Manifest przedwyborczy

Wpis wyborczy, żeby zdążyć przed ciszą: zrobiłem sobie „latarnika”, wyszło mi 82% zgodności z Razem. Te 18% niezgodności to raczej kwestia semantyki, np. inaczej odpowiedziałem na pytanie o euro.

Uważam, że Polska *kiedyś* powinna je przyjąć, no bo ogólnie jestem za Polską jaką jednym ze Zjednoczonych Stanów Europy. Jestem za europejską federację, która powinna mieć wspólną armię, walutę, dyplomację i nawet Federalne Biuro Śledcze.

To jasne, że *obecnie* euro jest źle skonstruowane. Wspólna waluta wymaga wspólnej polityki fiskalnej. Na pytanie odpowiemy więc inaczej gdy domyślnie założymy „w najbliższym czasie”, a inaczej gdy „docelowo”.

Poza tym jednak Razem pozostaje moją opcją. Nie zamierzam się kierować sondażami, bo albo nie uwzględniają tego, że większość ludzi i tak na te wybory nie pójdzie – albo podają nierealistyczną frekwencję rzędu 60%.

W poprzednich to było 23,8% (a przedtem 24,5% i 20,9%). Mogę od biedy uwierzyć w skok do 30%, ale na pewno nie do 60%.

W poprzednich wyborach oddano niewiele ponad 7 mln ważnych głosów. Jeden procent od tego to 70 tysięcy.

Z kolei w sondażu losują 1000 respondentów, z tego ok. 600 deklaruje chęć pójścia na wybory, a 300 pójdzie tak naprawdę. 1% od tego to 3 osoby.

Co za tym idzie, akurat w eurowyborach regularnie zdarzają są niespodzianki w okolicach 5%. To przecież tylko 350 tysięcy głosujących (albo 15 osób w sondażu).

Nie będę więc aż banować za samo tylko przyznawanie się do głosaowania na Wiosnę czy Koalicję – o ile oczywiście agitujący za tymi partiami nie będą tu nadużywać gościny! – ale argumentację sondażową uważam za matematycznie nietrafną.

Skoro o tym mowa: komentarze powołujące się na „d’Hondta” będą wylatywać, jeśli po nich będzie widać, że autor nie rozumie matematyki stojącej za tą ordynacją.

Głosuję na Razem, bo nie lubię polskich elit. Elity definiuję jako klasę wyższą + wyższą średnią; ludzi mających na coś wpływ, ludzi podejmujących decyzje (za komuny funkcjonowało pożyteczne słowo „decydent”, niestety wyszło z mody).

Pytanie „czy dziennikarze wliczają się do elity” jest dla mnie źle postawione. Niektórzy z pewnością, o ile poza byciem dziennikarzami mają też stanowiska menadżerskie / kierownicze, albo zarządzają własną marką jako celebryci.

Jajako drugorzędny felietonista i okazjonalny autor książek jestem po prostu średnią klasą średnią. Nie mam wpływu na nic.

Nie czuję się odpowiedzialny za obecny kształt kraju czy mediów, bo nie miałem nic do gadania. Tradycyjna riposta polskich Polyann, że „wyborcy tak zadecydowali” jest fałszywa – kluczowe decyzje w latach 1989-1991 podejmowała władza, która nawet nie udawała demokratycznej.

A kiedy już zbudowano zręby demokratycznego ładu (za symboliczny początek uważam konstytucję z 1997), znaleźliśmy się w sytuacji, w której TEORETYCZNIE każdy już mógł sobie założyć partię, gazetę czy telewizję, ale PRAKTYCZNIE musiał konkurować z elitami, które się zdążyły uwłaszczyć i pobudować niejedno imperium typu Srebrna. Elity wspięły się i kopnęły za sobą drabinę.

Ubocznym skutkiem jest to, że polska polityka to ciągle ten sam Tusk, Kaczyński, Niesiołowski, Wałęsa, Komorowski, Kwaśniewski i Piechociński, tylko w wirującym kadrylu zmiennych konfiguracji. Każdy każdego zdążył już w tym tańcu zdradzić i każdy każdemu przysięgał wieczystą przyjaźń.

Dziś głównym podziałem jest PO kontra PiS, kiedyś AWS kontra SLD, ale to ciągle ten sam taniec. Ci ludzie nie reprezentują nas, interesuje ich reprodukcja statusu.

Za najważniejszy problem dzisiejszej Polski uważam to, że decydenci zarabiający po trzydzieści tysięcy (i więcej) oczekują wiecznych wyrzeczeń od ludzi zarabiających trzy tysiące (i mniej). Gdy my o coś prosimy, to dla nas zawsze brak pieniędzy, które jakoś magicznie się odnajdują, gdy chodzi o podwyżki dla nich.

Na Zachodzie istnieją rozmaite mechanizmy zobowiązujące tych decydentów o uwzględnianie dobrostanu ich podwładnych. Układy zbiorowe, silne związki zawodowe, „pakty społeczne” zawierane pod egidą rządu uniemożliwiają im przesadzanie z wyzyskiem.

W Polsce rozmontowano wszystkie odpowiedniki tych mechanizmów (najstarsi górale pamiętają, że układy zbiorowe były częstym rozwiązaniem do 1996). Nie stworzono niczego w ich miejsce.

To nie jest kwestia „PO czy PiS” ani „sektor prywatny czy publiczny”. Po prostu takie państwo w latach 90. nam zbudowali (tak, Oni – nie My, a już z pewnością nie ja).

Partie kontrolowane przez obecne elity tego nigdy nie zmienią. Mogą więc dla mnie być najwyżej mniejszym złem (w tych wyborach szczęśliwie niekoniecznym).

Obserwuj RSS dla wpisu.

Skomentuj

121 komentarzy

  1. Zastanawiałem się czy nie dać szansy Biedroniowi, w końcu ma premię świeżości i jest całkiem znośny. To co mnie przekonało do Razem to sprawa energetyki (czyli atom) oraz zarzuty mobbingu w młodzieżówce partyjnej Wiosny.

    Nawet jeśli nie wejdą to nie będę wybierał fajnopolactwa wciskającego mi, że drugi czarnobyl jest możliwy.

  2. Ten Latarnik dość mało miarodajnie pokazuje poparcie specyficznie dla PiS, bo w paru przypadkach jej członkowie odpowiadali całkowicie przeciwnie do oficjalnej propagandy („UE powinna ograniczyć się do współpracy gospodarczej”, „UE powinna dążyć do przyjęcia Ukrainy”, „UE powinna podejmować działania służące ochronie praw autorskich w Internecie”).
    No i nie rozumiem, co wy wszyscy chcecie od tego Nordstreamu?

  3. Może i rozważałbym głosowanie na Razem, które znam od podszewki, ale wiosna w moim okręgu wyborczym (zachpom/lubuskie) oferuje znacznie lepsze listy niż Razem. Anita Kucharska-Dziedzic to sprawdzona lewaczka, a jej potencjalny mandat umocniłby lewą flankę w wiośnie.

  4. Razem ma taką skalę poparcia, że każde „wahnięcie” statystyczne do dla nich być albo nie być. Może uciułają te 5%, a może znowu dostaną 1,9%. Albo jak cztery lata temu 3,9%. Będzie u nich tydzień pełen napięcia.

    No, ale to nasze polskie poletko. Bardziej mnie martwią idący do Europarlamentu w innych częściach Europy nacjonaliści, na przykład Brexit Party w Wielkiej Brytanii, czy jak tam się nazwali.

  5. A ja zrobiłem sobie latarnika „europejskiego” ( https://euandi2019.eu ), dla Polski, i wyszło mi, że w układzie współrzędnych jestem na lewo i w górę od Razem. Po czym podałem te same odpowiedzi po niemiecku i się okazało, że z grubsza w miejscu w którym jestem jest SPD, ale jeszcze dalej w lewo i w górę są Zieloni (i Piraci, ale tu mam trochę wątpliwości). To tyle jak chodzi o domniemane lewactwo Razem.

    Natomiast Korwin jest daleko na prawo i w dół nawet od AfD i NPD. Ale to żadne zaskoczenie – bardziej zaskoczyło mnie położenie Die Linke, która w tym układzie wcale tak lewicowo nie wypadła.

  6. Mnie też wyszło w latarniku Razem, zdziwko nie dotarł, ale mam jedną uwagę: żebyśmy w końcu coś, kruca motyla bombowa noga, wygrali.

    Podpisując się z wywieszonym językiem pod (niemal) wszystkim, co napisałeś, Drogi Gospodarzu, mam już serdecznie dość „typowo polskich” porażek. Chciałbym, żebyś wkrótce mógł napisać o polskiej polityce to i żebyśmy wszyscy mieli tyle nadziei co oni: https://www.currentaffairs.org/2019/04/were-gonna-win/

    Sieg Heil Discordia!

  7. @cmos

    „To tyle jak chodzi o domniemane lewactwo Razem.”

    Ale ten układ współrzędnych nie przedstawia osi lewica/prawica, na litość, tam na lewo nieco niżej wychyla się też liberalizacja gospodarki. A stricte na lewo jest integracja europejska, która niekoniecznie musi przekładać się na lewactwo, bo nietrudno jest znaleźć lewaków zniesmaczonych neoliberalnym kursem EU, a zahaczyć można nawet o twardych lewackich eurosceptyków.

  8. Fuuuj, *zahaczyć. Idę się gdzieś zakopać ze wstydu.

    PS. Mi też wyszły Razemy na ponad 80% i też się rozminęliśmy w kwestii euro.

  9. Korekta obywatelska: Jestem za europejską federację => Jestem za europejską federacją.

  10. @cmos

    „To tyle jak chodzi o domniemane lewactwo Razem.”

    No, my też nie kryjemy, że zasadniczo to mamy szalenie umiarkowany program, zwłaszcza na tle zachodnich socdemów 😉

  11. Ja (jako były członek Razem) głosując w swoim okręgu (wrocławskim) głosowałbym na pewno na Razem, bo do wyboru miałbym osoby, które w 100% cenię i im ufam, ale głosując zza granicy na listy warszawskie jednak się nieco waham między kimś z listy Razem (których tamtejszy skład osobowy aż tak mnie nie zachwyca jak wrocławskich, żeby głosować z całkowitym entuzjazmem) a byłym członkiem Razem na liście Wiosny (będącym tam na lewym skrzydle), czyli Traczykiem. Ani jedna ani druga opcja mnie obecnie całkiem nie zachwyca, więc ostateczną decyzję podejmę zapewne w lokalu wyborczym.

  12. Ja będę głosował na niemiecką listę Demokratie in Europa, której lokomotywą jest Varoufakis, ale swój głos oddam na którąś z dwóch koleżanek z Razem na tej liście.

  13. ruskie były sto razy lepsze od tych gnoi co się nam zelitowały

  14. @Marek K.

    Marku, boty nigdy nie będą miały własnej partii, no niestety niestety.

  15. D’Hondt będzie kluczowy w następnych wyborach, bo przy obecnej równowadze sił między Prawicą a Nieprawicą każdy procencik pod progiem może zdecydować o tym, czy nie będziemy mieli w rządzie Roberta Winnickiego i Kai Godek. Dlatego ciągle mam cień nadziei na progresywno-lewicową koalicję (Biedroń nie powiedział nie w ostatniej Świątecznej), która mnie, i Polskę, uwolni od takiej diabelskiej alternatywy.

    A dobry wynik Razem w wyborach do PE może być akurat argumentem za taką koalicją.

  16. Ja sam zapisałem się do głosowania na Szwedzkie listy zanim zorientowałem się w poglądach na integrację europejską tutejszych partii i, przyznam, było to z mojej strony głupie. Najbliżej mi ideologicznie Vänsterpartiet jest dość mocno eurosceptyczne.
    Niemniej, liczę na ich dobry wynik – socjaldemokraci zdradzili klasę pracującą (a dyskurs klasowy jest tu na szczęście silny); teraz wraz z prawicą przepychają ograniczenie prawa do strajku na wzór niemal Polski. Mam nadzieję, że wyborcy im to zapamiętają.

  17. @ausir
    Z okręgu warszawskiego bardzo zaimponowała mi Urszula Kuczyńska. We wszystkich wypowiedziach i debatach (np. w tej o energetyce) RiGCz imponujący, nawet jak na wysoki standard Razem. Zdobyła mój głos.
    Z Wiosny w Warszawie startuje mój kolega z branży, bardzo sensowny człowiek (z 8.), ale jednak dużo bliżej mi do Razem, więc chędożyć sondaże.

  18. U mnie wyszło 92% zgodności z Razem, ale co ciekawe, jedyny punkt niezgody to pytanie o obcinanie funduszy z UE państwom łamiącym zasady praworządności. Ale podejrzewam, że tu komitet mógł udzielił odpowiedzi na „nie” aby nie dawać argumentów propagandzie (wszystkie udzieliły tej samej).

    Zaś co do elit – nasuwa się jedno pytanie. Czy problemu nie rozwiąże trwale dopiero biologia i dopiero gdy ci wszyscy którzy ustawili się w blokach startowych w 1989 wypadną z polityki – pojawi się faktyczna szansa na coś nowego czy nowe partie w parlamencie (Wiośnie nie wróżę sukcesu, chyba że jako przystawki do PO-KO) , czy jakiś pakt społeczny, cokolwiek?

  19. Problem w tym, że w Wielkopolsce na pierwszym miejscu Lewicy Razem jest właśnie typowy przedstawiciel elity. I owszem, można zagłosować na Annę Wachowską-Kucharską czy Paulinę Nowak ale nie zmienia to faktu że lista śmierdzi i trzeba mocno zatkać nos.

  20. @adiunkt „Czy problemu nie rozwiąże trwale dopiero biologia i dopiero gdy ci wszyscy którzy ustawili się w blokach startowych w 1989 wypadną z polityki – pojawi się faktyczna szansa na coś nowego czy nowe partie w parlamencie”

    Z jednej strony, za wszystkimi tymi starymi styropianami stoją szeregi młodszych nosicieli teczek, więc zmiana to w sumie niewielka.

    Z drugiej strony, spójrzmy na UK. Załóżmy, że ichni inwestygejszyn Brexit Party przez Electoral Comission nie zdoła zdezawuować tej inicjatywy (a raczej nie zdoła). Wezmą eurowybory. Co potem?

    Jestem może krótkowzroczny, ale nie widzę drogi wyjścia z kryzysu, widzę death spiral.

  21. @adiunkt
    „Zaś co do elit – nasuwa się jedno pytanie. Czy problemu nie rozwiąże trwale dopiero biologia ”

    Na pewno nie. Status klasowy jest z definicji dziedziczny (jeśli ktoś przez chwilę był bardzo bogaty, ale te pieniądze jakoś mu się rozeszły, to nigdy nie byl w klasie wyższej, był jak przedstawiciel klasy ludowej, który wygrał w lotto i wszystko przepił, jak bohaterowie tabloidów).

  22. @WO
    „Za najważniejszy problem dzisiejszej Polski uważam to, że decydenci zarabiający po trzydzieści tysięcy (i więcej) oczekują wiecznych wyrzeczeń od ludzi zarabiających trzy tysiące (i mniej).”

    Kilka uwag:

    – Mam wrażenie, że Twój powyższy szlagwort ma potencjał. Załączyłem go osobom, wobec których mam się za wpływacza. Wcześniej też agitowałem za „R”, między innymi wśród młodych studiujących w kraju i za granicą. Wobec niektórych użyłem argumentu, iż zarejestrowanie się na wybory w Polskiej Misji Katolickiej [1] i późniejsze zagłosowanie za świeckim państwem to polityczny performance, o którym będą opowiadać wnukom. Sam głosuję na „R” po prostu jako na surogat takiej lifestyle’owej socjaldemokracji, z którą się jest na dobre i na złe (jak być może pamiętacie, w wyborach samorządowych byłem raczej na złe).

    – Lewicowym polityczkom, które „wybrały skuteczność” startując z „Wiosny” wróżę marginalizację lub Cohn-Bendityzację (elityzację), która zresztą dla niektórych z nich będzie naturalnym procesem. Trudno mieć za złe akademiczkom z doktoratami, że chcą swoją lewicowość uprawiać w ładnych dekoracjach paneli dyskusyjnych w zaangażowanych teatrach, nie na pracowniczych protestach w centrach spedycyjnych. Jak wiele razy pisałem, lewica społeczna nie dopracowała się swojej atrakcyjnej estetyki, którą uwodziłaby wyborców, ale i którą zatrzymywałaby przy sobie ambitnych adeptów zawodu polityka.

    – Mimo to, i mimo średniego wyniku KE, PiS ogarnęła właśnie panika podobna do tej jaką widzieliśmy w kampanii Komorowskiego po pierwszej turze. Kaczyński w ciągu ostatnich kilku dni łaszący się do „gorszego sortu” (Kraków: „Zwracam się do tych, którzy nas nie popierają i nie wspierają…”), odcinający się od Morawieckiego („materiał do weryfikacji”), to jest pożar na całej linii. Co poszło nie tak? Zawiodła strategia straszenia dżendrem, zaordynowana na te wybory. Tomasz Sekielski mimowolnie stał się dla wielu PiSowskich wyborców owym wpuszczonym za próg lewicowcem, którego styl bycia, sposób wypowiadania się, domyślna historia życiowa rezonuje z domownikami. Nagle ich prawicowi „nasi” – politycy, biskupi, dziennikarze – stali się przy nim odrażający, głupawi i bez serca. Przed wyborami sejmowymi oczekuję w PiSie powrotu Szydło jako matki-uzdrowicielki.

    [1] https://pmk-hamburg.de/2331-komunikat-w-sprawie-glosowania-do-unii-europejskiej

  23. Zgodnie ze swoim przeświadczeniem, że w demokracji jedyny głos stracony to głos na tzw. mniejsze zło, zagłosuję na Razem+. Z tym że, oczywiście, nie na tego olkuskiego spryciulinę, co był w PZPR od 22. roku życia – na szczęście na liście jest więcej niż jedno nazwisko.

  24. Swoją drogą interesujący jest fakt, że KO nawet nie udzieliła odpowiedzi na pytania. Ciekaw jestem, czy to dlatego, że:
    – taki mają bajzel, że ktoś tam miał napisał, ale zapomniał, ale reszta mu zapomniała przypomnieć,
    – nie mają programu poza 'odsunać PiS od władzy’
    – mają taki bajzel programowy, że połowa jest za, a połowa przeciw, a jeszcze trzecie połowa sama nie wie, żeby przypadkiem się ksiądz dobrodziej nie obraził
    tak czy inaczej każdy wariant ich dyskwalifikuje.

  25. @awal
    „Mam wrażenie, że Twój powyższy szlagwort ma potencjał. ”

    BARDZO DZIĘKUJĘ! Wynika on z gorzkich doświadczeń jako działacza związkowego. To aż niesamowite, z jakim zaangażowaniem członkowie zarządu jak harpagany walczą o to, żeby odprawy dla zwalnianych były jak najniższe – a potem jak gdyby nigdy nic inkasują sute premie i wnioskują o dalsze podwyżki.

    I tak, trzy tysiące jako pensja dla dziennikarza, to wcale nie jest zjawisko niewystępujace w przyrodzie. Nawet brutto (bo netto to ho ho, jaka byłaby w niektórych redakcjach radość z podwyżki).

  26. @KE i brak odpowiedzi w latarniku.
    Oficjalna wersja KE jest zdaje się taka, że odpowiedzi „tak/nie” uniemożliwiały udzielenie precyzyjnych odpowiedzi.

    @Problem w tym, że w Wielkopolsce na pierwszym miejscu Lewicy Razem jest właśnie typowy przedstawiciel elity.
    Ano właśnie w Wielkopolsce lista Razem+ śmierdzi bardziej niż Wiosny. Nie ma tego komfortu, że rozważa się głosowanie na przedstawiciela opcji deklarującej wprowadzenie 500+ na każde dziecko, który przy okazji ostatniego głosowania nad tym w sejmie głosował akurat przeciw (z jakimś śmiesznawym wyjaśnieniem).

  27. @KE i brak odpowiedzi w latarniku.
    „Oficjalna wersja KE jest zdaje się taka, że odpowiedzi „tak/nie” uniemożliwiały udzielenie precyzyjnych odpowiedzi.”
    A, rozumiem – zabrakło opcji „oczywiście, zrobimy X, ale to nie jest odpowiedni moment(tm)”

  28. @WO

    „Co za tym idzie, akurat w eurowyborach regularnie zdarzają są niespodzianki w okolicach 5%. To przecież tylko 350 tysięcy głosujących (albo 15 osób w sondażu).”

    Niespotykany jak na gospodarza optymizm 😉 Spojrzałem z tej okazji na wiki na listę sondaży i wyniki z 2014. Jak policzyć średnią sondaży, to dla większości partii była niezłym wskaźnikiem uzyskanego wyniku. Na oko jedna partia wyraźnie przestrzeliła wynik (KNP), ale kolejna „niedostrzeliła” (cyrk im. Zbigniewa Ziobry). Więc na dwoje babka wróżyła. Do mnie osobiście przemawia to, że Razem ma fatalne wyniki w ostatnich miesiącach, tzn z 3+% średniej miesięcznej przeskoczyła na systematyczne 2+% (i to licząc kompletnie outlierowe sondaże, gdzie dostaje 4 czy 5 punktów). Wynik powyżej progu, przynajmniej w parlamentarnych, byłby sporym zaskoczeniem. W europejskich jest bardziej możliwy, jak pisze gospodarz, ale też nie wydaje mi się wielce prawdopodobny. Stawiam na jakieś 2 punkty z hakiem.

    Wydaje mi się, że Razem miało potencjał na bycie partią powyżej progu, ale powoli kończy się jej limit czasu. W Teorii Gier jest klasa gier koordynacyjnych, gdzie dwoje lub więcej graczy chce się spotkać w jednym z kliku możliwych miejsc — w takich grach są równowagi, gdzie każdy wybiera względnie gorszą lokację, bo spodziewa się, że wszyscy inni wybiorą właśnie ją. I tak dostajemy samo-spełniającą się przepowiednię. W wypadku wyborów, elektorat lewicowy ma kilka opcji gorszych i lepszych, ale typowy wyborca nie chce marnować głosu, więc ostatecznie może być tak, że wszyscy głosują na mniejsze zło, bo każdy się boi, że nikt nie zagłosuje na optymalną opcję. Trudno wyłamać się z tego zaklętego koła. IMHO te wybory to ostatnia szansa dla Razem, bo słaby wynik oznacza, że w październiku jeszcze więcej głosów przepłynie do Biedronia — stawka tamtych wyborów będzie w końcu większa.

    Jak gadam ze znajomymi spoza lewicowej bańki, to odnoszę wrażenie, że Wiosna chwyciła, a Razem nie, bo Wiosna — a w zasadzie Biedroń — od początku ma wizerunek sympatycznej, a Razem przeciwnie. Pukają się też w czoło, jak słyszą, że „Wiosna nie jest prawdziwą lewicą”.

  29. @lotgar
    „Wiosna — a w zasadzie Biedroń — od początku ma wizerunek sympatycznej”

    Bo Wiosna od początku ma poparcie paru wpływowych osób z mediów, a Razem wyłącznie pojedynczych sympatyków na szczeblu „koleś co se pisze słowniczek neologizmów”.

  30. Ale serio, gdzie są te „wpływowe osoby z mediów”? Bo mam wrażenie że kiedy Biedroń ogłosił że nie dołącza do KE, to poparcie jakie miał się skończyło.

    Za to nigdy nie przeczytałem tylu miłych słów o Razem od redaktorów Lisa i Szubartowicza jak przez ostatnie parę miesięcy.

  31. aha, chodziło o ten latarnik gdzie KE jest uwzględnione, nie ten polski gdzie nie raczyli odpowiedzieć.
    i jeszcze jedna kwestia – byłem na debacie kandydatów w Poznaniu – i jedyna wyraźna różnica to stosunek do wystąpienia Leszka Jażdżewskiego. tak w zasadzie głosy były niemal identyczne.

  32. Coś zniknął – nie wiem czemu pierwszy komentarz więc przekleje

    I z chęcią bym zagłosował na Razem. Ale w moim okręgu poznańskim na jedynce jest – bardzo sympatyczny skądinąd – pan Witkowski z Unii Pracy, który to tak samo wpisuje się w ten melanż AWS – SLD – PO – Nowoczesna – PIS – PSL, etc. Na dwójce jest Pani Anna Wachowska-Kucharska, którą kiedyś nawet wsparłem głosem w wyborach prezydenckich w Poznaniu. Niestety ostatni po tej akcji – http://poznan.wyborcza.pl/poznan/10,88284,24528074,anna-wachowska-kucharska-radny-sowa-dokonal-napasci-na-mnie.html – straciła moje zaufanie. #TeamSowa, plus takich aferek ma na koncie już kilka. Sprawa jest w toku, ale śmierdzi.

    No i żeby była jasność Kopacz i Miller jako jedynka i dwójka z KE to też jest mocno śmiech na sali. Tu mój szacunek ma pozycja 5, pan Michał Wawrykiewicz któremu kibicuje przy akcjach około Wolnych Sądów.

    Jest też Wiosna właśnie z panią Spurek na pierwszym miejscu, z która z powyższych mi ideologicznie najbliżej.

    Wychodzę z założenia żeby głosować przede wszystkim na człowieka, z drugiej strony głosowanie na dalsze pozycje to krzyk bezsilności i często dosłownie wspieranie pierwszych pozycji więc, sorry ale Razem odpada. Podobnie KE zresztą, choć KE odpada też z szeregu innych powodu. Wiosna to w moim wypadku to to legendarne „mniejsze zło”.

    Latarnik pokazuje mi jasno – Razem, Wiosna, długo długo nic, KE i PIS ex aequo, długo nic Kukizy, długo nic cyrk osobliwości. Ale wybór będzie cholernie trudny, choć wszystko wskazuje że jednak Wiosna, mimo chaosu wokół finansowania, mimo braku strategii geopolitycznej – a do chuja pana przecież to są wyboru do PE! Gdyby nie brak czasu to bym sobie migrował na dzień głosowania w inny region żeby oddać głos z czystym sumieniem.

    W Poznaniu kandydatów mamy bardzo słabych.

  33. @WO

    Razem miało od początku pod górę w mediach, ale nie oszukujmy się, to nie był jedyny problem. Jak obserwowałem partię z wewnątrz, istnieje dramatyczna różnica między elektoratem wymarzonym (mityczna klasa lutowa) a rzeczywistym (biedna pracująca klasa średnia, która nie lubi przymiotników „biedna pracująca”, bo ma wyższe wykształcenie). Stąd nieadekwatny przekaz, w dodatku z czasem zwyczajnie kiepskiej jakości (te memy z olbrzymią ilością tekstu i bez cienia humoru; teraz się trochę poprawiło).

    Biedroń miał zdecydowanie łatwiej, to fakt, bo stale był w telewizji jako „dyżurny polityk LGBT”. Ale wiedział też, komu i co mówić. Tak przynajmniej widzę to po znajomych spoza bańki, co wydają się potwierdzać sondaże.

    @Airborrel

    „Za to nigdy nie przeczytałem tylu miłych słów o Razem od redaktorów Lisa i Szubartowicza jak przez ostatnie parę miesięcy.”

    I dlatego średnie poparcie im od razu zeszło o cały punkt %

  34. @airborell
    „Ale serio, gdzie są te „wpływowe osoby z mediów”?”

    Szef domu mediowego. Lepiej mieć 1 takiego sojusznika, niż 10 felietonistów.

    „to poparcie jakie miał się skończyło.”

    Czego najlepszym dowodem jest totalny brak wywiadu z nim w ostatniej Świątecznej.

  35. [i]I dlatego średnie poparcie im od razu zeszło o cały punkt % [/i]

    No nie. Poparcie Razem zeszło w roku 2018 – praktycznie przez cały rok nie przekraczali 3%, a w wyborach sejmikowych mieli 1,6%. W tej chwili mamy raczej stabilizację z lekką tendencją wzrostową.

  36. Twardoch też na Razem, jak dzisiaj napisał w swoim stylu lekkiej pretensji.

  37. Przede wszystkim Biedroń ma kasę od momentu zero. Ma dużo kasy. Ma koordynatorów wojewódzkich na etatach, to są olbrzymie pieniądze. Zapewne ma też kasę na dużo innych rzeczy o których nie wiemy (np. sondaże). To się bardzo przekłada na obecność w mediach, organizację i mnóstwo innych rzeczy. A przyjazne media aplifikują ten efekt.

  38. OIMW Biedroń nie ma „koordynatorów wojewódzkich”, a okręgowi przed kampanią na etatach nie byli. Co nie zmienia faktu że środki na start partii miał.

  39. Wyszło mi podobnie jak Tobie – największa zgodność z Razem, nieco mniejsza z Wiosną. Ale i tak zagłosuję na Wiosnę. D’Hondt się w tych wyborach nie liczy, ale próg wyborczy jak najbardziej. Wiosna ma IMHO dużo większą szansę na to, by do parlamentu dostała się opcja „progresywna”. A potem to już naturalna ewolucja wypchnie ją na pozycje socjaldemokratyczne – w końcu sam taką ewolucję proponowałeś kiedyś jako drogę dla PO. Mam jednak nadzieję na niezły wynik Razem – gdzieś koło 3%. Z takim wynikiem koalicja Razem z Wiosną w wyborach stanie się realna. Wynik powyżej progu zachęcałby Razem do samobójczej próby pójscia w wyborach parlamentarnych samodzielnie.

  40. @WO

    Czyli pomijając wariant w którym Razem (lub coś podobnego) wygrywa wybory albo przynajmniej jest silnym partnerem w koalicji, to na zmianę w dobrym socjaldemokratycznym nie ma szans. Bo w końcu elity Zachodu zgodziły się na taką czy inną wersję „welfare state” w strachu przed przyjściem ze Wschodu rewolucji która dotychczasowe elity dosłownie zrówna z ziemią. A teraz? Chyba że zadziała strach przed tą podsycaną z Moskwy populistyczno – nacjonalistyczną, co w Polsce…no cóż, ten strach nie działa. Przynajmniej jeszcze.

    @Witold Rudnicki

    Nie sądzę aby Wiosna tak sama z siebie przeszła na te pozycje. Patrząc choćby na listy kandydatów, to sorry ale po prostu PO, tylko po prostu milsza. Bardziej uśmiechnięta. Z mniejszą szansą na żarty w stylu wąsatego wujaszka. I tyle.

  41. Gdyby Razem nigdy nie powstało, pewnie bym głosował na Wiosnę w ciemno. Ale moja sympatia do tej partii i (bardzo skromna ale jednak) działalność w niej trochę mi zmieniły świadomość. Wiosna od początku mi trąciła Petru i Palikotem – wejście z przytupem, ogłoszenie jako najnowszy mieszacz i zmieniacz polityki, a potem już w dół. Niestety od tamtej pory moja opinia raczej się nie poprawiła.

  42. @zefir Razem dostało subwencję, 3 miliony rocznie, może to nie są miliardy, ale nie jest to też partia bez funduszy. W dodatku miała 4 lata na przygotowanie się do wyborów, bez potrzeby szukania sponsorów, składek i zbiórek. 12 milionów na promocję partii w 4 lata to nie jest mało.

    @Mortimer29 Mariaż z UP ci nie przeszkadza? Dla mnie to przekreśliło resztki „nadziei” na Razem. Albo stoimy po stronie „milionów”, albo wystawiamy na jedynkę milionera który próbował eksmitować przykutego do łóżka staruszka na bruk, i sądził się z działaczami lokatorskimi którzy zatrzymali eksmisję. Trąci lewicą spod znaku dawnego SLD.

  43. Przyjacielskie ostrzeżenie: będą też wylatywały komentarze z serii „komunizm to piękne słowo”!

  44. @Witold Rudnicki
    „Ale i tak zagłosuję na Wiosnę. D’Hondt się w tych wyborach nie liczy, ale próg wyborczy jak najbardziej”

    Przykro mi, że tak piszesz, bo pewnie kilkaset tysięcy ludzi powie to samo: „blisko mi do Razem, ale się boję, że nie przekroczą progu, więc zagłosuję wbrew swoim poglądom”.

  45. Ciekawe jak zadziała ostatnia ofensywa Razem na jutubie, maja 2k subow i obok filmików z 200 wyświetlen pojawiły się filmiki z >100k wyświetleń

  46. @wo
    „blisko mi do Razem, ale się boję, że nie przekroczą progu, więc zagłosuję wbrew swoim poglądom”.

    Odniosłem wrażenie, że @Witold Rudnicki w swoim komciu proponuje makiawelizm jeszcze wyższego rzędu: „nie zagłosuję teraz na Razem, żeby nie mieli zbyt dobrego wyniku i żeby w żadnym razie nie przyszedł im do głowy samodzielny start w wyborach parlamentarnych – bo w efekcie chcę zwiększyć ich szanse w koalicji >Razem z Wiosną na Jesieni<".

    Mam podstawowy problem z tego typu kalkulacjami: mam wrażenie, że nasz przodujący ustrój chce mnie wkręcić w nieodpłatne wykonywanie po amatorsku kolejnego zajęcia (tym razem, nie wiem, jakiegoś politologa czy analityka wyborczego). Jeżeli zgadzam się na uczestniczenie w pewnym spektaklu, jakim jest demokracja parlamentarna, to po to, żeby odegrać przewidzianą dla mnie rolę wyborcy, tzn. oddać głos na kandydatkę, która najbardziej mi odpowiada. A nie – kombinować jak koń pod górę, żeby w efekcie tych zaawansowanych kombinacji weszli ci, co zawsze.

  47. @Witold Rudnicki
    „Ale i tak zagłosuję na Wiosnę. D’Hondt się w tych wyborach nie liczy, ale próg wyborczy jak najbardziej. Wiosna ma IMHO dużo większą szansę na to, by do parlamentu dostała się opcja „progresywna”.”

    Mógłbyś wyjaśnić swoje rozumowanie? Twój pojedynczy głos nie sprawi, że ktokolwiek przekroczy próg, albo nie przekroczy. Nawet jeśli namówisz sto osób, by głosowały tak jak Ty, sto głosów też nic nie zmieni.

  48. Przecież jakiekolwiek strategie mają sens, kiedy zarządzam oddziałem tysięcy wyborców, a nie jak mam jeden głos, który i tak nie zmienia wyniku w żadnej konfiguracji.

  49. Jako członek Razem (na papierze, bo chwilowo mieszkam w Szkocji i nic mi z tego) i głosujący za granicą mam dylemat – strasznie mnie wkurza Witkowski na liście wielkopolskiej, a na warszawskiej liście Wiosny jest jednak parę osób, które cenie (Traczyk, Płatek, JSW) i chciałbym żeby znaleźli się albo w europarlamencie, albo przynajmniej na liście Wiosny albo ewentualnej koalicji lewicowej do Sejmu. Przy Razem za to trzyma mnie mimo wszystko dobra lista warszawska, te wszystkie ciągle wyskakujące drobne aferki wokół Wiosny, wizja przyłożenia ręki do mandatu Smiszka, i w końcu jutrzejsza debata TVP, która daje szansę na #EfektZandberga 2.0 i (przy wyższym pułapie startu niż w 2015 r.) cień nadziei na 5,1%, a to zmieniłoby wszystko. Jak żyć?

  50. Dzień dobry wszystkim komcionautom. Nieśmiało spróbuję wytłumaczyć, dlaczego zagłosuję na KE. Otóż PE opiera się na konsensusie. Po najbliższych wyborach potrzeba konsensusu zwiększy się, bo do przepchnięcia czegokolwiek będą potrzebne głosy trzech głównych grup (EPP + ALDE + S&D), a nie tylko dwóch jak w obecnej kadencji (zaostrzy się tylko retoryka, bo prawdopodobnie dojdzie więcej eurosceptyków i krzykaczy à la Korwin). Dobry europoseł/posłanka to ktoś, kto potrafi skutecznie wypracowywać taki kompromis. Zatem powinna wiedzieć, jak robi się politykę w Brukseli oraz mieć wystarczająco mocną pozycję w swojej grupie politycznej (najlepiej w jednej z trzech największych), by dostać jedną z funkcji gwarantujących realny wpływ na podejmowane decyzje (sprawozdawca, koordynator, wice- i przewodniczący komisji). Trochę takich ludzi Polska ma w Brukseli i choć KE próbuje ich zastąpić kolegami Grzesia Schetyny, to jacyś się na listach jeszcze ostali. Zamierzam na nich głosować.

    Wbrew naiwnym apelom rozmaitych ngosów i „proeuropejskich” mediów w wyborach europejskich nie podejmujemy żadnych wiekopomnych decyzji o przyszłości Europy. Te będą wypadkową tego, co leży w szufladach Komisji i konfiguracji politycznej w Radzie. Możemy najwyżej wybrać fachowców, którzy wiedzą jak poruszać się w brukselskich realiach i będą potrafili podejmowane decyzje lekko zoptymalizować pod kątem Polski (tu uszczknąć procencik od jakiegoś targetu, tam dodać, przełożyć parę euro spod jednego nagłówka pod drugi itp.). Mówiąc krótko: w krajowych na Razem, w Europejskich na syte brukselskie kocury z PO.

  51. @hpach – ale PKW tę subwencję zaraz na początku uwaliła, i 12 milionów nagle wyparowało. Dzięki sprytnym manewrom prawnym sprawa jest ciągle w sądzie, więc kufer się powiększa, ale nie można było planować z tą kasą, trzeba było zakładać że to co dostaliśmy czyli niecały milion to wszystko.

    A organizowanie kosztuje. Jak Wiosna ma ludzi zatrudnianych przez Instytut Myśli Demokratycznej to jej spore koszty odpadają, bo robienie polityki po godzinach nie jest do uciągnięcia jak chce się to robić porządnie, niestety.

  52. @WO

    „Bo Wiosna od początku ma poparcie paru wpływowych osób z mediów, a Razem wyłącznie pojedynczych sympatyków…”

    „Czego najlepszym dowodem jest totalny brak wywiadu z nim [Biedroniem] w ostatniej Świątecznej.”

    Nie popadałbym w przesadę. O ile się nie mylę, było czterech polityków z którymi Wyborcza zrobiła pogłębione wywiady przed aktualnymi wyborami – takie z historią rodzinną, od niechcenia wspominanymi lekturami i fraternizującymi cwiszenrufami dziennikarki (Donaty Subbotko, w jednym przypadku zastąpionej przez Pacewicza). Owi politycy to Cimoszewicz, Zandberg, Biedroń i Schetyna. Dwu ostatnich zostało ustawionych na pole position w ostatni weekend, ale pozostałych dwóch też uwypuklono. Podobnego zaszczytu nie dostąpili np. Kosiniak-Kamysz, Lubnauer i inne gwiazdy opozycji. Establiszment medialny, tak jak cały establiszment III RP, rozumie że Schetyna jest ich „Leszkiem Millerem”, który zapewnia formacji spójność i perspektywę ochrony klasowych pozycji. Korpomanadżer Schetyna to krew z krwi i kość z kości polskiego korpomenadżera, ich osobowość, ich język, ich wspomnienia lat 80-tych i 90-tych, ich ówczesna determinacja żeby się wybić, teraz powoli przechodząca w pragnienie, aby bez wstrząsów dotrwać emerytury. Rozumie jednakże ów korporacyjny establiszment (przynajmniej jego mądrzejsze umysły), że ochrona ich interesów wymaga obecności na scenie również jakiegoś „Aleksandra Kwaśniewskiego” – kogoś miększego od nich samych, seksowniejszego, znajdującego porozumienie z widownią szukającą w polityce pozytywnego przekazu – nie samczego zaciskania zębów, lecz podnoszącego na duchu „między nami dobrze jest”. Casting na taką osobę aktualnie wygrywa Biedroń, lecz Zandberg miał również swoją (zmarnowaną) szansę. Gdyby wystartował w zeszłym roku w Warszawie i okazał się alternatywą dla dołującego w sondażach Trzaskowskiego, establiszment bez wahania skierowałby na niego reflektory. Teraz wciąż trzyma go w odwodzie, nie będąc pewnym Biedroniowskich kwalifikacji i intencji, oraz widząc zużycie Tuska, dawniejszego odtwórcy tej roli. W swoim czasie ewolucja establiszmentu dojdzie do punktu, w którym zrozumie on, iż ów demokratyczny lewicowy lider jakiego potrzebują, musi być nie tylko „ładny”, ale i dociążony wiarygodnością w obronie praw socjalnych. System demokratyczny obroni się przed populistycznym anty-systemem (PiSem i ultra-PiSem) jeżeli w obliczu spowolnienia gospodarczego cięcia dotykające tych z „trzydzieści” przyjdą przed cięciami dla tych z „trzy”, a twardą dyskusję na ten temat w ramach koalicyjnego rządu będzie prowadzić następca Schetyny z następcą Zandberga (Marceliną Zawiszą?) – co wpisuję do sztambucha zaglądającym tu establiszmentowcom.

    @retinger

    „syte brukselskie kocury z PO”

    Argumentacja zasadniczo słuszna, jednak ci z „R” którzy mają jakieś szanse na wejście do PE dają rękojmię celowania do tamtejszej pierwszej ligi i byliby choć zaczątkiem lewicowej kotwicy jakiej nasz kraj potrzebuje w Europie. Nie tylko o procenty targetów nam chodzi, lecz o posiadanie kogoś, kto na bazie bliskich kontaktów i partnerskiej współpracy będzie hamował pro-putinizm w eurolewicowych głowach.

  53. @Razem
    Co prawda jestem na Razem trochę obrażony za totalne olanie wyborów samorządowych w Gdyni, ale głosowałem na nich i wtedy, i wcześniej, i chyba teraz też to zrobię. Ponieważ jednak jestem na coraz głębszej emigracji wewnętrznej, nie mam pojęcia kto w Trójmieście jest na listach i w związku z tym nie wiem na kogo głosować.

    Podpowiecie na kogo z Razem warto w Trójmieście oddać głos?

  54. Przynajmniej w Poznaniu partia Razem strzeliła efektownego samobója wystawiając na liście p. Waldemara Witkowskiego – milionera, wieloletniego prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej (będąc na stanowisku nie powstrzymał eksmisji ciężko chorej lokatorki), pożyczkodawcy (5 mln zł) kontrowersyjnego biznesmena Krzysztofa S… W jakich kategoriach rozpatrywać taką kandydaturę?
    http://www.rozbrat.org/publicystyka/polityka/4659-niewiarygodny-triumwirat-ikonowicz-zandberg-witkowski

  55. @retinger
    „na syte brukselskie kocury z PO.”
    No to w Warszawie mamy przy tych założeniach do wyboru Danutę Hübner i Michała Boniego.
    And the winner is?..

  56. @awal
    „O ile się nie mylę, było czterech polityków z którymi Wyborcza zrobiła pogłębione wywiady przed aktualnymi wyborami”

    Ale akurat z dwoma w weekendowym wydaniu. Nie mów mi, że serio uważasz, że tak poza tym „poszło w środę” albo wręcz „poszło tylko online” temu dorównuje. Dla mnie w każdym razie jako dla autora to ma ogromne znaczenie, czy mi się uda przebić z danym tekstem do „Świątecznej”.

    „Casting na taką osobę aktualnie wygrywa Biedroń, lecz Zandberg miał również swoją (zmarnowaną) szansę.”

    No ale za to go właśnie lubię, że nie zamierza im obiecywać tego co oni by najbardziej chcieli usłyszeć – dalszego tolerowania śmieciówek, dalszego osłabiania prawa pracy, podatków de facto degresywnych. Więc cieszę się, że z nie nie skorzystał.

  57. @janekr
    „No to w Warszawie mamy przy tych założeniach do wyboru Danutę Hübner i Michała Boniego.
    And the winner is?..”

    Przebijam: mój okręg ma Jerzego „cztery reformy” Buzka (speaking of polskie elity polityczne).

  58. @poznaniak_europejczyk: nie „Partia Razem” strzeliła samobója, tylko koalicja. To są akurat konsekwencje tego że się idzie do wyborów w koalicji i koalicjanci niekoniecznie są tak sympatyczni jak byśmy chcieli.

  59. @WO

    „Nie mów mi, że serio uważasz, że tak poza tym „poszło w środę” albo wręcz „poszło tylko online” temu dorównuje. Dla mnie w każdym razie jako dla autora to ma ogromne znaczenie, czy mi się uda przebić z danym tekstem do „Świątecznej”.”

    Wszystkie te wywiady poszły w Magazynie Świątecznym (oraz online), z Cimoszewiczem w lutym, z Zandbergiem 30 marca.

    „No ale za to go właśnie lubię, że nie zamierza im obiecywać tego co oni by najbardziej chcieli usłyszeć”.

    Gdyby był ostatnią nadzieją anty-PiSu przeciw Jakiemu, nic nie musiałby im obiecywać. Wygrałyby, a następnie Wyborcza opisywałaby z wymuszoną życzliwością „lewicowy eksperyment” w Warszawie. Który nie byłby żadnym eksperymentem, lecz europejskim standardem (stolicami Europy rządzi lewica). Cóż, mam wrażenie że Zandberg okaże się Jonem Snow Partii „Razem” (skoro marksistowsko analizujesz Martina, ja Martinowsko podsumuję marksistę).

  60. @janekr @kmitko
    „No to w Warszawie mamy przy tych założeniach do wyboru Danutę Hübner i Michała Boniego.
    And the winner is?..”

    Doskonale zdaję sobie sprawę, że moje stanowisko łatwo jest zaatakować dyndając mi przed nosem jakimś nieapetycznym europosłem z PO rzekłszy: „To teraz się nim udław”. Bardziej konstruktywna krytyka polegałaby na podważeniu moich założeń lub wskazaniu alternatywnej logiki wyborczej, jak zrobił to awal przedstawiając długoterminową perspektywę (projekt socjalizacji europejskiej pro-putinowskiej lewicy). Nie twierdzę, że moja logika jest jedyną możliwą.

    I, choć pytanie było retoryczne, to wybrałbym Hübner. Przewodnicząca AFCO, była komisarz, bez (o ile mi wiadomo) różańca w kieszeni.

    @awal

    „Nie tylko o procenty targetów nam chodzi, lecz o posiadanie kogoś, kto na bazie bliskich kontaktów i partnerskiej współpracy będzie hamował pro-putinizm w eurolewicowych głowach.”

    Jak już wspomniałem wyżej, akceptuję argument. Oczywiście taka socjalizacja przebiegałaby zapewne dwukierunkowo, więc jestem sobie w stanie wyobrazić, że „R” w duchu przyjaźni nordycko-polskiej odpuszcza kwestię stosunków z Rosją, aby lepiej współpracować w sprawach dla nich ważniejszych (np. zalążki europejskiej polityki społecznej i środowisko).

  61. A powinno być, bo to naprawdę nie jest właściwy blog dla fanklubu dotychczasowych elit.

  62. @poznaniak_europejczyk
    „W jakich kategoriach rozpatrywać taką kandydaturę?”

    W bardzo prostych: „na tego pana nie głosujemy”.

  63. @fanklub
    Jeszcze się nie zdecydowałem, a *jeśli* zagłosuję na kogoś takiego, to z zaciśniętym nosem. Do fanklubu baaardzo daleko.

  64. Muszę przyznać, że akurat w tych wyborach nie za bardzo rozumiem kalkulacje pt. „byle nie zmarnować progu na partię, która nie przekroczy progu”. Stawką tych wyborów jest wybór naszych 52 przedstawicieli w PE. Wiemy z grubsza, że ok 40-42 zdobędą przedstawiciele KE i PIS. Jeśli nie chcemy na nich głosować, to stawką jest ile z pozostałych mandatów przypadnie Konfederacji, Kukizowi czy Wiośnie (i daj bóg Razem). Która opcja będzie mieć więcej mandatów (więcej głosów) ma znaczenie tylko symboliczne, układu sił w prawie ośmiuset osobowym parlamencie europejskim i tak to nie zmieni. To czy RaEm wprowadzi jednego-dwóch europosłów czy np. skończy tuż pod progiem znowu na znaczenie raczej symboliczne. Nie ważą się tu losy tego, kto będzie rządził krajem, regionem, miastem ani nawet Europą, bo tam nadal
    jednak najwięcej do powiedzenia ma komisja i rada, a te pojedyncze mandaty układu sił nie zmienią. Jeżeli są jedne wybory, w których można stosunkowo najbezpieczniej zagłosować zgodnie z sumieniem, nie martwiąc się o konsekwencje, to właśnie w wyborach do europarlamentu. Dlatego na Razem, a na jesieni się zobaczy.

  65. @WO Przykro mi, że tak piszesz, bo pewnie kilkaset tysięcy ludzi powie to samo: „blisko mi do Razem, ale się boję, że nie przekroczą progu, więc zagłosuję wbrew swoim poglądom”

    To nie jest tak. Moje poglądy nie są bardzo zbieżne ani z Razem ani z Wiosną. Trochę pomiędzy a trochę z boku. Więc stosuję optymalizację głosowania ważoną prawdopodobieństwem sukcesu. Moja wartość „zysku” mogę określić jako (Mandaty_zdobyte*zgodność_polityczna + Mandaty_stracone_przez_PiS)*prawdopodobieństwo_sukcesu.
    Ponieważ prawdopodobieństwo sukcesu dla Razem szacuję na bliskie zero (powiedzmy optymistycznie 20%) a prawdopodobieństwo sukcesu Wiosny na 99.9% więc wybór jest jasny.
    Przy okazji – oczywiście mój jeden głos nic nie znaczy. Podobnie jak żaden pojedynczy głos. Moje koszty w porównaniu z realnym wpływem są ogromne. W związku z tym skoro już je ponoszę, to chcę, żeby nie były stracone.

    @Wiosna to PO w cywilizowanym wydaniu.
    Być może to prawda. Ale jak zobaczą, że głosy centrum zbiera PO, to nie będzie wyboru – będą się musieli postarać o głosy z lewej. A nie mają u siebie wąsatych wujków z partyzantki, dla których lewica to ZUO. Liczę zresztą na szeroką koalicję „progresywną” – w której będzie i Razem.

  66. @Witold
    „Przy okazji – oczywiście mój jeden głos nic nie znaczy. Podobnie jak żaden pojedynczy głos. Moje koszty w porównaniu z realnym wpływem są ogromne. W związku z tym skoro już je ponoszę, to chcę, żeby nie były stracone.”

    Będą stracone – niezależnie od tego, na kogo zagłosujesz. Z tego co piszesz wynika, że jedynym racjonalnym wyjściem jest dla Ciebie zostać w domu. Pójście na wybory mogłoby mieć sens tylko wtedy, gdybyś miał cel inny niż wpłynięcie na wynik.

  67. To jest właśnie paradoks głosowania: koszty pójścia do lokalu są prawie zawsze wyższe niż spodziewany zysk po uwzględnieniu prawdopodobieństwa wpłynięcia na wynik. Zatem zazwyczaj bardziej się opłaca zostać w domu.

    Dlatego chyba każdy rozsądny głosujący traktuje to jako obowiązek albo coś w rodzaju rytuału, a nie wmawia sobie, że jego głos coś faktycznie zmieni. A wtedy rozkminianie zaawansowanych strategii po prostu nie ma sensu.

    Chyba, że ktoś faktycznie uważa to za keynesowski konkurs i bardzo chce być w grupie wygranych (ale czemu? przecież nie wypłacą nam za to nagród).

  68. @retinger
    „wybrałbym Hübner. Przewodnicząca AFCO, była komisarz, bez (o ile mi wiadomo) różańca w kieszeni.”

    W poprzednich wyborach do PE kierowałem się podobnymi kryteriami. Teraz jednak sądzę, że kompetentni technokraci w PE się owszem Polsce przydadzą (kilku bez wątpienia zdobędzie mandaty), jednak ważniejsze jest wprowadzenie tam polityków reprezentujących konkretne grupy społeczne i zawodowe oraz (lewicowe) projekty polityczne. Platformerscy technokraci w istocie od pewnego momentu reprezentują bardziej swoją osobistą markę oraz interes szeroko rozumianego europejskiego establiszmentu – a oprócz nich Koalicja Europejska, tak jak PiS, wyśle do Brukseli wielu bezużytecznych turystów politycznych. Natomiast z mandatów zdobytych przez Wiosnę i (oby choć symbolicznie) Razem spodziewam się dla polskiego wyborcy lepszego politycznego „Return on Equity” – postępu w osiąganiu bezpośrednio odczuwalnych i zrozumiałych celów socjalnych i regulacyjnych. Niektóre z tych celów mogą być konkretne i bieżące np. upraszczanie dostępu do rynku pracy (wciąż dalece nie „wspólnego”, gdy w grę wchodzą jakiekolwiek specjalne kwalifikacje zawodowe, powiedzmy fizjoterapeuty czy opiekunki przedszkolnej). Inne cele będą bardziej długookresowe – typu wyrównanie standardów opieki zdrowotnej. Jest wiele spraw, w których UE może zrobić więcej dla lewicowego wyborcy – i powinna to robić aby nie stać się łupem populistów (w Polsce zaś: by nie wypaść poza orbitę spraw istotnych i zrozumiałych).

  69. @syte brukselskie kocury
    O ile wierzę, że ludzie z PO, PSL i Nowoczesnej nie przejdą łatwo do PiSu, o tyle myślę, że nie mieliby problemu z członkostwem w Przystawce Gowina. Przecież Saryusz-Wolski to był modelowy platformerski technokrata. A wybory samorządowe pokazały, że PiS potrafi rekrutować.

    Wiosna chce być cywilizowaną partią centrową, więc życzę im szczęścia, ale w tych wyborach chcę głosować na lewicę.

    Razem od początku było nastawione na długi marsz – przecież liczyli na uzyskanie dotacji dopiero w tegorocznych wyborach. Będę na nich głosować, nawet jeśli znowu mieliby walczyć o 3%. Uważam, że jako jedyni próbują diagnozować najpoważniejsze wyzwania stojące przed Polską i Europą, więc dają w ogóle nadzieję na zajęcie się nimi. Reszta partii skupia się na jakiś idiotyzmach (za mało bozi w żarówkach; jesteśmy za demokracją, ale demonstrować mogą tylko uprzywilejowani; czy manewr Palikot/Petru zadziała, jak mam nazwisko na literę B).

  70. WTEM! Panicz Krzysztof (Pacewicz) w Wyborczej wywodzi, że prawo do wolnych wyborów jest luksusem, na który nie możemy sobie pozwolić. Zaprawdę, prawo Poego stosuje się nie tylko do prawicowej szurii.

  71. O Awalu wielce szanowny, czy po lekturze edytoriala Pacewicza jr podtrzymujesz tezę, że Razem nie spotyka się z wrogością mediów (a że akurat w sobotę były wywiady ze Schetyną i Biedroniem to detal)?

  72. Z całym szacunkiem dla „Rz”, wolałbym mieć endorsment książki od „GW”…

  73. @invino
    „„GW” też namawia na Razem (w bliskiej WO kategorii „Film”):”

    Przepraszam, ale nie mam siły tłumaczyć różnicy między edytorialem na drugiej stronie papieru (który z natury rzeczy jest „roma locuta” na papierze) z tym, że koleżankom z Co Jest Grane udało się wcisnąć notkę o Pameli do online’a.

  74. Ach, te marzenia klasy średniej:

    Za tym pustym stepem miasto jest ogromne,
    Dla nas dwojga tam zbuduję piękny dom…

    (w sumie można było się spodziewać – jeżeli jest jakiś song, z którego cytatu nie załapie WO, to właśnie ten)

  75. @awal
    „(w sumie można było się spodziewać – jeżeli jest jakiś song, z którego cytatu nie załapie WO, to właśnie ten)”

    W pokoleniu ludzi, którzy władają mym życiem, to zazwyczaj albo Wysocki, albo Okudżawa. Obaj skądinąd byliby zapewne bardzo zaskoczeni gdyby im ktoś powiedział, że będą kultowymi poetami dla klasy wyższej po upadku komunizmu.

  76. @t.herok & procyon
    Głosowanie zgodnie z przekonaniami kiedyś trenowali wyborcy Nadera w 2000 roku. W efekcie prezydentem został Bush. Świat byłby jednak dużo lepszym miejscem gdyby zacisnęli nosy i zagłosowali na zielonego milionera.
    Na szczęście większość wyborców _chce_ wpłynąć na wybory i nie głosuje na partię najmojszą, tylko na taką, która ma szanse wprowadzić w życie chociaż trochę miłego im programu. Ewentualnie głosuje na najmocniejszego przeciwnika partii przeciwnej.
    Dlatego w przeciwieństwie do gospodarza mam nadzieję, że zawiedzeni nieskutecznością wyborcy Razem zagłosują jednak na Wiosnę i dodadzą jej trochę punktów, które może przełożą się na jeden mandat więcej, zamiast pompować moralne zwycięstwo i uzyskanie przez Razem 4 procent zamiast 3 procent. Swoją drogą, jak czytam w linkowanym przez Awala wywiadzie, że PiS zrobił dla ludzi najwięcej, to zastanawiam się czy ja dobrze zrobiłem głosując poprzednio na partię gloszącą takie poglądy.

  77. @Witold i marnowanie głosów

    Porównywanie naszej ordynacji z systemem elektorskim to grube nadużycie.

  78. @Witold
    “Głosowanie zgodnie z przekonaniami kiedyś trenowali wyborcy Nadera w 2000 roku. W efekcie prezydentem został Bush. Świat byłby jednak dużo lepszym miejscem gdyby zacisnęli nosy i zagłosowali na zielonego milionera.”

    Po pierwsze, to mit (https://reason.com/2016/08/03/ralph-nader-did-not-hand-2000-election/). Po drugie, nawet gdyby, to Ty nie jesteś grupą wyborców Nadera, tylko pojedynczym Witoldem, dysponującym jednym głosem, który nic nie zmieni. Jeśli chcesz głosować po to, by wpłynąć na wynik, to powinieneś zostać w domu. A jak już znajdziesz się w lokalu wyborczym, to nie będzie miało znaczenia, czy zaznaczysz Wiosnę, Razem, czy Korwina.

    “Na szczęście większość wyborców _chce_ wpłynąć na wybory i nie głosuje na partię najmojszą, tylko na taką, która ma szanse wprowadzić w życie chociaż trochę miłego im programu. Ewentualnie głosuje na najmocniejszego przeciwnika partii przeciwnej.”

    To też nieprawda. Większość nie ma większego pojęcia, za czym głosuje. Weźmy Twój własny przykład: większość wyborców w 2000 nie wiedziała, że Gore jest od Busha bardziej proekologiczny, że chce wydać więcej na programy socjalne i że jest bardziej liberalny w kwestii aborcji. Ale nawet gdyby było tak, jak piszesz, to z czego ma wynikać to „na szczęście”? W których konkretnie wyborach głosowanie taktyczne mogłoby dać lepszy rezultat niż głosowanie w zgodzie z poglądami? W 2000 gdyby każdy zagłosowałby na kandydata “najmojszego”, to zapewne zdecydowanie wygrałby Nader.
    To właściwie dygresja – bo ja wcześniej nigdzie nie twierdziłem, że zawsze byłoby lepiej, gdyby nikt się nie łudził co do własnego wpływu na wynik wyborów, albo gdyby każdy zawsze głosował zgodnie ze swoimi poglądami, nie patrząc na sondaże. Ja tylko twierdziłem, że Twoja decyzja jest irracjonalna.

  79. @Witold
    „zamiast pompować moralne zwycięstwo i uzyskanie przez Razem 4 procent zamiast 3 procent”

    A ewentualne wprowadzenie dwojga reprezentantów do 751-osobowego ciała, którego funkcja jest w dużym zakresie ceremonialna, to byłoby jakie zwycięstwo, niemoralne? Jak już wskazywali dyskutanci przede mną, jedyną racjonalną decyzją dla osoby hołdującej fetyszowi „skuteczności” byłoby zostanie w dzień wyborów w domu. _Je refuse_.

  80. Na razie frekwencja jest bardzo dobra. Do godziny 12 poszło minimalnie mniej ludzi niż o tej samej godzinie w samorządowych i parlamentarnych 4 lata temu. PiS zmobilizował emerytów? Tak by wychodziło z tego co widziałem w punkcie wyborczym gdzie głosowałem na partię na w. Może rozruszano też opozycyjny elektorat? Było nie było całkiem możliwe, że będzie 40 procent.

  81. No i znaleźliśmy się właśnie w elitarnym gronie 1,3% wyborców 😉 hmm..

  82. @mariusz mateo
    „Coś zniknął – nie wiem czemu pierwszy komentarz więc przekleje”

    Ja wiem: automat antyspamowy ogólnie nie lubi linków. Awala też oznaczał jako spam (a ja zaglądam do tego katalogu z pewnym opóźńieniem).

  83. Szału nie ma, ale jest daleko do tragedii. Koalicja z koszmarnym liderem, bez pozytywnego programu i rywalizując w warunkach chamskiego kupowania głosów poradziła sobie zaskakująco dobrze. Uwalili głównie przez mobilizacje wyborców. Już po pierwszych danych, które pokazywały, że platformerskie województwa są na szarym końcu pod względem frekwencji wielu (słusznie) zwątpiło. Trzeba coś zrobić żeby w tych cholernych Wielkopolskich itp. ludzie ruszyli swoje cztery litery.

  84. Swoją drogą, po dzisiejszym wieczorze trudno mi sobie wyobrazić żeby ktoś poza Zandbergiem i jego starymi głosował na Razem. W koalicji z innymi ugrupowaniami zdobywają ponad procent poparcia. Nawet naczelny polski świr Korwin jest mniejszą lamą bo przynajmniej czasami go wybiorą.

  85. @Nankin
    Korwina nie wybrali. A ja nie mam problemu z głosowaniem na Razem w następnych wyborach, chociaż byłbym szczęśliwszy, gdyby tym razem dostali 3%.

    Moim zdaniem te wybory to kompletna porażka programu „ludzie powstrzymajcie PiS”. I dziwi mnie, że już są głosy, żeby tym razem program brzmiał „ludzie KONIECZNIE powstrzymajcie PiS”. Przy takiej zdolności do wyciągania wniosków Duda wygra w pierwszej turze.

  86. Szybkie reakcje:

    Jeżeli ma nie rządzić PiS, to Polska nie może sobie dłużej pozwalać na luksus nieposiadania silnej partii lewicowej skupionej na sprawach socjalnych. PO i jej przystawki nie mają oferty dla wyborcy socjalnego i oddaje to pole Kaczyńskiemu – co zobaczyli zarówno oni sami, jak i wspierający ich establiszment, w tym medialny.

    To jest szansa dla lewicy. Wielkomiejskie środowiska lewicowe są raczej zmobilizowane niż zdruzgotane porażką, a przy tym dość jasno zblatowane ponadpartyjnie (co było widać na wieczorze wyborczym KP). Przed wyborami sejmowymi, lewica jakoś się strukturalnie zracjonalizuje i uwypukli swoje mocne personalne punkty (kilka jest). Kluczowe jednak będzie, czy oni dotrą z informacją o sobie na wieś i do małych miast.

    W PiSie Kaczyński staje się takim samym niezbędnym zwornikiem obozu jakim był Tusk u początku drugiej kadencji (jest świadomość, że to on „zrobił wynik”). Morawiecki opuszcza delfinarium. Szydło na scenie w objęciach prezesa oficjalnie wraca do łask.

    W kampaniach i w wynikach prowadzonych w innych krajach objawił się zmobilizowany populus europejski, widzący Unię jako wspólne dobro i zagrożoną wartość: to była podstawa wejścia lub powrotu do gry partii proeuropejskich w Holandii, Włoszech, ale też na Słowacji czy w Rumunii. Centralnym, ponad-narodowym tematem stał się klimat: niemieckim Sekielskim był jutuber Rezo zarzucający politykom CDU bierność w sprawach klimatycznych (miliony odsłon, panika władzy), silne wyniki Zielonych w Niemczech i Francji dadzą temu tematowi priorytet w polityce europejskiej (a prowęglowemu PiSowi dalszą marginalizację). Oczywiście widać również siłę różnych kategorii eurosceptyków, jednak również i oni wypowiadają się w tonach mniej nacjonalistycznych a bardziej ekologicznych (np. chrońmy francuskie firmy, by „kupować lokalnie”). Z naszej polskiej perspektywy znaczy to tyle, że właściwie nie da się europejskiej polityki uprawiać poza jądrem Europy (będąc członkiem strefy euro) – nasze partie władzy i opozycji nie nawiązują kontaktu z tworzącą się w tym jądrze ponadnarodową sceną polityczną.

  87. Pozwolę sobie zauważyć, że 83% wyborców głosuje na różnego autoramentu prawicę. Ja wnioskuję z tego, że wyborcy polscy nie chcą lewicy jako siły reprezentującej interesy pracowników i przedstawiającej racjonalne pomysły na rozwiązanie realnych problemów społecznych.

    Nie potrafię ocenić, czy „lepsza” komunikacja (więcej plakatów, ulotek?) mogłaby przyciągnąć część wyborców do lewicy. Trudno mi jednak w to uwierzyć.

    Najbardziej męczy mnie, że bez „obrażania się na wyborców”, nie potrafię wytłumaczyć tego wyniku. IMHO lewica zrobiła wszystko, co trzeba było i co mogła zrobić. Nawet jeśli Razem dogadałoby się z Wiosną, to nie widzę jak mieliby uszczknąć coś z tych 83%.

  88. Partię lewicową skupioną na sprawach socjalnych Polska już ma. Od 4 lat rządzi i pewnie porządzi jeszcze 4 lata. Ma swoje pomysły na rozwiązywanie różnych problemów i nierozwiązywanie innych – cóż, demokracja to straszny ustrój.
    Nie powiem, żeby mi się podobały te wyniki, ale nie chciałbym być w tych niecałych 1,3%.

  89. „PO i jej przystawki nie mają oferty dla wyborcy socjalnego i oddaje to pole Kaczyńskiemu” Ci, którzy próbują dostają jeszcze gorszy łomot vide procent poparcia razem. To przegrana walka, rywalizujesz na tym samym polu z przeciwnikiem, który ma miliony, rozwinięte struktury, media i poparcie znacznej części duchowieństwa. To jak Mike Tyson vs listonosz Edziu. Zresztą myślenie typu „przekonamy mieszkańców Pierdziszewa i wygramy” to naiwny idealizm. W Polsce jak w każdej normalnej demokracji mamy pewne mechanizmy np. wszystko wskazuje na to, że PiS tak jak dawniej PO będzie rządził przez dwie kadencje, skończyły się czasy zmian rządu co 4 lata. Dopiero gdzieś w 2023, kiedy nastąpi naturalne zmęczenie dotychczasowymi władzami i nie będzie za bardzo czego obiecać, opozycja wróci na pierwsze miejsce.

  90. @steelman

    „Nie potrafię ocenić, czy „lepsza” komunikacja (więcej plakatów, ulotek?) mogłaby przyciągnąć część wyborców do lewicy.”

    Młoda lewica marząca o uczestnictwie we władzy musi być obecna w miastach nie-prezydenckich i na terenach wiejskich za pośrednictwem swoich rekrutowanych lokalnie ludzi. A do wszystkich wyborców docierać przez media z takimi ludzkimi historiami jak ta Marceliny Zawiszy o wychodzeniu z choroby nowotworowej w polskim szpitalu w sąsiedztwie innych pacjentów-dzieci, których status majątkowy determinował szanse wyzdrowienia. Na razie to raczej PO, choć po omacku, dociera czasem do socjalnego elektoratu, kiedy szczęśliwie trafi jej się polityk umiejący nawiązać z nim kontakt. Kamila Gasiuk-Pihowicz od dawna nie jest żadną sejmową „myszką”, lecz tą podziwianą zaradną ciocią na wiejskim weselu, ubraną zgodnie z kanonami weselnej mody, o której wie się, że Justynce załatwiła pracę w urzędzie a babci Halinie sanatorium. Wiele też można się nauczyć od starej SLD-owskiej lewicy w tym względzie. Okudżawa może i nie spodziewał się, że będzie bardem medialnych korpomenadżerów (pewnie by jednak nie protestował: „Sypnij grosza szczęściarzom i mnie w opiece swej miej…”). Tym bardziej jednak Miller, Cimoszewicz i Belka nie spodziewali się w PRL, że kiedyś na strasburskim bruku zanucą przy winie po wyczerpującej sesji w PE: „ZMP ach ZMP, gdzie dziewczyny dawne te, co reakcji w każdej akcji rwały kły?” Jednak zanucą, bo ich wyborca zawsze pod każdym szyldem widział w nich swojaków, na których projektował swoje obawy i oczekiwania.

  91. @Nankin77

    „Zresztą myślenie typu „przekonamy mieszkańców Pierdziszewa i wygramy” to naiwny idealizm.”

    Tak wysłowione myślenie o prowincji to nie idealizm, lecz arogancki paternalizm. Do prowincji muszą mówić wyrośli z niej ludzie, na spotkaniu pierwszym słowem i gestem sygnalizujący „jestem wasz”. W praktyce ludzie, którzy wyjechali z prowincji na studia, tam zetknęli się z lewicową polityką i obecnie są gotowi służyć za jej tłumaczy dla lokalnej społeczności.

  92. @Nawet jeśli Razem dogadałoby się z Wiosną, to nie widzę jak mieliby uszczknąć coś z tych 83%.
    93%. Poza tym myślę, że mają jakąś szansę wśród części młodych głosujących na konfederację czy kukiza. W tej grupie o zmianę zapatrywań jest jednak łatwiej. W znanym mi młodym BKŚie już kiełkuje chęć do pracy w trochę krótszym wymiarze czasu pracy tak na przykład.

    @Partię lewicową skupioną na sprawach socjalnych Polska już ma..
    I ta partia w swoich poczynaniach kieruje się myślą marksową, rawlsową czy może jakąś inną egalitarną? Tzn. ja przyznaję, że PiSowi w przeciwieństwie do środowiska KE nie rozprzęgły się zanadto definicje „interesu wyborców” i „interesu społecznego”, więc uzyskuje dobre wyniki. Ale rozrzucanie z helikoptera gotówki celowanej głównie w grupy wyborców, które rokują na oddanie głosu, to żaden socjal.

  93. @Awal Biały ale konflikt platformerskie miasta i pisowska wieś to istnieje tylko w Łódzkim. My mamy do czynienia z podziałami regionalnymi, wręcz z tymi z czasów zaborów. Zachodnia część kraju z miastami i wsiami głosuje na PO, wschodnia tak samo tylko na PiS. Wystarczy spojrzeć na wyniki na poziomie powiatów. Najlepiej to widać w Zachodniopomorskim, dawniej bastion Samoobrony, a teraz Platformy.

  94. @lolek teoretycznie masz rację, ale ludzie te pieniądze z helikoptera odbierają jako socjal i to ludzie głosują, a nie teoria.
    @awal ktoś już tu wyżej napisał, że Razem ma problem ze zdefiniowaniem swojego targetu. Niech spróbuje w wyborach samorządowych uzyskać jakiś realny wpływ na politykę w paru dużych miastach. Bo jak wyśle ludzi po studiach na prowincję, to dostaną najwyżej po twarzy, a nie nowe głosy wyborców. Sory. Taki mamy klimat.

  95. @Jacek Pryszcz
    Ale jacy ludzie? Niepełnosprawni, którzy protestowali i nic nie dostali? Nauczyciele, którzy ciągle zarabiają mniej niż płacą na saksach za zbiórkę szparagów? Gdzie ta lewicowość PiSu? W pomaganiu słabszym bardziej? Czy w misji niesienia kaganka oświaty? Równie dobrze można mówić, że lewicowi są neoliberałowie, bo sypią kasę banksterom.

  96. @Nankin77

    „Zachodnia część kraju z miastami i wsiami głosuje na PO, wschodnia tak samo tylko na PiS.”

    To nieprawda, na wschodzie kraju też przecież duże segmenty głosują nie-PiSowsko, różnica między PiS a nie-PiS jest tam często ledwo o kilka procent wyższa niż na zachodzie. Różnica ta przy tym skorelowana jest z częstością praktyk religijnych, a te – wg oficjalnych danych kościelnych – wyraźnie słabną np. w Lubelskiem w porównaniu z Podkarpackiem. Z drugiej strony wszędzie w kraju (także na zachodzie) silnym matecznikiem PiS są kilkudziesięciotysięczne miasta o historii dużego napływu ludności wiejskiej do pracy w przemyśle w czasie PRL – co w 3 RP niekoniecznie musiało się wiązać z historią gwałtownego upadku tego przemysłu, przeważnie jednak związane jest z poczuciem relatywnej socjalnej deklasacji wobec wielkich miast [1]. Zalecam ostrożniejsze poddawanie się „hipnotyzującej mocy map wyborczych” (Matyja) – one nadmiernie upraszczają rzeczywistość i wzmacniają proste „dwu-plemienne” postrzeganie Polski.

    „Bo jak wyśle ludzi po studiach na prowincję, to dostaną najwyżej po twarzy” – nie mówię o wysłanych na prowincję agitatorach, lecz o ludziach którzy w swoim dawnym (lub innym) małym mieście mieszkają, pracują, mają szerokie kontakty społeczne.

    [1] Więcej tu: https://krytykapolityczna.pl/multimedia/podcast/rafal-matyja-wybory-podcast/

  97. „To nieprawda, na wschodzie kraju też przecież duże segmenty głosują nie-PiSowsko” Tam gdzie mieszkają Białorusini i Litwini. Ja wiem, że nie jest to takie jednoznaczne, ale coś kurde jest na rzeczy skoro marsz równości w lublinie wywołuje intifadę, a na zachodzie przebiega to dużo spokojniej.
    „Zalecam ostrożniejsze poddawanie się „hipnotyzującej mocy map wyborczych” (Matyja)” Raczej nie zamierzam skoro potwierdzają je fakty, vide wojewoda Lubelski rozdaje nagrody za walkę z LGBT. Raczej trudne do wyobrażenia gdziekolwiek indziej.
    „lecz o ludziach którzy w swoim dawnym (lub innym) małym mieście mieszkają, pracują, mają szerokie kontakty społeczne.” Przecież lewica nie potrafi się przebić nawet wśród elektoratu wielkomiejskiego, a ty chcesz wykorzystać tradycyjny elektorat prawicy.

  98. @lolek jak ktoś ma „minimalną pensję” lub niewiele powyżej albo od wieków śmieciówkę za podobne stawki albo się trzyma swoich 3 ha na gospodarce i do tego ma 3 dzieciaków, to 500+ jest najbardziej konkretnym socjalem, jaki dostał, na jaki w sumie sprawiedliwie zasłużył i który bardzo poprawia jakość życia jego rodziny. Wiem, że to powinno wyglądać inaczej, że jak ktoś uczciwie pracuje, to nie powinien zależeć od takich transferów, ale to „inaczej” często nie działa (nie tylko w Polsce). To jest „wróbel w garści”.
    Jeśli dodatkowo inne rozwiązania, mniej zrozumiałe, są w pakiecie z tęczową aureolą i „masturbacją od przedszkola”, to „gołąb na dachu” jest podejrzany.

  99. @Nankin77
    „Tam gdzie mieszkają Białorusini i Litwini.”

    Tam anty-PiS wygrywa, ale przecież i gdzie indziej zdobywa min. 1/3 głosów. Te prościutkie jak cep mapy przedstawiające Polskę jako dwukolorowe monidło robią wiele szkody

    „coś kurde jest na rzeczy skoro marsz równości w lublinie wywołuje intifadę, a na zachodzie przebiega to dużo spokojniej”

    Jeszcze powiedzmy dziesięć lat temu zorganizowane środowiska LGBT w miastach, w końcu akademickich, takich jak Lublin czy Rzeszów to były pojedyncze osoby mające – tak jak lewica dziś – poczucie wątpliwego sensu swojej działalności. Jeżeli tam dziś wychodzi wielotysięczny marsz to owszem, coś jest na rzeczy – zmienia się społeczne postrzeganie tej kwestii. Lublin notabene to miasto najmądrzej chyba w Polsce podchodzące do swojej żydowskiej historii. Zajmująca się tym od wczesnych lat 90-tych instytucja: Teatr NN to bardziej miarodajna twarz lokalnych elit niż wojewoda – PiSowski nominat. Który jednak czyni wielkie szkody wizerunkowe, czego przykładem Twój wpis.

  100. @Jacek Pryszcz
    500+ nie było wycelowane w biednych rolników, tylko znacznie szerzej. Podobnie 13 emerytura. Słynny przypadek problemów 500plusa dla samotnych rodziców z jednym dzieckiem sugeruje, że biedni załapali się przypadkiem. Śmieciówkowicze też mają problemy z otrzymywaniem jakiejkolwiek emerytury, więc nie wiem jak tam wpłynie na nich ta trzynasta.

  101. @lolek 500+ to nie są co do zasady pieniądze dla biednych. Ten program był pomyślany po to, żeby RODZINY (nie żadne samotne matki) miały więcej dzieci. To trochę działa, ale żeby ocenić dokładnie skuteczność pod tym względem, potrzeba więcej czasu.
    Od strony sprawiedliwości społecznej to rzeczywiście było tak, że jak ktoś miał 3 dzieci płacił większe podatki za te dzieci (głównie VAT) i to raczej nie było sprawiedliwe. Jak dziecko nie zarabia, to nie powinno płacić podatku. 500+ ułomnie ale jednak jakoś ten problem łagodzi.
    Natomiast co z 500+ prawdopodobnie się udało, ku uciesze wielu, to że wielu naszych Januszy biznesu nie może spiąć swoich firm z biznesplanem opartym o śmieciówki i płacę minimalną. Bo ludzie mają wybór – nie muszą do nich iść do pracy, żeby nakarmić dzieciaki. To na pewno jest bardzo lewicowe.

  102. @”(nie żadne samotne matki)”
    No właśnie, nie są warte wsparcia osoby, które ratując życia własnych dzieci np. uciekły od alkoholika grożącego, że poderżnie tym dzieciom gardła, jeśli nie dostanie pieniędzy na kolejną flaszkę. Rzeczywiście „bardzo lewicowe”… Przy czym, ja tam nie jestem przeciwnikiem 500plusa. Na moje oko to najlepszy program społeczny, na jaki było tę partię stać. 500plus w szerokiej grupie się udało, bo dało pewną swobodę od ryzyka nagłej utraty całości dochodów (niedostępną programom socjalnym wymagającym przedstawiania kwitów o zarobkach z zeszłego roku lub sprzed dwóch lat, jak np. becikowemu w wykonaniu PO). Nie jest mi żal januszowatych mobberów, którzy na tym żerowali i jako pierwsi się o tym przekonali. Ja tylko protestuję przeciw nazywaniu PiSu partią lewicową.

  103. @lolek jeśli chodzi o lewicowość PiSu, to kwestia definicji. Przy tak dużych transferach dla jednak biedniejszej części społeczeństwa to są socjalną lewicą i nic w ich miejsce nie wejdzie co najmniej do kolejnych po 2019 roku wyborów parlamentarnych.
    Specyfiką tej partii jest to, że trudne problemy rozwiązują w prostacki sposób (są biedne dzieci -> dajemy wszystkim dzieciom, gimnazja mają problemy -> rozwalamy gimnazja) lub wcale (nauczyciele). Ale wartość transferów oraz poparcie raczej tej uboższej części społeczeństwa pozwala zaliczyć ich do socjalnej lewicy.

  104. @Jacek Pryszcz

    No kiedy właśnie chodzi o to, że 500+ nie miało być socjalnym rozwiązaniem problemu biednych dzieci tylko konserwatywną zachęta do dzietności. Socjal im wyszedł z tego zupełnym przypadkiem (i dobrze, że wyszedł), właśnie dlatego nie są lewicą.

  105. @@lolek jeśli chodzi o lewicowość PiSu, to kwestia definicji.
    PiS nie spełnia żadnej. Nawet do szerokiego nurtu progresywnego się go nie da zaliczyć. Sam też się identyfikuje jako prawica (zjednoczona). Transfery skierowane w większej części do biedniejszej części społeczeństwa wynikają ze struktury dochodów – większa część społeczeństwa po prostu jest biedniejsza. Oddajmy PiSowi, że zrozumiał, że w demokracji znaczenie ma opinia większości, więc wykonał w kierunku większości pewne gesty. Wykonał nawet pewne gesty w kierunku tych najbiedniejszych (wyższa kwota wolna od podatku), ale to powiedzmy sobie powinien być standard w każdym państwie, które szanuje swoich obywateli. Poza tym mamy mniej lub bardziej otwarte gnębienie słabszych (gejów, a szczególnie nie mających prawa głosu uchodźców), utrzymywanie przywilejów silniejszych (kościół, niski CIT, itd.) i budowę własnej oligarchii. Zero lewicowości. Liberalizmu też tym nie ma, chociaż złośliwie można by się go doszukiwać, bo np. „obniżka podatków”.

  106. @Jacek Pryszcz
    500+ nie jest programem lewicowym. Tak naprawdę jest to dotowanie Janusza Biznesu, który dzięki temu dalej może płacić swoim pracownikom po 3000, a potem sobie kupić Lamborghini. To samo w USA z „food stamps”, to dotowanie korporacji, które płacą stawki poniżej głodowych – a nie redystrybucja socjalna.

    Rozumiem racje obywatela, który woli to niż nic, ale działanie lewicowe polegałoby na zabraniu Januszowi i redystrybucji.

  107. Na tym oficjalnie zamykam tę dyskusję, ewentualne dalsze uwagi proszę już pod odpowiednią notką – dedykowaną jak obsługa Intercity.

  108. @Nankin77

    „Przecież lewica nie potrafi się przebić nawet wśród elektoratu wielkomiejskiego, a ty chcesz wykorzystać tradycyjny elektorat prawicy.”

    „Tradycyjny” to on jest tylko z perspektywy osób, którym wydaje się, że nacjonalizmy są naturalne i odwieczne. W tej chwili owszem, prawica całkiem nieźle manewruje wśród klasy ludowej (i przedstawicieli ludowych również ma), ale nie zawsze tak było i nie zawsze tak będzie, patrzenie na to, jak na coś naturalnego jest dużym błędem.

  109. @wo

    Aj, kajam się. Zerknąłem tylko po skosie, czy ktoś się niżej do tradycyjności odniósł i nie zauważyłem czerwonego światła.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.