„Sukcesja” to jeden z Tych Seriali, które Wypada Znać – zwłaszcza na Tym Blogu. W ironiczny sposób pokazuje grupę ludzi, których nazywałem „golfistami”, a kolega Awal Obrażony skorygował to na „bywalców Longines Lounge”.
Ci ludzie fascynują mnie choćby dlatego, że ćwierć wieku spędziłem jako dziennikarz. A to golfiści decydują o życiu i śmierci mediów.
To przecież nie ma znaczenia, co dziennikarze – te małe ludziki stukają na klawiaturach, wypluwają do mikrofoników, stroją miny do kamer. Ponad ich głowami golfiści decydują jakie redakcję otworzą, a jakie zamkną.
Tak naprawdę ten „golf” to tylko moja metafora. W „Sukcesji” ten sport jest wspominany tylko na marginesie, ale po prostu lubię ten stereotyp.
Serial opisuje rodzinę Royów, luźno wzorowaną na Murdochach. Większość intryg krąży wokół telewizji przypominającej Fox News. Podobno Murdoch narzucił swojej czwartej byłej żonie zakaz rozmawiania ze scenarzystami serialu, żeby im nie podsuwać pomysłów.
Serial jest komedią, ale nienachalną. Nie ma tu śmiechu z taśmy, muzyka jest dramatyczna, praca kamery przypomina oldskulowy dokument.
Komizm polega na tym, że bohaterowie regularnie mówią coś co jest sprzeczne z tym, co robią. Przy czym oni sami ewidentnie nie zdają sobie sprawy z tej sprzeczności (ale widzi ją publiczność oraz ich otoczenie).
Typowy przykład – Ken urządza urodziny. Organizatorce tłumaczy że nie chce, żeby to wyglądało jak „impreza bogatego dupka”, ale przedstawia jej listę pomysłow, z których każdy krzyczy „SUPERBOGATY MEGADUPEK”.
W tym serialu nie ma postaci pozytywnych. Jak wielu, trochę lubiłem Romana – który pozornie jest brutalnie szczery i często przekłuwa baloniki zakłamania u innych.
Tylko że światopoglądowo jest po prostu faszystą. Zakłamanym o tyle, że w faszyzmie nie ma miejsca dla ludzi takich jak on.
W początkowej fazie dyktatorzy potrzebują Romanów, żeby ci wyszydzili i zohydzili wartości takie jak wolność czy prawda. Potem ich zabijają – ale Roman jest zbyt głupi by zauważyć, że może funkcjonować tylko w demokracji.
Brak postaci pozytywnych wychodzi poza głównych bohaterów. Pojawia się tu w tle rodzina inna, ale z tego samego lounge’a: Pierce’owie, symbolizujący stare pieniądze i tradycyjne dziennikarstwo, tacy Grahamo-Turnero-Sulzbergerowie.
Pierce’owie są równie załgani jak Royowie, choć wyrażają to na swój charakterystycznie arystokratyczny sposób. Podczas negocjacji w sprawie przyjęcia ich firmy matriarszyni rodziny mówi z uśmiechem, że „nie chce żeby to się zmieniło w licytację kto-da-więcej”, ale zaraz potem pyta „a wy ile dacie, bo konkurencja proponuje siódemkę?”.
Kiedyś myślałem, że w popkulturze potrzebna jest jedna postać pozytywna, albo chociaż mająca „redeeming factor”, jak roślinka Leona Zawodowca. W „Sukcesji” nie ma roślinek.
Kiedy Roman wreszcie dostaje w ryja, żałujemy tylko, że nie dostał już w pierwszym odcinku. Na bohaterów spadają różne Nieszczęścia, ale nigdy im nie współczujemy.
Świat longinesiarzy pokazany jest tak, że nie ma im czego zazdrościć. W „Białym lotosie” czy „Szklanej cebuli” dużo jest kuszenia „pornografią bogactwa”. Bohaterowie też są antypatyczni, ale jednak zazdrościmy im jachtów, apartamentów, odrzutowców, tego całego popijania kawioru szampanem.
W „Sukcesji” nie zazdrościłem im nawet przez sekundę. Początkowo mnie to dziwiło, przecież znam siebie najlepiej jako permanentnego zawistnika.
Ach, jakże chciałbym kiedyś Odnieść Sukces! Napisać bestseller, mieć ekranizację, być Ważnym Redaktorem albo chociaż Wpływowym Publicystą Z Fantazji Awala!
Nie jestem, nie będę, moja tzw. kariera poszła drogą krajzera Maskva. Ten serial pomaga mi się z tym pogodzić.
Przecież gdybym odniósł Sukces, musiałbym spędzać czas z golfistami. Dobry Boże! Wolę wtranżolić Whoppera niż pójść z Gregiem i Tomem do którejś z tych prestiżowych restauracyj, potajemnie serwujących ginące gatunki. Sukces? Nie ja!
W „Sukcesji” to widz staje się roślinką Leona Zawodowca. Dostrzega „redeeming factor” w tym swoim skromnym średnioklasowym życiu – może i bez tych homarów, ale i bez tych koszmarów.
W sumie zero zdziwień. Już Szekspir wiedział, że klasy niższe najchętniej obejrzą historię o młodym księciu, któremu nie ma czego zadrościć. W „Hamlecie” też chyba nie ma postaci pozytywnej (nie licząc grabarzy i halabardników, ofc) – a proszę jaki sukces.
(…)
Zastanawiam się nad prostymi faktami posiadania pieniędzy i nawet nie wiem z powodu zmęczenia jak spytać wyszukiwarkę o dane korelacji i siły korelacji zamożności z długością życia. Bo to nie tylko służba zdrowia na wyciągnięcie ręki, ale też odpowiednia opieka (badania raz na jakiś czas wskazane przez lekarza z czołówki w zależności od skłonności, słabych punktów i wieku). Zdrowsze jedzenie bez gadania i szykowania. Mniej stresu i zajęć w celu zdobycia mienia. Terapie za które nasz NFZ nie zapłaci przez najbliższe 10 lat. A przede wszystkim większa szansa nabycia lepszych nawyków w dzieciństwie w porównaniu z klasami niższymi.
Gdybym rozpoczął takie badania (nie rozpocznę, nie mam narzędzi i potrzeb) to porównałbym podobne grupy społeczne np. z Polski i Niemiec, gdzie zamożność jest większa po lewej stronie a reszta ceteris paribus. Może jest na sali socjolog (ekonomista?) i rzuci garścią wyników badań i wniosków? Pewnie jest to temat tak oklepany, że robi się go rutynowo na drugim-trzecim roku nauk społecznych.
Sukces to jak najdłuższa lista ludzi która może mnie pocałować w dupę. Period.
Mnie ten serial zmierził w pierwszym odcinku i dalej nie patrzyłem. Aktor odgrywający starca sikającego na chodnik w biurowcu daje pojęcie o sposobie ujęcia tematu. Mówiąc inaczej – golfiści dali Wam Szanowni ruchomy, prowokacyjny obrazek swego świata i jeszcze na tym zarobili. Nie wydało mi się to szczere i pouczające. Ani, ani.
Lepiej jak mi się wydaje poczytać np: „Baronową jazzu”. To portret pochodzącej z bogatej rodziny Hannah Rothschild (tak, z tych Rotschildów). Ona przynajmniej lubiła dobrą muzykę:
link to lubimyczytac.pl
Proszę wybaczyć, ale nie życzę sobie więcej dowcipów o faszyzmie Rogera Watersa. Będą wycinane.
@fieloryb
„Nie wydało mi się to szczere i pouczające”
Mi też nie, nie oczekuję od popkultury ani szczerości ani pouczania.
” Ona przynajmniej lubiła dobrą muzykę”
To trochę za mało żebym dał latającego faka za kogoś.
„matriarszyni” – matriarcha
Że niby tak samo jak patriarcha? To co to byłby za feminatyw?
Nie ma chyba ustalonej normy. Sam spotkałem się z matriarchinią, ale to było tłumaczenie gry komputerowe, więc nie wiem, czy tęgie głowy językoznawstwa akceptują taki uzus. Tutaj link do poradni językowej, w którym to poradnia bezradnie rozkłada ręce link to sjp.pwn.pl
> Aktor odgrywający starca sikającego na chodnik w biurowcu
Mnie się podobało bo zaczynałem od środka i pierwszy odcinek oglądałem wiedząc już, że Logan jest kapryśnym żywiołem któregop ciało zawodzi równie kapryśnie i bez sensu.
A aktor to Brian Cox. Killearn w filmie Rob Roy gdzie jako tamtejszy Karl zbiera nocnik z sikami panicza.
Sukcesja ma sporo motywów klasycyzujących, przede wszystkim tragedia jest nieunikniona i wynika z natury postaci.
twórca serialu, Jesse Armstrong tworzył też brytyjski Peep Show (to z kolei o piekle jakie można sobie robić będąc w klasie średniej) i to bardzo mocno widać. Może kogoś kto się waha ta referencja przekona. Podobne odczucie haha-krindżu, ale łatwiejsze do przełknięcia może właśnie z racji punching-up klasowego.
Hejt klasowy i przebijanie wywoływanie schadenfreude „niby tacy bogaci, a tacy chujowi, hehe” to oczywiście ważna część serialu, ale dla mnie to bardziej studium ciężko patologicznej rodziny, która kręci się wokół psychologicznych manipulacji patriarchy.
Logan Roy to biznesowy Jarosław Kaczyński, którego główną rozgrywką jest rozgrywanie przeciw sobie swoich poddanych (na czele z dziećmi, ale jednak nie tylko), naprzemienne poniżanie i wywyższanie, tak że nie wyobrażają sobie oni innego życia.
Podwładni ze „starej gwardii” są tam z powodu pensji i czekając na sute odprawy, które kiedyś im skapną. Oni wiedzą w jakim g… siedzą, ale wiedzą też po co. Ale jego dzieci… uzależnione od ojca nie finansowo, ale psychicznie. Każde z nich mogłoby w każdej chwili zacząć wziąć pieniądze i zacząć prowadzić inną działalność i zapewne osiągnąć w niej sukces (no jednak kontakty by pozostały). A jednak nawet gdy los pcha im w ręce możliwość wyjścia z tego pałacu wiecznych tortur to podejmują każdą możliwą akcję, by w niej pozostać. Uzależnieni od niego całkowicie, przeglądający się w jego obliczu i robiący wszystko by tylko dostać chociaż gram jego akceptacji. Której nigdy nie dostaną, bo dla niego są tylko zabaweczkami, służącymi by zaspokajać jego potrzebę dominacji.
Gdy buntują się w dowolnych konfiguracjach zawsze kończy się tak samo – Logan pokiwa na któreś, a ono natychmiast zdradza rodzeństwo i przybiega do jego nóg by zostać pogłaskane.
Finał jest tak naprawdę najlepszym co mogło im się zdarzyć (pod każdym kątem, biznesowym szczególnie), a i tak uważają, że stała się tragedia.
I właśnie dlatego mimo, że wszystkie są większymi, lub mniejszymi dupkami to zachowuje dla nich jakąś sympatię. Może i są nieziemsko bogaci, ale nadal są ofiarami trwającej całe życie przemocy domowej, a ich życie jest dużo bardziej żałosne i nieszczęśliwe niż większości czytelników tego bloga.
No tak, prezesi i CxO tak bradzo się stresują. To gorsze życie niż w zwykłej apodyktycznej rodzinie gdzie np. nigdy nie dostanie się kluczyków do samochodu, czy pieniędzy na studia. Po prostu dramat. Dodatkowo ta ciąglą walka o byt. Ale czyż nawet Tom nie jest w gorszej sytuacji? To w końcu pracownik najemny, a zegarki się same nie kupią.
Logan jest apodyktycznym ojcem, który obiecywał dzieciom role, ale nie daje im żadnej samodzielności, decyzyjności i mocy sprawczej. To nic szczególnego, a wręcz pospolite tortury. Serial zdaje się sugerować paralelę w którym Karl, Frank i Gerri to alternatywne wersje Romana, Kendalla i Siobhan gdyby mieli jakieś kompetencje. Finał jest wielką ale kompletnie przewidywalną tragedią ze względu na ich brak, a pulę zgarnia interloper oraz fejk.
@notka
Sympatyzowałem z Marcią – i w sumie nie przestałem aż do ostatniego jej pojawienia się. (Wyrazistość gry aktorskiej tylko pomogła, podobnie jak w przypadku całego korowodu innych postaci).
@❡
„Logan jest kapryśnym żywiołem”
Mógł sobie być świeżo po udarze, ale sikał absolutnie celowo – żeby upokorzyć Kendalla w danym momencie cyklu głaskania i kopania.
Pierwszy raz spotkałem się z takim określeniem i nie rozumiem latającego faka. Co to znaczy?
Może dlatego Sukcesja ci nie podchodzi. Ja kilka razy podchodziłem konając na dłużyznach jak Kendall czekający na udar w basenie. Antyczna tragedia to też trochę za mało. Trafiły do mnie dopiero wyśmienicie prymitywne dialogi. Dokładnie oddają poziom myślenia geniuszy biznesu. Czasem wznoszą się na koronkowe aluzje z drugim dnem podczas „bidding war between Stalin and Liberace”, czasem potrafią zwiękeszyć finezję jak Hans Christian Anderfuck, ale jak by powiedziała Gerri „this is not germane”. Ton i power play jest dokładnie pitch perfect. Buzzword-Kendall chodził do szkoły elevator pitch z aniołami biznesu. Rozmowa o pracę Toma z Mattssonem przypomina „cultural fit” zatrudniania się w startupie.
To nie wiem, gdzie popełniłem błąd. Obejrzałem kilka randomowych odcinków i serial wyglądał jakby ktoś chciał pokazać jak NAPRAWDĘ wygląda życie, a właściwie wyglądają mindsety ludzi, którzy nie są zmuszeni do myślenia co będzie jutro czy za 10 lat. Chyba, że sami sobie wymyślą jakiś cel, do którego muszą dążyć. Bądź ten cel jest zmyślony, jak rozumiem komentarze przedpiścców. I oprócz tego serial jeszcze pokazuje to życie, jakby oni byli non-stop zajęci, cały czas coś rozkminiali, że bycie bogatym to praca 25h na dobę. I to wyglądała jakby ktoś chciał maluczkim uchylić zasłonkę i powiedzieć – patrzajta, tak to wygląda, ja to wiem, bo dostałem hajs i insight, żeby to pokazać. Miałem wrażenie, że to na serio ktoś pokazuje. Że to nie komedia, tylko coś na kształt serialu Gladiator czy Rzym, gdzie liczyły się sex i przemoc i bez tego te seriale nie istniały. To tutaj, bez tej spinki, zaciśniętych zębów i permanentnego wrażenia, że życie to tylko biznes, ten serial nie miał kompletnie racji bytu.
Przeczytałem niechcący peany na temat finałowego odcinka w GW. A, że Gospodarz zapowiadał notkę po finałowym na temat tego serialu, to sobie ten odcinek obejrzałem. To co mnie uderzyło i ewentualnie mogło przekonać do oceny tego serialu jako komedii to język bohaterów. To było jakieś horrendum beztreściowej mowy, która miała przenosić jakieś zaklęcia i sami-wiecie-jakie-to-szyfry-tylko-dla-wtajemniczonych i właściwie bohaterowie posługiwali się wyłącznie tym językiem. Uznałem, że to jest najwyższe osiągnięcie popkultury pod względem beztreściowości przekazu z jednoczesnym sugerowaniem obcowania z wyrafinowaną treścią. Lub to jakaś komedia, która ma taki temat przewodni, ale nie wierzyłem, że to można rozciągnąć aż na 5 pięć sezonów.
No więc jeśli to jest komedia, w której bohaterowie mówią specjalnym językiem, to czy uzasadnione było powstanie aż 5 sezonów? I może ktoś doradzi, który sezon obejrzeć, by najlepiej posmakować wyrafinowanie tej komedii, pamiętając, że finałowy odcinek już obejrzałem.
@telauges
„Sam spotkałem się z matriarchinią, ale to było tłumaczenie gry komputerowe, więc nie wiem, czy tęgie głowy językoznawstwa akceptują taki uzus.”
W „Słowniku nazw żeńskich polszczyzny”, który można uznać za względnie normatywny przynajmniej dla zwolenników używania feminatywów, też jest matriarchini.
@fieloryb
„Pierwszy raz spotkałem się z takim określeniem i nie rozumiem latającego faka.”
To żartobliwa kalka z angielskiego „not give a flying fuck”.
Wymiękłem po kilku pierwszych epizodach bo nie znalazłem w nich niczego, do czego potrafiłbym się mentalnie zakotwiczyć.
@junoxe
„Miałem wrażenie, że to na serio ktoś pokazuje”
Może tak być – krótkoterminowo. Ale na dalszą metę jest za dużo zbiegów okoliczności typu „jedno mówią, drugie robią”. Jeśli obejrzałeś ostatni odcinek, mogłeś zauważyć to np. w scenie odwiedzin u matki. Matka wprawdzie twierdzi, że zależy jej na spotkaniu z utęsknionymi dziećmi, ale w praktyce widać, że najważniejsze było to, że jej nowy kochanek chce miliarderom pitchować swój plan biznesowy (i jeszcze zaczyna od kretyńskiego wstępu „z sympatii do was chciałem to wam przedstawić najpierw, zanim sępy od VC się na to rzucą”). Dzieci z kolei mówią, że nie przyjechały tu żeby knuć, no ale przecież. O relacji między Tomem a Shiv nie chcę mowić by nie spojlować, ale parokrotnie robią co innego niż mówią (zwracam uwagę na ŁZY W OCZACH TOMA, chyba po raz pierwszy – Tom prezentuje siebie Lukasowi jako pozbawionego uczuć korporacyjnego androida ale WTEDY WŁAŚNIE Lukas jemu mówi coś, od czego po raz pierwszy Tom się wydaje na granicy załamania psychicznego).
@mbied
„Sympatyzowałem z Marcią – i w sumie nie przestałem aż do ostatniego jej pojawienia się.”
Ja kibicuję każdej Izabel gdy ta wyszarpuje kasę od swojego Kazza, ale nie umiałbym kogoś takiego prywatnie polubić. Nie chciałbym nigdy spędzić towarzyskiego kwadransa z Marcią (ani Isabel).
Z „kobiet Logana” najbardziej polubiłem Kerry, z nią bym chyba wytrzymał niezobowiązującą kawę.
@luster
” Każde z nich mogłoby w każdej chwili zacząć wziąć pieniądze i zacząć prowadzić inną działalność i zapewne osiągnąć w niej sukces (no jednak kontakty by pozostały).”
Też nie! Przypominam, że od pierwszego odcinka do finału w tej sytuacji jest Cooper. „Wziął pieniądze i nic nie robi”. Bardzo mu to doskwiera, ktoś go tak nawet charakteryzuje (nie Willa czasem?) i bierze to do siebie. „Jak to ja nic nie robię, przecież… ummm…”. Stąd cała ta jego absurdalna próba zaistnienia w polityce. Zwracam też uwagę, że scenarzyści zadbali o to, żeby w finale skrzywdzić także Coopera (choć teoretycznie jego losy nie zależały od transakcji z GoJoy).
Shiv która początkowo nie miała planu sukcesji i też próbowała polityki. Connor jest pogodzony ze swoim brakiem roli, i dlatego w ostatnim nagraniu z Loganem tworzą idealną alternatywną rodzinę wraz z Karlem, Frankiem i Gerri. Ale nawet gdy niczego się po ludziach nie spodziewasz i tak znajdą sposób żeby cię zawieść jak Willa kolejnym poziomem związku (na odległość).
@luster i wo
„sukces w innej działalności”
Shiv i Ken próbowali – Shiv na początku była polityczną macherką, a Ken miał też swoje epizody, gdy był na wojnie z ojcem (próbował rozkręcać m.in. jakąś galerię sztuki). Bez specjalnych sukcesów. Nawet w finale Ken mówi, że jedyne, do czego się nadaje i co mógłby robić, to bycie CEO Waystar Royco. Czy rzeczywiście się nadaje, to już inna sprawa.
@unikod
„Shiv która początkowo nie miała planu sukcesji i też próbowała polityki.”
Przy czym jej polityczne próby też są załgane. Tak jak jej bracia, początkowo jest „anty-tatą” i jej plan bycia „anty-tatą” jest pozornie najbardziej sensowny. Raz że kobieta, dwa że pracuje dla polityka, który bardzo dosłownie jest anty-Loganem. W finale TEORETYCZNIE ma możliwość zrobienia tego, o czym marzyła w pierwszym odcinku, wziąć ATN i zreformować po swojemu. Ale ona nigdy tego tak naprawdę nie chciała. Im wszystkim regularnie ich plany eksplodują w rękach, między innymi dlatego, że każde jest nieszczere PRZED SOBĄ.
@Junoxe
„Uznałem, że to jest najwyższe osiągnięcie popkultury pod względem beztreściowości przekazu z jednoczesnym sugerowaniem obcowania z wyrafinowaną treścią.”
Nie mylmy systemów walutowych. Są beztreściowe postacie, które chcą pokazać, że jest w nich more than meets the eye (zwłaszcza Kendall) i jest bardzo treściowa narracja. Pozerstwo tych bogatych dupków to w dużej mierze rdzeń komizmu tego serialu, choć jasne, że nie każdemu to podpasuje.
Na marginesie, czytając komentarze w angielskojęzycznych social media, mocno rzuca się w oczy, że serial ma spory misaimed fandom. Dla wielu widzów przemowa Kendalla na pogrzebie to była perfekcyjna reklama kapitalizmu i chyba tak traktuje serial jako całość. Nie tylko w Polsce neoliberalna propaganda dała o sobie znać, choć myślałem, że w Ameryce po kryzysie 2008 trzyma się słabiej.
@wo
Biedny Connor, pewnie dla swego ojca też był tym, no jak mu tam, Cooperem.
@wo
„Może tak być – krótkoterminowo. Ale na dalszą metę jest za dużo zbiegów okoliczności typu „jedno mówią, drugie robią”. Jeśli obejrzałeś ostatni odcinek, mogłeś zauważyć to np. w scenie odwiedzin u matki. Matka wprawdzie twierdzi, że zależy jej na spotkaniu z utęsknionymi dziećmi, ale w praktyce widać, że najważniejsze było to, że jej nowy kochanek chce miliarderom pitchować swój plan biznesowy (i jeszcze zaczyna od kretyńskiego wstępu „z sympatii do was chciałem to wam przedstawić najpierw, zanim sępy od VC się na to rzucą”)”.
Rozumiem, że to ma być taki running gag?
Dopuszczam taką możliwość, że to zamierzony efekt stricte komediowy poprzez nagromadzenie i konsekwentne stosowanie tego zabiegu. Ale mam w sobie tyle już 50+ doświadczeń, że dopuszczam też, że mówienie tu o zamierzonej komedii to jak przekuwanie porażki w sukces.
Zakładając, że to po prostu taki komediowy zabieg formalny, to końcowy odcinek nie sprawił na mnie wrażenia, że nagle oto mamy wywracające wszystko do góry nogami zakończenie. Czyli właśnie ten brak spodziewanego suspensu to właśnie ta konwencja komediowa? Niby zakończenie powinno wgniatać w fotel, a otrzymujemy coś… przewidywalnego? Przynajmniej ja nie miałem poczucia obcowania z trzęsieniem ziemi na miarę finałowego odcinka.
Czy istnieje któryś sezon, którego komediowość jest bardziej widoczna dla zewnętrznego obserwatora?
> perfekcyjna reklama kapitalizmu i chyba tak traktuje serial jako całość.
Zaskakująco mało ludzi zauważa, że oni się biją tak naprawdę o prawo do czytania emaili i wliczania myśli pod prysznicem do swojego czasu pracy. Shiv w samolocie wyśmiewa „pracę” Kendalla „you are just reading documents”. Tom też jest całkowicie zbędny dla pracy ATN, ale stwarza lepsze pozory przed „największym ch*m w pokoju”.
@Majowy Wirus
„Nie mylmy systemów walutowych. Są beztreściowe postacie, które chcą pokazać, że jest w nich more than meets the eye (zwłaszcza Kendall) i jest bardzo treściowa narracja”.
Point taken. Czyli mnie mierziła maniera i miałem silną niewiarę w przewrotność scenarzystów. Może jakiś wybrany sezon mi podpasuje. Dzięki!
@junoxe
„Rozumiem, że to ma być taki running gag?’
Od pierwszego odcinka. Zaczyna się od urodzin Logana, w których każdy każdego oszukuje. Logan żąda od Marcii, żeby nie było żadnych okrzyków „niespodzianka”, a już zwłaszcza nie obok windy (i co?). Greg pozuje na tego niezależnego, co to w ogóle nie ma nic wspólnego (i co?). Tom szuka takiego prezentu dla Logana, który pokaże, że sie go nie boi (itd.). Komizm cały czas polega tutaj na hipokryzji oczywistej dla widza, nie dla bohatera.
„Czy istnieje któryś sezon, którego komediowość jest bardziej widoczna dla zewnętrznego obserwatora?”
Nie, to cały czas jest równo właśnie takie. Regularnie ktoś ma jakiś genialny plan i regularnie gavno mu z tego wychodzi. To właściwie finał każdego sezonu.
@”Na marginesie, czytając komentarze w angielskojęzycznych social media, mocno rzuca się w oczy, że serial ma spory misaimed fandom”.
Przeczytałem wcześniej 3 recenzje w GW. Ten fandom ma silną reprezentację w redakcji.
@wo
Dziękuję za oświecenie. Skoro już rozumiem to sprawdzę czy mnie to śmieszy.
@Junoxe
Już dawno nie subskrybuję. Zgaduję, że ci recenzenci są ogólnie za wolnością i demokracją a przeraża ich wizja Menckena/Trumpa na stanowisku prezydenta.
@junoxe
„Przeczytałem wcześniej 3 recenzje w GW. Ten fandom ma silną reprezentację w redakcji.”
Przegapiłem, a niczego nie umiem wyszukać w tym serwisie (totalnie skopane UX, if you ask me). To którx takix prokapitalistycznx? Górna? Radek?
Przy okazji premiery „Wilka z Wall Street” rodzina bohatera zarzucała reżyserowi że nakręcił pochwałę jego stylu życia. Reżyser na to że nie, wcale i w ogóle. Pare lat po premierze mam wrażenie że „Wilk z” jest odbierany głownie jako pochwała pana oszusta. Widziałem kiedyś reklamę obiecującą wzbogacenie się (nie pamiętam już co to było), odwołującą się do filmu – bądź jak Wilk z Wall Street.
Kto jeszcze pamięta inną przemowę – „Greed is good..”? To była pochwała kapitalizmy czy nie? […]
@junoxe
„jak NAPRAWDĘ wygląda życie”
Myślę, że nie bardziej niż „Hamlet” pokazuje, jak NAPRAWDĘ wyglądało życie na dworze królewskim w Helsingør (WTF?). Bardziej odbieram jedno i drugie jako refleksje jakiegoś gostka (względnie gostków i gościnek) nad życiem ludzkim, ich zachowaniami, wyborami itp., akurat na przykładach ludzi mających pieniądze i dostęp do ładnych rzeczy. A że w jednym i drugim przypadku udało się wykreować wciągający świat, jakoś rezonujący z przemyśleniami i emocjami widza, to idzie na tym wysiedzieć nawet w tych momentach, kiedy ze sceny nie lecą wyborne XVI-wieczne dowcipasy. Tak to jakoś działa dla mnie.
@wo
„Przegapiłem, a niczego nie umiem wyszukać w tym serwisie (totalnie skopane UX, if you ask me). To którx takix prokapitalistycznx? Górna? Radek?”
Ja nie pisałem nic o prokapitalistycznym podejściu (tylko kolega Majowy Wirus), tylko o misaimingu. Chodziło mi o to, że brały to na serio (i były zachwycone), tak jak na początku ja (z tym, że nie byłem zachwycony).
Keler, Suwalska. Staniszewska wprawdzie wspomina o humorze, ale kompletnie w tych recenzjach pomijane jest, że to po prostu parodia. Stąd wnoszę o misaimingu
@UX
Na stronie (przeglądarka) lewy górny róg jest lupka. Wpisałem „Sukcesja”. Pojawił się link do recenzji Staniszewskiej. Po kliknięciu, po lewej stronie widać tagi. Między innymi Sukcesja. Po kliknięciu pokazują się wszystkie.
@m.bied i jak NAPRAWDĘ wygląda życie
Być może wmówiłem sobie, że autorzy chcieli być bardzo wiarogodni w odtwarzaniu realiów takiego życia. Ale już wiem, że prawdopodobnie błędnie odczytywałem zamiar autorów, stąd prawdopodobnie błędna moja interpretacja.
@wo
miało być: po lewej stronie widać tagi…
> jest odbierany głownie jako pochwała pana oszusta.
Ćoż kapitaliści szczycą się nazwą przejętą z krytyki Marksa jak w teatrze absurdu. Tak samo merytokracja miała ukazywać fikcję kompetencji wymyślanych sobie przez klasy wyższe, a w praktyce zastąpiła pojęcie kompetencji. To chyba nie jest wina scenarzystów, że ktoś weźmie „we have no shame” Shiv za wzór nie dostrzegając że przez 39 godzin dąży do autodestrukcji.
Mam alergię na formułę „dla kolegi pytam”. Mam wrażenie, że używają jej Głupi Ludzie Na Twitterze (właśnie ci tacy jakby najgłupsi). To ma być dowcipne czy co? Będę wycinać komcie z tą formułą, ale teraz litościwie jeden zostawiłem (wyciąwszy samą formułkę).
@junoxe
„Wpisałem „Sukcesja”. Pojawił się link do recenzji Staniszewskiej. ”
Z jakiegoś powodu ten system mnie nie lubi. Zrobiłem przecież to samo i dostałem tylko kilka tekstów typu „seriale których nie wolno przegapić”, ale żadnej recenzji.
@wo
„Zrobiłem przecież to samo i…”
No więc na pierwszym miejscu pojawiła się Staniszewska, ale pozostałe 804 linki są kompletnie lub prawie kompletnie z tyłka.
„Z jakiegoś powodu ten system mnie nie lubi”.
UX jest fatalny, bo z lupki kiedyś nie udało mi się Ciebie jako autora wyszukać. A jest przecież możliwość zapisać sobie Ciebie, jako autora, w zakładkach w Firefoxie. Więc w tę stronę Cię też nie lubi.
@waclaw
„Kto jeszcze pamięta inną przemowę – „Greed is good..”?”
Chyba chciałeś zapytać, kto jej nie może pamiętać (bo się narodził relatywnie niedawno)?
@recki w GW
Czytam już 4. reckę w GW, znowu Olga Suwalska. Tym razem streszcza wywiad z autorem serialu.
Tam nie ma ANI GRAMA info, o tym, że to parodia, komedia czy szydera. To wygląda jakby na poważnie relacjonowali dramat rodzinny i thriller biznesowy.
FFS. To może jest na poważnie ten serial. Tylko nikt nie wierzy, że tak może być i to MUSI byc komedia.
Chyba, że jest jakiś wywiad z twórcami w lengłydżu, gdzie wprost o tym piszą?
Przepraszam za triple post.
Sukcesję obejrzałem bez większych emocji, ale za to z nieodpartym wrażeniem, że żaden z tych rekinów biznesu nie dałby rady poprowadzić osiedlowej Żabki. A drugie wrażenie to takie, że jakby zmienić dekoracje, to równie dobrze mógłby to być serial o walce o fotel prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej w Opolu or compatible. Na ile to było zamierzone przez twórców, to chyba sie nie dowiem.
@Junoxe
To nie jest parodia ani szydera w sensie formalnym. Nie ma przerysowanych postaci ani nieprawdopodobnych zdarzeń. Wręcz przeciwnie, „powierzchnia” jest bardzo realistyczna. Widać, że twórcy poświęcili nieco wysiłku, żeby zachowanie i reakcje postaci były logiczne na tle emocjonalnym i psychologicznym.
Gdzieś tam, troszkę z tyłu, wyłania się warstwa komiczna, przy czym ten komizm ma charakter sytuacyjny. Podobnie jak w końcu zacznie niektórych bawić kolega o słomianym zapale, który ma siedemnasty pomysł na biznes w tym roku (pod warunkiem, że nie chce pożyczać kasy na swoje pomysły) nie zacząwszy porządnie poprzednich szesnastu – zwłaszcza gdy całkowicie sierioznie będzie reagował na podśmiechujki znajomych albo gdy będzie próbował gorliwie wzbudzić wśród nich entuzjazm – tak tu bawi niezauważana przez bohaterów hipokryzja i ogólny rozdźwięk między tym, co o sobie myślą, a do czego naprawdę się nadają, bo zgadzam się z przedpiścą, że sami, bez milionów i minionów, nie ogarnęliby prowadzenia średnio skomplikowanego biznesu.
Tak jak pisałem wyżej, nie każdemu taki typ komizmu musi pasować. Niemniej, właśnie przez ten emergentny komizm nie da się tego serialu sprowadzić do dramatu rodzinno-biznesowego.
@junoxe
„Chyba, że jest jakiś wywiad z twórcami w lengłydżu, gdzie wprost o tym piszą?”
A HASŁO W WIKIPEDII KOLEGI NIE PRZEKONA? „Succession is an American satirical dark comedy-drama television series”
@msqu
” nieodpartym wrażeniem, że żaden z tych rekinów biznesu nie dałby rady poprowadzić osiedlowej Żabki.”
Ależ oni sami to wiedzą! Jak to trafnie ujął jeden brat mówiąc do drugiego brata: „You couldn’t get a job in a burger joint let alone a Fortune 500 without some nepotism”
@Junoxe
„z lupki kiedyś nie udało mi się Ciebie jako autora wyszukać”
Jeśli chcesz wszystkie teksty WO, to wpisujesz w lupkę „orliński”, przechodzisz do strony wyszukiwarki, następnie w lewym panelu na dole rozwijasz listę autorów, wybierasz „Wojciech Orliński” (jest dwóch 🙂 i masz 1417 wyników, które możesz posortować, np. według dat, odfiltrować wg serwisu…
> jeden brat mówiąc do drugiego brata
To samo w rodzinie Pierce gdzie Mark robi sobie kolejne doktoraty, a Maxim zostaje sekretarzme stanu in spe prezydenta Connora.
OGJ tqlol tłbfbjnavr avr bcnełb fvę an Fuvi (n mbfgnłb cemrtenar cemlcnqxvrz) v tqlol avr jltneaęłn Xraqnyybjv n gnxżr avr gxjvłn j gbxflpmalz znłżrńfgjvr m jvrfmnxvrz an tneavghe m xgóertb cemlcnqxvrz mebovłn cermrfn – gb ebqmrńfgjb zbtłbol fbovr grenm xhcvć CTA.
❡
„Logan jest apodyktycznym ojcem, który obiecywał dzieciom role, ale nie daje im żadnej samodzielności, decyzyjności i mocy sprawczej. To nic szczególnego, a wręcz pospolite tortury”
Bo Logan to jest taka upper-classowa wersja Hectora Salamanki z uniwersum BB/BCS. Tyle że w przeciwieństwie do Hectora, Logan umie posługiwać się sztućcami.
@unikod
No wiesz pan co, komuś z krótszym falomierzem to bym wyciął komcia z takim spojlerem, ale zrobiłem podmiankę na ROT13 (i apeluję o to innych chcących się wdawać w szczegóły zakończenia).
Oczywiście masz rację – oni wszyscy w pierwszym odcinku przedstawiają swoje marzenia (Ken – zastąpić tatę, Roman & Connor – przestać być pośmiewiskiem, Shiv – naprawić media, Tom & Greg – dołączyć). I wszyscy je rujnują.
@dla kolegi…
Faktycznie, ten tekst po latach nieobecności raz czy dwa zauważylem na twitterze i to stamtąd pochodziła inspiracja. Mój bład.
My w Polsce też byśmy mogli mieć swoją Sukcesję. Przykład prawdziwy z prasy, tak sprzed 1-2 lat. Wielkopolska, wielka firma hurtowo-spożywcza, właściciel z okolic pierwszej setki najbogatszych. Syn zapragnął sprawdzić się w biznesie, chciał tworzyć gry komputerowe. Napatrzył się na Wiedźmina i stwierdził że on też tak chce. Ojciec sfinansował, więc syn zatrudnił najlepszych i wysoko opłacanych specjalistów. Zdążył przepalić 30 milionów (tak zapamiętałem, ale pewności nie mam, bo taka kwota wydaje się absurdalna), po czym okazało się że ojciec jednak potrzebuje kasy w swojej głównej działalności i zakręcił kurek. Oczywiście żadna gra AAA nie powstała.
Ten był lepszym ojcem niż Logan dla Kena, ale efekt końcowy taki sam. Robicie z Logana takiego złego ojca co nie dał się rozwinąć dzieciom, ale może po prostu Logan wiedział że to i tak skończy się porażką więc po co wyrzucać miliony. Rozkręcił wielki biznes od zera do miliardera, i przez te wszystkie lata na pewno zyskał umiejętność oceniania ludzi – czy się nadają na czy nie. Jego dzieci się nie nadawały.
@waclaw
„Robicie z Logana takiego złego ojca co nie dał się rozwinąć dzieciom, ale może po prostu Logan wiedział że to i tak skończy się porażką”
Absurdalne rozumowanie. Przecież oni się tacy nie urodzili, to on ich tak wychował – właśnie dlatego, że był złym ojcem.
„Jego dzieci się nie nadawały.”
Ale to jego wina.
@unikod
To co oni od Pierców kupowali w pierwszym odcinku jak nie PGN?
Przepraszam, tak bezwiednie dopisałem szczegóły jaki mógŁ być plan Shiv, pierwsza wersja była spoil free.
W S4E1 nie kupili tylko się tylko droczyli z ojcem.
Uszanowanie gospodarzowi i PT komentującym.
Pozwolę sobie nie zgodzić się z gospodarzem w kwestii „wszystko się im rozwala” w aspekcie dwóch postaci, z których jedna jest dla mnie najbardziej ohydna, nawet bardziej niż Roy i jego dzieci.
Bjr vaqljvqhhz nxheng ernyvmhwr pry olpvn cermrfrz…
@jakoś
Cemlwzhwr gę jvnqbzbść mr łmnzv j bpmnpu, ob gb cemrpvrż genafnxpwn glch „oęqmvrfm znybjnalz cermrfrz orm ernyarw jłnqml, nyr wn znz mn gb pnegr oynapur an jlehpunavr gjbwrw żbal”. Yhpnf cemrxnmhwr zh gb jcebfg. Gbz avr znemlł b cermrfhemr, znemlł b QBŁĄPMRAVH QB EBQMVAL (cbxnmhwr gb j cvrejfmlz bqpvaxh). Gb tb bqeóżavn bq ebqmrńfgjn, bav pupą cermrfhel, ba pupr glyxb olć wrqalz m avpu. Pmlyv bav bq cbpmągxh zvryv gb b pmlz znemlł, nyr bav m xbyrv znemlyv b glz, pb ba qbfgnł. Xnżqrzh avr gb an pmlz zh mnyrżnłb.
Dziękuję i przyjmuję – tak.
Oh, jak chciałabym rozwinąć to dalej, ale bez spoilerów nie potrafię. Czy przewidywane jest dopuszczenie spoilerów za jakiś czas?
Nie koncentrowałbym się na komediowości tego wielkiego serialu, on jest sagą, świetnie pokazującą losy totalnie przeciętnych ludzi, którzy dzięki urodzeniu w tej konkretnej rodzinie mają coś w rodzaju egzoszkieletu dającego im sto razy większy impakt, cokolwiek by robili (jedną z moich ulubionych scen jest ta, kiedy Kendall przygarnia bezdomnego Grega, bo chcąc kupić sobie apartament kupił z rozpędu cały budynek). Chcą przejść do historii, ale przecież obecnie miliarderów na świecie jest coś około 2500 sztuk, z czego nie znamy 99% nawet z nazwiska.
Jednocześnie – i to jest faktycznie 100% wina Logana – pozostają nawet koło 40. dzieciakami, licytującymi się, komu tata obiecał bycie jego następcą najpierw, a komu na końcu.
@nieszczerość
To, co Karolina mówi w ostatnim odcinku do potencjalnego szefa jest fantastycznie zredagowane, ani przecinka za dużo.
@wo
„A HASŁO W WIKIPEDII KOLEGI NIE PRZEKONA?”
No dobra, niech będzie.
@jakoś
„Czy przewidywane jest dopuszczenie spoilerów za jakiś czas?”
A co osobie przeszkadza w ROT13?
@wo i postaci Toma
Bqovrenz Gbzn wnxb anwoneqmvrw cbqłrtb pmłbjvrxn j frevnyh, ob j cemrpvjvrńfgjvr qb ebqmrńfgjn ba mqnwr fbovr fcenję mr fjbwrw cbqłbśpv, ab nyr mrtnexv fvę fnzr avr xhcvą. Gb wrqanx wrfg vaal cbmvbz avż avrhśjvnqbzvbar młb oęqąpr j cbmbfgnłlpu. Gnx, qyn mjnyavnalpu v zboobjnalpu cenpbjavxój gb avr zn żnqartb manpmravn, nyr qyn zbwrw bpral grw cbfgnpv whż gnx.
J glz xbagrxśpvr cbfgemrtnz wrtb puęć qbłąpmravn qb ebqmval wnxb centavravr olpvn obtnpmrz (tbysvnemrz, Ybatvarfvnemrz) xgóel avr zhfv fvę whż b avp znegjvć benm zn mncrjavbal FMNPHARX fjbwrw żbal (ab v cebyrgnevngh, xgóelz zbżr fbovr cbzvngnć).
Bfgngavn fpran, j xgóerw Fuvi, m telznfrz (v zbżr anjrg boemlqmravrz) nyr wrqanx cbqnwr zh eęxę, qyn zavr wrfg gnxvz flzobyvpmalz mjlpvęfgjrz Gbzn. Mnjfmr olł zavrw jnżalz, śzvrfmalz, cbzvngnalz v cbtneqmnalz zężrz póexv fmrsn – grenm wrfg fnzprz nysn. Va n tbbq byq snfuvbarq cngevnepuny jnl grenm Fuvi zh avr cbqfxbpml, ob ba wrfg j glz mjvąmxh jnżavrwfml, n Fuvil gb antyr glyxb żban cermrfn. Bfvątn jvęp fmnpharx ab v antyr gb BA WRFG ebqmvaą. (ob cemrpvrż Ebl’ój whż qr snpgb avr zn!*)
* J gnxv objvrz fcbfóo bqovrenz mnxbńpmravr frevnyh. Ebqmvaan svezn fcemrqnan n fnzb ebqmvan ebmflcnłn fvę an qboer. Pbxbyjvrx jltenł (zbżr cleehfbjb, zbżr avr qb xbńpn) glyxb bśyvmtłl, plavpmal, śjvnqbzvr cbqłl, rtbpragelpmal ohorx. Mhcrłavr cemrtenyv mnś jfmlfpl mjbyavrav v qeępmrav cenpbjavpl Jnlfgne Eblpb. Ob zbwr qbśjvnqpmravr wnxbś gnxbś fmrcpmr zv qb hpun, żr gnxv Gbz gb wrqanx oęqmvr tbefml fmrs avż Ybtna.
@Jakoś
Gb wnxvrś avrcbebmhzvravr – Gbz avr wrfg fnzprz nysn, ba wrfg glyxb bsvprerz jlxbanpmlz (rkrphgvir bssvpre), fłhżąplz cenjqmvjlz jłnqpbz, pmlyv glz, xgóeml znwą xncvgnł. Zngffba avrqjhmanpmavr qnwr zh gb qb mebmhzvravn j pmnfvr „ebmzbjl xjnyvsvxnplwarw”.
Anwoneqmvrw bśyvmłl wrfg bpmljvśpvr xhmla Tert, avr mnavrqohwąpl bxnmwv, żrol fcemrqnp fvę nofbyhgavr xnżqrzh v mn qbjbyavr ztyvfgą bovrgavpę xbemlśpv. Póż, zbżr gnxv ,hfv olć ybf aęqmnemn m crafwą 200x ebpmavr.
@”Bfgngavn fpran, j xgóerw Fuvi, m telznfrz (v zbżr anjrg boemlqmravrz) nyr wrqanx cbqnwr zh eęxę”
Cemrpvrż gb ban cebfvłn, żrol qb avrw jeópvł – n ba fvę bfgragnplwavr jnunł. V bpmljvśpvr tenł wrqabpmmrśavr an jfmlfgxvr sebagl, wnx jfmlfpl Eblbjvr (m jlwągxvrz Pbaaben, xgóel olł anjrg an gb molg znłb olfgel).
@sheik
Bpmljvśpvr, żr Gbz avr wrfg JNŻAL (wrfg żnłbfalz jnaanor, wrfg abjl „cenjqmvjl” cermrf) – nyr fgnł fvę jlfgnepmnwąpb jnżal, ol zóp fvę bfgragnplwavr jnunć, ol Fuvi zhfvnłn cbqxhyvć btba v cbfłhfmavr mn avz cbqążnć. J zbvz cemrxbanavh Gbz nxprcghwr (hjnżn jeępm mn fgna abeznyal), żr wrfg wnxvś gnz cermrf, xgóel oęqmvr avz tneqmvł, hcbxnemnł tb v avz cbzvngnł – ba qążl qb cngevnepunyarw cbmlpwv j fjbwrw ebqmvavr (j xgóerw qyn avrtb wrfg whż glyxb Fuvi).
@Greg
N qnw Cna fcbxów, oeee, pubqmąpn cb rxenavr qrsvavpwn fłbjn xnanyvn.
@Jakoś „fgnł fvę jlfgnepmnwąpb jnżal, ol zóp fvę bfgragnplwavr jnunć, ol Fuvi zhfvnłn cbqxhyvć btba v cbfłhfmavr mn avz cbqążnć.”
Cemrpvrż Fuvi avp avr zhfv, jcenqmvr Eblbjvr fgenpvyv xbagebyę anq xbaprearz, nyr qbfgnaą zvyvneql mn fjbwr hqmvnłl, jvęp zbżr fbovr ban bpvrenć łml pbqmvraavr vaalz cyvxvrz onaxabgój.
@bartol&embercadero
No nie wiem, chłopaki, to może pójdźcie sobie na parę dni gdzieś indziej? To jest jakby wasz problem, że jesteście niezainteresowani/znudzeni wyjątkowym serialem, osobiście jestem waszym niezainteresowaniem całkowicie niezainteresowany.
@jakoś
Bezspojlerowo: nie uważam, że Tom jest najobrzydliwszą postacią. Roman swoim faszyzmem wysoko tu ustawia poprzeczkę. A co do finału, to chyba pan go niedokladnie zrozumiał.
Gbz avr zn fmnaf an „cngevnepunyaą cbfgnję”. Fuvi anqny zn zvyvneql. Wrfg obtngn j frafvr qrsvavpwv Ebznan, „wronć mzvnaę xyvznglpmaą, cemrgejnz j Abjrw Mrynaqvv m nezvą anwrzavxój”. Gbz wrfg obtngl glyxb j frafvr gnxvz wnx Xney/Senax/Trevv, ab nyr gnxv olł whż bq hebqmravn. Avp avr mlfxnł cbmn svxplwalz glghłrz, xgóel fgenpv tql glyxb Yhxnf mzvrav mqnavr. N jltyąqnłb an gb, żr mzvrav wr tql glyxb avr oęqmvr zótł cbfhjnć Fuvi, jvęp wrfmpmr Gbz zhfv wą fgeępmlć, wrśyv pupr qnyrw olć „cermrfrz”.
Cbabjavr mjenpnz hjntę, żr ba zn ŁML J BPMNPU v avr fą gb łml fmpmęśpvn. Cebfmę zavr avr mzhfmnć qb ancvfnavn grtb cb enm xbyrwal.
@sheik
„No nie wiem, chłopaki, to może pójdźcie sobie na parę dni gdzieś indziej? ”
Ejno, przecież napisałem, że nie interesuje mnie serial, ale interesuje mnie Wasze zainteresowanie, bo jest dla mnie ciekawostką. Nie wiem co w tym było dla Ciebie niezrozumiałego. Bynajmniej się z Was nie nabijam, ludzie różne hople przecież mają. Ten jest akurat zabawny. A rotowanie przeszkadza mi w odbiorze.
@”A rotowanie przeszkadza mi w odbiorze.”
Jest mi z tego powodu serdecznie wszystko jedno. W kawiarni też fukasz na nieznajomych ludzi przy sąsiednim stoliku, bo nie dość jasno opowiadają jakąś historię? Jako niepłacąca za bilet publiczność nie masz niestety żadnych praw.
@mnf
„Bo Logan to jest taka upper-classowa wersja Hectora Salamanki z uniwersum BB/BCS. Tyle że w przeciwieństwie do Hectora, Logan umie posługiwać się sztućcami.”
Niewiele widzieliśmy interakcji Hectora z rodziną ale jego relacje z krewnymi wydają się zdrowsze niż relacje Logana z dziećmi. No i potrafił krewniaków wychować na kompetentnych we właściwym biznesie. Z postaci z popkultury bardziej pasowałoby porównanie Logana do Tywina z Gry o Tron.
@wo
Totalny offtop. Na fejsie zamieściłeś wpis, z którego wynika, że od decyzji na podstawie lex Tusk nie ma odwołania do sądu administracyjnego, bo w ustawie napisano, że decyzje są ostateczne. Otóż ostateczność decyzji jest rozumiana inaczej niż potocznie – w przypadku decyzji ostatecznej nie można już się odwołać do innego albo tego samego organu administracji i pozostaje tylko skarga do sądu. Sądy administracyjne zajmują się właściwie skargami jedynie na decyzje ostateczne i w takiej skardze można podnieść więcej niż tylko brak formalny. Ustawa jest wystarczająco barbarzyńska, przede wszystkim dlatego, że daje takie kompetencje jakiejkolwiek politycznej komisji ale nie musimy dopisywać jej wad.
@majowy „Sądy administracyjne zajmują się właściwie skargami jedynie na decyzje ostateczne i w takiej skardze można podnieść więcej niż tylko brak formalny.”
Nowy RPO, mimo że ogólnie potulny i bojaźliwy, zauważył, że wystarczy, w przypadku np. otrzymania grzywny za niestawienie się na przesłuchanie, zskarżyć już ten środek do sądu, żeby dostać od tegoż sądu – przy okazji – glejt, że komisja jest nielegalna.
No ale zaskarżenie wstrzymuje środek? Po wyborach to sąd sobie glejtować ich to już nie obchodzi.
Za to stary RPO wypromował w mi w feedzie parę tygodni temu doniosłe wydarzenie. Oto grupa ekspercka setki osobistości pracując setki dni i setki nocy nad programem „Umówmy się na Polskę” zaprezentowała książkę ze szczytu Varso Tower. W szerokim kontekście europejskim, bo patrząc z wysokości najwyższej iglicy Europy wyszło im że Polskę B najlepiej zostawić PiSowi zwiększając nierówności przez sformalizowanie rozbicia dzielnicowego (szczegółowo opracowane na 400 stronach tak aby nie naruszać jedności konstytucyjnej ale zróżnicować edukację czy kwotę 500+). Marek Belka natomiast jak wytrawny gracz przyćmił Beatę Szydło w awanturnictwie. Do obozu wzywającego do pokojowego realizmu z Rosją oprócz Macrona i Watersa dołączyły Chiny. A Tom pokazał praktyczną stronę umysłowości social climberów. To są ciężkie dni dla Awala.
@unikod „No ale zaskarżenie wstrzymuje środek? Po wyborach to sąd sobie glejtować ich to już nie obchodzi.”
Ale ustawa, będąc w oczywisty sposób dymiącą kupą łajna, i tak nie daje komisji prawa do zakazu hipotetycznemu Tuskowi kandydowania w wyborach.
@”Marek Belka natomiast jak wytrawny gracz przyćmił Beatę Szydło w awanturnictwie.”
Jak?
@wirus
„w takiej skardze można podnieść więcej niż tylko brak formalny.”
Dziękuję! Nie upieram się, ale skoro wiemy, że komisja ma działać w sposób tajny, czyli nie wiadomo na jakiej podstawie komuś zabroni pełnienia funkcji publicznych – to co właściwie może podnieść osoba objęta takim zakazem? Skoro nawet nie wiadomo na jakiej podstawie zapadła decyzja? Jak wtedy udowodnić niewinność? I co to właściwie da hipotetycznemu Tuskowi, że po 5 latach odzyska prawo do bycia posłem przez poprzednie 5 lat?
@wo (@sukcecja)
Qmvęxhwę mn bqcbjvrqź b Gbzvr.
Frevb qmvęxhwę qyngrtb, żr olłb zv cemlxeb, jlboenżnwąp fbovr, żr ba jltenł. Grenm mbfgnłb gb mnfgącvbar cemrm pnłxvrz zvłr qyn zavr fpunqraserhqr, żr wrqanx avr. Mebovł zv Cna qmvrń!
@embercadero
„Sukces to jak najdłuższa lista ludzi która może mnie pocałować w dupę. Period.”
Skoro dyksuja wygasła, to odniosę się do pierwszego komcia. Otóż to nieprawda. Właśnie im większa porażka, tym dłuższa ta lista. Pana Ziutka pod sklepem pocałować mogą już naprawdę wszyscy, jemu już na niczym nie zależy. Ja dopiero po pogodzeniu się ze swoją porażką jako dziennikarza poczułem, że w świecie mediów naprawdę wszyscy ale to wszyscy mnie mogą pocałować. I tak już nigdy nie będę ważny, nie dostanę żadnej nagrody, nie napiszę bestsellera, a więc mogę sobie pozwolić, żeby wszystkich medialnych golfistów mieć Naprawdę Gdzieś. Bloga mi przecież zabrać nie mogą.
„Niewiele widzieliśmy interakcji Hectora z rodziną ale jego relacje z krewnymi wydają się zdrowsze niż relacje Logana z dziećmi. No i potrafił krewniaków wychować na kompetentnych we właściwym biznesie.”
Trudno mi się zgodzić z tym zgodzić. Metody wychowawcze Hectora pokazuje scena, gdy podtapia jednego z kuzynów na oczach drugiego. Trudno też uznać Tuco za kompetentnego, skoro ten daje się zapuszkować, nadużywa dragów i jest na tyle nieobliczalny, że jego najlepszy kumpel chce się go pozbyć.
Jestem dopiero na początku Sukcesji, ale póki co analogia kol. mnf wydaje mi się słuszna.
@amanow
Ja też uważam, że ta analogia jest słuszna i odpiszę z umiarkowanym spojlerem:
bon frevnyr bcvfhwą uvfgbevę hcnqxh ebqmvaartb vzcrevhz, jebtb cemrwęgrtb cemrm xbaxherapwę – n cbjbqrz hcnqxh jłnśavr olłn jlpubjnjpmn vaqbyrapwn cngevnepul
@Amanow
„Trudno mi się zgodzić z tym zgodzić. Metody wychowawcze Hectora pokazuje scena, gdy podtapia jednego z kuzynów na oczach drugiego.”
Metody oczywiście były barbarzyńskie ale o ile dobrze pamiętam, Hector podtapiał kuzyna, żeby drugi mógł postawić się Hectorowi i uratować brata. Logan oczywiście podtapiałby Romana i zachęcał Kendalla, żeby się przyłączył.
„Trudno też uznać Tuco za kompetentnego, skoro ten daje się zapuszkować, nadużywa dragów i jest na tyle nieobliczalny, że jego najlepszy kumpel chce się go pozbyć.”
Ale przynajmniej zna swoje miejsce, nie walczy przeciwko rodzinie i do pewnego momentu jako tako wypełnia rolę enforcera na swoim turfie. W świecie Sukcesji myślałby o zostaniu CEO.
@wirus
„W świecie Sukcesji myślałby o zostaniu CEO.”
BB kończy się zagładą rodzinnego imperium Salamanków – spowodowanego między innymi tym, że tak jak Kena, nikt ich tak naprawdę nie lubił (zwłaszcza Tuco), a wszyscy potencjalni następcy mieli skłonności do autodestrukcji (zwłaszcza Tuco). Bezspojlerowo zastanówmy się, czy to przypomina Sukcesję czy nie.
@wo
BB skończyło się zagładą imperium Don Eladio, którego wasalami – nie rodziną – byli m.in. Salamancowie. Kiedy Fring rozwala Eladio i jego przybocznych, z Salamanców został tylko Hector, na co wpływ miały nie wewnątrz rodzinne relacje a to, że był przede wszystkim głupszy od Fringa i miał trochę pecha (Lalo coś tam nagrał ale nie zdążył pokazać Don Eladio a poza tym nikt nie spodziewa się Waltera White’a). Owszem, Salamancowie nie byli mistrzami dyplomacji – gdyby byli, ustrzeliliby Fringa – ale przecież wcale by nie wyszli lepiej, gdyby Tuco podgryzał Lalo, Lalo nienawidził Bliźniaków, Bliźniaki układali się z Fringiem a ponadto wszyscy rywalizowali o miłość i uwagę Hectora. Mój bottom line jest taki, że relacje między Salamankami były prawdopodobnie jednak zdrowsze niż między Royami i to nie przez błędy wychowawcze Hectora Salamancowie przegrali.
Przypomnijmy, ze rodzeństwo zamykało małego Romana w jakiejś klatce w ramach zabawy, a lodowata, niebecna matka (sama ironicznie się do własnego chłodu odwołująca) niespecjalnie interweniowała.
@wo
„Skoro dyksuja wygasła, to odniosę się do pierwszego komcia. Otóż to nieprawda. Właśnie im większa porażka, tym dłuższa ta lista. Pana Ziutka pod sklepem pocałować mogą już naprawdę wszyscy, jemu już na niczym nie zależy. Ja dopiero po pogodzeniu się ze swoją porażką jako dziennikarza poczułem, że w świecie mediów naprawdę wszyscy ale to wszyscy mnie mogą pocałować. I tak już nigdy nie będę ważny, nie dostanę żadnej nagrody, nie napiszę bestsellera, a więc mogę sobie pozwolić, żeby wszystkich medialnych golfistów mieć Naprawdę Gdzieś. Bloga mi przecież zabrać nie mogą.”
Nie kontynuowałbym ale zostałem wywołany. To co, sukces to dla ciebie sława splendor i willa na riwierze? Mnie to niepotrzebne i bardzo źle bym się z tym czuł, czułbym się nie na miejscu. Mam wystarczająco dużo pieniędzy, od dłuższego czasu robię to co lubię i z kim lubię. Niby pracuję w korpo ale w sumie dlatego że chce i tam też robię to co lubię, jakbym mi się znudziło to obejdę się bez tego. Kasy do końca życia powinno wystarczyć, nie sądzę bym dożył bardzo sędziwego wieku. Oczywiście zdecyowanie różnimy się charakterem, ja gdybym „napisał bestseller” to wydałbym go wyłącznie pod warunkiem anonimowości bo nie zniósłbym rozpoznawalności i konieczności spotykania z „fanami”. Zresztą mnóstwo rzeczy społecznych robię anonimowo albo przynajmniej nie staram się by ktokolwiek wiedział że to ja. Nie chcę „sławy”, wręcz przeciwnie. Mam fun że coś mi się udało zdziałać i służy ludziom ale nie potrzebuję by ktokolwiek kojarzył to z moim nazwiskiem. Dla mnie to jest sukces. Ale rozumiem że każdy ma swoje potrzeby.
@embercadero
„To co, sukces to dla ciebie sława splendor i willa na riwierze?”
Skąd mam wiedzieć! To dla mnie coś jak lot na Marsa.
@waclaw
„Przy okazji premiery „Wilka z Wall Street” rodzina bohatera zarzucała reżyserowi że nakręcił pochwałę jego stylu życia. ”
– „Świat według Kiepskich” też miał zdaniem twórcy być krytyką/wyśmianiem pewnego środowiska/trybu życia. Tak zawsze jest.
@❡
„wyszło im że Polskę B najlepiej zostawić PiSowi zwiększając nierówności przez sformalizowanie rozbicia dzielnicowego”
– Jeśli to takie sformalizowanie bez sformalizowania, po cichu, to w zasadzie bez zmian.
@sheik.yerbouti
„Ale ustawa, będąc w oczywisty sposób dymiącą kupą łajna, i tak nie daje komisji prawa do zakazu hipotetycznemu Tuskowi kandydowania w wyborach.”
– Nie ważne, kto kandyduje. Ważne, kto decyduje, kto wygrał. Zresztą, nawet gdyby w ogóle nigdy nie wyegzekwowano decyzji, to i tak mamy świetne „dziel i rządź”: część ludzi uzna, że nie warto na niego głosować (bo i tak nie będzie mógł objąć funkcji), część że jednak będzie mógł i że tym bardziej trzeba. Nie tylko odbierze jakieś głosy, ale jeszcze wydzieli wśród wyborców opozycyjnych dwie wrogie wobec siebie grupy.