Soooo twenty twenty


W mojej bańce fejsbukowej film „Don’t Look Up” jest lekturą obowiązkową. Podobnie to powinno wyglądać w bańce blogokomentatorskiej – zapraszam do wyrażania opinii.

Moim znajomi są skrajnie podzieleni w opiniach. Wszyscy zgadzają się z ogólnym przesłaniem filmu (jakby ktoś się nie zgadzał, to bym przecież odziomał), ale niektórych razi jego nachalna dydaktyczność.

Rzeczywiście, tu nie ma niuansów. Przesłanie jest podane na tacy, bez żadnego „tak ale”.

Z drugiej strony, jakie tu mają być niuanse? To przesłanie wyrażone jest nawet w piosence z filmu, duetu Ariana Grande & Kid Cudi: „get your head out of your ass / listen to the goddamn qualified scientists (…) 'Cause you’re about to die soon everybody”.

Byłoby zabawne, gdyby to zabrzmiało na zatłoczonym densflorze jednej z nadchodących imprez z serii „Sylwester z Omikronem”. „And you can act like everything is alright /
But this is probably happening in real time”.

Myślę, że dla moich niezadowolonych znajomych to był po prostu pierwszy kontakt z żartami Adama McKaya. Ci, którym nie podobało się „Don’t Look Up”, to zarazem zazwyczaj ci, którzy ekscytują się nowym tłumaczeniem „Ulissesa” albo oglądają pięciogodzinny film Paolo Sorrentino „Schnięcie farby w prowincjonalnym włoskim kościółku w latach sześćdziesiątych”.

Zachwycałem się przed laty filmem „Big Short”, w którym publicystyczne przesłanie na temat kryzysu finansowego również wyrażali sławni ludzie w roli samych siebie albo parodii samych siebie, w tym niezapomniana „Margot Robbie w wannie dla przyciągnięcia uwagi”. Gwiazdorska obsada „Don’t Look Up” robi w gruncie rzeczy to samo.

Mam tylko dwie krytyczne uwagi. Miażdżąca ocena mediów jest tu bardzo zabawnie pokazana, ale jednak przesadzona.
W filmie mamy z bliska pokazane dwie redakcje. To gazeta „New York Herald”, parodia „New York Timesa”, oraz generyczna telewizja śniadaniowa.

Nie umiem ocenić trafności tej drugiej parodii, bo ani nigdy w takim miejscu nie pracowałem, ani tego nie oglądam. Gazetę działającym w modelu subskrypcyjnym pokazano tu jako typową portalozę, a to już budzi mój sprzeciw.

Lubię pesymistyczny sarkazm, sam więc czasem rzucam tekstami typu „co za różnica, klikalność czy prenumerowalność”. Ale różnica z całą pewnością jest.

Użyję własnego przykładu. Miałem niedawno trochę klikalnych tekstów, zauważyli to nawet PT Komcionauci.

Jednocześnie tekstem, który najwyżej był oceniany według parametrów prenumeratowych (to kombinacja „ile osób kupiło prenumeratę by przeczytać” oraz „ilu prenumeratorów przeczytało), był długaśny esej o superstrunach na podstawie książki Michio Kaku. Którą skądinąd polecam.

Z mediami nie jest więc dobrze, ale nie jest też AŻ TAK źle, jak ten film sugeruje. W prawdziwym świecie bohaterowie znaleźliby medium, które potraktowałoby ten temat na serio.

Po drugie, przesłanie filmu dotyczy roku 2020. Meryl Streep i Jonah Hill parodiują Trumpa i Trumpiątka. Świetnie im to wychodzi, ale przecież dziś Ameryką rządzi kto inny.

Śmiejac się (przez łzy) z tamtych afer nie zauważamy tego, że dziś na przykład Trump alienuje swoich dawnych wyznawców, mówiąc o skuteczności szczepionek. Podobne problemy ma dziś prawica w Polsce.

Antyszczepionkowców nie ma może na lewicy, ale są w Antypisie. Układa nam się więc nowy podział. To już nie jest takie proste, że lewica mówi językiem nauki, a prawica językiem Alexa Jonesa.

Z tego nowego podziału wynikają nowe wyzwania i nowe sytuacje komiczne. Trump wygwizdany przez swoich zwolenników! Kaczyński, który nagle łagodnieje i nie chce niepotrzebnych restrykcji!

Pośmiałbym się z tego, a nie z wyzwań roku 2020. Te już ośmieszył netfiksowy paradokument „Death to 2020”. Sprzed roku, a jakby z innej epoki.

PS. Komentarze antyszczepionkowców są jak zwykle mile widziane, ale na zasadzie kulturalnego pytania i pokornej akceptacji odpowiedzi od osób bardziej kumatych. Komentarze odsyłające do filmików na jutubie będą wycinane bez dania racji.

Opublikowano wPop
Obserwuj RSS dla wpisu.

Skomentuj

148 komentarzy

  1. Ale Sorrentino to Ty szanuj! Ładne i niezbyt ubrane kobiety występują przecież w dosłownie każdym znanym mi jego filmie czy serialu. A jeśli już nawet w kadrze schnie farba, to kompozycja tego kadru jest znakomita.

  2. „generyczna telewizja śniadaniowa.”

    Amerykańskie media donoszą że zupełnie nie generyczna tylko konkretnie MSNBC a Cate Blanchett cudownie udaje bardzo konkretną prowadzącą.

    A teraz pomyślmy jak bardzo ten film byłby jeszcze bardziej aktualny gdyby Trump wygrał z Bidenem co nie było w końcu takie niemożliwe. Zresztą: widziałem gdzieś nazwisko konkretnego zawodnika którego zupełnie wprost parodiuje Jonah Hill (na tyle wprost że amerykanin interesujący się polityką, a raczej do takich film ten jest kierowany, natychmiast wie o kogo chodzi). Niestety nie zapamiętałem.

  3. KO: W „mój pierwszy kontakt z żartami Adama McKaya” pierwsze słowo to pomyłka.

  4. Boję się, że się boję to obejrzeć.
    „Los Olvidados” albo „Idź i patrz” pozostawiały jakąś śladową nadzieję. Po tym filmie należy się konsekwentnie powiesić, jak (według anegdoty) Ian Curtis po obejrzeniu „Stroszka”.

  5. @wo
    „nie zauważamy tego, że dziś na przykład Trump alienuje swoich dawnych wyznawców, mówiąc o skuteczności szczepionek”

    On wcale nie jest tutaj niekonsekwentny, bo wcześniej dopieszczał szurię chyba nie negowaniem skuteczności szczepionek, ale podkreślaniem indywidualnego prawa wyboru („nie będziemy nikogo zmuszać do szczepień/noszenia maseczek/siedzenia w domu”), dając ludziom iluzję sprawczości. Przecież jasne i stanowcze potępienie szczepionek nie opłaciłoby mu się politycznie. OIDP, on nigdy nie powiedział wprost „szczepionki są nieskuteczne/niebezpieczne, nie szczepcie się!”, tylko mówił o Wolności (w Stanach to nośne hasło) – a więc szuria była wspierana nie wprost tylko pośrednio (tak samo jak nigdy oficjalnie nie poparł Ku Klux Klanu, tylko wyrażał poparcie dla naszej dzielnej policji broniącej praworządnych obywateli przed tłuszczą z BLM). To ważne rozróżnienie, bo on dzięki temu może się obronić przed każdym zarzutem, mówiąc „ja ich nie poparłem!”, „pokaż mi gdzie tak powiedziałem!”.

    „Podobne problemy ma dziś prawica w Polsce”

    Mainstream raczej zgadza się co do tego, że szczepionki są skuteczne i że z zarazą należy walczyć. Różnica polega na doborze środków – PiS z jednej strony chętnie wprowadziłby ostry reżim sanitarny (i słusznie!), ale z drugiej obawia się, że po prawej stronie wyrośnie mu konkurencja. Z kalkulacji politycznej i jakichś sondaży wynikło im pewnie, że lepiej jest lawirować (bo w przeciwnym wypadku mogliby skończyć tak jak z sympatycznym skądinąd projektem „Piątka Dla Zwierząt”).

    „Antyszczepionkowców nie ma może na lewicy, ale są w Antypisie. Układa nam się więc nowy podział. To już nie jest takie proste, że lewica mówi językiem nauki, a prawica językiem Alexa Jonesa”

    Może doprecyzujmy, że towarzystwo antyszczepionkowe znajduje się prawie wyłącznie na skrajnej prawicy. To są siedzący na Wykopie sympatycy Konfederacji i nikt poza nimi nie bierze tych antynaukowych bzdur na poważnie. Ja Konfederacji nie uważam w ogóle za „anty-pis”, to jest po prostu „anti-brain”. Nawiasem mówiąc, elektorat PiS – tak samo jak lewactwo i liberałowie – *raczej* się szczepi (no ok, z wyjątkami typu wąsaty baca na Podhalu). Niezaszczepionymi są albo ci, którzy w ogóle na wybory w ogóle nie chodzą, albo młodzi wielbiciele Brauna, Korwina i Maxa Kolonki, albo tzw. wujek-oszołom z głową w Youtubie. W polskich warunkach Alex Jones = Konfederacja. Nigdzie indziej go nie ma.

  6. @embercadero
    „Zresztą: widziałem gdzieś nazwisko konkretnego zawodnika którego zupełnie wprost parodiuje Jonah Hill” – nie byłbyż to po prostu zięć Trumpa Jared Kushner?

  7. @sheik.yerbouti
    „Ładne i niezbyt ubrane kobiety występują przecież w dosłownie każdym znanym mi jego filmie czy serialu.”

    Panie Szejku, zaraz panu zaczną rosnąć wąsy.

    A co Państwo na postać Jeffa Muska z miliardami i możliwością zawrócenia misji uratowania planety, gdyż #resources, a jak coś, to się ewakuuje, reszta niech umiera?

  8. @WO
    Jeszcze o Wyborczej i Agorze.
    Przeczytałem tekst Ernesta Skalskiego z 24 grudnia br.
    link to wyborcza.pl
    I mam kilka uwag/pytań. Może zechce je Pan skomentować.
    Wg
    link to businessinsider.com.pl
    „W szczytowym momencie – w marcu 2000 r. – jej [Agory] wartość rynkowa zbliżała się do 12 mld zł, a największy pakiet menedżerski, będący w posiadaniu Piotra Niemczyckiego, wart był blisko ćwierć miliarda złotych.”

    Nie wiem, jaka część akcji Agory to te przyznane zarządowi i pracownikom.
    Gdyby to była połowa, i gdyby ci właściciele sprzedali w czasach maksymalnych notowań tylko dziesięć procent swoich pakietów, to uzyskaliby około sześciuset milionów złotych. Być może wszystko przejedli, rozumiem też, że to nie jest jednolita grupa, ale brakuje mi jakiejkolwiek dyskusji o tych pieniądzach.

    Skalski pisze:
    „Czy Adam i ta grupka mogliby zacząć od nowa? O tyle łatwiej niż przed laty, że można mieć gazetę, nie mając drukarń, papieru, środków kolportażu. Byle byli ludzie. Ja w każdym razie jestem gotów na jakiś czas znowu zostać pracownikiem w „Gazecie Wyborczej”, tym razem już bez wynagrodzenia.”
    Czym innym jest praca bez wynagrodzenia, jeśli trzeba ją łączyć z zarabianiem gdzie indziej na rachunki, a czym innym, jeśli się ma w banku kilka milionów ze sprzedaży akcji Agory.
    A Skalski pisze też
    „Pierwsza zasada: nie taić sprawy. Wszystko prędzej czy później wyjdzie na jaw, a zanim wyjdzie, będą domysły i mity.”

  9. @sheik
    „A jeśli już nawet w kadrze schnie farba, to kompozycja tego kadru jest znakomita.”

    To byłby rewelacyjny fotografik.

    @mbojko
    „nie byłbyż to po prostu zięć Trumpa Jared Kushner?”

    Ale trochę ma w sobie też Donalda Juniora.

    @rz
    „Nie wiem, jaka część akcji Agory to te przyznane zarządowi i pracownikom.”

    Jak pana to tak bardzo interesuje, może pan przecież zajrzeć do raportu.

  10. „nie byłbyż to po prostu zięć Trumpa Jared Kushner?”
    „Ale trochę ma w sobie też Donalda Juniora.”

    A Birkin Bag jest ivankowa.

  11. @WO
    Wyczuwam ironię.
    Do raportu za rok 2020 zajrzałem, ale żadnych informacji na ten temat nie znalazłem.
    Jednak przede wszystkim chodziło mi o to, że deklaracja Skalskiego, że będzie pracował bez wynagrodzenia jest, no, powiedzmy łagodnie, myląca, zwłaszcza że dalej napisał:
    „Może by jeszcze parę koleżanek i kolegów zechciało poczuć się jak wiosną w osiemdziesiątym dziewiątym?”
    „Poczujmy się rentierami jak w roku 89”?
    Ale rozumiem, że Pan nie chce rozmawiać o tym, kto ile (choćby w przybliżeniu) zarobił na akcjach Agory.
    Cóż, nic na siłę.

  12. Nie oglądałem JESZCZE, ale z recenzji wynika, że przesłanie jest słuchajcie naukowców….
    Oj jako osobnik pracujący w nauce mógłbym doradzić scenarzystom całe stado scen postaci i pomysłów, które zmieniałby przesłane w „mamy przerąbane bo nawet naukowcy są beznadziejni”

  13. @niuanse
    Akurat ja zwróciłem na jeden krótki fragment, który może tłumaczyć ekipę prezydencką, ale tylko na początku. Chodzi o scenę, w której prezydencki potomek mówi, że od początku kadencji mieli już kilkanaście sytuacji, gdy ktoś ich straszył nieuniknioną katastrofą na globalną skalę, więc ich sceptycyzm wobec kolejnego profesora ze stanowego uniwersytetu może być zrozumiały.

    @zarzuty
    Spotkałem się z jeszcze jednym – przesłanie filmu jest takie, że w obecnym systemie nic nie da się zrobić, żadna większa zmiana nien jest możliwa, a każda akcja godząca w system jest z góry skazana na porażkę. I ten przekaz jest jak najbardziej na rękę wielkiemu kapitałowi.

    Ogólnie dla mnie film całkiem dobry, ale nie łudzę się, by kogoś przekonał do zmiany światopoglądu. Swoją drogą ciekawe, ilu foliarzy identyfikuje się z tymi naukowcami, którzy odkryli prawdę, ale nikt ich nie słucha i traktuje jak wariatów. Urzekł mnie też redaktor Lis, który oczywiście odnosi film do kwestii antypisu i złych symetrystów, którzy nie chcieli uwierzyć w zagrożenie.

  14. @pz
    „Do raportu za rok 2020 zajrzałem, ale żadnych informacji na ten temat nie znalazłem.”

    Szukał pan w raporcie za 2020 informacji, ile kto miał akcji 20 lat temu? Ciekawa idea.

    „Ale rozumiem, że Pan nie chce rozmawiać o tym, kto ile (choćby w przybliżeniu) zarobił na akcjach Agory.”

    Rozmowa według pana polegać ma na tym, że przekopię się dla pana przez komunikaty i raporty sprzed 20 lat, żeby znaleźć panu dane, których panu nie chce się szukać samemu. Zadzieram kiecę i lecę.

    Poza tym ogólnie nie lubię offtopików.

  15. Ja byłem zachwycony. Dla mnie to przede wszystkim był film o katastrofie klimatycznej, co czyni jego przesłanie nieco bardziej odpornym na szybką dezaktualizację – a prezydentka w takiej percepcji reprezentuje cały establishment. Oczywiście wiem, że tam jest dużo bardziej dosłowna intencja, ale taki odbiór też działa nieźle i dawał mi dużo radości podczas oglądania. Przede wszystkim dlatego, że obserwując parę naukowców miałem nonstop poczucie „jeżu słodki, tak się właśnie muszą czuć klimatolodzy – tyle, że od jakichś 40 lat”.

  16. @Tranquility „Panie Szejku, zaraz panu zaczną rosnąć wąsy.”

    A skąd, po prostu starałem się przyciągnąć uwagę Gospodarza nawiązując do wspomnianej przez niego Margot Robbie w wannie.

  17. @monday.night.fever:
    Bywam na mocno propisowskiej wsi i wciąż tam słyszę, że ten i ów się nie zaszczepił. W zasadzie o większej liczbie słychać niezaszczepionych niż zaszczepionych.
    Zerkam na wyniki, fakt, nie dla wsi, dla gminy.
    W wyborach brało udział 47%; z tego 70% zagłosowało na PiS (Konfederacja: niemal 5%); zaszczepionych: 38%.
    Jak dla mnie, niegłosujących i Konfederacji jest za mało na ten wynik… Pewne postawy i wzorce kulturowe są tam po prostu mocne, przekładają się nie tylko na poparcie dla PiS i Konfederacji, ale także na jego formę; nawet jeśli zwolennicy PiS to w tym gronie ci światlejsi. W każdym razie, to chyba tego PiS się boi: przejścia takiej prowincji na stronę Konfederacji, gdyby za mocno przycisnął z walką z COVIDem.

  18. Co do klikalności / prenumerowalności: jestem fanką Gospodarza i prenumeratorką (jeszcze od czasów piano), a artykułu o superstrunach nie zauważyłam. Więc coś nie działa na poziomie pozycjonowania artykułów.

  19. Obejrzałem wczoraj
    @Brak niuansów – mam takie poczucie, że one się pokazują na metapoziomie. Lewicujący racjonalista przez większość filmu ma poczucie utwierdzania w swoim zdaniu, potwierdzania swoich diagnoz. Oglądając, można walić się w udo i krzyczeć „Ha! Tak właśnie jest” – pod tym względem to taki trochę feel good movie. Niuansem jest to, co przychodzi potem, czyli „i co z tego, że masz racje?”. Co pozwala wybaczyć przesłanie podanie na tacy. Gdyby na koniec qboeml anhxbjpl hengbjnyv śjvng, uznałbym to, za niezniuansowaną słabiznę. A tak trzepie, akurat tak mocno, jak trzeba. Dobry film.

  20. Dalej nie wiem, czy mam na to pójść. Raz, że recenzje mieszane, dwa, mam obawy, że z powodu nieoglądania MSNBC i nie orientowania się w zaoceanicznych Kubach Wojewódzkich nie zauważę 70% przypadków mrugania do mnie okiem. Albo co gorsza zauważę, ale nadal nie będę wiedział o kogo chodzi. Coś takiego frustrowało mnie przy BoJack Horsemanie, dlatego odpuściłem po 1.5 sezonu.
    To naprawdę jest aż takie polskie zoo po amerykańsku?

  21. @welocyped
    „pod tym względem to taki trochę feel good movie. ”

    Ale przecież jednocześnie jest scena, w której ten Elon Jobs wygarnia sympatycznemu głównemu bohaterowi, kim jest. „Jesteś lifestylowym idealistą!”. Na marginesie dowiadujemy się, że świat nauki też jest sprzedajny i Steve Musk nie kupił głównego bohatera nie dlatego, że bohater jest nieprzekupny, tylko on nie będzie kupował kolesia z Michigan State University, jak go stać na kupowanie naukowców ze Stanforda i Princeton.

  22. @Wo
    „Ale przecież jednocześnie jest scena, w której ten Elon Jobs wygarnia sympatycznemu głównemu bohaterowi, kim jest. „Jesteś lifestylowym idealistą!”.”
    Tru.
    Chyba odczytałem ją po prostu jako przypomnienie, o ogromie danych zbieranych przez GAFA, którzy ze swoim demonem Laplace’a potrafią przewidzieć o nas prawie wszystko. Także dla mnie to też raczej potwierdzenie tego, z czym przyszedłem na film niż uderzenie w pewną postawę.

  23. @zefir
    „jeżu słodki, tak się właśnie muszą czuć klimatolodzy”

    Ja myślę że oni mają jeszcze gorzej. W ich przypadku rozmowa wygląda tak: „we all die”. „Kiedy?” „Za circa about 50 lat”. „A weź się pan goń i przyjdź z tym do mojego następcy za 45”. Współczesna cywilizacja jest absolutnie niezdolna do myślenia w kategoriach dłuższych niż kilka miesięcy.

    A postać Elona Jobsa to clue tego filmu, jest tak bardzo w punkt jak Meryl Streep w roli Trumpa.

  24. @WO
    To jest oczywiście Pański blog i może Pan tu pisać, o czym Pan chce, a nie pisać, o czym Pan nie chce.
    Jednak istnieją takie pojęcia (zazwyczaj oceniane raczej pozytywnie) jak wartości, a także konsekwencja/spójność w postępowaniu.
    Zaledwie miesiąc temu opublikował Pan tu wpis, który zaczynał się tak:
    Kolejna faza wojny na Czerskiej wywołała wiele komentarzy (…) Tę notkę piszę gwoli wyjaśnienia, czemu najprostsze rozwiązania są w tej chwili nierealne”
    A dalej m.in.:
    „Ludzie tak starzy jak ja pamiętają, że Agora miała być biznesowym wsparciem dla „Gazety Wyborczej”. Tak to 20 lat temu przedstawiano, można zajrzeć do starych wywiadów z Rapaczyńską.”
    Jest (ujmę to delikatnie) ekstremalnie mało prawdopodobne, żeby Pan nie wiedział, jaka część akcji Agory, to akcje przydzielone zarządowi i pracownikom.
    Twierdzenie, że ja oczekuję, że Pan się będzie przekopywał przez stare raporty, nie było postawione w dobrej wierze. Pan to (na minimum 99,99%) pamięta.
    Z nieco mniejszym, ale też bardzo wysokim, prawdopodobieństwem, po przepracowaniu 24 lat w GW, w tym okresu, kiedy przygotowywano wejście Agory na giełdę, kiedy akcje były przydzielane, i kiedy jakaś ich część była zbywana, ma Pan niezłe rozeznanie, kto ile (w przybliżeniu) zarobił na akcjach Agory.
    Nie chce Pan na ten temat rozmawiać, to Pański wybór – chociaż nieco dziwny, bo to jednak bardzo istotna część historii GW i Agory , historii ale i teraźniejszości, jako że kilka dni temu (prawdopodobny) RENTIER Skalski wzywał kolegów i koleżanki do pracy bez wynagrodzenia w jakiejś nowej wersji Wyborczej.
    A za chwilę może pojawi się apel, żeby bronić demokracji w Polsce, wpłacając datki na nową Wyborczą. Już się prawie pojawił, zawoalowany, jako że Skalski napisał tak:
    „Ostatnio pojawia się pomysł, by „Wyborcza” się wykupiła. Trochę to wygląda jak okup…
    Tu trzeba poinformować, że powstały Fundacje „Gazety Wyborczej” i „Wysokich Obcasów”. Jest więc narzędzie do gromadzenia środków, a sposobów na to jest wiele. Jak również na użycie ich dla dobra „Gazety Wyborczej”, gdyby nastąpiło usztywnienie stanowiska Agory.”

    Nie było apelu wprost, żeby czytelnicy wpłacali na (tą czy inną) fundację, ale, jeśli Wyborcza miałaby się „wykupić”, to, skoro rentierzy się nie kwapią, trzeba będzie ruszyć z tacą pomiędzy czytelników …

  25. @rz
    „Zaledwie miesiąc temu opublikował Pan tu wpis, który zaczynał się tak:”

    Egzaktli. Więc ewentualna dyskusja na temat tego wpisu powinna być POD TYM WPISEM. Tutaj niniejszym zabraniam już dalszego brnięcia w ten offtop. Chce pan od razu dostać bana, czy da pan sobie szansę i włączy się do kulturalnej rozmowy?

    „Jest (ujmę to delikatnie) ekstremalnie mało prawdopodobne, żeby Pan nie wiedział, jaka część akcji Agory, to akcje przydzielone zarządowi i pracownikom.”

    Ujmę to delikatnie – ma pan jakiś dziwny typ psychiczny, jeśli panu się naprawdę wydaje, że bez sprawdzania bym sobie przypomniał liczby sprzed 20 lat.

    ” ma Pan niezłe rozeznanie, kto ile (w przybliżeniu) zarobił na akcjach Agory”

    W raportach i komunikatach są tylko ludzie z samej wierchuszki. O tym, ile dostawali zwykli pracownicy, wiem tylko z towarzyskich rozmów, ale one nie dają obrazu całości. Te akcje przydzielano setkom ludzi. Tak realistycznie, jak pan sobie wyobraża, z iloma sposród tych setek byłem na takiej stopie towarzyskiej, żeby ich pytać „to ile dostałeś/aś”? Ponieważ zabroniłem panu odpowiadać, zrobię to za pana: z kilkunastoma, na przestrzeni dwudziestu paru lat. To zbyt wyrywkowy obraz, żebym ryzykował na tej podstawie jakieś ogólne podsumowania.

    „A za chwilę może pojawi się apel, żeby bronić demokracji w Polsce, wpłacając datki na nową Wyborczą.”

    Chce pan, to niech pan wpłaca. Nie chce pan, to niech pan nie wpłaca. Nie interesuje mnie to w najmniejszym stopniu. Może po prostu założy pan swojego bloga i będzie tam poruszać interesujące pana tematy?

  26. (wiem że to skasujesz ale co tam)

    ja myślę że pan Robert gdyby pracował jakimś cudem w agorze to prowadziłby skrupulatny dzienniczek na temat który z jego kolegów zarobił górką na akcjach, kiedy i ile a następnie w zależności od zawartości dzienniczka podawałby delikwentowi lub nie rękę bądź odmawiał wspólnego picia kawy co najmniej do czasu aż tamten się z nim nie podzieli.

    BTW: w trzech różnych korporacjach, żadna nie była bynajmniej polska, dostałem swego czasu opcje lub akcje. Swego czasu była to dość popularna forma wynagradzania. Skończyło się w 2007 bo niektórzy nie zdążyli zawczasu sprzedać i bywało że do interesu musieli dołożyć.

  27. @embercadero

    „dostałem swego czasu opcje lub akcje”

    U mnie podobnie – póki pracowałem w przedsiębiorstwach z sektora określonego przez Julio Cortazara mianem „los vampiros multinacionales” [J. Cortázar, Fantomas przeciw wielonarodowym wampirom, tł. Z. Chądzyńska, wyd. polskie 1979], nabywałem sobie ich akcje (działało to tak, że można było zadeklarować pewną część pensji, do określonej wysokości, która nie była wypłacana, tylko zamieniana na akcje, a firma jeszcze coś do tego dorzucała; nie pamiętam, czy drugie tyle, czy w jakiejś innej proporcji). W efekcie przez jakiś czas byłem właścicielem pikseli układających się w duże kwoty na ekranie w witrynie bloomberg.com, a po jakimś czasie – pikseli układających się w mniejsze kwoty; cóż, życie. Ale żeby z tego wywieść przekonanie o mojej doskonałej orientacji co do tego, który z kolegów z pracy nabył ile akcji i za ile je sprzedał albo nie sprzedał… różnorodność ludzka chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.

  28. Ktoś powiedział Cortazar?
    Może pamiętacie, czy i w jakiej książce tegoż autora jest mowa o wagonach restauracyjnych w paryskim metro? Oczywiście chodzi o to, że widok tłumów tratujących się na peronie w godzinach zwiększa przyjemność burżujów z jedzenia wykwintnych potraw.

  29. @amatil
    „To naprawdę jest aż takie polskie zoo po amerykańsku?” – tak naprawdę to raczej nie. Ja ryje z amerykańskiej telewizji newsowej znam głównie z odbicia w krzywym zwierciadle „Last Week Tonight with John Oliver” (goooood stuff, BTW), a nie miałem wrażenia, że oglądam film i nie wiem, o co jest kaman.

    W „Polskim ZOO” miałeś proste 1-1: to zwierzę to ten polityk (imię, nazwisko), w „Don’t look up” to są raczej uogólnione typy. I nawet jeżeli wszyscy w prezydent Orlean rozpoznajemy Busha, to twierdzę, że film byłby zrozumiały również, powiedzmy, w 2015.

  30. @embercadero
    „ja myślę że pan Robert gdyby pracował jakimś cudem w agorze to prowadziłby skrupulatny dzienniczek na temat który z jego kolegów zarobił górką na akcjach”

    Ale nie wszystko jest jawne. Jawna była tylko najwyższa wierchuszka, bo musi być ustawowo. O większości przypadków dowiadywałeś się tylko gdy to wyszło w prywatnej rozmowie z kolegą („czy się załapałeś, a jeśli tak to na ile”). Na przyklad wiem, że jeden kolega dokupił, gdy spadły do sześćdziesięciu (!), bo był przekonany, że jeszcze wzrosną – bo tak się jakoś zgadało przy whisky.

  31. @janekr

    „czy i w jakiej książce”

    Nie pamiętam takiego motywu, ale gdybym miał poszukiwać, zacząłbym od Książki dla Manuela.

  32. @wo
    „Steve Musk nie kupił głównego bohatera nie dlatego, że bohater jest nieprzekupny, tylko on nie będzie kupował kolesia z Michigan State University, jak go stać na kupowanie naukowców ze Stanforda i Princeton”
    ale ten Mindy też się sprzedał, widzimy go występującego w reklamie infolinii tego alternatywnego projektu Isherwella.

  33. Odnośnie filmu, obejrzałem z mieszanymi uczuciami. Skala groteski, przegięte postaci budują dystans do całej historii. Analogię do globalnego ocieplenia czy pandemii są wyjątkowo czytelne, ale przerysowanie każdej ze stron zachęcamoim zdaniem widza do przyjęcia postawy symetrystycznej. Nie podobała mi się postać Timothy Chamaletee (lub jakoś inaczej; dawniej aktorzy mieli prostsze nazwiska np. Ford). Sugeruje ona, że całkiem sensownym podejściem jest zjedzenie kolacji z rodziną i pomodlenie się, nawet jeśli jesteś ateista. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu film sugeruje, że modlitwa jest czymś bardziej pomocnym i wartościowym niż leki uspokajające. Może przez jej społeczny wymiar?
    Na szczęście nadprodukcja wszystkiego daje
    nam dużo bardziej dojrzałą alternatywę. Poleć więc film „Można panikowac”. Dostępny na YouTube, więc trzeba się przygotować na spora ilość reklam. Ale moim zdaniem dużo bardziej warto.

  34. @WO
    „Jesteś lifestylowym idealistą”

    Jednak algorytmy zawiodły w wypadku Mindy’ego [usunąłem skandaliczny spojler, oczywiście tak poza tym ma pan rację – przyp. WO]

    @szelak
    „ale ten Mindy też się sprzedał, widzimy go występującego w reklamie infolinii tego alternatywnego projektu Isherwella.”

    To jest przecież projekt rządowo-korporaycjny, Mindy go firmuje, by mieć jakiś wpływ na całą akcję – tak to tłumaczy pozostałym naukowcom z drużyny. To, że przy okazji czerpie z tego profity, to inna sprawa.

    @Gervaz
    „Analogię do globalnego ocieplenia czy pandemii są wyjątkowo czytelne”
    To zabawne, bo film ogłoszono w 2019 i miało chodzić tylko o globalne ocieplenie, ale widać przesłanie jest bardziej uniwersalne 🙂

    „Sugeruje ona, że całkiem sensownym podejściem jest zjedzenie kolacji z rodziną i pomodlenie się, nawet jeśli jesteś ateista. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu film sugeruje, że modlitwa jest czymś bardziej pomocnym i wartościowym niż leki uspokajające”

    Nie wiem, skąd to wrażenie, nikt się tam nie nawraca. Film raczej pokazuje, że to podejście dobre, jak każde inne – modlitwa, alkohol czy orgia, na koniec i tak nie ma różnicy.

    „Poleć więc film „Można panikowac”.

    Przyłączam się do poleceń!

  35. @embercadero
    „Swego czasu była to dość popularna forma wynagradzania.”

    Chyba cały czas jest. Przynajmniej w IT, bo w tym robię. Co któryś dopadający mnie rekruter proponuje akcje lub opcje jako ekstra bonus do wynagrodzenia. I to nie dotyczy tylko startupów. Duże firmy, np. Intel, też tak mają. Ale zmieniło się faktycznie tyle, że nie proponują udziałów zamiast (części/całego) wynagrodzenia, jak to bywało przed 2007 w neolibkowym szale.

  36. Film dla płaskoziemców ze szczytnym przesłaniem jednakowoż, płaski zupełnie jak telewizja śniadaniowa, którą nieudolnie parodiuje, aktualnie najgroźniejszą kometą z którą wcześniej czy później się zderzymy jest wirusowo rozprzestrzeniająca się bezmyślność. Dziwię się, że Meryl Streep dała się wmanewrować w to ‘arcydzieło’. arcygłupota pani prezydent jest wodą na młyn antyblondynkowej mizoginii, a elon jobs zawsze może mieć nadzieję, że sobie poleci na marsa. I to powinien być temat następnego odcinka don’t look up 2 , innoowacyjne i kreatywne kosmiczne społeczeństwo przyszłości, realizacja marzeń wielkich guru postępu: zostawiam ten ziemski bałagan, który zrobiłem i spadam na Marsa.

  37. Ja mam z tym filmem tylko dwa problemy:

    primo: amerykocentryczność, w której pojawiają się jakieś uogólnione Chinoindie, nie ma natomiast Europy, która jednak mogłaby wystrzelić jakieś ariane w kolejnym krótkim plot twiście.

    secundo: film niestety traci tempo tak gdzieś po 2/3. Pozostałe 1/3 robi się jakieś takie łzawe i rozwleczone, a koniec jest przewidywalny.

    Co do finału to liczylem na to, że cb glz wnx obtnpmr bqynghwą j xbfzbf xbzrgn wrqanx ebmcnqn fvę ob ac. RFN pbś jlfgemryvłn j wrw xvrehaxh j bfgngavrw pujvyv, xngnefgebsn wrfg jvryxn, nyr pmęść cbchynpwv mvrzv cemrgejnłn (pbś n’yn ubgubhfr jbeyq) v ebovzl xbyrwar xółxb m xbyrwaą jnefgją fhcre evpu mntneavnwąpą mnfbol j abjlpu, gehqavrwfmlpu jnehaxnpu.

    Obawiam się że ten film nic nie zmieni, prawaki stwierdzą że to tendencyjne lewackie dziadostwo, lewaki że to sama prawda o turbokapitalistycznym tu i teraz. Na Rotten Tomatoes ocena to 55% co zdaje się potwierdzać moją intuicję.

  38. @havermeyer
    „nie ma natomiast Europy,”

    W migawkach medialnych jest ktoś wystylizowany na unijną polityczkę, która z silnym akcentem mówi, że przygotujemy własną misję. Zrozumiałem, że misja z Bajkonuru to misja „całego świata poza USA”.

  39. @Zrozumiałem, że misja z Bajkonuru to misja „całego świata poza USA”

    którą odpalili dopiero jak się okazało że USA chce zgarnąć wszystkie zasoby.

  40. @dylet antka 1

    „telewizja śniadaniowa, którą nieudolnie parodiuje”

    No parody detected.

    Co do innych wątków – nawet miałbym ochotę uznać tezę Gospodarza, że Poważne Media wyglądają inaczej niż ten filmowy New York Cośtam, ale, hm, patrząc od strony czytelnika / odbiorcy treści / targetu reklam, czemuś trudno mi się zdobyć na taki akt wiary.

    @Havermeyer

    „Obawiam się że ten film nic nie zmieni”

    Ale czy na pewno funkcją komedyjki jest zmienianie czegoś? Jak powiedziała jedna z postaci w filmie: „It’s a popcorn movie!”. Ja tam się bawiłem całkiem sympatycznie, z pozostałościami świątecznego makowca zamiast popcornu. (Z przyjemnych zaskoczeń: nie miałem do tej pory potrzeby słuchania Ariany Grande i nie miałem świadomości, że potrafi tak ładnie śpiewać).

  41. @bartolpatrol
    „Chyba cały czas jest. Przynajmniej w IT, bo w tym robię. Co któryś dopadający mnie rekruter proponuje akcje lub opcje jako ekstra bonus do wynagrodzenia. I to nie dotyczy tylko startupów. Duże firmy, np. Intel, też tak mają. Ale zmieniło się faktycznie tyle, że nie proponują udziałów zamiast (części/całego) wynagrodzenia, jak to bywało przed 2007 w neolibkowym szale.”

    Ja też przecież w IT, od 25 lat 🙂 Widać liczą na młodych którzy nie pamiętają 2008 roku. Wtedy naprawdę wielu na opcjach/akcjach wtopiło i przez kilka lat temat nie istniał. W mojej obecnej korporacji temat nie istnieje właśnie z uwagi na to że wszyscy pamiętają 2008. Społeczeństwo domaga się kasy w postaci prawdziwej kasy – i dobrze.

    „Europa”

    Film prawidłowo pokazuje że dla generała publicznego w Stanach Europa nie istnieje. Nikt nie bierze nas poważnie. To już szybciej napisaliby scenariusz w którym świat z cicha pęk ratują Chińczycy – których w Stanach może nadal nie szanują ale coraz częściej się ich boją.

    „Obawiam się że ten film nic nie zmieni”

    A od kiedy filmy fabularne a do tego satyryczne mają power by cokolwiek zmieniać. Więcej: moim zdaniem jako cywilizacja jesteśmy na tyle w dupie że już nic tego nie zmieni. To musi zdechnąć i ewentualnie na trupie może coś w przyszłości wyrośnie.

  42. @wo

    Faktycznie, była jakaś parodia Merkel, która zagościła na ekranie mniej więcej tyle ile indianin bijący w bęben, co w zasadzie zgadza się z moim głównym zarzutem że world=murica jak w każdym porządnym filmie katastroficznym.

    W mojej bańce widzę natomiast że ocena filmu koreluje mocno z wiekiem odbiorcy i młode (20-30) lewactwo jest zachwycone, 30+ narzeka trochę brak subtelności, 40+ często wzrusza ramionami. Nie wiem jak prawa strona, bo odizolowałem się dawno kordonem sanitarnym z unfriend/unfollow.

  43. @zmienianie świata filmami

    Z jednej strony wiadomo że film to rozrywka, z drugiej jednak popkultura kształtuje opinię publiczną i pewnie taki np. Chiński Syndrom dołożył się mocno do atomofobii i na takim podglebiu Czernobyl wyglądał jak samospełniająca się przepowiednia. (tak, wiem że zima wojna i lęk przed teh bomb, ale jednak jeszcze w 50s cywilny atom to był zbawca ludzkości)

    Mam taką teorię że antynaukowość dzisiejszych czasów ma w sobie jakiś komponent widzenia nauki przez pryzmat komiksowych szalonych naukowców. Naukowcy rzadko ratują świat w filmach, za to często mamy topos naukowców bawiacych się w boga, za co spotyka wszystkich straszna kara. Jest to stare jak motyw golema i ja niestety w tym muskojobsie z filmu widzę więcej tego, niż szydery z jakiejś żyjącej postaci, bo nie jest to ani Musk, ani Bezos, za to ma piękną siwą czuprynę. Lab coat, gogle i wszystko się zgadza.

  44. @Havermeyer

    „młode (20-30) lewactwo jest zachwycone”

    Tak naprawdę w tym przedziale mieszczą się są dwie różne kohorty: końcówka milenialsów i początek gen-Z; raporty nt. reakcji na film, które dostaję z tej otchłani młodości (ludzie tak krótko nie żyją, to powinno być zakazane!), są z kolei takie, że milenialsi – życzliwe meh, a niektórzy z zoomerów – oburzeni, chyba o to, że jaja z Poważnych Spraw.

  45. @m.bied
    „Cortazar, wagon restauracyjny w metro paryskim”
    Znalazłem! Tomik „Opowiadania”, opowiadanie „NOWE USŁUGI DLA LUDNOŚCI”. Polecam.

  46. „Co któryś dopadający mnie rekruter proponuje akcje lub opcje jako ekstra bonus do wynagrodzenia. I to nie dotyczy tylko startupów. Duże firmy, np. Intel, też tak mają.”

    Na wyższych stanowiskach, mniej więcej od „seniora” w górę akcje stanowią większość wynagrodzenia w firmach takich jak Google, Amazon czy Facebook. Nie znam się na Polsce, ale na zachodzie Europy dla „staff engineera” to byłoby rzędu 150k euro rocznie pensji w gotówce, plus 250k euro rocznie w akcjach. W Dolinie Krzemowej byłoby to 250k USD pensji i 400k USD w akcjach…
    Czy te akcje spadną, czy urosną, samej gotówki jest i tak dostatecznie absurdalnie dużo…

  47. @js

    Mówiliśmy o „zwykłych” korporacjach, to że GAFA zawsze rozdawała swoim pracownikom akcje to jest znany fakt, ale nieprzekładający się na inne dziedziny gospodarki (a rozmowa zaczęła się od Agory)

  48. @dylet antka 1
    I to powinien być temat następnego odcinka don’t look up 2 , innoowacyjne i kreatywne kosmiczne społeczeństwo przyszłości, realizacja marzeń wielkich guru postępu: zostawiam ten ziemski bałagan, który zrobiłem i spadam na Marsa.

    Przecież już jest. Po napisach.

  49. @akcje
    U mnie w automotive dają opcje. Co mnie jednakoż śmieszy, choćby i w kontekście filmu o którym rozmawiamy.

  50. delurk
    @Gerwaz
    „Poleć więc film „Można panikowac”. Dostępny na YouTube, więc trzeba się przygotować na spora ilość reklam”
    Do takich projekcji warto zaopatrzyć się w coś blokującego reklamy (e.g. rozszerzenie Adblock for Youtube, Brave browser). Nienajlepsze do wspierania Ulubionych Twórców, doskonałe do filmów.
    lurk

  51. Jeśli potraktujemy film po Gogolowemu: z czego się śmiejecie ? z siebie to może film jest ok. Ale jeśli śmiejemy się z podziałem na my – mądrzy wyznawcy nauki (lewaki , boomersi, milenialsi etc) i oni – głupole, którzy wkręcają innych głupoli to porażka . a jednak mam wrażenie ,że przesłanie filmowe jest trochę za bardzo nakierowane na onych i łechcze nasze ego . W końcu popyt określa dzisiaj jakość podaży. To MY łykamy te wszystkie smartfony 14.0.5 ,amazony , fejsmety itp. Bo tak nam wygodnie, a poza tym niestety tak naprawdę nie mamy wyboru . To MY napędzamy onych Elonów Jeffów bo odkrycie onego Jobsa, że wie lepiej czego potrzebujemy było genialne i rzuciło nas miękko w objęcia korpomonopolu a rozróżnienie dziś rzetelnej wiedzy od fejkowej bywa niezmiernie trudne i kosztowne, nie każdy może sobie pozwolić na zakup wszystkich subskrypcji żeby się odbańkowić i mieć trochę szerszą perspektywę. Nie masz dla nas nadziei heh.
    @M.Bied
    Telewizja śniadaniowa jest marginesem w porównaniu do kotkowej portalozy, i łagodną mniej niebezpieczną jej odmianą ( głównie gospodynie domowe) , dlatego moim zdaniem w filmie nie jest w punkt . no chyba że to media w ogóle , a tu taakie przerysowanie jest trochę jednak nieadekwatne.

  52. @dyletantka
    „lewaki , boomersi, milenialsi etc”

    W kwestii formalnej: to pani debiut na tym blogu, zapewne więc pani nie wie, że jestem wyczulony na kwestii polskich reguł pisowni. Pani raz stawia spację przed znakiem przestankowym, raz po – jakby sama pani nie mogła się zdecydować. Ogólnie w języku polskim reguła brzmi: spacja zawsze po, nigdy przed.

    W pewnym momencie zacznę to jednak wycinać, bo oczy mnie bolą. W każdym razie, proszę pamiętać, że to nie jest Twitter. To bardzo prywatny blog pewnego „grammar Nazi”, który programowo nie wierzy w „wolność w internecie”.

  53. @dylet antka 1

    „Jeśli potraktujemy film po Gogolowemu”

    A można jak najbardziej, jeszcze jak!

    „jeśli śmiejemy się z podziałem na my – […] oni”

    Zważywszy na treść i ton tego, co pisałæś wcześniej („najgroźniejszą kometą […] jest wirusowo rozprzestrzeniająca się bezmyślność” itp.), nie wiem, czy zbytnio nie rzutujesz na twórców filmu własnych nastawień. Jak dla mnie, domniemani „my” w tym filmie są wyposażeni w odpowiednio dużo ułomności, żeby proste utożsamienie nie było opcją najbardziej narzucającą się widzowi. Nawet postać Magicznego Murzyna[1], będąca częstą zmorą USA-ńskich dzieł o progresywnych intencjach, jest poprowadzona w znośny dla mnie sposób.

    Zwolennik populizmu mieszkający we mnie miał swoje „feel-good moments” w takich scenach, jak obrzucenie rodziny Orleanów butelkami przez rednecków czy modlitwa przed ostatnią wieczerzą (wskazanie, że rytuał religijny może odegrać w społeczeństwie też pozytywną rolę). No i ogólnie, nie odniosłem wrażenia, że film patrzy na „onych” z wysokości własnego zadartego nosa, co dobrze świadczy o przyswojeniu przez twórców podstawowej zasady udanej komedyjki społecznej: „always punch up, never punch down”.

    „Telewizja śniadaniowa jest marginesem w porównaniu do kotkowej portalozy”

    Nie dysponuję statystykami, ale czy na pewno? Na czuja powiedziałbym, że wciąż więcej osób (nawet w pierwszym świecie) ogląda TV niż portale internetowe. Poza tym: co masz do kotków, właściwie?

    [1] link to tvtropes.org

  54. @dyletantka
    Na pytanie z czego się śmiejecie ja bym odpowiedział że w ogóle się nie śmiejemy. Ja nie kojarzę bym się jakoś specjalnie śmiał na tym filmie. W sumie jedyne co mnie szczerze ubawiło to scena po wylądowaniu statku Elona Jobsa.

  55. „czy orgia”

    Znaczy jednak nie nadaje się do obejrzenia w Sylwestra z młodzieżą w wieku 8-12 lat?

  56. @Adam Lewandowski

    „do obejrzenia w Sylwestra z młodzieżą”

    Nie zdejmują ubrań (pulon żr j xbfzbfvr v cb ancvfnpu xbńpbjlpu, j anqre avrfrxfbjal fcbfóo), jeśli o to pytasz. Czasami klną po angielsku, kiedy są zdenerwowani. Dwuosobową orgię na koniec świata proponuje postaci granej przez Kaśkę Blaszkę kolega z pracy, ale ona stwierdza, że zamiast tego jbyv cvć v boenovnć qhcę vaalz yhqmvbz.

  57. generalnie jednym z przekazów filmu jest że nie warto rozmawiać z anonimowymi trolla and yet here we are

  58. Jestem lekko zaskoczony, jak dziwne rzeczy widzą w tym prostym przecież filmie współkomentujący/e. Czyżbym oglądał coś innego?
    1. Konkurencyjna misja to nie Europa tylko Rosja, Chiny i Indie. Nie zauważyłem Europy, jedynie panią z ONZ
    2. Jonah Hill jako Kuschner. Serio? Serio????
    3. Adriana Grande potrafi śpiewać, ale przecież to co słychać w filmie to jakiś koszmar.
    4. TV śniadaniowa jest marginesem – nie w grupie 40+ a zapewne stay-at-home mum&dad oglądają również, nawet jeśli mają jedynie lat 31.

  59. @wo „Antyszczepionkowców nie ma może na lewicy”
    Są, jak cholera. Oczywiście można tak sprytnie zdefiniować Lewicę, żeby się nie mieścili, ale wszyscy wiemy, że im mniejsza lewacka kanapa, tym dzikszym pluszem obszyta.

  60. @sheik.yerbouti

    „to co słychać w filmie to jakiś koszmar”

    Z ciekawości: w którym miejscu piosenki wysłyszałeś, że wokalistka niedobrze (nieczysto, nierówno itp.) zaśpiewała?

  61. @sheik.yerbouti
    „[środowiska lewicy] są [antyszczepionkowe] jak cholera. Oczywiście można tak sprytnie zdefiniować Lewicę, żeby się nie mieścili”

    Jednak nie są – no chyba, że mamy na myśli jakąś ultraniszową alt-lewicową kanapę, która zaleca picie moczu na wzmocnienie odporności. Pamiętam, że oko.press opublikowało sondaż, z którego wynika, że elektoraty PO i Lewicy są zdecydowanie proszczepionkowe. Podobnie jak politycy lewicy, którzy postulują obowiązkowe szczepienia. Tak samo jest w Stanach, gdzie elektorat demokratów szczepi się zdecydowanie częściej niż elektorat Republikanów.

    Szukanie szurii na lewicy to ciekawe zajęcie, jednak frustrujące, bo trzeba się nieźle natrudzić, żeby kogoś znaleźć (nawet taki oszołom jak Kapela zgadza się co do szczepień). Za to na prawicy płaskoziemców nie brakuje. Może kolega podać jakieś przykłady na tych mitycznych lewicowych antyszczepów?

  62. @mnf
    Nieporozumienie wydaje mi się proste – w Polsce rzeczywiście szuria i psychole lądują na prawicy, zazwyczaj między Pisem a Konfederacją. Sheik, jako osoba bywała w świecie, pisze o lewicy międzynarodowej. Przypominam, że zanim w USA prawicy odbiło na punkcie Q Anon, lewica miała swój odpwiednik w postaci ruchu truthersów („PALIWO LOTNICZE NIE MOŻE STOPIĆ STALI! A CO Z WTC7, TAJEMNICZYM WIEŻOWCEM, O KTÓRYM SIĘ NIE MÓWI? ZNANY EKSPERT W FILMIE NA JUTUBIE UJAWNIA, TO BYŁO KONTROLOWANE WYBURZENIE”).

  63. Szanowni Państwo, ale po co zaraz antyszczepy czy goście od kontrolowanych wyburzeń 11 września. Wystarczą Zieloni z fobią w temacie atomu i GMO.

  64. @Konrad Matys

    „Wystarczą Zieloni”

    O, nieszczęsne królestwo i zginienia bliskie,
    w którym Zielonych uważa się za lewicę.

  65. @km
    „Wystarczą Zieloni z fobią w temacie atomu i GMO.”

    To prawda, ale chyba już wszyscy Zieloni o lewicowej orientacji stamtąd po prostu odeszli. „Lewe skrzydło Zielonych” to było jedno ze środowisk założycielski Razem. Zostali tylko ci od „jesteśmy ponad tym podziałem”.

  66. @wo „lewica miała swój odpwiednik w postaci ruchu truthersów”

    To oczywiście też, ale któż z nas nie zna fanatyków crossfitu, bezglutenu i diety paleo, którzy wierzą w swoją „naturalną odporność” podczas gdy Big Pharma to ZŁO? Ja znam.

  67. @Konrad Matys
    „Podejrzewam, że to zależy od definicji lewicowości”

    Przez „lewicę” rozumiem ludzi w typie Ikonowicza (a nie np. Greenpeace). Środowiska antyatomowe i anty-GMO to faktycznie szuria – tylko czy lewicowa?

    @wo
    „Sheik, jako osoba bywała w świecie, pisze o lewicy międzynarodowej”

    Nie neguję, że w Stanach istnieje lewicowa szuria (bo w Polsce trzeba jej szukać pod miskroskopem), tyle że ma ona marginalne znaczenie. Jakoś prosandersowa część Demokratów bez porównania rzadziej wyznaje wiarę w antynaukowe brednie niż protrumpowa część Republikanów. Mogę się tylko domyślać z czego wynika ta rozbieżność.

    Jeśli chodzi o Polskę, to dużo też zależy od skali: jako że u nas generalnie lewica jest marginesem, to alt-lewica szurowska stanowi już margines marginesu. Gdyby dla odmiany lewica była potęgą, to siłą rzeczy istniałoby też większe pole popisu dla różnych foliarzy w jej ramach – a więc Okraski miałyby większe pole manewru.

  68. @mbied „Z ciekawości: w którym miejscu piosenki wysłyszałeś, że wokalistka niedobrze (nieczysto, nierówno itp.) zaśpiewała?”
    W żadnym, bo też niczego takiego nie twierdziłem. Ja twierdzę tylko, że _piosenka_ jest koszmarnie zła. Jej oficjalne rzeczy są nieco bardziej sluchalne: link to youtu.be

  69. @sheik.yerbouti
    „któż z nas nie zna fanatyków crossfitu, bezglutenu i diety paleo, którzy wierzą w swoją „naturalną odporność” podczas gdy Big Pharma to ZŁO? Ja znam”

    Ja też takich (bezgluteny, paleo, Big Pharma) znam i – anectada warning! – są to bez wyjątku są prawicowcy (spośród tej grupy w większości jest to prawica szurowska, czyli czytelnicy Ziemkiewicza i elektorat Konfederacji, bolejący nad upadkiem Białej Europy).

  70. @sheik
    „To oczywiście też, ale któż z nas nie zna fanatyków crossfitu, bezglutenu i diety paleo,”

    Ja nie znam. Tzn. jestem świadom istnienia takich ludzi, ale towarzysko chyba z nikim takim nie jestem jakoś bliżej związany.

  71. „fanatyków crossfitu, bezglutenu i diety paleo…”

    Znam takich, ale oni uważają się za centrystów, czyli są tak naprawdę prawicą z PO zafiksowaną na rozwoju osobistym.

  72. @sheik.yerbouti

    „_piosenka_ jest koszmarnie zła”

    A-OK, ja natomiast stwierdziłem, że Ariana ładnie śpiewa w filmie; nic na temat utworu.

    To teraz skomentuję: jak dla mnie, całkiem sprawnie napisana, zaaranżowana i zagrana parodia Podniosłej Piosenki Popowej i, jako takiej, wysłuchałem z przyjemnością. A już powtórka refrenu po zmianie tonacji – miodzio! Céline Dion mogłaby spokojnie dołączyć w duecie.

  73. „To oczywiście też, ale któż z nas nie zna fanatyków crossfitu, bezglutenu i diety paleo, którzy wierzą w swoją „naturalną odporność” podczas gdy Big Pharma to ZŁO? Ja znam.”

    To faktycznie ciekawe zjawisko że tacy osobnicy na tak zwanym zachodzie prawie zawsze uważają się za lewicę a u nas prawie zawsze są to konfiarze. Między innymi dlatego Gonciarz uważający się oczywiście za lewicę jest na polskiej lewicy powszechnie uważany za kompletnego zjeba.

  74. @m.bied
    „całkiem sprawnie napisana, zaaranżowana i zagrana parodia Podniosłej Piosenki Popowej”

    Oraz niezła szydera z tej „naszej” strony, której lifestyle’owa społeczna aktywność w krytycznym momencie sprowadza się do machania zapalniczkami przy celebryckich „We are the world”.

  75. @embercadero
    „Gonciarz uważający się oczywiście za lewicę jest na polskiej lewicy powszechnie uważany za kompletnego zjeba”

    Gonciarz to jeszcze pół biedy, są gorsze przypadki. Choćby Jaś Fasola, który najpierw robi z siebie idiotę w Hejt Parku, a teraz pcha się do Fame MMA. I ktoś taki jest uważany za youtubową twarz polskiej lewicy.

  76. @notka
    „Don’t Look Up” (nie oglądałem) ma być, wg tego co o nim piszą, filmem o zmianie klimatu. Fizyczny aspekt zagrożenia jest inny, ale _wiadomo_ o co chodzi.
    Kilka lat temu, oglądając po raz kolejny to arcydzieło, olśniło mnie, że tak na dobrą sprawę, pierwszym filmem w którym villain dzięki swoim pieniądzom i pozycji, manipuluje pogodą, żeby wydusić jeszcze więcej pieniędzy z pustyni, kiedy oczywiście już ją zamieni w krainę płynącą mlekiem i miodem, był „Chinatown”. Noah Cross chełpi się, że to będzie trwała spuścizna jaką zostawi następnym pokoleniom. Noir-sruar, ale ci co teraz bezkarnie robią to samo, zapewne nie tłumaczą sobie swojego postępowania inaczej.

  77. @maciek
    „ma być, wg tego co o nim piszą, filmem o zmianie klimatu.”

    Myslę, że taki miał być na początku, ale potem im doszły nowe tematy (pandemia i ekscesy Trumpiątek).

    „wydusić jeszcze więcej pieniędzy z pustyni, kiedy oczywiście już ją zamieni w krainę płynącą mlekiem i miodem, był „Chinatown”. ”

    …przy czym podkreślam, że chociaż występują tam fikcyjne postacie, to jednak ogólnie naprawdę tak wyglądały narodziny Los Angeles i opisana tam afera wydarzyła się naprawdę. Nazwiska tych fikcyjnych postaci często nawiązują do prawdziwych (Hollis Mulray – William Mulholland).

    Jako combo o Dwóch Wielkich Amerykańskich Miastach polecam koledze „Motherless Brooklyn”, gdzie z kolei mamy alegorycznego twórcę wielkości Nowego Jorku, Roberta Mosesa, również w konwencji neo-noir.

  78. @wo
    „„Motherless Brooklyn””

    Kiedy się wydaje, że w opowiadanej historii bohater odkupił swoje winy, wtedy rani go niespodziewanie ta sama ślepa nienawiść uderzając o wiele boleśniej niż jakiś nóż w kiszce w ramach więziennych porachunków. Za tę rolę bardzo sobie cenię Edwarda Nortona, to takie rzadkie w amerykańskim storytellingu, więc dziękuję Ci za sugestię.

  79. Jednak antyatomowa frakcja na lewicy jest dość mocna, była też w Razem (niektóre osoby właśnie przez to odeszły z partii), jest mocna wśród anarchistów, a np. w Niemczech to praktycznie cała lewica (centrum też, proatomowa jest niestety chyba tylko AfD), mająca jednak też trochę wpływu na polską.

  80. Zastanawiało mnie kiedyś zjawisko polegające na przeskakiwaniu osób z lewicy do skrajnej prawicy – zdaje się nawet, że nosi to nazwę związaną z platformówkami, ale nie mogę tego teraz wyguglać (nawiązywało do buga, gdzie spadnięcie ze skrajnie lewej krawędzi od razu przenosiło na skrajnie prawy kraniec poziomu). Ale jeśli się to rozpatrzy w kategoriach szurio-kompatybilności, to jest naturalne, że w czasie raz na lewo będzie więcej miejsca dla szurów, raz mniej, zależnie od bieżących politycznych mód i dominujących tematów (na prawo zawsze jest mnóstwo miejsca).

  81. @Juliusz Kopczewski
    Skrajności zwykle mają charakterystyczną wspólną cechę – są skrajnie kolektywistyczne. Jednostka niczym, masa wszystkim. A to, czy masa to bardziej rasa, czy klasa jest już drugorzędne.

  82. @Konrad Matys

    „Skrajności zwykle […] są skrajnie kolektywistyczne”

    A Ayn Rand na to: potrzymaj mi piwo!

  83. @ Meryl Streep jako Trump.

    Muszę WP komcionautów nieco nastraszyć: Orlean nie jest parodią Trumpa, ale amerykańskiego oświeconego centrowego symetrysty, amalgamem establishmentowych Demokratów i „rozsądnych” konserwatystów (w bardzo dużym cudzysłowie). Gdyby była Trumpem, parodia musiałaby być inna: Trump naraz by twierdził, że meteoryt to spisek liberałów i nie istnieje, i że jakieś przypadkowe idiotyczne coś w stylu „patriotycznej parasolki” chroni w 100%. Nawet przez moment by nie udawał, że bierze naukowców na serio, wręcz byłby trollem trolli wobec bohaterki granej przez Lawrance po jej pierwszym wywiadzie.

    Zamiast tego dostaliśmy prezydentkę, która temat ma w nosie, potem postanawia wykorzystać go do kampanii wyborczej, potem udaje, że coś robi, aby w końcu poddać się miliarderowi, który finansuje jej kampanię wyborczą. Wypisz wymaluj Obama z reformą służby zdrowia i Biden z globalnym ociepleniem i Build Back Better.

    Domyślam się, że nieporozumienie wzięło się z postaci Hilla, bo wszystkim kojarzy się z Jarivanką. Tylko ze Jarivanka to wyolbrzymiony, ale jednak typowy przykład nepotyzmu w Waszyngtonie. Dwa przykłady: HRC nigdy by nie zrobiła takiej kariery politycznej, gdyby nie autentycznie charyzmatyczny Bill; pewien nieudany syn pewnego prezydenta też skończył w Białym Domu i rozwalił Bliski Wschód. Mnie w ogóle młody Orlean trochę kojarzył się z gubernatorem Cuomo.

  84. @wo

    Ciekawe. Nie czytałem książki Weinera (i chyba nie przeczytam, mało casu kruca bomba), więc skomentuję tylko ogólnie-spekulatywnie. W sytuacji, kiedy skutki działania ideologii opartych na indywidualizmie są coraz bardziej widoczne, jak kometa nad głowami w filmie, można rzeczywiście próbować redukować dysonans poznawczy poprzez wskazanie, że jedna z najbardziej konsekwentnych propagatorek indywidualizmu była tak naprawdę bolszewiczką, jak na ruską żydówę przystało (a poza tym się puszczała). W ten sposób wszystko zostaje na miejscu: indywidualne nogi dobre, kolektywne nogi złe (i skrajne). „Oo-kay. We’re all fine. Everyone’s fine. It’s gonna be all right. If you excuse me – he he – I’m just gonna go to the restroom for a moment”.

  85. @Lotgar

    „HRC nigdy by nie zrobiła takiej kariery politycznej, gdyby nie autentycznie charyzmatyczny Bill”

    W tym względzie zdania naukowców są chyba podzielone. Do mnie przemawia teoria, że Bill mógłby sobie wsadzić swoją charyzmę za wstążkę od kapelusza, gdyby HRC od początku jego kariery nie kierowała z tylnego siedzenia.

  86. Włączając „Don’t look up” oczekiwałem komedii i nie zawiodłem się. Bawiłem się dobrze. Nie rozumiem narzekań na przerysowania – taka jest przecież natura komedii (przynajmniej tej klasycznej) i bez przerysowań „Don’t look up” byłby pewnie dramatem lub thrillerem. Mnie najbardziej bawiły sceny i motywy jak z „Paragrafu 22”: powracający temat snacków, czy gość, który dla kasy spuszcza nam na głowy kometę.
    I dla mnie to przede wszystkim film o „walce” z globalnym ociepleniem.

  87. @Juliusz Kopczewski:
    1) Z książki o praniu mózgu — możesz zmienić komuś poglądy, ale nie zmienisz „charakteru”, czyli sposobu ich wyznawania. Świr i wyznawca może być świrem i wyznawcą prawicy, lewicy, czy centrum. Umiarkowany… będzie umiarkowany, raz bardziej z prawa, raz z lewa.

    2) Musiałbyś dopytać dlaczego ktoś wyznaje takie poglądy. Jedyny mi znany „lewicowiec”, który nie wierzy w szczepionki (cudzysłów przy lewicowcu, bo nie do końca znam jego poglądy, choć raczej antykapitalistyczny; raczej głosujący na lewicę w przeszłości), niechęć do szczepionek i miłość do lewicy czerpie z osobistej niechęci do grona mainstreamowych liberałów. Przy takiej motywacji możesz przeskakiwać z lewicy na prawicę i z powrotem.

    BTW. Gdy czytałem biografię Lenina, to uderzyło mnie to, że u niego lewicowość to nie była miłość do ludu, czy czymś w tym stylu, ale sposób zemszczenia się na caracie za śmierć brata. Z takim typem osobowości nic dziwnego, że stworzył państwo totalitarne.

    @Raf:
    Ja bawiłem się średnio, choć film w sumie na plus.
    Przerysowania? Mi się nie podobało to zbyt czytelne kpinkowanie z Trumpa. To chyba ktoś już tu zauważył, że wiązanie zła z jedną partią i jej karykaturalnym przedstawicielem, pozwala zbyt łatwo zbyć problemy.

  88. @mbied
    „Ciekawe. Nie czytałem książki Weinera (i chyba nie przeczytam, mało casu kruca bomba), więc skomentuję tylko ogólnie-spekulatywnie.”

    Nie wytnę, żeby kolega się bardziej wstydził tych głupot.

    @pak
    „BTW. Gdy czytałem biografię Lenina, to uderzyło mnie to, że u niego lewicowość to nie była miłość do ludu, czy czymś w tym stylu, ale sposób zemszczenia się na caracie za śmierć brata. Z takim typem osobowości nic dziwnego, że stworzył państwo totalitarne.”

    A Ayn Rand – neoliberalizm.

  89. @wo
    „Grono swoich wyznawców nieprzypadkowo nazwała Kolektywem”

    Po owocach ich poznacie. Forsowana przez panią Rand obłąkańcza ideologia czterdzieści lat temu została częściowo wprowadzona w życie i efekty widzimy: od tego czasu kolektywizm został zaorany. Na całym świecie (może za wyjątkiem Skandynawii i Azji Wschodniej) myślenie wspólnotowe zanikło, natychmiastowa gratyfikacja przedkładany jest nad zysk długoterminowy, a współczesny kapitalizm jest gotów podpalić całe miasto tylko po to żeby ogrzać sobie ręce. Ona może prywatnie była zafascynowana Leninem, ale jej szaleństwo miało przeciwny, antykolektywistyczny wektor.

  90. @mnf
    „efekty widzimy: od tego czasu kolektywizm został zaorany.”

    Ale jednocześnie świetnie prosperuje kolektyw elit. Tych ludzi z pamiątkowego zdjęcia, celebrujących sylwestra w Overlook Hotel w 1921. Albo innych zdjęć, na których są Trump, Obama, Biden, Clinton, Epstein, Elon Jobs i Steve Musk.

  91. @wo
    „Ale jednocześnie świetnie prosperuje kolektyw elit”

    No tak – dzięki za doprecyzowanie, bo podobnie jak towarzysz Bied z początku nie załapałem o co cho.

  92. @monday.night.fever

    „podobnie jak towarzysz Bied”

    Dziękuję za oznakę solidarności, ale w tym przypadku zachęcam do mówienia za siebie. Tow. Bied załapał, co potrzeba, tyle że różni się poglądami od tow. WO (i, dare I say, od większości PT komcionautów tut. bloga).

  93. @wo
    To nie jest przypadkiem tak, że liberalizm polegał właśnie na rozerwaniu zastanych kolektywów i rzucenie jednostek, którym wmówiło się, że są wolne, w tryby „wolnego rynku”? A każdą próbę „kolektywizacji” biedoty liberałowie witali salwami wojska i policji? Zresztą najpiękniej o wolności pisali w XVIII wieku właściciele niewolników. Zarówno w Polsce jak i w Ameryce.
    Zresztą w Polsce można pooglądać „wolne media” i policzyć ile razy prezentuję poglądy Lewiatana a ile razy ZZ. Mamy socjalizm dla elit i kapitalizm dla mas.

  94. @WO – Peter Isherwell ma uśmiech Ellisona, fizys Zuckerberga, a mówi jak Bezos

  95. @monday.night.fever:
    Czytam sobie „Razem” Sennetta. Idzie mi jak krew z nosa (nie że książka zła, ale przestawiłem się na ebooki, a to papier i z wolnym „slotem” na lekturę papierową ciężko). W każdym razie, pisząc o wspólnocie, zaangażowaniu itp., cytuje spostrzeżenia obserwatorów z XIX wieku, na temat rosnącego indywidualizmu, czyli niechęci, a potem i wynikającej z niej nieumiejętności wchodzenia w społeczne związki i ruchy. Więc, OK, Sennett też z popularyzacją tego modelu wiąże pewne rozwiązania nazwijmy to liberalne, ale na pewno nie ze stworzeniem. No i niejako z hasłem „gospodarka głupcze”, bo to nie propaganda, ale model gospodarczy ma tworzyć pożywkę dla tej indywidualizacji.

    @amplat:
    Piszę pewnym skrótem, bez wchodzenia w dyskusję, czy już nie odziedziczył totalitaryzmu, albo czy nie narzuciła mu go wojna domowy, czy wreszcie — czy totalitaryzm nie zaistniał dopiero za Stalina.

    Lenin ma pewne „dodatnie cechy charakteru”, ale uderza w nim niewrażliwość na problemy innych ludzi. Jeszcze jako jeden z liderów opozycji na emigracji gardłuje za tym, by w Rosji ludziom było jak najgorzej, bo dzięki temu szybciej dojdzie do rewolucji. Także w relacjach z bliskimi pojawia się coś podobnego.

  96. Ja bym odróżniał kolektywizm od kooperatywizmu. W kooperatywizmie mamy świadomość, że interesy podobnych jednostek są podobne, co pozwala na wyznaczenie pewnego grupowego interesu będącego wypadkową interesów składających się na grupę jednostek. To jest ciągle indywidualistyczna strona mocy. W kolektywizmie zbiorowości stają się abstrakcjami oderwanymi od budujących ich jednostek. W końcu taka rasa aryjska tak sobie miała się do zbiorowości Niemców a jej interes nie miał zbyt wiele wspólnego z wypadkowym interesem niemieckim. Podobnie z klasą robotniczą w komunizmie – to nie miało za wiele wspólnego z realnymi robotnikami.
    Zresztą po temu takie systemy upadają – nikogo realnie nie reprezentują.

  97. @sheik

    „To oczywiście też, ale któż z nas nie zna fanatyków crossfitu, bezglutenu i diety paleo, którzy wierzą w swoją „naturalną odporność” podczas gdy Big Pharma to ZŁO? Ja znam.”

    Z moich obserwacji wynika, że szuria anty-GMO, anty-atom, anty-doroczne-szczepienia-na-grypę, leczenia raka ziółkami oraz kartofle i marchewki z własnej działki (z ogródków zakładowych Huty Metali Nieżelaznych Szopienice, a nie ze sklepu, bo, panie, tam to je PRYSKAJO CHEMIO!!!) — to jednak głównie domena ciotek i wujków o, powiedzmy oględnie, dość konserwatywnych poglądach i zachowawczym stylu życia…

    Szuria lewicowa to, z kolei, obok wspomnianych już ekspertów od kontrolowanego wyburzenia WTC także wyznawcy Grupy Bilderberg, Le Cercle itd.

    Wiara w eksperymenty przeprowadzane na ufoludkach w Rockwell, z kolei, zdaje się jednoczyć ludzi niezależnie od głoszonych poglądów politycznych…

  98. @Lotgar

    Otóż to! Też nie rozumiem, dlaczego wszyscy założyli, że Pani Prezydent jest Republikanką…

  99. @Lotgar

    „Wypisz wymaluj Obama z reformą służby zdrowia i Biden z globalnym ociepleniem i Build Back-Better.”

    To chyba jednak jest zbyt daleko idące uproszczenie zaciemniające obraz rzeczywistości jak i wydźwięk filmu. Obama „pożyczył” plan reformy służby zdrowia od Republikanów (Obama Care to de facto pomysł Romneya) bo zakładał, że będzie mu łatwiej go przeforsować w Kongresie a porażka z BBB to przecież problem, że 1 z 50 demokratycznych senatorów odmówił poparcia (m.in z powodów zapisów pro-klimatycznych). Zresztą ten sam senator był równie „anty-klimatyczny” przy planie infrastrukturalnym. Teorii czemu ten senator jest przeciw jest wiele (bo lobby węglowe go sponsoruje, bo jego niezamożni wyborcy boją się inflacji mimo korzyści socjalnych z BBB) ale trudno uznać to za przykład, że Biden bezmyślnie i cynicznie sprzedał BBB bo chciał przykryć jakieś wpadki albo jakiś romans.

    Mi się cały czas wydaje, że nam nadal trudno zaakceptować jaki poziom prezentowała ekipa Trumpa, nawet nie w sensie poglądów a w sensie kompetencji miękkich i twardych. Że rzeczywistość przerastała parodię.

  100. @pak4
    „to nie [antykolektywistyczna] propaganda, ale [liberalny] model gospodarczy ma tworzyć pożywkę dla tej indywidualizacji”

    Ale zauważ, że z tyłu zawsze masz wychodzące z każdej lodówki katarynki, posyłane do mediów przez macherów z różnych Instytutów Wolności czy Obywatelskich Forów Rozwoju. Oni chętnie przyjmą każde zaproszenie. Czyli jednak propaganda (w postaci lobbyingu na meta-poziomie uprawianego przez usłużne i podlane tłustym sosem pieniędzy Wielkiego Kapitału think-tanki). Korwinów i Gwiazdowskich w należących do niego mediach nigdy nie brakowało (a, jak wiadomo, każde medium ma swojego Właściciela).

    @Konrad Matys
    „(…) Podobnie z klasą robotniczą w komunizmie – to nie miało za wiele wspólnego z realnymi robotnikami. Zresztą po temu takie systemy upadają – nikogo realnie nie reprezentują”

    Każdy nurt polityki reprezentuje interes jakiejś klasy społecznej. Socjaldemokracja reprezentuje klasę średnią (w dodatku inkluzywnie, stąd polityka wciągania do niej klasy niższej i ściągania wyższej), komuniści reprezentowali niższą, z kolei prawica reprezentuje interesy klasy wyższej opierając się na elektoracie wykluczonych, co prowadzi to takich kuriozów jak zastępowanie realnie istniejących podziałów klasowych sztucznie tworzonymi podziałami rasowymi – np. Trump obniżający podatki kolegom i szczujący rednecków z prowincji na mniejszości etniczne (tzw. „gra w rasy”) czy na wielkomiejskie elity liberalne.

  101. @monday.night.fever:
    Ja nie dyskutuję z istnieniem propagandy. Ona jest oczywistą oczywistością.
    Ja tylko mam w pamięci uwagi Sennetta, że na przykład, zupełnie inaczej wyglądają relację, jeśli pracujesz z kimś przez kilka lat, a zupełnie inaczej, jeśli jesteście przydzieleni do tego samego działania i wspólna praca dotyczy tygodni raczej niż lat.

    > na wielkomiejskie elity liberalne
    Ja bardziej z relacji żony niż osobiście, ale notuję, że na polskiej wsi było bardzo dużo nieufności, by nie powiedzieć wrogości do wielkomiejskich elit. I to jeszcze za PRL. Samo poczucie niższości klasowej, opartej na brakach w kulturze, prowadziło do takiej niechęci.

    Z tego co się naczytałem o ruchu nacjonalistyczno-ewangelickim w USA, tam było podobnie i to przynajmniej od XIX wieku. Trump nie tyle stworzył coś z niczego, co zdecydował się rozgrywać istniejącą niechęć.

  102. @monday.night.fever
    „komuniści reprezentowali niższą”

    Komuniści reprezentowali garstkę spiskowców, takich jak w „Całej prawdzie o planecie Ksi”. Klasy niższej nikt nie reprezentuje (jej członkowie zawsze mają jak ci chłopi ze schematów wypracowań pisanych przez kolegę Johnny’ego Maxwella).

  103. PS Zapomniałem dopisać, że obejrzałem „Nie patrz w górę” 26 grudnia. Bardzo zabawne i bardzo celne.

  104. @pak4
    „Trump nie tyle stworzył coś z niczego, co zdecydował się rozgrywać istniejącą niechęć”

    Nie twierdzę, że robił coś nowego. Robił dokładnie to, co wcześniej Reagan szczując np. na intelektualistów czy „Welfare Queens”, tyle że Trump zdjął białe rękawiczki. Zresztą jak świat światem, zgodnie z zasadą „dziel i rządź”, elity napuszczały wykluczonych na siebie nawzajem (jedną biedotę na inną) w swoim szeroko pojętym interesie – m.in. po to, żeby zamaskować realnie istniejący konflikt klasowy i skierować gniew na zastępcze tory (o czym już pisałem w odpowiedzi dla pana Konrada). Mówiąc półżartem, dzięki takim trickom redneck zamiast „bij kapitalistę” krzyczy „bij Murzyna”, „bij geja”, „bij lewaka”, „bij jajogłowych, rudych i cyklistów”.

  105. @Marcin Robert Bigos
    „Komuniści reprezentowali garstkę spiskowców”

    Komuniści reprezentowali klasę niższą i lumpenproletariat, a w dodatku robili to inkluzywnie, tj. chcieli ściągnąć pozostałe klasy w dół. W przeciwieństwie do socjaldemokracji, która również prowadziła politykę inkluzywną (ale wciągała klasę niższą po społecznej drabinie), komuniści każdego z tej drabiny zrzucali: klasę wyższą rozstrzelali, a średnią zrzucili z drabinki na samo dno. Dlatego ich eksperyment nie wypalił. Bez solidnej klasy średniej niczego nie zbudujesz.

  106. @Paweł Gładki
    „Otóż to! Też nie rozumiem, dlaczego wszyscy założyli, że Pani Prezydent jest Republikanką…”

    Bo póki co nikt nie przyłapał urzędującego Demokraty na popieraniu antynaukowych szurii, a co do Republikanów to wręcz przeciwnie?

    Jedyne co jest „demokratycznego” w prezydentce Orlean to obecość Elona Jobsa i fakt że to on de facto decyduje co jest robione. Nie pamiętam jak było za Busha, ale Trumpowi Republikanie byli w kontrze do Silicon Valley, to Obama się z miliarderami z SV psiapsiółkował.

  107. @monday.night.fever

    1. Komuniści traktowali klasę niższą instrumentalnie, jako tanie źródło zasobów dla stworzenia przyszłego raju na Ziemi. Czasami, w imię krótkoterminowych celów, coś tej klasie dawali, ich zwykłym jednak działaniem było koszarowanie robotników w ziemiankach i zmuszanie do pracy ponad siły za niewielkie racje żywnościowe.

    2. Elita komunistyczna samej siebie nie zrzucała na dno drabiny społecznej, tylko tworzyła zamkniętą kastę rządzącą, jak we wspomnianej powieści Janusza Zajdla.

    3. Prawica też reprezentuje interesy klasy niższej. Wystarczy zapytać o to jej działaczy, a także wielu niższoklasowców.

  108. @mrb
    „Prawica też reprezentuje interesy klasy niższej.”

    Oni przede wszystkim zaprzeczają istnieniu klas twierdząc, poniekąd słusznie, że to marksistowski wynalazek.

  109. Gdzieś napotkałem listę cech prezydent Orlean zerżniętych z Busha i Obamy ale to były raczej niuanse, więc kwestia czy Meryl Streep gra Trumpa czy generic POTUS pozostaje dla mnie nierozstrzygnięta.
    Sam film mi się nie spodobał, co wiedziałem to wiem dalej, gagi były co najwyżej umiarkowanie śmieszne. Widocznie liczyłem na więcej.
    Za to dwa pozytywy – naukowiec grany przez Leo ma fajnie napisany wątek, z tym jak błądzi przez pewien czas omamiony celebrycką sławą, seksem i techno-bajkami, zanim się ogarnie. Drugi plusik – może przy odrobinie szczęścia hashtagi #justlookup (kudos za dwuznaczność między spójrz w górę i zajrzyj do źródeł) i #dontlookup (na zlewanie szurii podobnie jak przez jakiś czas działało ok boomer) się przyjmą i przydadzą.

  110. @wo
    „Oni przede wszystkim zaprzeczają istnieniu klas twierdząc, poniekąd słusznie, że to marksistowski wynalazek.”

    Jarivanka w filmie opisał prawicowy podział klas – wy robole, my fajni bogaci i oni, liberałowie.

    Republikanie kontynuują wojnę klas w najlepsze, tylko w ich definicji nie chodzi o to ile i jak zarabiasz, tylko czy jeszcz hamburgera i stejka jeżdżąc pickupem w kowbojskim kapeluszu i machając biblią, czy jeździsz teslą i jesz „europejskie” potrawy i pijesz dziwną kawę.

  111. @mtg
    „Jarivanka w filmie opisał prawicowy podział klas – wy robole, my fajni bogaci i oni, liberałowie.”

    No bo cały dżouk w tym, że Kushnerobush cały czas mówi w tym filmie na głos to, czego jego pierwowzory nigdy nie mowią (ale tak robią).

  112. @Marcin Robert Bigos
    „Elita komunistyczna samej siebie nie zrzucała na dno drabiny społecznej, tylko tworzyła zamkniętą kastę rządzącą”

    No tak – w praktyce wyglądało to tak, że w rzekomo bezklasowym społeczeństwie faktycznie pojawiają się równi i równiejsi. Ale przynajmniej w teorii komunizm (leninizm) reprezentował interesy proletariatu.

    „Prawica też reprezentuje interesy klasy niższej. Wystarczy zapytać o to jej działaczy, a także wielu niższoklasowców”

    Wmawia im to, a później obniża bogaczom podatki. Zafałszowywanie świadomości klasowej za pomocą szczucia a kogo się da to jak działalność szkodliwa dla ludzi zmanipulowanych. Dzięki tego typu manipulacji wykluczeni głosują przeciwko swoim interesom, o czym pisał o tym Thomas Frank w książce „Co z tym Kansas”. Prawica de facto reprezentuje interesy klasy wyższej (zamkniętej kliki), a swoim redneckim elektoratem gardzi – przykładem Republikanie.

  113. @mtg

    Przy czym republikanie jednak bardziej patrząc na klasy po webberowsku czyli jako miks statusu, prestiżu, władzy czy pozycji ekonomiczniej („robol” w definicji Jarivanki to przecież każdy kto nie jest multimiliarderem (podkreślam multi) oraz „liberałem” czyli gigantyczne spektrum ludzi, ras, zawodów czy dochodów, sformatowanych na wspólny blok polityczny) a nie po marksistowsku czyli przede wszystkim w relacji do środków produkcji (ma/nie ma). To daje republikanom przewagę i ułatwia budowę szerokiej koalicji wyborczej na poziomie każdego Stanu.

  114. @monday.night.fever

    „Dzięki tego typu manipulacji wykluczeni głosują przeciwko swoim interesom, o czym pisał o tym Thomas Frank w książce „Co z tym Kansas”.”

    Jak zawęzi się pojęcie interesu klasy do kwestii materialnych to tak, głosują przeciwko ale jak spojrzy się szerzej na kwestie nie-materialne (od religii po stosunek do klimatu) to już nie albo precyzyjniej – nie koniecznie – bo to zależy w jakiej relacji/hierarchii „kasa” u takich ludzie ma się do np „religii”. Sukcesy prawicy od lat 70 XXw pokazują, że „byt nie zawsze określa świadomość”.

  115. @Obywatel
    „Jak zawęzi się pojęcie interesu klasy do kwestii materialnych to tak, głosują przeciwko ale jak spojrzy się szerzej na kwestie nie-materialne (od religii po stosunek do klimatu) to już nie”

    Cała reszta („kwestie nie-materialne”) to bzdety i mydlenie oczu.

  116. @monday.night.fever
    „Ale przynajmniej w teorii komunizm (leninizm) reprezentował interesy proletariatu.”

    W teorii komunizm chciał stworzyć raj na Ziemi (społeczeństwo bezklasowe), kosztem dzisiejszego dobrobytu. Socjaldemokracja natomiast chce polepszyć warunki życia klasy niższej (i średniej) tu i teraz.

    Komunizm reprezentuje interesy przyszłego raju.

    „Wmawia im to (…)”

    Dokładnie tak samo jak komuniści.

  117. Film świetny, chociaż IMO napisany gorzej niż „Big Short”, ale tę różnicę rekompensuje jakością obsady. Jeżeli chodzi o ocenę wymowy, przytoczę bardziej zniuansowane spojrzenie niejakiego Alexa Reida, bo ta perspektywa do mnie przemawia:
    ” “Don’t Look Up” is going to be really big in the West and imperial core for a few reasons. One is that people here are perpetually forced to imagine the end of the world instead of imagining the end of capitalism. We are bombarded with dystopian and apocalyptic media and much of it we enjoy.
    I laughed my ass off watching it and afterwards it made me unsettled. The movie really strongly sells the idea that humans are complacent and not willing to fight.
    Without knowing of the mass mobilization against the Vietnam war, about fragging and mutiny, mass mobilization against the Iraq war, without knowing about the dozens of strikes happening right now, without knowing about the half a dozen + Latin and South American countries revolting over the last 3 years, without knowing or hearing about the new president of Chile, without having the right analysis, without being connected to people who knows what up, without knowing that human nature is good and that we are pro social creatures who evolved to cooperate and get along: this movie will convince many that humanity is doomed.”

  118. @piortkowalczyk „people here are perpetually forced to imagine the end of the world instead of imagining the end of capitalism.”
    Film jest dosłownie o końcu świata as we know it, zachodni kapitalizm nie ma tu wiele do rzeczy (Chiny i Rosja próbują przecież odpalic własną rakietę by chcąc nie chcąc ratować ludzkość, ale nie dają rady). Natomiast co wybór lewicowca w Chile – cieszymy się oczywiście, fajnie fajnie – miałby zmienić w kwestii zmian klimatu? Teraz Boric wyrzuci KGHM ze Sierra Gorda? Co niby dały masowe protesty przeciw wojnie w Iraku?
    Fajnie, że p. Reid jest optymistą, ale na razie cała para idzie w zmianę indywidualnego transportu spalinowego w indywidualny transport elektryczny. Czyli klimatyczny meteoryt leci sobie ku nam w najlepsze.

  119. @sheik

    Całe życie się zastanawiam co trzeba robić by być takim optymistą jak ten pan. Czy to kwestia pochodzenia/wychowania, jakiejś szczególnej indywidualnej i genetycznie zaprogramowanej chemii neuroprzekaźników czy może tylko wpływ substancji psychoaktywnych?

  120. Ocena tego filmu zasadniczo zależy od tego, czego metaforą ma być kometa. Jeśli pod kometę się podstawi konflikt zbrojny albo przewrót wojskowy to wyjdzie zupełnie co innego niż globalne ocieplenie albo narastające rozwarstwienie społeczne. Jedno zjawisko jest łatwo obserwowalne, namacalne, łatwe do przekazania medialnie; drugie jest abstrakcyjne, nie ma jasno zdefiniowanego początku i końca i przynajmniej na początku nie jest specjalnie medialnym tematem. Jak się to pomiesza to wychodzi nonsens.

  121. @Piotr Kowalczyk
    „Without knowing of the mass mobilization against the Vietnam war, about fragging and mutiny, mass mobilization against the Iraq war”

    Ja z powyższych przykładów (rzekoma „antywojenna mobilizacja”) wyciągam akurat kompletnie różne wnioski. Optymizm pana Reida jest wręcz żenujący, ale może bym go nawet łyknął, gdyby nie to, że w 2003 roku na własne oczy miałem okazję obserwować w jaki sposób zakłamane media mainstreamowe biły w militarne bębny i jak ochoczo zapraszały na swoje łamy podżegaczy wojennych (linkowałem tu niedawno felieton tow. Zgliczyńskiego, w którym wręcz rozjechał ówczesną „Wyborczą” i polskie elity postuniowolnościowe). Garstka antywojennych aktywistów, zarówno w Polsce jak i w Stanach, została dosłownie zlana ciepłym moczem i zwyzywana od pacyfistów, miękkich faj i pożytecznych idiotów, a nawet zdrajców (choć trzeba uczciwie przyznać, że w Europie Zachodniej było nieco lepiej).

  122. @embercadero

    A czym jak nie szurią była teoria o sfałszowaniu wyborów przez Trumpa z Putinem? Albo o kontrolowanym wyburzeniu WTC? Słaby argument…

    Natomiast postać Elona Jobsa jest centralna dla całego filmu, zaś sojusze polityczno-biznesowe wg. uproszczonego schematu Republikanie + Big Oil vs. Demokraci + Big Tech to raczej rzecz powszechnie znana.

    No i, wreszcie, czy widząc Panią Prezydent naprawdę nikt nie pomyślał o HRC…?

  123. @mnf
    „linkowałem tu niedawno felieton tow. Zgliszczyńskiego”

    I konsekwentnie pan przekręca jego nazwisko (a ja robię drobną edycję).

  124. @monday.night.fever

    „Cała reszta („kwestie nie-materialne”) to bzdety i mydlenie oczu.”

    Oj czasy studenckie mi się przypomniały ;-). Ale o walce z wypaczeniami i jedynych depozytariuszach ostatecznej wiedzy na temat prawdziwych potrzeb innych ludzi w 30 rocznicę (prawie co do dnia!) rozwiązania ojczyzny światowego materializmu nie będę się wypowiadał. Zwrócę tylko uwagę, że świadomość (o znów jak na studiach…) istnienia tych „bzdetów” determinuje (ło matko…) czy jakaś partia ma 3% czy 30% głosów w wyborach (choć historia uczy że i na to jest sposób – można zadekretować na zjeździe partii, że się jest „większością” a przeciwnik „mniejszością” i rządzić 74 lata….. )

  125. @Paweł
    „wg. uproszczonego schematu Republikanie + Big Oil vs. Demokraci + Big Tech”

    Ale ten uproszczony model nieźle zakłamuje rzeczywistość. Tak się składa, że demokrata który uwalił BBB jest finansowany przez Big Oil i węglarzy. Ale to chyba dobrze pokazuje skuteczność olejarzy i górników, którzy potrafią swojego wsadzić do Kongresu jako demokratę.

  126. @bartolpartol
    „Tak się składa, że demokrata który uwalił BBB jest finansowany przez Big Oil i węglarzy. ”

    A z kolei Peter Thiel popiera republikanów. Ja też uważam, że Streep i Hill w tym filmie wprawdzie parodiują Trumpa i Trumpiątka, bo to po prostu aktualny temat, ale parodiowane zjawisko obejmuje też Clintonów i Obamów. To wszystko jedna klika, występująca na niejednym zdjęciu w świetnej komitywie.

  127. @wo „Streep i Hill w tym filmie wprawdzie parodiują Trumpa i Trumpiątka, bo to po prostu aktualny temat, ale parodiowane zjawisko obejmuje też Clintonów i Obamów. To wszystko jedna klika, występująca na niejednym zdjęciu w świetnej komitywie.”
    Przecież córka Clintonów się kolegowała z Ivanką i Jaredem a sama Hillary pofatygowała się ongi – dawne czasy! – na wesele Trumpa i Melanii.

  128. @szuria na lewicy
    Ja pamiętam, że na samym początku w Razem była całkiem zauważalna ilość osób spod znaku naturalnej odporności, cudownych diet gluten-free-paleo, Matki Ziemi/Natur/Gai, złej chemii, szatańskiego atomu i tej hinduskiej pani papież ruchu anty-GMO. Te osoby po jakimś czasie się orientowały, że to jednak nie jest partia dla nich i choć dzisiaj pewnie niezrzeszone, ale jednak gdzieś w społeczeństwie istnieją i raczej uważają się za lewicę (wstąpienie do partii to jest dość znaczące samookreślenie).

  129. @ Sheik Yerbouti

    „Film jest dosłownie o końcu świata as we know it, zachodni kapitalizm nie ma tu wiele do rzeczy”

    Reid odwołuje się do konkretnej narracji kulturowej (realizmu kapitalistycznego) i znaczeń alegorii z tego filmu, najczęściej odczytywanych jako problem przez kapitalizm stworzony (globalne ocieplenie), albo zintensyfikowany (pandemia). Za point tego tekstu uważam myśl, że przedstawienie Natury Lucka, nawet jeżeli celowo przeszarżowane, nie zgadza się z tą obserwowaną w historii, a interesy wielkiego kapitału nie są jakąś nieprzekraczalną granicą, za którą ludzie przestają walczyć o zmainy.

    „Co niby dały masowe protesty przeciw wojnie w Iraku?”

    Deeskalację konfliktu na arenie międzynarodowej. To jest przykład, gdzie samobójcza polityka Amerykanów wyalienowała ich także od sprzymierzeńców (zwracam uwagę na zestawienie prowincja – centrum z początku).

    @MNF

    „rzekoma „antywojenna mobilizacja” ”

    Apeluję o elementarny szacunek dla języka i używanie słów we właściwych znaczeniach. Rola amerykańskiej opinii publicznej w wojnie wietnamskiej jest według mojej najlepszej wiedzy częścią konsensusu historycznego.

    ” Garstka antywojennych aktywistów, zarówno w Polsce jak i w Stanach, została dosłownie zlana ciepłym moczem i zwyzywana od pacyfistów, miękkich faj i pożytecznych idiotów, a nawet zdrajców (choć trzeba uczciwie przyznać, że w Europie Zachodniej było nieco lepiej).”

    To jest z kolei całkowite niezrozumienie sensu tekstu i zniekształcenie perspektywy. Polska była wtedy częścią absolutnej mniejszości. Zdanie „You forgot Poland” zostało memem.

  130. @piotrkowalczyk „problem przez kapitalizm stworzony (globalne ocieplenie), albo zintensyfikowany (pandemia). Za point tego tekstu uważam myśl, że przedstawienie Natury Lucka, nawet jeżeli celowo przeszarżowane, nie zgadza się z tą obserwowaną w historii, a interesy wielkiego kapitału nie są jakąś nieprzekraczalną granicą, za którą ludzie przestają walczyć o zmainy”
    A to jest bardzo ciekawy pogląd – gdyby zamiast dzisiejszego zgniłego kapitalizmu był Automatyczny Luksusowy Gejowski Komunizm, to on by nie emitował nic a nic CO2? ZSRR z satelitami oraz Chiny nie miały żadnego przemysłu, pleciono tam przez dekady wyłącznie łapcie z łyka?
    Jestem bardzo ciekaw, jak można walczyć z tą hipotetyczną kometą w filmie / realną katastrofą klimatyczną wbrew wielkiemu kapitałowi. Lud powinien się w filmie wedrzeć na Cape Canaveral i sam odpalić głowice oraz prom z tym osobliwym generałem? A w realu – porzucić opartą na paliwach kopalnych późnokapitalistyczną gospodarką i osiąść na bieszczadzkich połoninach, ogrzewając się i przyświecając sobie wystruganymi własnoręcznie ogniwami fotowoltaicznymi? Pytam, bo nie wiem.

    @”Deeskalację konfliktu na arenie międzynarodowej.”
    Chodzi o konflikt w Iraku? Czy o ówczesne fochy między USA i zachodnią Europą? To drugie w obliczu pierwszego nie ma znaczenia.

  131. @sheik
    „ZSRR z satelitami oraz Chiny nie miały żadnego przemysłu, pleciono tam przez dekady wyłącznie łapcie z łyka?”

    ZSRR i satelici swój przemysł budowali na licencjach, więc skopiowali kapitalistyczne błędy (np. fetyszyzację petrochemii). Chiny najpierw za Mao wszystko zniszczyli, a potem też sięgnęli po licencje. Jedynym mocarstwem naprawdę szukającym innych rozwiązań (a więc np. wcześniej mieli benzynę bezołowiową, biopaliwa, paliwa syntetyczne itd.) była Trzecia Rzesza, ale słusznie przegrała wojnę. No i od 1945 mamy taki kierunek rozwoju technologii, że tak czy owak zachodnie korporacje (lub ich licencjobiorcy/imitatorzy).

  132. @wo „No i od 1945 mamy taki kierunek rozwoju technologii, że tak czy owak zachodnie korporacje (lub ich licencjobiorcy/imitatorzy).”
    OK, ale ja tu dyskutuję z tezą, że ocieplenie klimatu to wina kapitalizmu, tak jakby leninowskim hasłem nie była władza rad i elektryfikacja. Ludzie w każdym ustroju oczekiwali prądu, butów, mięsa a nawet lokomotyw (może w Kambodży Pol Pota nie, nie wiem). Historia Górnego Śląska za czasów feudalizmu, kapitalizmu i realnego socjalizmu pokazuje, że ekologię centralnie w rzyci klasy rządzące miały zawsze (mimo parku pałacowego w Pszczynie, Nikiszowca czy chorzowskiego Parku).

  133. Jestem po obejrzeniu filmu.
    Czy to miała być komedia? Komedia to z definicji takie przedstawienie, które powoduje śmiech. Tu zdecydowanie ten element nie występuje.
    Można się ubawić jak na oglądaniu „ucha prezesa” – paczysz i płaczesz.

    W ogóle mam wrażenie że to film hollywoodzki, ale mógłby powstać w Polsce.
    Jak zobaczyłem generała który pobierał opłatę za darmowe rzeczy, to przypomniał mi się „sędzia który kradł kiełbasę” – normalnie PIS-owska propaganda tylko skierowana w przeciwnym kierunku.
    Scenariusz mogliby napisać nasi specjaliści od filmów typu „Kac Wawa”, żenada, farsa – nie wiem jak to nazwać.
    Film porusza Bardzo Ważny i Słuszny Temat, ale poziom wykonania – jak w filmie o żołnierzach wyklętych.
    Ważność i Słuszność poruszanego tematu nie zmienia tego że film jest słaby.
    Ale może będzie tak jak z „Misiem” (tu kolejne odwołanie do naszego podwórka) – film zjechany przez krytyków zestarzał się dobrze i dostarcza nam nieprzebranego źródła cytatów.

    Oczywiście widać że aktorstwo, efekty specjalne i technicznie – nie żałowano środków i wszystko jest na najwyższym poziomie. Tego w Polsce by się nie dało.
    Ja po 2 godzinach oglądania czułem się wymęczony i wymięty jakby ktoś ukradł mi 2 godziny z życia – ale może właśnie o to chodziło?

    Jest taki film z Adamem Sandlerem o jubilerze z NY. Nieoglądalny i męczący, wytrzymałem mniej niż godzine. Ale krytycy chwalą, jest na liście „top 100 filmów Netflixa”.
    Noale ja sie nie znam.

  134. @sheik
    „OK, ale ja tu dyskutuję z tezą, że ocieplenie klimatu to wina kapitalizmu,”

    Teraz już tak. O tym, że zasoby środowiskowe nie są niewyczerpane, mówi się dopiero od lat 1960. – przedtem rzeczywiście zazwyczaj wystarczała naturalna zdolność do samooczyszczania (a uczeni nawet nie umieli zmierzyć jej ograniczeń). A o ocieplaniu tak na sto procent to w ogóle wiadomo gdzieś od 40 lat.

    @waclaw
    Proszę pana, zamiast się włączyć do rozmowy – ogłasza pan swoje długie manifesty. Czy nie lepszym miejscem na to bylby własny blog?

  135. @ Sheik Yerbouti

    W kwestii formalnej: Luxkomunizm (w rzeczywistości najbliżej mu do bodaj anarchosyndykalizmu) i ZSRS się wykluczają wzajemnie.

    „Jestem bardzo ciekaw, jak można walczyć z tą hipotetyczną kometą w filmie / realną katastrofą klimatyczną wbrew wielkiemu kapitałowi.”

    Wychodzę z założenia, że jesteśmy teraz jak oświeceniowi intelektualiści zastanawiający się, jak będzie wyglądała w przyszłym stuleciu władza króla. Dodatkowo jestem z pokolenia, dla którego centralnym doświadczeniem jest odwołanie końca historii. Nie sądzę, aby kryzys klimatyczny zakończył się wyginięciem ludzkości, raczej zniszczeniem dotychczasowego porządku (za czym pójdzie niestety wiele ofiar w znaczeniu realnym i symbolicznym). Nie podpisuję się więc pod narracją „kapitalizm albo śmierć”.

    „Chodzi o konflikt w Iraku? Czy o ówczesne fochy między USA i zachodnią Europą? To drugie w obliczu pierwszego nie ma znaczenia.”

    Nie nazwałbym postawy „Nie odmrożę sobie uszu (ani głowy)” fochami. Fakt, że stronami wojny były Irak vs USA, nie vs USA i UE, miał potężne znaczenie dla nich wszystkich . Choćby dlatego, że mając pod dostatkiem sojuszniczego mięsa armatniego Bush mógłby równie dobrze wejść do Iranu i patrzeć, jak świat płonie.

  136. @piotrkowalczyk „Nie podpisuję się więc pod narracją „kapitalizm albo śmierć”.
    A ktoś się podpisuje? Jak wszystkim tutaj, kapitalizm nie za bardzo mi się podoba. Ale już wolę go od nowego cyfrowego feudalizmu, który widać coraz wyraźniej. Socjalizmu chwilowo nie ma w menu.

    @”Nie nazwałbym postawy „Nie odmrożę sobie uszu (ani głowy)” fochami. Fakt, że stronami wojny były Irak vs USA, nie vs USA i UE, miał potężne znaczenie dla nich wszystkich . Choćby dlatego, że mając pod dostatkiem sojuszniczego mięsa armatniego Bush mógłby równie dobrze wejść do Iranu i patrzeć, jak świat płonie”
    Mnie z kolei chodziło o to, że w wyniku tej inwazji zginęło w Iraku kilkaset tysięcy ludzi (ilu dokładnie – nie wie nikt, ale nie mniej niż 150k). Z tego dymiącego leja po bombie wciąż uciekają ludzie szukając znośnego życia, zamarzając i topiąc się następnie na polskiej wschodniej granicy jeszcze miesiąc temu.
    Świat i tak płonie, nasze wygodne fotele sa po prostu zbyt daleko od ognia, żebyśmy go poczuli. Spory USA-Francja oraz szok młodych Europejczyków, że oto jednak nie ma końca historii, wydają mi się tutaj drugorzędne. W Iraku „stary Zachód” nie uczestniczył – katastrofa. W Afganistanie i Libii owszem – również katastrofa. Nie widzę większej różnicy.

  137. @ Sheik Yerbouti

    „Jak wszystkim tutaj, kapitalizm nie za bardzo mi się podoba.”

    Jednak na sugestię scenariusza jego upadku połączonego z przetrwaniem ludzkości zareagował kolega redukcją do absurdu. To wyglądało jak zinternalizowane przekonanie o bezalternatywności systemu.

    „Świat i tak płonie, nasze wygodne fotele sa po prostu zbyt daleko od ognia, żebyśmy go poczuli.”

    Tez tekstu od którego zaczął się wątek, nie intepretuję jako „nic się nie stało” albo „wszystko jest dobrze”. Po prostu jeżeli jeden konkretny konflikt zdestabilizował sytuację w regionie (w sposób, jakiego nie dokonała wcześniejsza interwencja w Afganistanie), to uniknięcie większej tragedii przez świadomy sprzeciw jest wartością i rzeczą do analizy na przyszłość. Bez ofiar się obędzie, ale nie możemy „mówiąc: krew jest dzisiaj tania, spokojnie zasiąść do śniadania.”

  138. @Obywatel
    „a porażka z BBB to przecież problem, że 1 z 50 demokratycznych senatorów odmówił poparcia (m.in z powodów zapisów pro-klimatycznych). Zresztą ten sam senator był równie „anty-klimatyczny” przy planie infrastrukturalnym. Teorii czemu ten senator jest przeciw jest wiele (bo lobby węglowe go sponsoruje, bo jego niezamożni wyborcy boją się inflacji mimo korzyści socjalnych z BBB) ale trudno uznać to za przykład, że Biden bezmyślnie i cynicznie sprzedał BBB bo chciał przykryć jakieś wpadki albo jakiś romans.”

    Odnośnie senatora Joe’go Manchina III – to może być jeszcze prostsze.
    Gość zarabia pół miliona dolarów rocznie z dywident z udziałów z firmie przemysłu węglowego. Zatem jego interes może jest zbieżny z interesami ludzi zatrudnionych w kopalniach (są za pracą jaką da kometa). Jednak mało prawdopodobne, aby to była jego motywacja.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.