnych wydarzeń (z wyjątkami – jak np. ostatnie wybory na Filipinach). Większość odcinków koncentruje się na omówieniu jednego problemu – wybranej patologii amerykańskiego kapitalizmu i wynikających zeń problemów społecznych. Czasem jest to robione w nawiązaniu do jakichś bieżących wypadków, ale to nie jest regułą.
    Ogólnie zgadzam się z opiniami, że całość przekazu jest na tyle RIGCZowa, że wynagradza to miejscami niezbyt wyrafinowane poczucie humoru.

  54. @bartol
    No niestety, raport LCA podaje 42tony wygenerowanego ekwiwalentu CO2 zarówno dla Octavki, jak i dla Mustanga.

    Oczywiście dla dużych spaliniaków podaje tam nawet 70 ton CO2, a dla małych elektryków 30. Tyle, że nie wiem na ile powinniśmy się cieszyć z tego, że dzięki technologii chwalenie się prestiżem wiąże się z wygenerowaniem ekstra jedynie 15, a nie 30 ton CO2. (Sprawdzić czy nie rolnik lub leśnik, który rzeczywiście może potrzebować półciężarówki).

  55. @sheik
    „Na szczęście i tak nie można go kupić, może w przyszłym roku.”

    No więc już można. Nawet jest „bieda” wersja za 40k$, bo są też ludzie wykorzystujący pickupy do roboty. Dobry krok.

    @lolek
    „wiąże się z wygenerowaniem ekstra jedynie 15, a nie 30 ton CO2”

    Ale to zawsze mniej. I będzie coraz mniej w miarę przechodzenia na energię bez- i małoemisyjną. To się dzieje. Jak popatrzysz na dachy fabryk samochodowych (też tych produkujących spaliniaki) to one sukcesywnie pokrywają się panelami PV. Sądzę, że do korporacji zaczęło docierać to, że prąd ze slońca/wiatru/wody robi się tańszy niż z tradycyjnych źródeł i do tego całkowicie niezależny od koniunktury, bo inwestujesz raz i masz (inwestycja musi oczywiście obejmować magazyn energii). Na szczęście, bo inaczej mieliby to głęboko w rzyci.

    Zresztą dostawcy przemysłu samochodowego też przechodzą na czystszą energię. W Szwecji jest stalownia jadąca m.in. na wodorze (https://www.theguardian.com/science/2021/aug/19/green-steel-swedish-company-ships-first-batch-made-without-using-coal). Oczywiście pozyskiwanie wodoru to osobna hostoria. Ten z metanu czysty nie jest. Ale da się też na czysto, choć to energochłonne jest.

  56. @bartol „No więc już można. Nawet jest „bieda” wersja za 40k$”

    No i znowu nie czytasz gazaet. Nie można go kupic nie „jeszcze” a „już”. Do końca 2022 Ford nie przyjmuje nowych zamówień. Oczywiście konfigurator wisi na stronie, można se konfigurować do woli, nawet te biedne wersje flotowe, ale zamówić – już nie. I bardzo dobrze, samochód już wyprodukowany jest jednak ciut mniej nieekologiczny od nowego.

  57. @bartolpartol
    Po rozpoczęciu wojny zaczęto z powrotem sondować temat pozyskiwania wodoru w Afryce. Brzmi jak przyjemna alternatywa dla putinowskiego gazu, chociaż nie wiem czy obsadzenie całych pustyni panelami fotowoltaicznymi jest do końca OK ekologicznie (z drugiej strony, na pewno jest to bardziej OK od węgla ¯\_(ツ)_/¯).

    https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/energia-z-pustyni-zamiast-gazu-putina-afryka-filarem-nowego-porzadku-swiata/g0bknkf,79cfc278

  58. @Jenny Sevitch
    „chociaż nie wiem czy obsadzenie całych pustyni panelami fotowoltaicznymi jest do końca OK ekologicznie”

    Zaraz, jak sobie przypominam wcześniejsze podejście do tego projektu, to tam miał być robiony prąd metodami termicznymi, nie fotowoltaicznymi. I nie miało być z tego wodoru, tylko po prostu linie przesyłowe do Europy. I to miało o wiele więcej sensu niż transportowanie wodoru (tyle że mogły by być problemy z bezpieczeństwem linii przesyłowych).

  59. @bartol
    Mniej, to będzie dopiero wtedy, gdy w społecznym odbiorze uda się rozprzęgnąć prestiż i niszczenie planety. Inaczej będą wychodzić takie kwiatki, jak dopłaty do luksusowych elektryków, chociaż te nie są bardziej ekologiczne od zwykłych spaliniaków dla pospólstwa. Co zresztą wyborcy dość trafnie odczytają.

    @redezi
    „ale PiSowski samorząd wie jakie unijne hasła i mierniki będą ważne. Bystrzejsi ludzie z pozarządówki od ekologii właśnie idą w samorządy jak w trufle”
    Ale ja nie twierdziłem, by akurat PiS był skłonny poświęcić unijną kasę dla jakiś „antyekologicznych” idei.

  60. @Elektrownia termiczna na pustyni

    Był taki pilotażowy projekt, ale zakończył się porażką.
    Po pierwsze primo, było to w czasach gdy panele fotowoltaiczne były droższe niż teraz, po spadku ich ceny taka elektrownia nie ma już sensu ekonomicznego.
    A po drugie – płynna sól która przenosiła ciepło powodowała wiele poważnych problemów techniczych – przecieki, korozja, czy coś – koszty bieżącej konserwacji wymagały stałych nakładów które powodują nieopłacalność tego przedsięwzięcia.

  61. @bartolpartol

    „Oczywiście na rynku brakuje małych, tanich elektryków, ale po co je produkować skoro duże i drogie sprzedają się na pniu?”

    Dyskusja pod wpisem Gospodarza dotyczyła czy to dobrze, że złe korposy odchodzą i jeden z powodów radości było niszczenie klimatu jakiego dokonują wręcz „dla sportu”. Ale rzeczy się mają trochę inaczej, dokładnie tak jak napisałeś czyli to ludzie na pniu kupują co kupują a czegoś nie kupują. Hejt na korposy (i zgoda na chińskiego Puchatka co przypomina jak żywo zachwyty np lewicy angielskiej z Shawem czy Webbami przed II WŚ nad ZSRR) za to, że jednak ludzie wolą SUVy, nie posuwa nas do przodu w dyskusji o klimacie a w dyskusji o geopolityce wręcz nam szkodzi (zwł nam w Europie Wschodniej).

    „Sądzę, że do korporacji zaczęło docierać to, że prąd ze slońca/wiatru/wody robi się tańszy niż z tradycyjnych źródeł”

    Sam miałem okazję obserwować dyskusję w pewnej dużej polsko-zagranicznej korpo, z dużym rachunkiem za prąd, dyskusję o eko i OZE. Najpierw – pare lat temu – była faza ideolo czyli kogoś ważnego co miał osobiste skrzywienie aktywistyczno-wegańskie. Został grzecznie wysłuchany i następnie olany (plus trochę PR/propagandy było bo jednak eko modne) bo wariat. Ale jak cynicy z finansów zaczęli liczyć to im wyszło, że jest w tym szmal bo przy dowolnych cenach czarnego prądu (sprzed wojny bo to było jakiś czas temu, dziś wiatraki już się kręcą) przejście na OZE daje gigantyczne oszczędności bo jest ono zawsze tańsze. To do czego się powoli szykują to własne OZE, na własnej działce, przy jakiś prądożernych urządzeniach (całkowite obejście systemu energetycznego, prawnie trudne ale od tego są cynicy w innym departamencie)

  62. @waclaw
    @Elektrownia termiczna na pustyni

    Ta sól miała jednak bardzo poważną zaletę – nagrzanie jej w dzień wystarczało by żeby generować prąd również w nocy, i nie potrzeba by było do tego żadnych dodatkowych instalacji.
    A niezależnie od koncepcji generacji, wożenie wodoru jest bardzo nieefektywne.

  63. narzekanie na skłąd miksu energetycznego w tej chwili to trochę nadmierny pesymizm, zakładam, że miks się będzie zmieniał, więc elektryki będą się z czasem „samoistnie poprawiać”.
    No i przy niedużych prędkościach elektryki są jednak cichsze i nie kopcą

    Produkcja energii w Afryce okazała się nie spinać ekonomicznie (i politycznie)
    Okazało się, że przesyłanie energii wymaga dużych nakładów na infrastruktuę przesyłową (i jej obsługę)
    Nie mówiąc o ryzyku politycznym takiego projektu i potencjalnego szantażu energetycznego
    Zaryzykuję anatemę gospodarza
    https://www.youtube.com/watch?v=7OpM_zKGE4o

    Wożenie wodoru nie wymaga aż tyleu infrastruktury, ale elektroliza wody to nadal droga metoda, szczególnie na Saharze.

  64. @wo

    „Zakładając dobrą wolę takich Mearsheimerów, oni sobie wyobrażają w Ukrainie coś na wzór „linii przerwania ognia” z Cypru czy Korei.”

    Im raczej chodziło o to, że „duży gracz” może i ma prawo napaść na mniejszy kraj jak tylko dojdzie do wniosku, że ten mniejszy mu zagraża. Stąd biorą się te wszystkie „strefy wpływów” których nie mogą naruszać minionki żyjące w tych „mniejszych” krajach w postaci jakichś majdanów.
    To jest typowy amerykański imperializm lustrzanie podobny do rosyjskiego imperializmu, tylko ubrany w pseudonaukowe szaty. Więc nie – nie można zakładać ich „dobrej woli” bo oni nie traktują mniejszych krajów podmiotowo, tylko patrzą na nie jak na pionki na szachownicy „wielkiej gry”.
    Ja to upatruję w nadmiernej matematyzacji nauk społecznych i próbowania na siłę definiowania „praw geopolityki” jakby to były prawa fizyki czy matematyki. Podobnie jak inna idea z Chicago czyli neoliberalizm Friedmana z jego „nienaruszalnymi prawami rynku”.

    „Na ich usprawiedliwienie można powiedzieć, że do 1989 to działało”

    Czasem działało a czasem nie. Rok 1989 nie jest żadną cezurą bo misje ONZ działają do tej pory tyle, że nigdy nie były skuteczne w strefach toczącej się wojny.
    Ale były skuteczne jako siły policyjne.

  65. @SUV i spalanie
    Kupiłem suv-a, chociaż wolałbym skodę kombi z napędem 4*4. Ale nie stać mnie.
    I wiecie co? Ten SUV pali odrobinę (ale zauważalnie) mniej, niż moja dotychczasowa skoda kombi.
    Więc nie hejtujcie suv-ów jako takich.

  66. @terpa
    w obronie (tfu!) Mersheimera, to raczej nie
    „duży gracz” może i ma prawo napaść na mniejszy kraj
    tylko
    „duży gracz” napadnie na mniejszy kraj
    z prawem czy bez.

    Mersheimer (tfu) ma niechcący rację w swej tezie że NATO spowodowało tę wojnę, tyle że nie swoim bezprawnym agresywnym działaniem, a swoją nieostrożnością.
    Gdyby Ukraina była w NATO, byłaby bezpieczna. Gdyby NATO wyraźnie powiedziało nie, Rosja Ukrainę miałaby w planie zaatakować, ale przez to stanie w rozkroku NATO uruchomiło zegar – jeśli Rosja chce zaatakować Ukrainę, to ma na to ograniczony czas….

    Krótko mówiąc wina Merkel.

  67. @terpa

    2 tyg temu była dobra debata z cyklu Debat Munka (dobierają dwie strony o różnych poglądach, teraz było pytanie o uznanie interesów Rosji)* m.in z Mearsheimerem i zabawne było oglądać jak Sikorski rozjechał Pana Profesora pytaniami o to jakie to zagrożone interesy bezpieczeństwa ma atomowe mocarstwo Rosja, że uzasadniają inwazję na biedną Ukrainę. Jakieś realistyczne konkrety. Odpowiedź była, że zagrożonymi interesami są te właśnie interesy zagrożone….

    Ale to co było szczególnie intrygujące to, że Mearsheimer występował niby jako realista. Ale większość tego co mówił to były kwestie wrażeń, wręcz odczuć i analizowania urażonej dumy tego czy owego, zmieszane z sympatiami/ antypatiami (bardzo nie lubi Demokratów) oraz że USA jest be. Plus strach, że dostanie bombą A w nos jak tylko urazimy czymś Putina.

    Ja się spodziewałem, że on – realista – powie, iż np Putin musi zaatakować Ukrainę bo inaczej zagrożenie dla przetrwania jego reżimu będzie znaczne jako, że ludzie zobaczą sukces Ukrainy. Okrutne ale „realistyczne”. Albo, że wzorem UK/Francji z lat 1940/50 – o ile chce utrzymać status mocarstwa światowego – musi spróbować stłamsić bunt kolonii bo inaczej relatywna siła vs USA czy Chiny zmaleje. Ale jak ktoś zwrócił mu uwagę, że ten wątek kolonii to może być „realistyczny” powód wojny to on to odrzucił jako idiotyczne i nieprawdziwe, powołując się przy tym na wystąpienie Putina jak ogłaszał wojnę, że cele nie są takie przyziemne.

    Jak go słuchałem to miałem wrażenie, że tam nie ma nic realistycznego (np jakieś KPIs siły, demografia, ekonomia, technologia itd) a jest jakiś szamanizm z kozetki psychoanalityka. Przecież zanim się uzna że „duży gracz” ma prawo napaść „małego” to warto sprawdzić czy duży jest duży oraz czy ten duży jest rzeczywiście czymś zagrożony przez tego małego (np ma bombę A jak Korea Północna)

    *https://www.youtube.com/watch?v=ivcSVG5eCeQ

  68. @mtg

    „Gdyby NATO wyraźnie powiedziało nie, Rosja Ukrainę miałaby w planie zaatakować (…)”

    Nie.
    NATO jest sojuszem obronnym swoich członków czyli myślenie, że mogłoby walczyć w imieniu kraju nie należącego do Sojuszu jest błędne.
    W przypadku Ukrainy powinny się zaangażować kraje które dawały im gwarancje kiedy oddawali broń atomową rosji.
    NATO żadnych takich gwarancji nikomu nie dawało.

  69. @Gammon
    „Współczesne elektrownie niewiele kopcą”

    Wiem, to była przenośnia. Pod każdym względem lepsza jest elektrownia węglowa z filtrami, niż ropniak bez DPFa. Ale ludzie tego niestety nie kumają i piszą bzdury, że elektryki jeżdżą na węgiel, więc kopcą gorzej niż kopciuch opalany śmieciami. No ale w kraju, gdzie ludzie masowo wycinają DPFy i palą śmieciami trudno oczekiwać jakiejś bardziej rozwiniętej świadomości ekologicznej. Jedyna nadzieja w tym co UE na nas wymusza.

    @janekr
    „Więc nie hejtujcie suv-ów jako takich.”

    SUV stał się synonimem przewymiarowanego samochodu. Tak jakoś wyszło. Jakby nie było ponad 5-metrowych limuzyn, i raptem trochę ponad 4-metrowych SUVów.

  70. @terpa
    „Rok 1989 nie jest żadną cezurą bo misje ONZ działają do tej pory tyle, że nigdy nie były skuteczne w strefach toczącej się wojny.”

    1989 jest cezurą. Przedtem jedynym przykładem wprowadzenia wojsk ONZ do toczącej się wojny jest Korea i rezolucja „United For Peace”, o której potem zapominano. Dawaj pan kontrprzykłady strzelania do błękitnych hełmów przed 1989 (a nawet: czerwcem 1990).

    @bartol
    ” Tak jakoś wyszło. ”

    #dyskryminacjasubaru

    @obywatel
    „Ale to co było szczególnie intrygujące to, że Mearsheimer występował niby jako realista.”

    Potoczne znaczenie słowa „realista” rozmija się ze znaczeniem filozoficznym i politologicznym (może ja zrobię z tego blogonotkę?). W geopolityce „realiści” to zjeby, które wierzą w model, który wielokrotnie się kompromitował – konferencja monachijska w 1938 to szczytowe osiągnięcie szkoły realistycznej. „Przynoszę wam pokój…”

  71. @wo

    „Dawaj pan kontrprzykłady strzelania do błękitnych hełmów przed 1989”

    Ehm, Katanga? Robili tam za full opcja przywracaczy porządku kolonialnego w ramach full opcja wojny

  72. @ terpa
    nie rozumiem argumentu, a raczej jak on się ma do tego co napisałem, więc powtórzę swój inaczej.
    Rosja w 2008 roku tak czy siak chciała mieć na stole opcję najazdu na Ukrainę. Mając pewność, że Ukraina do NATO nie wejdzie („gdyby Nato powiedziało „absolutne nie” ukraińskim staraniom o członkostwo”), może trzymać tę opcję w gotowości tak długo jak chce.
    Ale jeśli istnieje możliwość, że kiedyś Ukraina do NATO wejdzie (mgliste obietnice) to istnieje ryzyko, że ta opcja w przyszłości zostanie Rosji zabrana, więc pojawia sie presja na skorzystanie z niej póki to możliwe.
    To jest najlepszy „steel man” pozycji Mersheimera z 2015 roku, więc dotyczącej Krymu a nie dzisiejszej wojny.

    to nie tak że się z nim zgadzam, robię tu za adwokata diabła

    @wo
    blogonotka o realistach w filozofii/geopolityce może być całkiem interesująca

  73. @s.trabalski
    „Skoro mowa o Niemczech i Francji – sprawa Ukrainy wystawi całą obecną konstrukcje UE na próbę, może najcięższa w historii.”

    Spodziewam się pewnego rozpadu (bynajmniej – niekoniecznie formalnego) UE na dwa obozy. Wschodnio-północny (mocno nastawiony na współpracę z USA, czy szerzej krajami anglojęzycznymi, obawiający się Rosji, wspierający Ukrainę)/zachodnio-południowy (akceptujący niemiecko-francusko przywództwo).

    @proliferacja broni A.
    Turcja, Korea Pd, Ukraina, Wietnam, Iran.. to może być całkiem długa lista. Nie zdziwię się jeśli zdecydowanie Bidena wzięło właśnie z obawy że Taiwan rozwiąże problem niepewności zabierając się za broń jądrową.

  74. @bogdanow
    Mimo wszystko myślę, że kraje NATO jednak nie będą miały tej możliwości, a Turcja raczej nie opuści Sojuszu (mają wystarczająco dużo komplikacji wewnętrznych).
    Listę trzeba by zawęzić do tych, którzy dysponują odpowiednią gospodarką i możliwościami technicznymi, czyli Japonia, Korea, Tajwan (?), może Iran i Arabia Saudyjska. Kraje takie jak Wietnam i RPA raczej nie dadzą rady.

    Ciekawym przypadkiem jest Ukraina. Natrafiłem na opinie, że może legalnie stać się państwem atomowym. Nawet jeżeli jest to możliwość mocno teoretyczna, stanowi pewien kapitał. Bez trudu znalazłaby partnerów gotowych wyłożyć kasę na „ukraińskie” bazy wojskowe na swoim terytorium lub „ukraiński” parasol – kraje z powyższej listy + Katar, Singapur a może i Wietnam. To jest na razie grube political fiction ale kto to teraz może ocenić…

    @podziały w Unii
    To też nie jest takie proste, bo np. jest pytanie w którym „bloku” znajdzie się Hiszpania. Albo i Włochy. Gdybyśmy mieli dyplomację a nie Raua, to ludzie z naszego MSZ jeździliby teraz po tych średnich krajach i truli im tyłki w sprawie Ukrainy i ścisłej współpracy w UE. Nawet jeżeli z sojuszu nic nie wyjdzie (a pewnie nie wyjdzie) to zawsze pomogłoby w negocjacjach z Niemcami czy Francją.

  75. @wo
    „może ja zrobię z tego blogonotkę? W geopolityce „realiści” to zjeby, które wierzą w model, który wielokrotnie się kompromitował – konferencja monachijska w 1938 to szczytowe osiągnięcie szkoły realistycznej”

    Czekam na blogonotkę, ale problem w tym, że tak jak wszyscy uważają się za ludzi prawdomównych (nikt nie mówi o sobie że jest kłamcą), tak wszyscy uważają się za „realistów”. Jak to zweryfikować? Przykładowo – zarówno zwolennicy wojny w Iraku, jak i jej przeciwnicy się za nich uważali. Christian Semler w „Die Tageszeitung” zarzucił środkowoeuropejskim elitom postsolidarnościowym (Michnik, Havel) zdradę ideałów na rzecz pragmatycznej realpolitik (polegającej na przyłączeniu się do amerykańskiej krucjaty w ramach korzyści materialnych i geopolitycznych), na co Michnik w atykule „My, zdrajcy” odpowiedział oskarżeniami elit zachodnioeuropejskich o głupotę i pacyfizm, dezawuując manifestacje pokojowe i porównując Husajna do Hitlera czy Stalina, a misję oenzetowską inspektorów rozbrojeniowych do kapitulacji w Monachium. Jakkolwiek rozumiany realizm jest maczugą, którą podżegacze wojenni walą w pacyfistów i na odwrót.

    Ja za szczytowe osiągnięcie szkoły realistycznej uważam nie kapitulację w Monachium, a ustępstwa terytorialne Finlandii w latach ’40 i jej późniejszą politykę względem ZSRR (jakkolwiek byśmy tych obleśnych układów z Sowietami nie oceniali). No i politykę Kissingera względem Chin.

  76. Zakładam że to nie będzie „twarde”.

    Po prostu interesy w ramach sojuszu w którym jest tak dużo państw będą się rozmijać, trudno będzie koordynować wspólne działania Turcja kiedyś blokująca przyjęcie planów obrony przed Rosją, teraz blokująca przyjęcie S/F.
    To będzie skłaniało do tworzenia rozmaitych rzeczy poza Turcją (czy innymi krajami mniej chętnymi do sprzeciwiania się Rosji). Może jakaś wspólna komórka szefów sztabów, gdzie będą Amerykanie, kraje nordyckie, bałtyckie, Polska, Czechy, Polska, Słowacja, Rumunia i Bułgaria, jak również Ukraina i Mołdawia. Pracująca nad planami na wypadek prób zwiększenia sił rosyjskich w Nadniestrzu. Ale bez Turcji, Niemiec, Węgier i paru innych krajów.
    Takie struktury już teraz się kształtują, będzie ich przybywać.

    Niemcy które straciły wiarygodność jako dostarczyciel sprzętowego wsparcia dla krajów czujących się zagrożone przez Rosję  (to się przełoży na decyzje zakupowe, pojawi się jeszcze jeden motyw kupowania amerykańskiego sprzętu: bo US w razie potrzeby mają możliwość dostarczania techniki w znaczących ilościach, więc warto mnie przeszkolone obsługi właśnie na amerykańskim sprzęcie, a nie niemieckim). Te wygłupy z przekazywanie dwóch ciężarówek hełmów czy paru haubic będą Niemców bardzo dużo kosztować. Sporo państw uzna za stosowne żeby ich sprzęt nie miał niemieckiego rodowodu czy komponentów.
    Przecież nawet Zandberg proponował żeby zrobić „remonty” dróg do przejść granicznych. Takich działań będzie coraz więcej i coraz bardziej będą eskalować, niekoniecznie przekraczając próg formalnego rozpadu. Ot Niemcy będą chcieli odkręcić kurek na NS2, a jakieś państwo uzna za stosowne przeprowadzić ćwiczenia z niszczenia min dennych, przez pomyłkę trochę zbyt blisko rurociągu.
    Na Morzu Czarnym mamy wojnę, to jest ogromny problem dla eksportu zboża z Ukrainy… ale też nieco mniejszy, ale też upierdliwe (i kosztowne) zagadnienie dla portów rumuńskich i bułgarskich. Może Rumunia za jakiś czas ogłosi „strefę bezpiecznej żeglugi” 100 mil od portu w Kontancy? Dogadując się z Ukrainą na założenie bazy wojskowej na Wyspie Węży?
    Wzywając przy tym Rosję do opuszczenia wynajętego terytorium pod budowę bazy? (warto tutaj poczytać historię Islandii).
    Jeśli Ukraincy zyskają prawo do długoterminowego swobodnego osiedlania się i pracy w PL na równych prawach, ale nie w .DE, to jak to będzia wyglądało jak pojedzie wycieczka z polskiej szkoły do Berlina, albo przysłowiowy hydraulik do Paryża (prędzej kierowca TIRa).

    @legalność,
    Legalnie, nielegalne. Prawoskrętne, lewoskrętne, nieważne „i tak Niemca zabije” (cytując klasyka).

  77. @mnf
    „tak wszyscy uważają się za „realistów”. ”

    Ja siebie nie uważam! Uważam siebie natomiast za materialistę (jako marksista).

  78. @bogdanow
    Legalność ma ogromne znaczenie kiedy się broni A jeszcze nie ma ale chcę się mieć (Iran zaświadczy). A wszelkie próby rozmieszczenia przy granicach Rosji czy Chin to dla nich casus belli, pytanie czy będą gotów skorzystać (i wtedy zagadnienie czy broń jest legalna czy nie nabiera kluczowego znaczenia).

    @Ukraińcy w Polsce
    Ja to traktuje jako m.in. narzędzie nacisku na kraje strefy Schengen w sprawie akcesji Ukrainy. Prywatnie uważam, że jeżeli specjalny status Ukrainy będzie wymagał ode mnie obligatoryjnego pokazywania paszportu ma granicy – to niech tak będzie.

    @Niemcy i Francja jako dostawcy uzbrojenia
    Jestem ciekaw co teraz będzie z europejskim myśliwcem i czołgiem następnych generacji. Plany były ambitne, tylko jeżeli kupią to tylko Niemcy i Francuzi (i może Holandia) to czy cała zabawa zepnie się finansowo?

  79. S.trabalski
    „Jestem ciekaw co teraz będzie z europejskim myśliwcem i czołgiem następnych generacji. Plany były ambitne, tylko jeżeli kupią to tylko Niemcy i Francuzi (i może Holandia) to czy cała zabawa zepnie się finansowo?”
    Zależy, co wyjdzie z analiz po tej wojnie. Jeśli stwierdzą, że chcą mieć w sumie z 1 tys. nowych czołgów, to się zepnie.

  80. @mnf

    Mi w tym wywodzie Michnika przeszkadzało nie to, że popierał nasz udział a to, że miał idiotyczne argumenty. Zachowanie PL można było uznać za „realistycznie” bo celem nie był Irak i cokolwiek z nim związane a „kupno” lepszego sojuszu z USA. Coś jak barbarzyńscy sojusznicy Rzymu. Cyniczne działanie w celu osiągnięcia jakiegoś porządnego celu. Tym bardziej, że realiści a la Kissinger zdają sie uważają, że każdy stan w stosunkach międzynarodowych jest przejściowy wiec fakt, że po 20 latach Irak zakończył się katastrofą nawet z punktu widzenia naszych celów (USA osłabło) nie ma znaczenia, bo było „kupione” te 20 lat. Dziś nasi kupują rakiety z USA za 50 mld usd w tym samym cynicznym celu.

    Ówczesne opinie decydentów wokół SLD były właśnie takie „realistyczne” albo wręcz „materialistyczne”, tylko Michnik odleciał zupełnie bez sensu, psując niejako dyskusje a z czasem wręcz zwiększajac poziom „odlotu” i kierując ją na fałszywe tory za które płacili np Arabowie w arabskiej wiośnie liczących na pomoc „demokratycznego wolnego świata” (bo podobnych do Michnika było wielu w USA)

  81. @s.trabalski

    @Iran,
    To nie jest dobra analogia. Z Iranem jest wiele innych problemów (nie będę się rozpisywał jakich, ale myślę że to oczywiste). Zobacz jak to sprawnie zadziałało w przypadku Indii i Pakistanu. Kluczowe jest żeby najpierw być dyskretnym, a potem zrobić duże BUM.

    @Ukraińcy,
    Ależ właśnie (ja też!), ale to oznacza rozjazd.
    Cały ten behemot Unii (na którego rozmiar wielu narzeka) nie bierze się z zamiłowania do przysłowiowego regulowania krzywizny bananów, tylko z faktu że jak jest wspólnota to trzeba wiele rzeczy regulować na poziomie europejskim.
    Akurat trochę kojarzę sektor transportowy, tam już teraz są ogromne przepychanki, które z kolei powodują rozmaite kreatywne pomysły, co w efekcie powoduje kolejne regulacje.
    Ot taka ciekawostka. Zachodni przewoźnicy skarżą się na nieuczciwą konkurencję wschodnich firm transportowych i na rozmaite sposoby wymuszają dokręcanie śruby. Jednym ze sposobów na ominięcie tego był zrozumienie że sporo ładunków jest stosunkowo lekkich, a regulacje „ciężarówkowe” nie obejmują pojazdów do 3,5 tony. Więc pojawiły się „busy” do 3,5 tony, z rozbudowanymi przestrzeniami ładunkowymi i niszami do spania dla kierowcy pod spoilerem na dachu kabiny. I wtedy wolna amerykanka, z kierowcami łatwiej, a ładunku trochę przewieźć można. Odpowiedzią są kolejne regulacje itd….
    To jest dobrze widać na przykładzie Irlandii Północnej, gdzie granica celna jest na morzu, czyli wewnątrz UK, bo inaczej nie dałoby się utrzymać otwartej granicy (zbyt łatwy byłby przemyt).
    Teraz np. mamy do czynienia z fikcją granicy UE, gdzie poza przejściami granicznymi, pomiędzy PL a UKR, przerzuca się tysiące ton sprzętu, którego nie ogląda żaden celnik.

    @Euro-czołgi/myśliwce.
    Teoria jest taka że brać udział, przynajmniej ma również Hiszpania.
    Osobiście uważam, że tak samo jak z poprzednimi projektami francusko-niemieckimi. Czyli tradycyjnie nic z tego nie wyniknie. Niemcy i tak kupią F-35 (już to ogłosili).
    O ile jest sporo udanych projektów brytyjsko-francuskich (Jaguar, StormShadow, CTA, itd), to współpraca niemiecko-francuska się bardzo szybko rozmywa (kto pamięta że Francja była kiedyś w projekcie EuroFightera? kto pamięta o pomysłach wspólnej fregaty?). I to nie jest przypadek, po prostu tam są zupełnie inne potrzeby i preferencje.
    Symbolicznie może to ilustrować porównanie wariacji na temat kontrukcji nowoczesnych haubic. Francuska kilkunastonowa „strzelająca ciężarówka” na 3-osiowym podwoziu vs. niemiecka kilkudziesięciotonowa Panzerhaubitze pod solidnym pancerzem i na gąsienicach.

  82. @bogdanow „Symbolicznie może to ilustrować porównanie wariacji na temat kontrukcji nowoczesnych haubic. Francuska kilkunastonowa „strzelająca ciężarówka” na 3-osiowym podwoziu vs. niemiecka kilkudziesięciotonowa Panzerhaubitze pod solidnym pancerzem i na gąsienicach.”
    Ale to są przecież dwa różne rodzaje broni. Natomiast różnica potrzeb może być taka, że Francja zakłada, że może pojawić się konieczność przerzucenia sprzętu samolotem np. do Sahelu, zaś Niemcy nigdzie dalej się nie ruszają, a u siebie w kraju wszędzie autobaną dojadą.

  83. @Obywatel
    „Ówczesne opinie decydentów wokół SLD były właśnie takie „realistyczne” albo wręcz „materialistyczne”, tylko Michnik odleciał zupełnie bez sensu”

    No jednak @wo w komentarzu powyżej wyraźnie odróżnił „realizm” od „materializmu” (czym w kontekście geopolityki miałby się różnić realizm w stylu Kissingera od materializmu marksistowskiego, nie mam pojęcia i tym bardziej czekam na zapowiadaną notkę). Bo alternatywą wobec „realizmu” może być tylko polityka opierająca się na Wartościach. Realizm zależy od punktu siedzenia i może być różnie rozumiany (tu mistrzem był Trump, który mógłby np. przehandlować Ukrainę w zamian za Bliski Wschód, sprzedać Chinom Tajwan itp., na XIX-wieczny sposób kalkuluje też Putin), a Wartości to Wartości: nie wolno sprzedawać sojuszników, wspierać tyranów i wszczynać wojen, choćby nawet to się na krótką metę opłacało (a przede wszystkim nie wolno kłamać – a to kłamstwa były fundamentem który położono pod tamtą inwazję, co później zemściło się utratą wiarygodności Zachodu). Michnik i Havel (plus tabuny podobnych intelektualistów z Europy Środkowej), podłączając się do podżegaczy wojennych, swoje Wartości po prostu zdradzili/sprzedali – i o to pretensje miał Semler.

  84. @sheik.yerbouti,

    To są odpowiednio jedyne samobieżne haubice produkowane przez francuski/niemiecki przemysł i użytkowane przez fracuską/niemiecką armię. Więc mówimy tutaj że różnice potrzeb i preferencji sprawia że produkcji i użycia wchodzą de facto różne rodzaje broni.
    To nie brzmi jak optymistyczny prognostyk.

    Ta różnica potrzeb, preferencji i doświadczeń przemysłowych sprawia że preferują zupełnie inny sprzęt.

    Haubice to oczywiście tylko jeden przykład (chociaż wymowny), takich rzeczy jest znacznie więcej. Poza czołgami (których jest symboliczne 4 niewielkie bataliony) cała francuska armia jest na kołach. Przy czy nawet nie chodzi o to że nie ma gąsienicowych BWPów, tylko nawet kołowe są raczej lekkie, z jednoosobową wieżą i działkiem 25 milimetrów. A Niemcy sobie fundują najcięższe BWP na świecie.
    Nawet jak popatrzymy stricte na równorzędny sprzęt, powiedzmy czołgi 3 generacji. To francuski jest dobre 10 ton lżejszy i ma automat ładujący, a co za tym idzie 3-osobową załogę. Nie będę zanudzał, ale można tak długo.

    Kojarzę dwa znaczące projekty francusko-niemieckie które weszły do produkcji. AlphaJet (lekki samolot) i Tiger (śmigłowiec szturmowy). Oba nie odniosły sukcesu handlowego, były produkowane w znacząco różniących się wersjach dla obu państw, w względnie niewielkich ilościach i często są krytycznie oceniane.

    Są trzy takie obszary gdzie współpraca się rozmywa:
    1) rzeczywiste różnice potrzeb i preferencji,
    2) rywalizacja przemysłowa, włącznie ze zwyczajami eksportowymi,
    3) zupełnie odrębne podejście do współpracy z US.

  85. @mnf

    Dosyć łatwo jest dyskutować o realizmie vs wartości na poziomie Monachium, Trumpa czy Putina a trudniej na poziomie Benesa, Kwaśniewskiego, Zełenskiego. Kłamstwo irackie w niczym nie z zmienia pytania jak mały i biedny kraj bez armii, bez członkostwa w UE i ledwo przyjęty, acz z wątpliwościami, do Nato ma się zabezpieczyć. Los Ukrainy, jak lawirowali vs Trump, jak vs Chiny itd, pokazuje skutki brak komfortu wolnego wyboru wartości vs realizm. Dziś im się udało uzyskać zbieżność ich wartości (albo raczej ich życia) z cynicznymi interesami USA. Ale to jest przypadek. Eks Jugosławia długo nie miała tego szczęścia.

    Mały kraj nie ma często komfortu powiedzenia „mieliśmy racje, to zemści się na wiarygodności Zachodu” bo małego kraju już może nie być po tych 20 latach. Ale tego rodzaju realizm to nie jest to co „wielcy realiści” z USA cenią, to jest to co tylko Finowie zauważą i pochwalą.

  86. „Michnik i Havel (plus tabuny podobnych intelektualistów z Europy Środkowej), podłączając się do podżegaczy wojennych, swoje Wartości po prostu zdradzili/sprzedali – i o to pretensje miał Semler.”

    Niczego nie zdradzili i niczego nie sprzedali, przecież to była tyko tak typowa dla wschodnioeuropejskiego intelektualisty z czasów komuny naiwność a konkretnie naiwna wiara że jak z ameryki to na pewno piękno i dobro. Całe pokolenie (jak nie ze dwa) tak miało. Na szczęście to już za nami, między innymi po lekcji irackiej a jeszcze bardziej syryjskiej.

  87. @bogdanow Indie

    Drugi raz ten sam numer nie przejdzie, również w wariancie izraelskim. Wszystko co jest związane z obrotem i wytwarzaniem materiałów rozszczepialnych jest ściśle kontrolowane, USA nie przymkną oczu a Chiny/Rosją nie udostępnią nic nikomu kogo nie kontrolują. Indie i Pakistan również nie – po co mieliby to robić? Kraje dysponujące rozwiniętą cywilną technologią nuklearną mogłyby się pokusić o wytworzenie ładunków samodzielnie ale czy udałoby się im to zrobić po cichu?
    A Iran w kontekście zapędów proliferacyjnych jest dobrym przykładem odstraszającym. Czy ktoś chciałby dobrowolnie stać się kolejnym Iranem w oczach USA?

  88. @s.trabalski

    Zdajesz się nie zauważać że już przeszedł.
    KRLD dorobiła się atomówek po Indiach/Pakistanie.
    Może za symboliczny miliard albo dwa zrobią szkolenie jak to się robi?
    („im wcześniej zaczniesz doskonalić swoje umiejętności tym lepiej, mając na celu osiąganie zadowalających wyników.”)
    Udało się też w RPA (chociaż odpuścili oficjalny test) i potem zrezygnowali – w sumie już nie mieli potrzeby.

    Pamiętajmy, też o tym że na Iran sankcje zostały nałożone już dawno, program jądrowy tylko trochę pomógł (to zresztą dramatycznie skomplikowało programy znoszenia sankcji za rezygnację z niego).

    W dodatku, tabu profileracji trochę zanika (w sumie ze wskazanego wyżej powodu). O ile głowic jeszcze nie można kupić, to mamy już trzy oficjalne przykłady dostaw technologii związanych z atomowymi okrętami podwodnymi. To nie to samo, ale też pewnie będzie rozmywać.

  89. #bombaatomowa

    To jeszcze koledzy weźcie pod uwagę że mając energetykę jądrową dużo łatwiej byłoby Ukrainie ukryć produkcję materiałów rozszczepialnych. Iran czy Korea nie miały tego ułatwienia

  90. Ok, czuje się (trochę) przekonany aczkolwiek z tą Koreą i Iranem moglibyśmy jeszcze długo spierać się o szczegóły (jak np. ten że nielegalna proliferacja oznacza kłopoty w stosunkach z USA, eufemistycznie mówiąc l, no i z tym ukrywaniem czegoś w atomistyce cywilnej nie jest wcale tak łatwo).
    To z kolei oznacza, że nie ma odwrotu od poszerzenia klubu państw atomowych. W szczególności Tajwan i Ukraina powinny to rozważyć (Ukraina wręcz powinna poszukać prawników od tych wszystkich układów i memorandów).

  91. @wo,
    „Dawaj pan kontrprzykłady strzelania do błękitnych hełmów przed 1989”

    Jest nawet film na Netflixie:
    https://en.wikipedia.org/wiki/The_Siege_of_Jadotville_(film)

    @s.trabalski,
    Obstawiałbym jednak Turcję. Do UE i tak nie wejdą, z USA i tak mają relacje mocno skomplikowane, własny przemysł zbrojeniowy mocno rozwinięty, technicznie też sobie dadzą radę.

    Z ciekawostek. Był taki czas że Włosi przebudowali jeden ze swoich drugowojennych krążowników na nosiciela rakiet Polaris (które mieli kupić w USA).
    https://en.wikipedia.org/wiki/Italian_cruiser_Giuseppe_Garibaldi_(1936)#As_a_guided_missile_cruiser

  92. „Przemysł był game changerem, a naprawdę masowa produkcja przemysłowa to dziedzictwo drugiej światówki. Jeszcze w 1950 przyroda miała ogromne możliwości samoregeneracji, np. rzeki się samooczyszczały. Not anymeur.”
    Przemysł przemysłem, pragnę jednak przypomnieć, że gdy chodziłem do szkoły ludność Ziemi liczyła ok. 3 miliardów homo sapiens. Ile jest teraz? Zdaje się, że prawie 8 miliardów.
    Owszem, *podobno* przy sprawiedliwym podziale i rozsądnej gospodarce dałoby się zapewnić wszystkim jakotaki poziom życia bez niszczenia zasobów, ale to nie z tą ludzkością.
    Choćby ja – jestem życioholikiem i egoistycznie nie mam zamiaru kłaść się pod pociąg dla Dobra Planety.

  93. @janekr
    Już dawno szacowano, że Ziemia jest w stanie „unieść” (czyli tak, żeby się ciągle regenerować) ok. 2 mld. ludzi pod warunkiem, że będą jeszcze żyć jak Amisze. Prędzej pójdziemy w pełny denializm gnając za neoliberalnymi mrzonkami, niż narzucimy sobie dobrowolnie taki rygor.
    Depopulacja technicznie byłaby do osiągnięcia na drodze naturalnego umierania, bez dołów masowych straceń, śmiercionośnie zmutowanych zarazków, ale tylko przy modelu Idealnie Sferycznego Człowieka.

    @Jeśli pozwolisz Wojtku?
    Jakoś tydzień temu ZDF wypuściło odrestaurowany zapis z koncertu Jethro Tull z 1982. Promowali wtedy płytę B&B, grali też stare kawałki gdzie Anderson „prorokuje” np. powrót do łask konia pociągowego.

    youtu.be/watch?v=S_FxKMmveWU

    To raczej ich muzyka jest mi kompresem na moje przewlekłe PTSD (Pre-Traumatic Stress Disorder) a nie seriale/kino.

  94. @Maciek_10r

    > Już dawno szacowano, że Ziemia jest w stanie „unieść”
    > (czyli tak, żeby się ciągle regenerować) ok. 2 mld. ludzi
    > pod warunkiem, że będą jeszcze żyć jak Amisze.

    Konkretnie, kiedy i kto to oszacował? Gdzie się można z tym zapoznać?

  95. @izbkp
    sądzę, że 2 mld to szacowania Paula R. Ehrlicha (The population bomb z 1968 roku, The population explosion z 1990)
    widziałem kilka wersji szacowania i rozjeżdżały się one drastycznie, Aproksymowacja metodą zwaną w kręgach naukowych „best shot” zwaną też metodą „BS” (stary żarcik z konferencji) zarówno poziomu konsumpcji jak i struktury produkcji (w jaki sposób pozyskuje się surowce i energie, ile się przetwarza itd) sprawia, że jedni wpiszą 0.5mld, inni 10 mld.
    Te dane będą się zmieniać w czasie – np. tania fuzja jądrowa daje dostęp do olbrzymiej ilości energii i oszczędza mnóstwo miejsca dotąd wykorzystywanego w energetyce, umożliwia też mnie szkodliwe pozyskiwanie surowców (recykling/odzyskiwanie z wody morskiej/inne) czy hodowlę żywności w wersji hydroponicznej/w wysokich budynkach ze sztucznym światłem/z insektów/bakterii) dając coraz większą prdodukcję przy mniejszym zużyciu ziemskich zasobów.

    Problemy z ograniczaniem ludności są 2 – nie da się tego zrobić szybko, bo struktura demograficzna zarżnie gospodarkę oraz ci którzy się nie podporządkują stają się błyskawicznie grupą dominującą.

  96. @mtg

    „Problemy z ograniczaniem ludności są 2 – nie da się tego zrobić szybko”

    Stąd (wymyślona dla beki, ale to jeden z tych przetrwalnikowych memów co niby nie są popularne, ale jakoś nie chcą umrzeć) doktryna Mutually Agreed Destruction, czyli multilateralnego odpalenia nuków. Wszystkich naraz.

  97. @Maciek_10r

    Jethro Tull wciąż koncertuje. Teraz w Gdańsku, jutro w Warszawie. Ten jutrzejszy jest dodatkowy, po tym jak ukraińskie odwołano. Od pewnych tematów nie ma ucieczki, nie ma kapitulacji.

  98. @embercadero
    Ad. Siły ONZ w Katandze.

    W streamingu można obejrzeć fajny (bo niecodzienny) film o tym: „The Siege of Jadotville”.

    Za Wikusią:
    „In the Siege of Jadotville in September 1961, a small contingent of Irish troops serving as part of the United Nations Operation in the Congo (Opération des Nations Unies au Congo, ONUC) were besieged in the mining town of Jadotville (modern-day Likasi) by Katangese forces loyal to the secessionist State of Katanga. The siege took place during the seven-day escalation of a stand-off between ONUC and Katangese forces during Operation Morthor. Although the Irish soldiers resisted Katangese attacks for five days while a relief force of Irish, Indian and Swedish troops attempted to reach them, they were eventually forced to surrender. They were subsequently held as prisoners of war for approximately one month.”

  99. @Jethro Tull
    Na ich najnowszej płycie taki utwór: https://www.youtube.com/watch?v=TchQCscdvEA
    Niestety od wybuchu wojny podświadomie zastanawiam się, jak najzgrabniej zrobić polski tekst o Warszawie.

    Mrs Tibbets’ little boy
    August morning silence breaks
    Eyes to Heaven, Manhattan toy
    Drops in for tea and Eccles cake

  100. Dziękuję wszystkim za polecankę filmową, na pewno obejrzę. Sam nie wiem jak mogłem zapomnieć o Katandze, przepraszam za błąd.

  101. @Cuauhtemoc.Manas

    Filmu nie widziałem, ale jeśli jest jeszcze na netfiksie to na pewno obejrzę. O Kongu/Katandze jest sporo książek, pamiętam że czytałem jakieś rzeczy jeszcze w czasach licealnych (czyli wydane w prlu, zapewne zbyt obiektywne nie były. Ale ja czasem lubię czytać rzeczy nieobiektywne w odpowiednią stronę).

  102. @janekr

    W tej kwestii i tak nic nie przebije boskiego tekstu do „enola gay”, szczególnie w połączeniu z rozkoszną muzyczką tegoż kawałka.

  103. @john olivier
    Dołączę się do chóru, że choć jego maniera bywa męcząca (nie tylko przez płytkość, ale też powtarzalność), to tematy opracowane doskonale, mnóstwo konkretnej i słusznej wiedzy. I czasem nawet przechodzi do akcji bezpośredniej. W odcinku na temat jak GAFA i okolice bezczelnie okradają nas z danych a potem z ich pomocą nami manipulują powołał się na kejs z lat 90’czy dawniej, gdy kongresoosobom nie chciało się ruszyć dupy w temacie ochrony praw osobowych. Wówczas jakiś dziennikarz polazł do wypożyczalni kaset video i bez większego kłopoty wydobył listę wypożyczeń jakiegoś kongresmena po czym opisał sprawę. I nagle, czary-mary maszyna ruszyła i raz-dwa udało się uchwalić odpowiednie przepisy. Teraz Oliver posznupał wokół kapitolu i zebrał historię zakupów, historii przeglądarek, czy lokacji w czasie iluś polityków. Nie mogę się doczekać follow-upu. https://youtu.be/wqn3gR1WTcA

    @opóźnienie odcinków:
    Na pl hbo wpada z dodatkowym opóźnieniem bo muszą tłumaczyć. Pełne czy prawie pełne odcinki są oficjalnie wrzucane na youtube znacznie szybciej.

  104. @John Oliver cd
    W ogóle polecam kanał Some More News. Bardzo podobna formuła, z tymże prowadzący młodszy. Ale msz nawet trochę wyższy poziom wywodu (identyfikowania procesów łączących podawane fakty). Odcinki dłuższe (koło 1h zwykle) ale wchodzą niesamowicie, w ogóle się nie czuje tego czasu.

    Tak jak JO ma mocne wajby genxowe, tak ten bliżej wajbu millennialsowego, więc części tu osób może bardziej przypasować (mi właśnie jest bardziej relatable; disclaimer: jestem 81, spadłem dokładnie na ogrodzenie umownie oddzielające genx od mill).

    SMN wydaje mi się też być pół oczka wyżej od JO w inteligencji i lewicowości, choć też ma specyficzne (ale inne niż JO) poczucie humoru. Nie wszystkim ono pasuje, ale mi tak i dzięki temu jestem w stanie przyswajać złe informacje. Jednocześnie humorek nie dezawuuje czy spłyca omawianych tematów (a czasem tak się dzieje u JO).

    W jednym z ostatnich dużo o tym jak propaganda „fear of crime” wypala ludziom mózgi i zatruwa politykę (a w efekcie pogarsza rzeczywistość). W jednej z głównych ról niejaki Joe Biden, który okazuje się ma pokaźny track record gardłowań i głosowań na które z respektem by spojrzał nawet Zbigniew Ziobro. Nie przesadzam. Z resztą to też właśnie jedna z różnic względem JO – ten ostatni chyba aż tak bezpośrednio i często nie jebie Bidena.
    https://youtu.be/Yq9lgpJbNns

    Z kolei ostatni odcinek „Our New Suburban Surveillance State” jakby napisany specjalnie dla OPa – opisuje praktyki Amazona i innych producentów doorbell cameras niekiedy chyba przekraczające słuszne czarnowidztwo z „Internet. Czas się bać”. Np. nagrania z tych kamer są bezpośrednio przekazywane policji bez wiedzy użytkowników, łamiąc przy tym i tak chujowe euly tychże urządzeń / softu.

  105. @Wojciech Kusmirek
    właśnie ten odcinek SMN oglądam 😀 zabawne zbieg okoliczności. I też upadłem na płot pomiędzy X i mill.

    Przekonywanie gospodarza nie ma sensu. Tak jak niektórzy szerują bez oglądania bo tytuł/nagłówek się zgadza, tak gospodarz niektóre rzeczy hejtuje bez tak naprawdę oglądania, jego prawo.

    Natomiast nie oceniałbym LWT i SMN jako lepsze/gorsze, one po prostu mają inny target.
    Nie możesz kogoś wepchnąć od razu na 10 piętro, musisz ich wciągać schodek po schodku. LWT jest tu bardziej subtelny, mówiąc „patrz jaka brzydka aberracja w naszym pięknym kapitalizmie, może powinniśmy go poprawić i mieć kapitalizm+” a SMN jest dla tych którym LWT przestało wystarczać i mówi jasno „jest okropnie i tu macie kolejny przykład”

    Najważniejsza zasada działalności po jasnej stronie mocy: różnorodność taktyk. Nie ma sensu robić czegoś co ma zadowolić wszystkich

  106. @wk
    „W odcinku na temat jak GAFA i okolice bezczelnie okradają nas z danych ”

    Ale czy o tym może się dowiedzieć czegoś nowego ktoś, kto to śledzi choćby na poziomie czytania boing boing? Zmarnuję 30 minut i się niczego nie dowiem, wysłucham tylko trochę kiepskich dowcipasków.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.