Na wojskowości zupełnie się nie znam, udało mi się nawet wykręcić od studium wojskowego. Za moich czasów teoretycznie był to przedmiot obowiązkowy dla wszystkich studentów i przedstawiano nam, że to i tak lepsze rozwiązanie od podchorążówki.
Kiedy jednak skończyłem studia, państwo było na progu bankructwa. Mój rocznik do podchorążówki szedł tylko na ochotnika, znudzony oficer w WKU zapytał mnie, czy chcę – i chyba nawet niespecjalnie czekał na odpowiedź, wbił mi zbawienny stempel o przeniesieniu do rezerwy.
Nawiasem mówiąc, na komisji dostałem tzw. kategorię A1, co było chyba moim ostatnim sukcesem. Wszyscy gleba i pięćdziesiąt pompek na moją cześć!
Już wtedy dużo grałem w gry, zwłaszcza marki SSI – to był Paradox czasów ośmio- i szesnastobitowych. Niektóre w symulacji były na tyle wierne, że usiłowały oddawać kwestie zaopatrzenia, morale, różnych generacji czołgów i samolotów itd.
Tak mnie to pochłonęło, że przeczytałem nawet „O wojnie” Clausewitza, choć teraz już nie pamiętam, czy nie było to jakieś omówienie. Ktoś z PT komcionautów kojarzy, w jakiej postaci można to było kupić w późnym PRL?
Zapamiętałem z niego zasadę ekonomii sił. Mówi ona, że na każdym odcinku trzeba mieć tyle wojska, ile jest potrzebne do realizacji planu – nie za mało, i NIE ZA DUŻO.
To sprzeczne z intuicją. Jak to, wojska może być ZA DUŻO? Częstym błędem noobów jest nakićkanie na jakimś odcinku ZBYT WIELU jednostek („źle się dzieje? rzućmy tam Kamfgruppe Steiner, od razu wszystko wróci do normy”).
Zanim taki dodatkowy tysiąc żołnierzy przeprowadzi kontratak, od pierwszego dnia zwiększa nam potrzeby zaopatrzenia. To tysiąc gąb do wyżywienia, tysiąc ciał, które na noc trzeba gdzieś położyć, tysiąc magazynków do dostarczenia na pierwszą linię.
Oczywiście, możemy im kazać żreć brukiew i powiedzieć, że broń mają zdobyć na przeciwniku, ale wtedy realna wartość bojowa tego oddziału zaczyna spadać. Gdy zaczną umierać z głodu, chłodu, chorób zakaźnych itd., spadnie morale sąsiednim jednostkom, więc w efekcie rzeczywiście może być tak, że dodatkowe jednostki na froncie pod Chersoniem go OSŁABIĄ.
Najbardziej wyrafinowaną symulacją jest w tej chwili chyba „Hearts of Iron”. Podzielę się z wami garstką intuicji i metafor i zapraszam do grillowania ich w komentarzach.
Ku swojemu zdumieniu widzę na przykład, jak Rosjanie narzekają na brak skutecznej taktyki obronnej przed Ukrainską taktyką „ataku lekką kawalerią”. Czyli szturmem kilkunastu HUMVEE, za sprawą którego w krótkim czasie Rosjanie są okrążeni i choć TEORETYCZNIE mieli lepiej uzbrojone bewupy, patrzą jak te wylatują w powietrze jeden za drugim od salw z MANPADów.
W „Hearts of Iron” dowodzimy całym państwem, ale konkretną bitwą dowodzą generałowie (AI), którzy mają konkretny poziom skilla, a do tego mogą wybrać jedną z wielu taktyk dostępną danemu państwu. Ten, który ma lepszego skilla, może wybrać lepszą (ale tylko takie, jakie jego państwo już odblokowało).
W ten sposób gra oddaje sytuację z 2WŚ, w których na początku często Niemcy zaskakiwali taktyką „blitz” armie, które były szkolone w taktyce „trench warfare” i nie umiały zareagować. Po pewnym czasie te armie jednak opanowują taktykę „elastic defence”, kasującą przewagę „blitza” (ale Niemcy wtedy mogą już mieć „masterful blitz”, itd.).
Jakie mamy taktyki, to zależy od tego, jaką na samym początku przyjmiemy doktrynę. „HOI4” ma w tej chwili 4 doktryny: „mass attack” (liudiej u nas mnogo), „mobile warfare” (blitzkrieg), „superior firepower” (kule są tanie, życie naszych żołnierzy jest bezcenne) i „grand battleplan” (odpowiadająca wnioskom z 1WŚ – jej pierwszy poziom to właśnie „walka w okopach”).
Gra odzwierciedla w ten sposób odmienne doktryny Niemców („MW”), Rosjan i Japonii („MA”), Amerykanów („SF”) i reszty aliantów, w tym Polski („GP”). To nieźle symuluje kampanię wrześniową i upadek Francji (blitz vs trench).
Na początku obecnej wojny mawiałem, że „kto zaczyna Blitzkriegiem, ten kończy Volkssturmem”. Inspiracją było dla mnie niemieckie drzewko doktrynalne z HOI4, ale chyba właśnie teraz to widzimy – najpierw był nieudany Blitz na Kijów, a teraz widzimy mobilizowanych sześćdziesięciolatków ze strzelbami z pierwszej wojny światowej.
Wygląda na to, że Rosja ma doktrynę przypominającą „mobile warfare” (na „mass attack” mają za mały manpower). A Ukraina kontruje to „superior firepower”.
Stąd narzekania rosyjskich milblogerów i wojenkorów, że Ukraina gra niesportowo. „Pod Łymaniem mieli dziesięciokrotną przewagę, każdy głupi by tak umiał wygrać” – naprawdę czytałem takie komentarze.
Wygląda na to, że Ukraina trzyma się zasady Clausewitza. Wszędzie ma wojska tyle ile trzeba. Przewagę w ataku, remis w obronie. Nie każdy to potrafi, Putin na przykład nie.
„Amatorzy mówią o strategii, zawodowcy mówią o logistyce”, powiedział ktoś sławny. W poprzednim patchu Paradoxu („No Step Back”) logistykę skomplikowano tak bardzo, że wielu narzeka, że nie da się teraz grać.
Gracz jest zmuszony do kombinacji „jeśli do zajęcia Mandżurii skieruję 20 dywizji, to do jakiego lewelu powinienem zapgrejdować kolej transsyberyjską?”. To nie jest już tak sexy, jak rysowanie kresek na mapie. Nikt tego nie lubi.
Putin też nie. Jego żołnierze już teraz marzną, bo jak Hitler, zadbał dla nich o galowe mundury na paradę zwycięstwa w Kijowie ale nie o kalesony. A co ich czeka zimą?
Tom Cooper szacował niedawno, że rosyjska armia pod Chersoniem potrzebuje około tysiąca ciężarówek dziennie, a po improwizowanych przeprawach dostaje około dwustu. Czyli mówiąc po paradoksowemu, mają „supply level 20%”.
Jednostka w takiej sytuacji dostaje do ikonki trupią czaszkę, sygnalizującą zwiększoną atrycję (czy jest jakiś kanoniczny polski odpowiednik tego pojęcia?). Zaczyna ponosić straty nawet nic nie robiąc.
Widziałem skargi że to nierealistyczne. „Czy żołnierze podpalają swoje ciężarówki na znak protestu?” – ktoś ironizował na forum.
Nie, po prostu sprzęt wymaga serwisowania tak jak żołnierze jedzenia. Dywizja pancerna bez zaopatrzenia staje się batalionem piechoty (widzieliśmy to już w tej wojnie).
Tak sobie tłumaczę obecną sytuację na froncie, stąd mój rosnący optymizm. Do niedawna nie wierzyłem w wyzwolenie Krymu, teraz nie wykluczam nawet tego – po prostu wszystkie rosyjskie jednostki na zachód od Mariupola mają teraz potężny problem z zaopatrzeniem.
To oczywiście uwagi totalnego amatora. Ale Putin i Szojgu też nimi przecież są. Spędzili w wojsku dokładnie tyle samo czasu co ja.
Mi to się kojarzy oprócz gierek paradoksowych z jakimś „lepszym” RTS-em. Jakimś Earth 2150.
W takim Earth 2150, jak się chciało skutecznie wysłać te swoje 15-20 czołgów/mechów/innego dziadostwa co robi BUM BUM, to oprócz odpowiedniego doboru broni i podwozi („laserem fajnie i szybko mieli się wraże jednostki, ale do budynku przyda się działo lub wyrzutnia rakiet, a ani działo, ani laser nei zestrzeli wrogiego helikoptera”; „ten czołg pływający jest dużo słabszy od tego niepływającego, ale za to tańszy i PŁYWA, więc możemy najpierw rozwalić mosty a potem szarpać drugi brzeg szybkimi rajdami i błyskawicznym odwrotem”) to jeszcze trzeba było zadbać po pierwsze o linie zaopatrzenia (nie tylko dostateczną liczbę helikopterów dowożących amunicję, ale też o rozlokowanie źródeł tego zaopatrzenia żeby przypadkiem nie było daleko albo nad wrogim zgrupowaniem) a po drugie o całą chmarę pojazdów wsparcia (naprawcze, WRE, sztabowe, a jak po drodze trzeba nam zbudować na szybko most przez rzeczkę to i inżynieryjne nie zawadzą).
A jak gracz zapomniał o uprzednim posłaniu (i upilnowaniu) pojazdów saperskich to ta cała zgraja mogła zrobić BUM na minach.
Zaś co do wróżb o wyniku wojny, to nadal podtrzymuję, że finałem będzie golanizacja jakichś przygranicznych terenów Rosji właściwej.
Ja trochę z innej beczki, ciągnąc wątek z poprzedniego wpisu, ale że autor prosił, to już pod tą notką.
Trafiłem na taki artykuł koreańskich mediów na temat sytuacji Hyundaia w Rosji:
link to koreaherald.com
Uwagę zwraca piękny wykres pokazujący spadek produkcji rosyjskich fabryk Hyundaia o okrągłe 100% (z 17,6 tys. egz. w styczniu do 0 egz. w sierpniu). W artykule co prawda mowa o tym, że firma miała ambitne plany co do Rosji i wciąż ich nie skreśliła, ale zaraz po tym wspomniano o efekcie domina i dużych problemach podwykonawców w związku z zawieszeniem produkcji. Tekst kończy się podsumowaniem, że z Rosji wyszedł już Renault, wychodzi Mazda i Toyota, więc – za radą cytowanego ekonomisty – może Hyundai też powinien, zanim straty wybiją w sufit. Daje to pewną przesłankę, w którą stronę zmierza poniższy marker awalowy:
„sprawdzimy za jakiś czas w praktyce na konkretnym przykładzie, czy owe współpracujące z Rosatomem i Avtotorem koncerny (Enertech, Hyundai, Kia) nadal prowadzą działalność w Kaliningradzie, czy nie.”
Amateurs talk strategy and professionals talk logistics – podobno Omar Bradley
@wo
Na wojskowości zupełnie się nie znam, udało mi się nawet wykręcić od studium wojskowego. Za moich czasów teoretycznie był to przedmiot obowiązkowy dla wszystkich studentów i przedstawiano nam, że to i tak lepsze rozwiązanie od podchorążówki.
Jako prastary pierdziel przypomnę, że wcześniej nie było dychotomii między szkoleniem wojskowym na studiach i „podchorążówką”, bo to ostatnie było dalszym ciągiem pierwszego. Człowiek dostawał po dyplomie powołanie do prawdziwej służby dla Układu Warszawskiego i szedł z tytułem „podchorąży”, który nawiązywał do tradycji niemieckiej (Fähnrich) z dodatkiem stopnia (od szeregowego do, maksymalnie, starszego sierżanta na zakończenie kursu). Szkolenie odbywało się w Szkole Podchorążych Rezerwy (SPR, nie myliś z SOR do ok. 1980) i po tym następowała praktyka w jednostce liniowej, w moim przypadku saperskiej. Razem trwało to 4+8 miesięcy = rok, w efekcie jestem formalnie sierżantem z perspektywą mianowania na podporucznika z chwilą wybuchu III wojny światowej.
Nie chcę się wypowiadać na temat sensowności tego systemu, ale go przeszedłem.
Nie wiem, co nazywano podchorążówką później.
@jugger
Amateurs talk strategy and professionals talk logistics – podobno Omar Bradley
A siusiak Patton nazywał go namiociarzem i ostentacyjnie miał logistykę w dupie, i jego sukcesy były łutem szczęścia.
Kilka drobnych uwag:
„Najbardziej wyrafinowaną symulacją jest w tej chwili chyba „Hearts of Iron”.
Tutaj bym uściślił – zależy na jakim poziomie. Na pewno na poziomie strategicznym (w sensie, że mamy wpływ na to co budujemy i jakoś tam o otoczenie logistyczne kształtować). Na poziomie operacyjnym najlepsze i najbardziej realistyczne jest „War in the East 2” (link to store.steampowered.com) nastomaist na poziomie taktycznym to pewnie „Combat Mission” (polecam Black Sea – link to store.steampowered.com).
„patrzą jak te wylatują w powietrze jeden za drugim od salw z MANPADów”
KO: MANPAD służy do zwalczania celów latających, nie BWP-ów. Rosyjskie BWP są tak słabo opancerzone, że w boku można je przebić nawet z M2 które właśnie humvee mają zamontowane. No ale po co pancerz jak można mieć działo 100 mm, 30 mm i karabin 7.62 mm w wieży (bez dobrego systemu kontroli ognia).
Temat jest ciekawy więc może trochę rozwinę później, ale tak na szybko, jak ktoś by chciał poczytać jak logistyka działa w grze WitE2 to polecam poczytać to: link to mesmeric.games
@Sapiecha
„Daje to pewną przesłankę, w którą stronę zmierza poniższy marker awalowy…”
Zmierza w tym, który określa powołany przez kolegę artykuł: „Hyundai simply leaving Russia is not an answer, due to massive investment and significant market share.”
Z kolegą wprawdzie nie bardzo mam siłę dyskutować ze względu na kolegi dowolny stosunek do cytatów, sondaży Gallupa itp., ale jeśli kolega odniesie się do tych samych pytań, które zaproponowałem koledze Lotgarowi (czy przewidujecie, że za 3 lata rosyjski PKB p.c. spadnie poniżej 5k USD, a EU nie będzie już wtedy głównym rosyjskim partnerem handlowym i źródłem FDI), również i do kolegi przewidywań odniosę się. Może też kolega (jeśli wola) wymienić powiedzmy 3 obszary FR, które z niej do tego czasu wyjdą w przewidywanym przez kolegę scenariuszu rozpadu. Oraz także – czemu nie – odnieść się jeśli wola do kwestii funkcjonowania Rosji przez ostatnie 20 lat z „dziurą węglowodorową” wielkości zazwyczaj w przedziale 40-80 mld USD względem dochodów z roku 2021 (o co pytałem kolegę Piotrka Markowicza i do czego kolega również się odnosił).
To jednak proponuję pod poprzednią notką WO, gdzie te pytania padły. Bynajmniej nie chcę komentarzy pod każdą notką monopolizować gospodarką – a ta jest wszak o taktyce i gejmingu.
@WO
Atrycja —> wyniszczenie, ale „war of attrition” przekłada się jako wojnę na wyczerpanie. W kontekście z notki raczej to pierwsze.
@carstein: podejrzewam, że MANPAD bewupa też ubije. W niektórych sytuacjach (mamy duże MANPAD-ów, stoi sobie wrogi BWP, a nic lepszego nie ma pod ręką) może to być nawet ekonomiczne.
@Awal: zasadniczo z każdym kolejnym tygodniem te zainwestowane środki stają się „kosztem utopionym” (w sławojce). Stojąca i nic-nie-robiąca fabryka nadal się zużywa, marnieje i zwyczajnie w którymś momencie jej ponowne uruchomienie będzie bądź niemożliwe, bądź zbyt kosztowne, bądź niepotrzebne (powiedzmy, korporacja X miała sobie w Rosji spółkę produkującą dla niej wihajstry, teraz nie produkuje – spółka skądś te wihajstry musi kupić, więc „tymczasowo” znajduje alternatywę, a po wojnie niekoniecznie powrót do Rosji będzie racjonalniejszy niż uznanie alternatywnego źródła wihajstrów za źródło zasadnicze). Generalnie co tam za inwestycje były to były, niekoniecznie zostaną ponownie uruchomione po wojnie. Jeżeli się okaże że nasza przykładowa fabryka wihajstrów wymaga dołożenia kolejnych milionów do uruchomienia produkcji na nowo, załoga się częściowo rozpełzła po innych miejscach pracy (a niektórzy po grobach) a samo wyposażenie częściowo dostało nóżek i poszło, a częściowo się zestarzało to może się okazać że najbardziej opłacalne jest złomowanie reszty majdanu.
Reasumując, nie stawiałbym złamanego grosza na powrót produkcji samochodowej w Rosji w poprzedniej skali.
Tak samo z TNN powojennym: jest wciąż zbyt wiele niewiadomych by wróżyć rolę Rosji w nowej rzeczywistości. Jak na chwilę obecną pcha się ona do totalnej klęski na miarę drugowojennej Japonii, więc może się okazać że i owszem, eksportuje gaz i lit, ale po nierynkowej i niekorzystnej dla Rosji cenie w formie reparacji wojennych.
Największą niewiadomą jest to, na ile Rosja będzie podmiotem, a na ile przedmiotem polityki międzynarodowej po wojnie. Nie widzę kandydata na Talleyranda wśród rosyjskich dyplomatów. Nie widzę jakie mogą mieć po wojnie karty przetargowe – arsenał nuklearny jakoś nadal nie poszedł w ruch i jest bardzo wątpliwe by był w stanie pójść w jakiś znaczący ruch, wojska konwencjonalne powoli kończą się, a gospodarkę właśnie mielą sami sobie w tempie aż zastraszającym.
Co będą w stanie zaoferować Zachodowi?
Nie mirotworców na Kaukazie ani w Azji Centralnej. Nie swoją tanią siła roboczą, która właśnie albo ucieka, albo niedługo będzie ginąć pod gąsienicami ukraińskich czołgów. Najwyżej koncesje na wydobycie kopalin.
@awal
„Bynajmniej nie chcę komentarzy pod każdą notką monopolizować gospodarką – a ta jest wszak o taktyce i gejmingu.”
To się trochę wiąże. Mobilizacja typu Volkssturm rozwala gospodarkę, co chyba już widzimy w Rosji – fabryki musiały z dnia na dzień zamknać produkcję, bo im zmobilizowano całą załogę. Ciężko w takich warunkach produkować samochody czy właściwie cokolwiek bądź.
@pk
„przekłada się jako wojnę na wyczerpanie. W kontekście z notki raczej to pierwsze.”
Tyle to i ja wiem, ale w angielskim znaczeniu oznacza to zjawiska zachodzące nawet podczas pokoju. Polskie „wojna na wyniszczenie” ma więc węższy zakres znaczeniowy.
A tak po prostu zwyczajne „zużycie”?
@michal maleski:
„podejrzewam, że MANPAD bewupa też ubije. W niektórych sytuacjach (mamy duże MANPAD-ów, stoi sobie wrogi BWP, a nic lepszego nie ma pod ręką) może to być nawet ekonomiczne.”
Uważam, że wątpie. O ile jeszcze naprowadzanie mogło by zadziałać (na ciepło silnika) to już głowica zupełnie nie taka. To zwykle (w przypadku stingera) ledwo kilogram albo (nasza rodzima produkcja) dwa. Na dodatek to nie jest głowica kumulacyjna ale tzw. HE FRAG – czyli wybuchowo-rozpryskowa i ma efekt zasadniczo na cele nieopancerzone – zwłaszcza, że zapalnik jest zwykle zbliżeniowy lub uderzeniowy (ale bez opóźnienia, czyli eksploduje zaraz po trafieniu w cel). Reasumując – SZU dostały tyle lepszej, skuteczniejszej i poręczniejszej broni przeciwpancernej, że naprawdę nie ma sensu używać MANPADsów do zwalczania akurat bewupów.
@gammon
„A siusiak Patton nazywał go namiociarzem i ostentacyjnie miał logistykę w dupie, i jego sukcesy były łutem szczęścia.”
Bo Patton to był ojciec duchowy wszystkich polskich korpomanagerów – jak żołnierz/pracownik nie performuje to należy na niego dotąd krzyczeć aż zacznie. Do pewnego momentu, szczególnie w połączeniu z fartem, to działa.
„Attrition”
Może zużycie albo zniechęcenie? Znów, w warunkach korporacyjnych ostatnio permanentnie używa się tego słowa na określenie stanu gdy z powodu chujowatości swej ogólnej i szczególnej korpo traci pracowników w tempie wodospadu. Ale w przypadku wojny to pewnie bardziej jakieś wymęczenie.
@embercadero:
„Może zużycie albo zniechęcenie?”
W polskiej nomeklaturze wojskowej to się nazywa chyba „straty niebojowowe” i warto rozsjaśnić, że straty to niekoniecznie śmierci. To tego może się zaliczać oczywiście zamarznięcie i odmrożenia, różne choroby i zatrucia, wypadki (z bronią, drogowe) itp. Uszkodzenia i zużycie sprzętu to też w sumie straty niebojowe. Rozumiejąc to łatwo wyjaśnić ten paradoks, że więcej naszych jednostek na kilometrze to większe straty – bo nagle tych ciężarówek z zaopatrzeniem na drogach dwa razy więcej, ciepłych miejsc do spania dwa razy mniej, kolejka do jednego kibla dwa razy dłuższa, a mikroby dwa razy więcej celów do wyboru. Oczywiście armie o jako takim poziomie logistyki i ogólnie, rozwoju technicznego mogą te czynniki znacząco zmniejszać. Spoiler alert – no ale nie armia rosyjska. Jak przyjdą deszcze, a potem jeszcze spadnie poniżej zera to rosjanom nie zostanie za wiele opcji.
@Michał Maleski
„Stojąca i nic-nie-robiąca fabryka nadal się zużywa, marnieje i zwyczajnie w którymś momencie…”
…może zostać przejęta przez lokalny manadżment pod produkcję basikowej „Lady Heritage”, potem sprzedana w ramach politycznego dealu chińskiej montowni Chery, potem odkupiona przez pierwotnego zachodniego czy koreańskiego producenta. Tak mniej więcej te deale wyglądały przy uprzednich sankcjach, przy czym obecnie zagraniczne koncerny (np. Hyundai, Samsung) są przeważnie jeszcze na etapie cierpliwego „wait and see” – w przyszłym roku będą mogły zwyczajnie reaktywować produkcję.
„Co będą w stanie zaoferować Zachodowi?”
Pisałem wielokrotnie: na przykład wydobycie litu przez „fotografowalnych” robotników w czystych kombinezonach, a nie przez child labourers (Afryka), czy przez chińskie kadry chronione przez odziały para-wojskowe przed lokalnymi protestami (Serbia, Argentyna). Bądź też dostawy soi non-GMO (bo niemieccy Zieloni) gwarantujących wegańską mortadelę w sklepie sieci Dino w Szamotułach w cenie nieprzekraczającej mortadeli mięsnej (bo PiS).
„Nie swoją tanią siła roboczą, która właśnie albo ucieka, albo niedługo będzie ginąć pod gąsienicami ukraińskich czołgów.”
Tych argumentów nie potwierdza życie. Samsung jakoś utrzymuje w ruchu fabrykę elektroniki i AGD w Kałudze – i ktoś w Rosji kupuje jej produkty. Inny koreański koncern Orion otworzył właśnie zakłady spożywcze pod Twerem [1]. A niemiecki specjalistyczny projektant linii produkcyjnych Dürr stawia Avtotorowi nowe montownie w Kaliningradzie. Uważam, że powojenna Rosja będzie niestety z grubsza taka sama jak przedwojenna. Dlatego potrzebne będą ostre anty-putinowskie środki zaradcze: zinstytucjonalizowana unijna praktyka znoszenia sankcji wyłącznie w zamian za koncesje na rzecz Europy Wschodniej (hasłowe wycofywane iskandery), trybunał zdolny orzekać in absentia konfiskaty majątku rosyjskich decydentów, ciągła presja na Rosję w OPEC, ONZ i G20, presja na uwolnienie więźniów Łukaszenki itd. Moi oponenci albo wyszydzają te postulaty w coraz niestety słabszym, już otwarcie pro-putinowskim stylu („nie proponujesz nic, poza liczeniem ciał w Buczy”) albo z kissingerowskim determinizmem uznają, że propozycje te nie mają sensu, bo sprawę rosyjskiej agresji w Europie załatwi „dziura węglowodorowa” (która jednak z jakichś powodów nie załatwiła nic po inwazji gruzińskiej czy krymskiej) czy też scenariusze „rozpadu” lub „wasala Chin”. By móc jakoś odnieść moje, uważam że dość konkretne, przewidywania i postulaty do owych korposlajdowych na razie scenariuszy proszę ich propagatorów (kolegę Lotgara, Sapiechę, Piotrka Markowicza) o minimalne ukonkretyzowanie. W następnym kroku porównam parametry moich postulatów do tych jakie owi koledzy przedstawią.
[1] link to m.koreatimes.co.kr
@wybuch na moście
Tak się zastanawiam czy to nie przypadkiem przypadek, czyli ruski bardak w działaniu frontowym. Tzn. jechała sobie byle jak zapakowana ciężarówka z amunicją lub czymś ogólnie bardzo wybuchowym i pierdolnęło, bo coś się przesunęło, wstrząsnęło za bardzo, łotewa. Bo most jest podobno super strzeżony (z dokładnością do standardowego ruskiego bardaku). Poza tym zginęły na oko 3 osoby, a sabotaż raczej nie polega na wybuchaniu się w parach czy trójkami. Itp., itd.
Ewentualnie mógł to faktycznie być sabotaż, ale w ruskim wykonaniu w ramach „koleżeńskiego poklepywania się po plecach na kremlu”.
@Awal
„…może zostać przejęta przez lokalny manadżment pod produkcję basikowej „Lady Heritage”, potem sprzedana w ramach politycznego dealu chińskiej montowni Chery, potem odkupiona przez pierwotnego zachodniego czy koreańskiego producenta.”
Ale jak oni teraz mają niby cokolwiek produkować skoro nie mają ani kim, ani jak, ani co? Pewnie w takiej fabryce nawet furmanki nie byliby w stanie poskładać. Poza tym po co Chińczykom zdegenerowana technologicznie i rozkradzona fabryka, skoro taniej zbudować coś nowoczesnego od zera? To nie pole kartofli, gdzie zawsze coś urośnie. To co piszesz to jest jakieś magiczne myślenie.
@Awal
Boliwijski lit będzie wydobywany przez Rosjan i na terenie Rosji? To dopiero będzie kosztowny i drogi w utrzymaniu przekop, ale podziwiam fantazję.
@bartolpartol:
Najpewniej były dwa wybuchy:
– ten, co zwalił przęsła wraz z jezdnią jednej nitki do wody: barierki i inna drobnica na niej są nieszczególnie uszkodzone, asfalt w dobrym stanie, na oko wybuchło pod mostem, podrzuciło całość do góry i sobie rypło,
– druga odpowiedzialna za pożar pociągu – może efekt tej pierwszej.
Zwalenie mostu nie jest takie proste. Ewentualny wybuch na jezdni nie powinien mu szczególnie zaszkodzić. Na moje oko to był test tego, jak ten konkretny most atakować i w ciągu kolejnych tygodni będą kolejne ataki.
@Awal:
1/ Samochody i ich fabryki: obecnie Rosja zasadniczo nie jest w stanie prowadzić żadnej produkcji samochodów i nie zapowiada się na jej rychłe wznowienie (niezależnie od marki i zaawansowania tych samochodów). Wojna i sankcje z nią związane jeszcze chwilę potrwają (raczej dalej do jej końca niż początku..).
Konsumpcja wewnętrzna jeszcze nie osiągnęła „dna wojennego”. Mobilizacja dopiero co ruszyła, społeczeństwo wielkich miast dopiero ją zaczyna odczuwać, więc prorokowanie co do tego jak się będzie kształtować popyt na AGD w kolejnych latach raczej jest wrózeniem z fusów.
Te wszystkie soje i inną „spożywkę” EU raczej będzie chciała mieć lokalnie, w Europie – coś trzeba będzie zrobić z rolnictwem europejskim, kiedy pojawi się perspektywa redukowania liczebności pogłowia zwierząt hodowlanych (a do tego raczej bliżej niż dalej). Ale soja to pieśń odległej przyszłości.
Co do surowców, cóż – Rosja będzie musiała czymś Zachód przekupić, i nie wystarczą tym razem po prostu surowce. Przewiduję raczej koncesje dla zachodnich firm wydobywczych niż wydobywanie przez jakiś Gazprom, Litprom czy inny lokalny biznes na technologiach zachodnich, a to już będzie bardzo bolesna w długiej perspektywie zmiana.
Nie można też w mojej ocenie odnosić przyszłego „powojnia” do sytuacji po roku 2008 lub 2014. Wtedy Rosja wojen nie przegrała i miała dosyć dużo kart przetargowych w rękawie, a teraz absolutnie każdy swój realny atut topi w błocie.
@bartolpartol
„Pewnie w takiej fabryce nawet furmanki nie byliby w stanie poskładać.”
Te utrzymywane w ruchu w Rosji fabryki wciąż produkują i sprzedają (niekiedy w oparciu o import równoległy – przez Białoruś itp.) produkty typu pralki czy materiały budowlane. Rosja niestety nie jest obecnie i po zakończonej w 2023 r. wojnie nadal nie będzie „Iranem” czy choćby „Mongolią” (krajami o znacznie niższych PKB per capita). To Ukraina niestety będzie takim krajem (jak określają jej własne prognozy: spadek PKB o 37% rok do roku w pierwszym półroczu 2022 [1], prognozowany dalszy spadek do pułapu 50% rok do toku w drugim półroczu, z poziomu znacznie niższego niż rosyjski (RUS: 10k USD, UKR: 3,7k USD).
„Poza tym po co Chińczykom…”
To nie są decyzje czysto ekonomiczne, lecz polityczne – jak wielokroć klarowałem. Rosja nie jest wolno-rynkową konkurencyjną gospodarką – jest siłowo-ekonomicznym konglomeratem (syndykatem
mafijno-modernizacyjnym, kartelem Don Eladio) oferującym Zachodowi i Dalekiemu Wschodowi współpracę skalibrowaną do ich potrzeb, odbywającą się niestety kosztem m.in. nas we Wschodniej Europie.
[1] link to rp.pl
@Słowotwórstwo
Z dzieciństwa pamiętam jak przez mgłę mózgi elektronowe i maszyny liczące. A potem pojawiło się piękne, niewątpliwie słowiańskie, określenie komputer. Atrycja brzmi nieźle, dobrze się odmienia i wszyscy wiedzą o co chodzi i co najważniejsze przydałoby się. Trzeba się tylko przyzwyczaić. Więc może warto zacząć upowszechniać, zamiast szukać wody życia.
To dobrze że coś porównywalnego z Emperią Holding, bo nie że zrobityzowaną Stokrotką czy Ocado otwiera w Rosji chłodnię żarcia na miarę Lublina. Humanitarnie nie wypada nikomu życzyć głodu. Czemu jednakże informujesz o tym artykułem z marca. Wrzuć zdjęcia z wczoraj, alternatywnie zaprzestań tej maniery opowiadania o wszystkim jakbyśmy siedząc na Ćwiartki 3/4 byli naocznymi świadkami.
@Awal
„Zmierza w tym, który określa powołany przez kolegę artykuł: „Hyundai simply leaving Russia is not an answer, due to massive investment and significant market share.””
Tu już mnie Michał Malewski ubiegł, to jest właśnie koszt utopiony. Dobry biznes go unika i liczy zawsze bieżacy bilans zysków i strat oraz oczekiwany w przyszłości, a nie już zmarnowany w przeszłości. Oczywiście biznes też ma czynnik ludzki, a ten jest na sinking cost bardzo podatny, więc Hyundai może tutaj oczywiście podjąć błedną dezycję. Błędną – bo ten bilans już na pewno się nie spina as we speak, więc każde opóźnienie to dodatkowe straty.
Przy czym jest jeszcze reakcja giełdy i rynku, a czasem też zaangażowanych pracowników, więc korporacje mają w takich sytuacjach tendencje do przeciągania finalnego zgaszenia światła, pozwalając tematowi umrzeć śmiercią naturalną po serii uspokajających komunikatów.
Przykład z mojej działki: Google Stadia. Alfabet wyciągnął niedawno wtyczkę z tego projektu bez żadnej zapowiedzi. Dwa lata temu, kiedy już było widać, że usługa ma problemy i nie idzie tak jak oczekiwano, szef Stadii bronił jej po tej dosłowanie linii którą proponujesz: że przecież firma tyle zainwestowała, produkt jest flagowy, nie ma to biznesowego sensu, żeby skończył jak np. Google Plus [1]. Potem tego typu zapewnienia wychodziły regularnie. Ale jeśli patrzeć na to co Google faktycznie robiło wokół tematu widać było, że wsparcie jest stopniowo ograniczane, nie ma inwestycji, które mogłyby odwrócić tendencje spadkowe, a całość leci na czystej inercji. Wściekli są teraz sami pracownicy czy niektóre firmy gamedevowe z wciąż schnącym tuszem na umowach o współpracy, ale rynek jako taki w zasadzie ziewnął obojętny, bo każdy analityk branżowy spekulował o śmierci Stadii już ze trzy razy.
W porównaniu do tego temat Hyundaia w Kaliningradzie jest znacznie prostszy: market share już teraz nie istnieje, więc nie ma nawet czego żałować. Inwestycji pewnie im szkoda, ale jej perspektywy są żadne i każdy to wie. Nawet Rosjanie, bo już ogłosili, że projekt EV zostanie wznowiony z zupełnie nowymi partnerami [2]. Przy czym “new partners will come” można tu rozumieć równie dobrze tak, że szefowie gorąco wierzą, że jacyś nowi zaraz w to wejdą, bo wysłali zapytania ofertowe albo Kreml zapewnił, że działa dyplomatycznie w tej kwestii. A może ktoś się faktycznie znalazł. To jest jednak gorący kartofel, więc ja bym na to nie postawił żadnych pieniędzy.
“jeśli kolega odniesie się do tych samych pytań, które zaproponowałem koledze Lotgarowi (czy przewidujecie, że za 3 lata rosyjski PKB p.c. spadnie poniżej 5k USD, a EU nie będzie już wtedy głównym rosyjskim partnerem handlowym i źródłem FDI), również i do kolegi przewidywań odniosę się.”
Trochę nie rozumiem, czemu na moją prośbę o wyjaśnienie skąd się np. wzięły prognozy zamarcia frontu dostaję zwrotkę, że muszę najpierw ładować się we własne prognozy, ale mogę warunkowo w to wejść, jeśli potem wrócimy do tych pytań z poprzedniego wątku.
Na pewno nie będę stawiał żadnych pułapów liczbowych PKB, bo to nie ma żadnego sensu, zawodowi ekonomiści nie mają pojęcia jak do tego podejść, to jest bezprecedensowa sytuacja we współczesnej historii. Spadek PKB Rosji będzie w przyszłym roku ZNACZNIE wyższy niż w tym i nie sądzę, żeby wrócił na ścieżkę wzrostu w 2024, a może i przez kilka kolejnych lat (chyba że spadki w przyszłym będą tak katastrofalne, że gospodarka nie będzie już miała wyjścia tylko zacząć się odbijać, ale to już raczej życzenie niż prognoza). PKB na głowę się załamie, ale jak bardzo, ciężko wyrokować.
Z udziałem FDI czy handlu jest ten problem, że Rosja zmierza prostą drogą do autarkii i odcięcia od światowych rynków. To się skończy modelem północnokoreańskim (czyli autarkią utrwaloną), bałkańskim, chińską wasalizacją albo nawet piwotem prozachodnim i powrotem inwestycji w scenariuszu, gdy jakiś Nawalny na miejscu Putina posypie głowę popiołem, uzna wszystkie roszczenia Ukraińskie, a starą wierchuszkę wyśle w kajdanach do Hagi.
Na mędrkowanie, który wariant jest bardziej prawdopodobny jest tak samo za wcześnie jak w marcu był na debatowanie nad losem Chersonia. Rosję czeka wielka smuta o skali większej niż w latach 90-tych. Przewidywanie tego to trochę jak przewidywanie zachowania cyklonu: widzimy, że się formuje, ale jego kierunek czy kategoria mogą zmieniać się jak w kalejdoskopie.
“Może też kolega (jeśli wola) wymienić powiedzmy 3 obszary FR, które z niej do tego czasu wyjdą w przewidywanym przez kolegę scenariuszu rozpadu.”
Jak wyżej: w którą stronę zawieje cyklon, nie mam pojęcia. Ja przewiduję, że zaistnieją tendencje odśrodkowe. One mogą być kluczowe i zdezintegrować Rosję do zera, mogą być tylko przelotnym epizodem karnawału prowincji (nawet bez ogłaszania niepodległości, tylko z szeroką samowolą lokalnych układów władzy), po którym przyjdą bolesne represje.
Z relacji z pierwszej ręki wiem, że np. w Kaliningradzie o niezależności od Moskwy rozmawia się obecnie na co dzień przy herbacie czy kupując pietruszkę na straganie. Na poważnie latają scenariusze z kategorii kosmicznych, typu dołączenie do Niemiec i to wcale nie ze strony wojujących dysydentów czy represjonowanej inteligencji. Nie ma to obecnie żadnego przełożenia na rzeczywistość, ale zbiorowy stan umysłu jest wiele mówiący.
“Oraz także – czemu nie – odnieść się jeśli wola do kwestii funkcjonowania Rosji przez ostatnie 20 lat z „dziurą węglowodorową” wielkości zazwyczaj w przedziale 40-80 mld USD względem dochodów z roku 2021 (o co pytałem kolegę Piotrka Markowicza i do czego kolega również się odnosił).”
Co? Trochę nie wiem co odpowiedzieć, to jest jakaś bzdura wierutna, chyba głuchy telefon się wdał, albo inny komcionauta coś przekręcił. Sankcje nigdy przed rokiem 2021 nie miały wpływu na sytuację węglowodorową, bo nigdy nie miały takiej skali, aby móc coś zmienić. Rosja nie ma żadnej 20-letniej dziury, chyba że mamy na myśli jakieś niezrealizowane potencjalne zyski względem scenariusza idealnego (typu mocno przystopowane po 2014 roku inwestycje w złoża północnej Syberii), ale to nie oznacza wcale straty.
Rosja miała dziurę budżetową trzykrotnie: w latach 2009-10, 2015-17 oraz w okresie pandemicznym. Te dziury pokrywają się z dołkami w cenach ropy, można sobie porównać [3][4]. Od 2005 roku notuje jednak głównie nadwyżki, tymi nadwyżkami “zasypuje” dziury – po prostu gromadzi rezerwy, które wydaje w chudych latach. Lat tłustych było do tej pory więcej, więc rezerwy były ogromne.
Teraz zmieniło się wiele, przede wszystkim:
– Rosja straciła połowę swoich rezerw po zajęciu ich przez Zachód, część tych które zostały sprzedaje po zaniżonych cenach (m.in. złoto).
– Rosja posiada obecnie bardzo wysoki deficyt budżetowy, po raz pierwszy w okresie rządów Putina nie z powodu niskich cen ropy, a pomimo faktu, że są one stosunkowo wysokie. Budżet do tej pory “drgał” zgodnie ze światowym rynkiem węglowodorów, teraz się odkleił im minus.
– Spadki te wynikają z głebokiego kryzysu rosyjskiej konsumpcji i produkcji oraz spadającej sprzedaży węglowodorów i przecen wymuszonych sankcjami. Wszystkie te czynniki się tylko pogłębią w 2023.
– Do tego dodajmy koszty prowadzenia wojny, które razem z mobilizacją wzrosną.
– Panuje fala wysokiej inflacji na świecie, niewidzianej od lat 90-tych, która dotyka też Rosję. Odcięcie od globalnych rynków się tu bilansuje z grubsza na zero, bo z jednej strony ceny windują braki towarów, ale z drugiej obniżają niezrealizowany eksport i spadek konsumpcji. Tym niemniej kilkunastoprocentowa inflacja w obliczu punktów 1-3 dodatkowo pomnaża skalę kryzysu.
Jeśli dojdzie do tego przewidywany (z racji stopowania światowej gospodarki, zwłaszcza chińskiej) i widoczny w trendach głeboki spadek cen ropy na świecie, to Rosja oberwie w budżecie podwójnie.
Rosja ma krótkoterminowo do dyspozycji tylko dwa narzędzia: palenie rezerw i deprecjację rubla. Tego drugiego w ogóle nie potrafią już osiągnąć, po tym jak w pierwszej połowie roku manipulowali rynkiem kursowym i go de facto zamrozili. Nawet skuteczne uwolnienie go grozi natychmiast hiperinflacją, więc jest tak samo ryzykowne, jak trzymanie zaniżonego.
Wojczal twierdzi, że rezerw wydali w raptem kilka miesięcy (jeszcze bodaj w czerwcy mieli nadwyżki) 70 mld. Zostało im ok. 250 mld, a sytuacja się szybko pogarsza. Na horyzoncie czeka ich więc wspomniana wielka smuta, załamanie instytucji państwowych i gospodarki. Ratunkiem może być jakiś niespodziewany czarny łabędź, ale tego się z zasady nie przewiduje w prognozach.
[1] link to twitter.com
[2] link to russia.postsen.com
[3] link to tradingeconomics.com
[4] link to tradingeconomics.com
„Inny koreański koncern Orion otworzył właśnie zakłady spożywcze pod Twerem [1]”
Coś mi nie pasowało w zwrocie „jeszcze w pierwszej połowie roku”, zrobiłem szybki reverse search i co się okazało… jak zauważył właśnie kol. Paragraf, pomimo tego, że w nagłówku linku Awala jest data jutrzejsza, to de facto artykuł jest z 25 marca.
To jest niestety coraz powszechniejsza prawidłowość w argumentacji tego komcionauty: podawane przez niego źródła nie wspierają stawianych przez niego tez.
Nie podlinkowałem Wojczala:
[4] link to krzysztofwojczal.pl
Co tymczasem dzieje się naprawdę z fabryką Orion Confectionery w Twerze? Ano, kolejna ceremonia i solenna obietnica, że tym razem to już na pewno zainwestują PIĘĆ MILIARDÓW RUBLI. O planach ekspansji na Europę już cicho sza.
link to koreaittimes.com
@ze strzelbami z pierwszej wojny światowej
Uwaga, rapiery:
1. Strzelba to broń gładkolufowa. Zapewne chodzi o karabiny Mosin-Nagant
2. O ile wiem, hulające po internecie filmiki opisywane jako mobiki z mosinami to tak naprawdę nagrania z jakichś parad czy reenactmentów. Bojowo RU używają mosinów jako karabinów snajperskich, co jest trochę bardziej sensowne (technologia współczesnych karabinów powtarzalnych nie jest aż tak bardzo różna teraz niż 100 lat temu) i mniej anachroniczne (USA używały karabinu M1903 Springfield, pochodzącego z tego samego czasu, aż do 1975 r.)
@bartolpartol
„Tak się zastanawiam czy to nie przypadkiem przypadek, czyli ruski bardak w działaniu frontowym. Tzn. jechała sobie byle jak zapakowana ciężarówka z amunicją lub czymś ogólnie bardzo wybuchowym i pierdolnęło”
Tak – akurat wtedy, kiedy z naprzeciwka jechał skład cystern. Błagam… Kolega sam to wymyślił, czy to kolejne mądrości z twittera min. Sikorskiego?
@Michal
„– ten, co zwalił przęsła wraz z jezdnią jednej nitki do wody: barierki i inna drobnica na niej są nieszczególnie uszkodzone, asfalt w dobrym stanie, na oko wybuchło pod mostem, podrzuciło całość do góry i sobie rypło,
[…]
Zwalenie mostu nie jest takie proste. Ewentualny wybuch na jezdni nie powinien mu szczególnie zaszkodzić.”
W sumie racja. Zastanawiam się w związku z tym jaka była rola tej domniemanej wybuchowej ciężarówki. Może po prostu miała pecha.
@Awal
„Te utrzymywane w ruchu w Rosji fabryki wciąż produkują i sprzedają (niekiedy w oparciu o import równoległy – przez Białoruś itp.) produkty typu pralki czy materiały budowlane.”
O, widzę że z samochodów elektrycznych przesiadłeś się nagle do pralki na betonie. To jest po prostu żałosne. Franię to ja mogę w piwnicy sam zbudować z beczki po oleju i starego odkurzacza. Na betonowej podłodze!
Jeśli popatrzysz jak wygląda sprawa produkcji samochodów elektrycznych, to firmy albo stawiają zupełnie nowe fabryki, albo kupują puste hale po byłych fabrykach, albo wymieniają cały osprzęt w dotychczasowych fabrykach spaliniaków (to dotyczy tzw. „legacy automakers”). Wszystko to za bardzo grubą kasę. Nie ma żadnego sensu produkować elektryka na linii spaliniaka (chyba, że jest to spaliniak z elektrycznym napędem, co jest głupie samo w sobie i przejściowe*). U ruskich z oczywistych względów nie było i nie ma żadnej działającej fabryki elektryków, więc każda fabryka elektryków i tak będzie musiała być zbudowana od podstaw. Tylko w tej sytuacji po co u ruskich, skoro jest wiele innych miejsc gdzie można to zrobić bezpieczniej i ostatecznie pewnie znacznie taniej?
* wiem, że Hyundai i BMW takie robią, ale to jest proteza, bo nie wykorzystuje możliwości jakie daje plaforma czysto „elektrykowa”.
Hyundai a Google. Początkowo uderzył mnie bezsens porównania (także to że Micorosoft metodą uparcia się w końcu przekuł XBox w sukces) ze śpiącą na pieniądzach najmniej zmotywowaną korporacją świata (choć kto wie czy konsola do gier nie jest dziś bardziej capital intensive niż heavy industries). Ale Hyundai kupił Boston Dynamics firmę demonstrującą robotyczne pieski, której nawet Google się pozbył jako bezsensownego hobby za kwotę dwa razy większą (900 mln $) niż zainwestowaną wbudowę fabryk pod Petersburgiem. Łącznie z planami inwestycyjnymi jakie mieli w 2019 (640 miliardów wonów) biznes w Rosji ma taką wartość jak roboty chodzące na smyczy, czy inne nietrafione hobby. Nie takie writeoffy pokrywali bankierzy.
@mnf
„Kolega sam to wymyślił, czy to kolejne mądrości z twittera min. Sikorskiego?”
Kolega nieudolnie próbuje mnie obrazić. To nieeleganckie jest.
@„przy czym obecnie zagraniczne koncerny (np. Hyundai, Samsung) są przeważnie jeszcze na etapie cierpliwego „wait and see””
1. Jest duży problem ze znalezieniem sensownych kupców na tamtym rynku. Reżim Putina z przyczyn wizerunkowych raczej się nie liczy.
2. Po trzydziestu latach wdrażania Just in time, branża automotive jest na przyspieszonym kursie resilience. Więc zapewne takie zasoby, które się w przyszłości wykorzysta albo i nie są trochę mniej bolesne.
@bartolpartol
Sabotaż/przypadek
Moja myśl jest taka, że jeśli most jest pilnowany a zarazem jadą z nim pociągi z zaopatrzeniem (w tym amunicją) to sensownym rozwiązaniem może być znalezienie pociągu, którym jedzie amunicja i podrzucenie tam małego ładunku i poczekanie aż wjedzie na most. W ten sposób sami rosjanie dostarczyli materiały wybuchowe nam miejsce.
@WO Hearts of Ironowa analiza taktyki.
Moja pierwsza myśl, jest taka, że jednak Rosja używa taktyki „superior firepower”, tyle, że ich firepower powoli nie jest taki superior. Po nieudanych rajdach z początku wojny (które wynikały chyba z błędów rozpoznania – niedocenienia przeciwnika, stopnia zaangażowania NATO itp) to przecież Sewierodonieck (posiłkuję się Cooperem) wyglądał tak, że szedł mały atak, był odpierany ale rozpoznawał stanowiska przeciwnika, szła nawała artyleryjska która przelicznikami „300 pocisków na czołg” obezwładniała kolejne reduty. To był problem dla Ukrainy – bo obie strony w tej statycznej obronie miały duże straty (a Ukraina nie ma nieograniczonych hitpointsów).
Problem Rosji polega na tym, że nie mają tego co by HoI albo symulowało nową taktyką (Drons) albo osobnymi support-unitami podpiętymi pod dywizje. Cooper o tym ładnie ostatnio mówi gdy pisze o dominacji pola walki przeze artylerię kierowaną dronami włączonymi w systemy zarządzaniem polem walki. Jakby to była taktyka to by podwyższała Soft attack, Hard attack (jeszcze mocniej), Piercing za to zmniejszała zapotrzebowanie logistyczne.
Przez dlugi czas Rosjanie mieli przewagę artylerii na większości odcinków, nawalali nią ile wlezie. HIMARSy były gamechangerem, uderzając w logistykę okazały się dobrą kontr-taktyką. Do tego część luf zużyła się a część armat poległa w pojedynkach. Oczywiście dalej jest to poważna siła – znowu Cooper pisze jak drony polują na stanowiska artyleryjskie i jak tylko coś wykryją to zaraz lecą pociski.
Teraz Ukraina zaczyna stosować swoje superior firepower Mk II. Dobre rozpoznanie (dlatego co już tu wspomniano Chersoń może być pułapką Rosji- tuż obok lata bezkarnie NATOwskie rozpoznanie, teren coraz bardziej izolowany) umożliwia osiąganie planowanych celów mniejszą ilością amunicji (do tego jest wiadomym, że największe straty nieosłoniętej piechocie zadają pierwsze pociski).
Paradoksalnie to Ukraina z początku broniła się „manpowerem”, tymi wszystkimi brygadami terytorialnymi. Czerpała korzyści z tego, że po prostu miała dużo więcej żołnierzy, a na wybranych kierunkach, korzystając z rozpoznania uprawiała skutecznie obronę manewrową.
Zgadzam się też z komcionautami, że zimą przewaga Ukrainy w noktowizji może sprawić, że sytuacja będzie ciężka dla wojsk rosyjskich.
@DNL „jeśli most jest pilnowany a zarazem jadą z nim pociągi z zaopatrzeniem (w tym amunicją) to sensownym rozwiązaniem może być znalezienie pociągu, którym jedzie amunicja i podrzucenie tam małego ładunku i poczekanie aż wjedzie na most. W ten sposób sami rosjanie dostarczyli materiały wybuchowe nam miejsce.”
Ale przecież przynajmniej na tym odcinku kolej leci górą, a wybuch był na dole (i to raczej pod niż na jezdni, zasadniczo nie da się z poziomu jezdni tak rozwalić kilku przęseł mostu). Może to płetwonurkowie a może delfiny bojowe, czy nawet, nomen omen, orki.
Taki smaczny fragment i w dodatku a propos nierokujących projektów, że aż zacytuję Naczelnego Gawędziarza mjr Fiszera:
„Próby połączenia Krymu z Półwyspem Tamańskim położonym po drugiej stronie Cieśniny Kerczeńskiej, która z kolei oddziela Morze Czarne od Azowskiego, były po raz pierwszy podejmowane przez Niemców w czasie II wojny światowej. W czerwcu 1943 r. oddano do użytku prowizoryczny most wiszący na linach, ale o przepustowości tylko 1000 ton na dobę. Dlatego jeszcze w kwietniu 1943 ruszyła budowa bardziej stałego mostu kolejowego – nie został ukończony. Jak widać, totalitarne systemy są wszędzie takie same: jaki jest sens budować kosztowny most na terenach, które wkrótce zostaną utracone? Niemcy zbierali wciry na froncie wschodnim od wiosny 1943 r. A już w lipcu 1943, po wielkiej przegranej na Łuku Kurskim? Ta bitwa przez wielu jest uważana za przełom na froncie wschodnim ważniejszy od Stalingradu. Stało się wówczas jasne, że Niemcy utracili zdolności ofensywne, ale dalej budowali most w miejscu, do którego stopniowo i nieuchronnie zbliżała się Armia Czerwona.”
link to polityka.pl
@Awal
Dobrze, Awalu. Wszystkie obliczenia będę naginał maksymalnie na twoją korzyść, daleko poza granicę absurdu.
Odrzucam doniesienia o obecnym eksporcie węglowodorów z Rosji – wszystkie, na jakie trafiłem, są rosyjskiego pochodzenia, biorę je więc za element rosyjskiej propagandy.
link to statista.com
2019 rok to – jak na linku powyżej – jeden z najlepszych lat dla Rosji – 262 mld dolarów. Przyjmijmy, że 2022 będzie równie dobry.
Zamrożona rezerwa budżetowa od razu utopiła ten najlepszy rok w historii:
link to nbcnews.com
Koszt rosyjskiej inwazji już w marcu szacowany był na 900 milionów dziennie. Przyjmijmy, że przy HIMARS-owaniu i powszechnej mobilizacji koszty znacznie wzrosły, proponuję zrobić z tego średnio miliard dziennie.
link to newsweek.com
A że mija właśnie 225 dzień inwazji, mamy jakieś 225 miliardów dolarów – jest to koszt samej wojny. Wszystko to już teraz – po 8 miesiącach – daje nam 487 miliardów.
Oczywiście nie wiem, jaka będzie realna dziura węglowodorowa. Ale tak jak mówiłem, ponieważ wszystkie obliczenia będę absurdalnie naginał na twoją korzyść, zróbmy z tego 13 miliardy (różnica pomiędzy prognozowanym eksportem, a eksportem po sankcjach). Przy eksporcie na 262 miliardy to mniej niż 5% (znów absurdalnie daleko na korzyść twojego argumentu). Mamy więc równe 500 mld.
Sam wspominałeś, że Rosja ma z 20 rozwojowych rynków. Litu nie biorę pod uwagę, ponieważ Rosja lit importuje:
link to resourceworld.com
Opowieści o tym, że Rosja obiecała, że zainwestuje, już omawialiśmy i nie uznaję tego argumentu. (Mówimy o państwie, które twierdziło, że ma 1,5 mln mundurów na stanie i nie było w stanie dowieźć nawet tego. Jeżeli ktoś nie jest w stanie wyposażyć podstawowej struktury swojego państwa, to raczej nie biorę na serio zapewnień o miliardowych inwestycjach w cokolwiek.)
Wspominałeś o diamentach – przyjmijmy – znów na twoją korzyść – że każdy wspomniany rynek jest wielkości rynków diamentów i na każdym Rosja w ciągu roku zanotuje pięciokrotnie większy eksport, bez jakichkolwiek inwestycji ze strony Rosji. Co daje nam 100 milionów na rynek (diamenty to było 20 milionów, z tego co pamiętam), razy dwadzieścia – 2 miliardy USD.
Procenty możesz sobie policzyć sam. Oraz zadanie z gwiazdką, dla chętnych – ile jeszcze rynków musiałaby Rosja rozwinąć, żeby pokryć sam dotychczasowy koszt wojny?
Dlatego jak widzę kolejne opowieści o przełomowych inwestycjach w Rosji, tj. fabryce pralek Samsunga, to właściwie już tylko się uśmiecham. Ty chyba naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy milionami a miliardami.
O prognozach na przyszły rok ładnie napisał kolega Sapiecha, mogę tylko odwołać się do jego komentarza.
„Moi oponenci albo wyszydzają te postulaty w coraz niestety słabszym, już otwarcie pro-putinowskim stylu („nie proponujesz nic, poza liczeniem ciał w Buczy”) ”
Twoi oponenci wyszydzają twoje postulaty, ponieważ – jak już pisałem – przyszłość Putina i Rosji rozgrywa się już teraz w Ukrainie. I jeżeli wszystko pójdzie według planu optimum, to może nie trzeba będzie żadnego trybunału, ani wycofywania, ani nie wiadomo czego. Te wszystkie twoje ściany tekstu sprowadzają się do „W Rosji będzie tak jak będzie, bo Samsung otworzył fabrykę pralek”. Co już tak często obśmiewano w komentarzach, że odpuszczę.
Myśleć o przyszłości Rosji i patrzyć na pralki, a nie na 60000 martwych żołnierzy i 500 utopionych miliardów dolarów – to jakaś większa ślepota. Co wszyscy starają ci się wyłuszczyć.
@PMarkowicz
Ogólnie zgoda, ale eksport rosyjskich diamentów do Belgii jest akurat o rząd wielkości większy:
„Rough Russian diamonds currently account for 30 percent of the global trade in the precious stone. And the U.S. Treasury Department estimates that diamonds are one of Russia’s top-10, non-energy exports, totaling over $4.5 billion in 2021”
link to politico.eu
Jak już nieraz wspominałem, dla Awala jest po prostu aksjomatem, że Zachód Będzie Musiał Coś Rosji Zaproponować. Pozostaje tylko kwestia tego, co konkretnie. Stąd wyszukiwanie kolejnych inwestycyjnych rodzynków, które mają ten przyszły model biznesowy zwiastować, choć w tej chwili ciężko nawet przewidzieć, czy za tydzień Putin będzie jeszcze u władzy, bo plotki o tym, co zrobi Denaturov ze swoją Rosgwardią (dobre 300tys. ludzi) i czy aby nie układa się z Kadyrowem i Prigożinem, robią się jakoś głośniejsze.
Zapewne różne niemieckie organizacje przedsiębiorców/lobbystyczne (jedno i to samo) snują plany, ale ostatecznie zrobią tyle, na ile pozwoli reżim sankcyjny i elementarna biznesowa kalkulacja.
W każdym razie przypominam o moim wskaźniku – 30 czerwca 2023, wypłata rosyjskich rent i emerytur.
@diamenty
Rynek diamentów czekają przemiany. Technologia produkcji diamentów syntetycznych dostarcza produkt identyczny (a może podobny, nie znam sie), do naturalnych. Przed marketingowcami z przemysłu diamentowego nie lada wyzwanie – przekonać konsumentów żeby dalej przepłacali za diamenty wydobywane a nie kupowali dużo tańszy zamiennik.
Zamiennika do węglowodorów należy raczej szukać gdzie indziej.
„może zostać przejęta przez lokalny manadżment pod produkcję basikowej „Lady Heritage”, potem sprzedana w ramach politycznego dealu chińskiej montowni Chery, potem odkupiona przez pierwotnego zachodniego czy koreańskiego producenta”
Panie Awalu, ja Pana bardzo przepraszam, ale czy widział Pan, chociaż na zdjęciach, jak wygląda fabryka samochodów? Otóż takie linie produkcyjne składają się z wielu etapów, mnóstwa oprzyrządowania, częstokroć specjalizowanego pod konkretne modele. Weźmy taką produkcję nadwozi. Tłocznia, spawalnia, linia zabezpieczenia antykorozyjnego, lakiernia, suszarnia, zabezpieczenie powłoki lakierniczej/profili zamkniętych, kontrola jakości (pewnie po każdym etapie) no i potem już można te nadwozia przetransportować na linię montażową. Nie będziemy się rozdrabniać i pomińmy resztę linii, które zasilają tę ostatnią.
Suszarnia, lakiernia czy zabezpieczenie antykorozyjne surowego nadwozia to są stosunkowo uniwersalne rzeczy, „customowe” są różnego rodzaju uchwyty i zamocowania oraz program dla robotów malarskich, by te wiedziały gdzie tryskać, a gdzie nie i w jakiej kolejności. Zabezpieczenie antykorozyjne to zazwyczaj seria wanien, gdzie gotowe nadwozia się poddaje kąpielom w odpowiednich substancjach oraz trochę robotów do nałożenia mas uszczelniających. Spawalnia to już trochę trudniej bo więcej robotów, nie tylko spawalniczych, ale też pozycjonujących elementy, z dedykowanymi do konkretnych części uchwytami. A dlaczego idę od końca? Bo tłocznia jest królem. Widział Pan tłocznię? Dużo dużych pras, jakaś linia, ale to wszystko jest betka. Używa się w niej tłoczników, „form” (matryc i stempli) produkowanych w małych seriach pod konkretne modele (owszem, po to się robi platformy, żeby np. płytę podłogową czy niektóre części szkieletu budować z możliwie uniwersalnych elementów, ale już poszczególne poszycia są dla konkretnych modeli). Pojedynczy element może być kształtowany w kilku etapach, co wymaga kilku pras i kilku kompletów tłoczników. To jest HORRENDALNIE DROGIE. Takie narzędzie z jednej strony jest duże lub wielkie (dość powiedzieć, że np. elementy szkieletu czy poszyć składające się na bok nadwozia mogą mieć kilka metrów długości), a z drugiej strony musi być wykonane z dużą dokładnością. Jeszcze raz: wielkie, ciężkie ale za to bardzo dokładnie wykonane oprzyrządowanie, za to produkowane w dziesiątkach czy może setkach egzemplarzy na produkt/etap (proszę mnie nie pytać, ile taki tłocznik żyje, aż tak obeznany nie jestem). Z bardzo grubsza przeleciałem przez produkcję chyba najdroższego, z punktu widzenia technologii, kawałka samochodu. A jeszcze są ogólnie pojmowane podwozia z napędem czy wnętrza (znów dużo ciekawego, małoseryjnego oprzyrządowania, za to do każdego modelu mniej lub bardziej z osobna). Dlatego też np. łatwo było nam uruchomić produkcję autobusów, bo tam tłoczenia jest mało (większość nadwozia autobusu to płaskie panele, szkielet, od biedy, może być nawet pospawany z uniwersalnych kształtowników, a z bardziej skomplikowanych, fantazyjnych części nadwozia mamy przód, wykonany z tworzyw sztucznych, czy w przypadku produkcji małoseryjnej wręcz laminatów), a polskie samochody osobowe to sny o Izerze i Arrinerze CośtamCośtam.
Pan teraz proponuje dwukrotne przezbrojenie takiej linii na kompletnie różne produkty, czyli wymianę tego, co stanowi lwią część kosztów zorganizowania produkcji. Nie będzie Lady Kartoszki, ta zostanie w Togliatti (o ile i tej fabryki nie zagłodzą). Być może, jak już opadnie kurz, pojawi się tam Cherry czy inny BYD. Jeśli Chińczycy tam wejdą, to nie na dwa-trzy lata, bo to się nie opłaca (chyba że to ma być montownia SKD albo wręcz opatrująca gotowe auta znaczkami RUKIA by Autokartoshka Group). Obawiam się, że czebol na H może się nie doczekać powrotu fabryki w swoje ręce w rozsądnym czasie. Zresztą po co? Potencjał Rosji się skurczy, a fabryki na terenie EU, czebol na H już ma.
#most
Mam takiego kolegę, magistrował na PW w instytucie techniki cieplnej, potem robił doktorat i adiunktował na Wacie, teraz uczy strażaków. Generalnie „pan od wybuchów”, z lekkim zajobem na ten temat zresztą. Widziałem u niego, fascynującą poniekąd, literaturę, z obrazkami o tym jak przyklajając trochę tego tu a trochę tamtego tam można przeciąć dowolną konstrukcję w dowolny sposob. Takich rzeczy po prostu uczą na takich Watach i jest to dobrze opisane. Część drogowa wygląda rzeczywiście na równo odciętą ładunkami od spodu. A czemu się zapalił most kolejowy? Nie wiem, być może niezależnie. Choć w tym przypadku chyba trochę nie wyszło, gdyby te wszystkie cysterny zrobiły piuuu-bziuuu to by nie było z mostu czego zbierać. A stoi.
@embercadero „A czemu się zapalił most kolejowy? Nie wiem, być może niezależnie. Choć w tym przypadku chyba trochę nie wyszło, gdyby te wszystkie cysterny zrobiły piuuu-bziuuu to by nie było z mostu czego zbierać.”
Cysterny złapały ogień albo z pożaru obok, albo przez wbijające się w nie odłamki. A przecież nie przewoziły semtexu tylko zapewne jakieś węglowodory.
@sheik
No właśnie jeśli faktycznie byłyby tam węglowodory to spodziewałbym się raczej czegoś w tym typie: link to pl.wikipedia.org. Moze były puste? Stosunkowo niewielki ten pożar na kolejowym był, jak na to jaki mógłby być
@waclaw:
Akurat przy diamentach to odróżnienie naturalnych i sztucznych na rynku powiedzmy ze premium obecnie zdominowanym przez duże i czyste diamenty nie będzie wielkim marketingowym wyzwaniem. Co innego konkurencja ze strony diamentów sztucznych wobec róznych dziwnych wynalazków typu „kamienie pólszlachetne”.
Sama informacja że kraj X eksportuje tyle-a-tyle diamentów niewiele mówi. Jakie to diamenty, przydatne w jubilerstwie czy przemyśle? Jaka jest ich czystość? Jaki kolor? Jaki rozmiar? Nie mam niestety większego pojęcia czy Rosja wysyłała w świat diament+ (czyli duże, piękne, czyste i w poszukiwanych kolorach diamenty) czy diament- (czyli no, w sumie to diament, ale na tyle niskiej jakości że taki to można kupić na allegro za dwie stówy).
@sheik:
A czemu mieliby nie wypłacić rent i emerytur? Sami emitują swoją walutę, mogą jej za przeproszeniem – wykreować ile dusza zapragnie, a i waloryzować wszelkie świadczenia o dowolne wskaźniki, kto zabroni? Teraz to jeszcze prostsze, jeżeli odbiorcy są elektroniczni i mają konto w banku. Problem tylko w tym, czy ten pieniądx będzie cośkolwiek wart?
Ja ogólnie to bardziej patrzę na stronę produkcyjną, co się i w jakich ilościach oraz jakim kosztem produkuje niż ile tego słynnego bitkojna czy tam innego talara jest w obiegu – dla mnie rozwiązaniem kwestii systemowego głodu nie jest danie głodnym zadrukowanego papierka, tylko wyprodukowanie i dostarczenie żywności. Wszelkiego rodzaju „dam wam tyle-a-tyle pieniędzy” mają sens w warunkach albo gdy grupa potrzebujących jest niewielka a produkty są w ich okolicy (lecz nie mają na nie pieniędzy), ale doskonale sobie nie radzi gdy danego produktu zwyczajnie nie ma (jak produkujemy dobra X dla 50 ludzi i nie ma opcji na zwiększenie produkcji, a jest na nie 500 chętnych to rzucenie im większej ilości pieniędzy po prostu podwyższy ceny tego dobra, a nie magicznie zmienią się dolary i euro na wihajstry).
@DNL: nie żeby coś, ale w większości sensownych gier strategicznych najprostszą metodą do pokonania przeciwnika zawsze było symultaniczne rozwalenie mu produkcji oraz dostaw. We wspomnianym Earth 2150 to się sprowadzało do 1/ odcięcia wroga od źródeł surowców i 2/ utłuczenia mu transporterów amunicji lub odcięciem zasilania, we wspomnianej przez WO serii gier Paradoxu najlepiej to zaś było pozbawić przeciwnika jakiegoś konkretnego zasobu gospodarczego.
@Sapiecha:
Inflacja to tylko jeden z elementów układanki. Za chwilę pojawi się problem co robić z rzeszą ludzi, którzy z jednej strony lubią zjeść i mieć gdzie mieszkać, a z drugiej nie bardzo jest co z nimi produktywnie robić. Nie wydaje mi się, by USA albo EU chciało się bawić w dalsze eksportowanie swoich fabryk, skoro za chwilę może być problem bezrobocia eks-pracowników korporacji usługowych, gamedevu i innych dotychczas fantastycznych branż. Z tego też powodu uważam, że Zachód się zremilitaryzuje, gdyż posłanie części populacji do produkcji BWP-ów, a innej części do jeżdżenia tymi bewupami jest jednym z najprostszych i najszybszych metod zmniejszenia liczby bezrobotnych. 200 tysięcy poborowych to też 200 tysięcy ludzi, którzy przez okres poboru nie szukają pracy.
O tym, że trzeba mieć odpowiednią ilość żołnierzy w obronie niech świadczy fakt, że ich się tam traci. Jak się zwiększy ich zagęszczenie 2x, to straty pojdą w górę 2x. Trzyma się na 1 linii minimalną potrzebną ilość.
Ale co innego jest ciekawe. Jakbyś poszedł na tą podchorążówkę, to nauczyłbyś się co najwyżej picia wódki uchem. Nic innego. Ta gra nauczyła Cię więcej, niż była w stanie cała ówczesna edukacja oferowana przez MON. Odnajduję w tym pewny element rozrywkowy.
@WO
„w angielskim znaczeniu znaczeniu oznacza to zjawiska występujące nawet podczas pokoju.”
W polskim też. Wyniszczenie to termin medyczny opisujący stan organizmu po długotrwałym głodzie/niedożywieniu (są też choroby dające podobny efekt).
re: diamenty
Produkcja diamentów syntetycznych jest możliwa od ~70 lat; od tamtej pory wymyślono kilka mocno się różniących technologii, w tym przemysłowe. Kiedy byłem młody (dawno!), syntetyczne diamenty były drobne i „brudne”, bez potencjału w jubilerstwie, niemniej diamenty były i są w ogromnej większości zużywane do celów technicznych, jednakowo te kopalne i produkowane sztucznie.
Obecnie produkt końcowy jest w sensie fizykochemicznym identyczny z naturalnymi diamentami, włącznie z możliwością domieszkowania i tworzenia odmian barwnych. Jeżeli w jubilerskim handlu detalicznym jest widoczna jakaś różnica między brylantami, to (podejrzewam) na tej samej zasadzie, co między dobrą, naturalną witaminą C a złowrogim, sztucznym kwasem L-askorbinowym.
@”No właśnie jeśli faktycznie byłyby tam węglowodory to spodziewałbym się raczej czegoś w tym typie:”
Tam przecież połowa cystern z węglowodorami nawet nie zaczęła się palić, a tylko w przypadku dwóch z 17 proces był wybuchowy. Cysterny jednak konstrukcyjnie bywają dostosowywane do tego, by raczej ograniczać skutki wypadków, a materiały zdjęciowe z mostu też pokazują zapłon przynajmniej kilku oraz objęcie pożarem także infrastruktury mostu.
@gammon
Technologia bardzo poszła do przodu. Dziś syntetyczne diamenty o czystości jubilerskiej są możliwe w rozmiarach 16-20 karatów (20 karatów to już cenowo milion dolarów za pierścionek z takim brylamtem). Rynek syntetycznych diamentów rośnie około 7% rokrocznie a ceny spadają, różnie w zależności od rozmiaru, ale już nawet 3-4 karatowe (w jubilerstwie to giganty, używa się raczej zakresu 1-2 karaty) spadły w ostatnim roku o 10%. Co ciekawsze to co dziś odróżnia diamenty naturalne to *więcej* niedoskonałości niż w syntetykach.
Wniosek jest taki że nie inwestowałbym w diamenty naturalne.
@cowboytomash
Co ciekawsze to co dziś odróżnia diamenty naturalne to *więcej* niedoskonałości niż w syntetykach.
W przypadku syntetycznych korundów (w tym domieszkowanych) już przed 1960 rokiem tak było (rubinowe monokryształy w pierwszych laserach). No ale tam jest potrzebna tylko wysoka temperatura, bez wielkich ciśnień. OIDP w hucie w Skawinie produkowano takie kamyki, póki nie została zamknięta w 1980 albo 1981.
Odchodząc od awalowania, a wracając do tematu – bardzo wymowny tweet podliczający straty podawane przez Oryx:
link to twitter.com
Dane są podzielone na trzy fazy: bitwa o Kijów, bitwa o Donbas i ukraińska ofensywa, z punktami przejścia między nimi ustawionymi na 10.04 oraz 01.09. To co zwraca uwagę to stosunek strat artyleryjskich, który wzrósł z ok. 2:1 w okresie donbaskim do prawie 11:1 (sic!). Ogółem stosunek strat wzrósł z ok. 3,5:1 do ok. 8,5:1!
Ofensywy przecież tradycyjnie są uznawane za bardziej stratożerne po stronie atakującej, stąd te wszystkie doktryny koncentracji natarcia 3:1. Tutaj mamy perfect storm – im więcej USZ wygrywają, tym większą mają przewagę nad przeciwnikiem i to zanim w ogóle uwzględnimy różnice w uzupełnianiu strat (które też pomagają stronie ukraińskiej). Zrobi się z tego zaraz niezła kula śniegowa.
Z ciekawości policzyłem sobie jeszcze w zaokrągleniu ilość sprzętu traconego dziennie przez Rosjan: 60 dla bitwy o Kijów, 18 dla bitwy o Donbas oraz 38 dla obecnego okresu, czyli prawie dokładnie pomiędzy dwoma poprzednimi.
@awal
” Rosja nie jest wolno-rynkową konkurencyjną gospodarką – jest siłowo-ekonomicznym konglomeratem (syndykatem
mafijno-modernizacyjnym, kartelem Don Eladio) ”
Jesteś więźniem swojej metafory. Takie kartele nie potrafią modernizować, to akurat nawet jest pokazane w tym serialu. Po prostu na czele stoi zapity (lub naćpany) oblech, niezdolny do długofalowego planowania, bo przecież każdy z jego otoczeniu liczy się z nagłą śmiercią. Modernizacyjni gangsterzy, jak Fring czy Walter, po prostu nie istnieją. To się kłóci. W praktyce jeśli jesteś tak genialny, będziesz zarabiać na legalu (choćby pozornym, a la white collar crime).
@Sapiecha
„11:1”
Obstawiałbym że to skutek przełamania i hasania Ukraińców na tyłach RU
Clausewitz był wydany w końcu lat 50tych nakładem MON, od dwóch dni próbuję znaleźć mój egzemplarz.
@MZ
Clausewitza wydaje dość często, różne nowsze wydania są w bibliotekach publicznych. Ale to ciężka lektura, bez dobrej znajomości historii wojen napoleońskich i kampanii Fryderyka Wielkiego trudno przebrnąć.
@Patton i ignorowanie logistyki
Creveld w swojej książce „Supplying War from Wallenstein to Patton” jest innego zdania. Po lądowaniu w Normandii alianccy logistycy konsekwentnie przeceniali ilość potrzebnego zaopatrzenia i konsekwentnie nie zgadzali się na rozpoczęcie ataków bez zajęcia dodatkowych portów, do czego potrzebne były ataki… Patton ich olał i uderzył, wychodząc na tyły Niemców i zmuszając ich do odwrotu. Logistycy nadal uważali, że to co właśnie się stało jest niemożliwe.
Fakt, Patton niewątpliwie był bucem a jego obchodzenie się z żołnierzami było nie na miejscu nawet dla współczesnych mu oficerów. Z drugiej strony, umiał atakować i wykorzystywać przełamanie. Agresja i zdolność do podejmowania ryzyka nie są złymi cechami u dowódcy.
@mz
w 1958, w dwóch tomach
a w tym roku bellona wydała jakąś opracowaną wersję, na karcie tytułowej sformułowanie „na podstawie tłumaczenia Augustyna Cichowicza, Leona Kuca i Franciszka Shoenera”, pobieżnie przeglądając nie znalazłem nic na temat tego, czym się różni podstawa od od efektu
@k.kisiel
Patton ich olał i uderzył, wychodząc na tyły Niemców i zmuszając ich do odwrotu.
Ale o jakie konkretnie uderzenie chodzi? Chyba nie o zagon na Bretanię? (od dawna się zastanawiam, czy Patton nie miał więcej szczęścia niż rozumu i co by się z nim stało, gdyby Niemcy przebili się przez 30 Dywizję pod Mortain). A może o marsz na zachód pod Metz? Przecież zabrakło mu zaopatrzenia nie inaczej niż Hodgesowi i 21 GA.
P.s. nie wiem, czy te detale były u van Crevelda, czy gdzie indziej, ale podobno 3 Armia w marszu na zachód jechała na paliwie które uprowadzali sąsiadom lub spuszczali z baków ciężarówek zaopatrzeniowych (które potem nie miały jak wrócić po kolejny ładunek), kanistry po opróżnieniu zamiast załadować z powrotem na pojazdy zostawiali w miejscu tankowania (a zapasy kanistrów nie były nieskończone) itp. Na tej zasadzie można było – do czasu – lekceważyć kwestie przepustowości linii zaopatrzeniowych.
@Gammon No.82
Chodzi mu o jednoczesny atak na Bretanię i Orlean. Ten drugi kierunek jest niewątpliwie ważniejszy. Btw, musiałem trochę poszperać bo nie jestem biegły w historii tego teatru II w. ś. i atak trzeciej armii na Le Mans, Orleans-Chartes i Melun-Troyes bardzo mi przypomina niedawny atak Ukraiński na Kupańsk i Izum: śmiałe natarcie, po który przeciwnik musi się wycofać bo inaczej grozi odcięcie.
@Gammon No.82
Zdecydowanie nie w tej książce Crevelda. Tam są na przykład obliczenia, z których wychodzi mu że pod koniec sierpnia 1944 22 dywizje amerykańskie atakujące na Sienę, Bretanię i w wyładunku w Normandii potrzebowały około 2.8 miliona tono/mil zdolności transportu zaopatrzenia a dostępne było ponad 3.3 miliona, więc nie było logistycznych powodów do wstrzymania ataku.
Poza tym, różne kreatywne sposoby na to żeby ominąć ograniczenia logistyki to jest to, co odróżnia dobrych generałów od złych w każdej epoce: od rzymskich konsulów wydalających z armii ludzi niewalczących począwszy od własnych sług, skończywszy na 1 dywizji Marines w czasie ataku na Irak, kiedy nakazano żeby nie brać żadnych łóżek polowych (z wyjątkiem szpitala polowego, tylko dla rannych i chorych) a rozdano filtry do wody i urządzenia do sprawdzania jakości zdobycznego paliwa.
Spóźniona KO:
Ukrainską taktyką -> ukraińską taktyką
Ten, który ma lepszego skilla, wybrać lepszą -> Ten, który ma lepszego skilla, wybierze lepszą
liudi u nas mnogo -> liudiej u nas mnogo
Abstrahując chwilowo od tragicznego, terrostycznego poranka pozwolę sobie wrócić do mantry Awala o Belce w Rijadzie. Otóż rozmaici liderzy Zachodu – z Bidenem włącznie, za co jak pamiętamy zebrał duże bęcki w mediach – owszem, pielgrzymowali w ostatnich miesiącach nad Zatokę Perską prosząc (a pewnie i grożąc). I co? I nic, w weekend OPEC+ zdecydował jak zdecydował. Skąd FFS w ogóle ten pomysł, że europoseł Belka coś by tu zmienił, choćby dzwonił do MBSa codziennie? Może istnieje jakiś brukselski/strasbourski/berliński thinktank, w którym ludzie są autentycznie przekonani, że interwencja (nieszeregowego) posła Europarlamentu to byłby jakiś gamechanger – ale na litość, dlaczego?
@k.kisiel
Tam są na przykład obliczenia, z których wychodzi mu że pod koniec sierpnia 1944 22 dywizje amerykańskie atakujące na Sienę
Podejrzewam literówkę, bo Siena to inny TDW, a miasto zostało zajęte w lipcu.
potrzebowały około 2.8 miliona tono/mil zdolności transportu zaopatrzenia a dostępne było ponad 3.3 miliona, więc nie było logistycznych powodów do wstrzymania ataku
3 Armia 2 września zapotrzebowała na kolejny dzień 750000 galonów benzyny, a dostała 25390. 3 września zażądali 590000 galonów, następnego dnia dotarło 49930. Mimo tego Patton uparł się szturmować Metz (który zastopował go skutecznie na dłuższy czas).
Nie jest tak, że ktoś złośliwie zatrzymywał zaopatrzenie akurat dla 3 Armii; na początku września wszyscy na pierwszej linii jechali na resztkach paliwa (a niektóre pododdziały stały po trzy-cztery dni, czekając na napełnienie zbiorników). Ten kryzys zaopatrzeniowy nastąpił realnie, niezależnie od tego, że wcześniej planiści przeszacowali potrzeby i nie doszacowali możliwości transportowych.
różne kreatywne sposoby na to żeby ominąć ograniczenia logistyki
O tym właśnie pisałem, czyż nie?
nakazano żeby nie brać żadnych łóżek polowych (z wyjątkiem szpitala polowego, tylko dla rannych i chorych)
Niemiecki chirurg Hans Killian pisze we wspomnieniach, jak w 1941 roku kreatywnie zakazano zabierania wraz z niemieckimi szpitalami polowymi aparatów rentgenowskich, generatorów elektrycznych, lamp bezcieniowych do oświetlania pola operacyjnego, wyciągów i drutów Kirschnera niezbędnych do stabilizowania uszkodzonych kości
link to en.wikipedia.org
Można i tak.
Pozwolę sobie jeszcze przypomnieć, że cały spór zaczął się od mojego stwierdzenia, że Patton „ostentacyjnie miał logistykę w dupie”. Otóż u tegoż van Crevelda, w tejże samej książce Supplying War (Cambridge University Press, s. 214, numeracja stron we wszystkich wydaniach taka sama) stoi np. taka ciekawostka, że przez całą kampanię 1944-45 Patton widział się ze swoim G-4 (armijny sztabowiec od logistyki) całe dwa razy – przed faktycznym objęciem dowództwa i w ostatnim tygodniu wojny. Jeżeli to nie jest objaw wdupiemania, to nie wiem, co nim jest.
@Sapiecha, straty.
Jest fajna nitka o tym jak przez 5 miesięcy ruscy próbowali z olbrzymymi zdobyć jedną wioskę, w pewnym momencie tylko przez to, że dowódcy nakłanali górze, że już jest zdobyta. I wish that was true:
link to threadreaderapp.com
@Gammon No.82
„Siena”
Faktycznie mam trudność z nazwami bo też korzystam z angielskiego tekstu i piszę szybko, więc zamiast Sieny powinna być Seine czyli rzeka Sekwana.
„3 września zażądali 590000 galonów, następnego dnia dotarło 49930.”
Na co Creveld pisze, że zapotrzebowanie 3 armii w pościgu było inne niż logistycy sobie zaplanowali. Armia potrzebowała dużo więcej paliwa a mniej amunicji a aparat logistyczny trzymał się swoich wyliczeń. Udowadnia, że były możliwości dostarczenia tego paliwa tylko zamiast niego dostarczano amunicję.
@ciekawostka i wdupiemanie logistyki
U mnie ta ciekawostka jest na stronie 303, pewnie dlatego że to paperback. Chcę przekazać, że według Crevelda to dobrze że Patton miał w dupie swoich logistyków bo „in the kingdom of supply something was rotten”, logistycy byli zbyt pesymistyczni i sztywni a zakończone sukcesem ofensywy alianckie były podejmowane przy ich sprzeciwie (końcówka rozdziału „Normandy to the Seine”). W tym kontekście nazwanie Bradleya „namiociarzem” mogło być całkiem uzasadnione.
@Hans Killian i co brać dla szpitali
O Killianie słyszałem ale nie czytałem. Jednak skontrastuję to co napisałeś z sytuacją w 1 Dywizji Marines w czasie ataku na Irak. Było tak, że jej dowódca Jim Mattis w ferworze maksymalnego odciążania swojej dywizji początkowo nakazał, żeby nie brać _żadnych_ łóżek, bezwarunkowo. Ale zaprotestowali medycy, stwierdzając że nie da się zapewnić opieki lekarskiej i pielęgniarskiej pacjentom leżącym na ziemi. I on się z tego wycofał. W efekcie powstał plan sensowniejszy niż ten który opisujesz dla nazistowskich Niemiec. To taka moja luźna uwaga na temat przewag armii krajów demokratycznych nad armiami krajów totalitarnych.
@krzoj
Czytałem, nawet myślałem, żeby tu wrzucić.
Czemu miałoby nie być true? Rosjanie mieli przez wiele miesięcy ogromną przewagę w ludziach i sprzęcie, której nie potrafili wykorzystać. Prawie wszystkie ofensywy (do kwietnia te północe, potem już wszystkie) zawalili, tzn. realizowali przy maksimum kosztów i tylko połowicznie (jeśli w ogóle). Kilkukrotnie redukowali ich skalę i znowu się wywalali na pomniejszonej. Skądś się to wzięło, samo morale i pomoc zachodnia nie wyjaśniają wszystkiego.
Patologia systemu dowodzenia i zarządzania armią była już omawiana przez wielu specjalistów na różnych płaszczyznach, od logistyki przez przemysł po działania frontowe. Rosyjscy dowódcy nie wiedzą tak naprawdę, ile mają wojska do dyspozycji i w jakim jest stanie, bo na każdym szczeblu trwa ostre naciąganie w papierach (w obie strony: zawyżanie stanu osobowego i sprzętowego przed akcjami zbrojnymi, zawyżanie potrzeb dla logistyki, a potem zawyżanie strat i przewagi przeciwnika dla ukrycia poprzednich, ale podkręcanie osiągnięć i bieżącej sytuacji taktycznej). Magazyny i poligony w głębi Rosji robią im ten sam numer w drugą stronę. Rosjanie w ten sposób marnują lub posiadają tylko na papierze wszystkie te elementy, które w militarystyce zwykło się określać mnożnikiem siły.
Dużo się mówi o ich sztywności dowodzenia, ale jak to może inaczej wyglądać, jeśli dowódca po prostu nie ma pojęcia czym walczy, jak to sobie radzi w walce i co zaraz dostanie w zaopatrzeniu? Domyślam się, że rosyjscy generałowie muszą czytać raporty trochę jak zachodni analitycy rosyjskie doniesienia: wiedzą, że tego nie można brać at face value, więc trzeba opracować jakieś robocze przemnożenia, podzielenia, czytać między wierszami, podejmować decyzje, czy wyciągać średnią z dwóch sprzecznych danych, czy którąś zignorować itd.
Istny koszmar nawet wtedy, kiedy masz przewagę i ryzykujesz „tylko” nadmiernymi stratami i niedowiezieniem celów w terminie, a co dopiero mówić o sytuacji, gdy oddziały ukraińskie robią ci właśnie wjazd w przestrzeń operacyjną?
@Sapiecha
„Czemu miałoby nie być true?”
A tak dla bezpieczeństwa napisałem – w końcu to nitka na twitterze. Sam np. nie weryfikowałem czy źródła, na które się powołuje są legitne.
@Porównanie RU do kartelu
Jak widać trafne – tak jak kartel jedyne, co potrafią to eskalować, gdy pojawiają się trudności.
@Clausewitz:
Migało mi, że w latach 90-tych po raz pierwszy wydano go w Polsce w całości (w sensie: całe „O wojnie”), a wcześniej były wybory.
@Patton:
Przegrupowanie jego armii w Ardenach wszyscy chwalą. Wygląda na to, że może i logistykę lekceważył, ale zawsze miał od niej wystarczająco odpowiednich ludzi u siebie. (Nie, żebym nie wolał Bradleya 🙂 )
@Sapiecha:
„Patologia systemu dowodzenia i zarządzania armią była już omawiana przez wielu specjalistów na różnych płaszczyznach”
Ba, nawet w „Czerwony Sztorm” radzieckie przygotowania do agresji zaczynają się od rozstrzelania 4 półkowników za fałszowanie raportów na temat gotowości bojowej. To jest swoją drogą jakaś skaza w konstrukcji psychicznej takiego społoczeństwa – strach przed utratą twarzy i czym to może być spowodowane. Przekazanie złych wiadomości przełożonemu to kompletna utrata twarzy. A jeszcze na dodatek kradną, więc absolutnie nie można zameldować jak jest.
Dobrym przykłądem, trzymając się obszaru wojskowego są np. ćwiczenia wojskowe. Czytając raporty z Rosyjskich (czy niektórych Polskich, a jakże) ćwiczeń widzimy same sukcesy – cele zrealizowane w 110%, wszystko w czasie, wszystko super. O ćwiczeniach NATO w prasie słyszymy często gęsto w klimatach typu „skandal, ponieśli klęskę, dotarli do Wisły w 2 tygodnie”. No i fajnie, ale czego się można nauczyć ze spektaklu teatralnego pt. „przeciwnik jest ślamazarny i daje się pokonać bez żadnego problemu”.
Jak wyglądają **dobre** ćwiczenia z których jednostka może się czegoś nauczyć – polecam „Dragons at War” Daniela Bolgera.
@WO
Super notka, czekałem na wejście HoI do dyskusji 🙂
Wtręt biograficzny, ja się chowałem w latach 90 na Garym Grisby (Pacific War, War in Russia i Western Front).
A co do meritum to się w pełni zgadzam co do wniosków i dorzucam taką obserwacje/dygresje. W War in Russia bardzo dobrze było widać jakie znaczenie dla Sowietów miał Lend Lease. Pierwszy moment w którym byłem w stanie (1942/43) coś zrobić na froncie (poza cofaniem się) to wtedy kiedy zaczął się pojawić sprzęt z Zachodu (miałem dywizje pancerne z czołgami Churchill ;-): czołgi, samoloty i właśnie logistyka (zapasy itd). Bo ludzi to było zawsze mnogo i z tym nigdy nie było problemu w tej grze. Ale bez nowoczesnego sprzętu i tych Studebaker`ów cała ta masa ludzi nie dałaby rady Niemcom w najgorszym okresie (po 1944 mogłem się przezbrajać na t34/85 ale to była już inna faza wojny). Dziś widać ten sam efekt, tylko że po stronie Ukrainy.
@Paweł Gembicki:
Gra o której pisałem wcześniej (War in the East 2) jest właśnie od Gary’ego. Jak masz kilka miesięcy wolnych to polecam. 🙂
—
szfak, „półkowników”, mam nadzieje, że @wo zrobi korektę
@carstein ad ćwiczenia na 110% – by być fair, NATO też miewa takie tendencje. Mamy choćby Millenium Challenge 2002, z jednej strony oskryptowane tak by USA miało wygrać, a z drugiej gdy przeciwnik zagrał asymetrycznie i odniósł duże sukcesy, grę zresetowano. SNAFU w końcu wymyślili na zachodzie 😉
@Artur Król:
Owszem, kilka artykułów o tym czytałem. Broniłbym decyzji o restarcie – w końcu jak wydało się ileś tam tych milionów na ćwiczenia, to głupio kończyć po dwóch dniach bo ktoś tam za szybko wygrał. Późniejsze totalnie oskryptowanie ćwiczeń, o ile faktycznie to miało miejsce jest bezdyskusyjnie głupie.
Z drugiej strony, pamiętam gdzieś artykuł zawodowego wojskowego, który bronił ćwiczeń na zasadzie – jak się umawiasz na trening piłki nożnej to nie możesz nagle wziąść piłki w ręcę i wbiec do bramki krzycząc „gol”. Ćwiczenia to też w pewnym stopniu nauka walki z przeciwnikiem walczącym według jakiejś tam doktryny. Czy prawdziwy przeciwnik, którego symulowano byłby w stanie zareagować aż tak elastycznie?
Wracając do głównego tematu – jednak armie NATO starają się zwykle ćwiczyć rozsądniej i chyba żadnego oficera nie zwolnią, bo mu się ćwiczenia nie udały. W satrapiach wiadomo – byle na paradzie dobrze się zaprezentować.
@wkochano
„Coś mi nie pasowało w zwrocie „jeszcze w pierwszej połowie roku”, zrobiłem szybki reverse search i co się okazało… jak zauważył właśnie kol. Paragraf, pomimo tego, że w nagłówku linku Awala jest data jutrzejsza, to de facto artykuł jest z 25 marca.”
O owej fabryce koncernu Orion pisałem już kolegom pod poprzednimi notkami, cytując rosyjski Internet. Ze względu na filipiki kolegi Piotrka Markowicza przeciw cytowaniu takich źródeł, tym razem zacytowałem artykuł koreański. Który miał marcową datę i zapowiadał otwarcie zakładu w tym roku (przykro mi, że jednocześnie The Korea Times wymienia każdorazową dzisiejszą datę w winiecie – jednak wytrwani researcherzy jak kolega i kolega Unicode nie dali się zmylić!). Faktycznie otwarcie tej fabryki Oriona (nastawionej na produkcję słodyczy) nastąpiło latem, obecnie na rosyjskich portalach wciąż można znaleźć właściwe ogłoszenia o pracę.
Fabryka ta dobrze obrazuje „proces inwestycyjny” w Rosji – zaczynający się umową z lokalną administracją, jaką kolega cytował. W kolejnych etapach jest to proces ściśle przez tą administrację pilotowany, co obejmuje działania takie połączenie drogowe, gazowe i wodne dla nowego obiektu, czy zwolnienia podatkowe w ramach odpowiednich specjalnych stref gospodarczych (w Twerze zwą się one Borowlewo i Rasłowo). A także wybór kontrahentów dla budowy samej fabryki – który w Rosji nie jest pozostawiany inwestorowi, kontrakt taki dostaje za sugestią władz lokalny lojalistyczny biznes, w tym wypadku tzw. Palmetto Group, operowana przez twerskich mini-oligarchów Alekseja Petrowa i Maksima Demidowa.
W takiej konfiguracji sama zagraniczna inwestycja może nie być duża (fabryka Orion zatrudni docelowo 300-400 osób). Ale jej pojawienie się krystalizuje możliwości działania lokalnej władzy: rozdawania zamówień, lokowania lojalistów na atrakcyjnych stanowiskach, raportowania sukcesu centrali i oczekiwania w zamian innego rodzaju profitów. To są lokalne filary mafijnego systemu Kremla równie ważne jak Rosgwardia. Na ile można, powinniśmy blokować/ kontrolować ich replikację przynajmniej w najbliższej nam części Ros]i. A nic nie wskazuje na to, by ta działalność ustała.
„To jest niestety coraz powszechniejsza prawidłowość w argumentacji tego komcionauty: podawane przez niego źródła nie wspierają stawianych przez niego tez.”
Jeżeli ma kolega przykład tej „coraz powszechniejszej prawidłowości” proszę go zacytować. Jeżeli, co mogło się zawsze zdarzyć, jest jakiś problem z którymś moim źródłem – zajmijmy się nim. Zauważam en passant, że koledzy formułujący wobec mnie polemiczne tezy typu „to równie realne jak uprawy soi na Syberii” czy „Kreski tadżycko-kirgiskie też się przesunęły.” przeważnie w ogóle nie zawracają sobie głowy wymienieniem źródła.
@jesusbuiltmyvolkswagen
„Pan teraz proponuje dwukrotne przezbrojenie takiej linii na kompletnie różne produkty, czyli wymianę tego, co stanowi lwią część kosztów zorganizowania produkcji.”
Nie tyle proponuję, co po prostu opisuję rosyjskie realia w tej branży. Fabryka Avtotoru, jaką używamy jako przykład, była w 1996 r. budowana dla produkcji samochodów Nissana, do której jednak nigdy nie doszło. Zamiast niej uruchomiono w 1997 r. linie Hyundaia (głównie sedany typu Equus i samochody dostawcze) oraz Kia (głównie SUVy typu Kia Mohave). Potem doszły linie innych marek. Od 1999 r. funkcjonowała w Avtotorze produkcja różnych modeli BMW z 3, 5 i 7 serii (np. E39, E60, F01/02). Od 2003 r. produkowano tam marki GM np. Chevroleta (w wersjach Aveo, Captiva, Epica, TrailBlazer itd.), Hummera H2, Cadillaca (głównie CTX, lecz też mniejszych partii innych wersji, jak Escalade) czy Opla (Astra, Insignia, Zafira, itd.). Od 2005/2006 zaczęto produkcję chińskiej marki osobówek Chery (modele Amulet, Tiggo, Fora itd.) oraz chińskich małych ciężarówek NAC. W różnych okresach wychodziły stamtąd także inne marki (np. ciężarówki Ford F-Max). Aktualnie stawiane są na nowo nabytym terenie kolejne komponenty produkcyjne (zgodnie z opisem kolegi) dla uruchomienia produkcji EV – pierwotnie planowanej dla Hyundaia, być może w wyniku sytuacji okołowojennej przejmie ją Chery.
Tak też uwagi kolegi o procesie produkcji w automoto są bardzo ciekawe, dziękuję za nie. Jednak życie pokazuje, że taka właśnie elastycznie konfigurowana produkcja jest w Rosji możliwa – i niestety zagraniczni kontrahenci jej na przyszłość nie wykluczają: na razie starają się „przezimować” sankcje, a jednocześnie przygotowują się na okres po ich zniesieniu. Dlatego podnoszę postulat politycznego zapobiegania przez asertywną Wschodnią Europę powstawania w Rosji, przynajmniej w naszym najbliższym otoczeniu, przemysłu automoto jako jednej z możliwych mutacji lokalnych ekonomicznych filarów agresywnego systemu. Prosiłbym kolegę jako insidera branży o propozycje, jak takie zapobieganie najlepiej organizować. Sankcje na tranzyt stali do Kaliningradu nie wchodzą niestety już w grę – Unia zniosła je. Jakie inne skuteczne punkty nacisku widziałby kolega, które politycy asertywnej Wschodniej Europy mogliby wykorzystać?
@Sapiecha
„Skąd FFS w ogóle ten pomysł, że europoseł Belka coś by tu zmienił, choćby dzwonił do MBSa codziennie?”
Opisywałem już tu [1] szczegółowo, w jakiej formule Belka powinien zainicjować unijne rozmowy o cenie ropy w Dubaju i jakie Unia miałaby w tej rozmowie argumenty, inne niż Biden. Proszę kolegę o odniesienie się do tych punktów – posuwajmy dyskusję naprzód, nie wracajmy cięgle do początku.
Nie rozumiem też wzmianki kolegi o „brukselskich/strasbourskich/berlińskich thinktankach”. Generalnie europejskie think tanki reprezentują (z wyjątkami) perspektywę zachodnio-centryczną, a nie perspektywę asertywnej Wschodniej Europy jaką postuluję. Jakie think tanki miał kolega na myśli?
Natomiast dziękuję bardzo za wypowiedź kolegi na tematy makroekonomiczne – formułuje ona pewne konkretne tezy, z którymi się nie zgadzam, ale mając tę podstawę, konkretnie się do niej odniosę. Zrobię to w szerszej wypowiedzi, jaką przygotowałem. Chcę z jej publikacją odczekać jeszcze chwilę – warto będzie bowiem poznać odpowiedzi kolegów na powyższe pytania (czekam też wciąż na kolegę Lotgara), a także rezultat nadchodzącego w tym tygodniu głosowania w Radzie Ogólnej ONZ (co ma znaczenie dla podnoszonego punktu „izolacji” Rosji).
[1] link to ekskursje.pl
@uwaga ogólna: nie MANPAD, ale MANPADS. „S” na końcu to nie pluralis, ale część skrótu (man-portable air-defense _S_ystem).
@Awal
„Uważam, że [Rosja] (…_ pozostanie dla nas na wschodzie Europy militarnym i politycznym zagrożeniem.”
No to uważasz źle. Produkcja zbrojeniowa Rosji jeszcze przed inwazją była na papierze spora, ale dużo mniejsza niż w czasach świetności ZSRR, i w dodatku miała dwa problemy. Po pierwsze, gros produkcji to sprzęt przestarzały, jako fasadowa modernizacja ich własnego wojska albo eksport do krajów, których nie stać na dobre zachodnie systemy.
Wracam uparcie do przykładu czołgów — w zeszłej dekadzie może dobili do 200 sztuk rocznie, z czego jakieś 150 to T-72 (nie pamiętam, ile w tym modernizacji na nowsze warianty, ile świeżych maszyn), a reszta to T-90, czyli de facto podkręcona wersja T-72. Powiewem świeżości miał być T-14, rosyjski MON zamówił 100 maszyn do 2020 roku — kompletnie się nie udało, wciąż są na etapie testów prototypów, o seryjnej produkcji w ogóle się nie mówi. I te T-72 zwyczajnie się starzeją. To były dobre czołgi na wielką pancerną bitwę w Fulda Gap w latach 1980tych, ale od tego czasu technika poszła do przodu, skąd wzięły się te wszystkie memy o świętej Dżawelinie.
Problem numer 2: dzisiaj czołg to nie tylko stalowy kadłub, ale i mnóstwo optyki i elektroniki, której Rosja nie produkuje, więc je sprowadzała. Nacisk na czas przeszły dokonany — witamy w świecie sankcji. Te 200 czołgów to była górna granica w dobrych czasach, ile teraz produkują, nie wiemy, ale bym się nie zakładał, że dużo. Teraz zamień słowo czołg na dowolny inny system i historia się powtarza.
Cała ta inwazja opiera się na DEKADACH produkcji najpierw radzieckiej, a potem dużo mniejszej rosyjskiej. I Putin cały ten zasób wytraca właśnie w Ukrainie, nie mając go jak zastąpić w jakiejś realnej perspektywie. Z drugiej strony, sąsiedzi Rosji to albo NATO (Ukraina de facto w tym worku), albo pełzająca strefa chińska. Może ewentulnie Gruzja ma się jeszcze czego bać.
Bycie wasalem Chin: nie rozumiem, dlaczego pytasz się mnie o kryteria, ktorych nie formułowałem, ale przejrzyjmy je.
-UE jako partner handlowy — nie liczy się tylko wolumen, ale i struktura. IMHO wkraczamy w świat, gdzie The New World Order to będzie jeden z dwóch scenariuszy:
1. Rosja zyskuje status Iranu i wtedy (jak Iran) będzie handlowo w pełni zależna od Chin;
2. wróci jakiś handel, ale Europa będzie Rosji wysyłać przysłowiowe torebki Luis Witona (czy jak to się pisze, nie wiem, nie znam się) i McDonaldsy, a Rosja Europie łatwo zastępowalne produkty. Zależność w stylu węglowodorowo-Russen-verstehen to se ne vrati. No więc zgadnij kto Rosji zostaje jako sprzedawca np maszyn albo elektroniki 😉
– FDI: jak wyżej. W nie-irańskim scenariuszu wróci McDonalds, ale jakiś przemysł, który mógłby oberwać przez przestoje w rosyjskim oczku łańcucha dostaw? To se ne vrati. I jak wyżej, jedyna poważna alternatywa to Chiny.
-PKB — nie łapię, dlaczego to miałoby być kryterium. I Rosji nie musi spaść o połowę (czarne prognozy to bodaj -15%, ale jak pisali inni wyżej, trudno to ocenić, także dlatego, że Rosja nie publikuje danych). Wystarczy, że przez dekadę nie będzie rosło, nożyce potencjału będą się rozwierać.
Jak moim zdaniem będzie wyglądała ta wasalna zależność Rosji od Chin? Oczywiście nie wiemy, ale ja bym stawiał na jakiś model USA-Saudowie. Czyli niby dużo niezależności, ale Rosja będzie uzależniona technologicznie i finansowo od Chin, a że Pekin jest mądry, wykorzysta to brutalnie.
@modernizacja armii
Też nie rozumiem do końca łapię ten wątek modernizowania u Awala. Przecież taki evil genius mafiozo-modernizator najchętniej zacząłby od modernizacji armii – efekty widoczne na najbliższej paradzie, pieniądze właściwie nieskończone, dozgonna wdzięczność Putina, jak się zgubi miliard albo dwa, to nikt nawet nie zauważy. I jednak nowoczesne wojsko niezbędne jest do prowadzenia imperialistycznej polityki międzynarodowej, a więc też w poszerzaniu rosyjskich przyszłych wpływów na rynku soi i diamentów.
A w rzeczywistości wojska Rosyjskie jako największe sukcesy ostatniego półrocza odnotowały sprawne odwroty na kolejne linie obrony i bombardowanie bloków mieszkalnych. Coś ten konglomerat mafijno-modernizacyjny nie jest w stanie zmodernizować nawet swojej najważniejszej struktury.
@awal
» Jeżeli ma kolega przykład tej „coraz powszechniejszej prawidłowości” proszę go zacytować. «
Weźmy kilka linków spod przedostatniej notki. Na przykład napisałeś: „do namysłu nad takim [jak wcześniej – przyp. mój] BAU w zeszłym tygodniu na fecie ku czci Kohla namawiała Merkel” linkując jej wystąpienie. Przesłuchałem to wystąpienie i kto wie, może to mój ograniczony niemiecki, ale nie widzę tam nigdzie namawiania do namysłu nad _takim_ BAU.
Poniżej odpierasz tezę o dziurze węglowodorowej w 2009 względem po 2014, cytując wykres z Forbesa, który porównuje dochody budżetu w rublach z ceną ropy w dolarach. (Już dzieci powinno uczyć się, żeby nie cytować z Forbesa, swoją drogą…) Ten wykres ignoruje fakt, że pod koniec roku 2014 rubel skoczył dwukrotnie do góry…
Osobiście nie biorę udziału w tych dyskusjach, bo się na tym nie znam, ale gdy słyszę zaskakującą tezę, zawsze sprawdzam źródła. Doceniam, że chce Ci się argumentować i motywować tezy faktami, ale niekoniecznie, gdy fakty zaczynają wyglądać na pospiesznie wyszukane tylko po to, żeby pasowały do tezy.
@awal
„perowana przez twerskich mini-oligarchów”
Czyli, jak mawiają na fajpejdżu „slavs squatting in tracksuits”, „BIG BIZNIS HERE”. Sam sobie przeczysz. Z przykładów nowych biznesów, mających zastąpić węglowodory przechodzisz do mikroprzekręcików robionych przez nanooligarchów, z twojego własnego opisu wyglądających bardziej na próbę zachachmęcenia czegoś na boku przy budowie, jak w „Misiu” („a my, jako konsultanci, trzy procent od kosztorysu”).
A potem się zrobi co? Protokół zniszczenia. Wydaje mi się, że ty też czujesz, że nie opisałeś czegoś, co zaowocuje prawdziwą seryjną produkcją prawdziwych samochodów, tylko tak się z nami droczysz.
@PM „Przecież taki evil genius mafiozo-modernizator najchętniej zacząłby od modernizacji armii – efekty widoczne na najbliższej paradzie, pieniądze właściwie nieskończone, dozgonna wdzięczność Putina, jak się zgubi miliard albo dwa, to nikt nawet nie zauważy.”
Właśnie w tę strone to poszło, tylko coraz bardziej i bardziej ginęły te miliardy aż modernizacja stała się wyłącznie defiladowa. Kluczowe jest zapewne, że to, co Awal uważa za jedną mafię, w rzeczywistości składa się z kilku (główny podział FSB/GRU), które się wcale nie lubią i ryją pod sobą jak turkucie. Mając kryszę u jednych możesz robić numery drugim, a nawet Pyskowac Putinowi (jak Striełkow). Plus endemiczna korupcja (te mundury których armia nie ma na stanie to przecież nie lejzorkowe króliki, one w dużej części istnieją, tylko zostały ukradzione i teraz są przez magazynierów sprzedawane rekrutom – biznes doskonały!)
Awal „Tak też uwagi kolegi o procesie produkcji w automoto są bardzo ciekawe, dziękuję za nie. Jednak życie pokazuje, że taka właśnie elastycznie konfigurowana produkcja jest w Rosji możliwa”
Po prostu przyznaj, że nie masz pojęcia o tej branży, mimo że zrobiłeś z niej marker punktowej modernizacji FR. Jeśli w danej fabryce mieli produkować Nissany, ale jednak nie wyszło i w zamian robili sześć innych marek i 25 modeli, to jest to montownia, nie fabryka samochodów. W ten sposób Daewoo „produkowało” Espero na Żeraniu.
@Piotr Markowicz
” Przecież taki evil genius mafiozo-modernizator najchętniej zacząłby od modernizacji armii – efekty widoczne na najbliższej paradzie, pieniądze właściwie nieskończone, dozgonna wdzięczność Putina, jak się zgubi miliard albo dwa, to nikt nawet nie zauważy.”
A to nie był kejs Serdiukowa? Który odnosił nawet sukcesy w modernizacji armii i ucinaniu przewałów, czym narobił sobie wrogów, więc poleciał w 2012? Na jego miejsce przyszedł Szojgu, który już nie miał takich głupich pomysłów.
@Awal
„[…] funkcjonowała w Avtotorze produkcja różnych modeli BMW z 3, 5 i 7 serii […]”,
„[…] taka właśnie elastycznie konfigurowana produkcja jest w Rosji […]”
W przypadku BMW to była montowania – komponenty były wysyłane z GER. Całkiem możliwe, że nawet miało to postać „skrzynek”, w których gotowe do skręcenia samochody – chyba takie rozwiązanie wynika głównie z ceł. Fabrykę „fabrykę” (czyli produkcję komponentów) BMW planowało otworzyć w okolicach 2015, ale był Krym. Póżniej plany przełożyli na teraz (~2023), ale pojawiły się inne trudności natury ogólnej. Tak przynajmniej pamiętam.
Chyba warto dodać warto, że to wszystko składanie/produkcja na rynek wewnętrzny – przed wojną coś x2 tego co w Polsce dla samochodów marek zagranicznych (tam wciąż najlepiej sprzedającą się marką jest Łada).
@krzloj
„W przypadku BMW to była montowania – komponenty były wysyłane z GER.”
W ogóle te samochody były składane nie do końca oficjalnie – Awtotor nie miał nadzoru nikogo z BMW, nie obowiązywała też na nie gwarancja producenta…
link to carbuzz.com
Czy ja dobrze rozumiem że cała ta „fabryka” samochodów w Kaliningradzie, flagowy przykład modernizacji rosyjskiego przemysłu i rychłego powrotu BAU, okazuje się montownią Semi Knock Down na lokalny rynek, dla ominięcia cła? Nie jestem jakoś bardzo zaskoczony, bo Awal na pewno nie jest inżynierem, ale właśnie naprawdę śmieję się głośno do telefonu. Myślę że powinniśmy temat tej „fabryki” uznać za zamknięty w kontekście rozmów o BAU/TNN, tak to nawet Iran może sobie montować bryki Renault i nic z tego nie wynika.
Link dla zainteresowanych Renault w Iranie:
link to en.wikipedia.org
@cowboytomash
W przypadku BMW na to wygląda, natomiast nie wiem jak to wygląda z „koreańczykami”, bo byli tam wcześniej i też mieli wolumen produkcji.
@PZiarko + Cowboy
Mam dziwne wrażenie déjà vu, bo ten link o braku gwarancji BMW linkowałem bodaj w czerwcu ileś tam notek wstecz. Avtotor nie bez powodu zostałe w końcu skwitowany terminem Avtokartoshka, mam nadzieję, że przynajmniej ziemniaki latoś obrodziły, już czas kopać.
@krzloj
„W przypadku BMW to była montowania – komponenty były wysyłane z GER. Całkiem możliwe, że nawet miało to postać „skrzynek”, w których gotowe do skręcenia samochody – chyba takie rozwiązanie wynika głównie z ceł.”
Ciekawe czy do ominięcia cła wystarczyło przykręcenie kół, co wymaga super-duper-flexible fabryki jak wszyscy wiemy. Czy dobrze pamiętam, że jakaś koreańska montownia w Polsce swego czasu tak działała?
@sheik.yerbouti
„ten link o braku gwarancji BMW linkowałem bodaj w czerwcu ileś tam notek wstecz”
Nie pamiętam, gdzie na niego trafiłem, możliwe, że tutaj. W takim razie dyskusja o Awtotorze zatoczyła koło.
@Lotgar
Dziękuję Ci serdecznie za sprecyzowanie Twoich przewidywań, do których się odniosę. Przewidując kierunek rozwoju Rosji ku gospodarce typu Iranu (PKB per capita w okolicach 2000 USD) moim zdaniem niestety o rząd wielkości wyolbrzymialibyśmy bieżące przesłanki. Ja przewiduję jej utrzymanie się – z niestety walnym wsparciem zachodnich inwestycji – na poziomie PKB per capita zbliżonym do Chin (obecnie ok. 10000 USD), co odpowiednio uzasadnię. I co moim zdaniem będzie miało swoje konsekwencje zarówno dla prognoz „rozpadu” czy „wasalizacji” Rosji, jak i dla rosyjskich możliwości utrzymania budżetu militarnego na poziomie 4% PKB, co w 2021 r. przełożyło się na 66 mld USD.
Budżet ten moim zdaniem nie będzie finansował „fajoskich” systemów broni, ale niestety wystarczy do: a) okupacji Białorusi, skutkującej m.in. prześladowaniami 300-tysięcznej mniejszości polskiej, b) okupacji części terytorium Ukrainy (którego moim zdaniem Ukraina niestety nie odbije z przyczyny zbyt małego wsparcia sprzętowego Zachodu), c) utrzymującej się militaryzacji Kaliningradu, d) działań hybrydowych nowych typów, rozwijających to co widzieliśmy do tej pory, czyli sprawy typu wywieranie przez wojskowy wywiad (GRU) wpływu na wyniki wyborów w Polsce (taśmy Sowy itd.), funkcjonowanie sił otwarcie proputinowskich w Niemczech, Czechach, Słowacji itd. (Björn Höcke z AfD na niedawnym wiecu o Rosji: „Naturalny partner naszego stylu życia i działania”) czy też najnowsze wybory w Bułgarii (gdzie lider nowo założonego „Odrodzenia” – obecnie czwartej parlamentarnej siły – Kostadin Kostadinow apeluje o uznanie wyników pseudoreferendów w Ukrainie) itp.
To mam na myśli pisząc: „Uważam, że Rosja pozostanie dla nas na wschodzie Europy militarnym i politycznym zagrożeniem.” Temu chcę zapobiegać. Ty uważasz, że się mylę, takiego zagrożenia Twoim zdaniem nie będzie – odniosę się.
@wkochano
Dziękuję Ci za odpowiedź, która pozwala wyjaśnić nieporozumienia:
– Na wykresie jaki podawałem kreska dotycząca cen ropy w ogóle mnie nie interesowała. Chodziło mi (i o tym tylko pisałem) o pokazanie wahań rosyjskich dochodów z ropy i gazu w perspektywie całych rządów Putina, czyli od 2000 r. Inne dostępne wykresy pokrywały się z tymi danymi, ale odnosiły się do krótszych wycinków tego okresu. Wrócę dokładnie do tematu w przygotowanej już szerszej wypowiedzi.
– W przemówieniu Merkel, kierowanym do wierchuszki CDU na otwarciu Fundacji Kohla ona zachęcała (na nagraniu od 2:55) by „równolegle dla wspierania Ukrainy” już obecnie zająć się przemyśleniem, w jaki sposób najlepiej będzie ponownie nawiązać relacje z Rosją („wie so etwas wie Beziehungen zu und mit Russland wieder entwickelt werden können”). Owo „zu und mit” to niestety nie tylko przyimki – to sygnał, że jej zdaniem Rosja nie powinna być traktowana jedynie jako przedmiot działań Europy, lecz jej partner. Następnie poświęciła kilka zdań Putinowi mówiąc, że powinno się jego słowa traktować poważnie („Man sollte seine Worte erst nehmen”) i zachęcając, jako jej zdaniem dowód politycznej mądrości, by utrzymywać i tworzyć wobec Rosji „Handlungsspielräume”, czyli pola działania/ negocjacji. Możesz to oczywiście interpretować inaczej niż ja, ale ja z moim doświadczeniem odczytywania tego typu ezopowego języka ogólnych politycznych deklaracji widzę tu – u tej konkretnej polityczki, w tym konkretnym kontekście – zachętę do takiego BAU, o jakim ciągle mówię: relacji gospodarczych Zachodu z Rosją odbywanych kosztem Wschodniej Europy.
@awal
„zachętę do takiego BAU, o jakim ciągle mówię:”
A ja uprzedzam, ze będę wycinać komcie z tym mylącym skrótem. Nawet ty przyznajesz, że to będzie unusual. BAU utonął w Siewiernym Potoku. BAU bez węglowodorów to nie BAU.
@Awal
„@Sapiecha„Skąd FFS w ogóle ten pomysł, że europoseł Belka coś by tu zmienił, choćby dzwonił do MBSa codziennie?” (…) Nie rozumiem też wzmianki kolegi o „brukselskich/strasbourskich/berlińskich thinktankach”.”
Obawiam się, że to w ogóle nie są moje wypowiedzi, żadna z nich. Czekam cierpliwie na odpowiedź w kwestiach makroekonomicznych i przypominam, że opinię o wygasaniu frontu też by wypadało uzasadnić. Pozowolę sobie na jeden komentarz w międzyczasie:
„W takiej konfiguracji sama zagraniczna inwestycja może nie być duża (fabryka Orion zatrudni docelowo 300-400 osób).”
I tu powinna nastąpić kropka, a po niej wyjaśnienie, jak te małe inwestycje – już mniejsza czy w formie montowni czy faktycznego przemysłu – zbiorą się w setki milardów rocznie. Bo uparcie ignorujesz skalę. „Krystalowanie możliwości” to jest korpomowa na „nie mam danych, zmyślam pozorując je z cherrypicku”. Czy Rosja może mieć jakiekolwiek koreańskie, chińskie, francuskie fabryki? A może, jeszcze jak, parafrazując klasyka. Czy to się przekłada w wolumenie na skalę modernizacyjną, ba, czy to się w ogóle równoważy z całą obecną zapaścią gospodarczą? Nie wiadomo, nic na to nie wskazuje i nie podajesz żadnych dowodow ani przesłanek, że mogłoby. Nie ma żadnego wynikania między istnieniem jednej fabryki a istnieniem tysiąca.
Tymczasem, w ramach przeczekiwania Nissan swoje rosyjskie asety sprzedał rządowi:
link to reuters.com
@cowboytomash
Tak, Avtokartoshka to była jakaś montownia (Panie Awalu, to ta ostatnia linia, czasem wręcz w mocno skarłowaciałej wersji). Natomiast Hyundai w Sankt-Petersburgu (czy też w okolicach), to już była full blown fabryka, gdzie produkowali chyba jeden model na rynek lokalny. Jako że wszystko już zostało powiedziane, mogę tylko dorzucić tzw. pytanie pomocnicze (odpowiedzi nie oczekuję): dlaczego produkowali aż jeden model?
PS. Nie jestem insiderem, ani też politykiem. Mam tylko, albo raczej miałem, takie dziwaczne zainteresowania. Nie jestem też częścią żadnej ze struktur decyzyjnych, zatem mogę mieć kompletnie wywalone na prośby o „zaproponowanie środków zapobiegawczych”, za co uprzejmie przepraszam.
@Sapiecha & sheik.yerbouti – Belka
O roli Belki w Rijadzie pisał istotnie kolega sheik.yerbouti. Proszę więc kolegę Szejka o odniesienie się. Kolegę Sapiechę serdecznie przepraszam za pomyłkę.
Co do tego jak się będzie moim zdaniem w przyszłych latach rozwijać gospodarka rosyjska na poziomie makro napiszę szerzej, bo jednak musimy wyjść poza tę folklorystyczną makroekonomię „dziur węglowodorowych”. Najprościej jednak mówiąc, przewiduję że wpływy budżetu Rosji w 2023 r., po wprowadzeniu wszystkich europejskich embarg, będą się w ok. 30% opierać o podatek od kopalin wynikający z eksportu ropy i gazu do krajów Azji (Chin, Indii, Turcji, Korei Pd., Malezji itd.). Eksport ten w tymże 2023 r. roku wyniesie ok. 150 mld EUR (podobnie jak w bieżącym). W pozostałych 70% wpływy budżetowe Rosji pokryją inne standardowe źródła (PIT, CIT, VAT) z branż takich jak rolnictwo, produkcja nawozów, produkcja drzewna, produkcja spożywcza (czyli m.in. ów Orion), itd. Będzie to budżet mniejszy niż w bieżącym roku, ale nie dramatycznie mniejszy – odpowiadający spadkowi PKB o ok. 4-5% w 2021 r. i o podobny przedział w 2022 r. Te przewidywania rozwinę, podobnie jak ich konsekwencje (brak rozpadu Rosji, utrzymujący się potencjał wojskowy i potencjał do nawiązywania – a często po prostu „odmrażania” – współpracy gospodarczej z Zachodem w aktualnych i przyszłych branżach).
Niezależnie od tego zwracam uwagę, że na poziomie mikro ten reżim opiera się właśnie o biznesy takie jako Orion czy Avtotor, czy Solikamsk, czy średniej wielkości kopalnia diamentów. Nie dlatego że są to wielkie, innowacyjne, „fajoskie” biznesy, tylko dlatego że wypracowano system administracyjno-gospodarczy, w którym właśnie projekty średnie, zapożyczone i nieinnowacyjne funkcjonują jako filary stabilności lokalnej mafii. Ta lokalna mafia – regionalni gubernatorzy – niestety właśnie przeprowadziła mobilizację zarządzoną przez Putina, która, przy całej swej chaotyczności, niestety przedłuży wojnę i wyniszczanie Ukrainy o kolejne krwawe miesiące.
W tym kontekście dziękuję kolegom również za obśmianie „niefajoskości” Avtotoru jako nie dość zaawansowanej formuły produkcyjnej nie dość fajnych modeli. Pokazuje ona istotną różnicę w naszych postawach, nad jaką podejmę jeszcze refleksję. To różnica między myśleniem inteligenckim, Waszym, gdzie ważne jest aby móc się osobiście symbolicznie postawić ponad „niższym cywilizacyjnie” agresorem – a myśleniem ludowym, moim, gdzie ważne jest aby niszczyć realnie funkcjonujący potencjał agresora i wyrwać spod jego imperialnego wpływu cały kraj, nie tylko jego elity, dołączając Polskę do rdzenia Zachodu. Chyba tej różnicy już nie przekroczymy, ale wrócę jeszcze do refleksji o niej.
@Awal „O roli Belki w Rijadzie pisał istotnie kolega sheik.yerbouti. Proszę więc kolegę Szejka o odniesienie się.”
OK, krótko i drukowanymi literami: Arabia Saudyjska ma ropę i dużo pieniędzy, ale niewiele więcej. Jest zależna od Zachodu w zakresie własnego bezpieczeństwa (dostawy broni, głównie z USA oraz ochrona ppl/przeciwrakietowa jako usługa „świadczona” przez amerykańskich żołnierzy tam stacjonujących oraz ich Patrioty), jak również ogólnie rozumianych usług inżynieryjno-projektowych (przemysł i architektura). I teraz jeśli wielomiesięczna presja polityków, którzy faktycznie są decyzyjni w sprawie militarnego wsparcia Saudów – jak Biden oraz Demokraci w Senacie – nie odnoszą skutku, a to są konkretne zagrożenia, wspomnijmy tylko jemeńskie ataki na rafinerię Saudi Aramco w marcu 2021, to CO TAKIEGO miałby zaproponowac księciu następcy Belka, żeby go przekonać do przyciśnięcia Rosjan? Uważam samą ideę za absurdalną, stąd moja teoria, że może jakiś think tank lansuje pogląd, że to ma sens i dałeś się im przekonać. Jednak, jak mawiał mój śp. fizyk, praca to siła razy odległość i jeśli zaprę się o ścianę i zacznę ją pchać a ona ani drgnie, to nie wykonałem żadnej pracy.
@Awal
„po wprowadzeniu wszystkich europejskich embarg, będą się w ok. 30% opierać o podatek od kopalin wynikający z eksportu ropy i gazu do krajów Azji (Chin, Indii, Turcji, Korei Pd., Malezji itd.). Eksport ten w tymże 2023 r. roku wyniesie ok. 150 mld EUR (podobnie jak w bieżącym). ”
Tak tylko na marginesie, bo te cyferki akurat sprawdzałem: to strata w wysokości 110 mld w porównaniu z rokiem przedpandemicznym (2019). Miło, że zgadzamy się co do wielkości dziury węglowodorowej.
Motoryzacyjny [tym razem tylko ostrzegam, potem wytnę – przyp. WO] w kontekście Rosji, to obecnie wychodzenie z rynku z oddaniem fabryk prawie za darmo lokalnej mafii (z obietnicą możliwości odkupu kiedyś tam). Dziś media donoszą o Nissanie. Następne w kolejce Mitsubishi.
A, jeszcze jedna uwaga – kiedy Stellantis przejął od GM Opla i uznał, że jednak nie zamknie gliwickiej fabryki, tylko zamiast Asry będzie teraz tam robił (nie montował, produkował) dostawcze Fiaty/Citroeny/Peugeoty, to musiał po prostu zbudować w zeszłym roku nową fabryka obok starej. Przy czym ta „stara” miała w duzej części raptem kilka lat, bo powstała pod kątem produkcji (znów – nie montażu) Astry V.
@awal
„To różnica między myśleniem inteligenckim, Waszym, gdzie ważne jest aby móc się osobiście symbolicznie postawić ponad „niższym cywilizacyjnie” agresorem – a myśleniem ludowym, moim, ”
Zabawne że to piszesz, bo wszyscy przecież opowieści typu „jaka z nich dzicz” czerpiemy głównie od rodziny na wsi i ich wspomnień z drugiej światówki (a czasem nawet z wojny bolszewickiej). Ja z kolei ulegając inteligenckim przesądom długo to wypierałem, że przecież Gagarin, Dubna i pierekrili Jenisej, to nie może być prawda o całym narodzie, a Suworow przesadza. Nie ma głupszego inteligenckiego błędu niż „unikajmy stereotypizacji”.
Ktoś tam jednak ten Jenisej pieriekrył. Po prostu ci bystrzejsi mieli 30+ ostatnich lat na to by się stamtąd ewakuować i już dawno ich tam nie ma. Zostali ci co zostali. Dlatego porównywanie obecnej Rosji z ZSRR Chruszczowa/Breżniewa jest totalnie bez sensu.
@embercadero
„Dlatego porównywanie obecnej Rosji z ZSRR Chruszczowa/Breżniewa jest totalnie bez sensu”
Oczywiście, ale głównie dlatego, że ZSRR miał do dyspozycji zasoby i bazę produkcyjną m.in. Ukrainy, Polski, Czechosłowacji, krajów bałtyckich itd. Np. po rozpadzie ZSRR stocznie, które produkowały okręty tej klasy, co „Moskwa” czy jedyny rosyjski lotniskowiec zostały na Ukrainie. Podobnie fabryki produkujące silniki odrzutowe. Oko.Press miały o tym artykuł niedawno link to oko.press
Przepraszam, jeśli piszę rzeczy oczywiste dla bywalców bloga.
ZSRR nie był przede wszystkim – w okresie swojej największej potęgi – tak bezczelną kleptokracją, jak obecna Rosja. Jakiś kacyk mógł mieć co najwyżej daczę na Krymie, i tam jakąś łódkę, a nie jacht większy od krążownika Moskwa. Tak więc wszelkie porównania przemysłu i sowieckiej techniki do dzisiejszej złodziejskiej Rosji są absolutnie chybione. Jedyna ich nadzieja na ocalenie to nie [pan mnie specjalnie prowokuje, panie Aldku? – przyp WO] z Zachodem, a próba odbudowy dawnego bloku „antyimperialistycznego” w Afryce, Azji i Ameryce Płd. Czy to się ruskim uda, to nie wiem, ale te irańskie drony, co to teraz się pojawiły nad Ukrainą, to są przecież chińskie drony, a Putin mizdrzy się do Saudów wręcz namolnie.
Z dzisiejszych wiadomości: „Po poniedziałkowych atakach rakietowych zwiększenie dostaw broni przeciwlotniczej dla Ukrainy zapowiedziały także Niemcy – być może miało to bezpośredni związek z faktem, że rosyjski pocisk manewrujący uderzył w wieżowiec w Kijowie, w którym znajdowało się niemieckie biuro wizowe.”
Ciekawe, czy p. Merkel już się wypowiedziała na ten temat?
@Piotrek Markowicz
„Tak tylko na marginesie, bo te cyferki akurat sprawdzałem: to strata w wysokości 110 mld w porównaniu z rokiem przedpandemicznym (2019). Miło, że zgadzamy się co do wielkości dziury węglowodorowej.”
Jednakże nie odniósł się kolega do pytania, jak zasypywano ową dziurę w latach 2000-10. Ciągle ma na to kolega szansę.
@sheik.yerbouti
„Ciekawe, czy p. Merkel już się wypowiedziała na ten temat?”
Szejku, Niemcy dostarczą w tym roku powiedzmy 5 więcej Gepardów, oprócz tych bodaj 15 jakie dostarczyli. To nie jest nic, ale to będzie – łącznie z wszystkimi innymi dostawami – za mało, aby w przyszłym roku nie „wygasł front” (jak mnie pyta kolega Sapiecha).
„I teraz jeśli wielomiesięczna presja polityków, którzy faktycznie są decyzyjni w sprawie militarnego wsparcia Saudów – jak Biden oraz Demokraci w Senacie…”
Dziękuję za Twoją ocenę – ona rzeczywiście posuwa naprzód dyskusję. A teraz odpowiedz mi, czy nie wpływają na nią następujące fakty:
– Stany są podobnie zależne od Saudów jak Saudowie od Stanów: Waszyngton potrzebuje Rijadu we wszystkich swoich układankach z Izraelem, Iranem, itd. Obie strony mogą się szachować tymi relacjami – i robią to: my wam usztywnienie kursu przez OPEC, wy nam uwolnienie rezerw łupkowych, my wam wzrost napięcia z Izraelem, wy nam zbliżenie z Iranem…
– Współpraca z Europą ma dla Saudów i innych krajów Zatoki bardziej perspektywiczny wymiar, jest to współpraca po prostu a nie wzajemne zastraszanie. Europa po pierwsze dostarcza kadr do wydobycia kopalin – wysyłając swoich specjalistów i kształcąc lokalnych: w saudyjskim King Fahd University of Petroleum and Minerals, w German University of Technology w Omanie itd. Po drugie, Europa daje krajom Zatoki najlepszą możliwą drogę wyjścia poza kopaliny, co prędzej czy później będą musiały przeprowadzić: oferuje współpracę przy zielonych technologiach np. produkcji wodoru. I jest też, owszem, dostarczycielem bezpieczeństwa np. poprzez operowany przez kraje europejskie CBRN (Chemical, Biological, Radiological, Nuclear) Training Hub w ZEA.
To tylko wybór niektórych tematów tej współpracy – one są stale rozwijane przez zachodnie kraje UE i samą UE w kontakcie z Saudami i innymi krajami Zatoki. Współpraca ta jednak jest prowadzona bez sztywnego łączenia jej z ceną ropy – bo interesy zachodniej Europy tego nie wymagają. Gdyby jednak asertywna Wschodnia Europa (Belka) umiała wygenerować komponent politycznej odpowiedzi na rosyjską agresję jako część tej europejsko-arabskiej tematyki, musiano by się jakoś tą ceną ropy w tym kontekście zająć. Może rosyjski wicepremier Aleksander Nowak przylatujący na spotkanie OPEC+ do Wiednia mógłby tam się niespodziewanie natknąć na przedstawiciela UE informującego go, że to teraz formuła OPEC++? UE generowała podobnej skali inicjatywy w interesie swoich zachodnich członków (np. kompleksowe umowy inwestycyjne/handlowe z Chinami, Kanadą, Frontex na południowych granicach itp.). Nie mówię o randomowym telefonie z Brukseli, lecz o przemyślanej asertywnej akcji intelektualnie sprawnych wschodnio-europejskich polityków z odpowiednią pozycją w europejskich instytucjach. Nie widzisz możliwości europejskiego działania przeciw rosyjskiemu terroryzmowi w ten sposób?
„kiedy Stellantis przejął od GM Opla i uznał, że jednak nie zamknie gliwickiej fabryki, tylko zamiast Astry”
Ową Astrę z Gliwic również notabene wysyłano do Kaliningradu do montażu. Avtotor miał tam działalność w różnych formułach: full-cycle production, semi-knockdown, itd. Bardzo przepraszam, że nie rozbiłem jej jeszcze w tabelce dla kolegów. Nie widziałem dotąd takiej potrzeby, co wynika właśnie z owej różnicy myślenia między social-climberem (mną), dla którego liczy się destrukcja realnego potencjału rosyjskiego agresora a natywnym inteligentem (Wami), których interesuje przede wszystkim możliwość symbolicznego wywyższenia się ponad niego.
„Zabawne że to piszesz, bo wszyscy przecież opowieści typu „jaka z nich dzicz” czerpiemy głównie od rodziny na wsi i ich wspomnień z drugiej światówki (a czasem nawet z wojny bolszewickiej).”
Jednak owa rodzina ma we wdzięcznej pamięci raczej nie warszawskie „galeony barykady” (hekatombę cywili w imię inteligenckich złudzeń, szczerze przepraszam jeśli naruszam uczucia religijne), a np. obronę Przebraża, czyli epizod z lata 1943 r., kiedy w równie trudnej sytuacji militarnej i politycznej (bez broni, w kleszczach między Wehrmachtem, UPA i sowiecką partyzantką) mała grupa obrony cywilnej zorganizowana przez porucznika AK, przedwojennego leśniczego zapewniła bezpieczeństwo i doczekanie pokoju ok. 20 tysiącom cywili – wołyńskich chłopów z Przebraża, Trościańca, Zofiówki… Ucząc się po drodze taktyki, aprowizacji, umiejętnie zorganizowanej obrony i kontrataków… Takiej niespektakularnej ochrony niespektakularnego plebejskiego życia nie mamy w narodowych refleksach, przesiąkniętych honorem i symbolem. To nie jest zjawisko wyłącznie polskie, wrócę do niego.
Tyle na dziś, szersze podsumowanie kilku innych wątków jeszcze przedstawię. Zobaczmy najpierw jednak kto wykona jakie piwoty na najbliższym głosowaniu w ONZ.
„obronę Przebraża” to ma we wspomnieniach nie rodzina ze wsi a rodzina z Wrocławia. Wieś (w granicach obecnej RP) pamięta Ruskich jako brudnych gwałcicieli. I że Niemcy za siano nie zapłacili, a za mleko tylko 6 złotych.
@awal
„Jednak owa rodzina ma we wdzięcznej pamięci raczej nie warszawskie „galeony barykady””
Postawiłeś kłamliwą tezę (że tylko inteligencja wierzy w stereotypy o ruskiej dziczy, ludowy plebs i plebejski lud zgodnie Rosjan ubóstwiają), a na demaskację reagujesz zmianą tematu, jak zwykle bardzo patetycznie. To akurat jest twój business as usual.
Wiedziałem że przyjdzie taki dzień kiedy temu panu zejdzie wreszcie na Wołyń, po prostu wiedziałem że prędzej czy później nie wytrzyma i wyciągnie Argument Ostateczny wszystkich onuc. Doczekałem się.
@Awal:
„Szejku, Niemcy dostarczą w tym roku powiedzmy 5 więcej Gepardów, oprócz tych bodaj 15 jakie dostarczyli. To nie jest nic, ale to będzie – łącznie z wszystkimi innymi dostawami – za mało, aby w przyszłym roku nie „wygasł front” (jak mnie pyta kolega Sapiecha).”
Kolega Awal się dokształci z tego, co Niemcy wysyłają Ukrainie:
link to bundesregierung.de
Serdecznie dziękuję za dyskusję pod tą i poprzednią notką, czytałem na bieżąco w lurk mode. Swoją drogą, blog Gospodarza jest dla mnie niezawodnym filtrem antyspamowym na newsową biegunkę. Co do flejmu komcionauta Awal Biały vs. reszta: obserwując tę dyskusję z dystansu doszedłem do wniosku, że być może rzeczony komcionauta w pokrętny sposób próbuje pokazać w jakim momencie historii się znajdujemy. TNN oznacza wrogi i niebezpieczny reżim tuż za miedzą, z pewnością bardziej zdolny zaszkodzić sąsiadom niż przywoływana tu Korea Północna. Widzę tu analogię do sytuacji Niemiec po I wojnie św., gdzie narzucone kontrybucje + kryzys gospodarczy podsyciły tylko militarystyczne nastroje. To się teraz tam dzieje, z pewnością wzrasta wrogość do szeroko pojętego Zachodu. Czyta się o zakulisowych walkach frakcji FSB/GRU i ta druga ekipa ma jeszcze bardziej bojowe nastawienie – za 10-20 lat Europa może mieć powtórkę ze scenariusza z lutego. W ramach TNN na pewno znajdą się państwa, które chętnie będą robić biznesy wojskowe z jakąkolwiek ekipą u władzy, która się wyłoni z tego chaosu. Ciekawe, czy najeżona wojskowym sprzętem Ukraina będzie wspomagana przez USA na wzór ich współpracy z Izraelem i będzie tam zainstalowany kompleksowy system obrony powietrznej na wzór Żelaznej Kopuły?
@guy
„W ramach TNN na pewno znajdą się państwa, które chętnie będą robić biznesy wojskowe z jakąkolwiek ekipą u władzy, która się wyłoni z tego chaosu.”
No jasne – z Koreą Północną i z Iranem też się przecież robi biznesy, czasem jawnie wojskowe, czasem pod lekką przykrywką. Najważniejsze, że to będzie coś radykalnie odmiennego niż dotąd. Z rozpadniętą Unią Euroazjatycką na przykład (po wyjściu Kazachstanu reszta się rozsypie). Tylko jeszcze nie wiadomo jak bardzo innego, wszystko teraz zależy od postępu ukraińskich wojsk.
@Awal
„Jednakże nie odniósł się kolega do pytania, jak zasypywano ową dziurę w latach 2000-10. Ciągle ma na to kolega szansę.”
Mówiąc szczerze Awalu, nie bardzo wiem o jakiej dziurze mówisz. Patrząc na wykres:
link to researchgate.net
zauważysz, że GDP rosło razem z przychodem z oil and gas, prawie tak, jakby budżet był od tego uzależniony.
link to researchgate.net
Patrząc na tabelkę powyżej – żadnej dziury węglowodorowej w dekadzie przez ciebie podanej nie było. Była nadwyżka.
Również wzrost gospodarczy Rosji pokrywał się z aktualną ceną gas and oil:
link to creditdonkey.com
link to statista.com
Natomiast wszystko wskazuje na to, że jak to w Rosji – cała górka jednak przypadła nielicznym. Ani chybi na modernizację:
link to en.wikipedia.org
link to oatext.com
Jeżeli myślisz, że moją tezą było, że Rosja zawsze dostaje z oil and gas dokładnie taki sam przychód – to zaprawdę, nie było nią.
Ciekawe jest teraz co innego. Już teraz zaprognozowałeś przychody z oil and gas na 160 mld dolarów. Jest to spadek o 40% w stosunku do roku, gdy cena za baryłkę była o 25% niższa:
link to eia.gov
W XXI wieku żadnej dziury węglowodorowej w Rosji nie było. Budżet Rosji rósł i malał razem z cenami i wydobyciem gazu. Czy to był jakiś kolejny przejaw awalowania, że odwołałeś się do jakiejś niejasnej informacji z nadzieją, że ktoś tego nie sprawdzi? Natomiast teraz docieramy do sprzecznych prognoz. Tym razem ceny oil and gas zostają relatywnie wysokie, natomiast przychodom Rosji – prognozujesz stratę.
Dokładnie to nazywam dziurą węglowodorową. Dziurą, której wcześniej nie było, zgodnie z tabelkami i kreskami powyżej.
Zauważ dodatkowo, że Rosja przez całą przywołaną przez ciebie dekadę wojny właściwie nie prowadziła – wojna w Gruzji trwała 2 miesiące. Teraz Rosja planuje wojnę na następny rok, (1mld dziennie, jeżeli przyjąć Newsweekowy przelicznik) będąc równocześnie zupełnie odciętą od zachodnich kredytów.
@Awal „Avtotor miał tam działalność w różnych formułach: full-cycle production, semi-knockdown, itd. Bardzo przepraszam, że nie rozbiłem jej jeszcze w tabelce dla kolegów.”
Ależ nie trzeba tabelek, podaj tylko proszę, co takiego było tam produkowane „normalnie” a nie montowane?
@”A teraz odpowiedz mi, czy nie wpływają na nią następujące fakty:”
Ale z tej wyliczanki doprawdy nie wynika, jakie niby argumenty miałyby skłonić MBSa do zmiany zdania, skoro oczywiste względy militarne nie wystarczyły? Saudowie też mają oczywiście kilka punktów nacisku na Amerykanów (jak widać na załączonym obrazku, z aktualnie rosnącymi cenami paliw), ale już nawet czasy zabiegania przez Trumpa o zamówienia wojskowe z ich strony się skończyły; teraz kolejka krajów NATO po patrioty, myśliwce, czołgi i co tam jeszcze ciągnie się wokół bloku i do 2030. Ryzyko, że USA wezmą zamówione przez AS zabawki i sprzedadzą komuś innemu, jest całkiem realne. A tu Belka miałby obiecywać jakiś mgławicowy Green Deal już od 2035 i to miałoby być skuteczniejsze? Dla mnie to absurd, i szczerze mówiąc – EOT.
@”Szejku, Niemcy dostarczą w tym roku powiedzmy 5 więcej Gepardów”
Tutaj kol. carstein odpowiedział i naprawdę proponuję przestudiować tę tabelkę, nawet jeśli ślamazarność Niemców w dostawach doprawadza wszystkich do szału. Ten dostarczony sprzęt robi robotę na froncie i ma chyba większe znaczenie niż to, co Angela powie na imprezie ku czci swojego dawnego skorumpowanego patrona. Mam wrażenie, że konsensus w sprawie jej nicht so glänzender Leistung in russischen Angelegenheiten jest w Niemczech coraz szerszy.
@”wynika właśnie z owej różnicy myślenia między social-climberem (mną), dla którego liczy się destrukcja realnego potencjału rosyjskiego agresora a natywnym inteligentem (Wami), których interesuje przede wszystkim możliwość symbolicznego wywyższenia się ponad niego.”
Oj, z takimi tekstami to doprawdy nie do mnie. Do mnie nie.
@Awal
“Najprościej jednak mówiąc, przewiduję że wpływy budżetu Rosji w 2023 r., po wprowadzeniu wszystkich europejskich embarg, będą się w ok. 30% opierać o podatek od kopalin wynikający z eksportu ropy i gazu do krajów Azji (Chin, Indii, Turcji, Korei Pd., Malezji itd.). Eksport ten w tymże 2023 r. roku wyniesie ok. 150 mld EUR (podobnie jak w bieżącym). W pozostałych 70% wpływy budżetowe Rosji pokryją inne standardowe źródła (PIT, CIT, VAT) z branż takich jak rolnictwo, produkcja nawozów, produkcja drzewna, produkcja spożywcza (czyli m.in. ów Orion), itd. Będzie to budżet mniejszy niż w bieżącym roku, ale nie dramatycznie mniejszy – odpowiadający spadkowi PKB o ok. 4-5% w 2021 r.”
Niedawno czytałem prognozę ekonomiczną dokładnie odwrotną, niestety spędziłem ostatnie 20 minut bezskutecznie próbując ją znaleźć, więc bez linka. W każdym razie w prognozie w tym roku węglowodory miały skoczyć do 50% budżetu, w przyszłym do 70% i to pomimo spadku wielkości bezwzględnej. Po prostu pozostałe wpływy mają zejść do ułamków przedwojennych wartości.
Niezależnie od proporcji, tegoroczne dane pokazują o czym ja pisałem:
link to bofit.fi
Problemy budżetowe zaczęły się w Rosji dopiero w czerwcu, ale widać początki trendu, tzn. nożyce między spadającymi dochodami i rosnącymi wydatkami powoli się rozwierają. Dane cząstkowe z sierpnia i września sugerują powolne rozszerzanie nożyc, a ona dopiero wywalą na pełną szerokość w październiku, kiedy efekt mobilizacji wpłynie i na wydatki, i na dochody. Sama liczba uciekającej siły roboczej od początku wojny idzie już w miliony. A na horyzoncie jest grudzień i początek europejskich sankcji na ropę. Nie sądzę, żeby ktoś je próbował stopować, bo Rosja dużo robi od paru tygodni, żeby wybić brukselskiej frakcji gołębi wszelkie argumenty z ręki. Bez deprecjacji rubla będzie bardzo źle, a luzowanie rosyjskiego rynku walutowego to trochę otwieranie puszki Pandory.
Oczywiście można sobie prognozować, że to tylko przejściowe i wszystko zaraz wybije w górę symtrycznie do poprzednich spadków, ale na pierwszy rzut oka widać życzeniowość takiej prognozy.
„Szejku, Niemcy dostarczą w tym roku powiedzmy 5 więcej Gepardów, oprócz tych bodaj 15 jakie dostarczyli. To nie jest nic, ale to będzie – łącznie z wszystkimi innymi dostawami – za mało, aby w przyszłym roku nie „wygasł front” (jak mnie pyta kolega Sapiecha).”
W wątku twitta, który wrzucałem o proporcji strat są znakomicie zagregowane dane Oryxa, polecam poczytać:
link to github.com
Tu jest najbardziej wymowny wykres strat netto (licząc z przejętym sprzętem):
link to raw.githubusercontent.com?
Nie wiem, czy może być coś bardziej wymownego, niż ta krecha twardo zmierzająca w dół głebokiego minusa Rosji obok na wyraźnego plusa po stronie Ukrainy. Nawet bez zachodnich dostaw USZ mają obecnie więcej sprzętu niż przed wojną (w rzeczywistości raczej z grubsza tyle samo, bo zdobyczny jest często używany jako zapas części). Dostawy są kluczowe dla tempa wojny, ale nie dla jej ogólnego trendu.
„co wynika właśnie z owej różnicy myślenia między social-climberem (mną), dla którego liczy się destrukcja realnego potencjału rosyjskiego agresora a natywnym inteligentem (Wami),”
To dosyć zabawna insynuacja, bardzo po awalowemu nietrafiona. Ja akurat jestem z chłopskiej rodziny z obu stron, ze strony ojca wywodzę się w prostej linii z tych najpodlejszych nizin jakie przed wojną w tym rejonie świata istniały, tj. kresowych chachłackich “tutejszych”. Mój dziadek został wychowany na Polaka z wyboru jego ojca, który podjął tę decyzję po wojnie bolszewickiej – nie zgadniecie czemu, podpowiem, że nie z miłości do polskiej administracji.
Wracając do prób ustawienia gdzie kto stoi, akurat my tu zbiorowo reprezentujemy bardzo ludową mentalność: dystansującego przyglądania się jak wielcy tego świata włażą nam na głowy bez nadziei na podmiotowość naszych działań. Myślenie: “gdzie są nasi dyplomaci” jest wysoce właściwe elitom. Tutaj co do bardzo ogólnej zasady zgadzam się, że lepiej się motywować w tej podmiotowości niż od niej uciekać – na tym z grubsza polega budowanie społeczeństwa obywatelskiego, a już na pewno lewicowość w starym stylu strajków i marszów, ale my cię raczej nie krytykujemy za sam fakt stawiania postulatów polskiej lewicy w Brukseli, co za cały wehikuł argumentacyjny, który barokowo na tym biednym Belce nabudowałeś.
Jeszcze taki ciekawy news w kwestiach zbrojeniowych:
link to twitter.com
USA ma wymienić każdy M117 wysłany do Ukrainy na nowiutki AMOPV – i tak 200 razy. To jest model nówka sztuka nieśmigany, wydaje mi się, ale nie jestem pewien, że chyba nawet US Army ich nie ma. Bydlę ze dwa razy większe od poprzednika. Z tego co czytam militarne grupki to ma działać tak, że Amerykanie wezmą te stosiedemnastki jak im Ukraińcy resursy wyjeżdżą (na wojnie to raczej szybko).
PS. Jeszcze taki babol do poprawienia z komentarza wyżej: oczywiście powinien być tweet, a nie twitt, ciągle to popełniam.
@Sapieha „Bydlę ze dwa razy większe od poprzednika.”
Brytyjska produkcja… miejmy nadzieję, że mniej zawodna od Jaguarów i Range Roverów – oraz niemal wszystkich innych brytyjskich samochodów, hy hy.
@”oczywiście powinien być tweet, a nie twitt, ciągle to popełniam.”
Ćwir.
@Awalowe ”wynika właśnie z owej różnicy myślenia między social-climberem (mną), dla którego liczy się destrukcja realnego potencjału rosyjskiego agresora a natywnym inteligentem (Wami), których interesuje przede wszystkim możliwość symbolicznego wywyższenia się ponad niego.”
Tylko że to jest nieprawdziwy argument, którego w dodatku nie masz jak zweryfikować. Będąc potomkiem inteligencji lwowsko-warszawsko-wilanowskiej nie ma we mnie krzty chęci, nawet symbolicznego, wywyższania się nad Rosjanami. Co nie znaczy, że nie zgadzam się z tym co napisał wyżej Gospodarz, że Rosją rządzą dosyć obleśne typki, których horyzonty są bardziej niż ograniczone. Co oczywiście jest szokujące zważywszy, że moskiewska szkoła dyplomacji była uważana przez 10-lecia za światowy top (Inna sprawa, że w lutym spora część kadry ichniejszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych rzuciło papierami).
@Sapiecha „Oczywiście można sobie prognozować, że to tylko przejściowe i wszystko zaraz wybije w górę symetrycznie do poprzednich spadków”
W działce w której się obracam (Cyber Security / IT Support) nic takiego nie będzie miało miejsca. Ci którzy uciekli z Rosji już tam nie wrócą, bo wchłonął ich miejscowe rynki (naprawdę sporo jest relacji Rosjan z dużych miast odkrywających, że w Gruzji czy Mongolii da się żyć, a ludzie milsi). Ci którzy zostali będą odcięci od technologii.
O ile w czerwcu było jeszcze trochę firm, które zwlekały ze zwijaniem się, o tyle od września rozwiązują lokalne przedstawicielstwa i zrywają umowy. Zważywszy na kolejne rekomendacje różnych amerykańskich i europejskich instytucji rządowych nie widzę szans na powrót do BAU w najbliższych 5 latach. Albo i dłużej. A jeżeli trend który obserwuję u siebie (firma jest amerykańska, mocno współpracuje z ichniejszym rządem) się utrzyma to nawet wyjazd poza mateczkę Rosję by zostać zatrudnionym będzie ograniczony do jakiegoś promila najlepszych.
Swoją drogą naiwnym wydaje mi się założenie, że Rosjan będzie stać na to samo co przed wojną zważywszy na stan w jakim jest ich gospodarka i finanse. A tu szybkiej poprawy nie będzie.
@WO
„Postawiłeś kłamliwą tezę (że tylko inteligencja wierzy w stereotypy o ruskiej dziczy, ludowy plebs i plebejski lud zgodnie Rosjan ubóstwiają), a na demaskację reagujesz zmianą tematu, jak zwykle bardzo patetycznie.”
Drogi WO, przysięgam że na Twoim szacownym, ściśle pozbawionym patosu blogu, nie śmiałbym go używać! Na „wiatr historii” przysięgam i na „wojnę, od której zależy WSZYSTKO, wszystkie nasze dalsze plany”!
Moja teza jest taka, że inteligenckim refleksem wyuczonym wobec zagrażających nam agresorów jest wmawiane sobie poczucie wyższości wobec nich oraz – w momencie nieuniknionej konfrontacji – szafowanie ludzkim życiem (jak w Warszawie ’44). Natomiast refleksem ludowym jest ochrona egzystencji (jak w Przebrażu ’43). W tej chwili nie jesteśmy jeszcze na szczęście na etapie bezpośredniej konfrontacji z Rosją, ale już odtwarzają się te wzorce zachowań – Ty sam, szacowny WO, potrzebujesz do kalibracji sił rosyjskiego agresora figury „oblecha”, a kolega Piotrek Markowicz z emfazą głosi, że Rosję pogrąży „60000 martwych żołnierzy”. Mnie te frazy nie ekscytują, staram się natomiast przedstawiać praktyczne działania, które Rosję realnie osłabią i zapobiegną kolejnym „Warszawom” i „Przebrażom”.
Zestawiam te dwie postawy bez wartościowania. To są po prostu odrębne podejścia replikujące się w naszych dziejach. Czytając biografie plebejskich social climberów odnajduję w nich nuty bliższe mojemu podejściu. Ochronę ludzkiej egzystencji stawiał na pierwszym miejscu, po doświadczeniach 1 wojny, wojskowy lekarz Janusz Korczak (inteligent, ale jako Żyd – outsider i social climber). Podobną postawę wyznawał też chłopski sekretarz KC Stanisław Kania, człowiek o ogólnie mało sympatycznej biografii, który jednak nie chciał w Polsce wprowadzać stanu wojennego i dlatego w październiku 1981 zrezygnował z funkcji.
Co do ludowej pamięci 2 wojny i obu ówczesnych okupantów – owa pamięć również jest czuła na klasowe dystynkcje. Gdy spojrzysz na dostępne relacje „historii mówionej” te wywodzące się z kręgów ziemiańskich będą akcentować indywidualne strategie oporu: różne przeprawy przez granicę, pomieszkiwania w dworach i na plebaniach, poszukiwania kontaktu z podziemiem (przykład: [1]). I często będzie w tych relacjach pobrzmiewał ton heroiczny, stawiający „nas” moralnie czy cywilizacyjnie wyżej ponad agresorem. Natomiast ludowe wspomnienia będą często wojnę kojarzyć przede wszystkim z głodem i wydarzeniami, które go wzmogły lub mu zapobiegły – z jakimiś spalonymi stodołami lub z jakimś wiejskim nauczycielem, który zapobiegł konfiskacie ostatniej krowy. „Ruscy” żołnierze (którzy często oczywiście byli Ukraińcami lub Białorusinami) są w tych relacjach często pamiętani jako zabiedzeni młodzi ludzie, których przyjście oznaczało koniec największego zagrożenia [2] – choć jednocześnie początek ery kojarzonej (niejednoznacznie) z reformą rolną, dostawami obowiązkowymi i oporem przeciw kolektywizacji. Także oczywiście z walką z podziemiem, działaniami UB i NKWD.
Mam pewien kontakt z ludźmi zajmującymi się dokumentowaniem tej pamięci i widzę, że im jest to działalność bardziej lokalna tym bardziej te różne tony są wymieszane, a im bardziej centralna (IPN, MKiDN) tym mocniej narasta inteligenckie „fryzowanie” tych relacji pod obowiązującą narodową sztancę, co miało zresztą miejsce również przed rządami PiS-u.
@embercadero
„Wiedziałem że przyjdzie taki dzień kiedy temu panu zejdzie wreszcie na Wołyń…”
Jak kolega mógł zauważyć, nie mówiłem o sprawcach agresji – lecz o ofiarach. Którym należy się również i dziś pamięć. Nawet może bardziej dziś. Rosyjska agresja w Ukrainie przybliża współczesnym pokoleniom czym jest wojna i powinna nam może pomóc w spokojnym mówieniu o wszelkich ofiarach XX i XXI-wiecznych konfliktów w naszym regionie.
Również zresztą i o ofiarach Powstania Warszawskiego – cywilnych i wojskowych. W tej drugiej kategorii mieszczą się notabene liczni więźniowie, którzy zostali wykończeni pracą przymusową w Niemczech, w obozach takich jak ten: [4]. Mówię o nich bo to jest uniwersalne pytanie, które powinniśmy zadawać. Co sprawia że jednego dnia jesteś fryzjerem, szoferem, studentem w Warszawie, Lwowie czy Buczy – a drugiego „podczłowiekiem” bitym na mrozie kablem, zastrzelanym na ulicy – przez człowieka który też wczoraj mógł być fryzjerem, szoferem, studentem w Mannheim czy Chabarowsku. Moim zdaniem część odpowiedzi leży w tym, że tak historia okresowo obchodzi się z mieszkańcami wiecznej otuliny, obszaru poza „rdzeniem kapitalizmu” – wchodzą nań armie albo z rdzenia, albo finansowane przez rdzeń. Musimy z tej otuliny wyjść, musimy przerwać te mechanizmy.
„i wyciągnie Argument Ostateczny wszystkich onuc”
Ta ciąga obraźliwa mantra powraca, niestety bez reakcji WO. Czy mógłby więc kolega po prostu zacytować 2-3 moje wypowiedzi i wskazać, co konkretnie jest w nich anty-ukraińskiego/ anty-polskiego/ pro-putinowskiego? Serio sądzę, że to by dobrze zrobiło dyskusji, gdyby kolega zechciał tak zrecenzować jakieś konkretne cytaty (proszę cytaty jednak, nie parafrazy – bądźmy uczciwi).
@sheik.yerbouti
„Ależ nie trzeba tabelek, podaj tylko proszę, co takiego było tam produkowane „normalnie” a nie montowane?”
Na przykład Hyundai Sonata: link to eng.autostat.ru
Przy czym to naprawdę nie ma dużego znaczenia, jak bardzo „fajoskie” lub „niefajoskie” były to technologie. Wynikały z nich tak czy inaczej lepsze miejsca pracy, dyfuzja potencjału społecznego buntu, przychód dla oligarchy, sukces meldowany do centrali przez szefa administracji itd. Zestaw elementów utrzymujących stabilność ekonomiczną regionu używanego dla militarnej destabilizacji otoczenia: Polski, Litwy. W przyszłości Rosja powinna płacić za taką stabilność koncesjami wzmacniającymi sąsiadów (np. wycofywanymi iskanderami).
„Tutaj kol. carstein odpowiedział i naprawdę proponuję przestudiować tę tabelkę”
Studiowanie niestety trzeba zacząć od gwiazdki mówiącej, że te różne „dostarczone” komponenty są być może jeszcze w produkcji lub adaptacji („Mit den Lieferungen sind teilweise Instandsetzungsmaßnahmen verbunden oder die Produktion dauert noch an”). Tak faktycznie było z pierwszymi ogłaszanymi dostawami. Dlatego raczej opieram się na informacjach, o tym ile tego sprzętu jest faktycznie używane na froncie – Gepardów jest 15. Zakładam, że z tych raportowanych 30-u kolejnych 5 też już dociera (prasa pisała o nich w połowie września). I może po „przyspieszeniach” kolejnych 10 faktycznie też na tym froncie się przed zimą znajdzie.
Nie neguję wartości tego sprzętu – ofensywa charkowska wg kilku ocen opierała się m.in. o skuteczne użycie właśnie Gepardów do zduszenia rosyjskiego lotnictwa. Natomiast nie widzę w tych tabelkach, nawet najbardziej optymistycznie traktowanych, na tyle jasnej sprzętowej przewagi, aby Ukraina była w stanie wymusić korzystne dla siebie zakończenie wojny wyłącznie środkami militarnymi (np. poprzez odbicie całości terytorium). Co wynika nie z braku sprzętowych możliwości Zachodu, lecz z braku politycznej woli.
Przykładowo, dopiero teraz, po ostatnich atakach, deklaruje się dostarczenie skuteczniejszych środków obrony przeciwlotniczej dla ukraińskich miast – choć przecież było wiadomo od marca, że tego rodzaju ataki będą następować. Podobnie inne kategorie np. wozy opancerzone nie docierają choć gołym okiem widać, że brakuje ich w aktualnych frontowych działaniach (ataki Ukrainy prowadzone humveesami).
„A tu Belka miałby obiecywać jakiś mgławicowy Green Deal już od 2035? Dla mnie to absurd…”
Ten Green Deal jest realny, nie mgławicowy: link to eugcc-cleanergy.net. Tyle, że nie łączony z Interesami Europy Wschodniej. Saudowie nie mają zresztą wcale interesu w podwyższaniu bez umiaru cen ropy – zbyt wysoka cena przyspiesza przechodzenie ich klientów na OZI. Można w jakimś stopniu im sugerować niższy pułap w zamian za inne profity ekonomiczne czy technologiczne – tym bardziej że Rosja nie ma im nic w tym rodzaju do zaoferowania.
Tu uwaga redakcyjna: niestety nie jest tak, że mogę kolegom dostarczać materiałów sprawdzonych co do ostatniej daty w automatycznej winiecie (aby wszyscy byli zadowoleni z ich wiarygodności) podczas gdy ich zanegowanie odbywa się na zasadzie wklepania „Dla mnie to absurd”. Jeżeli WO chce kontynuować rzeczową dyskusję na tematy ukraińskie, wskazana byłaby moim zuchwałym zdaniem nieco inna jej organizacja. Zgłoszę WO propozycje – przy czym już nie w odniesieniu do mnie, ja mam co robić dla Ukrainy w życiu pozablogowym.
@Sapiecha
„Nie sądzę, żeby ktoś je [unijne embarga] próbował stopować, bo Rosja dużo robi od paru tygodni, żeby wybić brukselskiej frakcji gołębi wszelkie argumenty z ręki.”
Embarg nikt nie będzie wycofywał, natomiast sądzę że „kosztem” wprowadzenia price cap na rosyjską ropę będzie ciche (może w drodze „interpretacji” aktualnego artykułu 3n rozporządzenia 833/2014) wycofanie unijnego zakazu ubezpieczeń statków ją przewożących (wprowadzonego 6-tym pakietem sankcji). To znaczy rosyjska ropa będzie płynąć bez przeszkód do Azji greckimi statkami ubezpieczonymi w Londynie, z reasekuracją w UE. Chiny i Indie na tym zyskają, przy okazji składając się – nawet przy price cap i cenowych dyskontach – na owe miliardy, które nadal utrzymają putinowski reżim.
„Oczywiście można sobie prognozować, że to tylko przejściowe…”
Nie przejściowe, lecz zbyt powolne i w rosyjskich warunkach możliwe na razie do akomodacji. Owszem, spodziewam się czynników fiskalnych wzmagających presję na zakończenie wojny gdzieś w połowie 2023 r. Będzie to jednak presja po obu stronach frontu – połączona z wyczerpaniem możliwości na froncie i naciskiem głównych graczy międzynarodowych (USA, UE, Chiny) na rozejm i negocjacje.
„Nie wiem, czy może być coś bardziej wymownego, niż ta krecha twardo zmierzająca w dół głebokiego minusa Rosji obok na wyraźnego plusa po stronie Ukrainy.”
Jak wspomniałem, bardziej wymowna byłaby linia nad owym ukraińskim plusem pokazująca pułap, przy którym Ukraina będzie w stanie wymusić korzystne dla siebie zakończenie wojny wyłącznie środkami militarnymi. Niestety w mojej ocenie niebieski trend jest daleki od przebicia tej linii.
„Ja akurat jestem z chłopskiej rodziny z obu stron…”
Definiuję te dwie postawy – inteligencką i plebejską – głównie w oparciu o lekturę historii mówionej, tego typu jak linkowana powyżej, a także pewnych inteligenckich tekstów np. odnoszących się do Powstania Warszawskiego. I w tej siatce odniesień staram się umieszczać owe emfazy jakie znajduję u wielu kolegów. U kolegi widzę raczej po prostu nadmierne niekiedy zaufanie w swe domniemania w niektórych obszarach (historia), natomiast w innych obszarach – zaczątki dobrze uargumentowanych stanowisk, którymi kolega mógłby służyć jakości dyskusji, niekoniecznie polemizując ze mną, raczej samodzielnie przejmując pałeczką (np. ekonomia).
„Tutaj co do bardzo ogólnej zasady zgadzam się, że lepiej się motywować w tej podmiotowości niż od niej uciekać – na tym z grubsza polega budowanie społeczeństwa obywatelskiego, a już na pewno lewicowość w starym stylu strajków i marszów, ale my cię raczej nie krytykujemy za sam fakt stawiania postulatów polskiej lewicy w Brukseli, co za cały wehikuł argumentacyjny, który barokowo na tym biednym Belce nabudowałeś.”
Kolega stara się tu mówić jakimś przejętym skądś dyskursem, co jest niepotrzebne. Proponuję, żeby kolega po prostu ocenił streszczone przeze mnie powyżej dla kolegi Szejka oczekiwania co do umownego „Belki w Rijadzie” – czemu tego typu asertywne wprowadzenie interesu Wschodniej Europy do istniejących relacji unijno-arabskich nie miałoby się powieść? Albo inne pytanie: czemu „Belka w ZDF” (też o nim pisałem) nie mógł ripostować perorującemu tam wciąż o „smart sanctions” Fratzscherowi – „What is so smart about paying Putin?”. Czemu musieliśmy patrzeć, jak Unia przez pół roku nakręca Rosji, przy polskiej bierności, rekordową petro-bonanzę, choć na stole leżały propozycje typu „escrow account”? (Moja odpowiedź: bo karmimy się inteligenckimi symbolami, zaniedbujemy ludową przezorność. Ale niech kolega przedstawi odpowiedź własną).
@nudnykotlet
„Tylko że to jest nieprawdziwy argument, którego w dodatku nie masz jak zweryfikować.”
Wspominam powyżej z jakiego rodzaju lektur go wywodzę.
„Ci którzy uciekli z Rosji już tam nie wrócą, bo wchłonął ich miejscowe rynki (naprawdę sporo jest relacji Rosjan z dużych miast odkrywających, że w Gruzji czy Mongolii da się żyć, a ludzie milsi).”
Nie jest niestety jasne jak ich obecność w owej Gruzji czy Mongolii wpłynie na rosyjski potencjał agresji.
„O ile w czerwcu było jeszcze trochę firm, które zwlekały ze zwijaniem się, o tyle od września rozwiązują lokalne przedstawicielstwa i zrywają umowy.”
Jest z tym wciąż różnie w różnych branżach. Tu aktualny przeglądowy artykuł, który wymienia zarówno strategie „gruzińskie” firm i indywidualnych pracowników IT, jak i pomysły i innych firm na uzasadnianie pozostania w Rosji. Przepraszam za jego tytuł – dziennikarze „Welt” nie wiedzą widać jeszcze, że używanie inkryminowanej frazy jest passé [4].
@Piotr Markowicz – „Dziura węglowodorowa”
Pod ostatnią notką pytałeś, czym Rosja „zatka dziurę na 120 miliardów”. Czyli rozumiem tegoroczny dochód ze sprzedaży ropy i gazu w UE (szacowany na tyle właśnie na koniec 2022 r.), który w przyszłym roku zostanie skasowany przez unijne embarga. Odpowiedź: niczym. Dochody Rosji w 2023 r. z ropy i gazu spadną bez tej kwoty do pułapu wynikającego ze sprzedaży dla Azji, którą można na przyszły rok szacować na ok. 150 mld EUR (tyle samo, co w roku bieżącym). Ten szacunek zakłada możliwy lekki spadek poziomu cen w 2023 r. (lekki bo niestety przed głębszym broni Rosji OPEC) oraz lekki wzrost wolumenu sprzedaży dla Azji – część tego wzrostu już jest zakontraktowana (stopniowe zwiększanie przesyłu przez rurociąg Power of Siberia z aktualnych 15 Bcm do 38 Bcm w 2025 r. [5]), część wynika z bieżących trendów np. dynamicznego wzrostu zakupów przez Malezję, ZEA. Price cap – niestety na razie tylko unijny a nie globalny – może w zależności od przyjętej formuły uszczknąć z tej kwoty kilka-kilkanaście miliardów.
W efekcie Rosja będzie mieć w przyszłym roku całkowity dochód z węglowodorów na podobnym poziomie jak miała np. w 2010 r. czy 2016 r. Proporcjonalnie spadną wpływy do budżetu federalnego z tego tytułu. Wymusi to pewien spadek wydatków (pozawojskowych) i pewien wzrost długu (na razie Rosja nie ma problemu z jego lokowaniem – ostatnia emisja jej 10-letnich obligacji miała miejsce 14 września). Lecz niestety według mnie to nie będą dostosowania typu „koniec wypłaty emerytur”, które mogłyby zachwiać reżimem. Ten reżim będzie w stanie przetrwać przy takim niższym poziomie węglowodorowego eksportu – nie będzie musiał szukać desperackich sposobów na natychmiastowe zatkanie „dziury”, lecz będzie miał pewien minimalny komfort w szukaniu nowych źródeł dochodów, o jakich pisałem.
Czy jednak dodatkowe wydatki generowane przez wojnę nie zaburzają tych kalkulacji? Ustalmy, o czym mówimy. Duża część z owych „rosyjskich kosztów wojny” szacowanych przez SOFREP na 900 mln USD dziennie (na które kolega się powołuje) to nie są nowe wydatki, ale koszty materiałowe, typu zużyty sprzęt i amunicja. Zapłacono za nie już w przeszłości, teraz można co najwyżej mówić o kosztach odtworzenia, które jednak niekoniecznie nastąpi przed końcem wojny. Inne bieżące wydatki typu wynagrodzenie oficerów i żołnierzy kontraktowych to część owego rozdętego budżetu wojskowego (ponad 60 mld EUR), jaki już wspominałem. On też już jest na ten rok opłacony. Owszem, wojna wygenerowała ponadto odrębne wydatki np. transportowe i medyczne. One jednak pojawią się w dużych, nieobjętych budżetem, rozmiarach dopiero obecnie, w związku z mobilizacją.
Dlatego stosowałbym raczej uśredniony przelicznik dziennych pozabudżetowych wojennych wydatków Rosji w pierwszym roku trwania konfliktu bliższy szacunkom Roberta Farleya – ok. 500 mln USD dziennie. Tego rodzaju kwoty Rosja może pokrywać przez blisko 2 lata wyłącznie z tych rezerw (ok. 340 mld USD) jakie u progu wojny pozostały do jej dyspozycji. Oznacza to, że silniejsza presja finansowa na zakończenie wojny pojawi się w Rosji w połowie przyszłego roku. Pojawi się ona też jednak w co najmniej takim samym wymiarze po stronie ukraińskiej – w postaci kosztów ekonomicznych i społecznych niedostatecznie pokrywanych przez zachodnie subsydia. Dlatego właśnie spodziewam się w połowie przyszłego roku nacisków wywieranych na przywódców po obu stronach na rozpoczęcie realnych negocjacji.
Z tych samych powodów za tak istotne uważam, aby do tego czasu Putinowi odbierać jego zasoby tam, gdzie mamy takie możliwości. W aspekcie dotyczącym węglowodorów możemy to robić: a) poprzez unijną presję na OPEC celem obniżenia cen ropy oraz b) poprzez globalny „price cap” na rosyjskie kopaliny, optymalnie wdrożony przez G20 (z której Rosję uprzednio należałoby wyrzucić). Przepraszam, że jestem monotematyczny i prosty. Plebejski brak zrozumienia dla „wiatru historii”.
Tyle na razie. Niestety nie będę w stanie odpisywać w najbliższych dniach.
[1] link to 1944.pl
[2] link to plus.dziennikzachodni.pl
[3] link to sandhofen.sjr-mannheim.de
[4] link to welt.de
[5] link to spglobal.com
P.S. Jak nas informują właściwe źródła, aktualna formuła dla współpracy EU-GCC w obszarze zielonej transformacji to „EU-GCC Cooperation on Green Transition and De-carbonisation” – odpowiednie publikacje w przygotowaniu.
@all
Szanowni, może przestańcie tak jak ja czytać Awalowe ściany tekstu (ostatni komentarz to 5 bitych stron tekstu na monitorze 4K przy powiększeniu 120%, prawie 18 tys. znaków ze spacjami) i komentować. Chłop się uspokoi, bo nie będzie triggerowany reakcjami i na bloga wróci spokój i rozsądnej długości komentarze. Przecież Awal i tak nic nowego od pół roku nie pisze.
Potwierdzam. Zobaczyłem autora, ilość tekstu i przewinąłem dalej.
@awal
„Definiuję te dwie postawy – inteligencką i plebejską – głównie w oparciu o lekturę historii mówionej, tego typu jak linkowana powyżej, a także pewnych inteligenckich tekstów np. odnoszących się do Powstania Warszawskiego. I w tej siatce odniesień staram się umieszczać owe emfazy jakie znajduję u wielu kolegów.”
Kochany Awalu – niezależnie od Twoich „siatek odniesień”, „emfaz”, „Powstań”, grandilokwencji i tromtadracji faktem pozostaje, że wspomnienia „Ruscy to dzicz” znajdziemy także u chłopów. Polska wieś jest pełna wspomnień typu „jak Niemcy u nas stacjonowali, to płacili za jedzenie, pranie i za przygotowanie im ciepłej kąpieli, a Ruscy jedzenie kradli, a nie myli się w ogóle”.
Jak zwykle, ponieważ rzeczywistość przeczy Twoim „siatkom odniesień”, zmieniasz temat. Nie mogę na to pozwolić, bo dyskusja wtedy nie ma sensu. Robi się Radiem Erewań.
Twój następny komentarz albo musi się do tego odnieść, wolałbym zwięźle niż gadatliwie. Napisz cokolwiek, ale tym razem NA TEMAT. Np. „nieprawda że chłopi mają takie wspomnienia” albo „może i mają, ale mycie się i płacenie za jedzenie to żadna cywilizacja” albo „to prawda, koledzy, chyba nie wyszła mi ta metafora”.
W każdym razie, nie pozwolę na kolejną zmianę tematu typu „chłopi mają takie wspomnienia” / „ale w powstaniu Murzynów wieszali”. Wytnę. Nie pozwolę też na pominięcie mojej prośby. Wytnę.
„Ta ciąga obraźliwa mantra powraca, niestety bez reakcji WO. Czy mógłby więc kolega po prostu zacytować 2-3 moje wypowiedzi i wskazać, co konkretnie jest w nich anty-ukraińskiego/ anty-polskiego/ pro-putinowskiego? ”
Reakcja WO wygląda następująco: kto zmienia temat na „ale Wołyń!”, ten onuca. Nie wiadomo po jaką cholerę i jaką drogą skojarzeń teraz ci się tu nagle pojawił akurat Wołyń. Co będzie następne? Ze smutkiem obserwując tę ewolucję spodziewam się dalszych pozycji ze standardowego poradnika Vatnika, na przykład „ale Amerykanie bezkarnie bombardowali Irak!” albo „a NATO rozbiło Jugosławię”. Równie byłoby to od czapy, jak Powstanie Warszawskie i Wołyń, nie takie ucieczki do tematu już robiłeś.
@wo „wspomnienia „Ruscy to dzicz” znajdziemy także u chłopów. Polska wieś jest pełna wspomnień typu „jak Niemcy u nas stacjonowali, to płacili za jedzenie, pranie i za przygotowanie im ciepłej kąpieli, a Ruscy jedzenie kradli, a nie myli się w ogóle”.
O nieee, kancelujesz Rosjan za ich brudopozytywność! A przecież zachód Musi Coś Zaproponować Rosji Żeby Mogła Zachować Twarz (alko- i brudoafirmującą). NMSP
@awal:
„Studiowanie niestety trzeba zacząć od gwiazdki mówiącej, że te różne „dostarczone” komponenty są być może jeszcze w produkcji lub adaptacji („Mit den Lieferungen sind teilweise Instandsetzungsmaßnahmen verbunden oder die Produktion dauert noch an”).”
Fajna manipulacja. Tabelka ma dwie części – co już dostarczono i co jest w toku lub planach. Dlaczego nie zacytowałeś opisu gwiazdki w całości? Gwiazdka oznacza dokładnie „Deliveries from industry stocks financed by German funds for security capacity building. Some of the deliveries require upgrades or productions is ongoing; also training measures take place”. Po prostu te z gwiazdką są dostarczane partiami, trwa na nich szkolenie (na części), albo dostarczono je niz terenu Niemiec, ale od innch krajów (za zgodną Niemiec). Niektóre są w dostawie ciągłej – np. paliwo. Ale mam wrażenie, że dla ciebie to nie ma znaczenia – widzisz to co chcesz zobaczyć.
„Natomiast nie widzę w tych tabelkach, nawet najbardziej optymistycznie traktowanych, na tyle jasnej sprzętowej przewagi, aby Ukraina była w stanie wymusić korzystne dla siebie zakończenie wojny wyłącznie środkami militarnymi (np. poprzez odbicie całości terytorium). Co wynika nie z braku sprzętowych możliwości Zachodu, lecz z braku politycznej woli.”
Co więc twoim zdaniem, ale dokładnie, powinny dostarczyć państwa zachodnie i w jakiej ilości? Kto ma to obsługiwać? Kto ma to serwisować? Mam wrażenie, że nie masz pojęcia ile zamieszania by wprowadziło, gdyby nagle SZU dać np. batalion leopardów.
„Przykładowo, dopiero teraz, po ostatnich atakach, deklaruje się dostarczenie skuteczniejszych środków obrony przeciwlotniczej dla ukraińskich miast – choć przecież było wiadomo od marca, że tego rodzaju ataki będą następować.”
I SZU dobrze sobie z tymi atakami radziło za pomocą własnych baterii rakietowych. Problem jest taki, że powoli kończą się rakiety do nich- stąd właśnie inicjatywa dostaw nowych baterii, gdzie rakiet (np. AIM-120) nie zabraknie.
„Podobnie inne kategorie np. wozy opancerzone nie docierają choć gołym okiem widać, że brakuje ich w aktualnych frontowych działaniach (ataki Ukrainy prowadzone humveesami).”
Nie masz pojęcia o czym piszesz. Po pierwsze to hummvee jest wozem opancerzonym, zapewne chodziło ci o transportery opancerzone. Po drugie, transportery opancerzone nie służą do ataku tylko do dowiezienie piechoty na linię walk (doktryna, przynajmniej amerykańska jest taka, że transportery wysadzają desant piechoty, upraszczając, kilometr przed celem i wspierają atak z pewnej odległości). Atak, który zapewne widziałes na filmie to jednostka zwiadu, która po prostu, wykorzystując okazję i inicjatywę przeprowadziła szybką szarżę i zdusiła przeciwnika. Amerykanie robili takie same rzeczy w Iraku (można o tym poczytac w książce „One Bullet Away”) – bynajmniej nie z powodu braku ciężkich transporterów piechoty.
@cartein -> Awal
„Nie masz pojęcia o czym piszesz.”
O to to. Dokładnie to tej części awalowej ściany tekstu chciałem się przyczepić, ale zajęty jestem i po prostu machnąłem ręką.
Nie no że Ukraińcom brakuje wozów pancernych to fakt, ciężarówkami żołnierzy wożą, nie ma co rapierować
@ wo i prawda stereotypów
Rozumiem Awal o tyle, że też wydaje mi się, iż poczucie wyższości wobec „dziczy ze wschodu” (również Ukraińców, Białorusinów itd. – w końcu zanieśliśmy tam Cywilizację), to jakiś desperacki odruch samoobrony: naturalnym odruchem obronnym jest, że jak dostaniesz od agresywnego sąsiada po ryju, to deprecjonujesz jego inteligencję i rozpowiadasz, że rzadko używa mydła. Strach przeradza się w agresję i pogardę, tylko że to do niczego nie prowadzi. Zjawisko to dotyczy to całego społeczeństwa – ja takie zachowania dostrzegłem, ku swojemu zdumieniu, właśnie nie wśród klasy ludowej, a wśród (pijanej co prawda…) postuniowolnościowej inteligencji (oczywiście nie byli to ludzie wychowani na Urbanie, oni do szpiku kości gardzili czytanym przez mnie tygodnikiem „NIE”). Nie dość, że jest to bezproduktywne, to jeszcze niebezpieczne, bo stereotypizacja lubi pączkować i ludzie, którzy wyzywają Rosjan od „dziczy”, z reguły używają tego typu określeń również wobec np. Murzynów, mieszkańców wsi czy Podlasian (przed wojną Żydów czy Ukraińców). Chamstwo to chamstwo, nie dopisujemy do niego jakiejś wielkiej mądrości.
Rewersem tego jest poczucie wyższości wobec zachodu; tu już nie możemy zamanifestować wyższości cywilizacyjnej, więc, podobnie jak Rosjanie, akcentujemy inne rzeczy: że w przeciwieństwie do chodzącej w rurkach Gejropy jesteśmy Ostoją Sarmackich Wartości (my tu, panie, wypijamy pół litra bez popity i potrafimy dać po mordzie bez wstawania z krzesła). No i uczyliśmy Francuzów jeść nożem i widelcem. Odwrotnością tych memów typu „haha, Ruscy srają na wydmach” jest „haha, w Berlinie homosie chodzą za rękę”. Szczerek trochę pisał i o jednym, i drugim zjawisku, to jest rewers jednej monety.
Te filmiki spod Charkowa typu „patrzcie, Ruscy nie korzystali z kibla!” nie mają dla mnie wartości poznawczej. Owszem, mięso armatnie spod Jakucka nie jada nożem i widelcem, ale Rosjanie są niestety piekielnie inteligentni i na nasze szczęście armię może rozkradli, ale politycznie – za przeproszeniem – wydymają nas bez mydła (militarnie jesteśmy silniejsi, ale politycznie to oni mają przewagę, wpływając na nas poprzez swoje operacje specjalne). Gadanie o pijanym Wani spod Tobolska nic nam nie pomoże.
@MondayNF
„Rosjanie są niestety piekielnie inteligentni”
Na szczęście nie każden jeden. Najwyższy Przywódca raczej nie.
„Te filmiki spod Charkowa typu „patrzcie, Ruscy nie korzystali z kibla!” nie mają dla mnie wartości poznawczej”
Ale mają wartość propagandową. Nie dość, że przyjdo, zjedzo, zgwałco, zabijo to jeszcze nasrajo w salonie. Ziarnko do ziarnka, aż przebierze się miarka.
@Awal
„To znaczy rosyjska ropa będzie płynąć bez przeszkód do Azji greckimi statkami ubezpieczonymi w Londynie, z reasekuracją w UE. Chiny i Indie na tym zyskają, przy okazji składając się – nawet przy price cap i cenowych dyskontach – na owe miliardy, które nadal utrzymają putinowski reżim.”
Tylko że nie – przecież na tym polega cała idea price capu. Price cap jest tak skonstuowany, żeby wymuszać na Rosji sprzedaż surowców poniżej kosztów produkcji i transportu. Nawet z ubezpieczonymi statkami transport do Indii jest dla Rosji nieopłacalny, pisał o tym nawet Anatolij Nesmijan (rosyjski bloger prowojenny, ale krytyczny wobec Kremla). [1] Fracht ubija im deale azjatyckie, a z price capem Azja będzie miała na nich lewar, żeby wymuszać jeszcze większe zniżki. Mogą sobie cisnąć Rosję do woli, bo i tak Afryka dostarcza im ropę taniej i lepszej jakości – już w tym momencie, bez działajacych sankcji. Rosja będzie zmuszona sprzedawać ropę dalej Europie, ale bez zarabiania na tym. Miliardy będą, ale w takiej ilości, żeby wyłącznie utrzymywać wydobycie, bez dochodów dla budżetu.
„Nie przejściowe, lecz zbyt powolne i w rosyjskich warunkach możliwe na razie do akomodacji.”
No ale sam sobie przeczysz: jeśli strukturę dochodów i wydatków przewidywaną na drugą połowę roku ’22 przeniesiemy na cały rok ’23, to wyjdzie nam grubo poniżej tych 4-5% spadku o których pisałeś. Tegoroczny budżet Rosji się jako tako spina, bo do kwietnia-maja mieli rekordowe nadwyżki. W przyszłym nie mają na to jak liczyć. Dlatego cały czas powtarzam, że jedyna szansa na twoje prognozy to nagłe ostre odbicie w którymś momencie
„Nie neguję wartości tego sprzętu – ofensywa charkowska wg kilku ocen opierała się m.in. o skuteczne użycie właśnie Gepardów do zduszenia rosyjskiego lotnictwa. Natomiast nie widzę w tych tabelkach, nawet najbardziej optymistycznie traktowanych, na tyle jasnej sprzętowej przewagi, aby Ukraina była w stanie wymusić korzystne dla siebie zakończenie wojny wyłącznie środkami militarnymi (np. poprzez odbicie całości terytorium). Co wynika nie z braku sprzętowych możliwości Zachodu, lecz z braku politycznej woli.”
Jarosław Wolski podaje za Mikołajem Susujewem (którego oryginalnego wpisu nie mogę zalinkować, bo jest na zamkniętej grupce militarnej, wiec linkuję wideo Wolskiego), [2] że Ukraina sformowała USZ od wybuchu wojny sformowała (czas dokonany) 20 brygad regularnych sił zbrojnych do prowadzenia ofensywy, a oprócz tego 30 lekkich brygad WOTu do zabezpieczania granic i flanek. Żeby sobie zobrazować jaka to jest liczba: USZ miało 41 brygad przed wojną, wliczając w to rezerwę. A ponoć niektóre z tych przedwojennych brygad spuchły po mobilizacji tak, że mogły by robić za dywizje.
Nie wszystkie z tych sił mają pełne wyposażenie i to jest oczywiscie problem, ale ogólnie rzecz biorąc Ukraina co najmniej podwoiła swoją siłę bojową od początku wojny. Wystarczył jej do tego poradziecki sprzęt otrzymany z Europy Wschodniej i zdobyczny na Rosjanach plus ten sprzęt natowski, który już dotarł z Zachodu. Oczywiście, że kilka baterii Patriotów do zestrzeliwania rosyjskich rakiet, albo ATACMSy do głębokiego rażenia zaplecza, albo F-16 do wywalczenia kontroli nad przestrzenią powietrzna itp. to byłyby cudowne prezenty dla USZ, ale one są konieczne tylko do przyspieszenia działań i ograniczenia ofiar, nie do samego wygrania wojny.
Sprzeczytaj sobie np. Coopera [3] i jego analizę ostatniej, diablo skutecznej ofensywy chersońskiej pod kątem tego, co zostało poprawione w porównaniu do tej nieco rozczarowującej ofensywy z końcówki września. Jest mowa o lepszym rozpoznaniu, dowodzeniu, zabezpieczeniu logistycznym i większej koncentracji sił. Nic tam się sprzętowo nie wydarzyło poza użyciem systemu Kropywa (rodzinego, ukraińskiego) w dowodzeniu. Co najmniej kilku miliblogerów robiło analizy, czemuż to te nieszczęsne Humvee wystarczą do okrążania Rosjan i mają dosyć proste wnioski: gdyby SZFR miało wciaż przewagę artylerii, lotnictwa, sprawny sprzęt i rotowało żołnierzy zawodowych innymi wojskami zawodowymi, a nie mięsem armatnim, to by to się nie miało prawa zdarzyć. No ale nie ma żadnej z tych rzeczy i mieć już nie będzie.
„Kolega stara się tu mówić jakimś przejętym skądś dyskursem, co jest niepotrzebne.”
Znowu spudłowana insynuacja. Ja, w przeciwieństwie chyba do wszystkich pozostałych komcionautów, akurat zgadzam się z częścią twojej wypowiedzi dotyczącą koniecznych kroków z naszej strony. Może nie tak ortodoksyjnie, że Balka w Rijadzie, ale same kierunki i postulat większego zaangażowania polskiej lewicy – jak najbardziej.
Natomiast nie zgadzam się za absolutnie z całą wspomnianą barokową nadbudową, co mnie prowadzi do prostego wniosku, że ona nie jest potrzebna do obrony uogólnionego rijadobelki. Ba, śmiem twierdzić, że ona wyłącznie w tym przeszkadza – mam na to dowód anegdotyczny, bo mimo na pewno nastu jak nie dziesiąt wymienionych komentarzy w tej dyskusji nie miałem czasu wcześniej wspomnieć, że się zgadzam – za bardzo jestem zajęty debunkowaniem całej reszty.
[1] link to gyazo.com
[2] link to youtu.be
[3] link to medium.com
@MNF
„Rosjanie są niestety piekielnie inteligentni (…) politycznie – za przeproszeniem – wydymają nas bez mydła”
Jedną z zalet tej wojny jest dla mnie (oprócz spełnienia nadziei całych pokoleń i narodów, czyli realnej perspektywy jeżeli nie rozpadu, to co najmniej ubezwłasnowolnienia Rosji jako państwa) jest wyczerpanie się wreszcie tego jadu kacapskiego. Putin przejął władzę 31 grudnia 1999 roku. Dosłownie 2/3 życia słucham więc opinii na temat tego, jak wybitnym oraz inteligentnym jest politykiem, chociaż zdarzenia falsyfikujące tę tezę, jak zatonięcie Kurska czy akcja w Teatrze na Dubrowce zdarzyły się przecież na początku jego reżimu. Podobnie sporą część życia zajmowało mi wysłuchiwanie podzielanej przez ludzi z różnych klas i środowisk narracji, że Ruscy zimną wojnę poddali tak naprawdę z łaski i walkowerem, to gdyby się naprawdę zawzięli, to są w stanie absolutnie każdego na świecie rozegrać, pokonać i pardonnez-moi le mot russe, zaj***. (Nie zawsze był to wynik głupoty, czy złej woli. Np. w cyklu Jasienicy widoczne jest przekonanie, że z Rosją nie da się wygrać w otwartej konfrontacji, Rosję można tylko bardzo ostrożnie próbować przechytrzyć. Łatwo to wytłumaczyć biograficzną traumą autora, jak i automatycznym utożsamianiem Sowietów z Rosją, kolejnym powszechnym i zrozumiałym błędem, który Ukraińcy ostatecznie prostują na naszych oczach. Dla innych osób podobne znaczenie miało wspomnienie stanu wojennego.) Hasłowo mówiąc: nareszcie i ostatecznie kończy się sytuacja, kiedy można, jak Stanowski dwa dni przed wybuchem wojny zatwitować o „Putinie grającym w planszówkę z uczniami piątej klasy” i nadal być uważanym z tego powodu przez relatywnie duże audytorium za człowieka inteligentnego oraz poważnego.
@mnf Nieodmiennie frapuje mnie u kolegi to, że przypadłość każdego człowieka, czyli uogólnianie anegdotycznych doświadczeń i budowanie na tej podstawie poglądów o Naturze Świata, innymi słowy tworzenie i używanie heurystyk – ma podkręcone do 11. Rosjanie sa wściekle inteligentni, złu na swiecie winna jest Thatcher, rumuńskie umpa-umpa jest lepsze od polskiego, natomiast działacze Unii Wolności (tu trzeba by wyjaśnić osobom młodszym niż 35-letnie co to była za partia) wściekle antysemiccy i gardzący ludem, bo jakiś wieczór w 1998 dowiódł tego niechybnie. Dla mnie z kolei pijany unita 25 lat temu nie ma większej wartości poznawczej, ale co ja tam wiem.
@awal
„Drogi WO, przecież już napisałem: „„Ruscy” żołnierze (którzy często oczywiście byli Ukraińcami lub Białorusinami) są w tych relacjach często pamiętani jako zabiedzeni młodzi ludzie, których przyjście oznaczało koniec największego zagrożenia [2] –”
Tak, szczególnie 17 września 1939. Polacy wtedy umierali ze szczęścia, że Ruscy (którzy w tych wspomnieniach owszem, często byli de facto Kałmukami albo Buriatami) zakończyli potworne zagrożenie niepodległą Polską. Ty chyba tak kochasz ten swój bełkot, że go publikujesz przed przeczytaniem.
Komć wyleciał, zostawiłem ten fragment jako świadectwo nieadekwatnej reakcji na moją grzeczną przecież prośbę.
@mnf
„naturalnym odruchem obronnym jest, że jak dostaniesz od agresywnego sąsiada po ryju, to deprecjonujesz jego inteligencję i rozpowiadasz, że rzadko używa mydła. ”
Gdyby tak było, Polacy opowiadaliby takie anegdoty o Niemcach. Tymczasem pamięć ludowa wyraźnie to różnicuje.
„stereotypizacja lubi pączkować ”
I to jest właśnie inteligenckość – że nie można stereotypizować Rosjan, bo przecież Gagarin, a poza tym stereotypizacja jest be. Z tego powodu nie chciałem wierzyć w opowieści o „dzikich Ruskich”, właśnie jako skażony inteligenckimi miazmatami.
@Sapiecha
„Ja, w przeciwieństwie chyba do wszystkich pozostałych komcionautów, akurat zgadzam się z częścią twojej wypowiedzi dotyczącą koniecznych kroków z naszej strony. Może nie tak ortodoksyjnie, że Balka w Rijadzie, ale same kierunki i postulat większego zaangażowania polskiej lewicy – jak najbardziej.”
Wydaje mi się, że wszyscy na wysokim poziomie ogólności zgadzamy się z Awalem. Tak! Większa aktywność lewicy! Tak! Znoszenie sankcji za konkretne deale z Rosją poprawiające bezpieczeństwo!
Gorzej jak Awal robi z tego buduje wielopoziomową i szczegółową konstrukcję, w której tylko Razem organizujące konferencję dla zachodniej lewicy (z udziałem Die Linke) może uchronić nas od niechybnego BAU m. in. w postaci fabryk samochodów elektrycznych w Avtotorze, którymi będą przekupywane, już właściwe dogadane z Rosją, zachodnie elity jeszcze w trakcie trwania low-intensivity wojny.
@krzloj
„Wydaje mi się, że wszyscy na wysokim poziomie ogólności zgadzamy się z Awalem. Tak! Większa aktywność lewicy! Tak! Znoszenie sankcji za konkretne deale z Rosją poprawiające bezpieczeństwo!”
Oczywiście, ja też się z tym zgadzam. Niech ten Belka wreszcie się raz dla odmiany na coś przyda, jestem też za stopniowanym znoszeniem sankcji np. zapisanym w traktacie pokojowym.
@wo
„I to jest właśnie inteligenckość – że nie można stereotypizować Rosjan, bo przecież Gagarin, a poza tym stereotypizacja jest be”
A nie jest? Moźe po prostu inteligencja (przez którą rozumiem takich ludzi jak Stefan Chwin) jest *wykształcona* – w związku czym należy od nich więcej wymagać – a pan Czesio pieprzy sobie o „brudnych onucach”, bo właśnie wypił pół litra? Poza tym na tym blogu oburzałeś się kiedy stereotypizowałem „Karyny” czy „Sebixów”, a przecież karykaturyzowałem tylko wycinek społeczeństwa.
@sheik
„działacze Unii Wolności (…) są wściekle antysemiccy i gardzący ludem, bo jakiś wieczór w 1998 dowiódł tego niechybnie”
Nie pisałem że są antysemiccy, wręcz przeciwnie – Żydami to oni byli zachwyceni (bo „trzymają Palestyńczyków za pysk”), słyszałem za to wyrzyg np. o „czarnej dziczy”, która obaliła Apartheid (akurat w RPA coś się tam działo). Fakt że to było za króla ćwieczka, ale do tego wracam, bo wciąż widuję takie postawy wśród konserwatywno-liberalnych elit: ostatnio słyszę pewny na cześć „cywilizowanej” prawicy w stylu Zemmoura (w wywiadzie Alexandra Halla dla „Wyborczej”) czy o „zdroworozsądkowych” Szwedzkich Demokratach, walczących z terrorem politpoprawności. I to mówią ludzie związani kiedyś z MSZ, a później odsunięci przez „pisowską barbarię”! Obecnie takie postawy są często spotykane wśród tzw. „wigilijnych wujków” w rzekomo cywilizowanym antypisie. Oni chętnie zagłosowaliby na Zemmoura czy Reagana (w przeciwieństwie do Kaczyńskiego). Właśnie 20 lat temu zdałem sobie sprawę że nie dość, że król jest nagi, to jeszcze ma obsrany tyłek. To ja już wolę Urbana, on przynajmniej otwarcie walił w mordę i nikogo nie udawał.
@jugger
„Na szczęście nie każden jeden [Rosjanin jest inteligentny]. Najwyższy Przywódca raczej nie”
Putin dał się uwieść bredniom Drugina – na tym silniku Rosja daleko nie zajedzie. Ale po każdej smucie nadchodzi odrodzenie i to, czego naprawdę się boję, to ogarnięty car-reformator. Owszem, prawdopodobieństwo złych scenariuszy (że za 20 lat u nich będzie dobrze, u nas źle) jest niskie, ale nie możemy sobie pozwolić na całkowite ich ignorowanie. A w międzyczasie Rosja już postara się o to, żeby politycznie i kulturowo odciągnąć nas od Europy i zachodu (strefy wolne od LGBT itp.). Też nie lubię czytać ścian awalowego ględzenia, ale przed tym scenariuszem zdaje się przestrzegać, np. kiedy mówi o tym, że co prawda *teraz* świat oburza się rosyjskimi zbrodniami wojennymi, a za pół roku o tym zapomni bo Trump się sklonuje, Musk poleci na Marsa, Pamela powiększy cycki i pojawi się sto nowych bieżączek. Z obecnych rządów PiS rzuca mi się w oczy cykliczny oburz („SKANDAL!!! Ale TEGO to już ludzie/świat/Europa na pewno im nie zapomną!!!”). Jakoś za każdym razem po dwóch tygodniach zapominali i spuszczali po tych „skandalach” wodę. Gwarantuję, że o Buczy zapomną tak samo jak kiedyś o Czeczenii – już teraz w środowiskach amerykańskich Republikanów czy niemieckiej AfD pojawiają się głosy „właściwie co nas obchodzi Ukraina” (np. Tucker Carlson czy J. D. Vance) czy „wojna wojną, ale Rosja ma surowce”.
@monday.night.fever
po każdej smucie nadchodzi odrodzenie
Jest takie prawo natury?
W ostateczności można oczekiwać regresji do średniej, ale czemu zaraz odrodzenie?
@mnf
„już teraz w środowiskach amerykańskich Republikanów czy niemieckiej AfD pojawiają się głosy „właściwie co nas obchodzi Ukraina” (np. Tucker Carlson czy J. D. Vance) czy „wojna wojną, ale Rosja ma surowce”.”
No tak. Ale to są środowiska siedzące u Putina w kieszeni. Żeby daleko nie szukać, Carlson jawnie promuje Dugina, na przykład, przeciwstawiając go „woke US military”. Jest jego rant (felieton?) jeszcze sprzed wojny, w którym się spuszcza nad tym, że rosyjscy oficerowie to intelektualiści-myśliciele (nie żartuję), czytający Dugina, a amerykańscy to, przepraszam wszystkich, jakieś cioty czytające critical race theory. I nie jest to jednorazowy wybryk, ani też obecna wojna nic tu nie zmieniła. Ten pan jest jawnym faszystą, podobnie jak spora część Republikanów – i nie jest to nowy problem. Nie ma dla nich znaczenia, co Rosja robi albo nie robi w Ukrainie. Oni mają swoją agendę i się jej konsekwentnie trzymają i od lat jest jasne, kto w ich wizji świata pojedzie do gazu wagonami i w jakiej kolejności.
W tym kontekście zgadzam się jednak w 100% co do tego, że oświeceni centryści i „cywilizowana” prawica są temu winni. Wystarczy, że ktoś ma krawat i mówi w praj tajm tiwi, a słowo „nigger” zastąpi jakimś zgrabniejszym eufemizmem, i już jest równoprawnym uczestnikiem wspaniałego Wolnego Targowiska Idei. No bo w końcu krawat ma.
(a powinien być zmarginalizowany, ocenzurowany, a najlepiej osadzony, oczywiście – no ale o lelum lelum wolność słowa)
@MNF
„Putin dał się uwieść bredniom Drugina”
Nie sądzę, Putin to gangster, a nie pierwsza naiwna. Rosyjska kasta rządząca dobrze wiedziała, że ich kraj idzie na dno (link od kolegi P. Ziarko powyżej). Wszelkie próby unowocześnienia zawiodły (taki system), więc został podbój, żeby powiększyć bazę.
„Jakoś za każdym razem po dwóch tygodniach zapominali”
Jednak przychodzi taki moment (za młodu mówiliśmy „przegięcie pały”), że już się nie da zapomnieć (inteligent może powiedziałby coś o Rubikonie).
Putin nawalił po całości. Zawiódł swoich kompanów, sojuszników itd. Popsuł interesy. Chiny naprawdę są megawściekłe. Miał być szybki marsz i powrót do BAU. A teraz wszyscy wiedzą, że to oni dali zielone światło i że coś trzeba będzie z tym zrobić. A na dokładkę okazało się, że „co najmniej druga armia świata” (W. Radziwinowicz twierdzi, że o „co najmniej” jest ważne) nie jest taka, jak ją malują. I nici z wiązania Amerykanów w Europie.
A jakie miny mieli indyjscy generałowie oglądając czołgi bez wież. Indie kupują sporo broni od Rosji, zobaczymy, czy zmienią priorytety.
@Piotr Kowalczyk
„Jedną z zalet tej wojny jest dla mnie (…) jest wyczerpanie się wreszcie tego jadu kacapskiego”
Kiedy właśnie jest odwrotnie! Ten „jad kacapski” leje się do nas otwartym strumieniem, tyle że my go nie zauważamy (w dodatku teraz, gdy Putin nie ma nic do stracenia, już zupełnie puszczą wały). Co rozumiem przez kacapski jad? Rosja już od co najmniej dekady wsypuje zachodowi do herbaty nowiczok w postaci sponsorowania różnych prawicowych inicjatyw, think-tanków i trollowni, jest to cała niewidzialna, dobrze naoliwiona petrorublami sieć, za którą odpowiada rosyjski wywiad wojskowy. Oni nie mówią z otwartą przyłbicą „Rosja jest cudowna, bierzcie z niej orzykład”, bo nikt by tego nie łyknął, za to z premedytacją rozsiewają u nas czarnosecinną głupotę (nie rozwieszają w Warszawie plakatów z Putinem, ale sponsorują altmed, ruchy antyszczepionkowe czy wspierają fanatyków religijnych). Demokracja nie ma się jak przed tym jak obronić, bo przecież niczego im nie udowodnisz: przepływy finansowe są niewidoczne, a kiedy wskażesz palcem takiego inspirowanego przez Rosję delikwenta, on zawsze może na to odpowiedzieć „patrzcie, europoederaści prześladują mnie i oczerniają, bo walczę z terrorem politpoprawności!”. Niestety w Polsce ta specoperacja już dawno im się udała (mówię serio, spójrz np. na polskiego YouTuba – 95% treści to głupota, altmed i trwarda prawica). Teraz na przykład niektórzy posłowie z pewnej partii na „K” zaczynają szczucie na Ukraińców. W końcu im się to uda, wystarczy że np. jakiś Białorusin z Ubera przejdzie na pasach Polkę w ciąży. My mentalnie już jesteśmy daleko od zachodu, a ten proces od lat jeszcze się dodatkowo pogłębia. Dla mnie probierzem postaw młodzieży jest dla mnie hip-hop i gryzmoły na murach; coraz rzadziej widzę tam hasła równościowe, anarchistyczne, pacyfki itp., za to coraz częściej mowę nienawiści i krzyże celtyckie.
@monday.night.fever
„Putin dał się uwieść bredniom Drugina – na tym silniku Rosja daleko nie zajedzie”
Nie mogę wyguglać artykułu, który niedawno czytałem o tym, że to głównie PR samego Dugina. Który, owszem, jest wykorzystywany przez rosyjską propagandę do zagospodarowania pewnej niszy, ale pełni rolę co najwyżej drugich skrzypiec w orkiestrze i nie ma specjalnego wpływu na Putina.
@mnf
„A nie jest?”
Nie.
„w związku czym należy od nich więcej wymagać’
Mój blog, moje wymagania.
„Poza tym na tym blogu oburzałeś się kiedy stereotypizowałem „Karyny” czy „Sebixów”, a przecież karykaturyzowałem tylko wycinek społeczeństwa.”
Ma pan moje serdeczne błogosławieństwo, by na swoim blogu robić inaczej.
@pz
„Nie mogę wyguglać artykułu, który niedawno czytałem o tym, że to głównie PR samego Dugina”
Posypało się od takich tekstów po nieudanym (?) zamachu na Dugina. Przedtem ich nie widziałem.
@Belka mission by Awal
Mam lepsze zajęcie dla Belki niż bezpłodne peregrynacje do piaszczystych krain. Nie się zajmie tworzeniem Wschodnioeuropejskiego Przymierza Obronnego. Od Finlandii po Rumunię, z udziałem Ukrainy.
Sojusz ów powinien wysłać poselstwo do Wuja Sama z propozycją nie do odrzucenia: przed Rosją obronimy się sami. Kupimy od was sprzęt i wyszkolimy dwa, trzy razy tyle załóg. Jeśli Rosja spróbuje znów, to przyślecie nam dodatkowy sprzęt za darmo, no i amunicję.
No i drugie poselstwo na Zachód: Kochani, nie musicie ginąć za Gdańsk. Dawać kasę. I będziemy żyli długo i szczęśliwie.
Militarystyczna lewica – to chyba byłoby coś nowego?
@jugger
„Nie sądzę, Putin to gangster, a nie pierwsza naiwna. […] więc został podbój, żeby powiększyć bazę.”
Jedno nie wyklucza drugiego.
Pattern (Czeczenia, Syria i teraz Ukraina) wskazuje, że podbój powiększa materalnie „bazę” Rosji o wpływ na zdepopulizowane, zniszczone wojną terytoria, ale za to „mentalnie” dalej mogą się bawić w myślenie o sobie jako imperium.
(Also to nie Dugin wymyślił wielkoruski szowinizm połączony z wiarą w specjalną misję Rosji na świecie i przekonaniem, że Rosja ma zdolność do rzucenie rękawicy Zachodowi, a wszystko doprawione mentalnością osaczonej twierdzy i związanymi z tym teoriami spiskowymi.)
@monday.night.fever
Poważnie się obawiam o równowagę psychiczną kolegi. Wszędzie zepsucie, upadek, faszyzm, nazizm, nieunikniona zguba, demokracja nie może się bronić, ludzie są niemili i posługują się stereotypami, a Konfederacja szczuje na Ukraińców i wiadomo, że genetycznie predysponowani do nietolerancji Polacy na pewno to szczucie łykną.
@mcal
„(a powinien być zmarginalizowany, ocenzurowany, a najlepiej osadzony, oczywiście – no ale o lelum lelum wolność słowa)”
Noplatforming i jechanie na moralnym wysokim koniu raczej już nie działa. Z tego co wiem, to tym co działało i trzymało Tuckerów od prajm tajma było prawo medialne rozmontowane przez Reagana. Bardziej bym blejmował progresistów z ’90 nie cofneli tych zmian (zresztą tak samo jak innych osiągnięć neolibu).
@Paweł Ziarko
„[Dugin] pełni rolę co najwyżej drugich skrzypiec w orkiestrze i nie ma specjalnego wpływu na Putina.”
Podobno nigdy się nawet nie spotkali.
@jugger
„Militarystyczna lewica – to chyba byłoby coś nowego?”
Starego jak świat, przecież jednym z lewicowych hymnów jest „Marsz armii Renu”.
@krzloj
„Noplatforming i jechanie na moralnym wysokim koniu raczej już nie działa. Z tego co wiem, to tym co działało i trzymało Tuckerów od prajm tajma było prawo medialne rozmontowane przez Reagana. Bardziej bym blejmował progresistów z ’90 nie cofneli tych zmian (zresztą tak samo jak innych osiągnięć neolibu).”
Tak, zgadzam się. Nie chodzi mi przecież o cancelowanie go na tweeterze, tylko o to żeby wyleciał mu program, bo FOX inaczej miałby problemy, tak samo wszystkie gównokanały na jutubie i podobnych. Gospodarz miał o tym notkę kilka miesięcy przed wojną (a może to już będzie tok temu?) że sensowne prawo prasowe jest możliwe. Dodatkowo teraz widzimy coraz bardziej, że to jest kwestia strategiczna, bo w międzyczasie – w czym akurat zgadzam się z mnf – wjechała nam Rosja z wojną hybrydową.
Niekoniecznie natomiast zgadzam się co do młodzieży. Dziesięć lat temu internety to była otchłań, w zasadzie taki ściek jaki jest teraz na 4chanie bez żadnej kontry z drugiej strony. I w realu podobnie. To jest przecież pokolenie tych młodych przystojnych w garniakach co zasiedlają konfę. Teraz już nie jest AŻ TAK, imo. A i na murach są różne rzeczy, w tym rigczowe, a nie same nazi-wyrzygi – wprawdzie moje doświadczenie z oglądania murów jest z krakówka, ale nie sądzę, żeby w stolycy było aż tak bardzo dużo gorzej? Nawet w Białymstoku, god damn, parady równości chodzą i już im tego naziole nie odbiorą.
@MNF
Z ogólną tezą o odrodzeniu neofaszyzmu i jego niegdysiejszym prężnym finansowaniu przez Rosję się zgadzam. Wątpliwe wydaje mi się przyjęcie założenia, że Rosjanie, po pierwsze, mają jakieś nieskończone rezerwy finansowe, którymi będą rzucać w sojuszników aż do upadku Zachodu, po drugie, że na dłuższą metę Le Pen & Co koniecznie Kacapów potrzebują. Podobnie kiedyś absolutnie wszystkie działania PiS-u tłumaczono osobistą vendettą Kaczyńskiego na ludziach z byłej opozycji. Dzisiaj widać, że Jaro równie dobrze mógłby odejść albo umrzeć i cyrk kręciłby się dalej. Faszyzm europejski jest starszy od Putina i ma niezależne od niego cele.
„95% treści”
Nie masz takich statystyk. Stosujesz teraz prawicowe rozumienie procentów. W ogóle wizja Risji ręcznie kontrolującej akurat polski YT jest nieco zabawna.
„jakiś Białorusin z Ubera”
Wyobraź sobie, że np. napaści seksualne na klientki Ubera, także te ze strony kierowców o niepolskim pochodzeniu były już dostrzeżonym problemem i jakoś nie wywołały fali nienawiści. Patrząc na liczbę przyjętych uchodźców i upływ czasu, jaki minął od ich przyjazdu (w którym nawet entuzjaści przewidywali ochłodzenie stosunków) i porównując to z postawą większości, trzeba być naprawdę zarażony prorosyjskim determinizmem, albo pogardą do Polaków, by uwierzyć, że tych ostatnich nagle z dnia na dzień porwie narracja Brauna.
„probierzem postaw młodzieży jest dla mnie hip-hop i gryzmoły na murach”
Dostrzegam i nie zazdroszczę.
@mnf
Mam niestety wśród znajomych trochę takich, co te wszystkie brednie antyszczepionkowe, alt-prawica i różne fanatyzmy szerzą. Tak prywatne to są bardzo mili ludzie, na inne tematy typu dzieci, praca, ogródek, hobby można z nimi fajnie pogadać. Tylko na swoich profilach sieją szurią. A że znam ich od prawie 30 lat, od wczesnych lat studenckich, to jestem w stanie z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością zdiagnozować, skąd się to u nich bierze i postawić sporo swojej kasy, że to nie jest za ruskie srebrniki. Po prostu ludzi z odjechanymi poglądami w każdym społeczeństwie jest jakiś znaczący % (gdzieś 20-30). Te wszystkie AdF, Le Pen itp. mają swoją bazę, której wciskają swoje mity. Ruskie służby mogą co najwyżej to wspierać – mniej lub bardziej inteligentnie, zwiększając zasięgi algorytmami GAFA. Przy czym zachodnie demokracje w sumie robią podobnie, budując na zewnątrz swój nieco wyidealizowany obraz. (O czym trochę była niejedna notka @wo).
@fabryka ex-Opla
To akurat może wynikać z rozmiarów produktu, nikt o zdrowych zmysłach noe będzie przygotowywał lini montażowych dla osobówek tak, by zmieściły się tam też pudła 2×2.8×6.5 metra, bo być może ktoś, kiedyś będzie chciał produkować dostawczaki. No ale to kolejny kamyczek od ogródka Автокартошки. Trzeba tylko uważać, bo na kamieniach картошки słabo rosną.
@monday.night.fever
“Oni nie mówią z otwartą przyłbicą <>”
Jeszcze niedawno mówili to z otwartą przyłbicą, np. Memches, Górny. Teraz by to nie przeszło tak gładko. (Nie znaczy to oczywiście, że zmienili zdanie – zracjonalizują to sobie na pewno.)
“Dla mnie probierzem postaw młodzieży jest dla mnie hip-hop i gryzmoły na murach”
To jest jakaś dziwna boomerska fiksacja u kolegi na punkcie tego hip-hopu i młodzieży. Zabawniejsza jeszcze przy tych wezwaniach do unikania stereotypizacji. No chyba, że przegapiłem ten moment, w którym dzieciaki zaczęły tańczyć na Tik-Toku do tekstów Roszkowskiego z jego podręcznika do HiT.
@ah
„skąd się to u nich bierze i postawić sporo swojej kasy, że to nie jest za ruskie srebrniki. ”
Zapewne stąd, że oglądają na YT jakiegoś głupka. Ten głupek albo sam jest za srebrniki, albo też ogląda kogoś, kto jest za srebrniki. Przeważnie jest jakieś źródło Q, nader często to jakiś Alex Jones czy Joe Rogan, a może ktoś z polskiej przygłuperii futbolowo-wrestlingowej. Świadczy o tym to, że oni zwykle różne tematy nagle odkrywają chórem, np. nagle wiele osób odkrywa, że GRZEGORZ BRAUN KIEDYŚ ZROBIŁ WYWIAD ZE STANISŁAWEM LEMEM (i wszystkie na raz muszą mnie o tym powiadomić – miałem kiedyś taki „dzień powiadomień o Braunie”).
@piotrkowalczyk:
„Np. w cyklu Jasienicy widoczne jest przekonanie, że z Rosją nie da się wygrać w otwartej konfrontacji, Rosję można tylko bardzo ostrożnie próbować przechytrzyć. Łatwo to wytłumaczyć biograficzną traumą autora, jak i automatycznym utożsamianiem Sowietów z Rosją, kolejnym powszechnym i zrozumiałym błędem, który Ukraińcy ostatecznie prostują na naszych oczach. Dla innych osób podobne znaczenie miało wspomnienie stanu wojennego.) ”
Jasienica to jest akurat pierwszy autor, u którego przeczytałem, cytuję z pamięci: „Ukraina nie po to istnieje na świecie, żeby podlegać Rosji albo Polsce” (w RON, fragment o Mazepie). I w ogóle w całej RON kompletnie nie widzę tego, o czym piszesz, pomijając oczywiście okres, kiedy Polska była już de facto rosyjskim protektoratem. Po 1717 Polska otwartej konfrontacji z Rosją wygrać w oczywisty sposób nie mogła, podobnie jak nie mogła jej wygrać w latach 1945-89.
@airboell
Książki nie mam pod ręką, ten fragment podyktowała mi pamięć o jego opisie wyprawy moskiewskiej i czasów stanisławowskich (zwłaszcza konfederacji barskiej). Podejście do Ukrainy oczywiście miał zbazowane, choć ukraińscy decydenci w jego wizji mylą się jeszcze częściej i tragiczniej niż Polacy. Nie mówię, że przynależność Ukrainy do Sowietów uznawał za coś pozytywnego. Tak BTW właśnie to przekonanie, że z Rosją „oczywiście” stanowi dla mnie clou problemu. Kto w styczniu postawiłby pieniądze na Ukrainę?
@Piotr Kowalczyk
– „95% treści”
– „Nie masz takich statystyk. Stosujesz teraz prawicowe rozumienie procentów”
Wchodzę na „czystego” YouTuba (brak ciasteczek i historii, wyszukiwarka DuckDuckGo) i co czwarty film, który mi wyskakuje, to… TV Republika (dosłownie co czwarty!). Reszta to głównie Ziemkiewicz, Hejt Park, MMA i jakieś bzdury w rodzaju „odkryj tajemnice turbosłowiańskich czakramów”. Zaznaczam, że NIGDY na nic podobnego nie klikałem, to mi po prostu wyskakuje defaultowo (zapewne algorytm YT kalkuluje tak: nieznany użytkownik z Polski? a więc najprawdopodobniej kliknie w Ziemkiewicza).
Co ciekawe, z anglojęzycznych filmików wyskakują mi sympatyczne rzeczy – głównie sweet kotki oraz filmy na temat budowy domów (?) czy renowacji starych gratów (???).
@mcal
„Dziesięć lat temu internety to była otchłań, w zasadzie taki ściek jaki jest teraz na 4chanie bez żadnej kontry z drugiej strony. I w realu podobnie (…) Teraz już nie jest AŻ TAK, imo”
Zgadzam się, ale dla mnie punktem wyjścia są lata ’90. Piękne czasy, kiedy za niewielkie przejawy neonazizmu na ulicy groziły solidne bęcki, przynajmniej w Poznaniu. Później, gdy ten ściek wszedł do mainstreamu i spowszedniał, tzw. „ulica” stała się prawilna (przesunęła się na prawo), a szeregi Antify stopniały. Być może, że najgorsze szambo wybiło ok. 10 lat temu.
@mnf “Zgadzam się, ale dla mnie punktem wyjścia są lata ’90. Piękne czasy, kiedy za niewielkie przejawy neonazizmu na ulicy groziły solidne bęcki”
Ech, wszyscy pamiętamy te rajskie czasy, pełne graffiti PEACE LOVE LEGIA
@jesus fabryka w Gliwicach
Jasna sprawa, ale przecież Awal awalował jak to w Kaliningradzie raz produkowali osobówki, kiedy indziej dostawczaki na zmianę z SUVami. I raz trochę, tylko uproszczony montaż a raz bardzo. Kraina cudów.
@mnf
„Zgadzam się, ale dla mnie punktem wyjścia są lata ’90. Piękne czasy, kiedy za niewielkie przejawy neonazizmu na ulicy groziły solidne bęcki, przynajmniej w Poznaniu. Później, gdy ten ściek wszedł do mainstreamu i spowszedniał, tzw. „ulica” stała się prawilna (przesunęła się na prawo), a szeregi Antify stopniały. Być może, że najgorsze szambo wybiło ok. 10 lat temu.”
To chyba faktycznie jest poznańskie skrzywienie. Z mojej perspektywy lubelaka jest np. dość niesamowite, że macie skłot w centrum miasta z prawie dwudziestoletnią tradycją. U nas mieliśmy tylko Autonomiczne Centrum Społeczne, które było raczej pseudoskłotem, istniało parę lat za zgodą właściciela, jak właściciel wrócił przerobić kamienicę na ekskluzywny apartamentowiec to wszyscy anarchiści grzecznie się spakowali i poszli.
W Lublinie w latach 90-tych na murach rządzili skinheadzi, pacyfki i antifki na swastykach były szybko wieszane albo zamalowywane. Teraz jest w ogóle o niebo lepiej, np. mijam codziennie wezwanie do obalenia kapitalizmu zajmujące całą ścianę bloku, nie przypominam sobie takich haseł kiedyś. Plus mnóstwo ACAB-ów w miejsce starych HWDP, niby dwa skróty o tym samym, ale afiliacje bardzo odmienne.
Tak na prawdę to jeśli chodzi o moje miasto to nawet nie jest rzecz do debaty, przesunięcie w lewo jest niepodważalne. Ile jest na ulicy dzieciaków z tęczowymi torbami to nie zliczę. W czasach gdy chodziłem do gimnazjum (tak, tak, ja tu bardzo zaniżam średnią wieku) nie było nawet gejów jako pojęcia, istniały wyłącznie – wybaczcie za język – pedały oraz cioty. Tegoroczny marsz równości był bardzo spokojny i kulturalny, a przecież dwa pierwsze to była rzeźnia, ile, trzy-cztery lata temu. Dekadę temu w ogóle sama organizacja byłaby raczej nie do pomyślenia.
To są bardzo anegdotyczne dowody, ale się pokrywają z badaniami, które wrzuca co jakiś czas np. OKO.press. Twoja perspektywa wydaje mi się, wybacz, dosyć dziaderska.
@Paweł Ziarko
tak, artykuł o Duginie opublikowała Wyborcza, dobre 2-3 tygodnie przed zamachem, z tego co pamiętam, artykuł był autorstwa kogoś z rosyjskiej Meduzy, traktował m.in. o tym jak Dugin „coachował” różnych dyrektorów fabryk, jeszcze w ZSRR w ejtisach. Pamiętam, że jak pojawiła się kwestia śmierci córki Dugina, to artykuł mi zapadł w pamięć, że pomyślałem, że to on stoi za tym wybuchem samochodu.
No i zapomniałem, po co ja tu w ogóle komcia zacząłem pisać. Otóż ponoć takie rzeczy w rozmowach trójstronnych NATO-UE-eurokoncerny obronne:
link to twitter.com
Obawiam się tylko, że wszystko odbyło się bez Belki, więc nie wiem czy się liczy.
@Sapieha
w PL ACAB to jednak jest zawołanie kibolskie, nie lewicowe, bo skojarzone z włoskim filmem [1] o tym samym tytule, a nie ze strajkami…
[ (1) link to imdb.com ]
W czasach stanisławowskich Polska stanowiła rosyjski protektorat z wszystkimi konsekwencjami tego faktu. Generalnie to że dziś „realiści” przeceniają potęgę Rosji nie oznacza, że „romantyczna” polityka wobec Rosji zawsze była słuszna, zwłaszcza gdy stosunek sił i zaangażowanie Zachodu było inne niż teraz.
Ja w styczniu nie postawiłbym przede wszystkim pieniędzy na to, że Putin tak to schrzani.
@cele wojen w Rosji
Czeczenia i Ukraina to jednak dwa różne przypadki. II wojna w Czeczenii wybuchła ponieważ Putin wymyślił, że dzięki niej stanie się wodzem narodu. Ukraina zaś to nie powiększanie bazy ale rozpaczliwa próba jej zatrzymania.
@mnf i nieuchronny upadek Zachodu wskutek knowań Rosji
Daleki jestem od bagatelizowania zagrożenia, ale zwróćmy uwagę że jak przyszło co do czego to dekady tej kreciej roboty nie dały Rosji niemal nic. Społeczeństwa zachodnie ani się nie podzieliły jakoś radykalnie ani nie nawet nie sympatyzują jakoś specjalnie z Rosją. Ot, tu i ówdzie przejdą jakieś większe demonstracje albo wygra jakąś niesympatyczna partia, ale kierunku zachodniej polityki to nie zmieni. Owszem, w długim okresie te wykwity faszolstwa czy głupoty mogą być groźne ale znowu – raczej nie w perspektywie najbliższego pół roku, kluczowego dla Rosji.
Patrząc od strony spójności społeczeństw groźniejsze są błędy Macrona, pazerność Niemców czy rozmaici Rymanowski-Piaseccy co to zawsze zaproszą do tv (czy na łamy) jakiegoś Warzechę żeby zrobić słupki/kliki czy co tam. No – jak to wyżej napisano – umiarkowani konserwatyści zawsze chętni do dealu.
@ s.trabalski
„Daleki jestem od bagatelizowania zagrożenia, ale zwróćmy uwagę że jak przyszło co do czego to dekady tej kreciej roboty nie dały Rosji niemal nic. Społeczeństwa zachodnie ani się nie podzieliły jakoś radykalnie ani nie nawet nie sympatyzują jakoś specjalnie z Rosją.”
To zależy jak definiujemy „co do czego”. Jeśli w kategoriach państw zimnowojennych, to oczywiście nie – Rosja jest wydmuszką, projekt w ruinie, Putin coraz bardziej skompromitowany.
Jeśli jednak spojrzymy na włączenie w obieg oligarchii kapitalizmu zachodniego, to mieszkania, szkoły, trusty i większa część ukrytych majątków zagranicznych rosyjskich oligarchów jest całkowicie shomogenizowana. Drobne gesty wobec jachtów czy ostrzejsze wobec Rosji zrobiły bardzo niewiele wobec rosyjskich elit finansowych.
Ja sądzę, że kupowanie prawicy nigdy nie miało jakiegoś wyrafinowanego planu wywiadowczego poza „a teraz wylobbujemy sobie fajną ustawę bo mamy haki w parlamencie danego kraju, plus zarobimy szwindle na gruntach”. Kraj niezdolny do modernizacji fabryki jest z definicji niezdolny do prowadzenia złożonych operacji wywiadowczych. Koterie nieufnych i zapijaczonych miliarderów też nie przeprowadzą by proxy zbyt złożonej operacji wywiadu, nawet w bałaganie po 9/11.
@mnf
„Zgadzam się, ale dla mnie punktem wyjścia są lata ’90. Piękne czasy, kiedy za niewielkie przejawy neonazizmu na ulicy groziły solidne bęcki, przynajmniej w Poznaniu.”
No to w Krk było inaczej, raczej na odwrót. Tzn. może mniej kretyńskich bluz z ŻoŁnIeRzAmI wYkLęTyMi itd (co ofc wiadomo, merch w 90s nie bardzo), natomiast poziom przemocy dużo wyższy. Skini, potem dresiarze. Noale nie wysnuwałbym z tego żadnych daleko idących wniosków: może bardziej mi przeszkadzało, bo nosiłem długie włosy (a wiadomo: brudasy = pedały = glanować); może Kraków, jako miasto jawnie skorumpowane przez gangi „kibiców” W/C nie jest reprezentatywny; może to co innego.
Zaciekawiliście mnie tą wzmiankę o tamie na Jeniseju jako symbolu radzieckich osiągnięć, no i poszperałem w siecie, żeby znaleźć komplecik stereotypów w działaniu (poza ciągnącą się dekadami budową jest oczywiście lewa prywatyzacja w latach 90.):
„– Im dalej od elektrowni, tym większa jest psychoza – wyznaje Żenia. – W Czeriomuszkach strach był na początku, wielu ludzi wyjechało. Ale teraz jest spokój. To tam na dole w Abakanie ludzie panikują. Nawet chodziły słuchy o wróżbach Baby Vangi. Podobno przepowiedziała, że Jenisej wystąpi z brzegów. (…)
– Baliśmy się, że tama runie, ale tylko przez chwilę, gdy nie wiedzieliśmy jeszcze, co się stało. Potem zaczęli dzwonić znajomi, którzy byli na miejscu i stopniowo panika wygasała – opowiada koleżanka Żeni. – Jednak przez pierwsze dwie godziny nie było żadnej oficjalnej informacji, dopiero później burmistrz wystąpił w telewizji i powiedział, że nie ma zagrożenia. Ale całe kierownictwo elektrowni wzięło nogi za pas, dlatego początkowo panował taki chaos. Te same zarzuty powtarzali później rosyjscy urzędnicy i politycy, także odpowiedzialny za akcję ratowniczą Siergiej Szojgu, szef Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Przepadł człowiek, który w sytuacjach kryzysowych miał odpowiadać za organizację obrony cywilnej w miasteczku. (…)
Wciąż jednak nie ma odpowiedzi na pytanie: co było przyczyną katastrofy na Jeniseju? Wersja o hydrouderzeniu, czyli nadmiernym ciśnieniu masy wodnej, która swoją siłą wybiła turbinę i generator, zdaniem inżynierów jest mało prawdopodobna. „Coś” spowodowało niebezpieczne wibracje turbiny, a specjalne mierniki ich nie wykryły. Dlaczego? Bo po prostu ich nie było. Pracownicy elektrowni odpowiedzialni za środki bezpieczeństwa tłumaczyli nam, że po katastrofie normy bezpieczeństwa zostały podwyższone przez specjalną państwową instytucję nadzorującą tego typu obiekty. Zapewniali, że dzisiaj taka tragedia nie jest możliwa. Ale przyznali otwartym tekstem, że gdyby rok temu działały te urządzenia zabezpieczające, które działają obecnie, do katastrofy by nie doszło..
Według jednej z obiegowych hipotez generator, który uległ awarii, był po prostu uszkodzony. Ale działał mimo to, bo elektrownię goniły terminy i zobowiązania. Znajdująca się w Sajanogorsku huta aluminium (należąca do zaprzyjaźnionego z Kremlem oligarchy Olega Deripaski) czekała na energię. Ktoś dopuścił się zaniedbań i znowu nie wiadomo kto. Wiadomo, że system nadzoru nad stanem technicznym pozostawiał wiele do życzenia. Główny inżynier i wicedyrektor elektrowni Andriej Mitrofanow był jednocześnie członkiem komisji odbierającej obiekt i współwłaścicielem firmy remontującej feralną turbinę. Przyznał to na jednej z konferencji prasowej nawet wicepremier Igor Sieczin.”
link to rp.pl
@redezi
No nie, wydaje się że jest wystarczająco dużo śladów na finansowanie/animowanie przez Rosjan różnych radykalnych ruchów oraz ogólne sianie zamętu na Zachodzie. To nie był tylko wehikuł dla kleptokratów.
Rosjanie przez długi czas próbowali budować nawet swój soft power i to nie bez sukcesów.
Szczęśliwie, okazało się to jednak mniej skuteczne niż się obawiano a teraz to w ogóle trudno będzie im myśleć i długofalowych strategiach
@mcal
„A i na murach są różne rzeczy, w tym rigczowe, a nie same nazi-wyrzygi – wprawdzie moje doświadczenie z oglądania murów jest z krakówka, ale nie sądzę, żeby w stolycy było aż tak bardzo dużo gorzej?”
Potwierdzam, jest ciekawie. W mojej okolicy swego czasu było mnóstwo sloganów antypisowskich i antykonfiarskich, ostatnio jest trochę antyputinowskich, wyrazy wsparcia dla LGBT+, numery do Aborcji Bez Granic, czasem nawet trafi się ogólny hejt antykapitalistyczny. Odbywa się też wandalizowanie plakatów fundacji Korniki (nie na taką skalę, jak bym chciała, ale zawsze). Dla kontrastu – w rzekomo idyllicznych wczesnych latach 90. na osiedlu oglądałam głównie krzyże celtyckie, napisy WHITE POWER i „[rasistowska obelga] do gazu”. Jak raz zobaczyłam napis: „Niszcz faszyzm, nacjonalizm, antysemityzm”, to aż z wrażenia go zapamiętałam, chociaż z tych trzech słów kojarzyłam wtedy chyba tylko faszyzm i wiedziałam, że to coś z drugiej wojny światowej.
@Awal Biały
„Dlatego raczej opieram się na informacjach, o tym ile tego sprzętu jest faktycznie używane na froncie”
Pozostaje pogratulować dojść, bo jeśli wiesz takie rzeczy, to najwyraźniej masz generała Załużnego na gorącej linii, w dodatku chętnego do zwierzeń. Za „Ukraina: wojna”:
link to facebook.com
„Przy okazji: oficjalny profil generała Załużnego podziękował Polsce za wsparcie w postaci szkoleń dla przeciwlotników… oraz bliżej niesprecyzowanego sprzętu, który pomaga niszczyć irańskie drony. Oficjalnie niczego takiego nie przekazaliśmy, ale sami widzicie, że niektóre rzeczy najlepiej robić w ciszy”.
@ s.trabalski
„Szczęśliwie, okazało się to jednak mniej skuteczne niż się obawiano a teraz to w ogóle trudno będzie im myśleć i długofalowych strategiach”
A tutaj to już bardzo zależy od tego czy DOJ da radę spacyfikować Trumpa, a słynne Straszne Trzyliterowe Służby Podsłuchujące Wszystkich znajdą swoje stracone 6. stycznia roku wiadomego jaja. Q-Anon to przecież „soft power”… a jeśli Trump zachowa wpływy, to nadal to będzie amerykański mainstream.
@ krystyna.ch
Tak, i akurat to mnie cieszy, jak pierwszy raz zobaczyłem na Widoku jak wszystkie napisy TYLKO WISŁA ktoś przerobił na TYLKO EKO FEMINIZM to śmiechłem. Może to transgresywna komórka Cracovii.
Co do sprzętu plot – może chodzi o 'Pioruny’? Bo to jest na Ukrainie pewno, a drona zestrzeli.
@MNF
@czysty YT
No to już jest jakiś argument, tylko niekoniecznie do tezy, którą miał wspierać. Po pierwsze dlatego, że wskazuje na multiplikowanie konkretnych treści z paru źródeł, nie na całościową tych źródeł liczbę. Kwestia druga: nie czytałem książek Piątka, nie wiem, na ile mocne ma kwity, nie czuje się władny rozstrzygać, na ile PiS ma realne związki z Rosją, poza okazjonalnymi umizgami polityków czy publicystów. Ziemkiewicz nie wziął, można raczej bezpiecznie założyć, żadnych srebrników, raczej się inspirował niektórymi srebrnikobiorcami, co można zobaczyć po jego amerykańskich sympatiach. W każdym razie, oba podane przykłady to prawica antyrosyjska, która mogła mieć kiedyś zbieżne cele, ale teraz kompletnie Putina odrzuci jako niepotrzebny balast. Hierarchia władzy u realnych agentów wpływu powinna być odwrotna.
@mcal
Ryzyko zawsze jest, owszem i nie bagatelizuję zagrożenia jakim te środowiska rzeczywiście są. Po prostu nie kupuje proroctw mnfa, że oto Zachód już zmierzcha i czas zmierzać do Szarej Przystani.
@mcal, krystyna.ch
Prawdopodobnie chodzi o wyrzutnie Osa-AKM. Ukraińcy chwalą też podobno SKYctrl z Gdyni.
@mcal
O Piorunach było wiadomo i faktycznie mają potwierdzone strącenia dronów Orłan-10. Ale Załużny pisze o „kompleksach” z radzieckimi rakietami, a Defence24 spekuluje, że może chodzić o systemy 2K12 Kub, Newa-SC lub Osa-AKM-P. Nie było wcześniej mowy, żeby Polska przekazywała coś takiego (i poprawcie, jeśli się mylę, ale liczbą wysłanych PT-91 nasz MON też chyba nie pochwalił się do dziś).
@redezi
„Ja sądzę, że kupowanie prawicy nigdy nie miało jakiegoś wyrafinowanego planu wywiadowczego poza „a teraz wylobbujemy sobie fajną ustawę bo mamy haki w parlamencie danego kraju, plus zarobimy szwindle na gruntach”
„Kraj niezdolny do modernizacji fabryki jest z definicji niezdolny do prowadzenia złożonych operacji wywiadowczych”
Panie, no co pan. Akurat w te klocki Rosja zawsze była dobra. Na takie rzeczy szły ogromne ilości petrodolarów – zarówno za czasów ZSRR, jak i dziś. Tam mogą nie działać szkoły i szpitale, ale na wywiad pieniądze zawsze się znajdą (szczególnie od kiedy na czele państwa stoi dawny szef służb, zafiksowany właśnie na różnego rodzaju specoperacjach). Ba, samo dojście tego gościa do władzy było jedną wielką specoperacją: wywołanie II Wojny Czeczeńskiej poprzez krwawe prowokacje polegające na wysadzaniu bloków mieszkalnych wyniosło Putina do władzy, on doszedł do prezydentury dosłownie po trupach (Litwinienko twierdził, że te rzezie z ’99 roku to robota FSB).
Haki, przekupstwo i kompromaty aby coś wylobbować to jedno, ale dywersja ideologiczna to coś znacznie bardziej chamskiego, na co zachód nie był przygotowany. Oczywiście dziś Rosja gra w innej lidze niż ZSRR, więc GRU za granicą ma też inne cele niż kiedyś – tu już nie o budowanie pozytywnego przekazu, a wyłącznie o sianie zniszczenia. Nawet na kradzież technologii są już za cieńcy. Ale sypanie piachu w tryby na chybił trafił, żeby tylko zaszkodzić, jest akurat dużo łatwiejsze (i tańsze!), bo tu chodzi wyłącznie o to, żeby coś rozwalić, obojętnie co. Wyobrażam to sobie tak, że 10 lat temu Gierasimow podczas petrobonanzy wyciągnął od Putina wór pieniędzy, powiedzmy pół miliarda dolarów, po czym zlecił podwładnym zadania: „panowie, róbcie po uważaniu, ale tak, żeby tym ch***m jak najbardziej zaszkodzić; wspierajcie dowolnymi sposobami najgorszych świrów jakich tylko znajdziecie, od altmedu przez środowiska przeciwne energii atomowej po neonazistów, wariatów od teorii spiskowych i sekty religijne z politycznymi ambicjami; nie muszą nas popierać, niech po prostu szkodzą, niszczą debatę, skłócają i polaryzują”. Był to plan obliczony na lata, a nawet na dekady, ale na dobre został odpalony dopiero w 2014, jako element zemsty na całym bloku zachodnim, który – jak uważa Putin – wywołał Majdan w Kijowie, z premedytacją doprowadzając do obalenia prorosyjskiego rządu Janukowycza (Putin uznał to za wypowiedzenie wojny przez zachód, o czym zresztą mówił wprost). Część pieniędzy na operację „Kij W Szprychy” oczywiście rozkradziono, ale przy odpowiednio dużej skali dało to wymierne efekty. W praktyce GRU zapewne sam nie stworzył niczego od zera – wykorzystywał jakieś istniejące już zalążki środowisk wariatów czy radykałów, które dostawały nieoczekiwany zastrzyk finansowy. A że takich oszołomów była cała masa, było to jak rozrzucanie ziarna, z którego może coś wyrośnie. Jak im się uda rozwinąć skrzydła to dobrze, jak nie to trudno, może uda się innym. Niech rozkwitnie sto chwastów: „grupa Combat 88 w Szwecji nie ma własnych mediów i pieniędzy na działalność? Podlejcie im tam, Sybirakow, tylko dyskretnie”. Jak do tej pory Rosji bezspornie udowodniono tylko wspieranie antyszczepionkowców za pomocą trolli w necie, ale zakładam, że to, co widzimy, to tylko wierzchołek góry lodowej i bez zakulisowej pomocy Rosji prawdopodobnie większość obecnej szurii pozostałaby niszowa.
To zresztą nic nowego – Amerykanie już w czasach Cartera zaczęli pompować środowiska religijnych fundamentalistów na całym świecie – również w Stanach – aby osłabić ZSRR ideologicznie (podczas wojny w Afganistanie również militarnie), co było „genialnym” pomysłem pana Brzezińskiego na wygranie Zimnej Wojny, który z premedytacją uwolnił demony świętej wojny i myślał, że po wszystkim posłusznie wrócą do butelki. ZSRR faktycznie się rozpadł, ale demony sobie hasają. Dzisiejsza Rosja, wspierając rozmaite środowiska wariacko-oszołomskie, też uwalnia demony, z którymi będziemy musieli żyć (tym razem alt-prawicę). Coś takiego było nie do przewidzenia, nikt nie był gotów na nadejście Świętej Inkwizycji.
Awal wypatrywał piwotu of all things w oenzetowskim głosowaniu – no i jest. 143 kraje za potępieniem Rosji. Boliwia, Tanzania i RPA się wstrzymały.
@sheik
„Boliwia, Tanzania i RPA się wstrzymały.”
Że Boliwia i Tanzania to jeszcze rozumiem, ale RPA? Skurwysyny mają jakieś interesy z ruskami, czy do apartheidu się stęsknili?
@bartol
Tak na oko 1/3 Afryki się wstrzymała (od Algierii po Zimbabwe), nie wiem czy znaczenie ma tu wstrzymanie się od głosu Chin i Indii. Notabene nieładnie tak mówić o bliźnich, nawet błądzących.
Ciekawsza jest lista „przeciw”. Rosja (a jakże), Białoruś, Korea Płn., Syria, Nikaragua. Wspaniałe towarzystwo, prawdziwie elitarny klub.
@Łukasz Wiśniewski
Właśnie lista „przeciw” była jasna od dawna, dziwi co najwyżej, że zabrakło Wenezueli i Iranu (nie głosowały)
Uwaga! Zadaję naiwne pytanie: co z takiej rezolucji wynika w praktyce?
@mcal
„Uwaga! Zadaję naiwne pytanie: co z takiej rezolucji wynika w praktyce?”
Nie znam się, więc się wypowiem. Rezolucja dotyczyła zagarnięcia przez Rosję terytorium Ukrainy i uznania go za swoje (a nie np. wojny jako takiej). Im więcej krajów potępi teraz postępowanie FR, tym trudniej będzie rosyjskiej dypomacji twierdzić, że wszystko jest cacy i legit i tylko Zachód się czepia, bo nienawidzi prawdy i piękna.
@wo
> Gdyby tak było, Polacy opowiadaliby takie anegdoty
> o Niemcach. Tymczasem pamięć ludowa wyraźnie to różnicuje.
Samo określenie „niemiec” ma swoją genezę w pogardliwiej nazwie osoby nie umiejącej się komunikować. Przywołam tutaj także podwórkowe dowcipy o „Polaku, Rusku i Niemcu” z czasów naszej młodości, w ktorych Polak zawsze był cwany, inteligentny i elastyczny, Rusek zawsze stosował ślepą siłę a Niemiec zawsze był posłusznym zasadom głupkiem.
@mnf
> Co rozumiem przez kacapski jad? Rosja już od co najmniej
> dekady wsypuje zachodowi do herbaty nowiczok w postaci
> sponsorowania różnych prawicowych inicjatyw, think-tanków
> i trollowni, jest to cała niewidzialna, dobrze naoliwiona
> petrorublami sieć, za którą odpowiada rosyjski wywiad wojskowy.
A co jeśli to jest tylko sprzedany nam wizerunek a w rzeczywistości ruski wywiad jest tak samo sprawny jak cała reszta tego państwa?
> Wchodzę na „czystego” YouTuba (brak ciasteczek
> i historii, wyszukiwarka DuckDuckGo)
Pozwoliłem sobie samodzielnie, u siebie, zreplikować to badanie. Wynik w postaci zrzutu ekranu: link to u.pc.cd
„”
> Wchodzę na „czystego” YouTuba (brak ciasteczek
> i historii, wyszukiwarka DuckDuckGo)
Pozwoliłem sobie samodzielnie, u siebie, zreplikować to badanie. Wynik w postaci zrzutu ekranu: link to u.pc.cd
„”
Teraz widać kto używa DuckDuckGo.
@redezi:
Czytałem opracowanie o wyborach amerykańskich z 2015. Wniosek: próby wrzucania face newsów przez Rosję dotyczyły i prawicy i lewicy, tyle że lewica, generalnie, okazała się bardziej odporna, bo — surprise, surprise — media lewicowe weryfikowały materiały. Nie, że bezbłędnie, ale sam fakt był wystarczający by wygaszać fake newsy.
Generalnie chodziło o skłócenie ludzi, utrudnienie podejmowania decyzji przez państwa.
@mcal:
Podpiszę się pod głosem Sheika — „znajomi putinofile” (szczęśliwie blogowi, a nie realowi) podniecają się, że „80% ludności świata jest przeciw Zachodowi” (cóż, Rosja dość umiejętnie gra resentymentami postkolonialnymi — patrz Afryka, w tym RPA). No to mają odpowiedź.
Z tym piwotem akurat w UN to bym nie przesadzał, podobna rezolucja w marcu nad potępieniem inwazji miała 141-5, czyli bardzo podobnie. Małe piwociki:
– Angola, Bangladesz, Dżibuti, Irak, Madagaskar, Maroko i Senegal zagłosowały za, w marcu wstrzymały się od głosu albo nie głosowały,
– Z drugiej strony Honduras, Lesotho i Tajlandia się wstrzymały, w marcu były za,
– Erytrea się wstrzymała, w marcu była przeciw, ale za to Nikaragua odwrotnie.
W całkowitym bilanse świat nie-zachodni się chyba trochę odsuwa od Rosji ale to nie jest dynamiczny proces.
@izbkp
„A co jeśli to jest tylko sprzedany nam wizerunek a w rzeczywistości ruski wywiad jest tak samo sprawny jak cała reszta tego państwa?”
Ale prawdę mówiąc tam nie potrzeba żadnej specjalnej sprawności (operacyjnej, czy elektronicznej, czy czegokolwiek takiego). Przecież to nie chodzi o super sprytnych tajnych agentów, ani hakierów wykradających Super Tajne Dane, tylko dosłownie o w miarę dyskretne podsypywanie kasy rozmaitym prawicowym świrom. Ani nie jest to nic skomplikowanego, ani nic trudnego do zrealizowania, ani prawdopodobnie nie są to też jakieś niesamowite kosmiczne pieniądze przecież. Nawet w przypadku Brexitu, gdzie ta interwencja była z grubej rury i jej konsekwencje też, to chodziło o kilka, góra kilkadziesiąt milionów funtów.
@izbkp
„A co jeśli to jest tylko sprzedany nam wizerunek a w rzeczywistości ruski wywiad jest tak samo sprawny jak cała reszta tego państwa?”
Zaprezentowali się już jako siła memiczna – FSB w sprawie „trafnego” rozpoznania zdolności Ukrainy do stawiania oporu, GRU takimi akcjami jak zabójstwo Skripala, gdzie OSINTowcy z Bellicata wytropili zamachowców w kilka dni. Teraz np. udostępnili mediom zdjęcie x-ray samochodu, który miał wybuchnąć na Moście Kerczeńskim – problem, że wystarczy chwila przyglądania się zdjęciu, żeby stwierdzić, że to inna ciężarówka niż ta z nagrania wideo (brakuje jednej osi).
@sheik
„Awal wypatrywał piwotu of all things w oenzetowskim głosowaniu – no i jest.”
Tak ci się wydaje, jako inteligentowi od dwunastu pokoleń! Takie rozumowanie doprowadziło was do potopu szwedzkiego. Ja jako social climbujący ludowy plebejusz widzę, że nie ma żadnego piwotu, dopóki rosyjskie wojska stacjonują w Radzie Bezpieczeństwa.
I dalej 50k znaków wygenerowanych przez kastomowe API „Gdy CEO nie dostarczy” do GPT-3.
@bartolpartol
„ale RPA? Skurwysyny mają jakieś interesy z ruskami, czy do apartheidu się stęsknili?”
Kłania się sentyment wobec ZSRR, który potępiał apartheid, podczas gdy Zachód prawie do końca (aż do połowy lat ’80) de facto go wspierał. Np. pani Thatcher (przepraszam) twardo sprzeciwiała się nałożeniu sankcji na ten reżim, no bo kto to widział tak karać biednych rasistów…
@izbkp
„Pozwoliłem sobie samodzielnie, u siebie, zreplikować to badanie. Wynik w postaci zrzutu ekranu”
No tak – niemieckie IP i z algorytmów YT od razu wychodzi cywilizacja.
@krzloj
„Zaprezentowali się już jako siła memiczna – FSB w sprawie „trafnego” rozpoznania zdolności Ukrainy do stawiania oporu, GRU takimi akcjami jak zabójstwo Skripala”
Słyszałem, że raporty na temat Ukrainy były regularnie podrasowywane i zwracane „do poprawki” („to jest dobre, Rybakow, ale zmieńcie tam 'z Ukraińcy nas nienawidzą’ na 'Ukraińcy nas kochają’ – wiecie przecież, że góra nie lubi słuchać złych wiadomości… trochę optymizmu!”). Na Kremlu bycie posłańcem przynoszącym złe wieści zwyczajnie się nie opłaca. To nic nowego – raporty CIA na temat obecności broni masowego rażenia w Iraku też były podrasowywane z powodów politycznych.
@mnf
Daj już spokój. Zrobiłem podobny eksperyment (inna przeglądarka, bez ciastek, incognito) i dostałem całą masę chłamu (Lewandowski costam srostam, Hity Eski, jakieś coś o Ukrainie, test mebli z IKEI, milion streamoplaylist „X music for Y”, chyba jakieś coś o celebrytach i coś o samochodach). Zero Ziemkiewicza, ani ogólnie nic podejrzanego. Zero czegokolwiek co bym kliknął normalnie, też. Może wchodzenie przez Ducka coś zmienia, nie wiem.
IP rdzennie polskie i narodowe, bez wrażych naleciałości niemieckich. Aż dziwne, że mi kremówek nie proponowało.
Tu jeszcze szacunki Wolskiego w temacie orczych czołgów:
link to twitter.com
TL;DR: Rosja w tym roku straciła 2900 czołgów (straty plus zużycie) z ogólnej liczby 4700, na front może przy dobrych wiatrach dowieźć 1300 rocznie. To ładnie potwierdza to, co pisałem kilka razy Awalowi: Rosjanie są niewydolni w uzupełnianiu strat, nawet nie dlatego, że mają małe możliwości remontowe czy magazynowe (1300 to przecież nadal monstrualna liczba, pomijając zjazd jakościowy), tylko dlatego, że ich straty są absurdalne. Drugi rok z rzędu tego nie wydolą, co oznacza, że Ukraina nie musi wcale odbijać wszystkich terenów jeden po drugim, musi tylko utrzymać natarcie dostatecznie długo, żeby ruskim się skończyły krytyczne zasoby i sami się posypią.
Ostatnie spotkanie w formacie Ramstein to jest przede wszystkim obietnica wejścia NATO na systematyczną, a nie doraźną, produkcję wojenną. To jest dla tej wojny nawet ważniejsze niż jednorazowe dostawy ciężkiego sprzętu.
@Rosyjskie działania wywiadowcze w sieci
Ponieważ swego czasu robiłem w temacie spory research do wykładów na temat fake newsów, nieco danych, które są w dyskusji pomijane.
– 95% polskiego netu to absurd bezdyskusyjnie. Nawet w czasie i obszarze w którym mieli największe zaangażowanie i zasięg (kampania wyborcza Trump/Hillary), boty i cyborgi* odpowiadały za ok. 70% aktywności na twitterze (który był największym celem, za Bad Bot Report i Bad Bot Report II), typowo jest to bliżej 37.5%. A, again, to jeden z głównych celów i jeden z łatwiejszych zasobowo (twitty generujemy szybciej niż wideokontent i taniej), do tego ang a nie pl.
– realny zasięg fake newsów to ok. 10-30% populacji (w zależności od intensywności ich promocji, aktywności trolli, itp.), jednocześnie mają niezłą trafność do populacji docelowej – ok. 3/4 brexitowców trafiło na przynajmniej jeden serwis z fake newsami przed Brexitem.
– YT nie jest afaik wprost badany, natomiast ponownie, tu koszta produkcji są dużo większe, więc oczekiwałbym raczej mniejszej, niż większej skali
– nawet przy całkowicie wywalonych ciasteczkach, przeglądarce, itp. jak robisz search z komputera o jakiejś historii, będzie to wpływało na to co YT Ci proponuje (np. przez zebrane dane na temat telefonów komórkowych, które w tym miejscu się pojawiały i tym co te telefony przeglądały, algo są absurdalną bestią).
– szereg źródeł, w tym przecieków z Sawuszkina (siedziby Internet Research Agency, głównej trollfarmy) wskazuje, że o ile Rosja owszem, nieco mocniej wspiera prawicę czy altmedów, to ich strategia na zachodzie sprowadza się do wspierania wszelkich ekstremów i zakłócania dialogu, przede wszystkim przez próby wzbudzenia pogardy wobec drugiej strony. (Pogarda jest użyteczniejsza niż złość czy strach. Złość czy strach motywują ludzi do głosowania, pogarda demotywuje, takie „no co nam zrobią te głupie redneki/welfare queens z 500+/faceciki w rurkach/wykształciuchy?”) Chodzi nie tyle o przekonanie do jednej ideologii, co o przekonanie, że nikomu nie można wierzyć (więc równie dobrze rosyjska wizja świata może być wizją uniwersalną, no bo co za różnica, skoro żadnej nie można zaufać?)
– co ciekawe mamy case’y z meksyku sugerujące, że rozwiązaniem jest tutaj nie angażownie się z odlotami, ale aktywniejsze angażowanie się z osobami o podobnych do nas stanowiskach – bo ta aktywność jest tym, co algo uznają za istotne i będą takie treści promować.
@Artur Król:
> realny zasięg fake newsów to ok. 10-30% populacji
Z tej lektury o Stanach i 2015 — tak to jest, z jednym „o ile”. O ile media głównego nurtu nie podejmą fake newsów z internetu. W USA taką rolę „konia trojańskiego” w głównym nurcie, stanowiła stacja Fox.
> realny zasięg fake newsów to ok. 10-30% populacji
Moim zdaniem ten 10-30% poziom efektywności dezinformacji w Internecie nie jest równoznaczna ze efektywnością działań ruskiego wywiadu. Oni po prostu kupują na wolnym/szarym/czarnym rynku pakiet usług. Ale to nie oni te rynki stworzyli i nie oni je utrzymują.
A tak kompletnie teoretyzując – czy takie miejsca jak ta główna trollfarma w Petersburgu są, jako środek prowadzenia cyberwojny, legitnym celem wojennym? Czy nie są?
@Sheik
@Trollfarma jako legitny cel
Definicja za Fiszerem: „Militarne obiekty są ograniczone do tych, które z powodu swojej natury, lokalizacji, celu oraz użycia przyczyniają się do wniesienia wkładu w wysiłek wojenny oraz których pełne lub częściowe zniszczenie, uchwycenie lub neutralizacja, w panujących w danym momencie okolicznościach, dają wyraźne korzyści militarne”.
Czyli do dyskusji, czy wspiera wysiłek wojenny, a neutralizacja daje korzyści militarne. Jeżeli farma np. próbuje zakłócać działanie systemu istotnego dla obrony Ukrainy (energetycznego, transportowego, bankowego), to jest legitna, a jeśli tylko troluje na twitterze, to nie wiem.
@Artur Król
„Rosyjskie działania wywiadowcze w sieci”
To tak jeszcze a propos wyskoków Elona Muska. Kilka dni temu mignęła mi wiadomość, że przed ogłoszeniem swojego słynnego „sondażu” na twitterze Musk odbył rozmowę z Putinem. Facet zdementował, twierdząc, że z Putinem, owszem, rozmawiał, ale to było w zeszłym roku i dyskutowali o eksploracji kosmosu, ale Tom Warner zauważa ciekawą rzecz. Jego zdaniem, Musk używa w tej dyskusji charakterystycznych sformułowań, często pojawiających się w rosyjskiej propagandzie i tylko tam, jak np. ta „pomyłka Chruszczowa”. (faktycznie, w pierwszej chwili sama zastanawiałam się, o co mu chodziło z tą pomyłką). Druga sprawa to podkreślanie, że jednym z warunków pokoju musi być zapewnienie dostaw wody na Krym – dziwnie specyficzny szczegół jak na optykę Amerykanina. Trzecia sprawa to porównywanie do sytuacji Kosowa – ponoć też typowe dla reżimowej propagandy i raczej niewystępujące poza nią. Wyciąga z tego wniosek, że może i Musk nie rozmawiał bezpośrednio z Putinem, ale te jego warunki pokojowe wyglądają, jakby ktoś mu je podsunął.
link to twitter.com
@krystyna „Trzecia sprawa to porównywanie do sytuacji Kosowa – ponoć też typowe dla reżimowej propagandy”
To jest dosłownie cytat z wystąpienia Putina. Serbowie mieli o to akurat spore pretensje, bo nie życzą sobie legitymizowania Kosowa w ten sposób.
„np. ta „pomyłka Chruszczowa”
Tak samo – putinomowa 100%, tylko w 2014.
Akurat psychopacie, narcyzowi i zarazem niezbyt bystremu gościowi jak Musk podsunięcie sprawnego „namawiacza” jest raczej niewielkim wysiłkiem wywiadowczym.
@upadek rosyjskiego wywiadu
No a ta sfingowana „kwatera nazi-zamachowca z Ukrainy”? Z flagami ze swastyką, t-shirtami z Hitlerem, podpisem „Podpis Nieczytelny” i płytami z grą „Sims 3”, odczytywana jako niezrozumienie polecenia „i 3 sim-ki”? Przeciez to już autoparodia.
Stary schemat działania SpaceX, który funkcjonuje tylko dzięki publicznej kasie.
Ponieważ za terminale zapłacili w przytłaczającej części inni, w tym najwięcej budżet Polski, Elon Musk zaksięgował sobie rachunek za swoje usługi. Policzył że usługa odbijania sygnału internetowego od satelit które i tak przelatują nad Urkainą „kosztuje” go prawie pół miliarda dolarów rocznie. Rachunek ten właśnie wystawił Pentagnowi.
Okazuje się także, że terminale nie odbierają nie z przyczyn technicznych. Otóż „now when Ukraine liberates an area a request has to be made for Starlink services to be turned on.”
link to edition.cnn.com
@finansowanie przez Kreml zachodnich fundamentalistów
Jest o tym książka Klementyny Suchanow „To jest wojna. Kobiety, fundamentaliści i nowe średniowiecze” (2020), polecam.
@WO „Polska wieś jest pełna wspomnień typu „jak Niemcy u nas stacjonowali, to płacili za jedzenie, pranie i za przygotowanie im ciepłej kąpieli(…)”
Ta, szczególnie podczas pacyfikacji Zamojszczyzny albo akcji przeciwpartyzanckich.
@Wojciech Czapliński
Ta, szczególnie podczas pacyfikacji Zamojszczyzny albo akcji przeciwpartyzanckich.
Czy to w jakiś sposób ma negować tezę @WO?
@unikod
„Stary schemat działania SpaceX, który funkcjonuje tylko dzięki publicznej kasie.”
A masz na ten temat jakieś konkretne dane? Chcętnie się dowiem. Bo generalnie każdy biznes polega na tym, że jest ostatecznie finansowany z zewnątrz, czyli na koniec ma przynieść więcej niż się w niego wsadziło. Jakimkolwiek bullshitem by nie był.
„Policzył że usługa odbijania sygnału internetowego od satelit które i tak przelatują nad Urkainą „kosztuje” go prawie pół miliarda dolarów rocznie.”
Nie, no spoko, produkcja satelitów, wystrzelenie ich w kosmos to pikuś, a ich obsługa to już nic nie kosztuje, bo przecież latają za darmo. Luz.
Abstrachując od tego co gada Musk, to jednak SpaceX jest prywatną firmą i jeśli dostarcza strategicznie ważną infrastrukturę komunikacyjną dla Ukrainy to finasowanie tego bajzlu powinno być jednak zorganizowane na poziomie państwowym. I nie tylko zakup terminali, ale też obsługa. Jakoś inne firmy „satelitarne” nie pchają się z pomocą (pomijam ich możliwości techniczne, które są po prostu słabe), więc nie obrywają.
A tak swoją drogą to kudosy dla polskich władz za tak duże zaangażowanie w dostarczanie terminali dla Ukrainy. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.
@bartolpartol
Z tego wklejonego przez Unicode’a artykułu rysuje się taki obraz Bezmuska:
>publicznie prezentuj się jako wielki dobrończyńca, chociaż za terminale płacą inni
>uzależnij prowadzenie działań od swojej technologii
>powiedz, że abonament to wyjęte z d*py 4500$ (gdzie cena dla normalnej osoby to 60$, a wersji dla firm 500$,. zresztą jeśli ktoś się pod czymś podpisywał to pod rachunkiem na 500$), więc możesz dalej twierdzić, że jesteś dobrończycą pokrywającym większość wydatków
>daj się przekonać do bredni Putina, zacznij wprowadząć utrudnienia w korzystaniu z twojej technologii
>na końcu stwierdź, że te 4500$ to nie żarty i domagaj się zapłaty
>…
>fanboje nadal pozostaną fanbojami
@krzloj
Jak pewnie miałeś okazję zauważyć, nigdzie się nie odniosłem do tego co gada Musk, ani tego ile chce kasy. Za to odniosłem się do bardziej ogólnej sprawy finansowania strategicznej pomocy dla napadniętego państwa, bo to jest dla mnie interesujące w tym kontekście. Chyba, że wszyscy uważacie, że satelity latają za darmo i obsługa sieci nic nie kosztuje, bo tylko odbijają sygnał, a kto korzysta, ten korzysta i nikomu nic do tego. Wtedy nie mam pytań.
Problem jest nietrywialny. Bo na dobrą sprawę Starlink mógłby w ogóle wyłączyć sygnał na Ukrainą (nawet nie wiem czy oficjalnie świadczy tam usługi*) i nikt nic by mu nie zrobił, poza ukamieniowaniem Muska. W końcu prywatna firma może wszystko, klienci niech składają reklamacje, jeśli dostali gwarancję i potem ewentualnie idą do sądu. Dlatego uważam, że sprawy strategicznej pomocy dla innych państw powinno się załatwiać na poziomie państwowym, żeby takich sytuacji unikać. Finansowanie zakupu terminali to nie wszystko.
>fanboje nadal pozostaną fanbojami
To jest dosyć słaby poziom dyskusji.
* chyba nie, bo próba zamówienie terminala do Kijowa daje taki komunikat:
„Kyiv, Ukraine, 02000
Order now to reserve your Starlink. Starlink is targeting coverage in your area in 2022. Availability is subject to regulatory approval. Within each coverage area, orders are fulfilled on a first-come, first-served basis.”
@bartolpartol
„Jak pewnie miałeś okazję zauważyć, nigdzie się nie odniosłem do tego co gada Musk, ani tego ile chce kasy.”
Unicode:
„Policzył że usługa odbijania sygnału internetowego od satelit które i tak przelatują nad Urkainą „kosztuje” go prawie pół miliarda dolarów rocznie.”
Twoja odpowiedź:
„Nie, no spoko, produkcja satelitów, wystrzelenie ich w kosmos to pikuś, a ich obsługa to już nic nie kosztuje, bo przecież latają za darmo. Luz.”
Jak pewnie zauważyłeś, jednak odniosłeś się do tego „ile [Musk] chce kasy” dodatkowo w trybie słomianego luda (bo nikt tutaj nie postuluje, żeby mu nic nie płacić)
„finasowanie tego bajzlu powinno być jednak zorganizowane na poziomie państwowym.”
30% procent z tych wydumanych 4500$ za terminal/miesiąc jest opłacana. Zakładam, że nie pieniędzmi z prywatnych zbiórek.
„Problem jest nietrywialny.”
No nie wiem – pierwszy raz w historii mamy do czynienia z prywatną firmę, która jest istotna dla wysiłku wojennego/ma strategiczne znaczenie dla funkcjonowania bezpieczeństwa państwa i nie wiadomo co z tym zrobić? Nie sądzę.
@Wojciech Czapliński
„Jest o tym [o finansowaniu fundamentalistów przez Kreml] książka Klementyny Suchanow „To jest wojna. Kobiety, fundamentaliści i nowe średniowiecze” (2020), polecam”
A ja nie polecam. Pomijając już żenująco emocjonalny język, książka jest napisana tak niechlujnie że aż oczy bolą. Ja rozumiem że pani Suchanow nie miała czasu, ale gdzie do diabła była korekta?
@bartolpartol
„To jest dosyć słaby poziom dyskusji.”
Przypominam jednak, że jest pan na wrogim terytorium – od zawsze jestem hejterem Muska. Przypominam, że jest podejrzanie blisko powiązany z Thielem, a jego hejtowanie nie wymaga na tym blogu chyba bliższego uzasadnienia. Musk prawdopodobnie robi teraz pivot typu „przez Rosję do GOP” (może chce startować na prezydenta?).
@sprawy strategicznej pomocy dla innych państw powinno się załatwiać na poziomie państwowym
Optimum mieści się gdzieś między „przymusowa nacjonalizacja bez odszkodowania” a obecnym „łaska kapitalisty”, ale bliżej tego pierwszego
@m.n.f
Ale niech drobne felery nie przyslonia faktow, nazwisk i powiazan.
Z piwotów i przymiarek do TNN: Putin chciałby mieć w Turcji nowy hub gazowy przez rozbudowę TurkStream.
„Today, these prices are sky-high,” he said. „We could easily regulate [them] at a normal market level, without any political overtones.” [1]
Putin nawet udając normalnego polityka brzmi jakby oferował protection racket.
[1] link to reuters.com
@niechjedzaciastka
Putin chciałby wiele rzeczy, natomiast to jest ogłoszenie z kategorii czysto życzeniowych. Sama rozbudowa TurkStream to najbidniej kilka lat, ale ważniejsze pytanie co potem? Nie ma żadnej infrastruktury, która by wspierała zwiększony przesył w tym kierunku do Europy. Do tego potrzeba by SouthStream, które nawet w dużo bardziej życzliwych Rosji czasach nie dało rady wystartować.
Tu dobry komentarz w tej kwestii:
link to twitter.com
Stałem tam gdzie @bartolpartol póki nie trafiłem na tego tweeta od Muska, po którym jest jasne że to zwyczajny foszek Elona.
link to twitter.com
@tomash
Niby zwyczajny, ale jednak cytuje talking points rosyjskiej propagandy. Ja stoję tam, gdzie KCh.
@cowboytomash (i @bartolpartol)
A czytaliście w ogóle ten materiał CNN wrzucony przez Unicode’a? Oprócz „rozbicia kosztów” są tam też… daty – żądanie zapłaty arbitralnie ustalonej i absurdalnie wysokiej kwoty za Starlinki to 8. września; twittowanie Muska i „fuck off” ukraińskiego (byłego) ambasadora to początek października.
“You could say he’s trying to get money from the government or just trying to say ‘I don’t want to be part of this anymore,’” said the person familiar with Ukraine’s requests for Starlink.
Polecam: link to edition.cnn.com
@Sapiecha
Też odbieram to bardziej jako papierowy piwot. Nieźle pokazuje to sytuację Rosji, która nie może sobie ot tak znaleźć nowych odbiorców na swoje węglowodory bez ogromnych (finansowo i czasowo) inwestycji. (To oczywiście działa w obie strony. UE też nie ma przecież łatwej alternatywy.) Zbudowanie nowych gałęzi mających zastąpić dochód z handlu węglowodorami z UE też zajęłoby lata, o ile w ogóle jest możliwe.
Pokazuje to też, że Rosja bardzo potrzebuje czegoś, co da się przedstawiać jako dowód na to, że jest traktowana poważnie. To daje jej potencjalnym partnerom solidną dźwignię.
@WO
Musk nie może startować na prezydenta, urodził się w RPA, co go wyklucza. (Inaczej absolutnie bym wierzył, że to odwali).
@cowboytomash
„Stałem tam gdzie @bartolpartol póki nie trafiłem na tego tweeta od Muska…”
Już za samo wyzywanie od pedofili (!) człowieka kierującego akcją ratowania uwięzionych dzieci należy mu się nieodwołalny i dożywotni bojkot, kanceling i deplatforming. Kim trzeba być, żeby pisać coś takiego z powodu głupiego focha?
@mnf „bojkot, kanceling i deplatforming. Kim trzeba być, żeby pisać coś takiego z powodu głupiego focha?”
Czyli książkę K.Suchanow cechuje żenująco emocjonalny jezyk, powiadasz?
Dodam może jeden komentarz odnośnie znajdywania przez Rosję nowych klientów na węglowodory. Mam wrażenie, że wielu komcionautów przyjmuje, że to będą Chiny i Indie, czy też ogólnie rzecz biorąc Azja.
Warto sobie uświadomić, że największym inwestorem w OZE są Chiny. UE jest na drugim miejscu. USA i ich $374 mld w ciągu dekady w ramach IRA, to jest trochę więcej niż Chińczycy zainwestowali w zeszłym roku. Tu jest link do Bloomberga (nie wiem czy przejdzie): link to archive.ph
Rzuciło mi się to w oczy też w jednym z wywiadów Sroczyńskiego, kiedy jego rozmówca przekonywał, że EU robi sobie krzywdę Zielonym Ładem, bo za dużo, za szybko, inni stoją i patrzą – i chyba to nie było skontrowane.
Węglowodory może będą wspomagać rosyjski budżet, ale sądzę, że to wygaśnie szybciej niż się spodziewamy.
@Tęczowy „Węglowodory może będą wspomagać rosyjski budżet, ale sądzę, że to wygaśnie szybciej niż się spodziewamy.”
Chinà mogą dużo inwestować w OZE i elektryki, ale jednak nawet z zasapaną gospodarką potrzebują 15mln baryłek dziennie i nie zejdą tak szybko do zera. A i elektrownie mają wciąż głównie węglowe.
Nie mam zielonego pojęcia czego symulacją ma tu niby być HoI, ale przynajmniej zdaję sobie sprawę, że jako ilustracja do omawianego tematu bardziej pasowałaby jakaś gra taktyczna, a nie strategiczna.
Zwłaszcza gdy mowa o jakimś blitzkriegu, którego nie było i w tej konfiguracji nawet nie mogło być.
@404
„Nie mam zielonego pojęcia czego symulacją ma tu niby być”
Wie pan, będę litościwy, bo w końcu początkujący komcionauta, itd. Ale niech pan tak ogólnie na przyszłość unika komentarzy typu „nie wiem o co chodzi ale skomentuję”.
@sheik
„Czyli książkę K.Suchanow cechuje żenująco emocjonalny jezyk, powiadasz?”
Co ma wspólnego książka Suchanow z twittami Muska? Ona nie wyzywała ratowników od pedofili, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Niechlujstwo i kiepska korekta to nie powód do deplatformingu, bezpodstawne zarzucanie pedofilii już tak.
@wo,
„Modernizacyjni gangsterzy, jak Fring czy Walter, po prostu nie istnieją. To się kłóci. W praktyce jeśli jesteś tak genialny, będziesz zarabiać na legalu”
Nie zgadzam się. To jest akurat świetnie pokazane w BB/BCS [„I did it for me. I liked it. I was good at it. And I was really, I was alive!”).
Oczywiście, i Fring i WW mogliby świetnie zarabiać na legalu. Ale to nie pieniądze przeciez ich motywują – ich motywacja ma charakter emocjonalny i są napędzani czymś innym niż zarabianie pieniędzy.
Zachowując proporcje. Sporo takich zachowań widziałem w małych firmach i NGOs – ludzie którzy mogliby zarabiać dużo większe pieniądze w nieporównywalnie większym komforcie i stabilności będąc trybikiem korporacji, szukali miejsc gdzie mogliby zaspokojać swoje potrzeby nie bycia trybikiem.
@Awal,
„Budżet ten moim zdaniem nie będzie finansował „fajoskich” systemów broni”
Bez nowoczesnej broni trudno o sukces, bo pozwala ona na wychodzenie z widełek rażenia przeciwnika dysponującego starszym sprzętem. Co więcej, doczepienie nawet jedynie nowoczesnego komponentu umożliwia skok jakościowy starszego sprzętu.
Amerykańska OPL stała się nagle drastycznie lepsza podczas wojny na Pacyfiku, nie dlatego że działa były lepsze, ale dlatego że zaczęły strzelać pociskami z zapalnikami zbliżeniowymi.
Tutaj jest jedno ze źródeł słabych wyników wojsk Rosji względem 2015. Ogromny rozwój techniczny który nastąpił np. w zakresie łączności i obserwacji satelitarnej – dostępnej Ukrainie, ale nie Rosji.
@bogdanow
„Nie zgadzam się. To jest akurat świetnie pokazane w BB/BCS [„I did it for me. I liked it. I was good at it. And I was really, I was alive!”).”
Ale to jest postać fikcyjna. Prawdziwi przestępcy są bardziej jak Don Eladio albo ten księgowy z „Ozark”.
„Zachowując proporcje. Sporo takich zachowań widziałem w małych firmach i NGOs”
Jasne, w końcu praktycznie każdy mój kolega z pracy może zarabiać więcej (niejako z definicji jeśli pracujesz jako nauczyciel, to mógłbyś 5 razy więcej za godzinę zarabiać na samych korepetycjach). Ale po prostu mało kto akceptowałby perspektywę więzienia i konfiskaty całego majątku. Prawdziwi przestępcy to albo ludzie zbyt głupi, żeby o tym pomyśleć, albo niemogący opanować jakiegoś popędu (parafilii, uzależnienia), albo uwikłani tak bardzo, że nie wiedzą jak się wywikłać („Ozark”).
Geniusz zbrodni, dżentelmen-włamywacz, seryjny morderca będący zarazem wysublimowanym erudytą, to wyłącznie twory wyobraźni.
@wo,
„niemogący opanować jakiegoś popędu (parafilii, uzależnienia),”
Ano właśnie (przecież W/F tak naprawdę trafiają do tej kategorii). Popęd nie wyklucza wiedzy i inteligencji. Epstein, Maxwell to nie są postaci fikcyjne.
@bogdanow
„Popęd nie wyklucza wiedzy i inteligencji. Epstein, Maxwell to nie są postaci fikcyjne.”
Ale nie są geniuszami. Przypomnę, że punktem wyjścia do tej dygresji było przekonanie Awala, że w kleptokratycznej Rosji pojawi się ktoś w typie Fringa. To niemożliwe, takich przestępców nie ma. Bardzo proszę, żeby pan nie brnął w tę dygresję w oderwaniu od tego pierwotnego zdarzenia – ewentualnie niech pan rzuci jakimś przykładem Genialnego Chemika (Fizyka, Inżyniera) itd., który w wolnych chwilach był seryjnym mordercą, gwałcicielem, producentem narkotykow itd.
Przykładami trywialnych (acz działających na dużą skalę) sutenerów ja też mogę rzucać, ale to już jest NA INNY TEMAT. Więc nie wciągajmy w to Epsteina i Maxwell, niczego nowego nie WYNALEŹLI.
wo,
„Ale nie są geniuszami.”
Problem że chodzi o tutaj o względnie nierozpoznanego geniusza w rodzaju WW. Takich trudno wskazać bo wiedzą o nich co najwyżej koledzy z GM/instytutu itd.
„w kleptokratycznej Rosji pojawi się ktoś w typie Fringa”
Tutaj uważam że w Rosji takich ludzi to pewnie jest dużo, tylko że nic z tego nie wynika dla potrzeb argumentów Awala, bo Fring sobie świetnie radzi ze skrytą realizacją tak naprawdę prostych zadań. Dla produkcji mitycznych EV to za mało.
Ale, OK. EOT.
Epstein to przecież skończony idiota był. Moglby imponować najwyżej Awalowi któremu imponuje każde gówno przyklejone do elit. A Maxwell to kto to w ogóle?
„jakimś przykładem Genialnego Chemika (Fizyka, Inżyniera) itd., który w wolnych chwilach był seryjnym mordercą, gwałcicielem, producentem narkotykow itd.”
Może Kaczynski? Ted, ma się rozumieć.
Kaczyński opublikował 7 prac bodajże z technicznych szczegółów analizy harmonicznej. Przyczynkarstwo które czeka każdego doktoranta. Być może w tym tkwił problem, etat akademicki ograniczał tego geniusza, jak każdego prawicowca który z techniką stałby się geniuszem natychmiast gdyby go tylko nie ograniczała struktura spoleczna. Odzwierciedla ten poziom pojęcia o nauce w swoim pisanym przez dekady manifeście:
„Most scientists work on highly specialized problems that are not the object of any normal curiosity. For example, is an astronomer, a mathematician or an entomologist curious about the properties of isopropyltrimethylmethane? Of course not.”
Podczas gdy as a matter of fact są zainteresowani. Połowa astronomii to analiza spektralna. Chemią zainteresowanych matematyków też nie trzeba długo szukać, pierwszy z brzegu Serre.
@WO
„Przypomnę, że punktem wyjścia do tej dygresji było przekonanie Awala, że w kleptokratycznej Rosji pojawi się ktoś w typie Fringa. To niemożliwe, takich przestępców nie ma. … ewentualnie niech pan rzuci jakimś przykładem Genialnego Chemika (Fizyka, Inżyniera) itd., który w wolnych chwilach był seryjnym mordercą”
Przypomnę, po co i jakimi słowami użyłem (pod notką „Zampolit i wojenkom”) postaci „Fringa” w ramach szerszej metafory, którą szczerze chciałem Ci, drogi WO, przybliżyć opis współdziałania Rosji mafijnej i modernizacyjnej. Napisałem, że umowny rosyjski Fring – biznesmen realizujący politykę tamtejszych władz – ma „swój wiarygodny biznesowy front, może sponsorować jakąś szkołę czy klub, może inwestować w R&D, który Zachód mu chętnie sprzeda. Rosja mafijna nie zabierze mu – jak piszesz, WO – jego sieci restauracji, bo owa sieć (kopalnia magnezu, fabryka samochodów, farma soi itp.) to część systemu, z którego ta mafijna Rosja żyje.”
Chciałem w ten sposób jak najczytelniej zaprzeczyć pojawiającemu się u Ciebie i kolegów przekonaniu, że biznes w Rosji uprawiają dziś nadal mityczni „liberałowie” w rodzaju Borysa Niemcowa, żyjący w ciągłym zagrożeniu, iż któregoś dnia usłyszą od kogoś z Rosji mafijnej (GRU, Jednej Rosji itp.) – używając Twoich, WO, słów: „podoba mi się to co stworzyłeś, zabieram ci to, a ty wypiżdżaj zanim wsadzę do więzienia ciebie i twoich prawników”. Nie, owi rosyjscy biznesmeni – zarówno duzi jak przywoływany powyżej Dieripaska jak i mali, jak wspomniani mini-oligarchowie z Tweru, są częścią systemu, wbudowaną w jego formalne i nieformalne procedury (typu opisany przeze mnie „proces inwestycyjny” nowej fabryki czy zacytowane przez kolegę Szejka eksploatowanie technicznie niewydolnej tamy). I w tej roli, jako biznesowy front mafii, dogadują się z Zachodem i Dalekim Wschodem („Madrigalem”), co do inwestycji dokonywanych w Rosji – jak owa fabryka „Orionu” – czy też co do zakupu jej eksportu (np. dieripaskowej stali).
Owszem, ich życie i bezpieczeństwo nie jest gwarantowane tak jak na Zachodzie – wewnątrz kartelu też zdarzają się porachunki – ale to nie są jacyś naiwni „genialni chemicy” („Gale’owie”) wykorzystani przez mafię. Są świadomą, dobrze funkcjonującą częścią systemu, w którym my (Europa Wschodnia) pełnimy rolę Freda Whalena – ofiary zadeptywanej przy okazji dealu między kartelem a Madrigalem.
Nie twierdziłem natomiast nigdzie, że owi rosyjscy Fringowie są jakoś szczególnie oczytani czy inteligentni. Są na tyle obeznani w oczekiwaniach Zachodu, by stanowić akceptowalny dla niego biznesowy front. Zatem, owszem, nie są przeważnie „zapitymi oblechemi” czy brutalnymi henczmenami, lecz mają pewną potrzebną w tych relacjach ogładę – można to przecież naocznie zaobserwować u postaci takich jak Dieripaska, Abramowicz itp. Przy czym, jeszcze raz powtórzę, ich osobowość, kultura osobista lub jej brak, ewentualne nałogi, obyczajowe ekscesy itp. mnie szczególnie nie interesują. Interesuje mnie ich rola jak części systemu niszczącego szanse rozwojowe mojego regionu. W tej roli nie usunie ich niestety żaden „wiatr historii” ani żaden wrodzony „gogolizm” rosyjskiego systemu. Musi im w tym przeszkadzać umowna „Wexlerova” – asertywna wschodnioeuropejska polityczna szefująca unijnej agencji działającej wg opisanego przeze mnie modelu Economic Action Task Force. Czy po tych wyjaśnieniach jest to, drogi WO, jakoś bardziej jasne? Proszę o Twoje odniesienie się.
Jeżeli można, również prosiłbym o Twoją reakcję na ostatni komentarz kolegi unicoda.
@bogdanow
„Bez nowoczesnej broni trudno o sukces, bo pozwala ona na wychodzenie z widełek rażenia przeciwnika dysponującego starszym sprzętem. …”
Dziękuję za Twoje uwagi. I proszę, abyś zechciał odnieść się do poniższego pytania: Czy uważasz że owo odcięcie Rosji od „fajoskich” militarnych technologii spowoduje utratę przez nią w perspektywie np. bieżącej dekady (do 2030 r.) któregokolwiek z aktywów/ potencjałów operacyjnych, jakie w powoływanym przez Ciebie fragmencie wskazałem: a) militarnej okupacji Białorusi, skutkującej m.in. prześladowaniami 300-tysięcznej mniejszości polskiej, b) utrzymującej się okupacji jakiejś części terytorium Ukrainy, c) dalszej militaryzacji Kaliningradu, d) możliwości prowadzenia różnorodnych działań hybrydowych rozwijających to, co widzieliśmy do tej pory, czyli sprawy typu wywieranie przez wojskowy wywiad (GRU) wpływu na wyniki wyborów w Polsce (taśmy Sowy i inne udokumentowane wątki z książek Rzeczkowskiego), tworzenie otwarcie proputinowskich partii politycznych typu bułgarskie „Odrodzenie” (z liderem domagającym się uznania pseudo-referendów w Ukrainie), wikłanie zachodnich decydentów w agenturalne kontakty np. właśnie zmuszonego do dymisji szefa niemieckiej agencji bezpieczeństwa sieci (BSI), itd.
Prosiłbym Cię, kolego bogdanow, o odniesienie się do tej sprawy. Rozumiem, że Rosja nie będzie w stanie nadążać za zachodnią techniką wojskową – moje pytanie do Twojej oceny brzmi: czy usunie to lub choć umniejszy jej potencjał w powołanych obszarach?
Do innych wątków – od makroekonomii po Gepardy – powrócę odrębnie.
@awal,”
Czy uważasz że owo odcięcie Rosji od „fajoskich” militarnych technologii spowoduje utratę przez nią w perspektywie np. bieżącej dekady (do 2030 r.) któregokolwiek z aktywów/ potencjałów operacyjnych, jakie w powoływanym przez Ciebie fragmencie wskazałem: (..) Czy usunie to lub choć umniejszy jej potencjał w powołanych obszarach? ”
Tak, 3xTAK.
Nie będę cytował, tylko odpowiedzi:
a) tutaj już nie ma tych możliwości, ale gdyby doszło do takiej próby to zwalczanie oporu dysponującego bardziej zaawansowanym sprzętem – dostarczonym przez PL/UKR/itd. jest niemożliwe.
b) nie można okupować terytorium kiedy nie można się bronić przed regularną armią ukrańską,
c) na ten moment siły w Kalingradzie są redukowane, czyli następuje jego demilitaryzacja, w dłuższej perspektywie, bez utrzymania parytetu sprzętowego – na który nie ma szans, nikogo nie będzie interesowały kalingradzkie wojska, tak jak nikogo nie interesowały japońskie wojska na jakiejś wysepce – wystarczyło że nie miały nowoczesnych samolotów.
d) w tym zakresie sprzęt nie ma znaczenia.
@bogdanow
Dziękuję za odpowiedź. Krótkie odniesienie:
a) Rosja obecnie faktycznie militarnie okupuje Białoruś. Na białoruskim terytorium stacjonują wielotysięczne oddziały rosyjskie (czego legalizacyjną podstawą jest obrona państwa związkowego – Związku Białorusi i Ukrainy), a jednocześnie pod presją Kremla białoruskie siły zbrojne kolaborują w agresji na Ukrainę poprzez: a) organizowanie swoich przygranicznych zgrupowań („ćwiczeń”) wiążących siły ukraińskie, b) udostępnianie terytorium Białorusi jako bazy rosyjskich ataków rakietowych, c) dostarczanie z białoruskich zasobów sprzętu wojskowego, amunicji, usług serwisowych i opieki medycznej dla rosyjskiej armii. Pod wszystkimi tymi względami jest to rosyjska okupacja właśnie, w modelu przypominającym np. Włoską Republikę Socjalną, ostatnie marionetkowe państewko Mussoliniego, okupowane przez Wehrmacht i kontrolowane z Berlina.
Moim zdaniem okupacja ta, a wraz z nią obecność militarna Rosji na naszej wschodniej granicy, utrzyma się w perspektywie bieżącej dekady. Zapóźnienie technologiczne Rosji tego nie zmieni. Zagrożenia tym wywoływane – werbalizowane już aktualnie przez reżim Łukaszenki jako otwarte grożenie konfliktem zbrojnym Polsce, Litwie i Łotwie – trzeba będzie neutralizować w modelu EATF. W zamian za zdejmowane z białoruskiego/ rosyjskiego reżimu konkretne unijne sankcje żądać konkretnych koncesji np. usunięcia wskazanych przez UE rosyjskich jednostek z Białorusi, uwolnienia Poczobuta i innych uwięzionych, umożliwienia normalnej działalności polskich szkół na Grodzieńszczyźnie itd.
b) Podobnie uważam też, że niestety na koniec przyszłego roku Rosja nadal pozostanie okupantem pewnych części terytorium Ukrainy (zajętych przed i po 24/2/2022). Moje podstawy do tej oceny jeszcze rozwinę. Usunięcie Rosji z tych nadal okupowanych ukraińskich terytoriów będzie wymagało podobnego typu presji jak powyżej opisana.
c) Militarne znaczenie Kaliningradu jako bazy rakietowej w jakieś mierze, owszem, osłabia zakup przez Polskę amerykańskiego sprzętu przeciwrakietowego lokalizowanego jako system „Wisła” oraz plan budowy zintegrowanej europejskiej obrony przeciwlotniczej („European Sky Shield”) – do którego Polska zresztą obecnie nie przystępuje. Te działania jednak nie usuwają kreowanego przez Kaliningrad zagrożenia militarnego i możliwości politycznej presji z tym związanej. Rosja będzie ją wywierać w regionie przybałtyckim, tak jak to w tej chwili czyni akurat na Łotwie (pod pretekstem wolności religijnej dla prawosławia).
Niestety, we wszystkich trzech wypadkach samo zapóźnienie rosyjskiej armii, „wiatr historii” czy Talibowie na obeschniętych dolinach nie załatwią ochrony naszych interesów. Musimy o tą ochronę aktywnie zadbać sami – m.in. z wykorzystaniem narzędzi unijnych, które trzeba odpowiednio zaprojektować i wdrożyć. Tak samo jak np. po kryzysie finansowym 2008 r. zaprojektowano i wdrożono w interesie zachodniej Europy unijny system nadzoru finansowego, po kryzysie greckim – unijny monitoring budżetowy („European semester”), zaś po kryzysie covidowym – euroobligacje i krajowe plany odbudowy. Każde z tych działań wymagało nagięcia kilka „podręcznikowych” reguł co do np. delegacji uprawnień decyzyjnych czy nieuwspólnotowiania długu. Wymagało też długoterminowej woli politycznej oraz dużych inwestycji finansowych i organizacyjnych w nowe instytucje, procedury, nowo tworzone fundusze. To wszystko się znalazło, bo europejski Zachód miał w tym swój interes. Pora na ochronę interesu europejskiego Wschodu. Sam Putin wystrzeliwujący się z kalibrów i ogałacany z noktowizorów tej ochrony nam nie załatwi. Musimy działania w tym kierunku oczekiwać na forum unijnym od naszych intelektualnie sprawnych, asertywnych polityków.
Tyle na teraz. Koledze jeszcze raz dziękuję za szybką i rzeczową odpowiedź.
@awal,
a) Nie. Rosyjskie siły przebywają tam za zgodą autentycznych struktur władzy, to nie jest okupacja. Wykorzystują specyficzną sytuację wewnątrzpolityczną Białorusi, a nie siłę ognia. Gdyby mieli się opierać na tej drugiej – kiepsko by to wyszło.
b) Pożyjemy, zobaczymy, zweryfikujemy. Nie wiem jak będzie wyglądała mapa na koniec 2023 r., wiem, że im dłużej trwają walki tym bardziej zapóźniona technologicznie staje się Rosja i ponosi większe straty.
c) Obniżają znaczenie na tyle że przestaje być istotne. Przesłowiowe Iskandery przestają być groźne kiedy pojawią się siły zdolne je przechwytywać. Co więcej, dzięki masowemu użyciu Iskanderów (itd.) przez Rosję podczas wojny udostępniona została ogromna ilość danych która dodatkowo ułatwi to zadanie. Jeśli Rosja nie będzie w stanie, opracować i wprowadzić do masowej produkcji odpowiednio nowoczesnych następców to terytorium Kalingradu straci znaczenie.
@bogdanow
a) Właśnie owa „specyficzna sytuacja wewnątrzpolityczna” czyni rozwój wypadków groźnym dla nas. Łukaszenka wymiguje się przed bezpośrednim dołączeniem do rosyjskiej agresji w Ukrainie, tworząc fikcyjne zagrożenia ze strony swoich NATO-wskich sąsiadów. Niestety, uwiarygodnianie tych zagrożeń (czyli eskalacja werbalna, prowokacje, napięcia graniczne z użyciem uchodźców itd.) obniża nasze bezpieczeństwo, pogarsza nasz potencjał jako kraju starającego się przyciągać inwestycje, a także wzmacnia autorytaryzm naszego rządu (który buduje sobie poparcie granicznymi murami i który nieprzypadkowo opuścił właśnie ostatni minister kompetentny w sprawach Unii – Konrad Szymański). Z czasem również owa „siła ognia” białoruskiej armii będzie coraz bardziej iluzoryczna – armia ta służy przecież obecnie jako magazyn amunicyjny i sprzętowy Rosjan. Będziemy więc mieć na wschodniej granicy coraz mniej Łukaszenki a coraz więcej Putina. Jeżeli chcemy w tej sytuacji uzyskać jakikolwiek pozytywny efekt, typu uwolnienie jednego Poczobuta, potrzebny będzie – bagatela – nowy pro-europejski rząd w Warszawie i zorganizowana przez niego unijna presja. Nazwij te sytuację, proszę bardzo, „eskalującą para-okupacją” czy jeszcze inaczej, ona nam szkodzi i wymaga przeciwdziałania.
b) Masz rację, zweryfikujemy. Zapóźnienie w jakie wojna wpędza armię rosyjską jest oczywiście dobrym trendem. Nie można jednak dopuścić by polityczne korzyści z tego, opłaconego ukraińską krwią, trendu wyciągnął kolejny raz w historii Zachód. A właśnie europejski Zachód korzyści takie znowu wyciągnie, jeżeli europejski Wschód nie upomni się o swoje interesy.
c) „Wisła” w aktualnej wersji pozwoli nam na razie na realną obronę stolicy. To dużo, ale to nie usuwa potencjału niszczycielskiego ataku. Nic go nie usunie całkowicie, jednak można go obniżać. Po prostu o każdą kreskę trzeba będzie politycznie walczyć – dla obrony własnych interesów i z szacunku dla przelanej ukraińskiej krwi.
Jeszcze raz dziękuję za rzeczową dyskusję.
> Rosja mafijna nie zabierze mu – jak piszesz, WO – jego sieci restauracji
Bo zabierze mu życie. Ostatnio wielu frontmanów przypadkowo trafia do szpitala z którego przypadkowo wypadają oknem.
Poza tym oczywiście przejmowanie jest strategią realną jak i z uniwersum. Od tego wszystko się zaczęło! Fring założył tę sieć ze wspólnikiem. Potem gdy chciał przejąć terytorium odbierając dystrybucję Hektorowi ten po prostu przyszedł i siadł Fringowi za biurkiem. Tylko dzięki genialnemu planowaniu się od tego przejącia uchronił.
> trzeba będzie neutralizować w modelu EATF.
A to z kolei chyba z uniwersum Awala, chyba że jest też specjalistą logistyki wojskowej i jak zwykle niedostatecznie śledzący bardzo nie rozumiem.
link to eda.europa.eu
@awal,
W fascynujący sposób zmieniasz temat.
Więc na zakończenie dyskusji:
„Whatever happens, we have got, the Maxim, and they have not”
Narzędzia w ciągu lat się zmieniają, stwierdzenie aktualne.
Oczywiście, tradycyjnie siłą Rosji były liczby, ale jesienny pobór (nie mylić z mobilizacją) ma w tym roku objąć ledwo 120 tysięcy.
@wkochano
„Może Kaczynski? Ted, ma się rozumieć.”
Czytałem ten jego manifest. To jednak jest monolog wujka na weselu.
@WO
Co do błyskotliwych przestępców – z w miarę świeżych H.H.Holmes przychodzi na myśl, zdecydowanie wiedza medyczna, chemiczna i inżynieryjna mocno wychodząca poza jego czasy. Charles Gugasian to poziom doktora statystyki, więc również ponadprzeciętna kompetencja. No i jedna z inspiracji dla postaci Holmesa, czyli Euqiene Vidocq też startował jako przestępca. Plus tutaj mamy nieco pytanie o to jak wiele takich postaci po prostu nie zostało wykrytych, właśnie dzięki błyskotliwości? Tu mamy trochę odwrotność efektu ocalałych – wiemy, że niekompetentni mordercy raczej wpadną, natomiast kompetentni mogą nigdy nie zostać wykryci, więc mocno uruchamia się reguła „absence of evidence is not evidence of absence”.
Pewną podpowiedzią może być tu więc historia, zwłaszcza dalsza, gdy bycie seryjnym mordercą nie było aż tak w złym guście. I ciekawym przykładem będzie tu np. Mithrydates Eupator, sprawca największego zamachu terrorystycznego w historii, (Jednego dnia wymordowano w zasadzie wszystkich Rzymian w Azji Mniejszej, mówimy tu o co najmniej 50 tysiącach ofiar i zamachu skoordynowanym, w starożytnym świecie) a jednocześnie bardzo wszechstronny naukowiec.
Natomiast niespecjalnie sądzę, żeby akurat w Rosji była szansa na takie osoby. Dlatego, że prawdopodobnie albo emigrowały, albo zostały wystarczająco wcześnie „obcięte” przez ludzi nad sobą, czujących potencjalne zagrożenie, a mających bardzo przekonujace argumenty siłowe 🙂
Manifest Kaczynskiego to oczywiście nic ciekawego, ale – o ile mianem geniusza go na pewno nie można określić, to wydawał się być przynajmniej kompetentnym początkującym naukowcem, z konkretnymi, obiecującymi osiągnięciami (kolega Paragraf mógłby przeczytać choćby artykuł w Wikipedii – był jeśli już to postdokiem, a nie doktorantem).
Kolega przeczyta uważnie. Napisałem że oczekuje się takiego poziomu prac od każdego.
Kiedyś do nich zajrzałem z ciekawości i wydały mi się bardzo sztampowe. Może to właśnie dusiło jego geniusz że się w takich nie mógł ukazać.
@genialny złoczyńca
Jak już Artur Krół zauważył powyżej, taki ewentualny geniusz prawdopodobnie pozostałby niewykryty. Pierwszy przykład z brzegu (oczywiście bez żadnych na geniusz dowodów) to Zodiak.
@Awal „Wisła” w aktualnej wersji pozwoli nam na razie na realną obronę stolicy. To dużo, ale to nie usuwa potencjału niszczycielskiego ataku. Nic go nie usunie całkowicie, jednak można go obniżać.”
Ale czego oczekujesz? Osłony dla każdego kilometra kwadratowego kraju? Osłony każdego miasta powyżej 25tys. mieszkańców? Może po prostu, nie wiem, lubisz się bać? Scenariusz atomowego ataku na terytorium NATO jest na tyle mało prawdopodobny, że proponuję zająć się obawami o jakość powietrza w Polsce tej zimy. Przewiduję kiepską, a opieka medyczna w Polsce jest coraz bardziej szczątkowa.
Jeszcze jedna uwaga – bagatelizując niemiecką pomoc wojskową dla Ukrainy napisałeś, że jedynie 15 Gepardów zostało przekazanych Ukrainie. W dzisiejszym podsumowaniu red. Głowacki twierdzi, że wszystkie 30 sztuk już tam jest: link to oko.press Możesz podać źródło wg którego połowa wciąż jest w Niemczech?
Może Twój pesymizm w tej kwestii bierze się ze słuchania czytania ekspertów takich jak Kofman?
„Michael Kofman declared in New York Times that ‘for the U.S., arming Ukraine could be a deadly mistake.’ (…)Kofman and Jeffrey Edmonds and Jack Watling and Nick Reynolds discounted Ukraine’s air defenses as capable of preventing Russian combat aircraft from dominating the skies. (…) Kofman was convinced Russia would invade and Ukraine would be defeated. Writing three days before the invasion in Foreign Affairs, Kofman and Edmonds predicted ‘Russia’s Shock and Awe: Why Moscow Would Use Overwhelming Force Against Ukraine.’ Such articles showed the degree to which Western experts believed in the mythology of Russian military power, ignoring the corrosive impact of three decades of stagnation and corruption on the operational effectiveness of the Russian military.”
link to geopoliticalmonitor.com
@bogdanow
„W fascynujący sposób zmieniasz temat.”
Jednak proszę Cię byś wyjaśnił ten zarzut bez literackich cytatów. Starałem się pokazać, trzymając się tematu rozbitego na podpunkty, jak Rosja – również Rosja bez noktowizorów – będzie niestety nadal stwarzać konkretne militarne i polityczne zagrożenia dla naszego regionu. Kontrolować militarnie (proszę bardzo: nie „okupować”) Białoruś w sposób eskalujący jej relacje z NATO-wskimi sąsiadami, okupować część Ukrainy (owszem, do rozwinięcia i weryfikacji), posiadać w Kaliningradzie wciąż skuteczny potencjał rażenia, operować w naszym regionie starymi – ale też zapewne nowymi – metodami GRU.
I pokazuję to jako „sytuację kryzysową” tego rodzaju, jaka mobilizowała wielokroć europejski Zachód do działania przy pomocy m.in. instrumentów unijnych w obronie swoich interesów. Takie unijne instrumenty – hasłowe Economic Action Taskforce, unijnego watchdoga Rosji wzorowanego na FATF, powinien w obronie swych interesów wygenerować europejski Wschód (oprócz innych niezbędnych działań, o jakich pisałem: międzynarodowego trybunału zdolnego zapewniać konfiskatę rosyjskich aktywów, presji na Rosję w OPEC, G20, ONZ, presji na Unię celem zapewnienia naszemu regionowi technologicznego awansu w ramach zielonej transformacji).
Ponieważ rozmawiamy spokojnie i rzeczowo, może mógłbym Cię prosić o sformułowanie kontrtezy: Economic Action Taskforce to zły kierunek bo…
@awal,
Niestety, nie pokazałeś. Bez noktowizorów nie ma potencjału skutecznego rażenia.
@Awal
„Ponieważ rozmawiamy spokojnie i rzeczowo, może mógłbym Cię prosić o sformułowanie kontrtezy: Economic Action Taskforce to zły kierunek bo…”
To ja skorzystam z okazji i spytam, kiedy Rosja będzie w stanie zaatakować Polskę?
@jugger
„To ja skorzystam z okazji i spytam, kiedy Rosja będzie w stanie zaatakować Polskę?”
Ja mam jeszcze lepsze pytanie: kiedy Rosja będzie w stanie zaatakować Ukrainę, tzn. przynajmniej przestać się cofać?
Tymczasem u Muska backlash spowodował wycofanie się z foszka:
link to twitter.com
@jugger
„To ja skorzystam z okazji i spytam, kiedy Rosja będzie w stanie zaatakować Polskę?”
Wg Wolskiego: „Rosja nie będzie w stanie podejmować działań ofensywnych do 2030”. Tę datę podaje ze względu np. na to ile trwa cykl szkolenia oficerów, których straty RU musi teraz uzupełnić.
Wg założeń polskiego MON: 2025
A ja przepraszam, że trochę obok tematu – nowy pakiet sankcji US na Chiny wyglada na to, że zdekapitował przemysł półprzewodnikowy w Chinach: https://twitter.com/jordanschnyc/status/1580889343417233409?s=46&t=knI–cKYLg6nNGxC9-4IJw – za wcześnie na „sankcje działają/nie działają”, ale to będzie … interesujące.
@awal
„Chciałem w ten sposób jak najczytelniej zaprzeczyć pojawiającemu się u Ciebie i kolegów przekonaniu, że biznes w Rosji uprawiają dziś nadal mityczni „liberałowie” w rodzaju Borysa Niemcowa, żyjący w ciągłym zagrożeniu, iż któregoś dnia usłyszą od kogoś z Rosji mafijnej (GRU, Jednej Rosji itp.) – używając Twoich, WO, słów: „podoba mi się to co stworzyłeś, zabieram ci to, a ty wypiżdżaj zanim wsadzę do więzienia ciebie i twoich prawników”.”
What? W ogóle tak nie uważam. Moje wyobrażenie rosyjskiego biznesu kształtują aferzy rzeczywiste (Magnicki, Chodorkowski) i popkulturowe krystalizacje („Lewiatan”). Nie wiem skąd ci wyskakuje uznawanie przegranych w takich przepychankach za „liberałów”. Kiedy kartel Sinaloa morduje bojówkę kartelu Zatokowego, ani jedni, ani drudzy nie są „liberałami”. Tak mniej więcej postregam Rosję – jako kleptokrację, rządzoną przez kartele (zwane „kryszami”).
„Nie twierdziłem natomiast nigdzie, że owi rosyjscy Fringowie są jakoś szczególnie oczytani czy inteligentni. ”
I tutaj budujesz jedną piramidę kłamstw, zapominając o poprzedniej. Twoja wizja innowacyjnych samochodów elektrycznych wymagałaby sporej puli „oczytanych i inteligentnych” rosyjskich Galowów, Waltowów i Fringowów. A jest tylko Don Eladiow.
Przepite oblechy, które tym krajem rządzą w realnym lajfie, mogą tylko uprawiać gospodarkę łupieżczo-grabieżczą. Eksploatować surowce i tanią siłę roboczą. Nie mogą być innowacyjni, modernizacyjni, kreatywni itd. Z tego samego powodu fabryka samochodów elektrycznych nie powstanie w Sinaloa (może natomisat powstać montownia samochodów produkowanych gdzie indzie – ale z tego jest mała marża). Nie mają więc czym zastąpić dziury po węglowodorach.
„Czy po tych wyjaśnieniach jest to, drogi WO, jakoś bardziej jasne? Proszę o Twoje odniesienie się.”
Jeśli masz do mnie jakieś prośby, umieszczaj je na samym początku tych wodospadów wodolejstwa. Przeważnie odpadam po paru akapitach. Na szczęście nie jesteś moim szefem, ale ja po prostu byłem na tym zebraniu, na którym taki „social climber” nie potrafił się przyznać do tego, że podjął błędną decyzję i jego prognozy sprzed półroku okazały się bezwartościowe. Więc tak ogólnie pieprzył i pieprzył, pokazując różne slajdy nie na temat. Podobnie się czuję teraz czytając, jak redefiniujesz pojęcie BAU („wszystko jak przedtem, tylko bez nordsdreamów”).
@Unikod (jeśli nie wiesz), pani Maxwell była oberburdelmamą u Epsteina, właśnie wszystkie anglosaskie tabloidy mają używanie, bo postanowiła udzielić wywiadu. Ogłosiła się tam niewinną przyjaciółką księcia Andrzeja, Clintona i Trumpa.
Ta niewiedza to oczywiście mógłbyć siarczysty sarkazm ze strony kol. Unikoda, w takim razie przepraszam.
Zagrożenia militarne ze strony Rosji to na razie wyglądają jak perspektywa szarży banzai w filmu Pacyfik. Owszem, Rosjanie mogą wreszcie użyć broni atomowej, ale to jest już zupełnie inny level tej gry.
@Sapiecha
„Otóż ponoć takie rzeczy w rozmowach trójstronnych NATO-UE-eurokoncerny obronne:
Obawiam się tylko, że wszystko odbyło się bez Belki, więc nie wiem czy się liczy.”
Dziękuję że dostrzegł kolega sukces operacji, o jakiej pisałem w czerwcu pod hasłem „Munitions for freedom”. Nie łączyłem jej wtedy z Belką, lecz z politykami EPL. Socjaliści w jej ramach odpowiadają za owe skierowanie produkcji do regionów zagrożonych strukturalnym bezrobociem, o jakim wspominałem. Zapewniam, że ona właśnie tam trafi (czyli np. do zakładów KNDS, byłej Simmel Difesa w Anagni we włoskim Lacjum).
W czerwcu oczywiście na drodze stanął nam problem „zagubionego kajecika mistrza zmianowego”. Widać znaleziono go.
@jugger
„kiedy Rosja będzie w stanie zaatakować Polskę?”
W dyskusji z kolegą bogdanowem powyżej podaję skróconą typologię agresywnych rosyjskich działań wobec naszego regionu. Polska jest również tym działaniom poddawana: jesteśmy od lat atakowani. Działania GRU w naszym kraju opisują książki Rzeczkowskiego („Obcym alfabetem”, „Katastrofa posmoleńska”) – powołuję je hasłowo w dyskusji, zakładając znajomość u kolegów tej podstawowej lektury. Pytanie kolegi sugeruje, że być może jednak to niestety zbyt optymistyczne założenie. Sugeruję więc zapoznanie się. Rzeczkowski nie operuje spekulacjami jak Piątek czy Pytel. Ogranicza się do dobrze udokumentowanych faktów i pokazuje np. że polska polaryzacja polityczna po katastrofie smoleńskiej była od początku (od tzw. „krzyża harcerskiego”) podscycana przez osoby z rosyjskimi kontaktami, że bez wątpliwości taki charakter miała „afera taśmowa” itd.
Obecnie bliski stopień powiązań z rosyjskimi interesami osób takich jak Glapiński czy Dworczyk dyskwalifikowałby je w zachodnim kraju, prowadził do natychmiastowych dymisji i upadku rządu (są na to przykłady dawne typu upadek rządu Brandta i świeże typu dymisja szefa BSI, Arne Schönbohma).
Niestety, my żyjemy w kraju – przypomnę koledze – gdzie skrzynka mailowa używana przez urzędującego premiera i jego doradców do wszelkiego typu służbowych rozmów, np. na temat stanów uzbrojenia, została shakowana (niekoniecznie przez phishing), a jej zawartość publikuje strona dość jasno powiązana z Rosją/ Białorusią (np. używająca w języku polskim rosyjskiej składni). Podobnej skali wydarzenia, typu afera taśmowa, działy się także za PO. I dzieją się one również w innych krajach naszego regionu – najświeższy przykład: kupowanie pro-rosyjskich protestów w Mołdawii [1]. Jako pojedyncze kraje nie jesteśmy w stanie wygenerować skutecznej obrony przed tymi rosyjskimi działaniami. Dlatego pozwolę sobie zapytać kolegę: czy kierunek jaki określam hasłowo jako Economic Action Task Force (EATF) – unijna agencja żądająca od Rosji wycofania się z określonych typów agresywnych działań w zamian za znoszenie określonych typów nałożonych na nią sankcji (lub proponująca unijnym decydentom nakładanie owych sankcji w odpowiedzi na określone typy agresywnych działań) to dobra propozycja czy zła?
@bogdanow
„Bez noktowizorów nie ma potencjału skutecznego rażenia.”
Niestety, Rosja również bez noktowizorów kontroluje militarnie Białoruś, częściowo okupuje i bestialsko wyniszcza Ukrainę oraz agenturalnie zakłóca politykę Polski i innych krajów regionu. Również w Kaliningradzie pozostanie jakaś pula iskanderów i określony potencjał konwencjonalnego ataku. Założenie, że on nie zostanie wykorzystany przeciw krajowi NATO jak Litwa czy Polska sprawdza się w aktualnej sytuacji, gdzie jasne deklaracje gotowości do reakcji NATO składa Biden (notabene prezydent, którego wybór mnie cieszył, a niektórych kolegów irytował).
Niestety nie wiemy jaki wpływ na siłę tych amerykańskich deklaracji będą miały nadchodzące mid-term elections czy kolejne wybory prezydenckie. Wiemy natomiast, że Rosja ma narzędzia eskalacji konfliktu, które taki konwencjonalny atak przybliżają. Co zrobimy, jeżeli np. zaczną się aresztowania i wywózki Polaków z obwodu grodzieńskiego w stylu tych, jakie przeprowadza się obecnie wobec ludności Doniecka? Pojawią się wtedy zapewne polskie protesty i przygotowane na tę okazję białorusko-rosyjskie prowokacje graniczne. Jeżeli jakaś frakcja w kremlowskiej władzy uzna to przy tej okazji za korzystne, w następnym kroku może się wydarzyć atak konwencjonalny lub hybrydowy z terytorium Kaliningradu na polską infrastrukturę lądową czy morską.
Dalszy bieg wydarzeń nie był dotąd testowany, nie wiemy, co się potem stanie. Jeżeli jednak do tego typu wypadków dojdzie, oznaczać to będzie w każdym razie skokową degradację naszego bezpieczeństwa oraz szans rozwojowych, wymagających m.in. stabilnego klimatu inwestycyjnego. Dlatego powtarzam pytanie do kolegi: Economic Action Task Force tj. osłabianie unijnymi działaniami rosyjskiego potencjału agresji – to zły kierunek bo…?
@sheik.yerbouti
„Ale czego oczekujesz? Osłony dla każdego kilometra kwadratowego kraju?”
Piszę czarno na białym (a raczej zielono na czarnym), co proponuję: wobec niemożności zapewnienia pełnej ochrony Polski środkami militarnymi, postuluję obniżanie potencjału rosyjskiej agresji efektywnymi środkami politycznymi. Poprzez unijną presję w modelu EATF.
„W dzisiejszym podsumowaniu red. Głowacki twierdzi, że wszystkie 30 sztuk już tam jest … Możesz podać źródło wg którego połowa wciąż jest w Niemczech?”
Redaktor Głowacki z Oko.press należy do źródeł, które w tym względzie cytują po prostu tabelkę niemieckiego ministerstwa obrony. Nie mam do niego o to pretensji, tak działają media. Niestety, jednak owa tabelka ze swoją wieloznaczną gwiazdką w kolumnie „Geliefert” przy wierszu „Gepard” może oznaczać wiele różnych rzeczy np. że część z raportowanej liczby jest już „na stanie” USZ, ale ciągle w trakcie adaptacji w Niemczech, albo jest tam używana w szkoleniach. Śledzę te dostawy gepardów od początku, bo mam ukraińskich znajomych walczących na froncie i mieszkających w ostrzeliwanych miastach. A ich niestety chroni tylko sprzęt antyrakietowy faktycznie znajdujący się w rejonie ostrzału, a nie ten obiecany czy raportowany. Obietnice te na początku (w kwietniu) mówiły o 60 gepardach jakie miały się w Ukrainie znaleźć w tym roku, z tego 30 „latem”. W rzeczywistości pierwsze trzy sztuki dotarły pod koniec lipca (z czego jedna została wkrótce utracona w wyniku ostrzału), zaś kolejne są dowożone w tempie ok. 5-6 na miesiąc – o czym można przeczytać w niemieckich i ukraińskich mediach odnoszących się do faktycznych odbiorów dokonanych przez Ukrainę. Gdy ostatnio rozmawialiśmy, takie odbiory były potwierdzone wobec 15 sztuk. Aktualne dostępne dane z 12 października wspomniały o 20 odebranych przez Ukrainę gepardach i 10 kolejnych jakie w tym roku „powinny dołączyć” [2].
Te dostawy oczywiście mnie cieszą – one ratują życie. Cieszy mnie też dostarczenie jednej sztuki nowoczesnego niemieckiego systemu IRIS-T, który wedle wszelkich wskazówek już został rozlokowany do obrony Mikołajowa (jeden zestaw IRIS-T wystarcza na miasto tej właśnie wielkości, nie jak z przesadą twierdzi Głowacki – na Kijów czy Charków). Cieszy mnie zapowiedź dostarczenia kolejnych trzech takich niemieckich zestawów oraz „do sześciu” amerykańsko-norweskich systemów NASMAS o porównywalnych parametrach, plus podobnych liczb systemów porównywalnych z gepardami, takich jak oferowane przez Hiszpanię cztery Hawki.
Nie zmienia to faktu, że takie liczby tego sprzętu ani nie uniemożliwią dalszych rosyjskich ostrzałów ukraińskich miast i infrastruktury, ani nie będą siłą dającą Ukrainie miażdżące przełamanie na froncie – a tym bardziej nie pozwolą na osiągnięcie obu tych celów na raz. Mówi o tym sam Zełenski, przed ostatnim spotkaniem formatu Rammstein publicznie oceniając – myślę, że tu akurat bez żadnej przesady – ukraińskie potrzeby w zakresie broni przeciwlotniczej jako 10-krotnie wyższe.
Dlatego też, podobnie jak w przypadku zagrożeń dla Polski, braki istniejące w ukraińskim potencjale militarnym muszą być uzupełnianie poprzez asertywne działania polityczne i ekonomiczne względem Rosji – poprzez krytyczną degradację jej pozycji w ONZ (ostatnie głosowanie jej niestety nie przynosi ani nie zapowiada), usuniecie Rosji z G20, skuteczny globalny price cap, przełamanie solidarności w OPEC, trybunał zdolny do zasądzania konfiskat na rosyjskich decydentów oraz wreszcie: europejską agencję drogo sprzedającą każde unijne ustępstwo sankcyjne. Czy zgadzasz się, kolego Szejku, z tymi propozycjami?
„Może Twój pesymizm w tej kwestii bierze się ze słuchania czytania ekspertów takich jak Kofman?”
Kofmana powołałem (w komciu usuniętym przez WO) jako źródło językowo najdostępniejsze kolegom, oceniające że ukraińska taktyka dowożenia piechoty ciężarówkami i ataków humveesami jest wymuszona brakami sprzętowymi, a nie preferowaną praktyką operacyjną. Potwierdzają to też inni eksperci, wśród których są tacy jakim bardziej ufam. Przekonuje mnie np. Markus Reisner z austriackiej akademii wojskowej – Austriacy znają ukraińskie wojsko m.in. w związku ze wspólnym działem w misjach ONZ (gdzie część działalności szkoleniowej odbywa się w Austrian Study Center for Peace and Conflict Resolution), wyczuwa się aurę familiarności, gdy mówią o ukraińskich kolegach.
Przy czym nie uważam, że można mi przypisywać jakiś specjalny „pesymizm”. Owszem, przewidywałem inwazję Putina w połowie 2019 r. kiedy Ty, Szejku, odpowiadałeś mi: „Niby na kogo ma napaść?” [3]. To chyba jednak – jak pokazały wypadki – był raczej mój realizm, nie pesymizm.
@krystyna.ch
„Pozostaje pogratulować dojść, bo jeśli wiesz takie rzeczy, to najwyraźniej masz generała Załużnego na gorącej linii, w dodatku chętnego do zwierzeń….
„…Przy okazji: oficjalny profil generała Załużnego podziękował Polsce…””
Koleżanko Krystyno, Twoja ironia wobec mnie jest niepotrzebna. Jak pokazuję powyżej, mam określoną metodę oceny faktycznych odbiorów sprzętowych Ukrainy – można o nią po prostu zapytać.
Rozumiem przy tym, że koleżanka akcentuje ze swojej strony pewne inteligenckie potrzeby przy tej okazji – takie jak potrzeba bycia symbolicznie docenionym przez ukraińskiego sojusznika (zaś koledzy akcentują potrzebę symbolicznej degradacji rosyjskiego wroga). Nie deprecjonuję tych potrzeb. One zdaje się odgrywają dla natywnych inteligentów ważną tożsamościową rolę. Zresztą historycznie w okresach kryzysowych znajomość tego inteligenckiego symbolicznego kodu („Zwyciężymy! Trzech mocarzy się spotka nad Wisłą!”) przekładała się na realne szanse przeżycia np. w okupacyjnych peregrynacjach po owych dworkach czy plebaniach.
Proszę jednak o Wasze zrozumienie dla perspektywy natywnie chłopskiej – gdzie liczą się mniej symbole, a bardziej realne worki owsa schowane przed konfiskatą pod podłogą spichrza czy realnie obsiane, i nie stratowane przemarszami pole. Ja po prostu liczę te dla Polski i Ukrainy te worki i te zasiewy, inteligentom pozostawiając fascynację „wiatrem historii”. Ktoś to musi dla Was robić, doceńcie to.
@WO
„Moje wyobrażenie rosyjskiego biznesu kształtują aferzy rzeczywiste (Magnicki, Chodorkowski) i popkulturowe krystalizacje („Lewiatan”).”
W takim razie niestety nietrafnie kształtują. Mówię zupełnie bez złośliwości, z intencją edukacyjną. Magnicki był doradcą podatkowym zachodniego biznesmena (Billa Browdera) nieopatrznie zaplątanego w rosyjskie tryby. Zaś Chodorkowski i jego Jukos padli ofiarą zabiegów administracji wczesnego Putina o konsolidację przychodów podatkowych – rosyjski odpowiednik walki z „mafią vatowską”. Chodorkowski był właśnie jednym z owych ostatnich „liberałów” (jak zwał tak zwał) – ludzi robiących kariery w ekonomicznym chaosie czasów Jelcyna. Putin i jego otoczenie albo ich usunęli (Bieriezowski), albo zabili (Niemcow) – a w ich miejsce wprowadzili nową generację ludzi znacznie silniej powiązanych z systemem. Którzy nie usłyszą jak się spodziewasz „podoba mi się to co stworzyłeś, zabieram ci to, a ty wypiżdżaj…” To co aktualna generacja stwarza w gospodarce, obsługuje od początku potrzeby mafijnej centrali, jest zintegrowanym z nią biznesowym frontem.
„Twoja wizja innowacyjnych samochodów elektrycznych wymagałaby sporej puli „oczytanych i inteligentnych” rosyjskich Galowów…”
Nie będą innowacyjne – nigdy tak nie pisałem. Będą wtórne, kopiowane z Zachodu lub Dalekiego Wschodu, średnie jakościowo, nie dające statusu lidera czy choćby wiodącego producenta w branży. Natomiast będą jednym z ekonomicznych filarów mafijnego systemu. Możesz mi nie wierzyć, Twoje święte prawo.
„Ja mam jeszcze lepsze pytanie: kiedy Rosja będzie w stanie zaatakować Ukrainę, tzn. przynajmniej przestać się cofać?”
Ukraina pozostawiła w centralnej części frontu pod Bachmutem minimalne siły spowalniające nacisk wypierających je tam wagnerowców – przecież nie dlatego, że to wymarzona frontowa strategia, lecz dlatego że ukraiński sztab musi sztukować oddziały na te ofensywy jakie stara się jeszcze wyprowadzić przed zimą na innych kierunkach (Swatowe, Chersońszczyzna).
Sytuacja ta mogłaby dziś wyglądać lepiej, gdyby zaczynało Putinowi brakować pieniędzy na żołdy owych wagnerowców. Niestety opóźnione i dziurawe, za to kreujące rynkową petro-bonanzę, „smart sanctions” wprowadzone przez Unię zgodnie z propozycjami zespołu Marcela Fratzschera (którego tu cytowałem), zapewniły Rosji jakieś lekko licząc dodatkowych 80 mld EUR na owe żołdy. Osoby, które korespondują ze mną pozablogowo uważają wręcz – choć dowodów nie znajdziemy – że tę metodologię „smart sanctions” propagowano w tym celu wyprzedzająco jeszcze przed inwazją, w operacji będącej ekonomicznym odpowiednikiem owych dokonywanych w ostatnich latach sabotaży w składach i fabrykach post-sowieckiej amunicji w Czechach i Bułgarii (o jakich wspomniałem). Dlatego szczerze nie rozumiem Twojego, drogi WO, ciągłego bagatelizowania tego wątku („I ktoś traktuje jego opinie serio? W czasie teraźniejszym, a nie że „23 lutego wszędzie go fetowano”?”).
Nie chcę popadać w przesadę, ale gdybyśmy na czas (wiosną) udzieli skutecznego poparcia ukraińsko-estońskim żądaniom wpłat dla Rosji dokonywanych wyłącznie na „escrow account” wojna mogłaby już być zakończona. Ktoś na Kremlu może oceniłby, że nie wystarczy pieniędzy na osiągnięcie frontowego impasu w 2023 r. Niestety w aktualnych warunkach tych pieniędzy wystarczy (wrócę jeszcze do tego), a jakościowo lepsza armia ukraińska zostanie niestety do tego czasu zrównoważona słabymi, lecz wystarczająco licznymi siłami jakie Rosja wystawi dzięki mobilizacji. Ukraina w konfrontacji z tymi siłami nie będzie moralnie i politycznie w stanie tak szafować życiem swoich żołnierzy jak będzie to robił Putin, a zachodni sprzęt wszelkich kategorii będzie niestety Ukraińcom dostępny w podobnym zakresie jak to opisuje powyżej kazus obrony przeciwlotniczej: wystarczy do obrony i dobrze zaplanowanych lokalnych ofensyw, lecz nie do usunięcia wroga z kraju. Impas frontowy, w powiązaniu z ekonomicznym doprowadzi strony do negocjacji, gdzie na początek pojawią się propozycje w stylu tej, zapewne przez kogoś suflowanej, jaką ogłosił Musk. Putin tymczasem nie ustąpi, nie ucieknie i nie zginie – dotrwa na stanowisku co najmniej do kolejnych wyborów prezydenckich wiosną 2024 r., w których zapewne wystartuje (względnie wskaże swojego następcę). Jeżeli tak się potoczą wypadki to trudno niestety mówić, że ogromna danina ukraińskiej krwi przyniesie temu krajowi i całemu regionowi pozytywny rezultat, a Rosji – przegraną.
Na mój chłopski rozum nie pora więc na słowne ekwilibrystyki tylko na próbę polepszenia tego bilansu środkami pozamilitarnymi. Pisałem jakimi. Przepraszam za monotematyzm.
„Przeważnie odpadam po paru akapitach.”…
Przepraszam więc za ten dyskomfort, który już nie potrwa długo. Dostrzegam prośby kolegów, aby do komci wrócił „święty spokój”. Staram się z chłopską obowiązkowością zaorać dwie-trzy ostatnie skiby, skoro ktoś jednak zadaje pytania. Ale faktycznie trudno mi nadużywać Twojej cierpliwości, to niczemu nie służy.
Wobec więc Twoich narzekań na „wodolejstwo”, do pozostałych jeszcze otwartych wątków (ekonomia, ONZ, piwoty) odniosę się odrębnie. Nie ma już tego tak wiele.
[1] link to dw.com
[2] link to tagesschau.de
[3] link to ekskursje.pl
@awal
„Nie chcę popadać w przesadę, ale gdybyśmy na czas (wiosną) udzieli skutecznego poparcia ukraińsko-estońskim żądaniom wpłat dla Rosji dokonywanych wyłącznie na „escrow account” wojna mogłaby już być zakończona. ”
Zmusiłeś mnie do szukania błędnej daty celem naniesienia poprawki (mam nadzieję, że terqz jest dobrze), więc znalazłem się nietypowo daleko. Otóż kiedy przechodzisz do konkretów, piszesz tautologie. Tu na przykład, że gdyby bardziej pomagać Ukrainie, wojna mogłaby już być zakończona. „HOLMESIE! JAK NA TO WPADŁEŚ!”. Kiedy indziej, że byłoby fajnie, gdyby Belka zrobił coś fajnego. Szok i niedowierzanie!
Wszyscy chcemy, żeby Belka zrobił coś fajnego. Wszyscy chcemy, żeby pomagano bardziej – i tak dalej. Ale to nie zmienia podstawowego faktu, że to zacofana cywilizacyjnie dzicz, na czele której stoją przepite oblechy. „Fajność/niefajność” technologii zbrojeniowej przekłada się na to, kto może prowadzić operacje nocą, kto może skutecznie razić z większego dystansu, kto może szyfrować łączność itd. „Fajność/niefajność” produkcji przekłada się na to, kto może narzucać jakie marże. Niefajna montownia chińskich samochodów nie wyrówna dziury po węglowodorach. Mogłaby to zrobić innowacyjna fabryka samochodów elektrycznych, której planami nas tu kiedyś bawiłeś (ale już ponownie zmieniłeś prognozę).
@Awal
„Przewidując kierunek rozwoju Rosji ku gospodarce typu Iranu (PKB per capita w okolicach 2000 USD) moim zdaniem niestety o rząd wielkości wyolbrzymialibyśmy bieżące przesłanki.”
Bosze święty, Awalu, komentujesz tak wpis, w którym piszę ci wyraźnie, dlaczego nie chodzi o to, żeby rosyjskie PKB zjechało do jakiegoś poziomu. Arabia Saudyjska ma PKB per capita dwa razy większe od Rosji i jest kompletnie zależna od USA (chociaż można się kłócić, że mbs robivteraz piwot ba Chiny). Nie mam zamiarów znowu odpowiadać na to samo.
Białoruś i Kaliningrad — piszesz, jakby to były jakieś nowe rzeczy. Tymczasem Kaliningrad, jak Finowie wejdą do NATO, będzie jeszcze bardziej izolowany i nie obrony bez wycięcia korytarza przez Litwę, a Białoruś to porażka w tej wojnie — Łukaszenko wbrew obawom zostawił wojska w barakach.
Potencjał militarny Rosji: właśnie poszła w świat wiadomość, że zmodrenizują 800 sztuk T-62. Napisz wprost, skąd twoim zdaniem oni wezmą dość nowoczesnego sprzętu, aby najechać NATO, albo i ponownie Ukrainę.
@awal
„W dyskusji z kolegą bogdanowem powyżej podaję skróconą typologię agresywnych rosyjskich działań wobec naszego regionu. Polska jest również tym działaniom poddawana: jesteśmy od lat atakowani. Działania GRU w naszym kraju opisują książki Rzeczkowskiego („Obcym alfabetem”, „Katastrofa posmoleńska”) – powołuję je hasłowo w dyskusji, zakładając znajomość u kolegów tej podstawowej lektury.”
Czytanie tego typu książek to strata czasu, nawet jeśli są bardzo dobre. Każden jeden wie, że działa u nas GRU. Efekty są takie sobie, a sparaliżować te działania można bardzo łatwo, wydalając dyplomatów.
„Sugeruję więc zapoznanie się.”
Sugeruję zapoznanie się z Suworowem. Najpierw „Szpieg, czyli podstawy szpiegowskiego fachu”. Dowie się kolega np., dlaczego na egzaminach do Akademii GRU nie stosowano wykrywacza kłamstw albo dlaczego GRU ceniło miłośników literatury sci-fi, np. twórczości niejakiego Lema. Nota bene kolega WO mógłby dać na okładce wznowienia coś w stylu „pisarz ceniony przez GRU”.
A potem „Żołnierze wolności”, „Specnaz” itd. Pozycje o początkach wojny (Lodołamacz) można sobie darować.
„Niestety, my żyjemy w kraju – przypomnę koledze – gdzie skrzynka mailowa używana przez urzędującego premiera i jego doradców do wszelkiego typu służbowych rozmów, np. na temat stanów uzbrojenia, została shakowana”
Nie powinno tak być, ale szkody są niewielkie. I tak wszyscy wiedzą, w jakim stanie jest nasze wojsko.
„Dlatego pozwolę sobie zapytać kolegę: czy kierunek jaki określam hasłowo jako Economic Action Task Force (EATF)”
Nie zaszkodzi, ale czy coś da? Można to robić i bez specjalnej agencji.
„Jeżeli jakaś frakcja w kremlowskiej władzy uzna to przy tej okazji za korzystne, w następnym kroku może się wydarzyć atak konwencjonalny lub hybrydowy z terytorium Kaliningradu na polską infrastrukturę lądową czy morską.”
Patrząc „geopolitycznie” albo „strategicznie” to byłby dla nas wymarzony scenariusz at the moment. Choć lepiej, żeby walnęli w Litwę. Trzeba chyba rozwijać?
„Niestety w aktualnych warunkach tych pieniędzy wystarczy (wrócę jeszcze do tego), a jakościowo lepsza armia ukraińska zostanie niestety do tego czasu zrównoważona słabymi, lecz wystarczająco licznymi siłami jakie Rosja wystawi dzięki mobilizacji.”
Przekonamy się już w styczniu – tyle ma potrwać szkolenie zmobilizowanych. Na razie brakuje sprzętu, instruktorów, oficerów, mundurów. Może być ciekawie.
#fajność/niefajność sprzętu.
No nie, to nie jest kwestia fajności. Tak się składa dla Rosji, że wywołała wojnę mniej-więcej w momencie odpowiadającym wprowadzaniu drednotów lub lotniskowców na względnie masową skalę.
Te wszystkie zachodnie sprzętu nie są nieco lepsze od rosyjskich. Nie są też dużo lepsze. Są miażdżąco lepsze, tak jak miażdżąco lepszy był zespół lotniskowców od zespołu pancerników czy drednot od predrednota.
To nie jest kwestia, że ukraińska jednostka wyposażona w sprzęt zachodni (względnie współczesny) ma nieco większe pole rażenia od rosyjskiej, tylko że może ją razić w sposób nieszczególnie możliwy do skontrowania przez Rosjan.
#białorusko-kaliningradzka inwazja na wschodnią flankę NATO
Na ten moment bez żadnych szans zarówno pod względem politycznym jak i militarnym. Rosja zużyła znaczną część swojego zaopatrzenia, kadr i sprzętu na bezsensownym atakowaniu ukraińskich pozycji w celu realizowania jakichś wydumanych celów (do tej pory się zastanawiam jakie interesy miała Rosja w całej tej awanturze, jaki przyświecał jej cel: pomysł zabezpieczenia drogi na w sumie umiarkowanie istotny Krym jest absurdalna, a pomysł podporządkowania Ukrainy jest awykonalny od 2014. Co najmniej od 2014).
Przy założeniu pewnych ekstremalnych warunków politycznych (USA z prezydentem skrajnie izolacjonistycznym, Wielka Brytania pogrążona w katastrofalnym kryzysie ekonomicznym, RFN pogrążone w impasie politycznym i Francja zneutralizowana) siły Rosji sprzed 24 lutego mogłyby namieszać na wschodniej flance, poprzez zajęcie Litwy, Łotwy i Estonii oraz zaatakowanie Polski i np. okupacja części warmińsko-mazurskiego i podlaskiego) i od wielkiej biedy można sobie wyobrazić nawet jakiś sukces Rosji w skali strategicznej (skompromitowanie NATO, wywołanie potężnego kryzysu w Unii Europejskiej i zmuszenie Ukrainy do rozmów na zasadzie „NATO wam nie pomoże, UE jest martwa”) no, ale jak pisałem – musiałyby istnieć pewne ekstremalne warunki paraliżujące działania głównych członków NATO. Na ten moment Rosja skutecznie zapobiegła powstaniu takich okoliczności i jednocześnie pozbyła się możliwości ofensywnych na wiele, wiele lat.
NATO dosyć wyraźnie przygotowuje grunt pod to, że być może będzie potrzebne zaangażowanie bezpośrednie w wojnie z Rosją. I wydaje mi się, że jeżeli Rosja sama rychło nie upadnie, to taka konfrontacja niedługo będzie nieunikniona i katastrofalna dla Rosji.
Do brzegu: obecnie ani rosyjski w Kaliningradzie, ani białorusko-rosyjskie zgrupowanie na Białorusi nie są w stanie zagrozić wschodniej flance NATO. Nie mają czym, to nie są już nawet jednostki reprezentujące typowy dla Rosjan poziom, tylko to co pozostało po wyskrobaniu z dna beczki praktycznie wszystkich i wszystkiego przydatnego na froncie ukraińskim + białoruska armia o bardzo chwiejnej postawie. Do tego dowolna prowokacja kinetyczna wobec dowolnego członka NATO niesie dla Rosji praktycznie pewność włączenia się co najmniej części NATO do wojny.
Nawet jeżeli Rosja zdecyduje się w przypływie gorączki na tak głupi ruch, to będzie starała się to przedstawić jako samodzielne działania Białorusi (czyli kierunek kaliningradzki byłby martwy). Ewentualny front północno-zachodni w ramach interesu obu stron byłby w mojej ocenie ograniczony wyłącznie do terytorium Białorusi i przyległych terenów NATO-wskich. Z punktu widzenia Zachodu taka „wojna równoległa” z Białorusią miałaby ten plus że już by powstała możliwość ograniczonego rażenia kinetycznego sił rosyjskich udających białoruskie, a z rosyjskiej – dałoby możliwość atakowania rękami Białorusinów lub „Białorusinów” wybranych instalacji NATO oraz zmusiłoby NATO do zaangażowania sił inaczej niż na wsparcie Ukrainy.
Obie strony mogłyby też tym sposobem elegancko wycofać się z użycia broni nuklearnej na tym etapie konfrontacji – NATO ze względów wewnętrzno-politycznych, Rosji ze względów na ewidentną słabość także na tym polu (coś ten test atomowy jaki mieli przeprowadzić się nie chce odbyć…. ciekawe, czemu?).
No, ale to już fantastyka kiepskiej jakości.
#mobilizacja w Rosji.
Cóż, coś nie idzie i jak do tej pory nie bardzo próbują formować nowe jednostki, gdyż potrzeby łatania swoich obecnych związków taktycznych są daleko pilniejsze. Kiedy ewidentnie front się w defensywie chwieje nie myśli się o śmiałych ofensywach. Jeżeli grupujące się naprzeciwko Kijowa i Czernichowa zgrupowanie białorusko-rosyjskie ma faktycznie podjąć kolejną próbę natarcia przez strefę czarnobylską skończy się to kolejną kompromitującą porażką CSTO. Nie udało im się zając Kijowa z zaskoczenia używając doborowe jak na swoje warunki jednostki, nie uda się też natarcie siłami drugokategoryjnymi na przygotowane pozycje ukraińskie.
W mojej ocenie klęska Rosji jest już nieunikniona. Kwestią otwartą zostaje to, jakie rozmiary będzie miała ta klęska i jak Zachód postanowi ją wykorzystać – osobiście obstawiam typowy scenariusz z ery kolonialnej, czyli jak mamy na widoku państwo słabe, acz bogate w ciekawe surowce to jego los jest nieszczególny.
@Michał Maleski
jak do tej pory nie bardzo próbują formować nowe jednostki, gdyż potrzeby łatania swoich obecnych związków taktycznych są daleko pilniejsze
Mam nadzieję, że będą kopiowali sprawdzone amerykańskie wzorce Repple Depple. [Z lat 1944-1945]
@gammon
Chyba trochę tak robią, sądząc po tym, jak się w Biełgorodzie malcziki pokłóciły z użyciem broni maszynowej to wygląda na to, że 1. morale jest do dupy; 2. porządek jest do dupy; 3. powrzucali do jednego wora ludzi z wszystkich części imperium – ISW twierdzi, że poszło na tle etnicznym/religijnym.
@Michal Maleski
„do tej pory się zastanawiam jakie interesy miała Rosja w całej tej awanturze”
Spójrz na jakąś wystarczająco świeżą mapę surowców dostępnych zarówno na wybrzeżu jak i (zwłaszcza) pod wodami terytorialnymi Ukrainy na Morzu Czarnym.
Surowce to za mało. Jak biznesy oligarchów w Donbasie były warte po parę miliardów, mniej niż pierwszy lepszy „startup” do rozwożenia jedzenia, nie mówiąc o inwestycjach w self-scamming car na blockchainie. Awal świetnie to dawno temu tłumaczył, że putinowska Rosja nie miała innego wyboru… cywilizacyjnie – nie chcąc stać się drugą Rumunią po tym jak 20 lat modernizacji nie przyniosło efektów. Nie wiem tylko czemu powinniśmy to zrozumieć – Rumunią jest w UE.
@Michal Maleski
Do tego co powyżej trzeba jeszcze dodać kwestie floty czarnomorskiej. Poza Krymem Rosja nie ma po prostu zaparkować większej liczby dużych okrętów (Noworosyjsk średnio się nadaje).
No i oczywisty czynnik osobistych odpałów na tle Ukrainy u władców Kremla oraz (uzasadnionego) przekonania że wyślizguje im się ona z rąk.
@Awal
“Ukraina pozostawiła w centralnej części frontu pod Bachmutem minimalne siły spowalniające nacisk wypierających je tam wagnerowców – przecież nie dlatego, że to wymarzona frontowa strategia, lecz dlatego że ukraiński sztab musi sztukować oddziały na te ofensywy jakie stara się jeszcze wyprowadzić przed zimą na innych kierunkach (Swatowe, Chersońszczyzna).”
Awalu, Awalu, gdyby nie pochłonął cię urok własnego słowotoku może przeczytałbyś wpis, który teoretycznie komentujesz. Bo dokładnie o tym on przecież jest, że UZS jak najbardziej stosuje “wymarzoną”, czy raczej poprawną ze sztuką wojenną strategię frontową:
“Zapamiętałem z niego zasadę ekonomii sił. Mówi ona, że na każdym odcinku trzeba mieć tyle wojska, ile jest potrzebne do realizacji planu – nie za mało, i NIE ZA DUŻO.”
Ukraina ma dokładnie tyle sił pod Bachmutem – nie za dużo. Nie ma ich tam więcej nie dlatego, że brakuje im ludzi, ale dlatego, że nie ma takiej potrzeby. Wiemy to, bo raptem parę dni temu Wagnerowcy zrobili mikrofensywę i rzeczywiście przeważyli liczebnie obrońców na tyle, żeby zająć tereny na północ i południe od Bachmutu. Potrwało to jakieś 48h, bo zaraz potem Ukraińcy rzucili z odwodów elementy dwóch brygad i odepchnęli Rosjan dokładnie tam, gdzie byli wcześniej, niwecząc ich postępy. Teraz front znowu stoi.
Dla porównania: mniej więcej równolegle na północy Rosjanie próbowali wykonać ten sam manewr, co USZ pod Bachmutem właśnymi odwodami, prawdodobnie ściągniętymi z południa i uzupełnionymi mobilkami. Wykonali silny punktowy kontratak odpychający atakujących od strategicznych wzgórz na linii drogi P66 pod Kremienną. Ukraińcy chyba zostali zaskoczeni, bo początkowo cofnęli się do rzeki w okolicach Zarichnej, ale w ciągu kolejnej doby kontratak został odparty i front się wrócił z grubsza do poprzednich pozycji. Potem nastąpił drugi kontratak, ale już bez żadnego efektu poza chwilowym opóźnieniem ofensywy. Ukraina przekierowała co prawda główne uderzenie na północ na Swatowo, bo tam koncetracja Rosjan jest mniejsza, ale nadal notuje stabilne postępy.
Skuteczna obrona to “akuratna” liczba oddziałów na froncie oraz głębokie odwody, zdolne zatrzymać atak wroga w razie przełamania. Jak widać, Rosja ich brakuje, a Ukrainie – nie. Pisałem ci wcześniej, co bardzo wygodnie zignorowałeś: USZ dysponuje 20 nowosformowanymi brygadami regularnej armii oraz 30 WOTu. Wg plotek na razie do walki weszła jedna nowa brygada na kierunku swatowskim, poza tym Ukraina prowadzi swoje ofensywy jednostkami liniowymi, a nie rezerwami.
Naprawdę nie trzeba być ekspertem wojskowości, żeby rozumieć jak bardzo jest to komfortowa sytuacja, pozwalająca kontrolować przeciwnika. Rosja tego komfortu nie ma, ich odwody są wyzerowane, skończyły im się w momencie wprowadzenia do walki Trzeciego Korpusu, który formowali w wielkich bólach i niekompletnie. Wówczas ich jedyną metodą umocnienia obrony stało się osłabienie jej na innym odcinku (najpierw południa kosztem północy, co zaowocowało Izjumem, potem odwrotnie). Po ogłoszeniu mobilizacji, poborowych rzuca w zasadzie natychmiast kiedy są gotowi do przerzutu. To oczywiście lepiej niż przerzucać już walczące wojsko z miejsca na miejsce, ale nie dużo lepiej.
@Michał Maleski
„Tak się składa dla Rosji, że wywołała wojnę mniej-więcej w momencie odpowiadającym wprowadzaniu drednotów lub lotniskowców na względnie masową skalę.”
O, to, właśnie to, dokładnie. Przy czym obecna rewolucja oparta jest o mikroprocesor, których Rosja nie produkuje w istotnych ilościach. Próbowali i właśnie takie coś im się przytrafiło [1]. Ale spoko, z awtokartoszką na pewno będzie lepiej, w końcu podpisano dekret i napisano strategię.
[1] link to techupdate.news
Oho, Izrael w końcu mocno dołączy do pomocy Ukrainie.
link to twitter.com
może jakaś lepsza obrona przeciwlotnicza i ruskie będą mieli trudniej strzelać w cywili?
@Michał Maleski
„do tej pory się zastanawiam jakie interesy miała Rosja w całej tej awanturze”
Ariel Drabiński w rozmowie z Wolskim (odcinek: „Ukraina: Katastrofa demograficzna” / „USA vs ChRL: demografia”) wysuwał hipotezę, że jednym z celów Rosji mogło być ratowanie własnej katastrofy demograficznej. Rosja od kilku lat ma przyrost naturalny rzędu 1,5 (a w europejskiej części jeszcze mniejszy). Gdyby udało jej się rzeczywiście podporządkować Ukrainę Wschodnią, zyskałaby w ten sposób duży zasób ludności w wieku produkcyjnym i to nie tylko ludności o właściwym kolorze skóry, ale takiej, którą bez większego problemu można sprzedać wyborcom jako po prostu „Rosjan”.
„pomysł podporządkowania Ukrainy jest awykonalny od 2014”
W lutym wcale nie było to oczywiste, zwłaszcza dla paru osób decyzyjnych (przecież mieli witać kwiatami).
@Sapiecha, WO – ile sił potrzeba w obronie
Innym powodem, dla którego nie należy mieć zbyt dużo wojska na pierwszej linii obrony jest to, że łatwo je zniszczyć. Atakujący może spokojnie rozpoznać pozycje i zniszczyć je nawałą artyleryjską zanim zacznie się ruch w powstałą wyrwę. Dlatego dobrym podejściem jest obrona wgłąb: stosunkowo niewielkie oddziały na pierwszej linii i duże, mobilne odwody które mogą wykonać kontratak i zniszczyć wysunięte siły przeciwnika, idealnie zanim zdążą się okopać i przygotować do obrony.
@Michal Maleski
„do tej pory się zastanawiam jakie interesy miała Rosja w całej tej awanturze”
Z tych rozmkin na temat przyczyn na poziomie g**politycznych najbardziej przemawia do mnie hipoteza chęci zagrabienia czarnoziemów/dużych areałów uprawnych, co w połączeniu ze skutkami GO dałoby Rosji możliwość szantażowania świata kryzysem żywnościowym.
Natomiast realnie sądzę, że Putinowi chodziło verbatim o to, o czym mówił, że mu chodziło (zniszczenie anty-rosji jada, jada)
@Ariel Drabiński w rozmowie z Wolskim (odcinek: „Ukraina: Katastrofa demograficzna” / „USA vs ChRL: demografia”) wysuwał hipotezę, że jednym z celów Rosji mogło być ratowanie własnej katastrofy demograficznej.
Ale on mówił (i wiadomo), że demografia Ukrainy to podobna katastrofa, więc to trochę się nie klei.
> „do tej pory się zastanawiam jakie interesy miała Rosja w całej tej awanturze”
IMHO, stare, nacjonalistyczne „zbieranie ziem ruskich”. Putin miał (patrz wywiad z Kwaśniewskim) wielkie uznanie dla władców Rosji, np. Katarzyny Wielkiej, za zbieranie ziem. On zresztą przekroczył 70-tkę, przy całej przypisywanej mu inteligencji, to może oznaczać spojrzenie na świat osoby o pokolenie starszej od najstarszych dyskutantów tu.
Taka Rosja mogłaby być silniejsza, bardziej zwarta — tu i kwestie gospodarcze i demograficzne. Ale też — przynajmniej moja pierwsza myśl, po wybuchu wojny — Putin może być chory i myśleć o dziedzictwie po sobie. W takim układzie, porządkowaniem wszystkiego, przywracaniem BAU zajmują się następcy, a Putin wkracza do podręczników historii jako zjednoczyciel Rosji.
Przekonuje mnie argument, że Rosja nie mogła sobie pozwolić na istnienie Ukrainy, kraju zbyt podobnego do Rosji (w mniemaniu Rosjan oczywiście) zorientowanego na zachód i organizującego się na wzór państwa zachodniego. Za duży kraj, za dużo związków, rodzin po obu stronach granicy. To stanowiłoby za duże ryzyko dla kryszowej Rassiji. Dodatkowo ruski reżim kupiłby sobie przedłużenie trwania po przejęciu zasobów 40 mln Ukrainy, bo zegar dla Rosji węglowodorowej już tyka od dawna i nawet cztery Nord Streamy by tego nie zmieniły. I taki pierwotnie był cel (operacja specjalna zamontowania jakiegoś Janukowycza, nie rakietowy ostrzał ukraińskiej infrastruktury).
@krzloj „Ale on mówił (i wiadomo), że demografia Ukrainy to podobna katastrofa, więc to trochę się nie klei.”
Demografia Ukrainy ma (tzn. miała do lutego br., podobnie do polskiej) i ten aspekt, że miliony obywateli w wieku młodym/średnim wyemigrowały za chlebem bądź lepszym życiem i jeśli zakładają rodziny, to już w nowym miejscu. Obecnie Rosja nadgania (czytałem już szacunki, że od początku roku milion Rosjan uciekło za granicę).
@krzloj
„Ariel Drabiński w rozmowie z Wolskim (odcinek: „Ukraina: Katastrofa demograficzna” / „USA vs ChRL: demografia”) wysuwał hipotezę, że jednym z celów Rosji mogło być ratowanie własnej katastrofy demograficznej.
„Ale on mówił (i wiadomo), że demografia Ukrainy to podobna katastrofa, więc to trochę się nie klei.”
Katastrofa wynikła w dużej mierze właśnie z wojny (w zależności od szacunków: od 10 do 30 tys. zabitych i 7,5 mln. uchodźców, głównie ludzie w wieku produkcyjnym i dzieci). To prawda, że demografię ukraińską bardzo mocno nadszarpnęła fala emigracyjna z lat 90., a potem druga w 2014 r., ale gdyby w 2022 r. witali kwiatami, jak to sobie na Kremlu wyobrażano, to całkowitej katastrofy by nie było.
@Michał Maleski
„jakie interesy miała Rosja w całej tej awanturze”
Ceterum censeo, że w dużym stopniu chodzi o złoża węglowodorów, przede wszystkim te podmorskie w obrębie wyłącznej strefy ekonomicznej Ukrainy na Morzy Czarnym. Przy czym nawet nie tyle w pierwszej mierze o ich zagarnięcie, co o uniemożliwienie naruszenia przez Ukrainę kwazimonopolu Rosji na dostawy do Europy.
@m.bied
Dokładnie to napisałem wyżej. Acz powody podane przez innych komcionautów też mogły się przyczynić, takie decyzje rzadko się podejmuje z jednego tylko powodu.
@ „jakie interesy miała Rosja w całej tej awanturze”
Koledzy zadając to pytanie popełniają dwa błędy na raz. Po pierwsze przypisują Rosji jako takiej sprawczość, po drugie operują innym systemem wartości. Nie Rosja, ale Putin jest aktorem podejmującym decyzje. Po drugie interesy ekonomiczne dla Putina nie mają większego znaczenia. Cele Putina są jasne, zostały jawnie powiedziane w tym niesławnym manifeście, który się pojawił w obiegu po kilku dniach od inwazji – odbudowa imperium rosyjskiego. Rosja to 140 mln ludzi, Ukraina 40. Niezależna (a tym bardziej wroga) Ukraina w liczeniu „potęgi” to minus 40 mln. Czyli Rosja to kraj w lidze Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Rosja plus Ukraina, Białoruś i Kazachstan (to już ponad 200 mln ludzi). To pozwala poczuć się mocnym i utrzymać się w lidze graczy globalnych (USA plus Chiny). Poza tym skuteczna inwazja miała w intencjach skompromitować NATO i wykazać, że jest starym, wyleniałym i bezzębnym tygrysem. Strefa dominacji Rosji miała się przesunąć na wschód i objąć nie tylko kraje bałtyckie, ale również demoludy. Może nie przez wprowadzenie wojska, ale „finlandyzację”. A potem przez umiejętne podsycanie konfliktów rozbicie Unii (brexit się udał, może uda się i frexit z Le Pen na czele). No ale na szczęści ruski korabl poszeł na xuj.
Ja tylko wspomnę, że ten wyieniony przez Awala austriacki generał jeszcze w sierpniu twierdził, że żaden ukraiński kontratak jest absolutnie niemożliwy. I tacy to są 'analitycy”.
Co do celów Rosji – dla mnie to ma sens tylko przy założeniu, że Putin&Co mówili naprawdę to co myślą. Tylko wtedy się to jakoś spina. Oczywiście trudno w to uwierzyć, bo to straszliwe brednie, ale wszystko wskazuje, że taki właśnie jest stan umysłu kremlowskiej wierchuszki.
@pohjois
” Putin jest aktorem podejmującym decyzje. Po drugie interesy ekonomiczne dla Putina nie mają większego znaczenia”
To prawda i wierzę że Putin wierzy w to co mówi. Denazyfikacja i demilitaryzacja to realna obawa przed upodmiotowianiem się społeczeństwa ukrańskiego i budowaniem własnej, odrębnej od rosyjskiej tożsamości oraz bezpiecznikowskie przekonanie że procesem tym kierują wraże siły zdradzieckiego Zachodu.
Z drugiej strony, żeby rządzić musi mieć jakieś frakcje, koterie zależne od niego, które go popierają. I tutaj już potencjalne korzyści ekonomiczne (ziemia, zakłady, złoża) i polityczne (udział w administracji) grają rolę. Nie wiem czy poplecznicy Putina zaślepieni chciwością czy jego własny umysł omamiony mitami przeważył szalę, ale z pewnością nie był to jeden czynnik. Jak to w wielkich spektakularnych katastrofach
@wo
„Przypominam jednak, że jest pan na wrogim terytorium – od zawsze jestem hejterem Muska. Przypominam, że jest podejrzanie blisko powiązany z Thielem, a jego hejtowanie nie wymaga na tym blogu chyba bliższego uzasadnienia.”
Och, doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Po prostu hejtowanie Muska jest strasznie łatwe i wszyscy na nim jeżdżą jak na łysej kobyle (oczywiście daje ku temu mnóstwo powodów, ale hej, chłop ma Aspergera, co wiele tłumaczy), ale jednak wypadałoby parę rzeczy, które zrobił docenić. Gdyby nie jego SpaceX, to nie tylko Ukraińcy nie mieliby teraz komunikacji (tak po prostu, nikt nic porównywalnego nie oferuje), ale jeszcze ruski mieliby monopol na obsługę stacji kosmicznej i na pewno odpowiednio by to próbowali wykorzystać (co ciekawe tymczasem sami właśnie wysłali rosjankę via NASA SpaceXem na stację).
@cowboy
„póki nie trafiłem na tego tweeta od Muska, po którym jest jasne że to zwyczajny foszek Elona.”
Ej, no przecież ten ukraiński amasador w Niemcowie to kompletny kretyn jest. A co do Muska to zawsze lepiej poczekać na to co faktycznie zrobi, bo na twitterze pieprzy jak potłuczony i podniecanie się tym nie ma żadnego sensu.
@krzloj
„No nie wiem – pierwszy raz w historii mamy do czynienia z prywatną firmę, która jest istotna dla wysiłku wojennego/ma strategiczne znaczenie dla funkcjonowania bezpieczeństwa państwa i nie wiadomo co z tym zrobić? Nie sądzę.”
No jakoś po pół roku wojny Pentagon dopiero się zastanawia co z tym zrobić, bo nagle się okazało, że to nie jest za darmo. Może to normalne jest, nie wiem. W każdym razie gdyby Musk był normalny, to zacząłby od ustalenia kto za co odpowiada i za co płaci, zamiast na pałę odpalać komunikację nad Ukrainą i sprzedawać hurtem terminale. I zarobiłby w cholerę i nikt by się na niego nie rzucał. I wszyscy byliby wdzęczni i zachwyceni.
@bartol
„Po prostu hejtowanie Muska jest strasznie łatwe ”
CO TO ZA ARGUMENT? Putina też. Zasługują po prostu.
„bo na twitterze pieprzy jak potłuczony i podniecanie się tym nie ma żadnego sensu.”
Wnoszenie w dyskurs putinowskich talking pointsów to też jest niestety „robienie”.
@bartol
„co do Muska to zawsze lepiej poczekać na to co faktycznie zrobi”
Na przykład wyśle pismo do Pentagonu wzywające do zapłaty rachunku za Starlinki nad Ukrainą? No to poczekaliśmy przecież.
@bartolpartol
„Gdyby nie jego SpaceX, to nie tylko Ukraińcy nie mieliby teraz komunikacji”
Bzdura
„No jakoś po pół roku wojny Pentagon dopiero się zastanawia co z tym zrobić, bo nagle się okazało, że to nie jest za darmo.”
Borze, ty w ogóle czytasz wiadomości, na które odpisujesz? Spróbujmy jeszcze raz: SPACEX NIGDY NIE DOSTARCZAŁ ZA DARMO STARLINKA NA UKRAINĘ. ANI TERMINALI, ANI USŁUGI.
„W każdym razie gdyby Musk był normalny, to zacząłby od ustalenia kto za co odpowiada i za co płaci, zamiast na pałę odpalać komunikację nad Ukrainą i sprzedawać hurtem terminale”
Tak wszyscy byliby mu wdzięczni, gdyby swoje usługi oferował na warunkach komercyjnych. W maju 2022 Starlink był dostępny w 32 krajach. Na poczatku czerwca miał 400k użytkowników (terminali?). Piszesz, jakby umożliwienie dostęp do 25k terminali w Ukrainie przy tej skali biznesu było jakimś niewiadomo jakim osiągnięciem.
Nie usprawiedliwiałbym wszystkiego Aspergerem (notabene już od jakiegoś czasu nie stawia się takiej diagnozy, jest całe spektrum zaburzeń czyli ASD). Jeśli typ wie, że ma problem, a wie, choćby dlatego że zrobił z tego temat w SNL – a zarazem jest najbogatszym człowiekiem świata – to może niech sobie wynajmie sześć agencji PR oraz czterech osobistych sekretarzy i niech mu moderują kontent. Bo inaczej jest jak ktoś z kurzą ślepotą, kto i tak jeździ po zmroku. Albo, zwyczajnie, bucem.
@Konrad Matys & wątek o motywach Putina:
W ostatniej rozmowie Sroczyńskiego jest o „anty-Rosji” i paru innych „filozoficznych” powodach działań Kremla. Włącznie z powrotem do rangi supermocarstwa.
Zalinkuję, jakby co: link to next.gazeta.pl
@wo
„CO TO ZA ARGUMENT? Putina też. Zasługują po prostu.”
To nie jest argument, tylko stwierdzenie faktu.
@cowboy
„Na przykład wyśle pismo do Pentagonu wzywające do zapłaty rachunku za Starlinki nad Ukrainą? No to poczekaliśmy przecież.”
Ostatecznie wycofał. A Pentagon teraz myśli czy jednak mimo wszystko nie zacząć płacić.
@krzloj
„W maju 2022 Starlink był dostępny w 32 krajach. Na poczatku czerwca miał 400k użytkowników (terminali?). Piszesz, jakby umożliwienie dostęp do 25k terminali w Ukrainie przy tej skali biznesu było jakimś niewiadomo jakim osiągnięciem.”
Tylko że te 25k teminali podobno generuje ruch większy niż cała reszta, a transfer danych kosztuje. Poza tym z tego co wiem SpaceX ciągle jest pod kreską.
„Bzdura”
LOL.
@sheik
„Nie usprawiedliwiałbym”
Nie usprawiedliwiam, tłumaczę. To jednak pewna różnica. Daleki jestem od usprawiedliwiania Muskowych bzdur, bo też mnie wkurwia (więc nie śledzę tego co pisze, bo nie lubię się wkurwiać), ale przynajmniej zdaję sobię sprawę, skąd się to bierze, więc trudno mi go jednoznacznie potępiać.
„to może niech sobie wynajmie sześć agencji PR oraz czterech osobistych sekretarzy i niech mu moderują kontent. Bo inaczej jest jak ktoś z kurzą ślepotą, kto i tak jeździ po zmroku. Albo, zwyczajnie, bucem.”
To nie jest takie proste. Jak masz zaburzone postrzeganie świata i stosunków społecznych (ASD), to nie zdajesz sobie z pewnych rzeczy sprawy. I nie posłuchasz innych, bo uważasz że wiesz lepiej lub że jest to nieistotne. I tyle.
„notabene już od jakiegoś czasu nie stawia się takiej diagnozy, jest całe spektrum zaburzeń czyli ASD”
Nie chciało mi się rozpisywać, bo wo wyciąłby zanim doczytałby do końca.
@bartopartol
„… Jak masz zaburzone postrzeganie świata…”
Zaraz, czyli ludzie z Aspergerem mają zaburzone postrzeganie świata?
@bartol
„Nie chciało mi się rozpisywać, bo wo wyciąłby zanim doczytałby do końca”
Doceniam!
> ale przynajmniej zdaję sobię sprawę, skąd się to bierze
A skąd się wziął Hyperloop? Żeby zablokować rozbudowę kolei. Nie będę się zastanawiał czy kolega ma postrzeganie zaburzone w stopniu klinicznym, bo diagnozy przez media stawiają tylko idioci.
Przypomnę tylko, że te satelity są już wystrzelone (przez firmę działającą dzięki subsydiom) i latają tamtędy tak czy siak, jedyny koszt operacyjny to naziemny punkt nadawczo-odbiorczy od którego sygnał radiowy odbijają.
Sprawa znajduje wyjaśnienie w odrzuconym wniosku o dalsze subsydia, a nie w DSM-5. link to reuters.com
@bartolpartol
Bo internet jest mocno proukraiński (jak śledzę watników, regularnie są nadjeżdżani), zrobiła się afera i Piżmowiczow musiał się wycofać.
@bartolpartol
„hejtowanie Muska jest strasznie łatwe i wszyscy na nim jeżdżą jak na łysej kobyle (oczywiście daje ku temu mnóstwo powodów, ale hej, chłop ma Aspergera, co wiele tłumaczy)”
Hejtowanie „Krula” też jest strasznie łatwe i wszyscy od lat na nim jeżdżą jak na łysej kobyle – m.in. na tym blogu. Oczywiście daje mu temu mnóstwo powodów, ale hej, chłop ma Aspergera, co tłumaczyłoby jego cykliczne serie skandalizujące wypowiedzi (na początku pandemii stwierdził np., że koronawirus „wybije głupszych”, a ostatnio że te masakry w Buczy to „mogła być inscenizacja”) – no nie, przecież on tak nie chciał, to nie jego wina! Hejtować jest najłatwiej, trudniej jest pochylić się nad czyjąś niedolą…
@bartolpartol
„hejtowanie Muska jest strasznie łatwe i wszyscy na nim jeżdżą jak na łysej kobyle (oczywiście daje ku temu mnóstwo powodów, ale hej, chłop ma Aspergera, co wiele tłumaczy)”
Strasznie nie chciałem włączać się do rozmowy o Musku – na jednym forum na którym się udzielam wrzutki z tweetów tego człowieka regularnie derailują wątki na wielostronicowe dywagacje „co autor miał na myśli”, które szybko tracą związek z tematem. Ale tutaj już jak widzę jest po ptokach, więc skorzystam z okazji, żeby jako osoba nieneurotypowa, która dosyć głęboko siedzi w temacie zaburzeń ze spektrum i pokrewnych, zaprotestować przed mieszaniem do tego ASD (Asperger jest BTW przestarzałym terminem, nie używanym już w ISD-11). Gwarantuję, że nie istnieje absolutnie żadna ścieżka wynikania między ASD a pitoleniem głupot na Twitterze. Jeśli komuś to „wiele tłumaczy” to niestety wpada w powierzchowny stereotyp. Musk nie wydaje się w żadnym stopniu upośledzony umysłowo ani językowo, powinien być traktowany jak każda osoba publiczna i brać pełną odpowiedzialność za swoje słowa.
Co więcej, mam przekonanie graniczące z pewnością, że Musk stosuje celowo strategię kreowania medialnej persony „prostaczka z niewyparzoną gębą”, którą można z grubsza porównać do persony Trumpa czy Łukaszenki, tylko w specyficznym wariancie dla IT nerdów. Daje mu to swego rodzaju immunitet medialny na walenie „prawd zdroworozsądkowych”, które są niczym innym jak próbą manipulowania opinią publiczną z wielu kierunków. Jeśli nie wyjdą, to backlash przykrywa raptownymi zmianami zdania [1] i/lub pozą „takim jestem niewinnym, aspergerowym geniuszem ratującym świat, nikt mnie nie rozumie”, czasami bardzo dosłownie i bez finezji. [2]
Robi to bardzo skutecznie, bo wszelka krytyka tego człowieka grzęźnie w rozwodnionych dywagacjach, czy on chciał dobrze czy niedobrze, czy to idiota czy szczwany lis, czy on to planował czy jednak dopadła pomroczność jasna i zmęczenie 100-godzinnym tygodniem pracy? Bardzo to karmi jego narcystyczny egotyzm, skoro rozmowa siłą rzeczy kręci się wokół jego osoby, zamiast sedna jego wypowiedzi (zazwyczaj wysoce szkodliwego).
[1] link to twitter.com
[2] link to twitter.com
@pak4
No sam jakoś tak to widzę. Dobry tekst.
@unikod
„A skąd się wziął Hyperloop?”
Lem wymyślił. W Obłoku Magellana.
„jedyny koszt operacyjny to naziemny punkt nadawczo-odbiorczy od którego sygnał radiowy odbijają.”
Jasne!
Kpi pan z siebie. Transport pneumatyczny ma dużo dalszą historię. Ale jak ktoś wiedzę czerpie z fantastyki to oczywiście mu się to wszystko kosmicznie układa w Piżmoverstehung.
„„A skąd się wziął Hyperloop?”
Lem wymyślił. W Obłoku Magellana.”
A gdzie tam. Jak kocham Lema, ten pomysł byl w obiegu przynajmniej już przed 1WŚ: link to en.wikipedia.org
@Lem nie wymyślił
Och, ale przynajmniej ładnie opisał.
@unikod
„Ale jak ktoś wiedzę czerpie z fantastyki”
Ach, te kuszące wycieczki osobiste. Tak trudno im się oprzeć.
W wikipedii brakuje Denisa Papina z 1667.
Lem nie opisal tego ladnie, wydaje mi sie troche idiotycznie pod wzgledem zarowno estetyki opisu jak i inzynieryjnym. „całość przypominała ułożone na ziemi organowe piszczałki wielkoluda … Wagonik, wessany próżnią, przeskakując z jednego segmentu w drugi”.
To nie jest wycieczka osobista, a trawersujac panski sposob wypowiedzi, po prostu stwierdzenie faktu.
Zreszta jesli ja pisze o akcji PR do ktorej Musk sie przyznal, a pan „o ptaszek leci”, to jakiego rodzaju odpowiedzi sie pan spodziewal?
Hyperloop itd.
Sporo „wynalazków” Muska znajdziemy w starej, kultowej „Zajmującej fizyce” Perelmana
W poście (publicznym) na fejsie wrzuciłem kiedyś skany z książki i tweety akolitów
link to facebook.com
@Front piżmowy
No więc Musk wywołał dyskusję na temat tego co z nim zrobić i jak rozwiązać „nietrywialny problem” tego, że może szantażować Pentagon/Ukraińców:
„Biden Administration officials are discussing whether the United States should subject some of Elon Musk’s ventures to national review including the deal for Twitter Inc (TWTR.N) and SpaceX’s Starlink satellite network, Bloomberg News reported on Thursday, citing people familiar with the matter.”
link to reuters.com
@Sapiecha, @Bartparol
Jako inny neuroatyp, a przy tym psycholog, idę wręcz o zakład, że Musk nie jest na spektrum. (Natomiast z dużym prawdopodobieństwem jest psychopatą* używającym spektrum jako wymówki dla swoich zachowań.)
*Tak, wiem że formalnie używamy innych kryteriów diagnostycznych, ale jakbym użył tych ICD-11 to nikt by raczej nie ogarnął o co kaman.
@Artur
„Jako inny neuroatyp, a przy tym psycholog, idę wręcz o zakład, że Musk nie jest na spektrum.”
Ja tam się o nic zakładał nie będę. Przywołałem tylko to, co Musk sam o sobie powiedział (wiem, wiem), nie bawię się w diagnozy, bo nie mam do tego ani wiedzy, ani narzędzi. Poza tym diagnozowanie kogokolwiek na podstawie tego co widać w internecie jest głupie.
Nie wiem jak tam kaliningradzka Avtokartoschka, natomiast WTEM wróciła do życia i mediów słynna Izera! Co ciekawe, tę fabrykę również ma budować niemiecki Durr; polecam zreszta cały wywiad, który jest absolutnie przekonujący i daje pewność, że teraz już wszystko będzie dobrze (jak widac można uważać, że budowa fabryki potrwa dwa lata a chwilę później przyznać, że na dostawę elementów linii produkcyjnej czeka się obecnie 1.5 roku):
link to wnp.pl
@sheik
„polecam zreszta cały wywiad, który jest absolutnie przekonujący i daje pewność, że teraz już wszystko będzie dobrze”
Najważniejsze, że wreszcie są wizualizacje fabryki, Teraz będzie z górki. Co prawda z wizualizacji wynika, że pracować tam będzie tylko zarząd z obsługą (sądząc po wielkości parkingu), a dostawy materiałów i produkcja będzie mała, bo miejsca na składowanie i dystrybucję gotowych samochodów jakoś tak niewiele, ale przecież nie o to chodzi, żeby dużo produkować, tylko żeby zarząd dużo zarobił.
@Izera
No i platforma z Chin. Z jednej strony zgodnie z przewidywaniami i zero zdziwienia, bo Chińczyki wpychają się wszędzie, z drugiej oczywiście mi się to nie podoba, bo Chińczyki wpychają się wszędzie i jest to po prostu gospodarczo ryzykowne. Ale te nasze przygłupy tego oczywiście nie ogarniają. Ciekawe czy ostatecznie nie wyjdzie z tego po prostu montownia przyklejająca swój znaczek. To bardzo prawdopodobne jest.
link to cleantechnica.com