Spot wyborczy Dudy, z którego pochodzi ten skrin, zaskoczył mnie o tyle, że pokazuje wizję Polski, która mi też jest bliska. Ktoś tu coś chyba pomylił, bo przecież w tym spocie widzimy typowe warszawskie lemingi, klasę średnią z korporacyjnych biurowców.
To ta Warszawa, którą znam i kocham, w której się czuję jak u siebie w domu. Spot ją pokazuje (słusznie) jako fajne miejsce do życia. Ale skoro tu jest tak fajnie, no to zróbmy prezydenta tego miasta prezydentem kraju!
To niekonsekwentne, bo przecież rządowa propaganda próbuje przedstawić Warszawę jako miasto katastrof. W kółko podkręcają jedną awarię, która w gruncie rzeczy była po prostu hołdem dla czasów, gdy rządził tu Lech Kaczyński – wtedy szambo cały czas leciało do Wisły.
Tradycja rzecz ważna, można przez parę dni nawiązywać do tych wspomnień. Lech Kaczyński nie potrafił zrealizować dosłownie żadnej inwestycji, z wyjątkiem jednego muzeum dla przyjezdnych. Most Północny, sieć ścieżek rowerowych, obwodnica, druga linia metra, kolektor ściekowy, Bulwary Wiślane – to wszystko zrealizowali dopiero jego następcy.
Warszawa za Lecha Kaczyńskiego nie wyglądała tak pięknie jak dziś. Ja już wtedy blogowałem, jeśli ktoś tamte straszne czasy zapomniał – proponuję starą notkę dla odświeżenia pamięci.
Trzaskowski nie jest dla mnie kandydatem idealnym, ale zagłosuję na niego z przekonaniem. Bo chcę, żeby Warszawa dalej wyglądała jak na tym spocie.
W tym celu Polska musi być w Unii. To upiększanie Warszawy przecież było głównie za unijne pieniądz. Kaczyński i Marcinkiewicz nie potrafili z nich skorzystać, następcy tak.
Co więcej, te wszystkie wieżowce, które pną się do góry, mają rację bytu głównie dlatego, że jesteśmy częścią największego rynku świata. W razie Polexitu firmy wynajmujące biura w tych wieżowcach po prostu nas opuszczą.
Razem z nimi wyjadą bohaterowie tego spotu. PiS od początku prowadzi wojnę z „wykształciuchami”. „Emigrujcie” – to już usłyszeli nauczyciele, lekarze, prawnicy.
No i emigrują, zwłaszcza ci młodzi i wykształceni. Już nie uciekają przed biedą, chodzi im o jakość życia. Chcą być traktowani jak ludzie w miejscu pracy. Chcą żyć w kraju, w którym sprawnie działają usługi publiczne – szkoła, służba zdrowia, wymiar sprawiedliwości.
PiS swoimi reformami nie naprawił usług publicznych, tylko jeszcze bardziej zaszkodził. Pod pretekstem „tarcz antykryzysowych” osłabił zaś prawa pracownicze, z którymi już przedtm było słabo.
W moim pokoleniu ludzie LGBT zazwyczaj to ukrywali, co prowadziło do nieszczęść, od samobójstw nastolatków po nieudane małżeństwa na pokaz. Dziś nie chcą się już ukrywać – i dobrze. To w praktyce znaczy, że każdy człowiek taki jak bohaterowie tego spotu ma statystycznie przynajmniej jednego otwarcie nieheteronormatywnego kumpla.
Problemy kumpla stają się jego problemami. Robiąc imprezę musi kombinować, czy jak ten kumpel będzie tańczyć z partnerem, ktoś nie zrobi homofobicznego skandalu. A jak pójdą do knajpy, to czy wszystkich ich nie pobiją.
Wykształceni młodzi ludzie, nawet jeśli są heteronormatywni, wolą wyjechać do kraju, w którym nie ma takich problemów. A turyści omijają kraje słynące z prześladowania mniejszości.
Dalsze rządy PiS grożą więc tym, że Polska przestanie przypominać kraj z tego spotu, a zacznie przypominać kraje z rosyjskiej strefy wpływów. Gdzie owszem, też są wieżowce, ale knajpy są już tylko dla oligarchów i bardzo nielicznych ekspatów, bo rodzima klasa średnia jest nieliczna, ludzie „zap… za miskę ryżu”.
Polska ma wybór tylko między Rosją a Unią. Te wszystkie Międzymorza, Wyszehrady i trzecie drogi to pomysły dobre do testowania w grach Paradoxu na najniższym poziomie trudności. Nasze położenie geopolityczne skazuje nas na level hard.
500 lat temu Polska stała się mocarstwem m.in. dzięki dyplomatom takim, jak Włodkowic czy Dantyszek, którzy potrafili obronić polskie stanowisko przed Hanzą, papiestwem czy cesarstwem. PiS jest w tej analogii jak ci, którzy „chcieli Piasta i basta”.
W dyskusji pod poprzednią notką wspominaliśmy alternatywne ścieżki historii, które by się otworzyły, gdyby Jagiełły nie było wcale, albo po jego śmierci doszło do restytucji dynastii piastowskiej. A przypominam, że Piastowie mazowieccy wysuwali roszczenia przy każdym bezkrólewiu.
Mieli sporo zwolenników, zwłaszcza w tzw. stronnictwie ziemskim. Tym ludziom nie podobało się rozmawianie o polskich sprawach w obcych językach, jagielloński eksperyment z wielokulturowością uważali za zdradę schematu Polak-katolik, nie lubili wykształciuchów z Akademii Krakowskiej i najchętniej by ją zlikwidowali (było blisko!), wypominali Dantyszkowi niemieckość.
Przez swoje położenie nasz kraj jest skazany na powtarzanie w kółko tych samych schematów. I zawsze o miłości do wiary i narodu najgłośniej krzyczy Targowica.
Załatwienie czegokolwiek w Unii Europejskiej (jak w każdej instytucji) wymaga pewnych kompetencji. Rafał Trzaskowski je ma. Jego przeciwnicy mogą wątpić, czy użyje je w dobrym celu, ale chyba nikt mu ich nie odmawia.
Andrzej Duda ich nie ma. Jego zwolennicy mogą mu przypisywać inne zalety, ale chyba nawet oni się zgadzają, że PiS nie umie się poruszać po Brukseli i Strasburgu. Nie mają swojego Pawła Włodkowica.
Nie jestem politykiem, ale parę razy uczestniczyłem w międzynarodowych projektach, więc rozumiem praprzyczynę tych porażek. Na Zachodzie przegrana w głosowaniu oznacza utratę twarzy, więc kto przegra parę razy pod rząd, temu coraz trudniej gromadzić sojuszników i w końcu już zacznie przegrywać nawet sprawy pozornie łatwe do wygrania.
Zanim tam się jakiś projekt podda plenarnemu głosowaniu, najpierw się montuje za kulisami koalicję zwolenników. Gdy ta koalicja ma oczywistą większość, głosowanie jest formalnością.
W Polsce też długo tak było. „Liberum veto” w szkole przedstawia się jako prawo do zrywania Sejmu, ale tak naprawdę przez stulecia oznaczało to po prostu, że projektu nie poddawano głosowaniu, dopóki czołowe stronnictwa się nie dogadały (np. w sprawie wyboru króla).
Załatwienie czegokolwiek w Unii wymaga zbudowania koalicji według jednej z typowych osi podziału: lewica/prawica, duże kraje/małe kraje, nowa unia/stara unia, północ/południe, płatnicy/beneficjenci itd. PiS tego nie umie robić, jego politycy od razu prą do głosowania i przegrywają 27(6):1. Nie popierają ich nawet Węgrzy, którzy potrafią grać w tę grę.
Żeby montować takie koalicje, trzeba zawierać transakcje typu „my was poprzemy w sprawie rybołówstwa, jeśli wy nas poprzecie w energii odnawialnej”. Do tego trzeba mieć swoich ludzi w prezydiach, w komisjach, w dużych grupach politycznych.
Pisowcy zarzucają Platformie, że nie dbała o polskie interesy, tylko o stanowiska dla swoich ludzi. Rzecz w tym, że w Unii dbanie o interesy narodowe POLEGA WŁAŚNIE NA lokowaniu swoich ludzi na wpływowych stanowiskach.
Gdyby PiS się kiedyś dorobił swojego Dantyszka, zobaczymy jego działanie właśnie tak: że pisowcy zaczną zajmować takie stanowiska, jakie kiedyś mieli Buzek albo Tusk – przewodniczącego Europarlamentu, przewodniczącego Rady Europejskiej, albo coś tej rangi.
Póki co dostają tylko absolutne minimum, przysługujące w Unii każdemu z samej przynależności. Tyle w dyplomacji załatwi ktoś, kto wali pięścią w stół i krzyczy, że „mu się należy”. Dostanie tyle, co mu się należy i nic więcej.
Głosuję na Trzaskowskiego z tego samego powodu, dla którego w XIV i XV stuleciu bym głosował na Jagiellonów lub Andegawenów (a przeciw Piastom). Chcę Polski, która się rozwija i bogaci. W której jest miejsce dla Kallimacha, Dantyszka i akademickich wykształciuchów. I w której król nie próbuje „władać sumieniami naszymi”.
Jasne, że wiele rzeczy chciałbym poprawić. Marzę na przykład o wzmacnianiu praw pracowniczych. Ale wiem skądinąd, że rząd Morawieckiego chce je osłabiać. Jego odsunięcie od władzy to niezbędny krok, żeby coś tu móc poprawić.
A dopóki nie będziemy mieli równie silnych praw pracowniczych jak Niemcy czy Szwedzi, nigdy nie będziemy zarabiać tyle, co oni. Bez tego po prostu nawet jeśli polskie firmy będą się bogacić, wszystko pójdzie na premie dla zarządu i dywidendy.
Czy Trzaskowski będzie wspierać taką legislację? Prędzej niż Duda. Jeśli zwolennicy Dudy zarzucają Trzaskowskiemu chęć kopiowania rozwiązań niemieckich, no to właśnie Mitbestimmung jest rozwiązaniem niemieckim.
Nagromadziłem argumentów, ale tak naprawdę wystarcza mi jeden. Prezydent Duda podczas debaty z sobą samym, którą prowadził w komfortowych warunkach wyłącznie ze swoimi zwolennikami, powiedział: „Absolutnie nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych”.
Dla mnie każdy antyszczepionkowiec jest po prostu skreślony. „Bo uważam, że nie”.
PiS to partia polskiej prowincji. Jak by go nie było to by go sobie wymyślili.
Jest jedna prawidłowość z jaką się spotkałem i jestem ciekaw czy inny komentujący też to zauważyli.
Jak rozmawia się z PiSowcami to jest jedna rzecz uderzająca: oni wcale nie chcą się dowiedzieć dlaczego my nie popieramy PiSu. Ja jestem ciekaw ich postrzegania świata – nawet jak się z nim nie zgadzam.
Oni wcale naszym zdaniem nie są zainteresowani. Jest tak jak oni uważają a wszyscy inni po prostu nie mają racji bez względu jakich argumentów użyją. Moje jest mojsze i najmosze.
@wo
„Andrzej Duda ich [kompetencji] nie ma. Jego zwolennicy mogą mu przypisywać inne zalety, ale chyba nawet oni się zgadzają, że PiS nie umie się poruszać po Brukseli i Strasburgu. Nie mają swojego Pawła Włodkowica.”
Też tak myślałem, ale całkiem niedawno miałem ostrą dyskusję w rodzinie, z ludźmi którzy naprawdę nie są głupi, ale głosują na PiS. Myślałem, że oni na tego Dudę głosują pomimo, że jest Dudą, a dlatego, że jest z PiSu. Ale jak to zasugerowałem, to praktycznie się na mnie obrazili i zaczęli coś o tym, że Duda jest lepszy od Trzaskowskiego, wspaniały, a w ogóle to ma doktorat. Nie wiem, może to taki mechanizm wyparcia, słodkie cytryny. W końcu nie mają do wyboru innego kandydata z PiSu…
Inna sprawa, że z tą Unią to już chyba (z naciskiem na chyba) nie wygląda tak, jak 5 czy 10 lat temu. Przynajmniej patrząc przez pryzmat komentarzy w zachodniej prasie w ostatnim czasie na temat pomocy związanej z koronawirusem (że Polska ma dostać dużo, a nie powinna). Jako osobie kompletnie nie znającej kulisów jest mi naprawdę bardzo trudno to oceniać, a co dopiero mogą zrobić ludzie, dla których głównym źródłem informacji jest TVP.
@terpa W wielu przypadkach faktycznie tak jest, choć na pewno nie zawsze. Znam dwa przypadki, które mogą być rozważane jako „zadeklarowani wyborcy PiS”, aczkolwiek jeden jest obecnie „kucem, byłym wyborcom PiS” (a poza tym to jest naprawdę miły człowiek, chociaż prawie nigdy się nie zgadzamy). W przypadku kuca zmiana preferencji była stopniowa, choć stosunkowo szybka (jak przejście z wieczoru do nocy) i oczywiście można się zastanawiać, jak „duża” jest taka zmiana. Dochodzi jeszcze ten problem, że on deklarował, że chce na PiS głosować, ale nie zdążył tego zrobić, bo poglądy zmienił, zanim obaj uzyskaliśmy prawa wyborcze. (Tym samym był jedynym znanym mi przypadkiem „młodego pisowca”. Na ile się orientuję, jest to u niego kwestia tradycji rodzinnej. Obecnie narzeka, że rodzice nie chcą go słuchać, kiedy tłumaczy im, że „PiS to nie jest prawica”.)
Drugi przypadek dużo bardziej pasuje do Pana opisu. Ta osoba głosowała na PiS i deklaruje poparcie dla Dudy, więc jest wyborcą w normalnym sensie. Na próby przedstawienia innego punktu widzenia reaguje dość emocjonalnie i podejrzewam, że byłby skłonny do „argumentu siły”. Z tego powodu staram się nie poruszać tematów politycznych w jego obecności. Argumenty, które padały z jego ust: programy socjalne, obniżenie wieku emerytalnego, „kto tyle dał”, „tamci to złodzieje” oraz „tamci chcą rozwalić państwo”.
Aczkolwiek są też badania, według których wyborcy PiS częściej niż wyborcy „opozycji” opuszczają swoje bańki informacyjne, zmieniając kanał w telewizji:
link to krytykapolityczna.pl
To sprzeczne z moimi obserwacjami: u obecnego kuca zmiana preferencji nastąpiła (takie odniosłem wrażenie) w skutek zmiany przeglądanych na codzień portali. Wcześniej głosił, że „niezależna.pl naprawdę jest niezależna”.
Ale wyborcy np. KO lub PO (nie jestem pewien, która nazwa obowiązuje) też potrafią być bardzo zacietrzewieni. Sam pamiętam gniewną reakcję koleżanki, kiedy powiedziałem, że „zjednoczona opozycja” to zły pomysł, bo żeby naprawdę wygrać potrzeba czegoś więcej niż wspólnego wroga.
@Froz Prawda.
@wo
…W dyskusji pod poprzednią notką wspominaliśmy alternatywne ścieżki historii, które by się otworzyły, gdyby Jagiełły nie było wcale, albo po jego śmierci doszło do restytucji dynastii piastowskiej(…)jagielloński eksperyment z wielokulturowością uważali za zdradę schematu Polak-katolik…
Trochę się czuję wywołany do tablicy, bo rzuciłem hasło Polska piastowska to dla nas lepszy scenariusz. No tak, ale tu zagrały moje szczecińskie korzenie i kombinowałem co musiało się wydarzyć, by moje miasto rzeczywiście było prapolskie. Niestety, ale w Szczecinie mury cały czas w dużej mierze mówią po niemiecku i nie da się ukryć, że myśmy tu nie wrócili, ale po prostu zdobyli.
Ale to taka moja lokalna zagwostka. W sumie muszę się z tobą zgodzić.Te paralele do Polski Jagiellonów i dzisiejszych wyborów uważam za słuszne. Szczególnie to, że wielokulturowość zmusza do kompromisu, co w dzisiejszej UE jest podstawą.
Ideałem byłaby Polska Chrobrego plus Polska Jagiellońska, ale to już nie alternatywna historia, ale czyste Sci-Fi, coś jak Powstańcy Warszawscy z laserami.
@mw
„Trochę się czuję wywołany do tablicy, bo rzuciłem hasło Polska piastowska to dla nas lepszy scenariusz. ”
TO TWOJA WINA (ale trochę też Berta i Obywatela).
„Niestety, ale w Szczecinie mury cały czas w dużej mierze mówią po niemiecku i nie da się ukryć, że myśmy tu nie wrócili, ale po prostu zdobyli.”
Przeciwnie! Właśnie Wołogoszcz to przykład, co by było z Polską piastowską. Przecież tam też rządzili słowiańscy książęta pomorscy (Siemomysł, Warcisław i Świętobór, you can’t make this shit up). I najbardziej prawdopodobny scenariusz kontynuacji Piastów po Kaziu Wielkim to przecież dynastia Piastowsko-Gryficka, Kaźko Słupski. Tylko że właśnie losy Gryfitów i w ogóle Pomorza pokazują, jak by się to samo skończyło nad Wisłą – germanizacja, odwrócona dopiero w 1945.
@wo
Dla mnie Adrian skończył się już nagonką na „ideologię LGBT”. To w cywilizowanych krajach wyłączyłoby go z debaty. Szczepionki to już tylko nomen-omen dawka przypominająca.
@terpa
„Jak rozmawia się z PiSowcami to jest jedna rzecz uderzająca: oni wcale nie chcą się dowiedzieć dlaczego my nie popieramy PiSu.”
Ale to jest klucz to działań PiS. Oni w studio tvn nie próbują przekonać rozmówcy z PO tylko nawijają swoim przekazem. Dopóki opozycja nie zrozumie, że celem „debaty” w „Tak jest” czy innych „Faktach po faktach” nie jest przekonanie oponenta tylko spowodowanie, żeby do swoich szkodliwych poglądów nie przekonał biednej publiczności.
@wo
Z tym podlizywaniem się antyszczepionkowcom to przesada, w ostatniej fazie kandydaci próbują podlizać się różnym ekstremom. Od Traskowskiego słyszałem o wetoawniu podwyższania podatków.
Większą wagę niż takie niezobowiązujące „Nie jestem zwolennikiem czegośtam” jest próba wpisania do konstytucji kwestii, której Duda zwolennikiem też nie jest. Ja szczerze mówiąc też długo nie byłem (homoadopcji, nie szczepionek), ale nawet wtedy nie pomyślałbym, wpisywać do konstytucji takie jawne dyskryminacje.
Że głosowałbyś na Jagiełłę przeciw Ziemowitowi III to jasne, Jagiełło dawał szersze perspektywy geopolityczne _bez utraty podmiotowości_. Ale czy głosowałbyś na Wacława II przeciw Łokietkowi? Albo na Ludwika przeciw Kaźkowi _bez gwarancji_ że po Ludwiku nastąpi Jadwiga?
Jasne, UE daje nam przynależność do zachodniej cywilizacji ORAZ podmiotowość, czego PiS nie widzi albo udaje że nie widzi. Ale wybór między jednym a drugim nie jest trywialny. Sam w poprzedniej notce pisałeś, że nie zamieniłbyś się z Czechami – oni byli okresami (np. za Rudolfa) wręcz _centrum_ cywilizacji, ale podmiotowości nie mieli.
@airborell
„Że głosowałbyś na Jagiełłę przeciw Ziemowitowi III to jasne, Jagiełło dawał szersze perspektywy geopolityczne _bez utraty podmiotowości_. Ale czy głosowałbyś na Wacława II przeciw Łokietkowi? Albo na Ludwika przeciw Kaźkowi _bez gwarancji_ że po Ludwiku nastąpi Jadwiga?”
No jasne że nie. Jagiellońska mocarstwowość wzięła się tak naprawdę z unikalnego zbiegu okoliczności – ważne tu było m.in. to, że przez jakieś 200 lat szedł tędy handel. Po prostu uważam, że inni królowie z innych dynastii by nie umieli tego wykorzystać, bo np. wojowaliby z Giedyminowiczami na wschodzie.
Co do naciąganych analogii historycznych widziałbym taką, że 1989 otworzyl dla nas pewne okienko możliwości. Rządy od Mazowieckiego po Kopacz jako-tako umiały to rozegrać. Mogło być lepiej, mogło być gorzej. PiS to wszystko niszczy, jest takim cofnięciem z Jagiellonów do Piastów.
Przecież już Łokietek próbował pacyfikować granicę litewską bez oddawania Giedyminowiczom tronu w Krakowie.
Kaźko czy Ziemowit byli prowincjonalnymi książątkami, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego potencjalny syn Kazimierza III miałby mieć mniejsze horyzonty niż jego ojciec – a on Jagiellonom bynajmniej pod tym względem nie ustępował.
@airborell
Horyzonty mógłby se mieć dowolne, ale byłby w stanie wojny z Litwą. To by wykluczało podbicie Krzyżaków, a do tego blokowałoby handel wzdłuż dzisiejszej drogi E40, bo byłaby ciągle przerwana linią frontu.
Przecież mógłby wziąć jakąś Aldonę za żonę i zawrzeć z Litwą strategiczny sojusz antykrzyżacki, co już próbował robić Łokietek.
@terpa
„Jest tak jak oni uważają a wszyscy inni po prostu nie mają racji bez względu jakich argumentów użyją”
To też zauważyłem – mam wrażenie że to efekt przyjęcia optyki zasianej co najmniej dwie dekady temu wraz z przyjęciem jako podstaw ich wizji świata (mówię o tych twardych pisowcach) pojęć Układu/Salonu. Z definicji media kontroluje Układ więc kłamią, autorytety to Salon (postkomunistyczny ofcoz) więc są to łże-elity. Więc dyskusja staje się bezsensowna – to jak rozmowa lekarza z antyszczepionkowcami (takimi hardkorowymi).
@terpa nie bójmy się powiedzieć wprost, często stoi za tym zwykła głupota i ignorancja. Argumenty pisowców to „peło to złodzieje” bez potrzeby posiadania jakichkolwiek dowodów czy bycie za polityką socjalną przy jednoczesnym sprzeciwie wobec podnoszenia podatków.
@sfrustrowany
„mam wrażenie że to efekt przyjęcia optyki zasianej co najmniej dwie dekady temu wraz z przyjęciem jako podstaw ich wizji świata (mówię o tych twardych pisowcach) pojęć Układu/Salonu.”
No tak, ale to jest tylko nasza interpretacja ich sposobu myślenia bo oni nie chcą nam wytłumaczyć dlaczego.
Obawiam się, że właściwe jest raczej patrzenie optyką Rwandy.
Oni są Hutu a my Tutsi.
@airborell
„Przecież mógłby wziąć jakąś Aldonę za żonę i zawrzeć z Litwą strategiczny sojusz antykrzyżacki, co już próbował robić Łokietek.”
Nie upieram się, bo przecież spieramy się o historie alternatywne, ale zauważ, że w pakiecie z Jadwigą Jagielło wziął chrzest z rąk Polaków. Jeśli nie ma tego małżeństwa, ani tego chrztu, Litwa równie dobrze może być dalej pogańska, albo prawosławna, albo katolicka, ale sprzymierzona z Krzyżakami przeciw Polsce. Że sięgnę po argumentum ad paradoxum: gdy testuję za bardzo alternatywne ścieżki w Europa Universalis, po chwili mam na karku antypolską koalicję, w którą wchodzą Czesi, Duńczycy, Krzyżacy, Brandenburdzy, Węgrzy i oczywiście Litwini. Bardzo łatwo ją sprowokować i historycznie skądinąd wiadomo, że parę razy rzeczywiście było blisko, ale np. uratowali nas husyci (więc cesarstwo miało inne zmartwienia).
W każdym razie, tego typu unia personalna (że Piast bierze sobie Giedyminównę za żonę) to za mało, żeby nas przed czymś takim uratować.
@sfrustrowany_adiunkt & terpa
„Oni to salon.”
This. A równocześnie działa to w dwie strony. Może ktoś-tam ma jakiś hotel „na godziny”, albo przekręcił kilkadziesiąt milionów na maseczkach, no jest nasz, a nie „ze salonu”, więc trudno, nikt przecież nie jest kryształowy. Poza tym PiS się dzieli (500+), a PO się nie dzieliło swoimi „łupami”. Dlatego też pisowska „naprawa państwa” tak się podoba ich wyborcom. Najważniejsze, żeby obsadzić stołki naszymi i wtedy z definicji będzie lepiej.
Obawiam się, że niestety, 10 milionów antydemokratycznych (czy też ademokratycznych) obywateli i ich plemienna mentalność to zbyt duży ciężar dla naszego wątłego państwa. Masa krytyczna została przekroczona.
@wo
„W każdym razie, tego typu unia personalna (że Piast bierze sobie Giedyminównę za żonę) to za mało, żeby nas przed czymś takim uratować.”
Tym bardziej że na Litwie w tym czasie trudno mówić o wewnętrznej stabilności. Jagiełło doszedł do władzy w wyniku wojny domowej i niekoniecznie by się utrzymał bez unii z Polską. Z kolei Witold nie miał oporów żeby sprzymierzać z Krzyżakami, podobnie Świdrygiełło. W sytuacji bez unii, rozgrywanie Polski i Litwy przez Krzyżaków to nawet nie historia alternatywna, tylko oczywistość. Jako docelowy z łatwością można sobie wyobrazić wariant „zaolziański” gdzie Polska zajmuje Wołyń i Podole a Zakon rozprawia się z Litwą właściwą i zostaje hegemonem w regionie co najmniej do czasów reformacji.
@terpa
„Oni są Hutu a my Tutsi.”
Wmawianie drugiej stronie, że są zdrajcami, Niemcami, zaprzańcami, nie Polakami i Polkami, że nienormalni, że polskojęzyczni sprawiło też całkowite zerwanie umowy społecznej istniejącej nad i obok prawnej. Umowy, że w towarzystwie jak się bąka puszcza, to należy przeprosić.
Czyli już można prowadzić burdele, pandemię wykorzystywać do budowania bieda-oligarchii, traktować samoloty rządowe jak taksówkę dla kuzyna w pełnym świetle kamer i jeszcze nawet się potem żalić, że panie, te zaprzańce dziamgolą i teraz trudniej albo i nie można.
Przecież zdrajców za pierdy się nie przeprasza, tylko co najmniej im wpierdy spuszcza.
Ad wyżej.
To nie jest retoryka „ostra”, „wyborcza” ani „polaryzacyjna”. To jest 24h zagrzewanie do wojny domowej.
Nie wiem, czy tak się skończy, moim zdaniem ma wyraźny na to potencjał.
Śmiechłem, jak sobie uświadomiłem, że kiedy padają słowa „i dziś jest tak samo”, to w tle widać Dom Partii.
Zastanawiają mnie tylko te dwie okrągłe naklejki na laptopie – może ktoś ma ten materiał w jakimś (ultra)HD i rozczyta, co tam jest?
Korekta obywatelska: „rybołóstwa” > „rybołówstwa”.
@Magdalaena
A nie była to aby najzupełniej prawidłowa pisownia przedwojenna?
@Gammon
„A nie była to aby najzupełniej prawidłowa pisownia przedwojenna?”
Noale jesteśmy jakiś drobne kilkadziesiąt lat po wojnie, a język jednak ewoluuje. No i kontekst jest jak najbardziej współczesny.
@bartolpartol
a język jednak ewoluuje
Czasem mam wątpliwości czy sam z siebie ewoluuje, czy też Autorytety próbują go, hm, ewoluować ręcznie (i w związku z tym zawsze mam podejrzenia, że z tym rybołó_W_stwem to nie jest aby jakaś fanaberia językoznawców, np. Doroszewskiego, jak z „ilością” i „liczbą”).
> Zastanawiają mnie tylko te dwie okrągłe naklejki na laptopie – może ktoś ma ten materiał w jakimś (ultra)HD i rozczyta, co tam jest?
„I’m Polish so I’m sexy and creative”
Druga lepsza – początkowo myślałem, że to jakaś „strefa wolna od…”; nie -ale równie dobrze:”Nie wpadnij w PO-trzask, pilnuj wolności”. Czuwaj!
Może to po prostu resortowe dzieci AD 2020, nadreprezentowane w ostatnich latach w rozmaitych SSP.
PRZECIEŻ POPRAWIŁEM
@Gammon
„jakaś fanaberia językoznawców, np. Doroszewskiego, jak z „ilością” i „liczbą”).”
Ej, no, ale to akurat nie jest fanaberia i jest dosyć jednoznaczne. Dla mnie mówienie „ilość ludzi” jest prawicowe, bo olewa ludzką podmiotowość. A tak serio to stosowanie „ilośći” do rzeczowników policzalnych jest dla mnie rażące strasznie, choć niestety coraz częstsze i pewnie w końcu zostawnie uznane za poprawne. Takie życie.
@wo
„PRZECIEŻ POPRAWIŁEM”
Czy to znaczy, że nie możemy sobie o tym pogadać w szerszym kontekście?
@Fanaberie językoznawców
sorry za offtop
Najstraszniejsze te fanaberie są w biologii, jak próbują nazwy zwyczajowe zmieniać na pseudo systematyczne – tak jak foka szara na szarytka morska. Po angielsku to jakoś jest cały czas Grey Seal, mimo, że nie jest z rodzaju Phoca a Halichoerus…
@hyron
A S-curve to oczywiście krzywa sigmoidalna, bo to o wiele bardziej po naukowcowemu
„A dopóki nie będziemy mieli równie silnych praw pracowniczych jak Niemcy czy Szwedzi, nigdy nie będziemy zarabiać tyle, co oni. Bez tego po prostu nawet jeśli polskie firmy będą się bogacić, wszystko pójdzie na premie dla zarządu i dywidendy.
Czy Trzaskowski będzie wspierać taką legislację? Prędzej niż Duda.”
Nie będzie – ani „prędzej” ani „wolniej”, po prostu nie będzie bo dla niego i jego opcji politycznej „prawa pracownicze” są rozumiane jako „przywileje pracownicze” (podobnie z prawami osób LGBT). W tym „prędzej” ładnie widać sedno tego zakrzywienia rzeczywistości, które skłania do dolewania większych ilości paliwa do machiny wojennej PO-PIS i chęci utrwalenia rządów dwóch prawicowych partii „głosowaniem taktyczno-strategicznym” kiedy tak naprawdę te wybory to jedynie 'fashion choice’ (zwłaszcza z perspektywy lewicy). Zawsze można samego siebie oszukiwać, że to jest wojna progresu z zacofaniem lub jakaś inna Większa Sprawa, ale tak naprawdę po co? Statki i tak płyną w tym samym kierunku.
@Statki i tak płyną w tym samym kierunku.
Bzdura. Jeden płynie do Moskwy, drugi do Berlina. Wybieraj sam.
„kiedy tak naprawdę te wybory to jedynie ‚fashion choice’ ”
Wybór między Brukselą a Moskwą to nie jest fashion choice.
@Najstraszniejsze te fanaberie są w biologii, jak próbują nazwy zwyczajowe zmieniać na pseudo systematyczne
Nieoceniony prof. Umiński na swoim (rewelacyjnym) wykładzie na pierwszym roku biologii UW bardzo wyśmiewał to pseudo systematyczne napuszenie. Cytuję bardzo niedoskonale: „Nazwy zwyczajowe należą do języka, a język należy do poetów a nie do systematyków. Dlatego na wiosnę pachną akacje a nie grochodrzew zwyczajny. Jedyne poprawne nazwy systematyczne są po łacinie”.
Piotr Mróz ma rację. Trzaskowski nie poprawi bytu pracowników, ani nawet nie pomyśli, żeby coś w tym kierunku zrobić. Nic na to nie wskazuje w jego drodze politycznej.
OT: Rafał Otoka Frąckiewicz kręci aferę na Twitterze, że zarząd Razem powypłacał sobie po 100 kPLN miesięcznie pod koniec zeszłego roku. Ktoś wie, czy to prawda i o co chodzi? W zeznaniach podatkowych jest, ale ponoć wykorzystali to na kampanię, tylko to z kolei jest wątpliwe prawnie, bo kolejność zdarzeń się nie zgadza… i dalej nie dotarłem.
@hyron Dziwactwa są nieuniknione przy przejściu od de facto sztucznego języka, jakim są nazwy taksonomiczne, do języka „normalnego” i z powrotem. Moi znajomi, którzy nie mieli w liceum biologii, byli niedawno zdziwieni, kiedy im powiedziałem, że borówki nazywa się teraz borówkami nie przez „unijną fanaberię”, tylko przez naukową ścisłość, bo np. pomidor to też jagoda. (I to jest oczywiście umowne.)
@terpa Oliwy do ognia dolewa fakt, że „oni” też patrzą na to w ten sposób. Przynajmniej jeden:
link to natemat.pl
Żeby niczego nie przekłamać, jego pełne stanowisko: [wycinam, bo wyznaję zasadę: wrogie szery albo skrinem, albo wcale]
@tymczasowekonto
„Piotr Mróz ma rację. Trzaskowski nie poprawi bytu pracowników, ani nawet nie pomyśli, żeby coś w tym kierunku zrobić. Nic na to nie wskazuje w jego drodze politycznej.”
Wskazuje w jego drodze politycznej na to to, że dąży do wzorców zachodnioeuropejskich.
„W zeznaniach podatkowych jest, ale ponoć wykorzystali to na kampanię, tylko to z kolei jest wątpliwe prawnie, bo kolejność zdarzeń się nie zgadza… i dalej nie dotarłem.”
To proszę sobie we własnym zakresie wyguglać wyjaśnienie Razem i za bardzo się tu nie rozkręcać z cytowaniem prawicowych publicystów. Paradoksalnie, nie byłoby tego problemu, gdyby wszystko wzięli pod stołem i nie wpisywali do oświadczeń majątkowych, ale w tym kraju nigdy się nie opłaca być uczciwym.
@Piotr Mróz
„Trzaskowski nie będzie wspierał pracowników”
Ja wiem, że w programie wyborczym polityk może sobie wpisać cokolwiek i nijak to nie jest wiążące. Ale w swoim programie Trzaskowski zawarł podwyższenie kwoty wolnej od podatku, ochronę socjalną dla wszystkich pracujących, niezależnie od umowy, nawet coś o wykluczeniu cyfrowym wspomniał.
To i tak o wiele dokładniejszy plan od Dudy, który wspomniał tylko, że będzie „bronił miejsc pracy”.
Więc nie, to nie jest tak, że wybór jest pomiędzy socjalnym prezydentem a neoliberalnym kandydatem. Wbrew temu, co propaganda partyjna mówi.
@bartolpartol
Ej, no, ale to akurat nie jest fanaberia i jest dosyć jednoznaczne. Dla mnie mówienie „ilość ludzi” jest prawicowe, bo olewa ludzką podmiotowość. A tak serio to stosowanie „ilośći” do rzeczowników policzalnych jest dla mnie rażące strasznie, choć niestety coraz częstsze i pewnie w końcu zostanie uznane za poprawne.
I wówczas sytuacja wróci do historycznej normy.
link to kulturystykajezyka.wordpress.com
@WO
To właśnie nie jest wybór między Brukselą a Moskwą, nie ma zresztą nastrojów promoskiewskich w obu obozach ani zgody ze strony wyborców (PO i PIS od czasów referendum w sprawie wejścia do UE były otwarcie i jednoznacznie prounijne) – moskiewski odpowiednik POPISu, czyli Konfederacja też nie ma odwagi wychylać się ze swoją miłością do Putina bo straciliby wyborców. Także Smoleńsk.
@wo
„No i emigrują, zwłaszcza ci młodzi i wykształceni. Już nie uciekają przed biedą, chodzi im o jakość życia. Chcą być traktowani jak ludzie w miejscu pracy. Chcą żyć w kraju, w którym sprawnie działają usługi publiczne – szkoła, służba zdrowia, wymiar sprawiedliwości.”
Być może moja bańka warszawskiego korpo jest mało powiązana z tym zjawiskiem ale raczej nadal powiązałbym presję emigracyjną w kwestiami ekonomicznymi. Jeśli ktoś jest specjalistą i powyżej zazwyczaj stosunek zarobków do kosztów życia najlepszy będzie miał nadal w Polsce. Nawet jeśli będzie musiał zapłacić za to co na zachodzie zapewniłoby mu Państwo w ramach podatków (lekarz, przedszkole/żłobek/sensowna szkoła). W obcym kraju dochodzi jeszcze nadal bycie nie u siebie, brak praw wyborczych, które mogą równoważyć zalety bardziej cywilizowanych stosunków społecznych. Poza tym lepsze stosunki pracownicze można mieć u nas po prostu pracując w sensownej zagranicznej formie co w obliczu rynku pracownika było ostatnio łatwiejsze niż wcześniej.
@Piotr Mróz
„Trzaskowski traktuje program jako formalność”.
Nie wiem jakie ma Trzaskowski podejście do swojego programu, jestem nawet w stanie się zgodzić, że to puste obietnice. Co nie zmienia faktu, że te puste obietnice są znacznie bardziej pracownicze niż puste obietnice Dudy.
„tylko wybór między czarnym a białym tłem na Twitterze.”
Strasznie brzydko kłamiesz. Byłoby tak, gdyby Duda nie był prezydentem od 5 lat. A że Duda już rządził, to wiadomo, jak będzie rządził i jaki model państwa go interesuje (niedemokratyczny, żeby uściślić). Te wybory to wybory kulturowe i dlatego są tak trudne.
„propracownicze” oczywiście, gospodarzu wybacz.
Miałem delikatną nadzieję, że Duda jednak nie wygra. Ale jak czytam opinie Piotra Mroza, to mi wszystko opada.
„nie jest wybór między Brukselą a Moskwą, nie ma zresztą nastrojów promoskiewskich”
Przecież to nie chodzi o deklaracje, tylko realny skutek działań. Jak nas z Unii wypieprzą, to co pozostanie?
@wo
„TO TWOJA WINA (ale trochę też Berta i Obywatela).”
(…)
„Przeciwnie! Właśnie Wołogoszcz to przykład, co by było z Polską piastowską.”
Ja bardzo przepraszam, ale bert przesuwa sprawę o 130 lat wstecz, utracona szansa na zjednoczenie Polski pod rządami silnej linii śląskich piastów. Ich dobre koligacje w Niemczech, oraz – jeszcze – silna władza książęca skłaniają do tezy, że gdyby nie Legnica, to pod ich berłem mielibyśmy raczej coś w rodzaju Czechów-bis. A tak to w rzeczywistej historii śląscy piastowie walczyli pod Grunwaldem po stronie krzyżaków.
A Gryfici? to taka słaba linia piastów, jak kujawska. Być może ta ostatnia dlatego w końcu została poparta przez możnych.
@Piotrek Markowicz
Bardziej pracownicze zero to nadal zero, poza tym obaj już rządzili, stąd np. TVP ma tyle kontentu (mają tam pewnie desygnowaną osobę od sprawdzania kiedy i jak Trzaskowski głosował jako poseł, jako radny itd.) i przetrwali niejeden sezon transferowy między ich macierzystymi partiami. Jak już mówiłem, zawsze można znaleźć jakiś powód, który nada temu wyborowi jakiś sens, ale moim zdaniem pojutrze obudzimy się w takiej samej Polsce – niezależnie od tego kto wygra ani czołgi nie wjadą na ulice ani „geje nie będą uczyć masturbacji”
@Piotr Mróz
Mi się nie podoba bliskość PO do PiSu, ale jaka jest alternatywa do głosowania na Trzaskowskiego? Bo mi się wydaje, że sprowadza się ona do wyboru: wolisz Ziobrę, czy Gowina. No chyba, że zamiast Gowina będzie Macierewicz. Albo, że w ogóle wyboru nie będzie.
Albo, jeśli nazwiskami jest zbyt proste — to PiS jest siłą, która wciąż zawęża przestrzeń dyskusji. Oni mieli kilkanaście procent poparcia i też udawali, że są Hutu, gdy reszta to Tutsi. Wyeliminował lewicę, owszem, z pomocą PO, ale to jednak PiS było tu siłą główną, teraz próbuje wyeliminować resztę, czyli przede wszystkim PO. U prawie 9 milionów Polaków mu się udało. Jak mu się uda u ponad 50%, to będzie to wybór albo między partiami Zjednoczonej Prawicy (PiS, Solidarna Polska i Polska Razem — swoją drogą jakaś takaś symetria do PZPR + SD + ZLS), albo jeszcze dopuszczenie licencjonowanej opozycji, czyli Konfederacji (jak to już miewa miejsce w RM i okolicach).
@Piotr Mróz
…nie ma zresztą nastrojów promoskiewskich…
No przecież nie chodzi tu o fizyczne połączenie z Rosją, ale o to, że Moskwa jest symbolem modelu władzy. Pan prezes od zawsze ubolewał nad imposybilizmem prawnym,też w szerszym znaczeniu władzy. Ideałem dla niego jest sytuacja taka, że mózg narodu coś wymyślił, a potem to się dzieje, bez tych fanaberii z przekonywaniem opozycji czy głosowaniami w sejmie. A jak coś jest niezgodne z prawem czy z konstytucją, to po prostu to olać, bo przecież geniusz nie może się mylić.
Jak w Rosji.
@wojter_rr
Jak czytam „jeśli się stanie [xxx] to nas wypieprzą z unii” to mi się przypomina stary pomysł zrobienia odpowiednika Urban Dictionary z legendami miejskimi polskiej polityki. Odpowiadając w największym skrócie: żeby do tego doszło musi być wola co najmniej jednej strony a takiej woli nie ma i nie będzie. Gdyby ten POPISowski cyrk rozbijał się o być albo nie być w UE a nie o debaty ze szklankami, kampania wyborcza też wyglądałaby bardziej merytorycznie niż stadionowo.
@bert vs Legnica
Jeszcze potem była szansa, wnuk Henia spod Legnicy, też Heniek, sama esencja kultury zachodnioeuropejskiej i wzorowy rycerz, z pełnym błogosławieństwem dworu cesarskiego na chwilę opanował Kraków i nawet się chciał koronować na odnowionego króla Polski. No ale go raz dwa otruli. Zbyt silna była frakcja w Krakowie której nie interesowała integracja europejska za to bardzo interesowała ekspansja na Ruś (bo tam był piniondz). Prawdopodobnie było to nie do przewalczenia, z Legnicą czy bez. Potem próbował jeszcze to samo czeski Wacław ale on tym bardziej nie miał szans.
@bert
… Gryfici? to taka słaba linia piastów…
Gryfici nie byli Piastami. To lokalna,pomorska ale jak najbardziej słowiańska linia książąt.
Po przyłączeniu Pomorza przez Krzywoustego, na początku wyglądało to nieźle. Ten dil mógł się udać. Jednak po rozbiciu dzielnicowym, Gryfici atakowani przez Duńczyków, nie doczekawszy się jakiejkolwiek pomocy ze strony Piastów (no cóż, mieli oni wtedy swoje problemy) byli zmuszeni szukać pomocy gdzie indziej. Stali się formalną częścią cesarstwa i po śliwkach.
To tak w przerażającym skrócie.
@Piotr Mróz
żeby do tego doszło musi być wola co najmniej jednej strony a takiej woli nie ma i nie będzie
Będzie, ale na dzień przed utratą władzy.
@Mike
„Jeśli ktoś jest specjalistą i powyżej zazwyczaj stosunek zarobków do kosztów życia najlepszy będzie miał nadal w Polsce.”
W Rumunii jest pod tym względem podobno jeszcze lepiej!
Oczywiście można patrzeć na życie tylko przez pieniądze, ale jak np. urodzi Ci się homoseksualne dziecko to nagle się okaże, że są na świecie zdecydowanie lepsze miejsca do życia. Przynajmniej dla Twojeo dziecka, bo być może dla lepszego stosunku zarobków do kosztów wywalisz dzieciaka z domu, żeby sąsiedzi nie spalili Ci samochodu lub chałupy, albo nie zgwałcili patnerki, żeby tym razem urodziła prawdziwego heteroseksualnego polaka.
@mw.61 Zwolennik PiS raczej nie dopuści do siebie myśli, że istnieje jakieś podobieństwo między Kaczyńskim a Putinem. (Moim zdaniem jest ono zresztą „pozorne”, w tym sensie, że pewne rzeczy po prostu stanowią nieodłączny element centralizowania władzy w rękach pojedynczego człowieka.) W pisowkiej narracji Rosja to post-ZSRR, straszliwe imperium zła, odwieczny wróg itd., zaprzeczenie demokracji i wschodni despotyzm, „dzicz”. Na wschodzie jest właśnie „dzicz”, którą „my, Polacy” musimy „cywilizować” i „wprowadzać do Europy”.
Żadnej fascynacji Rosją nie widzę.
@Piotr Mróz Sama prawda.
@Jakub
„W pisowkiej narracji Rosja to post-ZSRR, straszliwe imperium zła, odwieczny wróg itd., zaprzeczenie demokracji i wschodni despotyzm, „dzicz”.”
W pisowskiej narracji żyjemy w kraju mlekiem i miodem płynącym, z pluralistycznymi mediami publicznymi, itp., itd. Też to łykasz?
@ Jak rozmawia się z PiSowcami to jest jedna rzecz uderzająca: oni wcale nie chcą się dowiedzieć dlaczego my nie popieramy PiSu.
Nie zauważyłem wśród znajomych PiSowców owej niechęci. Natomiast wyjaśnienie wcale nie jest proste, nie mieści w one-linerze wypowiedzianym przed sięgnięciem po kieliszek. Jak prof. Leder zabrał się za wyjaśnianie [1], to spory wywiad wyszedł.
@ To właśnie nie jest wybór między Brukselą a Moskwą
Zgadzam się. Nie jest. To jest wybór między Polską w Europie, a Polską w otchłani własnych (i prezesowskich) urojeń. To niestety powoduje problem, bo np. taki Wiktor Janukowycz przynajmniej miał dokąd uciekać.
@ Trzaskowski nie będzie wspierał pracowników
Kontrkandydat nie stawia wysoko poprzeczki w tym zakresie. Wystarczy, że Trzaskowski zawetuje (z dowolnego powodu) kolejną tarczę antypracowniczą i zupełnie niechcący w swojej propracowniczości będzie lata świetlne przed kontrkandydatem.
[1] link to kultura.onet.pl
@Piotr Mróz
„ale moim zdaniem pojutrze obudzimy się w takiej samej Polsce – niezależnie od tego kto wygra ani czołgi nie wjadą na ulice ani „geje nie będą uczyć masturbacji””
W szachach i w polityce czasem groźba jest silniejsza od jej wykonania. Nie trzeba wyprowadzać czołgów na ulicę, wystarczy ściągnąć dywizję przeznaczoną do obrony granic pod stolicę. I zbudować za grubą kasę „leśne wojsko”, nieprzydatne do obrony kraju przed wrogiem zewnętrznym. Ale co do wrogów wewnętrznych, to się zobaczy.
„Odpowiadając w największym skrócie: żeby do tego doszło musi być wola co najmniej jednej strony a takiej woli nie ma i nie będzie.”
David Cameron wcale nie chciał wychodzić z Unii, po prostu kalkulowało mu się grać na nucie brexitowej, żeby wygrać wybory. A to jest najsilniejsza motywacja do robienia politycznych głupstw.
@mw.61
Racja, mój błąd, przez to byłby jeszcze słabszy na tronie. Ale przy okazji sprawdzania trafiłem na poniższego gostka. Gdyby mi ktoś powiedział, że pod berłem słowiańskiego księcia była zjednoczona Skandynawia, to bym wziął to za alter-historię (choć koniec unii kalmarskiej nie zaskakuje)
link to pl.wikipedia.org
@bartolpartol
Pisowska narracja względem Rosji jest antyrosyjska. Ale to tylko wyznacznik zdolności pisowskich rządów do współpracy na arenie międzynarodowej. No więc owa zdolność do współpracy z kimkolwiek jest znikoma. A to oznacza dość niebezpieczne osamotnienie. Przynajmniej pieśni o tym, jak laliśmy krew się nie zdezaktualizują.
Zagłosowałem już w środę na Trzaskowskiego, ale bez poczucia że jego przegrana oznacza dryf w kierunku Moskwy czy wywalenie nas z UE, Polska jest w Europie bo Niemcy tego potrzebują i ta potrzeba nie zniknie nagle, na poziomie deklaratywnym Orban czy Kaczyński mogą szkalować Niemców, a potem przyklepać sowite dotacje dla niemieckich koncernów, stawiających montownie. Jest to pierwszy raz kiedy głosuję w II turze, wcześniej nie miałem motywacji głosować na prawicowców, na Kidawę bym na pewno nie zagłosował.
Wg mnie zwycięstwo Trzaskowskiego jest lepsze dla pracowników z nieco bardziej pokrętnych powodów, a mianowicie z takich, że PiS będzie musiał bardziej się starać albo rozpisać przyśpieszone wybory, po których lewica będzie miała szansę coś narzucić w zamian za wejście do antypisowskiego rządu. Na razie wyciekły plany rządowe co do płacy minimalnej i jej wzrost ma zostać bardzo spowolniony. W przypadku zwycięstwa Trzaskowskiego, władza ulegnie destabilizacji i każdy polityk będzie miał z tyłu głowy, że zaraz mogą być wybory i trzeba elektorat „kupić”. Jeśli wygra Duda, PiS może przez najbliższy rok czy dwa odpuścić socjał zupełnie. Dostanie też wyraźny sygnał, że szczucie na mniejszości działa i będziemy mieć tego więcej a nie mniej.
Jasne, jest pewne ryzyko że opozycja po dostaniu prezentu w postaci dekompozycji Zjednoczonej Prawicy i utraty przez nich władzy nową szansę spartoli i PiS wróci, ale wolę żeby tę szansę dostała wcześniej niż później.
@ bartolpartol „jak np. urodzi Ci się homoseksualne dziecko to nagle się okaże, że są na świecie zdecydowanie lepsze miejsca do życia”
Ja mam dobrze zarabiające heteroseksualne dziecko płci żeńskiej w wieku rozrodczym i mimo to uważam, że są na świecie lepsze miejsca do życia, bo boję się, że w razie jakichś problemów ze swoim ewentualnym „dzieckiem nienarodzonym” będzie miała dużo gorszą pomoc i zdecydowanie mniej opcji niż w krajach „cywilizacji śmierci”.
Wiem, że Trzaskowski w tej kwestii sytuacji raczej nie poprawi, ale to nie znaczy, że zagłosuję za Dudą albo zostanę w domu, bo na kartce do głosowania nie ma idealnie sferycznego lewicowego kandydata, który zagwarantuje wprowadzenie także i u nas sensownych praw reprodukcyjnych (no i wprowadzi progresywne podatki, zlikwiduje śmieciówki itp.). Przeciwnie, z pełnym przekonaniem zagłosuję na Trzaskowskiego. Może on i jest odchylony na prawo, ale sprawia wrażenie, że obchodzą go te, dla wielu nic nie warte, unijne wartości i że wie, iż demokracja to nie jest dyktatura większości. Mamy do wyboru opcję mieszczącą się w europejskim demokratycznym mainstreamie i populistyczną prawicową dyktaturę.
Wybrzydzając jak Piotr Mróz, wsparłbym Dudę, a boję się, że jestem za stary, żeby doczekać kolejnego roku 1989.
@bartolpartol
Sens mojej wypowiedzi miał być taki, że ludzie są w stanie sporo znieść i nikt nie lubi pogarszać sobie warunków życia i żyć nie u siebie. Ani też nikt nikogo regularnie, inaczej niż jako ewenement, nie bije za orientację. Pewnie zostawanie tu PR przy kolejnej kadencji PiS byłoby naiwne, ale żydowscy obywatele III Rzeszy też masowo nie wyjeżdżali, ludzie tak mają po prostu.
Ja osobiście po prostu tym sk.. tego kraju nie oddam.
@Gammon No.82
„zawsze mam podejrzenia, że z tym rybołó_W_stwem to nie jest aby jakaś fanaberia”
Korekta bez obywatelstwa zgłasza się: nie, nie fanaberia. „W” jest w temacie, bo „łowienie”, dlatego „-łówstwo”. (Podobnie jak „w” w szewcu, dlatego „szewstwo”, nie „szestwo”; król nie ma w sobie „w”, dlatego tam na odwrót – „królestwo”, nie „królewstwo”). Z tego, co wiem, przed żadną z wojen nie pisano normatywnie „-łóstwo”, ale tu głowy ani ręki nie dam.
@Michał Browarski
„Polska jest w Europie bo Niemcy tego potrzebują i ta potrzeba nie zniknie nagle, na poziomie deklaratywnym Orban czy Kaczyński mogą szkalować Niemców, a potem przyklepać sowite dotacje dla niemieckich koncernów, stawiających montownie.”
Radziłbym uważać z takim samouspokajaniem się, bo na przykład niemieckie korpo z branży samochodowej dla którego pracuję ma w Polsce dwie fabryki, w Czechach i w Rumunii po siedem, a na Węgrzech dziewięć. Polska ma pewne zalety, ale nie aż takie jak ci się wydaje.
@bartolpartol Pytanie powinno raczej brzmieć „czy oni to łykają?”. Trudno powiedzieć. PiS nigdy nie napisał żadnego manifestu, o którym kierownictwo parti z prezesem na czele powiedziałby „to jest nasza doktryna, nasze poglądy, w oparciu o które podejmować będziemy decyzje, a jeśli coś się zmieni, to wydamy aktualizację”. I nigdy tego nie zrobią, bo inaczej można by jednoznacznie stwierdzić, że sami sobie przeczą. (Hasła wyborcze wymyśla się ad hoc, żeby wzbudzić emocje, a programów to w ogóle nikt nie czyta. Mam raczej na myśli jakaś deklarację np. „jesteśmy konserwatystami i konserwatyzm rozumiemy tak a tak”, a program to tylko partykularna ocena jak wcielić w życie daną idee.)
W tej sytuacji trudno powiedzieć, co może stanowić „jądro” pisizmu, a co tylko element propagandy. Wydaje mi się jednak, że niechęć do Rosji i Rosjan jest na tyle powtarzalna, że jest czymś stałym. (Jej najbliższa przyczyna leży chyba w „Smoleńsku”, ale są też inne.)
W tej sytuacji wydaje mi się psychologicznie nieprawdopodobne, żeby Kaczyński wzorował się na Putinie. „A podświadomie?” Witkacy w którejś ze swoich powieści zauważył, że podświadomością wszystko można wytłumaczyć i przemycić.
Moim zdaniem podobieństwa między np. Kaczyńskim, Orbanem, Putinem itd. (a przecież trzeba pamiętać o różnicach!) wynikają z samego faktu dążenia do pełni władzy.
@pm
„To właśnie nie jest wybór między Brukselą a Moskwą,”
Dlaczego jest, wyjaśniam w notce. Proszę się odnosić do moich argumentów, albo darować sobie ten temat. Nie będzie kolejnego ostrzeżenia.
@mikemob
„Ani też nikt nikogo regularnie, inaczej niż jako ewenement, nie bije za orientację.”
To się już zrobiło regularne, twierdzą znajomi ze srodowisk LGBT. Tego typu nagonka nie może nie pozostawiać skutków – gdy szczuli na uchodźców, dochodziło do pobicia np. Hindusów, branych za „islamistów”.
@pm
” Odpowiadając w największym skrócie: żeby do tego doszło musi być wola co najmniej jednej strony a takiej woli nie ma i nie będzie.”
Nie muszą „wypieprzać”, po prostu będą coraz bardziej marginalizować. To się dzieje od dawna.
@Piotr Mróz
„Absurd tych wyborów polega na tym, że to nie jest wybór między „socjalnym prezydentem a neoliberalnym kandydatem” tylko wybór między czarnym a białym tłem na Twitterze.”
Really??? Jeden mówi że 10% społeczeństwa to nie ludzie, że szczepienia są bez sensu, UE to wyimaginowana wspólnota, ułaskawia pedofila w imię „wartości rodzinnych”, itd., a ten drugi nie. Moim zdaniem to kwestia czystej przyzwoitości żeby pójść zagłosować i wyrzucić tego pierwszego z pracy.
Każdy chyba na tym blogu chciałby mieć inny wybór, ale pisanie że nie ma różnicy (i to wielokrotne) to zwyczajnie nieprawda/kłamstwo/fake news.
@maciek
„Każdy chyba na tym blogu chciałby mieć inny wybór, ale pisanie że nie ma różnicy (i to wielokrotne) to zwyczajnie nieprawda/kłamstwo/fake news”
Dodam też, że przedstawiliśmy tyle kontrargumentów, że to już zwyczajnie niegrzeczne wobec nas – nie odnosić się do nich, tylko po swojemu symetryzować.
@bert
…Gdyby mi ktoś powiedział, że pod berłem słowiańskiego księcia była zjednoczona Skandynawia…
To już nie był słowiański książe. To już był pełną gębą prominentny dygnitarz Świętego Cesarstw Niemieckiego. Od dawna nie ciążył do swoich niezaprzeczalnie słowiańskich korzeni.
Dlaczego?
Wystarczy spojrzeć na mapę i poznać strukturę Pomorza. Tam nigdy nie było silnej władzy centralnej. Dominowały kwazi republiki miejski, gdzie w X w. dominował Wolin a potem Szczecin. Żyli z handlu ale i z rozboju. Taki model wikiński. W XII w. zauważyli, że czasy się zmieniają i muszą szukać nowego modelu egzystencji. Krzywousty zaproponował im coś nowego. Chrystianizację, czyli awans kulturowy, ale i możliwość niezłego biznesu. Spójrzmy na mapę. Szczecin i Pomorze to końcowy etap szlaku Odrą i Wartą ze Śląska i Wielkopolski. Jeżeli cały ten teren jest pod opieką jednego suwerena, który gwarantuje bezpieczny handel, a do tego językowo jest im bardzo bliski, no to, kurna, jest interes do zrobienia.Jasne, że to nie skala handlu zbożowego na Wiśle w Jagiellońskiej Polsce, ale wtedy to i tak było coś. Tym bardziej, że rozbój w stylu Wikingów już się skończył.
No ale gdzieś po pięćdziesięciu latach jednorodne państwo Piastów szlag trafił. Duńczycy i Brandenburgia wyczuli pismo nosem i wyciągali swoje macki. Na prawym brzegu powstała Nowa Marchia, przerywająca ciekawie zapowiadający się szlak handlowy.No cóż, skoro Piastowie nie byli w stanie utrzymać jednorodności państw Krzywoustego i być ich obrońcą, by utrzymać swoją niezależność oddali się pod opiekę Cesarstw. Z ich punktu było to racjonalne wyjście bo dotrwali do XVII w. Co prawda kosztem wynarodowienia, ale wtedy takie kategorie nie miały takiego znaczenia jak dziś.
Eryk już nie był księciem słowiańskim, chodź jego poddani na pewno mówili jeszcze jakimś słowiańskim dialektem, zapewne zbliżonym do języka polskiego, ale to już nie miało znaczenia. Pomorze stało się bezpowrotnie częścią Cesarstwa.
@notka + dyskusja
Jako samozwańczy rezydentny symetrysta(*) i być może wręcz, horribile dictu, okraskista wśród komentariatu tego bloga, dorzucę swoje trzy grosze. Kandydat, który w swoich publicznych wypowiedziach dehumanizuje hurtowo co najmniej kilka procent społeczeństwa oraz wypowiada poglądy proepidemiczne (a.k.a. antyszczepionkowe), jest dla mnie po prostu niewybieralny. Przy najbardziej przychylnej interpretacji ww. wypowiedzi, tzn. takiej, że tak naprawdę chciał powiedzieć co innego, niż powiedział, wychodzi na to, że urzędujący prezydent nie potrafi posługiwać się językiem polskim. A już samo to, jak dla mnie, byłoby w obecnej konstrukcji ustrojowej, w której ten urząd jest w dużej mierze reprezentacyjno-wizerunkowy, dyskwalifikującą wadą.
(* chociaż, po prawdzie, nie uważam tego określenia za precyzyjne: ja tam nijakiej symetrii między POPiS-em i innymi ugrupowaniami nie widzę; POPiS należy pognać precz od rządzenia i tyle).
@m.bied
„oraz wypowiada poglądy proepidemiczne (a.k.a. antyszczepionkowe),”
+
„Przy najbardziej przychylnej interpretacji ww. wypowiedzi, tzn. takiej, że tak naprawdę chciał powiedzieć co innego, niż powiedział, wychodzi na to, że urzędujący prezydent nie potrafi posługiwać się językiem polskim.”
Wiem, że nie można przekładać 1:1 polskiej polityki na niemieckie realia, ale tu wiodący politycy jak i nawet naukowcy w kontekście koronawirusa też sprzeciwiają się przymusowi. Jest w internecie wypowiedź Dudy z 23.04.2020, w której udziela on dosyć zniuansowanej odpowiedzi na owo pytanie.
link to youtube.com
Z drugiej strony mamy jakąś wyrwaną z kontekstu wypowiedź w ostatnim okresie między I a II turą. W najbardziej nieprzychylnym wariancie to jest to co najwyżej podlizywanie się antywackom. Ale robienie z tego jego utajonych prawdziwych poglądów to gorzej niż ostatnie wrzuty o tajnych prawdziwych poglądach Gatesów. Są inne, bardziej racjonalne powody, żeby jego nie wybierać, niż to.
@bert04
„Są inne, bardziej racjonalne powody, żeby jego nie wybierać, niż to”
No a ja mam to. Ale w sumie zdążyłem się już przyzwyczaić do bycia pouczanym o tym, co jest bardziej racjonalne, a co mniej, i do tego, że w opinii pouczających jestem w zasadzie straconym przypadkiem dla sprawy racjonalności – tak że luz 😉
Jakub Banasiak
„W tej sytuacji wydaje mi się psychologicznie nieprawdopodobne, żeby Kaczyński wzorował się na Putinie.”
Tylko zupełnym przypadkiem robi copy&paste jego ustaw o „zakazie propagandy LGBT”
@m.bied
„Jako samozwańczy rezydentny symetrysta(*) i być może wręcz, horribile dictu, okraskista wśród komentariatu tego bloga”
Kolega NAPRAWDĘ jest okraskistą (w sensie że czyta „Nowego Obywatela”, utożsamia się z poglądami Okraski itp.)? Pytam z ciekawości, nie złośliwie, bo – OIMW – trve okraskizmem byłoby popieranie nie konsumującego owoce morza Trzaskowskiego, tylko raczej Dudy (który „reprezentuje biedę”), ambiwalentny stosunek do Unii, umizgiwanie się środowiskom narodowym (czy, w wersji wosistowskiej, kibicom wyklętym) i szeroko pojęte orbitowanie w kabinie dźwigowej. No chyba, że Okraska w ostatnim czasie ucywilizował poglądy – jeśli tak, to przepraszam. Jeśli jest to proeuropejska, demokratyczna lewica, to może nawet kupię „NO”, ale póki co boję się, że jak tam zajrzę, to zza rogu wyskoczą Putin i „Falanga”.
@wo
W notce nie było mowy o Moskwie, pisząc odnosiłem się do komentarzy – notka mówi natomiast o różnicy PO i PIS w kwestii możliwości koalicyjnych lub kompetencji polityków w instytucjach UE. Nie mam wiedzy o kompetencjach poszczególnych polityków obu partii w tym zakresie, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że wybór między PO a PIS to nie wybór między Brukselą a Moskwą tylko wybór między Brukselą (chadecką?) a Brukselą (liberalną?) a to już nie moja wojna i jak dla mnie, non-issue (dopóki jedną z opcji nie będzie Bruksela socjaldemokratyczna). Argument, że Trzaskowski miałby być politykiem wielkiego formatu zwyczajnie mnie nie przekonuje – i nie jestem w tym sam, nawet jego partia wystawiła go jako rezerwowego w kolejnych już z kolei „najważniejszych wyborach po ’89”.
@pak4 @bert04
PIS to po prostu kolejna po SLD i PO partia, której udało się mieć prezydenta i większość parlamentarną jednocześnie, wątpię żeby bawili się w zamachy stanu lub przemocowe przejmowanie instytucji w celu jednowładztwa a’la PZPR (a wszystkie partie zdążyły się już o to wzajemnie pooskarżać), zwycięstwo Dudy nie doprowadzi do „końca demokracji” czy ograniczenia praw obywatelskich. Głosuję od 2005 i znam już wszystkie teksty o „głosowaniach taktycznych”, „naszych” czy „najważniejszych wyborach po ’89”. Zmieni się niewiele, a duopol się wyżywi.
@maciek608
To nie są tak istotne wybory, żeby w ogóle patrzeć na nie w kategoriach przyzwoitości, kandydaci zawsze kłamią, przeinaczają i grają nieczysto – ZWŁASZCZA kandydaci POPIS. O ile nie jesteś prawicowcem, w tych konkretnych wyborach po prostu nie ma na kogo głosować.
„okraskista wśród komentariatu tego bloga”
za takie deklaracje bym wbijał bana
Wygląda na to, że jednak muszę przeprosić okraskistów. Po pobieżnym przejrzeniu onlinowego wydania „Nowego Obywatela” nie znalazłem tam żadnych treści proputinowskich, dźwigowych czy nacjonalistyczno-panslawistycznych. Ale to może być podobnie jak z amerykańskim „Jacobinem”, którego @wo (jak napisał) odlajkował, ponieważ wśród dobrych artykułów zdarzało im się od czasu do czasu wrzucić jakiś szokujący materiał o tym, że „w sumie to łagry w ZSRR nie były takie złe”.
@monday.night.fever
Niedawno była mała aferka o opublikowanie tekstu gościa, który ciąży ku Szwedzkim Demokratom, oczywiście w tonie opluwania lewicy i krytyki środowisk lewicowych za zdradę ludu. Tytuł to „O tak zwanym 'strasseryzmie’ i rozkładzie lewicy”, autor Malcom Kyeyune, tłumaczył Łukasz Moll.
Sam Okraska kiedyś prezentował się jako katolik przeciwny aborcji na życzenie, ale niestety nie możesz go spytać czy coś się zmieniło z bardzo prostej przyczyny – zostaniesz zbanowany i nazwany chłystkiem uniowolnościowym.
@rpyzel Odpowiem, póki wolno:
Gutenberg nie wzorował się na Chińczykach, którzy wynaleźli ruchome czcionki, kiedy sam pracował nad tym wynalazkiem wiele wieków później. (A przynajmnien nic mi nie wiadomo o plagiacie.)
Kaczyński pracując nad swoim idealnym ustrojem wcale nie musi wzorować się na idealnym ustroju ze wschodu. Wystarczy, że ma wschodnie wyobrażenie takiego ustroju.
„wybór między czarnym a białym tłem na Twitterze”
3 miesiące temu być może bym się z tym zgodził. Ale w międzyczasie była kampania wyborcza i pan Andrzej wielokrotnie wszystkim udowodnił ze tak nie jest
@Korba
„…na kartce do głosowania nie ma idealnie sferycznego lewicowego kandydata, który zagwarantuje wprowadzenie także i u nas sensownych praw reprodukcyjnych (no i wprowadzi progresywne podatki, zlikwiduje śmieciówki itp.)”
Nawet gdyby na karcie wyborczej znalazłby się idealnie sferyczny lewicowy kandydat, to przecież nic takiego nie byłby w stanie zagwarantować. W niedzielę wybieramy prezydenta, a nie większość sejmową. Nawet, powiedzmy, prezydent Biedroń nie podpisałby ustawy o małżeństwach jednopłciowych z tego prostego powodu, że taka ustawa jeszcze dłuuugo nie wyląduje na prezydenckim biurku.
Tym bardziej w niedzielę nie musimy żałować braku kandydata idealnego. Możemy z czystym sumieniem zagłosować na tego z kandydatów, który nie jest kompletnie do dupy.
Biorąc pod uwagę wszystkich kandydatów z drugich tur począwszy od 90 roku to RT i tak jest jednym z najmniej odstręczających typów w tej gromadzie. Więc narzekanie że nie jest idealny jest kurna przesadą. 5, 10 i 15 lat temu było jeszcze gorzej przecież.
@Michał Radomił Wiśniewski
„za takie deklaracje bym wbijał bana”
Jak najbardziej prerogatywa gospodarza.
@m.bied
„Jak najbardziej prerogatywa gospodarza”
Za popełnienie zbrodni niewłaściwej deklaracji powinno się nie tylko dawać bana na blogu, ale i publicznie chłostać.
@Trzaskowski
Dorzucę tylko do wszystkich naszych powyższych argumentów „za” taki, że miał, przez większość czasu, naprawdę dobrą kampanię. Nie tylko w porównaniu do sadomasochistycznych fantasmagorii Dudy, ale i samą z siebie.
Z braku idealnie czerwonej biedronki na liście i tym można się pofrajdować.
jest naprawdę źle, GW odpaliła protokół WYWIAD Z MARKIEM KONDRATEM
@Michał Radomił Wiśniewski
„WYWIAD Z MARKIEM KONDRATEM”
I co, jakie pytania?
„Milczycie w ciszę, mój panie Kondracie;
Czy tylko na TRZASK gębę swą chowacie?”
no jakie, np.
„Jak pan się czuje handlując alkoholem i naganiając klientów banksterom?”
@Kaczyński i Moskwa
To nie jest – prawdopodobnie – tak, że oni są „na pensji” z Łubianki czy skąd. To jest raczej pewna formacja intelektualna o pewnych zbieżnych poglądach, jak rzeczy mają wyglądać. Ale na końcu tej drogi jest zwrot w kierunku „na pensje” ponieważ pewne procesy, decyzje czy „eventy” mają swoje konwekcje. To jak w poprzedniej notce o HoI – oddanie Gdańska – event – determinuje jak reagują Alianci i wywołuje to łańcuch przyczynowo-skutkowy. Jeśli wygra Duda to np likwidacja niezależnego sądownictwa (w imię „skuteczności”) pójdzie dalej, UE zareaguje powiązaniem funduszy UE z praworządnością i rząd oraz nasz kraj znajdzie się w sytuacji braku wymiernych, budżetowych, korzyści z UE. I co wtedy? To jest twarda kwestia zasobowo-kasowa a nie jakieś dywagacje. Zwłaszcza, ze alternatywa jak np. Duda z Kaczyńskim rozbije UE daje ten sam negatywny wynik.
Takich „eventów” będzie ileś w kolejnych 5-10 latach i zwrot (jak np u Orbana – jest chyba najczęściej bywających w Moskwie szefem rządu UE) w kierunku na wschód nie będzie aż taki bez sensu. Ba, będzie logiczny. Jak Orban może wziąć w nawias 1956 to i my możemy swoje traumy, zwłaszcza jak „gejropa” u bram. A – idąć dalej – za 10 lat to może być to nawet zwrot na Pekin co intelektualnie będzie łatwiejsze dla tego towarzystwa, patrz np środowisko Nowej Konfederacji. Zwłaszcza, że zwasalizowanie Rosji przez Chiny to może być kwestia czasu a zwrot w USA w kierunku non-WASP może podważyć „nackową” oś Warszwa-Trump – że sobie a la HoI pofantazjuje. Event za eventem.
Reasumując: koledzy z Nowogrodzkiej może i są „anty” ale nie takie scenariusze HoI już widziało. Tym samym warto idąc na #bazarek logicznie pomyśleć jak to się dalej może wyglądać. Moja opinia jest taka, że nie ma scenariusza w którym stawianie na Budynia daje większa „wypłatę”. I dotyczy to i bezrobotnego i milionera.
@mrw
„„Jak pan się czuje handlując alkoholem i naganiając klientów banksterom?””
Przeraża mnie ten Twój fundamentalizm. Gdybym mógł sprzedawać wino albo występować w reklamie banku, to bym oczywiście skorzystał.
@WO
„Gdybym mógł sprzedawać wino albo występować w reklamie banku, to bym oczywiście skorzystał.”
No więc ja niekoniecznie. Miałem kilka razy szczęście (bo nie rozum), że np. nie pojawiłem się w projekcie deweloperskim z tłem reprywatyzacyjnym. Dziś staram się być ostrożniejszy – sprzedaż wina, owszem, wziąłbym gdybym nie miał innych propozycji. Winiarstwo to zasadniczo przetwórstwo rolne o czym mam pojęcie – produkt z wyższej półki, zdrowotnie na pewno nie w tej grupie co pełne cukru jogurty z okruszkami owoców – dobrostan zwierząt nie jest problemem i zagrożenie nałogiem też raczej nie (od tego są inne roztwory etanolu). Ale selekcjonowałbym producentów wedle posiadanej wiedzy co do 1) traktowania pracowników sezonowych, 2) unikania nieuczciwych metod produkcji (nieprawdziwe oznaczenia odmian, nieujawniane mieszanki wieloodmianowe, itd.), 3) braku związków z podziemiem przestępczym – co raczej skazywałby mnie na niskowolumenowe białe wina znad Mozeli niż włoskie primitivo. Banków nie reklamowałam chyba w żadnym wypadku, nie w Polsce w każdym razie, gdzie zbyt są uzależnione od produktów kredytowych dla ludzi pozbawionych sieci bezpieczeństwa w wypadku utraty dochodu.
„zagrożenie nałogiem też raczej nie”
słucham?
„Banków nie reklamowałam chyba w żadnym wypadku, nie w Polsce w każdym razie, gdzie zbyt są uzależnione od produktów kredytowych dla ludzi pozbawionych sieci bezpieczeństwa w wypadku utraty dochodu.”
pan Marek dosłownie reklamował banki jako lepsze niż pożyczka od rodziców
@Michał Radomir Wiśniewski
„Słucham?”
Mówimy o prowadzeniu importu win do lepszych restauracji oraz ich własnej sprzedaży jako produktu premium kierowanego do (wyższej) klasy średniej. Oczywiście osoba uzależniona może się upoić każdym alkoholem, jednak zazwyczaj będzie to wódczana „małpka” z Żabki, a nie chablis.
W ogóle dla kogoś kto chce w kapitalizmie prowadzić biznes (a nie działalność społeczną) w miarę odległy od najgorszych uwikłań etycznych, tego typu model – sprzedaż dobrych jakościowo produktów dla wyższych segmentów klasy średniej – jest bodaj najlepszym rozwiązaniem. Sprzedaż masowa to dylematy związane z eksploatacją ludzi, zwierząt i planety – czy to w postaci emigranckich pracowników ubojni produkujących tanie mięso z taśmowej hodowli, czy w postaci opłacanych groszowo lokalnych pracowników hotelarstwa i gastronomii w centrach masowej turystyki, itp. Usługi dla klasy wyższej to bezpośrednie podłączenie się pod ludzi z definicji czerpiących rentę kapitałową z wyzysku. Oczywiście, jeżeli za klientów masz ludzi z wyższej klasy średniej, to oni z kolei zazwyczaj za swoich klientów/ pracodawców mają firmy eksploatujące planetę albo bogaczy szukających sposobów na pomnażanie swojego niemoralnego bogactwa. Jednak z tym jednym krokiem odsunięcia od otchłani jakoś da się żyć. Winiarstwo we współczesnej postaci w dużej mierze istnieje (na Zachodzie) po to, aby były wzięty aktor czy dziennikarz mógł sprawdzić się w przewidywalnym biznesie, którego prowadzenie jest wizerunkowo estetyczne.
P.S. Miły Radomile, ze wstydu zamiram za „Radomira”!
@mrw
„pan Marek dosłownie reklamował banki jako lepsze niż pożyczka od rodziców”
Ktoś zna kogoś kto zmienił bank w wyniku obejrzenia reklamy, z Kondratem lub kimkolwiek? Ja znam osoby, które zmieniają ban bo im podwyższa opłaty i wtedy sprawdzają tabele opłat w innych.
Jest sporo badań na temat braku możliwości weryfikacji skuteczności reklam. Zapewne zależy to od wielu czynników.
W przypadku Kondrata nie potępiałbym postawy: skoro chcą zalać pieniędzmi za reklamę, to podstawię wiaderko. Może jest lewicowcem, a im więcej bogatych lewicowców tym lepiej.
@Awal Biały
„W ogóle dla kogoś kto chce w kapitalizmie prowadzić biznes (a nie działalność społeczną) w miarę odległy od najgorszych uwikłań etycznych, tego typu model – sprzedaż dobrych jakościowo produktów dla wyższych segmentów klasy średniej – jest bodaj najlepszym rozwiązaniem.”
Jednym z najgorszych etycznie sposobów eksploatacji ludzi i planety jest produkcja elektroniki. Jeśli producent jest nieetyczny, to produkt też.
A w takim razie jak etyczna jest nasza dyskusja tutaj, prowadzona ze smartfonów, laptopów i tabletów?
Fajnie, że od etyki i przyzwoitości ważniejsze jest ile można na tym zarobić. Pazura z Grabowskim mieli (mają?) tylko płatne stand-upy na sesjach sprzedaży koców leczniczych dla seniorów. Też byście taką fuchę wzięli?
Bo ja to się chyba do kapitalizmu nie nadaję.
„Nawet jeśli będzie musiał zapłacić za to co na zachodzie zapewniłoby mu Państwo w ramach podatków (lekarz, przedszkole/żłobek/sensowna szkoła)”
O ile to działało jeszcze pięć lat temu to obecnie, przynajmniej jeżeli chodzi o lekarzy, przestaje a po ostatnich zmianach legislacyjnych i wrzutce błędu lekarskiego do KK będzie jeszcze gorzej. Nieco anegdotycznie: niemal 3/4 klasy mojego syna w prywatnym, elitarnym przedszkolu to są lekarze-specjaliści, świeżo po specjalizacjach. I ci ludzie po ostatnich wydarzeniach zaczynają rozważać czy stąd nie wyjechać. Nie chodzi tylko o lepsze pieniądze, ale też o brak konieczności walki o środki na leczenie pacjentów, dostęp do procedur czy pewność, że nie będą ciągani po sądach w razie błędów.
Żadne prywatne ubezpieczenia nie pomogą, może poza tym vip-owskimi, gdy na rynku nie ma lekarzy niektórych specjalizacji. Proszę wierzyć, że wiem co mówię, bo rodzinnie prowadzę całkiem sporą przychodnię pediatryczną. Nieprzypadkowo do dobrego endokrynologa w Warszawie, nawet prywatnie, zapisy są na trzy do sześciu miesięcy wprzód.
Tak samo jak ubezpieczenie prywatne / posiadanie kasy, o ile nie jesteś multimilionerem, nie sprawi, że będziesz miał jakąś dużą lepszą pozycję wyjściową gdy zachorujesz na coś poważniejszego niż krzywa przegroda nosowa albo zaćma. Wtedy okaże się, że jedynym plusem posiadania karnetu w Bieda-Medzie będzie to że dowiesz się o chorobie nieco wcześniej niż przeciętny Kowalski.
Co do upadku edukacji to widać, że ów upadek potwornie przyspieszył. Ludzie będący w okolicach wieku mojego brata (’78) i starsi mogli wybrać średniej jakości przedszkole, a potem szkołę publiczną dla dzieciaków plus jakieś zajęcia językowe prywatnie. W moim roczniku (’83) widzę, że do prywaciarzy idą ludzie dla których jest to wydatek ogarniany z pomocą całej najbliższej rodziny.
Szczerze wolałbym zarabiać te 2-3k zł mniej, ale mieć dobrą publiczną edukację niż wydawać 4,5k na szkołę dzieciaków. Nadal byłbym o 1k do przodu.
O tym jak działa straszenie i wmawianie ludziom, że geje to największe zagrożenie dla nich pisał już ktoś wyżej. Mam dokładnie takie same sygnały od znajomych LGBT+ z Warszawy. Kiedyś duże miasta były względnie bezpieczną przestrzenią, ale już nie są.
@rozmowa z ludźmi popierającymi PiS
Uderza mnie w rozmowach z nimi, że nie widzą żadnej różnicy pomiędzy aferami PiS a PO. Jak pokazuje się palcem takie postacie jak bracia Szumowscy, Banaś i parę innych to się dostaje link do „Anonymous ujawniają prawdę o rządach PO”, jak mówi się „hej osobiście znam osoby LGBT+ które dostały w zęby stojąc pod klubem na placu Trzech Krzyży” słyszę, że przesadzam. Jak wskazuje się, że rozpieprzenie gimnazjum, za grube miliony, to fatalny pomysł i że akurat to się sprawdziło to słyszę o złej młodzieży itd. itp.
No i oczywiście powtarzania jak mantry, że za PeŁo też były afery. No były, ale różnica jest taka, że jak wypłynęła historia z zegarkiem Nitrasa to ten podał się do dymisji, podobnie jak facet od afery hazardowej, Ćwiąkalski po samobójstwie w celi itd.
@fantazje historyczne
Z chęcią bym przeczytał o sukcesie ruch egzekucyjnego. Mam wrażenie, że wtedy można było ugrać znacznie więcej niż ugraliśmy.
@awal
„No więc ja niekoniecznie. Miałem kilka razy szczęście (bo nie rozum), że np. nie pojawiłem się w projekcie deweloperskim z tłem reprywatyzacyjnym. ”
Nie wiem, kim jesteś z zawodu (ani w ogóle z czegokolwiek), to jedna z największych zagadek tego bloga. Ja jestem dziennikarzem, czyli mój zawód polega na wypełnianiu kątętem przestrzeni między reklamami. M.in. banków. Gdybym sam reklamował, byłby to awans. Nie umiem potępić Kondrata tylko za to, że nie odniosłem takiego sukcesu jak on.
„Dziś staram się być ostrożniejszy – sprzedaż wina, owszem, wziąłbym gdybym nie miał innych propozycji. ”
Oczywiście, mam na myśli jakiś dochodowy układ, bo otworzyć sklepik zawsze mogę. Ale pewnie wtopiłbym nawet bardziej niż na tkwieniu w mediach.
„Oczywiście osoba uzależniona może się upoić każdym alkoholem, jednak zazwyczaj będzie to wódczana „małpka” z Żabki, a nie chablis.”
To jest bardzo niebezpieczny mit. W swoim otoczeniu (bąbelku rodzinno-towarzyskim) znam trochę ludzi, którzy się uzależnili naprawdę ciężko alkoholami premium.
@amplat
„Fajnie, że od etyki i przyzwoitości ważniejsze jest ile można na tym zarobić.”
Problem z bankami jest taki, że kradną, oszukują, jednocześnie są poza systemem i go kontrolują. Kondrat w reklamie lub brak Kondrata w reklamie mają na te zjawiska dokładnie ten sam wpływ, zerowy.
Wszyscy w cywilizacji zachodniej korzystamy na nieetycznych praktykach: elektronika, ubrania, żywność, energia itd. Granica odcięcia jest, w moim rozumieniu, płynna i rzucanie się na operatora gilotyny by mi nie bardzo pasowało. Dopóki system i rzeczywistość wygląda jak teraz.
@wo
To jest bardzo niebezpieczny mit. W swoim otoczeniu (bąbelku rodzinno-towarzyskim) znam trochę ludzi, którzy się uzależnili naprawdę ciężko alkoholami premium.
Do tego stopnia ciężko, że przechodzili na denaturat? Czy byli tylko wyższo-średnio-klasowymi HFA?
Jeśli to drugie, to być może jedynym wyjściem jest prohibicja.
link to youtube.com
@gammon
„Do tego stopnia ciężko, że przechodzili na denaturat? Czy byli tylko wyższo-średnio-klasowymi HFA?”
Że wymagali leczenia zamkniętego. Z HFA to jest bardzo ciekawy fenomen – łatwo przegapić moment, w którym ktoś przestaje być HF.
„Jeśli to drugie, to być może jedynym wyjściem jest prohibicja.”
Ja w ogóle nie wierzę w wyjścia. Potrzeba odurzania się i ryzyko uzależnienia tkwi głęboko w Naturze Lucka. W jakiejś formie będzie problemem nawet w Fully Automated Luxury Space Communism.
@naturalucka
Kondrat w reklamie lub brak Kondrata w reklamie mają na te zjawiska dokładnie ten sam wpływ, zerowy.
W sumie więc nie jest ważne, czy i jakie plakaty robił Ottomar Anton?
@wo
Że wymagali leczenia zamkniętego. Z HFA to jest bardzo ciekawy fenomen – łatwo przegapić moment, w którym ktoś przestaje być HF.
Niestety prawdopodobnie masz rację.
Ja w ogóle nie wierzę w wyjścia. Potrzeba odurzania się i ryzyko uzależnienia tkwi głęboko w Naturze Lucka. W jakiejś formie będzie problemem nawet w Fully Automated Luxury Space Communism.
Niestety prawdopodobnie prawdopodobnie ponownie masz rację.
@gammon
„W sumie więc nie jest ważne, czy i jakie plakaty robił Ottomar Anton?”
To twój wniosek, wynikający ze zrównania banków z nazizmem, a twarzy z klipu z twórcą plakatów propagujących tenże nazizm.
Ja bym takiej paraleli po prostu nie zrobił.
@naturalucka
„Granica odcięcia jest, w moim rozumieniu, płynna i rzucanie się na operatora gilotyny by mi nie bardzo pasowało.”
Mi też nie. Jeżeli ktoś potrzebuje wzorca jak dobrze wypaść na lewicowym sądzie ostatecznym, właściwym adresatem jest np. Agata Nosal-Ikonowicz. Chodzi mi raczej o wskazanie obszarów, w których jako właściciel biznesu można się pocieszać (łudzić) przekonaniem, na poziomie „estetycznym” raczej niż moralnym, że nie przykładam zawodowo ręki do rzeczy bardzo brzydkich. Praca dla klientów z klasy wyższej odpada bo ich majątek to zakumulowany wyzysk – czy to pańszczyźnianych chłopów, czy bengalskich szwaczek. A często i cierpienie po stronie nabywców produktów rodzinnego koncernu np. osób uzależnionych od opioidów. Oraz niekiedy na dokładkę zgwałcona w poczuciu bezkarności 16-latka. Produkcja czy usługi (np. turystyczne) skierowane na masowy rynek konsumencki to zazwyczaj właśnie ten ucisk pracowniczy i rabunek planety na jaki zwracasz uwagę w związku z wytwarzaniem miliardów smartfonów. Natomiast biznes obsługujący klientów z wyższej klasy średniej ma szansę przemknąć się między Scyllą a Charybdą: jeżeli zajmujesz się produkcją pięknych wzorniczo, jakościowo trwałych mebli, pracując z zatrudnionymi na umowę o pracę oddanymi swojemu rzemiosłu fachowcami, to raczej tylko jakiś makroekonomista może się przyczepić, że petryfikujesz model gospodarczy niszowych SMEs („pułapka średniego wzrostu”), lecz etyk i ekolog dadzą ci spokój. Można oczywiście starać się prowadzić biznes programowo „poprawiający świat” np. sieć szkół dla uboższych rodzin, jednak znacznie efektywniej robi to państwo, poza tym nie każdy osobościowo pasuje do takiej misyjnej działalności. Uwagi powyższe odnoszą się, powtórzmy, do prowadzenia biznesu, a więc inwestowania kapitału, a nie pracy etatowej – robotnika składającego iphony nikt nie będzie oceniał w ten sposób, on jest „on the receiving end” moralnej krzywdy.
@WO
„Gdybym sam reklamował, byłby to awans. Nie umiem potępić Kondrata tylko za to, że nie odniosłem takiego sukcesu jak on.”
Ja też nie potępiam. Raczej odradzam. Rozwinięte rynki znają liczne przypadki celebrytów, którzy polecili jakiś nietrafiony produkt finansowy, a potem całe życie tłumaczyli się przed jego nabywcami mającymi poczucie oszukania wobec nich osobiście, a nie wobec emitenta.
„znam trochę ludzi, którzy się uzależnili naprawdę ciężko alkoholami premium”
Chyba jednak od koniaków, likierów, whisky? Wina jakie sprzedaje Kondrat to i za dużo zachodu przy kupnie (trzeba spędzić te pół godziny słuchając o cytrusowych nutach zeszłorocznego cuvée) i za mało procentów na litr.
„Nie wiem, kim jesteś z zawodu (ani w ogóle z czegokolwiek), to jedna z największych zagadek tego bloga.”
Nie ekscytowałbym się nią nadmiernie. Osobą wartą rozmowy jest anonimowy Awal – pod nazwiskiem jest znacznie mniej interesujący. Zawiódłbyś się.
@Awal Biały
Praca dla klientów z klasy wyższej odpada bo ich majątek to zakumulowany wyzysk – czy to pańszczyźnianych chłopów, czy bengalskich szwaczek.
Zastanawiam się, czy ktokolwiek może tu pozostać moralnie czysty, bo każdy korzysta z wyzysku – jeśli nie obecnego, to przeszłego. Co nie oznacza tezy „każdy sposób zarabiania na życie jest jednakowo dobry”.
@wo
„Że wymagali leczenia zamkniętego. Z HFA to jest bardzo ciekawy fenomen – łatwo przegapić moment, w którym ktoś przestaje być HF.”
Bardzo dobrze opisuje to powieść „Pilot” Roberta P. Davisa – bohater jest pilotem który popija sobie podczas lotu. Do czasu i wtedy właśnie następuje załamanie. Rzecz podobna w zamyśle do „Lotu” z Washingtonem ale zupełnie inaczej rozkłada akcenty. Plus sporo smaczków #rapierowych z czasów dawnych (wyszła w USA w 1976 wiec bohater lata DC-8)
@Gammon
„Zastanawiam się, czy ktokolwiek może tu pozostać moralnie czysty, bo każdy korzysta z wyzysku – jeśli nie obecnego, to przeszłego.”
Jakby sprowadzić rzecz do absolutnej oceny wyzysku – to chyba każdy wyzyskuje. Nawet wyzyskiwany robotnik będzie korzystał z efektów wyzysku kogoś innego (np. robiąc zakupy po pracy).
Ja w takich chwilach mogę się pocieszać ze mogę próbować ograniczyć praktyki moralnie wątpliwe – ale znów mam to szczęście że nie funkcjonuję w biznesie. Nawet mogę się próbować rozgrzeszać misją (przez małe M, duże prosiłoby się o autoparodię…)
@awal
„Chyba jednak od koniaków, likierów, whisky? Wina jakie sprzedaje Kondrat to i za dużo zachodu przy kupnie (trzeba spędzić te pół godziny słuchając o cytrusowych nutach zeszłorocznego cuvée) i za mało procentów na litr.”
Nie wyłącznie, ale w dużym stopniu właśnie od wina. To są smutne historie o kimś, o kim otoczenie wiedziało – ten ktoś tego nawet specjalnie nie ukrywał – że wypija butelkę wina dziennie. Tylko że z pewnym opóźnieniem otoczenie sobie uświadamiało, że to nie jest jedyna butelka tego dnia. I to bywało cuvee z cytrusowymi notami, w mojej branży też kiedyś była Złota Era, podczas której zarabialiśmy dużo i stać nas było na fanaberie.
Butelka wina, 750 ml, 12%, to ~9 SJA, Standartowych Jednostek Alkoholu. Uznaje się się, że bezpieczne picie to do 4 jednostek dziennie dla mężczyzn i 2-3 jednostki dla kobiet, max 5 dni w tygodniu…
@baja
„Uznaje się się, że bezpieczne picie to do 4 jednostek dziennie dla mężczyzn i 2-3 jednostki dla kobiet, max 5 dni w tygodniu…”
Wytyczne opracowano w badaniu sponsorowanym przez Polmos Lublin, Polmos Gniezno i Grupę Woja Szweja.
Pp ciszy. Ma razie łeb w łeb… Czy Polska jest podzieloma na dwie równe połowy? 50% tak, 50% nie.
@naturalucka
Zalecenia rządu Wielkiej Brytanii (wg Wikipedii):
„Since 1995 the advice was that regular consumption of 3–4 units a day for men, or 2–3 units a day for women, would not pose significant health risks, but that consistently drinking four or more units a day (men), or three or more units a day (women), is not advisable.”
@baja
„ Zalecenia rządu Wielkiej Brytanii”
Myślałem, że dla nas obojga jest jasne, że takie zalecenia biorą się z bardzo konkretnych potrzeb, np. rodzimego przemysłu gorzelnianego, i sobie nawzajem ironizujemy.
@baja: „Zalecenia rządu Wielkiej Brytanii”
Myślę, że nie budzi kontrowersji zdanie „z medycznego punktu widzenia nie ma korzyści ze spożywania etanolu”. Ciocia Wiki wydaje się tu zresztą dość obiektywna i podaje sporo linków [1,2].
@naturalucka: „Problem z bankami jest taki, że kradną, oszukują, jednocześnie są poza systemem i go kontrolują.”
Kradną? Masz coś konkretnego na myśli, czy to taka figura retoryczna? Pytam z ciekawości: jeśli pierwsze, to znaczy, że coś mnie ominęło i chętnie doczytam; jeśli drugie — to mam wątpliwości, czy takie gadanie nie osłabia słusznej krytyki banków w dalszej części zdania.
[1] link to en.wikipedia.org
[2] link to en.wikipedia.org
@ naturalucka
Tak, wg tych jakże liberalnych zaleceń to wciąż jedynie 1 kieliszek wina dla kobiety i 2 dla mężczyzny dziennie… I nie codziennie.
@janekr
„Pp ciszy. Ma razie łeb w łeb… Czy Polska jest podzieloma na dwie równe połowy? 50% tak, 50% nie.”
Żeby to napisał jakiś gimbus, ale Ty? Nie pamiętasz innych wyborów fifty-fifty?
@mkwa
„Kradną?”
Nasz przykład rodzimy to kredyty frankowe. A formalną kradzież masz choćby tu: link to nytimes.com
To nie ja napisałem, kilka lat temu był taki rysunek w „Polityce”.
A stał się jeszcze bardziej aktualny.
@baja
„ Zalecenia rządu Wielkiej Brytanii”
Cytowane zalecenia z 1995 zmieniły się w 2015. Z 4 unitów spadło do 2, ponadto zalecają abstynencję. Poniżej link do artykułu w bbc. Ciekawe że to się nie przebija, ciekawe.
link to google.com
Te 4 jednostki dziennie dla faceta i 2 dla kobiety to nie żaden rząd tylko zalecenia who. To i tak dużo. Lepiej w ogóle sobie podarować.
@embercadero
„Lepiej w ogóle sobie podarować.”
Groteskowo brzmi spinowanie „bezpiecznego” codziennego picia toksycznej trucizny, o której wiadomo że może doprowadzić do uzależnienia i trwałej degeneracji fizycznej i psychicznej. Niezależnie kto te wytyczne spinuje i z jakich powodów.
@baja
„Uznaje się się, że bezpieczne picie to do 4 jednostek dziennie dla mężczyzn i 2-3 jednostki dla kobiet, max 5 dni w tygodniu…”
Nie. Kraje których ministerstwa zdrowia wydają tego typu rekomendacje i posługują się standardową jednostką alkoholu (10ml/8g etanolu) zalecają pić nie więcej niż 14 jednostek tygodniowo, rozłożonych na co najmniej 3 dni. Brytyjczycy w 2016 roku usunęli podział „28 jednostek dla mężczyzn, 14 jednostek dla kobiet” i zostawili w rekomendacji 14 dla każdego, niezależnie od płci.
To jest mniej niż dwie butelki wina.
@WO i janekr
Sądzę, że Jankowi chodziło o ten obrazek:
link to pbs.twimg.com
@janekr
Gospodarz ma rację. Ponieważ sondaże exit poll raczej zaniżają PiS (przynajmniej w ostatnim czasie), Duda najprawdopodobniej wygrał.
To nie ma znaczenia, czy jesteśmy podzieleni pół na pół czy może jedna trzecia do dwóch trzecich. Pęknięty wazon jest pęknięty. Wyobraźmy sobie, że X wygrywa z wynikiem 75%, ale 25% Y zaczyna mówić o „zdrajcach, nieprawdziwych Polakach” i „targowickiej większości” albo „ciemnogrodzkiej hołocie” i „kupionych za pół koła nierobach”. Mielibyśmy powody, żeby się cieszyć?
Nawet jeśli pewnego dnia PiS przegra, to prawdopodobnie przegra z wynikiem powyżej 40%. (Zakładając oczywiście, że nie zdarzy się po drodze żadne „polityczne trzęsienie ziemi”.)
@Jakub Banasiak:
Ja się podpiszę. Jak długo będziemy mieli PiS w Polsce jako znaczącą siłę polityczną (poparcie > 15%, powiedzmy), będziemy mieli problem z wiecznym wykolejaniem dyskusji z merytorycznych torów.
A mamy już skutek uboczny, w postaci wylansowania TFP w Polsce — on nie zniknie, nawet jak PiS będzie tonąć.
@TerryPratchettsTerriblePosterchild
Tak, o to
> Mielibyśmy powody, żeby się cieszyć?
Jako lewica potrzebna do skutecznego wetowania, tak.
Nie zapominajmy, że głosując na SLD było się postkomunistą, w lepszym wypadku niezaradnym homo sovieticusem z PGR.
> wylansowania TFP w Polsce
Wcześniej ZChN i mecenas Giertych byli w sejmie.
Problemem w tym konkretnym momencie jest raczej lansowanie się otwartystów. Obecny wynik zawdzięczamy Hołowni w barwch papieskich. Trzaskowski miał co prawda tylko ratować honor po Prawnuczce, gdyby nie Prawnuczka może nie byłoby Hołowni.
Ordo Iuris pełni rolę żony dla hodowanych od dawna narodowców, teraz się to zintensyfikuje w Instytucie Dmowskiego tworzonym przez współtwórcę IPN Żaryna.
„Problemem w tym konkretnym momencie jest raczej lansowanie się otwartystów. Obecny wynik zawdzięczamy Hołowni w barwch papieskich.”
Ten stały motyw występujący u PO/KO i polegający na obarczaniu za przegraną wszystkich naokoło jest już zgrany i przeciwskuteczny.
@WO
„Przez swoje położenie nasz kraj jest skazany na powtarzanie w kółko tych samych schematów.”
Kilka uwag powyborczych:
– Mastalerek lakmusowy ma sugerować, że Duda 2.0 uwolni się z kurateli prezesa – nie uwolni się, nie ma do tego zasobów i przekonania; nie wybrali go ludzie z klipu o młodych warszawiakach tylko ludzie z tego zdjęcia [1] – silne prowincjonalne roczniki 50+, PiS udowodnił, że można z nimi wygrywać jeśli się propagandą pojedzie do oporu; PO też mniej więcej tyle zrozumiała z tych wyborów, finezyjniej nie będzie
– Polityka europejska dzieje się w strefie euro, z której już nawet echa przestają do nas docierać – Litwa była jednym z małych krajów których sojusz kilka dni temu potrafił przeforsować szefa eurogrupy innego niż preferowany przez Berlin [2]; Bułgaria i Chorwacja zgodnie z przewidywaniami dołączają do klubu [3]
– Przypominam sobie naszą dyskusję o „przemykających pisowczykach” z młodszego pokolenia, którzy będą się odcinać od linii partyjnej – ano, odcinają się, być w Londynie Nazarbajewówną z tatą-homofobem, lecz bez wiaderek złota to słaby deal
– I naszą dyskusję o pańszczyźnie przypominam sobie, kiedy padały uzasadnione pytania: skoro u progu nowożytności mieliśmy prawie to samo co na Zachodzie, to czemu osunęliśmy się na wschód; moja odpowiedź, że jednak za mało mieliśmy i we mnie pozostawiała niedosyt, cóż jednak zrobić, zdaje się to nie jest najgorsza odpowiedź, ten sam schemat właśnie obserwujemy dziś
– Skandalem pominiętym w medialnych komentarzach było szczucie przez Kaczyńskiego „przymusową eutanazją”; pokolenia teraz z wolna wchodzące w starość będą tymi, w których niezgoda na bezwolne, bolesne, pozbawione godności umieranie w odmawiającym posłuszeństwa ciele stanie się ważnym tematem społecznym – szukający sposobów na zakończenie życia na własnych warunkach będą zderzać się z tabuizacją i uciekaniem od problemu przez służby medyczne i państwowych decydentów
– Trzaskowski dowiedział się w jakim kraju żyje, wyrósł z politycznego celebryctwa wagi lekkiej – mogą być z niego ludzie, niestety PO jako całość to dzieci, krucjata dziecięca nas nie wybawi
– Zgodnie z konstytucją w sierpniu nowego RPO powinien wybrać Sejm za zgodą Senatu – Bodnar zrobił z tego urzędu zastępczą prezydenturę, biuro legislacyjne i MSZ; byłoby jakąś miłą odmianą gdyby większość senacka choćby tylko przetrwała wybór jego następcy
[1] link to em.kielce.pl
[2] link to bloomberg.com
[3] link to bankingsupervision.europa.eu
@Aoi:
ZChN i TFP? Kierunek może ten sam, ale jednak TFP to ZChN co najmniej w wersji turbo. Owszem, jak Kwaśniewski pierwszy raz walczył o prezydenturę, to odbywały się msze, żeby nie został prezydentem, ale powiedzmy że rozumiem, że ludzie się bali powrotu „komunizmu”. Ale przy następnych wyborach czegoś takiego już nie widziałem. A teraz widzę parę osób znajomych, z wyższym wykształceniem, miejska klasa średnia, pobiegło do Kościoła, by zatrzymać tego Trzaskowskiego swoją modlitwą. Czasem z rozsyłaniem przy tej okazji listów od Ordo Iuris… To jednak nowy poziom fanatyzmu.
@awal
…Polityka europejska dzieje się w strefie euro…
W 2008 r. w Davos, dosłownie dwa miesiące przed upadkiem Lehman Brothers, Tusk ogłosił, że wchodzimy do strefy euro w 2012 r. Gdyby nie kryzys, kto wie, może i by coś z tego wyszło.
Fajny temat na historię alternatywną. Jeszcze cztery bezkarne lata tego radosnego przekrętu finansowego i Polska staje się jeszcze ważniejszy element europejskiej struktury, bo związany wspólną walutą. Tusk prezydentem(umownym) Europy, siedzimy sobie przy stole z Francją i Niemcami i decydujemy co z Grecją czy Portugalią. Fajnie.
No tak. Tylko czy strefa euro by to wytrzymała. Raz że kryzys byłby zapewne głębszy, a do tego za chwilę w tym gronie pojawia się Kaczyński.
Rany, może lepiej, że do tej strefy wtedy nie weszliśmy, bo dzisiaj nie byłoby czego zbierać i nie byłoby do czego aspirować.
„W 2008 r. w Davos, dosłownie dwa miesiące przed upadkiem Lehman Brothers, Tusk ogłosił, że wchodzimy do strefy euro w 2012 r.”
Jemu chodziło o mistrzostwa w gałę nożną, też się na to nabrałem.
@WRW
…Jemu chodziło o mistrzostwa w gałę nożną…
Eee tam. Myślisz, że on coś wiedział, że za chwilę to wszystko pierdyknie i ta deklaracja była sobie a muzom?
@mw.61
„ Tusk ogłosił, że wchodzimy do strefy euro w 2012 r. Gdyby nie kryzys, kto wie, może i by coś z tego wyszło.”
Nie było na to szans. Strefa euro się wtedy nie paliła nas brać (Tusk to szybko usłyszał od europejskich polityków) a w Polsce nie było potrzebnej do tego większości konstytucyjnej (złotówkę, inaczej niż np. niezależną prokuraturę, mamy wpisaną w konstytucji). Tusk próbował temat ożywiać jeszcze po wybuchu kryzysu, ale było jasne, że nie ma wystarczająco silnej krajowej legitymacji. Do euro wchodzą po trudnych negocjacjach kraje z szerokim wewnętrznym konsensem politycznym podtrzymywanym w tej sprawie wiele lat. Realną zasługą Tuska i Rostowskiego jest natomiast skromniejszy, lecz bardziej realistyczny projekt: otworzenie furtek w ramach struktur prawnych eurolandu dla zacieśniania współpracy z krajami spoza niego w formule tzw. close cooperation. Oni to wynegocjowali, Kaczyński to olał, a dziś Bułgarzy i Chorwaci z tego korzystają – patrz link powyżej.
@Awal
Nie potrafie zrozumiec Twoich zachwytow nad strefa euro – na moje bylby to skok do basenu, w ktorym nie wiadomo czy bedzie woda (np dla Wlochow i Grecji tej wody nie bylo).
Jezeli strefa euro zreformuje sie w konstrukcje bardziej egalitarna, z unia bankowa i transferowa, wtedy ok, mozna dyskutowac, ale to by wymagalo totalnej zmiany podejscia Niemiec do makroekonomii ogolnie, na co sie nie zanosi. Po co podejmowac takie ryzyko?
@tajbrejker
„Nie potrafie zrozumiec Twoich zachwytow nad strefa euro – na moje bylby to skok do basenu…
Jeżeli strefa euro zreformuje sie w konstrukcje bardziej egalitarna, z unia bankowa i transferowa, wtedy ok, mozna dyskutowac, ale to by wymagalo totalnej zmiany podejscia Niemiec do makroekonomii ogolnie, na co sie nie zanosi…”
Ta zmiana w niemieckim (szerzej: północnoeuropejskim) podejściu nie tylko się zapowiada, co już trwa – jest ewidentna w projekcie uwspólnotowionych obligacji kryzysowych i w programie niemieckiej prezydencji. Banki mają w tych ramach wyznaczoną rolę instytucji współfinansujących „green transition”, co jest klasycznym impulsem popytowym (Kenesowskim) i daleko wykracza poza pierwotne cele unii bankowej.
Ogólniej mówiąc, strefa euro to obecnie dużo więcej niż sama waluta – to system regulacji, instytucji i relacji politycznych, dla którego „właściwa” Unia pełni rolę luźniej zintegrowanej otuliny, trochę tak jak dla starej Unii pełnił tę rolę EOG. „Skok” o którym mówisz to byłby rozłożony na dekadę proces w czasie którego moglibyśmy przystępować do różnych podsystemów Eurolandu z różną intensywnością. Dokładnie to robią Bułgarzy i Chorwaci, jeżeli wczytasz się w szczegóły. Nie ma na to obecnie szans bo polska elita polityczna utraciła zdolność formułowania długookresowych celów strategicznych. Pierwszy, kto wspomni o euro zostanie zostanie przez PiS zarzucony hasłami o obronie narodowej waluty i drożyźnie (czysto populistycznymi w świetle tego co piszę powyżej). Zresztą strefie euro będzie raczej odpowiadał ten nasz strategiczny nieogar. Jeżeli następcą Merkel zostanie Markus Söder z Bawarii to chętnie zaakceptuje on nas, podobnie jak swojego ziomka Orbana, w roli peryferyjnej lokalizacji unijnej dla poddostawców niemieckiego przemysłu.
@awal
„Ta zmiana w niemieckim (szerzej: północnoeuropejskim) podejściu nie tylko się zapowiada, co już trwa – jest ewidentna w projekcie uwspólnotowionych obligacji kryzysowych i w programie niemieckiej prezydencji”
Pozwole sie nie zgodzic – to w zaden sposob nie sa 'uwspolnotowione’ obligacje, tylko zwiekszenie budzetu KE[1], i wyglada to na krople w morzu potrzeb (a poza tym, nie jestem pewien jak zareagowalby Trybunal z Karlsruhe na jakies prawdziwe proby uwspolnotowienia). Nie wspominajac, ze kraje 'frugal four’ chca te fundusze jeszcze bardziej uszczuplic[2]
„Ogólniej mówiąc, strefa euro to obecnie dużo więcej niż sama waluta – to system regulacji, instytucji i relacji politycznych, dla którego „właściwa” Unia pełni rolę luźniej zintegrowanej otuliny”
Z tym sie moge zgodzic, aczkolwiek imho nie trzeba sie spieszyc z akcesja – mozemy poczekac nastepna dekade i jezeli reforma strefy euro bedzie szla w dobrym kierunku, wtedy w to wejsc (wejscie do strefy euro mamy zagwarantowane traktatowo, o ile spelnimy warunki akcesyjne). Ty, o ile dobrze rozumiem widzisz w tym czasie zbyt wielkie zagrozenie Polexitem / dalszy dryf w kierunku wschodnim, wiec nie ma na co czekac. Let’s agree to disagree.
„Dokładnie to robią Bułgarzy i Chorwaci”
Czy Bulgarzy i Chorwaci moga miec pewnosc, ze po wejsciu do stefy euro nie beda traktowani jak Grecy? Czy Polska tez moze miec taka pewnosc?
„Jeżeli następcą Merkel zostanie Markus Söder z Bawarii to chętnie zaakceptuje on nas, podobnie jak swojego ziomka Orbana, w roli peryferyjnej lokalizacji unijnej dla poddostawców niemieckiego przemysłu.”
Z checia poznam argumentacje, ktora jak krowie na rowie wytlumaczy mi w jaki sposob wejscie do strefy euro pomoze nam w pokonaniu peryferjnosci. Dlaczego dzieki strefie euro mielibysmy przestac byc poddostawcami niemieckiego przemyslu? Sam uwazam, ze latwiej z peryferyjnosci wyjsc poprzez utrzymanie wysokiego poziomu 'monetary sovereignty’ czyli utrzymaniu wlasnej waluty (co ogolnie jest zgodne z MMT, teoria ekonomiczna, ktora na lewicowym blogu powinna byc znana i lubiana).
[1] link to nakedcapitalism.com
[2] link to ft.com
Euro jest WYGODNE dla zwykłych ludzi.
@janekr
„Euro jest WYGODNE dla zwykłych ludzi.”
Otóż to. I to jest wystarczający argument, żeby Euro przyjąć. Teraz jak jadę do kraju z Euro to się czasem zastanawiam czy bank mnie bardziej okradnie jak zapłacę kartą czy jak wypłacę kasę z bankomatu i zapłącę gotówką. Tzn. generalnie mam to gdzieś, ale czasem taką głupią myśl mi jakieś zwarcie w mózgu wygeneruje. Przecież nie będę jak wujek z pisu wymieniał kasy w kantorze i jechał z walutą.
Ktoś tu pytał jak banki w Polsce kradną. Otóż tak: jak zapłacę kartą za coś w walucie i dostanę potem zwrot, to bank mnie ordynarnie okrada w biały dzień, bo w jedną stronę przelicza po kursie sprzedaży, a w drugą po kursie kupna. A to jest zwrot i powinien z powrotem przeliczyć po kursie sprzedaży (może być oczywiśćie kurs z dnia zwrotu, to bym bez problemu zaakceptował). I to mnie najnormalniej w świecie wkurwia.
„czy bank mnie bardziej okradnie jak zapłacę kartą czy jak wypłacę kasę z bankomatu i zapłącę gotówką.”
Ostatnio wyjeżdżając miałem dwie karty zasilone kwotą w Euro zakupiona online. Jedna na pewno bezprowizyjna przy wypłacie z bankomatów, druga na pewno bezprowizyjna przy płatności bezgotówkowej, ale debetowa. Kredytowa w euro jest za droga.
@ bartolpartol @janekr
Gospodarz ma gdzieś w archiwum notkę, w której polewał z jednego publicysty, który narzekał na biegi w Wawa, bo nie mógł dojechać na Dworzec Centralny, żeby kupić bilet na PKP, jak mógł to zrobić przez internet (inicjały ŁW). Zachowujecie się dokładnie tak samo.
Chcecie wejścia do strefy euro, bo mi ma być wygodnie (OK – powód, jak każdy inny, ale na tym blogasku…), kiedy dzisiaj wejście do strefy euro jest wyborem politycznym (pożądany), a nie gospodarczym (teraz bardziej dyskusyjny, o czym pisali komentatorzy wcześniej).
No więc podpowiadam – Revolut. Działa banalnie, jest darmowy i spready są minimalne. Nie działa w US, ale używałem w całej Europie Zachodniej, na granicy Bliskiego Wschodu i Azji. W sieci na stałe. Bajka. Nie działa jednak w US i Apple Store (albo nie działało w przeszłości). Parę osób płaci pewnie jakieś abonamenty w euro (Amazon Prime i podobne), więc tylko dlatego warto dać szansę. Będziecie zaskoczeni, jak „zniknie” problem przewalutowania. Ludzie używają Revoluta naprawdę masowo i nawet jeśli ktoś go nie polubi, to będzie elementem, który wymusi na bankach i innych paypalach obniżenie prowizji i spreadów. Hint: możecie czasami wyprzedzić pewne wydatki kupując walutę z wyprzedzeniem i dodatkowo zaoszczędzić na wydatkach. W wersji premium są ficzery, które was zaskoczą, jak zmieniany numer karty po każdej transakcji (dla security freaks).
PS. nie mam żadnych związków z Revolut, byłem chyba jednym z ostatnich z mojego bąbelka, który zaczął używać.
Ale wiesz że Revolut to ruska pralnia i że pewnego pięknego dnia ktoś z pewnością zgasi w niej światło?
Jeżeli komuś nie podchodzi Revolut, istnieje również brytyjsko-irlandzka (AFAIK) Curve. Są kantory internetowe z minimalnym spreadem i darmowe rachunki walutowe z kartą debetową, jeżeli ktoś ma trochę więcej samozaparcia. Da się przeżyć.
@embercadero
„Ale wiesz że Revolut to ruska pralnia i że pewnego pięknego dnia ktoś z pewnością zgasi w niej światło?”
No, właśnie miałem zamiar coś w tym stylu napisać. Co prawda nie śledzę tego co robią, ale swego czasu coś koło nich mocno śmierdziało (jakieś ostrzeżenia od jakiegoś regulatora czy cuś), więc dałem sobie spokój. Jednak chyba wolę płacić bankowym złodziejom, bo przynajmniej nie znikną nagle z moją kasą. No i nie kradną aż tyle, żeby mnie pozbawić pieniędzy.
@astanczak
„bo mi ma być wygodnie (OK – powód, jak każdy inny, ale na tym blogasku…)”
Ej, no, ale dlaczego nie? Przecież chodzi o to, żeby ludziom żyło się łatwo i przyjemnie.
> embercadero
So far, so good. Mają bankową licencję UE. Kilka innych banków, które nie były tak użyteczne też okazało się pralniami. Jak nie lokujesz tam emerytury, tylko używasz do szybkich płatności, żeby zaoszczędzić na spreadach, to działa jak bajka. Tylko raz, w Izraelu, Revolut mi zablokował kartę, bo próbowałem zatankować jako prepaid (izraelskie dystrybutory paliwa żądają blokady z górką, więc naprawdę dobrze, że to algorytm zablokował żadanie na 600 USD, choć było troszkę kłopotu).
@debetówki
No dajcie spokój. Kredytówki z porządnym limitem to podstawa.
„No więc podpowiadam – Revolut. Działa banalnie, jest darmowy i spready są minimalne.”
to się powoli zmienia link to telepolis.pl
@revolut
Istnieją i inne firmy. Ja używam transferwise. Są możliwości technologiczne, więc pojawiają się frmy, które z nich korzystają. Nie ma żadnych powodów, poza rentą monopolistyczną, żeby spready przy zwykłych transakcjach były tak duże jak stosują banki.
@wybory
To chyba na tym blogu nie jest bardzo odkrywcze, ale mimo to napiszę. Ze wszystkich podziałów wyborców według różnych kryteriów, Polska A przegrała z Polską B. Zamożni, wykształceni, młodzi, z perspektywami, z wielkich miast, przegrali z biedniejszymi, starymi, z zadupia i bez perspektyw. Niestety z jednej strony po samozaoraniu lewicy, obóz demokratyczny nie miał dla tych ludzi atrakcyjnej oferty, z drugiej ofertę taką dała im banda cynicznych łajdaków. Przy wsparciu KK, wygrali o włos, mimo absolutnie nierównej i nieuczciwej walki. Krótkofalowo jestem pesymistą – walec PiSu ruszy do miażdżenia ośrodków niezależnych od władzy. Długofalowo raczej perwersyjnym optymistą. Gospodarcza katastrofa i demografia pozbawią PiS władzy wcześniej czy później. Tylko ludzi szkoda.
@pohjois
„To chyba na tym blogu nie jest bardzo odkrywcze”
Zdecydowanie. To wiemy wszyscy. To wiedzą też w USa, Wielkiej Brytanii i wszystkich innych miejscach, gdzie ciemnota wybrała ciemniaków.
„ale mimo to napiszę.”
Lepiej gdybyś się wysylił i wpadł na jakiś pomysł jak to zmienić. Memłanie w kółko tego co wszyscy wiedzą donikąd nie prowadzi.
Jeśli chodzi o pomysły, to widzę tylko jeden – podstawowy dochód gwarantowany. Przygotowany tak, zeby pis nie był w stanie tego w prosty sposób zajumać, np. wywołując w pisie zdecydowany opór. Żeby ludzie uwierzyli, że pis nie da rady go wdrożyć. Ale jak ludzi do tego przekonać tego nie wiem. W każdym razie ta strona, która to wdroży będzie mogła przestać się przejmować i zacząć robić cokolwiek jej szaleni przywódy wymyślą. Przynajmniej dopóki gospodarka nie pier#$%^&*.
„@wybory
To chyba na tym blogu nie jest bardzo odkrywcze, ale mimo to napiszę. Ze wszystkich podziałów wyborców według różnych kryteriów, Polska A przegrała z Polską B. Zamożni, wykształceni, młodzi, z perspektywami, z wielkich miast, przegrali z biedniejszymi, starymi, z zadupia i bez perspektyw.”
„Memłanie w kółko tego co wszyscy wiedzą donikąd nie prowadzi.”
Pytanie czy rzeczywiście wiemy – nikt nie zrobił analizy wieloczynnikowej wyników wyborów. Wiadomo, z grubsza że idzie to po „zmiennych”, które podał pohjois, natomiast zupełnie, które z nich są istotniejsze (albo w ogóle istotne statystycznie) to już kwestia ideologiczna.
@krzloj
„nikt nie zrobił analizy wieloczynnikowej wyników wyborów. Wiadomo, z grubsza że idzie to po „zmiennych”, które podał pohjois, natomiast zupełnie, które z nich są istotniejsze (albo w ogóle istotne statystycznie) to już kwestia ideologiczna.”
Dlaczego ideologiczna?
O ile wiem, statystycy dysponują narzędziami, które pozwoliłyby takie rzeczy ustalić.
Np. czy wyraźne zwycięstwo D* w grupie 60+ a przegrana w 30- wynika tylko z faktu starzenia się wsi i małych miast, czy może jest coś więcej? To jest do obliczenia.
@janekr
Narzędzie na pewno są, natomiast problem może być z samym dostępem do danych (like, IPSOS musiałby się podzielić, albo ktoś samemu musiałby je zebrać, co pewnie jest nierealne)
„To chyba na tym blogu nie jest bardzo odkrywcze”
Nie jest nawet na forum Gazety.
„Z piwnicznego okienka wynurzył się łeb narodu, ale tułów wciąż pozostał w piwnicy. Zablokował się i nie chce wyjść. Ci otwarci, lepiej wyedukowani chcą być częścią świata, ale co zrobić z tamtymi?”
Pyta sprzedawca tanich win, twarz drogiego banku.
Zza twarzy wynurza się banku głowa, pomiędzy szwami wypełzają zwoje ruchliwe od natężenia myśli które ktoś o mniej wyrobionej estetyce mógłby pomylić za coś innego. Jedynym pozytywnym ekonomicznie programem jest faszystowski, ocenia Rafał Benecki, główny ekonomista ING.
Bosak też wygląda gospodarczej katastrofy. A wszyscy tak naprawdę w głebi serca myślą o ostatecznym rozwiązaniu kwestii reszty ludzi postrzeganych jako problem.
Czyjej reszty? Kto pierwszy ten lepszy.
„przegrali z biedniejszymi, starymi, z zadupia i bez perspektyw.”
Którzy stanowią 1/3 największych miast i 1/2 miast do ćwierci miliona mieszkańców. Więszość Polaków mieszka w miastach. Gdyby to były miejsca perspektyw dla wszystkich, zwiększona o 5% mobilizacja wsi by nie przeważyła.
Demografia zmienia się przy każdych wyborach. Przez ostatnie 5 lat zmarły 2 mln Polaków.
Społeczeństwo się starzeje. Wykształcenie PiS pozwolił Gowinowi ograniczyć dbając wcześniej by trudniej się było wydostać ze wsi do liceum bez pośrednictwa bliższych gimnazjów. Zadupia na mapie wyborczej najlepiej pokrywają się z mapą sieci kolejowej.
„Bosak też wygląda gospodarczej katastrofy. A wszyscy tak naprawdę w głebi serca myślą o ostatecznym rozwiązaniu kwestii reszty ludzi postrzeganych jako problem.”
Lewica też?
No dochód podstawowy to pomysł Miltona Friedmana, więc najwyraźniej?
Wgl, jest na razie sympatyczny mem ***** ***. Czy tylko mnie nazywanie tego ruchem ośmiu gwiazd kojarzy się włoskim z ruchem pięciu gwiazd (wylęgani faszyzmu, ponieważ tak działa internet)?
@janekr „Lewica też?” Nie wiem, choć myślę, że większość ludzi, którzy mówią o sobie „lewica”, chyba nie. Większość ludzi, którzy mówią o sobie „prawica”, jak mi się wydaje, też nie. Z własnego doświadczenia wiem, że po częściowym „przebiciu bańki informacyjnej” okazuje się, że na świecie żyje dużo mniej „radykałów” i „faszystów” niż się wydaje, kiedy się siedzi w bańce. Ktoś tu kiedyś napisał, że „moherowa babcia” może i jest konserwatywna obyczajowo, ale na pewno nie wyznaje tzw. społecznego darwinizmu. Z kolei sam miałem przygodę, w której przekonałem się, że „religijna starsza pani” (przyjaciółka mojej śp. babci) potrafi wykazać dużo zdroworozsądkowej otwartości i pragmantyzmu w podejściu do tzw. związków partnerskich.
„Kuc” potrafi być miłym kompanem do rozmów o nominalizmie, Harrisie, buddyzmie, testach osobowości, Kropotkinie i Dawkinsie, Chomskym, Rortym, chińskich filozofiach („jin-jang jest jak POPiS”) itd. Moja recepta na przezwyciężenie podziału PiS i antyPiS jest prosta: znajdźcie sobie znajomych, z którymi się kompletnie nie zgadzacie i rozmawiajcie z nimi.
Oczywiście to, co napisałem można wrzucić do kosza z napisem „naiwność”, a nawet nazwać „intelektualnym masochizmem”. Na codzień przekonuje się jednak, że należy uznać taką strategię za w dużym stopniu skuteczną (a przynajmniej takie odnoszę wrażenie). Dwa tygodnie temu kuc uważał, że trzeba głosować na Dudę jako na „mniejsze zło”, po długich rozmowach (a w zasadzie: czatach) uznał, że „mniejsze zło” to jednak Trzaskowski.
@Aoi Poprosiłbym o źródło, w którym Friedman zaleca dochód podstawowy. Będę miał co pokazać znajomemu kucowi.
A poza tym: dla mnie * kojarzy się z cenzurą.
@revolut
Ktoś podał kiedyś argument, że właściciel jest Rosjaninem (nie sugerując nawet pralni pieniędzy, raczej agenturę). Dostaje nasze dane, dość dokładne. I firma jest z UK, gdzie właśnie przestają obowiązywać europejskie normy ochrony danych.
Ja prywatnie mam konto na PKO (od samego początku, więc się przyzwyczaiłem, choć trochę obciach), oni tam mają subkonta walutowe, doładowujesz w miarę potrzeby, spready minimalne (taki niby kantor). Działa spoko w na fynty, euro, czeskjie korony, kuny. Pewnie każdy bank ma takie coś.
@wybory
Czasem mi się wydaje, że z wyznawcami PIS (pewnie przez wsparcie KK) trochę się dyskutuje jak z płaskoziemcami. ALbo antyszczepionkowcami – to są prawdziwi wierni, gotowi oddać życie za swoje przekonania. Wyborcy PIS raczej nie życie, ale dyskusja jest podobna. W jednej z tutejszych notek „Drodzy PISowcy” któryś z nich podał argument, dlaczego tylko PIS i tylko Duda. On brzmiał mniej więcej: „Dwa słowa – Donald Tusk”. Przeczytałem to i miałem gigantycznego łotdefaka… O co chodzi?
Ale to dowodzi, że nie całkiem jesteśmy w stanie się zrozumieć. Nie porozumieć nawet, ale w ogóle pojąć, o co chodzi drugiej stronie.
@pewuc
„revolut, konta, etc.”
Pewnie, że można zrobić jakąś protezę, tej samej klasy co powiedzmy nawigacja przyklejona w samochodzie do szyby i podłączona do gniazdka zapalniczki. Wyjeżdżając ostatnio założyłem sobie dodatkowe konto walutowe, a nawet dwa. I teraz niewykorzystane euro leżą na nich bez pożytku.
ALE obywatel Łotwy wyjeżdżając na wakacje do Portugalii bez żadnego kombinowania bierze wizuchnę swoją codzienną i zwyczajnie płaci. Bez prowizji, bez dodatkowych opłat, bez ryzyka kursowego – wie dokładnie, ile mu przyjdzie zapłacić za te kilkadziesiąt dni okresu rozliczeniowego.
„znajdźcie sobie znajomych, z którymi się kompletnie nie zgadzacie i rozmawiajcie z nimi.”
to wcale nie działa
@janekr
oczywiście, te subkonta są takim odpowiednikiem revoluta – i jak on stanowią namiastkę. Jasne, że chciałbym euro.
A co do Grecji – mam wrażenie, że ich kryzys nie wziął się z euro jako waluty. Jakby mieli drachmę, to by było lepiej? Tyle że gdyby NIE mieli euro, nikt by palcem nie kiwnął i mogliby sobie bankrutować do upojenia.
@Grecja
No więc argument „kraje, które nie mają euro mogą ratować się w kryzysie dewaluacją” należy odczytywać „rządy krajów, w których nie ma euro mają proste narzędzie obniżenia wszystkim pensji w celu ratowania gospodarki”.
Nie byłbym tutaj entuzjastą tego lekarstwa.
Entuzjastą to nikt chyba nie jest. Ale przecież lekarstwa zaordynowane Grekom były podobne i gorsze.
Z mojego laickiego punktu widzenia to wygląda tak, że Grecy bez euro by się tak prosto nie zadłużyli a niemieccy eksporterzy mieliby trochę bardziej pod górkę. Jak dla mnie strefa euro w obecnej konstrukcji to ważne korzyści polityczne, pewnie duża wygoda dla obywateli ale spore ryzyko dla gospodarek peryferyjnych.
@pewuc
Varufakis by się z Tobą nie zgodził
„Chroniczne zacofanie Grecji, złe zarządzanie i korupcja wyjaśniają jej stałą gospodarczą słabość. Jednak jej ostatnia niewypłacalność wynika z fundamentalnych błędów w projekcie UE i jej unii walutowej, euro. UE zaczynała jako kartel wielkiego biznesu ograniczający konkurencję między czołowymi ciężkimi przemysłami w Europie i zapewniający im rynki zbytu w krajach peryferyjnych: Włoszech, a potem Grecji. Deficyty takich krajów były odbiciem nadwyżek bogatych państw, takich jak Niemcy. Kiedy drachma się dewaluowała, deficyty te dawało się utrzymać w ryzach. Jednak gdy zastąpiło ją euro, przez pożyczki od niemieckich i francuskich banków greckie deficyty urosły do niebotycznych rozmiarów.” – „Porozmawiajmy jak dorośli. Jak walczyłem z europejskimi elitami.” Varufakis
@janekr
„ALE obywatel Łotwy wyjeżdżając na wakacje do Portugalii bez żadnego kombinowania bierze wizuchnę swoją codzienną i zwyczajnie płaci. Bez prowizji, bez dodatkowych opłat, bez ryzyka kursowego – wie dokładnie, ile mu przyjdzie zapłacić za te kilkadziesiąt dni okresu rozliczeniowego.”
A my dalej jesteśmy skazani na okradanie przez banki lub kombinowanie jak Polak z Ruskiem. Dziękuję wam PO, PSL, SLD, PiS itd., itp.
@Aoi
„No dochód podstawowy to pomysł Miltona Friedmana, więc najwyraźniej?”
No tyle, że może KO by to jakoś łatwiej weszło do zakutych łbów i został. Problem z tym, że PO skompromotiowała się mówiąc, że 500+ się nie uda, bo nie ma kasy, więc teraz nikt im nie uwierzy, nawet po zmianie pierwszej literki na „K”, że mogą dać więcej niż pis. Chyba, że się przyznają, że się mylili i można więcej i lepiej, och, czekaj…
W kazdym razie zupełnie jest mi obojętne, kto to wymyślił, pomysł mi się podoba. Jest/był testowany tu i ówdzie. Co prawda z reguły te projekty były uwalane przez liberałów, którzy nie mogli tego psychicznie wytrzymać, ale okazuje się, że nawet takie przerwane projekty dały pozytywne rezultaty. Np. lepsze samopoczucie ludzi (czyli m.in. mniejsze koszty opieki zdrowotnej) i łatwiejsze znajdowanie lepszej pracy osiągnięte podczas eksperymentu w Ontario w Kanadzie (link to bankier.pl).
@pewuc
„A co do Grecji – mam wrażenie, że ich kryzys nie wziął się z euro jako waluty.”
Ano, oni łgali jak pis i mówili, że rośnie gdy spadało, żeby się do strefy Euro wbić za wszelką cenę, więc problem był niezależny od Euro.
@***** ***
No pis to już przerobił na „wygra pis”, więc sprawa jest spalona.
@linki
Jak się wstawia klikalne linki, żeby spampołap nie zeżarł?
@self & linki
No jak widać nic nie trzeba robić, bo samo się robi.
dochód podstawowy wymyśliły liberały, żeby rozwiązać problem zanikającego popytu w przyszłym społeczeństwie ludzi zbędnych
@embercadero
Przepraszam za spamołap, nie mam pojęcia, do czego tym razem się przychrzanił. Tknęło mnie, żeby zajrzeć, bo zauważyłem, że towarzystwo sobie folguje z linkami, więc wyciagnąłem z przedwczoraj.
@smorun
„dochód podstawowy wymyśliły liberały, żeby rozwiązać problem zanikającego popytu w przyszłym społeczeństwie ludzi zbędnych”
Ale co w tym złego? Jak już ktoś został urodzony i nie za bardzo radzi sobie w życiu to państwo powinno mu dać kasę, żeby sobie jakoś żył. Jak się dzięki tej kasie ogarnie i zacznie sobie radzić tym lepiej, ale nie oczekujmy, że wszyscy muszą sobie w życiu poradzić. Opieka społeczna generalnie słabo sobie radzi i jest kosztowna. Oczywiście sam dochód podstawowy może nie wystarczyć wszystkim i jakaś część ludzi dalej będzie potrzebowała dodatkowej opieki, ale to już na znacznie mniejszą skalę.
Dochód gwarantowany jest o tyle dobry, że to rekompensata za to, że człek musi żyć na tym bezsensownym świecie (nie każdy jest zdolny do popełnienia samobójstwa). Oczywiście chodzi o zapewnienie wszystkim życia na jakimś minimalnym, ale ludzkim poziomie. A jak ktoś chce więcej, to się bierze do nauki/pracy.
Swoją drogą „ludzie zbędni” to obrzydliwe określenie. Sami na świat się nie prosili.
@pm
„wybór między Brukselą (chadecką?) a Brukselą (liberalną?)”
Ja to warunkowo dopuszczam, ale tylko zeby pokazać, czego nie będę dopuszczać. PiS to nie jest „Bruksela chadecka”, to właśnie raczej Trzaskowski albo Hołownia. Zabraniam twierdzenia, że jest inaczej (tzn. dopuszczę gdyby Pan jakoś bardo szczegółowo uzasadnił tezę, że PiS to w gruncie rzeczy CDU, tylko że to niemożliwe, bo to wcale nie jest CDU).
@smorun
„dochód podstawowy wymyśliły liberały”
Dochód podstawowy – dla mnie – wymyślił Zajdel w Limes inferior (to nie była optymiostyczna wizja). Ma on liczne zalety, choć potencjalnie może prowadzić do takieg obrazu, jak w Kongresie futurologicznym Lema (widocznego przez moment, kiedy Tichy widzi rzeczywistość). Ale z założenia – co w tym złego? W pewnym momencie zwyczajnie się skończy większość miejsc pracy, wskutek robotyzacji i automatyzacji. Jakoś ludzie muszą żyć, a zarobić nie zarobią.
„dochód podstawowy wymyśliły liberały”
„dla mnie – wymyślił Zajdel”
To ma być lepiej?
„W pewnym momencie zwyczajnie się skończy większość miejsc pracy, wskutek robotyzacji i automatyzacji.”
Technologia jest stara jak cywilizacja i nigdy tak to nie przebiegało, nic na to nie wskazuje i teraz. W Dolinie Krzemowej jest to religia i to oni po kryzysie wylansowali ten renesans dochodu podstawowego. A gdyby miała nastąpić Osobliwość… to po co pieniądze?
Generalnie pytacie co złego w społeczeństwie ludzi zbędnych?
@Friedman
Ma to po Hayeku, ale to pierwsza skonkretyzowana propozycja którą prawie wprowadził Nixon.
Mniejsze koszty (docelowo likwidacja) to właśnie argumet Friedmana od 1962. W 1980 w książce „Freedom to Choose” (także program tv) to już był manifest pod leninowskim tytułem „What is to be done”*:
„Most of the present welfare programs should never have been enacted. If they had not been, many of the people now dependent on them would have become self-reliant individuals instead of wards of the state. In the short run that might have appeared cruel for some, leaving them no option to low-paying, unattractive work. But in the long run it would have been far more humane.
enhance individual responsibility, end the present division of the
nation into two classes … with a single comprehensive program of income supplements in cash … unwind Social Security requiring people to make their own arrangements for their own retirement … provide a straightforward means of assuring every family a minimum amount, while at the same time avoiding a massive bureaucracy”
*) „Szto delat?” to powieść Czernyszewskiego która zainspirowała i Lenina i Ayn Rand, jak analizuje literacko Adam Weiner w „How Bad Writing Destroyed the World”.
@Aoi
„To ma być lepiej?”
Lepiej nie. Nie mogłem sobie odmówić wspomnienia o Zajdlu.
Co do likwidacji miejsc pracy – to się dzieje. Na mojej ulicy budują dom. Jakiś taki spory, dwukondygnacyjny, podziemne garaże i takie tam. Pracuje tam czterech facetów, czasem sześciu. Nie więcej. Trzydzieści lat temu byłoby ich czterdziestu.
Nie twierdzę, że miejsca pracy całkiem znikną i zapanuje ogólne dolce far niente dla wszystkich. Ale dla znacznej części potencjalnych pracowników… Przez jakiś czas można to łatać wymyślonymi stanowiskami, ale ile ich będzie?
@pewuc
„Co do likwidacji miejsc pracy – to się dzieje.”
I nawet dotyczy edytorów w serwisach informacyjnych:
„Microsoft is making further cuts to its MSN team, according to a recent report from GeekWire. The move continues MSN’s trend of moving away from humans toward AI.”
Najwyższy czas by porządnie opodatkować pracę robotów.
@pewuc
„Przez jakiś czas można to łatać wymyślonymi stanowiskami, ale ile ich będzie?”
Przypominam jednak, że zawsze dotąd te nowe technologie równocześnie tworzyły nowe zawody. Uwierzyłbyś 20 lat temu, że będzie istniał zawód „specjalisty od mediów społecznościowych”? Na czym polega, to się da już wytłumaczyć Tobie z roku 2000. Że to ktoś, kto za jakąś osobę lub instytucję prowadzi jej konto w czymś w rodzaju Usenetu.
A przecież to jak w tym dowcipie, „a teraz skup się – do metalu”. A teraz skup się: osoba zawodowo opisująca w mediach społecznościowych jak się piecze ciasto. Albo cleanfluencer: specjalista od opowiadania o sprzątaniu i pakowaniu się na wyjazd (!).
To akurat sektor zamknięty, roboty konsumują to co produkują roboty.
„to się dzieje. Na mojej ulicy”
A na innej ulicy w garażowej firmie odkąd zakredytowali laserowe spawarki-roboty zwiększyli zatrudnienie trzykrotnie, bo robią taniej, lepiej i schodzi więcej. Z anegdotek nic nie wynika.
Tak jak za głód nie odpowiadają już siły natury. To są orgiastyczne fantazje polityczne neokoństwa. Wspominałem już kiedyś o ulubieńcu współczesnych rasistów Moynihanie. W 1973 napisał o tym książkę: „The Politics of a Guaranteed Income: The Nixon Administration and the Family Assistance Plan”.
@roboty zabiora nam prace
Roboty i „AI” nie zastapia ludzi na stanowiskach wymagajacych planowania, improwizowania i kreatywnosci. Mozliwosci AI sa aktualnie bardzo przeceniane, wskutek medialnej ofensywy akademikow, inzynierow i biznesmenow zyjacych z badan nad AI. Owszem, pewnie nie dlugo Amazon nie bedzie zatrudnial w swoich hurtowniach gromad ludzi do sortowania paczek, tylko pare osob do naprawiania i konserwacji robotow sortujacych paczki. Czy to zle, ze znikna takie wyzyskowe miejsca pracy?
@WO
To są właśnie te wymyślone zawody. I pytanie brzmi: ile ich będzie. Kiedy się kopało przysłowiowe rowy (albo budowało drogi), trzeba było ludzi. Dużo ludzi.. Myślisz, że wszyscy zostaną influencerami? Ilu będzie mogło zmeinić pracę i wziąć kredyt? Przecież między innymi stąd sie biorą te regiony, gdzie zwyczajnie nie ma perspektyw i trzeba uciekać. Jeśli największym pracodawcą w okolicy jest Amazon, który sie zautomatyzuje, naprawde wierzysz, że ci ludzie będą prowadzić w firmie media społecznościowe? Mieszkam w okolicy, gdzie problemem będą górnicy. Masz to samo.
Uraszczając brutalnie: nie każdy menel zostanie Himilsbachem. Jakiś gwarantowany dochód rozwiązuje sprawę przynajmniej na poziomie biologicznym. I zdaję sobie sprawę, że to nie wystarczy.
@Aoi: nie znam się na spawaniu laserowym. Ale żeby zobaczyć, co sie dzieje na budowach, wystarczy się przejśc/przejechać. Apartamentowce, drogi, baseny (w sensie: u nas ostatnio otworzyli dwa, trzeci w drodze, więc z ciekawości zaglądałem). Pewnie, powstaną stanowiska ratowników – ale znowu wchodzi kwestia liczby.
@ism
„Czy to zle, ze znikna takie wyzyskowe miejsca pracy?”
Oczywiście, że nie. Ale skoro ludzie na takich stanowiskach pracują, tzn. że nie za bardzo mają wybór i jak te stanowiska znikną, to stracą możliwość zarabiania na życie, albo będą jeszcze bardziej wyzyskiwani gdzie indziej. Dlatego powinni dostać kasę, żeby móc żyć w ludzkich warunkach i nie musieć pracować jak niewolnicy.
„co sie dzieje na budowach”
Święty lolu. Zaplacz jeszcze za kopalniami.
„pracować jak niewolnicy”
Dochód podstawowy jest mechanizmem rynkowym tak jak opłaty za CO₂ wymyślonym w celu wymijania problemu.
Sprzyja petryfikacji degenerującego się kapitalizmu zamiast reformy pracy, czy wysiłku klimatycznego.
Skąd wiadomo, że nie chodzi o doładowanie tego co jest i taką odwrotność komunizmu: naganianie przez państwo „zbędnych ludzi” zaradnym przedsiębiorcom. Tak jak odwracana była pańszczyzna w Polsce: panowie jej znoszenie zaczęli od płacenia, bez żadnych zmian układu, reformy pracy.
@Aoi
Mogę zapłakać, ale lepiej od tego nie będzie. Nie mam pomysłu. Ale oczywiście mając dochód gwarantowany, mam też pewność, że jeśli rzucę w cholerę Januszex, bo uważam, że mnie wykorzystują, to nie znajdę się na bruku i moja rodzina nie umrze z głodu. Zamożnie nie będzie, ale przeżyjemy. Znajdziemy coś lepszego. Mogę próbować coś samemu zrobić – jak nie wyjdzie, z głodu nie umrę.
„rzucę w cholerę Januszex”
Właśnie że guzik. Nie ma takiej propozycji. Przynajmniej ja nie znam lewicowej propozycji dochodu podstawowego, nie z braku zainteresowania. Podobno Piketty popiera, ale nie ma szczegółów, tylko jakiś list otwarty podpisany przed wyborami. Natomiast faszolstwo ma to dokładnie opracowane: ludzie powinni się sprzedawać w niewolę zgodnie z koncepcją wolności Nozicka. Dla nich cały ten pomysł to absolutny hit od republikańskich thinktanków po podcasty Stefana Molyneux (wyrzuconego nawet z twittera i youtuba). Charles Murray (od IQ-determinizmu i jego rasowego podłoża) książkową propozycję ma od 2006.
@pewuc
Na etapie konstrukcji nieduży budynek ze zbrojonego betonu faktycznie może da się ogarnąć w sześciu. Ale na etapie wykończeniówki to raczej masz już raczej 6 brygad od różnych rzeczy: elektryka, kanalizacja, tynki, windy, klima… I tutaj ciężej o automatyzację.
@Aoi
Ale dlaczego nie mogę rzucić Januszexu?
@Aoi
„Właśnie że guzik. Nie ma takiej propozycji.”
Co z tego, że nie ma? Może najwyższy czas ją stworzyć? Piketty to bóg jedyny?
„ludzie powinni się sprzedawać w niewolę zgodnie z koncepcją wolności Nozicka.”
No, ale my o tym, żeby ludzie nie musieli być niewolnikami, bo im państwo da kasę na egzystencję. Może spróbuj trochę oderwać się od faszystów i spojrzeć na sprawę szerzej?
@pewuc Bo nową pracę i tak znajdzie pan w Januszpol. A tak na serio, to chciałem zauważyć, że w „Kongresie futurologicznym” ten świat – że tak powiem – odurzonych ludzi to też była halucynacja, więc raczej mówiłbym o przejściu z good trip do bad trip.
@Aoi Bardzo ciekawa informacja. Prawdę mówiąc, nigdy nie interesowałem się dochodem podstawowym, bo jakoś czułem, że to nie może działać. Pierwszy raz usłyszałem o tej koncepcji od licealnego kolegi, który dużo czasu spędzał (i prawdopodobnie nadal spędza) w anglojęzycznej części Internetu i z tego powodu mogę powiedzieć, że jego sympatie lokowały się gdzieś w okolicy Sandersa (a w Polsce chyba popierał Razem, ale nie jestem pewien). I ten kolega był zwolennikiem takiego rozwiązania.
Kuce z kolei są jego przeciwnikami, uważają to za „socjal do kwadratu” i „lewacki wymysł”.
Skoro dyskutujemy nad „nieszablonowymi” rozwiązaniami jak MMT: czy ktoś interesuje się tu teorią walut lokalnych lub teorią psującego się pieniądza Silvio Gesella?
„Może najwyższy czas ją stworzyć? Piketty to bóg jedyny?”
To wymyśl coś spójnego, zamiast sprzedawać naziolską listę życzeń. Żebym mógł się oderwać musi być jakieś „szerzej”, a zwyczajnie nie ma. Z ludzi konkretnych wypowiedział się właśnie bodaj tylko Piketty.
Zajrzałem do jego najnowszej książki i proszę, opisuje tam faszolską wersję zapodaną przez Ruch Pięciu Gwiazd.
Dla niego osobiście to nie jest propozycja stand-alone, a przypis do reformy pracy i całego kapitalizmu. Takiej gdzie podatek majątkowy i spadkowy po 90% finansują państwowy spadek, czyli majątek startowy dla każdego. Wtedy można zastanowić się nad basic income, ale pod warunkiem wcześniej rad pracowniczych, reformy edukacji, i rozrostu usług państwa opiekuńczego. Też tak to widzę, jako mały element reformy pracy. Groźny serwowany saute.
@Jakub Banasiak
„I ten kolega był zwolennikiem takiego rozwiązania.”
I to mnie trochę dziwi. Ja się o tym pomyśle dowiedziałem z wywiadu z Friedmanem albo kimś z tego kręgu kilkanaście (20?) lat temu i uzasadnienie było mniej więcej takie że „socjal” trafia w większości do „nierobów” a dochód gwarantowany będzie w tym układzie najsprawiedliwszy i wyeliminuje biurokrację. Teraz koncepcja zrobiła się modna, bo w krótkim horyzoncie widać zanik wielu zawodów, automatyzację, AI, itd.
Tylko że jeśli to wprowadzić w takiej formie, to z czystej logiki wynika, że np. 2000 na rękę dostanie ktoś kto będzie siedział w domu i oglądał seriale (np. ja) jak również samotna matka z niepełnosprawnym dzieckiem. Ze sprawiedliwością to nie ma wiele wspólnego, za to neoliberalizmem jak najbardziej, w końcu samotna matka może zawsze się wziąć za siebie i zacząć zarabiać.
Z kolei kwestię odejścia z Januszeksów rozwiązałoby wynagrodzenie otrzymywane od państwa na kilkanaście miesięcy przebranżowienia i z tego co wiem takie programy są (nie w PL) i za niedługo będą zresztą koniecznością.
@bartolpartol
Żyjesz w jakiejś innej rzeczywistości. Każdy by chciał dostawać za darmo co miesiąc pełną pensję. Ale kurcze, no przecież jak byśmy mieli za to zapłacić? Ty w ogóle chociaż na oko liczyłeś, jakie to kwoty? Serio pytam.
Ja nawet rozumiem, czemu neoliberałom ta idea może się podobać – bo według nich to miałoby zastąpić wszystko. Człowieku, dostajesz 3 tysiące od państwa na rękę, odpieprz się, więcej nie ma. Nie ma renty, nie ma emerytury, zapomnij o chorobowym, kosiniakowym, 500+, zapomnij o darmowej szkole, darmowym lekarzu, darmowych drogach, zapomnij o mieszkaniu socjalnym (sprawdzić, czy jakieś są). Przy takim rozwiązaniu to właściwie lepiej byłoby od razu przelewać te 3 tysiące na konta właścicieli mieszkań. Bo jak wszyscy dostaną X, to nie wiem, jakie to X miałoby być, żeby po wzroście czynszu i ogólnej inflacji nadal zostało na życie. Ja tu piszę 3 tysiące, ale to oczywiście kompletnie nierealna kwota.
No więc już na starcie mówimy albo nie o bezwarunkowym dochodzie, albo o dochodzie, który nawet nie wystarczy na jedzenie. Po co w ogóle marnować na to czas.
W Polsce trzeba znacząco podnieść podatki i wydatki państwa i samorządów, szczególnie na cele mieszkaniowe. No i w sumie zobaczymy, podejrzewam, że ta pierwsza część będzie musiała nastąpić jeszcze za Dudy i to raczej szybciej niż później.
„Co do likwidacji miejsc pracy – to się dzieje. Na mojej ulicy budują dom. Jakiś taki spory, dwukondygnacyjny, podziemne garaże i takie tam. Pracuje tam czterech facetów, czasem sześciu. Nie więcej. Trzydzieści lat temu byłoby ich czterdziestu.”
Co się tak ograniczasz, na pewno byłoby ich po milion na kondygnację, a w garażach to i ze dwa.
@Froz
„Przy takim rozwiązaniu to właściwie lepiej byłoby od razu przelewać te 3 tysiące na konta właścicieli mieszkań. Bo jak wszyscy dostaną X, to nie wiem, jakie to X miałoby być, żeby po wzroście czynszu i ogólnej inflacji nadal zostało na życie.”
Exactly. Brytyjska charity Shelter (od bezdomności i problemów mieszkaniowych) ma na ten temat analizę: link to blog.shelter.org.uk
„UBI throws up immediate challenges for housing – and they’re challenges that have long dogged architects of the welfare state. Beveridge named it the ‘problem of rent’: housing costs are too variable by tenure and geography for a single payment to ever deal with people’s varying needs adequately. A universal rates means some people will receive too little and won’t be able to house themselves, and/or others will receive too much, which aside from being hugely expensive would also risk driving up housing costs by inflating demand. The levels of UBI frequently mooted would be simply inadequate to meet housing costs for many, and no one seems willing to tolerate the cost of setting the rate high enough to meet the needs of every household.
This is why many advocates of a Citizen’s Income accept that a separate system for housing costs would be required. This could be housing benefit, either in its current form or modified to echo some of the principles underpinning UBI.”
W bezdomności bezwarunkowe mieszkanie zadziałało w Finlandii link to scoop.me a z kolei pilotaż czegoś na kształt basic income przerwali w niejasnych okolicznościach.
@Aoi
IMHO raczej jasnych, po prostu nie bylo poparcia politycznego dla kontynuowania eksperymentu: link to euractiv.com
@Dochód podstawowy
Nikt nie chce pieniędzy. Waluta to po prostu towar, którego możemy (na podstawie umowy i w sumie niczego więcej) używać, żeby ułatwić sobie wymianę dóbr i usług. Ludzie chcą pieniędzy tylko w tym sensie, że chcą dóbr i usług, które można za nie wymienić (kupić).
Wyobraźmy sobie, że w społeczeństwie istnieją dwie klasy: ci, którzy jeszcze pracują, tzn. wytwarzają dobra i świadczą usługi, oraz ci, którzy już nie pracują, bo sam dochód podstawowy im wystarczy. W tej sytuacji ludzie żyjący z samego dochodu podstawowego otrzymują towary za nic, a klasa pracująca musi im je za nic oddawać. Logicznym i zupełnie zrozumiałym będzie, że układ ten nie będzie odpowiadał pracownikom, którzy będą się starali ograniczyć ilość pracy, której owoce można będzie nabyć za dochód podstawowy (czyli za nierobienie niczego), zatem te rzeczy, które będzie można kupić za dochód podstawowy będą marnej jakości, a sam dochód nie będzie na tyle duży, żeby kupić ich wiele.
Dochód podstawowy oznaczać więc będzie wegetację.
Jeśli w jakiś cudowny sposób będzie inaczej, to będzie to (no cóż) kolejna wyrafinowana forma kradzieży. (Takich wyrafinowanych form kradzieży jest na świecie wiele, przynajmnien moim zdaniem.) Bo jaka jest różnica między sytuacją, w której X po całych dniach nic dla społeczeństwa nie robi, idzie do sklepu i grożąc sprzedawcy nożem, zabiera nowiutką konsolę, a sytuacją, w której X po całych dniach nic nie robi, idzie do sklepu i płacąc czerwonymi (Zajdel) dostaje nową konsolę?
Robotyzacja, AI itd. to mogą być bardzo użyteczne narzędzia pracy, ale są to tylko narzędzia. Możliwe, że dzięki pracy automatów, wiele uciążliwych (i zwykle „mało prestiżowych”) zawodów zniknie. Jest to powód do radości, o ile ludzie, którzy dotychczas w nich pracowali uda się znaleźć nowe zajęcie. I nie chodzi mi o korwinowskie „kto nie pracuje, niech nie je” (nota bene, w „Piśmie” jest „kto nie chce…”), bo nie ulega wątpliwości, że osobie podczas przebranżowienia lub w trudnej sytuacji należy pomagać, tylko choćby o aspekt zdrowia psychicznego. Ludzie o wiele lepiej funkcjonują, kiedy robią coś pożytecznego dla innych i mają przez to poczucie sensu.
link to m.youtube.com
A poza tym zaszło ciekawe przesunięcie semantyczne: pierwotnie słowo „lewica” miało desygnować „obrońców świata pracy”, a „lewicowi myśliciele” krytykowali tzw. klasy posiadające za to, że w zasadzie nie pracują, a mają przychody.
@k.kisiel
Pewnie tak. Pewnie przy wykończeniówce będzie ich więcej. Ale zauważ, to nie jest tylko kwestia automatyki, cze mechanizacji – również używanych materiałów, znacząco zmniejszających pracochłonność. Także w wykończeniówce.
@Jakub Banasiak
„Bo nową pracę i tak znajdzie pan w Januszpol. A tak na serio, to chciałem zauważyć, że w „Kongresie futurologicznym” ten świat – że tak powiem – odurzonych ludzi to też była halucynacja, więc raczej mówiłbym o przejściu z good trip do bad trip.”
No to nie pójdę do tej pracy. Z głodu nie zginę. Na tym to polega przecież. Nawet drobne 500+ zmieniło podejście do pracowników. Na lepsze – nie to, że dramatycznie jakoś, ale jednak. Januszpol też poprawi warunki.
A u Lema chodziło mi o ten obraz siedzących na pryczy i wpieprzających breję z podajnika. To już wtedy, kiedy Tichy wziął coś, co zdejmuje wszystkie warstwy z rzeczywistości. Ale może coś zapomniałem.
@Aoi
Widzę, że dla ciebie to jakaś sprawa osobistych emocji, brutalizujesz epitety w naziolstwo czy faszolstwo (nie wiem, co dochód gwarantowany ma wspólnego z nazizmem, faszolstwo to zapewne faszyzm – tu może bardziej). Ale właściwie dlaczego? Próbowali tego Finowie, mało raczej faszystowscy, nie?
@maciek608
Nie wiem, ile powinni płacić, pewnie jakieś minimum (żebyś wciąż był zainteresowany szukaniem lepszych dochodów (albo zarabianiem żółtych, a najlepiej zielonych punktów). Matka z dzieckiem dostanie za siebie i za dziecko. A oczywiście łatwo mi sobie wyobrazić sytuację, kiedy społeczeństwo będzie zainteresowane, by obywatele siedzieli i oglądali seriale. Bo co mają robić? Roboty dla nich nie ma, więc chociaż rozrywkę trzeba zapewnić.
@Froz
Ok, teraz zrozumiałem. Naziolstwo nie całkiem ale kuce rzeczywiście mogą popierać pewną wersję, zresztą powoli realizowaną obecnie przez 500+. O to im chodzi przecież – skasować podatki, dać ludziom pieniądz do łapy i niech sobie radzą (widzimy przecież, jak się sypie opieka zdrowotna czy edukacja). No ale to nie tak. Ten dochód gwarantowany dla każdego to dodatek – jak pomoc społeczna. Tylko dla wszystkich. Dzięki temu nie musisz podejmować pracy w Januszpolu. Nie boisz się, że jak zaczniesz zarabiać lepiej, to ci odbiorą (a potem będziesz miał pecha i zostajesz w d). Masz pewność, że cokolwiek się stanie, nie lądujesz głodny na ulicy. Nie mówię, że to łatwe, czynsze to istotnie problem, ale w końcu mieszkania komunalne to nie jest pomysł naziolofaszoli (mam nadzieję, kolego Aoi).
A o tej budowie – nie wiem, skąd ci się wziął milion. Być może różni nas to, że jako student dorabiałem sobie wakacyjnie w różnych miejscach, między innymi na budowie. To miej więcej wiem, jak to wyglądało. Ale przyjmę do wiadomości fakt, że ty wiesz lepiej.
Zresztą z tej mojej czasowej perspektywy to każda branża, z którą miałem wakacyjny kontakt, znacząco ograniczyła liczbę pracowników (czy też: mniej pracowników potrzebuje do takiej samej pracy). Oprócz knajp.
Rzeczywiście, knajpy (usługi ogólnie) mogą wchłonąć sporo ludzi. Ale czy to rozwiązanie? Moja przyjaciółka labourzystka wyraziła sie kiedyś o Thatcher, że w jej wizji ludzie utrzymywaliby się z tego, że sobie nawzajem sprzedają hamburgery. Nie wiem, czy to był taki dobry pomysł.
Całkiem niezłym sposobem zwiększenia zapotrzebowania na pracowników jest zmniejszenie czasu pracy przy zachowaniu wynagrodzenia. Firma musi zatrudnić więcej osób, żeby utrzymać moce produkcyjne. Pracownicy mający więcej wolnego, mają również więcej czasu na wydawanie pieniędzy.
Rozwiązanie jest prawdopodobnie łatwe do wprowadzenia w cywilizowanych krajach; w Polsce najpierw trzeba wyeliminować śmieciówki i model Żabki, żeby w ogóle przestrzegać czasu pracy. Razem zbierało kiedyś podpisy pod taką inicjatywą, chyba proponowali 35 godzin w tygodniu. Z liczenia na kolanie zejście do 20 godzin powinno spowodować, że na budowie zamiast czterech osób będzie pracować osiem.
„brutalizujesz epitety”
Tak, to sprawa osobista: wiedza. Po nitce do kłębka nie ma normalnych źródeł tych pomysłów, co dopiero źródeł lewicowych. Lewicowe wersje mogą się trzymać kupy przy dość zaporowej reformie kapitalizmu, nie zamiast, bo wtedy go mocno pogarsza. Epitety są uzasadnione i to nie jest jakaś wiedza tajemna, chyba że spytasz jak Ogórek „czy mnie też nazwiecie faszystką?”.
„Próbowali tego Finowie, mało raczej faszystowscy, nie?”
W wyniku rozłamu na skrajnej prawicy w którym z nacjonalistycznej Partii Prawdziwych Finów odłączyła się Niebieska Reforma aby pozostać w rządzie. Eksperyment miał być kontrolowany aby mieć wartość badawczą, ale nie był. W połowie zmieniły się zasady, miał być przedłużony, a się urwał bez żadnych informacji. Wreszcie po półtora roku pojawił się właśnie jakiś raport i podobno nie można wyciągnąć żadnych wniosków bo wszystko metodologicznie skopane. Nie robili zresztą basic income a coś na kształt, z jakimś zaburzającym sens elementem aktywizacji do pracy.
Wspomniana została tu budowaz na której jakoby tylko dwóxh ludzi się uwija. Tych dwóch ludzi jest tam z dwóch powodów: prefabrykacja i planowanie. To pierwsze przesuwa pracę z budowy do fabryki, zamiast lać z betonu schody na budowie produkuje je się w fabryce i dowozi. W ten sposób cale ściany z oknami można robić. I owszem, w fabryce można częśc procesów zautomatyzować, ale nadal potrzeba ludzi do produkcji, organizacji, logistyki. Druga część to planowanie. Tu też ilość inżynierów różnych branż potrafi przekroczyć liczbę pracujących na miejscu. I przybywa ich, bo jeszcze trzeba obliczyć wpływ na środowisko, sprawdzić strukturę gleby itd. A jak się renowuje stare budynki to już armia specjalistów jest potrzebna, sprawdza się tynki i farby na azbest czy inne paskudztwa, które kiedyś ładowano w budowle. Ci ludzie rzadko są na budowach, pracują w biurach i instytutach. Murarz kładący cegłę nadal jest potrzebny, ale jako ostatnie z wielu ogniw w tym procesie.
@Jakub Banasiak
„A poza tym zaszło ciekawe przesunięcie semantyczne: pierwotnie słowo „lewica” miało desygnować „obrońców świata pracy”, a „lewicowi myśliciele” krytykowali tzw. klasy posiadające za to, że w zasadzie nie pracują, a mają przychody.”
Między innymi dlatego bardziej adekwatnym „lewicowym” mechanizmem od bezwarunkowego dochodu podstawowego jest postulowana przez MMT gwarancja zatrudnienia (uzupełniana naturalnie targetowanymi działaniami państwa opiekuńczego).
Gwarancja zatrudnienia wyznaczałaby minimalne warunki na rynku pracy i tworzyła rezerwuar aktywnej siły roboczej. Działałaby jak automatyczny stabilizator ekonomiczny, który utrzymuje produktywne zatrudnienie w czasie recesji, a więc i obieg pieniądza w gospodarce.
GZ dawałaby również pracownikom możliwość łatwiejszego porzucenia niepożądanego zatrudnienia, a nawet przebranżowienia czy zwyczajnie spróbowania się w innym zajęciu. Oczywiście przy założeniu, że zostałaby wprowadzona z głową.
Moim zdaniem gwarantowany dochód podstawowy wygląda przy gwarancji zatrudnienia jak prymitywna i niebezpieczna fantazja, której głównym celem jest podtrzymanie aktualnej trajektorii kapitalizmu w obliczu hipotetycznej i mocno wątpliwej automatyzacji wszystkiego (z potencjalnymi bonusami w postaci eliminacji państwa opiekuńczego, a może i powstrzymaniem zagrażającego możnym buntu mas).
Warto przy tym zaznaczyć, że gwarancja zatrudnienia raczej nie byłaby kompatybilna z euro w jej aktualnej konstrukcji. Spodziewałbym się, że tym bardziej tyczyłoby się to dochodu podstawowego (a przynajmniej do czasu, aż maszyny nie zasypią nas nieprzebranymi górami dóbr).
@pewuc i wzajemnie sprzedawane hamburgery:
Generalnie liczono na to, że optymalizacja (w tym automatyzacja) produkcji, pozwoli wyrównać to wszystko rozwojem sektora usług. I jak masz taką pothatcherowską UK, to masz właśnie sektor usług, jako największy. I to nawet brane było u nas za wzór, bo tak „nowoczesne państwo powinno mieć”. Zresztą automatyzacja w dużych firmach produkcyjnych się już odbyła i nie wiem, czy są możliwości wielkiej redukcji etatów.
Problem z tym pomysłem jest taki, że w sektorze usług tylko nieliczni są szefami banków, czy maklerami giełdowymi — typowy sektor usług to sprzątaczki, fryzjerzy, kelnerki i kucharze… Można dodać opiekunów dla osób starszych, czy nauczycieli, „okienkowe” na poczcie, czy listonoszy, ekipy od wywozu śmieci… To wszystko są zawody o dochodach niskich. Nie możesz liczyć, że w wyniku ich rozwoju będziesz miał zamożne i w miarę egalitarne społeczeństwo — raczej odwrotnie — dużą grupę osób dość biednych usługujących niewielkiej, bardziej wytwórczej elicie.
@bert04
Kiedy ostatnio widziałeś budynek mieszkaniowy budowany z prefabrykatów? Nie ma takich. Fabryki domów są dawno zamknięte i zaorane. Teraz leje się beton w szalunki na miejscu pompą do betonu.
@k.kisiel
Poznań JaSielska – aktualnie stawiany drugi etap bloczków z prefabrykatów. Wokół 5-kondygnacyjnych budynków nie stały rusztowania elewacyjne – gotowe ściany przyjeżdżały z pobliskiej, niezaoranej fabryki domów.
Jak wyżej pisał bert04, mechanizacja w budownictwie jest drogą do optymalizacji procesu wznoszenia (ćwiczone przecież 50 lat temu na dużą skalę), ale to nie są dramatyczne skoki ilości sumarycznie zaangażowanych ludzi. Na tyle jednak atrakcyjne, że w krajach północy większość mieszkaniówki powstaje właśnie w ten sposób (co ciekawe, także przy naszym, polskim udziale). To my, z naszymi doświadczeniami z Wielką Płytą, kurczowo trzymamy się tradycyjnej technologii.
@bert04 Nie tylko okna przyjeżdżają w ścianach. Wspomniana już wyprawa powierzchni zewnętrznej, ale także instalacje (elektryka, kanaliza) czy nawet gotowe moduły łazienkowe (z białym montażem). Oczywiście to rozwiązania, w których ostateczny kształt przestrzeni jest kompromisem uwzględniającym uwarunkowania technologiczne.
@faszyści i dochód gwarantowany
Wybaczcie Panowie, że się nie będę cytował, ale tyle tego jest, że mi się nie chce i pójdę hasłowo. W każdym razie tak się polubiliście z faszystami i ich wizjami, że staliście się darwinistami społecznymi. Trochę to słabe.
@będę zapieprzał na leni
Tylko w pewnym stopniu. Dochód gwarantowany, to dochód gwarantowany, więc dostaje go każdy, czy pracuje, czy nie. Jak ktoś chce mieć więcej, to pracuje i dostaje ekstra kasę. Oczywiście płaci od tej ekstra kasy podatek, ale tylko od niej.
Poza tym życie na krawędzi przeżycia (dach nad głową, jedzenie, ubranie i dostęp do informacji) nie jest jakieś super fajne i jestem pewien, że zdecydowana większość ludzi by coś robiła, żeby żyć lepiej. Ale może na część etatu, może dla sportu, jakkolwiek. Tych co umrą na kanapie przed telewizorem będzie mało.
@biedna matka będzie miała gorzej, bo ma dziecko i musi je utrzymać
Wg mej, niefaszystowskiej, definicji świata dziecko to też człowiek, więc nie ma żadnego powodu, by nie dostawało kasy. Czy tyle ile dorosły? Cholera wie.
@nie będzie darmowych szkół i opieki zdrowotnej
A niby dlaczego? To jest właśnie faszystowski pomysł. Państwu ma interes w utrzymywaniu darmowej edukacji, opieki zdrowotnej i jakiejś opieki społecznej (dla tych bardzo niedających sobie rady), bo to się po prostu opłaca. Jak ludzie będą mogli się kształcić, to to zrobią, żeby lepiej żyć, a państwo będzie na tym korzystać. I jak będą się leczyć, to będą mniejszym obciążeniem dla systemu niż ludzie, którzy się nie leczą lub źle leczą, bo nie mają pieniędzy.
Mając dochód gwarantowany nie będą musieli wybierać: robota u Janusza ws edukacja i lepsza robota w przyszłości. Albo: nie będę się leczył, bo mnie Janusz wywali z roboty i zdechnę z głodu.
Itp., itd. Szkoda klawiatury. Niestety naczytaliście się jakichś faszystów i to Wam mocno zawęziło horyzonty. No niedobrze. Faszyści to nie wszystko. Powiedziałbym, że wręcz margines, więc powoływanie się do nich na lewicowym blogu jest trochę jakby nie halo.
@BDG i faszyści
Dzięki @bartopartol za głos, bo kompletnie nie rozumiem tych buraczanych, agresywnych tekstów kolegi Aoi. Jakby kolega Aoi, tak nieagresywnie, na spokojnie wyjaśnił czemu idea BDG jest wyłącznie faszystowska i dlaczego akurat w kontekście pięciu gwiazd to takie istotne. Tak bez napinki.
Z mojego lajkonikowego punktu widzenia, to chyba nie istnieją takie idee, które wprowadza się jedną ustawą i szlus (sprawdzić czy nie 500+). Generalnie to są jakieś combo. Żeby wprowadzić BDG, jak ktoś już pisał, trzeba by posprzątać na rynku pracy itp. Pewnie i emerytury itd. Jak dla mnie BDG ma swoje zalety, czyli ochrona tych, którym się nie udaje, ale i wady. Otóż trzeba by uważać, by tych pieniędzy nie pochłonęły bank, developerzy czy inni dostawcy usług, z których w dzisiejszych czasach jest trochę (telefonia komórkowa). Czyli oprócz samego BDG państwo powinno być aktywne w wielu dziedzinach i być drogie. A opodatkowywać te wszystkie roboty, czyli ten ostatnio wkur*** AI w komunikacji np. z Orange. Ja im już wyłącznie bełkoczę do mikrofonu lub milczę w oczekiwaniu na połączenie z człowiekiem.
@bartolpartol
Celowo napisałem o niepełnosprawnym dziecku, bo w takim przypadku koszty mogą być bardzo wysokie i żadne ryczałtowe rozwiązania nie działają, każde nieszczęście jest bowiem inne, jak pisał Tołstoj. Niby odpowiadasz, a pomijasz niewygodne słowo.
Co do epitetów przypominam też że koncepcja dochodu gwarantowanego pochodzi od kolegów Pinocheta. Co nie znaczy że jest zła.
„Celowo napisałem o niepełnosprawnym dziecku, bo w takim przypadku koszty mogą być bardzo wysokie i żadne ryczałtowe rozwiązania nie działają”
Skąd pomysł, ze minimalny dochód gwarantowany wyklucza ekstra pieniądze na opiekę nad niepełnosprawnymi?
@k.kisiel
„Kiedy ostatnio widziałeś budynek mieszkaniowy budowany z prefabrykatów? Nie ma takich. Fabryki domów są dawno zamknięte i zaorane. Teraz leje się beton w szalunki na miejscu pompą do betonu.”
Arrrgh, muszę się odezwać. Poza wspomnianą już przez Emila Skandynawią, prefabrykacja postępuje bardzo raźnie w całej Europie – przynajmniej tam, gdzie koszty pracy są wysokie. Nikt już nie szaluje schodów na budowie, zamawia się prefabrykaty, które są przy okazji znacznie lepiej wykonane. Ściany fundamentowe owszem, leje się na miejscu, ale znów nie mieszając betonu na miejscu tylko zamawiając konkretną (np. wodoszczelną) mieszankę w betoniarni. Architekci uwielbiają surowy beton wylewany na miejscu, z odciśniętym szalunkiem z wąskich listew, ale koszty tego doprowadzą do płaczu każdego księgowego.
Natomiast oprócz betonu coraz więcej mamy budynków drewnianych bądź drewniano-betonowych. Mieszkalnych, biurowych. Tutaj najpierw planujesz wszystko, aż do pozycji gniazdek w ścianach, potem zakład ci to wszystko pięknie prefabrykuje i montuje w kilka dni na miejscu.
Tak na marginesie – fantazje na temat wzięcia etatów i podzielenia ich na pół, żeby więcej ludzi miało pracę po 20h/tydzień, są niepoważne. Praca jest coraz bardziej wyspecjalizowana. Robotnik niby wciąż chodzi w kombinezonie i popala szluga pod zakładem, ale coraz częściej obsługuje frezarkę CNC i takie tam. Może to ma sens w przypadku biurowych bullshit jobs.
@janekr
Skąd ten pomysł? No przecież wyżej o tym napisałem.
@kkisiel
„Kiedy ostatnio widziałeś budynek mieszkaniowy budowany z prefabrykatów? Nie ma takich. Fabryki domów są dawno zamknięte i zaorane.”
A kiedy pan ostatnio widział budowę nowego osiedla? W Warszawie dominują prefabrykaty. Tak, także na tych nowych apartamentowowiskach o pretensjonalnych nazwach.
@pewuc
„Myślisz, że wszyscy zostaną influencerami?”
Wymieniłem akurat ten zawód, ale to nie jest jedyny nowy zawód. Kolejny nowy zawód to facylitator. Błagam, nie pytaj teraz czy zostaną „influencerami albo facylitatorami”. Dziwne nowe zawody powstają co chwila, nie wymienię ich wszystkich.
@jakub banasiak
„A poza tym zaszło ciekawe przesunięcie semantyczne: pierwotnie słowo „lewica” miało desygnować „obrońców świata pracy”, a „lewicowi myśliciele” krytykowali tzw. klasy posiadające za to, że w zasadzie nie pracują, a mają przychody.”
Nie tak. Lewica oznaczała „obrońców mniej uprzywilejowanych społecznie” i pochodzi z tradycyjnych reguł rozsadzania gości przy stole – najlepsze miejsce to „który siedzi po prawicy ojca”. Podobnie wobec krola zasiadały stany społeczne w parlamencie.
Zarysowany przez Pana podział dwóch klas jest oczywiście fałszywy, bo pominął Pan kluczowe dla lewicy pytanie: DO KOGO NALEŻĄ TE MIEJSCA PRACY. Do państwa? Do prywatnych inwestorów? Do samych pracowników? Dopiero gdy to wyjaśnimy, będzie wiadomo, kto w tym społeczeństwie jest uprzywilejowany.
@pak4
„Problem z tym pomysłem jest taki, że w sektorze usług tylko nieliczni są szefami banków, czy maklerami giełdowymi — typowy sektor usług to sprzątaczki, fryzjerzy, kelnerki i kucharze… Można dodać opiekunów dla osób starszych, czy nauczycieli, „okienkowe” na poczcie, czy listonoszy, ekipy od wywozu śmieci… To wszystko są zawody o dochodach niskich. Nie możesz liczyć, że w wyniku ich rozwoju będziesz miał zamożne i w miarę egalitarne społeczeństwo — raczej odwrotnie — dużą grupę osób dość biednych usługujących niewielkiej, bardziej wytwórczej elicie.”
To samo mozesz powiedziec o sektorze przemyslowym: tylko nieliczni sa szefami fabryk, czy inzynierami w biurach projektowych – typowy sektor przemyslowy to pracownicy skrecajacy srubki na tasmie produkcyjnej. Zamozne i w miare egalitarne spoleczenstwo w obu przypadkach powstaje tylko i wylacznie w wyniku redystrybucji dochodow przez panstwo, mechanizmy rynkowe generuja coraz wieksze nierownosci, bo tak.
@ism:
I tak i nie.
Masz większe szanse na znaczące związki zawodowe. Masz też często wyższy próg dotyczący kompetencji by wejść na rynek pracy… Statystycznie to się przekładało na większą równość. W najlepszych latach zachodniego kapitalizmu (ba! znam taki przykład z IIRP), wykwalifikowani robotnicy w fabrykach mogli sobie pozwolić na podmiejski dom, co trudno sobie wyobrazić w przypadku obsługi McDonaldsa.
@rozgoryczeni wynikiem wyborów
OK, wiem, że wszyscy tu liczyliśmy naiwnie po cichu, że kandydat proeuropejski prześliźnie się jakoś i dowiezie te 51% ale chyba możemy wymagać od siebie więcej, niż powielanie mitów i szczucie na (generalnie) mniej uprzywilejowanych życiowo, którzy podarowali Adrianowi drugą kadencję? Zalatuje mocno klasizmem (min. pokazywanie przez Awala zdjęcia wyborców AD nie wiem po co) i trzeba wnieść się ponad epitety typu „ciemnota” czy „menel” by wektor polityki zmienił się na jasną stronę księżyca. Wiecie przecież, że kapitał PiS bierze się także właśnie stąd, że „Polska prowincjonalna” wyczuwa na odległość zawoalowaną pogardę ze strony lepiej wykształconych, z lepszym kapitałem kulturowym i społecznym. Lewica kiedyś miała ofertę dla robotników – paradoksalnie złote czasy kapitalizmu. Teraz populiści sięgnęli po tę nośną broń i w Polsce trafiło to na niezwykle podatny grunt. Mroczne czasy. Podsumowując: traktując – nawet niechcący – z góry prowincję we wszelkich aspektach komunikacji społecznej skazujemy się na wieczną agresję ludzi głosujących na PiS i oddających przeto ten głos bezrefleksyjnie na przekór logice, mimo homofobicznego przekazu, pogorszenia swoich praw pracowniczych itp.
@maciek608
„Celowo napisałem o niepełnosprawnym dziecku, bo w takim przypadku koszty mogą być bardzo wysokie i żadne ryczałtowe rozwiązania nie działają, każde nieszczęście jest bowiem inne, jak pisał Tołstoj. Niby odpowiadasz, a pomijasz niewygodne słowo.”
OK, uprzedziłem, że odnoszę się ogólnie, więc mogłem coś przypadkiem pominąć. Ale w odpowiedzi na Twoje pytanie zacytuję nieładnie sam siebie:
„Państwo ma interes w utrzymywaniu darmowej edukacji, opieki zdrowotnej i jakiejś opieki społecznej (dla tych bardzo niedających sobie rady), bo to się po prostu opłaca.”
Sądzę, że to załatwia sprawę.
@wo
„A kiedy pan ostatnio widział budowę nowego osiedla?”
Dzisiaj na przykład dwie budowy ale ja nie z Warszawy. Ale serio, nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem jakikolwiek budynek z konstrukcją z prefabrykatów. Myślałem że tego już się nie stosuje, bo prefabrykaty się kruszą w transporcie, spawy między płytami mogą korodować jeśli są niezabezpieczone itp.
Co prawda nie wiem czy zespół 2-4 nowych budynków w śródmieściu to osiedle. Może większe osiedla na przedmieściach buduje się inaczej?
@budowy
Z okna w biurze widziałem i widzę kilka budów. Biuro mam w centrum miasta, na wysokim piętrze, więc dużo widzę, a w okolicy sporo mieszkaniówki i biur się budowało i buduje. I wygląda to tak:
1. ściany – zbrojone i szalowane na miejscu, zalewane przywiezionym betonem
2. ściany zewnętrzne, których nie wyleją z betonu – bloczki gazobetonowe (cholera wie jak to się fachowo nazywa) układane ręcznie
3. stropy – płyty prefabrykowane (taki arkusz betonu z wystającym zbrojeniem na górze), zbrojenie całości na miejscu i zalewanie przywiezionym betonem
4. schody – przywiezione gotowe
I to jest standard. Przynajmniej w Trójmieście. Robotników na budowach jest sporo, bo czas leci i nie ma co czekać.
@prefabrykaty
Zaskakują te długie notki o technologiach budowlanych, trochę niezgodne z rzeczywistością, w szczególnosci wstrząsnęło mną kiedy ktoś napisał ze fabryki prefabrykatów już nie istnieją, proponuje sobie wyguglować np. produkcja prefabrykatów w polsce itp., zobaczą panowie ze to naprawdę duża gałąź gospodarki.
Hitem eksportowym są polskie prefabrykowane moduły łazienkowe. W nowym wątku zachwyt nad powstającym Varso. Setki łazienek dostarcza tam łomżyńska firma Domczar. Ostatnio otworzyła drugą fabrykę w Kolnie. Takich firm są dziesiątki i lawinowo ich przybywa.
Sprawdzam wynik wynik głosowania: 66,33% dla Dudy. O mieszkańcach takich miejsc zawiedzeni mówią teraz, najczęściej od razu wyciągając kraniometry, że nic nie produkują.
@Aoi
„Sprawdzam wynik wynik głosowania: 66,33% dla Dudy. O mieszkańcach takich miejsc zawiedzeni mówią teraz, najczęściej od razu wyciągając kraniometry, że nic nie produkują.”
A to nie jest tak, że owszem produkują, ale za tak marne pieniądze, że 500+ to dla nich poważna kasa jest?
No pewnie że jest. Domczar podobno nawet nie płaci na czas.
Chodziło mi o ten nowy mem z bojkotem („ale po co, oni, he he, nic nie produkują”, a na podkarpaciu jest np taka dolina lotnicza, Pratt&Whitney itp.)
@bartolpartol
Chodzi chyba o to że w bańce 49% popularne jest od kilku dni powtarzanie że głosujący na PiS nie generują PKB, tylko biorą. Dla mnie poziom Wiadomości a rebours.
@Aoi & maciek
OK, dzięki za wyjaśnienie, najwyraźniej żyję w innej bańce.
A te 49% to powinno zacząć od siebie. Przestać łamać przepisy drogowe i niszczyć zieleń samochodami, zacząć się zachowywać jak kulturalni ludzie i przestać drzeć mordy i jarać pety w miejscach publicznych i na balkonach, przestać się wywyższać, zacząć dbać o społeczność, w której żyją, przestać się usprawiedliwiać, że prostaki z drugiej strony są jeszcze gorsze, bo nie są. Itp., itd. Po prostu owe 49% powinno zacząć żyć i zachowywać się jak ludzie na poziome, a nie typowa polska hołota, którą niestety teraz jest. Wtedy może wreszcie zacznie się w tym kraju coś zmieniać.
Na razie nie jesteśmy w żaden sposób atrakcyjni dla drugiej strony. Dla nikogo nie jesteśmy atrakcyjni, nawet dla samych siebie.
„Niestety naczytaliście się jakichś faszystów i to Wam mocno zawęziło horyzonty”
A co czytać? Poszerz nasze horyzonty. Nie potrafię znaleźć tych lewicowych projektów. To zawsze był pomysł reakcji z pozycji prawicowych. Np gdy Clement Attlee tworzył welfare state.
Jest zatrzęsienie para-lewicowych filozofów. Parijs na przykład pisze, że to fajne i słuszne następnie przechodzi do dowodu teologicznego że również moralne i etyczne. Ekonomicznie rzuca tylko hasło dywidendy narodowej pomijając fakt, że to coś z modelu gospodarki (Oskara Langego) alternatywego do kapitalizmu, wymagającego jego obalenia.
Lewicowi ekonomiści podobnie prześlizgują się nad szczegółami, ale raczej ostrzegają jak Piketty: może i byłoby fajne, ale nie jako samodzielny program. Guy Standing tak doradzał laburzystom , że wybrali Universal Basic Services z basic income jako opcją. Nieskonkretyzowaną, bo jego 100-stronicowy raport implementacji poświęca strony trzy. Jak zrobić dochód podstawowy żeby nie doładowywać turbokapitalizmu to jest kwadratura koła. Są wreszcie ludzie którzy są odbierani jako lewicowi ale piszą rzeczy takie jak:
„I hesitate to make policy suggestions … I am suspicious of the very idea of policy. Policy implies the existence of an elite group … I’m personally an anarchist … I prefer solutions to immediate problems that do not give more power to governments”
To Graeber w „Bullshit Jobs” w rozdziale o dochodzie podstawowym. Oczywiście abstrakcyjnym: „This is not the place to enter into arguments about how a Basic Income program might actually work”. Choć wiadomo na przykład, że: „Huge sections of government would be instantly made unnecessary and could be simply closed down.”
Zostaje więc chyba tylko dochód podstawowy bartola-partola. Trochę niepewna sprawa, should the user name check out.
@junoxe
„kompletnie nie rozumiem tych buraczanych, agresywnych tekstów kolegi Aoi”
„dlaczego akurat w kontekście pięciu gwiazd”
Może czytanie pomoże? Wymieniłem autorów. Kontekst pięciu gwiazd to pierwsze miejsce w którym Piketty omawia basic income w najnowszej książce.
„czemu idea BDG jest wyłącznie faszystowska”
Bo wyłącznie skrajna prawica ma opracowane konkrety? Są jeszcze Musk, Zuckerberg i YCombinator. Historia idei podobnie – choose your villain. Rozumiem, że nazywanie nie wiem – gościnnych występów Friedmana u Pinocheta – faszyzmem jest buraczane i niezrozumiałe. Trudno.
„Żeby wprowadzić BDG, jak ktoś już pisał, trzeba by posprzątać na rynku pracy”
„Czyli oprócz samego BDG państwo powinno być aktywne w wielu dziedzinach”
Pisałem. Tylko, że wtedy BDG jest incydentalny wobec wielkiej reformy której nie powinien być celem, a elementem towarzyszącym (zresztą osiągalne fiskalnie kwoty nie byłyby dochodzem podstawowym a dochodem towarzyszącym). Przy okazji zaciera się znaczenie pojęcia. Dzienniki obiegła niedawno wiadomość, że Hiszpania wprowadziła, podczas gdy nie wprowadziła tylko rozszerzyła welfare state. To samo było gdy trybunał w Karlsruhe orzekł że bezrobotny nie musi non stop szukać pracy żeby otrzymywać świadczenie – media milionerów przedstawiły to w narracji tryumfalnego pochodu „Niemcy o krok od UBI”.
@Aoi i inni
W kwestii lewicowego spojrzenia BDG polecam książkę Macieja Szlindera „Bezwarunkowy Dochód Podstawowy”.
Maciek jest członkiem Zarządu Partii Razem oraz Prezesem Polskiej Sieci Dochodu Podstawowego, także ten.
@bartol
Poprawiłem koledze błąd ortograficzny. Jak już ktoś kogoś nazywa hołotą, powinien chociaż wiedzieć przez jakie ha.
@aoi
„Chodziło mi o ten nowy mem z bojkotem („ale po co, oni, he he, nic nie produkują”, a na podkarpaciu jest np taka dolina lotnicza, Pratt&Whitney itp.)”
To jest tak idiotyczne, że proszę mi tu nie przenosić tego mema nawet celem krytykowania go.
@wo
„Poprawiłem koledze błąd ortograficzny.”
Dziękuję. Staram się, ale walka z dysleksją jest nierówna, a przeglądarka jakoś mi tego nie złapała.
Pan @Aoi ma rację. Wiele z tego, co nazywamy „wielkimi zdobyczami socjalnymi” to konserwatyści wymyślili, żeby rozwiązać problem „niezadowolenia ludu”. Począwszy od ubezpieczeń społecznych Bismarcka, skończywszy na 500+.
Choć uważam, że efekt propagandowy tego programu jest przesadzony (lub źle opisywany; przecież Duda największe popracie dostał od elektoratu powyżej 50. roku życia, a więc od ludzi w wieku „poreprodukcyjnym” lub ewentualnie „późno reprodukcyjnym”), to jednak był on odpowiedzią na pewne społeczne oczekiwania np. oczekiwania, żeby dzieci (w sensie „potomkowie”) miały wsparcie w wychowaniu wnuków.
Ludziom łatwiej uwierzyć w jakąś „reformę” w obrębie systemu niż w reformę systemu.
@tajbrejker
Dziękuję Ci za zainteresowanie, ono daje mi nadzieję na przyszły lepszy kurs Polski (aktualny skłania raczej do upicia się alkoholem premium). Przepraszam za skrótowość odpowiedzi, niestety nie mam czasu na pełną argumentację, w niektórych sprawach proszę po prostu o zaufanie mojemu oglądowi spraw:
„Pozwole sie nie zgodzic – to w zaden sposob nie sa ‚uwspolnotowione’ obligacje, tylko zwiekszenie budzetu KE[1], i wyglada to na krople w morzu potrzeb (a poza tym, nie jestem pewien jak zareagowalby Trybunal z Karlsruhe na jakies prawdziwe proby uwspolnotowienia).”
Kwoty są wciąż małe, ale to widoczna zmiana myślenia i zainicjowanie ważnego „proof of concept” – jakaś część nowego budżetu KE będzie finansowana przez wspólnotowe „green bonds” w skali, która z miejsca wywinduje Unię (działającą zapewne za pośrednictwem EIB) na czołowego emitenta na tym rynku [1]. Karlsruhe nie będzie przeszkadzać – wystrzeliło ze swojej armaty, kanonier (Voßkuhle) odszedł na emeryturę, a następcy już dali jasne sygnały dobrej woli. Maj 2020 będzie zapewne w podręcznikach historii wymieniany jako ważna cezura – jak najbardziej porównywalna do „Hamiltonian moment” w historii USA (choć tekst jaki powołujesz widzi to inaczej, pamiętajmy jednak, że mówimy nie o integracji fiskalnej kilku małych kolonii, lecz dużych organizmów państwowych wykonujących – i finansujących – funkcje publiczne jakich państwo amerykańskie nigdy na siebie nie wzięło; integracja europejska musi przebiegać mniejszymi krokami).
„Z tym sie moge zgodzic, aczkolwiek imho nie trzeba sie spieszyc z akcesja – mozemy poczekac nastepna dekade i jezeli reforma strefy euro bedzie szla w dobrym kierunku, wtedy w to wejsc”
Ja staram się nie fetyszyzować „wejścia” jako jakiegoś jednego rewolucyjnego kroku, w stylu w jakim naiwnie proponował to w 2008 Tusk. W pewnych kwestiach już jesteśmy w strefie euro (np. NBP-owski system płatności elektronicznych SORBNET-EURO jest bezpośrednio przyłączony do TARGET2 – oddajmy zasługę Balcerowiczowi), w innych będzie to trwało lata, a w jeszcze innych może dekady. Ważne jest zainicjowanie procesu i zmiana kursu kraju z rozpędzającego się do „prędkości ucieczkowej” z planety UE na kraj poruszający się względem Unii po „orbicie geostacjonarnej” (przypominam: realna Unia to obecnie strefa euro, to co tradycyjnie zwiemy Unią to poza Eurolandem coraz bardziej luźna otulina/ bufor/ strefa przejściowa).
„Czy Bulgarzy i Chorwaci moga miec pewnosc, ze po wejsciu do stefy euro nie beda traktowani jak Grecy”
Sytuację grecką może u nas raczej sprokurować pozostawanie poza rdzeniem integracji europejskiej pod rządami PiS. Grecja to kraj do niedawna zorganizowany „bliskowschodnio” (czyli tak jak np. Liban) z potężną oligarchią (armatorzy, turystyka) okupującą się ludowi na sposób PiS-owski, czyli prostymi transferami finansowymi i niskimi podatkami (de facto, dzięki wielkiej skali szarej strefy). Takiej sytuacji jeszcze nie mamy, ale po dekadzie rządów PiS możemy zacząć mieć. Grecja nie powinna być u początku wieku wpuszczona do strefy euro, została tam wprowadzona dzięki swojemu małemu rozmiarowi (2% unijnego PKB) i dywidendzie politycznej jaką ciągną tamtejsze świetnie znetoworkowane elity. Na szczęście my nie mamy tych atutów – wpuści się nas, jeżeli będziemy spełniać warunki przynależności do klubu. Bardziej realnym zagrożeniem, jakie dla nas widzę, jest stagnacja w stylu byłego NRD po zbyt szybkim wejściu do grona czołowych gospodarek – na to jednak radą jest stopniowy charakter procesu integracyjnego (patrz wyżej).
„Z checia poznam argumentacje, ktora jak krowie na rowie wytlumaczy mi w jaki sposob wejscie do strefy euro pomoze nam w pokonaniu peryferjnosci. Dlaczego dzieki strefie euro mielibysmy przestac byc poddostawcami niemieckiego przemyslu? Sam uwazam, ze latwiej z peryferyjnosci wyjsc poprzez utrzymanie wysokiego poziomu ‚monetary sovereignty’ czyli utrzymaniu wlasnej waluty (co ogolnie jest zgodne z MMT”
MMT jest modnym hasłem publicystycznym jakie opisuje w zdogamtyzowanej formule keynesowskie działania, które w praktyce już prowadzą kraje i instytucje unijne. Przypominam, że Keynes był praktykiem, nie tworzył teorii dla teorii, lecz proponował rozwiązanie konkretnych problemów wynikających z „economic consequences of the peace”. Teraz mamy podobną sytuację – musimy zmierzyć się z „economic consequences of the climate change” i albo spróbujemy dołączenia do czołówki krajów odpowiadających na to wyzwanie albo ulokujemy się jako kraj kapitalistycznego półperyferium, oficjalnie denajalistyczny klimatycznie a w praktyce akceptujący rolę poddostawcy towarów i usług dla liderów „green transformation”. Analizy skutków przystąpienia do strefy euro akcentują aspekty makroekonomiczne typu niższy koszt kredytu (i często przesadzają z szacowanym efektem), dla mnie przemawiają mocniej aspekty mikro- czy mezo-ekonomiczne: te na poziomie firm (koncernów) i branż. Nie będziemy rdzeniową, decyzyjną częścią żadnego europejskiego „Airbusa” pozostając poza unią walutową. Nie będziemy jak Hiszpanie tworzyć realnych rozwiązań ekomobilności dla europejskich koncernów motoryzacyjnych [2] [3], lecz nadal „produkować” vapourowe „polskie elektryki”. Będziemy po prostu realizować strategię półperyferyjnego rozwoju jako montowni z tanią siłą roboczą i niskimi standardami pracowniczymi, która w zasadzie już jest oficjalnie deklarowana przez rząd Morawieckiego w kolejnych „tarczach”. Nawet ludzie uzdolnieni i energiczni będą w takim środowisku przegrywać z systemem i emigrować – obserwuję od lat, że przeciętnie zdolny menadżer czy inżynier osiąga więcej w krajach przodujących rozwojowo, niż „geniusz z prowincji” usiłujący się przebić z peryferii.
@guybrushthreepwood
„Zalatuje mocno klasizmem (min. pokazywanie przez Awala zdjęcia wyborców AD nie wiem po co)…”
Notka WO opatrzona jest klatką z filmu o młodych warszawiakach jako wyborcach PiS, moje zdjęcie (z oficjalnego serwisu kancelarii prezydenta) miało po prostu urealnić ten obraz. Przepraszam, jeżeli kogoś razi jego weryzm – sam wśród szczerych, ludowych twarzy z tego fotosu wyrosłem, wciąż mam je za swoich sąsiadów. PiS zrobił z nich zmobilizowaną siłę polityczną, jakakolwiek skuteczna strategia anty-PiSu nie powiedzie się bez nich. Wiele razy pisałem, że jakimś wzorem takiej strategii są dla mnie gminne finały WOŚP – tam jest podobny entuzjazm i zaangażowanie jak na wiecach Dudy i w „Bitwie o wozy” (zresztą wóz strażacki przeważnie jeździ na sygnale), a w centrum jednak idea świecka, samopomocowa i na tyle mocna, że po latach jej zwalczania nawet PiS i kościół odpuścili z atakami. PO nic podobnego raczej nie dowiezie, to nadal w dużej mierze partia testosteronowa i niezdolna na autokrytyki, również w swoich „progresywnych” częściach [4]. Zdaję sobie sprawę, że powtarzana przeze mnie mantra „silna zakorzeniona lokalnie lewica” brzmi trochę jak smutny żart, ale cóż innego, koleżanki i koledzy, cóż innego nam pozostaje jeżeli za 200 lat nie chcemy się zastanawiać, jakim cudem na własne życzenie wyszliśmy z Europy?
[1] link to globalcapital.com
[2] link to carnetbarcelona.com
[3] link to greencarcongress.com
[4] link to poznan.wyborcza.pl
@polake
„także ten”
Widzę tę frazę przeważnie w tej formie, jednak dla mnie to jest raczej „tak że ten” (= tak więc, no wiesz). Czy ktoś umie to rozstrzygnąć?
@Awal Biały
„Czy ktoś umie to rozstrzygnąć?”
Spróbuję. Normatywnie piszemy „tak że ten” (znaczenie takie, jakie wskazałeś w nawiasie). Natomiast błędna pisownia jest tak rozpowszechniona, że sama w sobie stała się memem (nie w znaczeniu śmiesznego obrazka z napisem, ale hipotetycznej „porcji” informacji kulturowej, która podlega replikacji). Także ten.
@Awal Biały
Dzięki za zwrócenie uwagi, doczytałem i faktycznie poprawna forma to 'tak że ten’. Inna sprawa, że ta druga forma jest powszechniejsza, czym się w sumie kierowałem.
p.s. Uwielbiam to miejsce za tego typu rozkminy.
@polake
„W kwestii lewicowego spojrzenia BDG polecam książkę Macieja Szlindera „Bezwarunkowy Dochód Podstawowy”.”
O, dzięki, chętnie przeczytam.
@Aoi
„Zostaje więc chyba tylko dochód podstawowy bartola-partola.”
Ha! No właśnie, na więcej Cię nie stać?
A może lewicowi myśliciele boją się, że zostaną zakrzyczani, że są faszystami, liberałami itd., przez tych, którzy uważają, że raz wymyślone pomysły są niezmienne? To, że ktoś coś kiedyś wymyślił, nie oznacza, że nie można tego zrobić inaczej. Faszyści i liberałowie chcieli się pozbyć problemu ludzi biednych i niezaradnych. A ja uważam, że dochód minimalny jest po to, żeby ludzi, szczególnie biednych, upodmiotowić i uspołecznić. Cel jest skrajnie inny.
I nigdzie nie napisałem, że należy dochód podstawowy wprowadzić bez reformowania państwa jako takiego. Tak się nie da, ale od czegoś myślenie o przyszłości trzeba zacząć. Napisałem za to, że w moim odczuciu jest to jedyny sposób na wygranie z pisem.