Now Playing (192)

Przyszłość Europy, moja, twoja i zakładów Avtotor w Królewcu, zależy teraz od faceta imieniem dajmy na to Taras albo Nazar, który teraz pruje przez Charkowszczyznę wyprodukowanym w Polsce T-72. W niczym mu nie możemy pomóc, ale ja osobiście nie mogę przestać o tym gościu myśleć. Trzymając za niego kciuki, stukam więc jednym paluszkiem w klawiaturę.

Gdzieś za miesiąc dowiemy się, jak się to wszystko skończyło. Jesienna pogoda ustabilizuje linię frontu – a ta przesunęła się od wczoraj o 50 kilometrów w dobrym kierunku, ale oczywiście w każdej chwili może się przesunąć w złym.

Żeby zająć czymś umysł, obsesyjnie słucham Rammsteina (ciekawe czy Nazar z Tarasem mają jakąś muzykę w tym swoim bolidzie? i czego oni słuchają?). Po raz pierwszy w historii bloga nie dość więc, że będą dwie muzyczne notki pod rząd, to jeszcze obie o tym samym zespole.

Wysłuchałem ponownie wcześniejszych płyt by się upewnić, że ta najnowsza jest rzeczywiście wyjątkowa. Początkowo grali dość monotonnie, jakby ciągle ten sam kawałek (zerżnięty od Laibacha) – siłą „Zeit” jest różnorodność i spójność.

Dziękuję PT Komcionautom za wskazanie mi odpowiedzi na pytanie w poprzedniej notce, że tym „czymś”, co nadaje Lindemannowi charakterystyczną manierę wokalną, jest tradycja kabaretowa. Niektorzy komcionauci z właściwą sztuce komcionautycznej złośliwością szydzili, że wcześniej nie zauważyłem.

Wyjaśnię, że dziecięciem będąc wyrastałem w cieniu dwóch wielkich tradycji muzyki rozrywkowej – w przekonaniu, że nie mogą się spotkać jak dwie proste równoległe. Niby jestem już duży, ale nie umiem opanować tego odruchu.

Dorastając w inteligenckiej rodzinie, byłem osłuchany w tradycji polskiej piosenki aktorskiej i kabaretowej. Młynarski, Demarczyk, Przybora & Wasowski, Spotkania z Balladą, Ilustrowany Magazyn Autorów, 60 minut na godzinę, Studio 202 – te klimaty.

Drugą był oczywiście rock, zwłaszcza taki z Konkretnym Gitarowym Pierdyknięciem. Tę drugą muzykę przyjąłem na swoją duchową Ojczyznę.

Jako nastolatek dałbym się Pokroić za tezę, że te tradycje są odmienne z powodów technicznych. Ani Przybora & Wasowski nie umieliby zagrać „Back In Black”, ani AC/DC ballady o Osculatim.

Wiem, że to nieprawda i sam kilkanaście lat temu byłem entuzjastą mody na „covery od czapy” – pisałem o nich na blogu. Więc niby wiem, że można zagrać Dead Kennedys w stylu bossa nova, a Demarczyk hewimetalowo, ale jednak odruch separacji pozostał. Dlatego nie słyszałem w Rammsteinie tego Brechta z Weilem.

A przecież była podpowiedź. Zafascynowała mnie teraz piosenka „Haifisch” („Rekin”) z 2009.

Czego tu nie ma! Sekcja rytmiczna jest ewidentną parodią Depeche Mode (który w Berlinie przeszedł swoją wielką przemianę w 1983).

Tytuł i refren to z kolei pastisz Brechta z Weilem właśnie, czyli ballady o Mackie Majchrze. Tylko że tutaj tytułowy rekin może i ma zębów pełen pysk, ale to nie znaczy, że nie płacze – po prostu w wodzie nie widać łez.

Bardzo kabaretowy teledysk zawiera zaś parodię wcześniejszych klipów Rammsteina. Til Lindemann lubi w nich pokazywać swoją śmierć.

W „Rekinie” okazuje się, że za każdym razem zabijał go kolega z grupy – na przykład w pierwotnym „Ohne Dich” Lindemann ginął podczas wspinaczki. Nieszczęśliwy wypadek? Teraz poznajemy prawdę: gitarzysta przeciął mu linę!

Tym samym odnajduję się w polskiej tradycji piosenki aktorskiej, a konkretnie w „Balladzie o asekuracji” tercetu Fronczewski-Kociniak-Bargiełowska, którą uwielbiałem podśpiewywać w dzieciństwie („Gdy z przyjacielem w blasku słońca / Na jednej linie pełzniesz w górę / I nagle druh od ściany odpadł – Odetnij się, uratuj skórę! Asekuracja, asekuracja, w pewnych warunkach tkwi w niej racja…”).

Na „Zeit” w każdej piosence mamy Konkretne Gitarowe Pierdyknięcie. Pierwszy i ostatni utwór to mistrzostwo rocka stadionowego.
Jednak „Luegen” i „Meine Traenen” spokojnie mogłyby być zaśpiewane na jakimś Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. Aż sobie wyobrażam, jak to śpiewa jakiś Michał Bajor albo wręcz Jan Jakub Należyty. Albo ukraiński zespół folkowy.

Powodzenia, Taras i Nazar. Do zobaczenia po wojnie na koncercie Rammsteina na stadionie olimpijskim w Kijowie!

Obserwuj RSS dla wpisu.

Skomentuj

83 komentarze

  1. „[…]spokojnie mogłyby być zaśpiewane na jakimś Przeglądzie Piosenki Aktorskiej”

    Anett Louisan, która coverowała Rammsteinowy Engel [1], ma piosenkę, która ładnie streszcza ewolucję dyskusji pod ostatnimi wpisami [2]:

    Ich hab zwar gerade nicht so richtig zugehört
    Ich will nur sagen, was mich jetzt schon daran stört
    Bitte verschonen Sie mich mit Ihren Argumenten
    Ich lass mich nich von Ihrer Scheinrethorik blenden
    Das sind doch alles wieder nur wilde Hypothesen
    So wie die Dinge sind, sind sie immer schon gewesen

    [1] Annett Louisan – Engel https://www.youtube.com/watch?v=tuJIta1WjQY
    [2] Annett Louisan – Ich bin dagegen https://www.youtube.com/watch?v=esmkUifYJmU

  2. Pewnie wyjdę na Kapitana Oczywistego, ale jedna ze śmierci w teledysku to mirror z „Siedem” Finchera.

  3. @WO
    „Dziękuję PT Komcionautom za wskazanie mi odpowiedzi na pytanie w poprzedniej notce, że tym „czymś”, co nadaje Lindemannowi charakterystyczną manierę wokalną, jest tradycja kabaretowa”

    Nie tyle tradycja kabaretowa sama w sobie, co standard nazywany Bühnendeutsch (sceniczny niemiecki/wymowa sceniczna). Jest to zestaw zasad dotyczących wymowy używany na potrzeby teatru (i kabaretu), który powstał w XIX wieku.

    W praktyce – w ogromnym uproszczeniu – Bühnendeutsch to pewnego rodzaju sztuczny dialekt.

  4. @T72 wyprodukowany w Polsce
    Były produkowane wyłacznie na terenie byłego ZSRR, w Polsce był co najwyżej unowocześniany.

  5. @wo
    „wyprodukowanym w Polsce T-72. W niczym mu nie możemy pomóc,”

    Już mu pomogliśmy – podrzucając T-72 (i sporo innego sprzętu). Możemy pomóc jeszcze bardziej – podrzucając więcej, sprzętu, pieniędzy i innych takich. Rozmaite zrzutki – w zależności od preferencji od wpłaty bezpośrednio na konto ukraińskiej armii poprzez wiele innych – każdy znajdzie sam.

    „Do zobaczenia po wojnie na koncercie Rammsteina na stadionie olimpijskim w Kijowie!”

    TAK!

    @waclaw
    Bzdura i to podwójna.
    T-72 produkowano w Polsce. („Produkcję licencyjną czołgu T-72 uruchomiono w 1981 w Zakładach Mechanicznych „Bumar-Łabędy” w Gliwicach. Początkowo produkowano model T-72M. W 1986 rozpoczęto produkcję wersji T-72M1. Na bazie tego wozu powstała odmiana dowódcza oznaczona jako T-72M1D. Czołgi produkowane były zarówno na potrzeby Wojska Polskiego, jak i na eksport. Ogółem wyprodukowano 1610 pojazdów”).
    Ale także Indie, Słowacja….

  6. Kolega Wacław pewnie nie ze Śląska, nie kojarzy Bumaru i jego produkcji (oraz wzlotów i upadków zakładów)

  7. Mój własny ojciec w ejtisach pracował przy produkcji silników do T-72 w tak zwanych zakładach im. tow. Nowotki. Skorupy jak już koledzy napisali powstawały w Łabędach. Także ten, może koledze pomyliło się z T-62/64.

  8. @ T72
    Ja cywil jestem, a na Śląsku byłem raz w życiu i żadnego Bumaru nie zauważyłem.

  9. @sheik.yerbouti
    Kolega Wacław pewnie (…)”

    Mógł pomylić T-72 z T-62, który nie był produkowany w Układzie Warszawskim, a poza Europą chyba tylko Kim Ir Sen kupił licencję.

  10. @waclaw
    Ja cywil jestem, a na Śląsku byłem raz w życiu i żadnego Bumaru nie zauważyłem.

    Ogólnie w Układzie Warszawskim było założenie, że ZSRR produkuje wszystko, a koalicjanci – pojedyncze systemy na radzieckiej licencji (np. Polska czołgi, ale nie transportery opancerzone, a oidp Czechosłowacja równo na odwrót). Z powodów oczywistych, prawda?

  11. @Gammon No.82
    „Ogólnie w Układzie Warszawskim było założenie, że ZSRR produkuje wszystko, a koalicjanci – pojedyncze systemy na radzieckiej licencji (np. Polska czołgi, ale nie transportery opancerzone, a oidp Czechosłowacja równo na odwrót).”

    To chyba bardziej pokłosie „specjalizacji w ramach RWPG”. I, o ile, oczywiście standaryzacja w ramach UW była, to nie należy przesadzać z legendami jak ZSRR wszystko do ostatniego gwoździa wymuszał.

    Jak ktoś chciał i miał możliwości robienia czegoś inaczej to sporo się dało. Np. produkcja szkolno-treningowych odrzutowców była przypisana Czechosłowacji, ale… Polska robiła swoje Iskry. Wszyscy robili używali karabinka i ukm-u Kałasznikowa (AK/PK)… ale Czechosłowacja miała własne, całkowicie samodzielne konstrukcje broni strzeleckiej (Sa vz. 58 i Kulomet vzor 1959)

    Do tego akurat kolega trafił na przykład wręcz zaprzeczający. Czołgi produkowały i Polska i Czechosłowacja, podobnie jak transportery opancerzone, przy czym te drugie (SKOT) były konstrukcją opracowaną wspólnie, bez udziału ZSRR. Żeby było śmieszniej, to wcześniej Czechosłowacja wyprodukowała sporo transporterów OT-810, które były konstrukcją… niemiecką, de facto lekko zmodernizowanym Sd.Kfz.251

    T-62 przede wszystkim nie był popularny w Europie Środkowej, tylko Bułgaria kupiła. Inni pozostali przy T-55.

  12. A propos specjalizacji w ramach RPWG, anegdota o planowaniu z lat 50.

    Kiedy w końcu podjęto próbę zrobienia czegoś w ramach Rady (przez pierwsze lata istnienia zajmowała się głównie biadoleniem na Titę), w Moskwie odbyło się spotkanie przedstawicieli krajów członkowskich. Rosjanie forsowali wtedy specjalizację, którą chcieli usystematyzować wielką tabelą. Jej kolumny to były państwa członkowskie, rzędy zaś – poszczególne typy produkcji, dość szczegółowo podzielone. Plusik czy też krzyżyk w tabeli oznaczał, że dane państwo ma produkować te rzeczy, jego brak – zakaz. Tabela była olbrzymia, bo i typów produkcji było bardzo wiele. Panowie strasznie się kłócili o te krzyżyki, a istnienie fabryk już produkujących dany towar było średnio przyjmowanym argumentem.

  13. W każdym razie o losy zakładów Avtotor jestem spokojny. Pracownicy z pewnością obsiali już swoje działki kartoszkami, teraz tylko czekać plonów.

  14. Teraz nadchodzi ten radosny czas kiedy kierownictwo zorganizuje zbiorowe wykopki. Mam nadzieję że w lokalnych sklepach nie zabrakło motyk.

  15. @sheik „Pracownicy z pewnością obsiali już swoje działki kartoszkami”
    Ty sobie śmieszkujesz, ale oni z tych kartoszek będą robić baterie do elektrycznych Ład.
    Na szczęście dla rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego zorganizowanie produkcji samochodów elektrycznych z całymi tymi łańcuchami dostaw jest dużo łatwiejsze niż pokonanie mniejszego i mniej ludnego, do tego dość biednego, państwa. Prawda?

  16. @embercadero
    „wunderwaffe, samochody napędzane kartoflami.”
    Niemiecka wunderwaffe, rakieta V2, była napędzana właśnie kartoflami, oczywiście pośrednio*. Jeden start zużywał 30 ton kartofli.
    *paliwem była mieszanka 75% spirytusu, 25% wody. Mniej więcej taka mikstura jest teraz w sprzedaży pod nazwą „spirytus nalewkowy”

  17. Wojenny offtop.
    Patrze na to co sie dzieje na froncie i… to coś więcej niż ofensywa.

    Rosjanie porzucają stanowiska i uciekają nawet tam, gdzie ta ofensywa nie dotarła.
    Wirus zwątpienia pojawił się w Bałakłiji i Izium i sie rozpowszechnia.
    Rosyjscy żołnierze nacierpieli się sporo (nie bez powodu mówi się „przej*** jak w ruskim czołgu) naoglądali się ginących obok kolegów, niekompetentnych dowódców każdego szczebla, a sami byli traktowani fatalnie (eufemizm).
    A teraz okazało się że to wszystko na nic, na darmo, wojna prędziej czy później będzie przegrana, a oni mogą tego nie dożyć.
    I w końcu coś w nich pękło, a Izjum dało przykład. Jeśli teraz szybko Putin tego wirusa nie opanuje, to za chwilę cała armia zrobi w tył zwrot.

  18. @waclaw „Jeśli teraz szybko Putin tego wirusa nie opanuje, to za chwilę cała armia zrobi w tył zwrot.”
    Musiałby mieć chyba więcej kadyrowców; swoją drogą mam nadzieję, że w tym zamieszaniu spora ich część wpadnie pod czołg, BTR albo zastrzeli się przypadkiem, czyszcząc broń.

  19. @waclaw
    Powstrzymuję entuzjazm nauczony gorzkim doświadczeniem – ten odwrót z marca wyglądał w sumie podobnie, uratowali się przed masowymi kotłami uciekając spod Kijowa i zostawiając za sobą sprzęt. To dobrze, bo tego sprzętu im teraz brakuje, a uciekające oddziały mają obniżone morale, ale jednak wtedy się przegrupowali i wznowili ofensywę. Teraz z oceną czekam na to wznowienie (lub na Idy Marcowe).

  20. Winter is coming. Politycznie, putiniści pokładali duże nadzieje w sezonie grzewczym. Ale zima oznacza też,n że tym wdzystkim porozrzucanym po stepie sołdatom trzeba będzie dostarczyć ciepłe ubrania i kaloryczne jedzenie. A temu wyzwaniu druga armia świata może nie podołać.

  21. @wo
    „odwrót z marca wyglądał w sumie podobnie”

    To nieprawda – odwrót z marca był zainicjowany przez samych Rosjan przed ukraińskim kontratakiem, tak że nie posypało im się tam morale i logistyka.

  22. Pare tygodni temu usłyszałem że zadaniem wagnerowców w Donbasie jest pilnowanie „zwykłych” żołnierzy aby się nie wycofywali. A kilka dni temu kadyrowcy zostali wysłani do Chersonia za Dniepr dokładnie w tym samym celu. Problem z niskim morale narasta i chyba coraz trudniej jest nad nim zapanować. Ale wieści ze wschodu mogą być tą kroplą która przeleje czarę goryczy.

  23. @jgl
    „tak że nie posypało im się tam morale i logistyka”

    Nie posypało się, bo żeby się posypało, to najpierw trzeba je mieć. Morale w Armii Radzieckiej to rzecz nieznana i w ogóle obca ideowo.

  24. @waclaw
    „Rosyjscy żołnierze nacierpieli się sporo (nie bez powodu mówi się „przej*** jak w ruskim czołgu) naoglądali się ginących obok kolegów, niekompetentnych dowódców każdego szczebla, a sami byli traktowani fatalnie (eufemizm).
    A teraz okazało się że to wszystko na nic, na darmo, wojna prędziej czy później będzie przegrana, a oni mogą tego nie dożyć.”

    A to nie jest podobna choroba do tej, na którą umarł Mikołaj II?
    Inna rzecz: pamiętamy, co było potem.

  25. @Bastian:

    Mikołaj II umarł raczej na ogólny rozkład kraju, nie na panikę w armii.

    @wo, @jgl:

    Istotą jest powód, dlaczego ten odwrót wygląda inaczej niż marcowy. Głównym powodem jest, w mojej ocenie, utrata przez Rosjan zdolności wywiadowczych i analitycznych. To nigdy nie było w dobrym stanie, a teraz po prostu zdechło.

    Do tego na tamtych odcinkach stały jednostki, rzec by to ująć delikatnie – niezbyt armijne, raczej bezwartościowe i nadające się najwyżej do pilnowania tyłów, o ile te tyły byłyby spokojne.

    Do pełnego wyrzucenia Rosjan z Ukrainy jeszcze bardzo daleko. O ile będzie podjęta taka próba – nadal uważam, że najprostszą drogą do tego byłoby wejście wojsk ukraińskich na poziomie operacyjnym w obwody belgorodzki i woroneski. W sytuacji kiedy specjalna operacja wojskowa przechodzi w etap wchodzenia ponoć rozbitej i słabej armii na tereny Rosji (przy okazji rozjeżdżając jakąś ilość jednostek drugiej armii świata) to już nawet najbardziej twardogłowi muszą zrozumieć że to nie żaden chytry plan gensztabu, tylko porażka. I to porażka skrajnie bolesna, daleko bardziej niż śmierć syna sąsiadki czy jakiegoś dalekiego kuzyna.

  26. @MM i Belgorod

    Operacyjnie to by miało sens, ale politycznie przecież – nie mogą. Rosja natychmiast wielkim głosem zakrzyknie, że Ukraińcy ich biją i mordują, Amnesty
    International wyrazi obawy o rosyjskich cywili, prawicowi koledzy Putina i, niestety, lewicowi whataboutyści wśród polityków i intelektualistów na Zachodzie momentalnie się zesrają, że teraz to Ukraina jest agresorem, a w Stanach Tucker Carlson zrobi dwugodzinny słowotok o tym, że Biden umożliwił ukraińską agresję w ramach radykalnie lewicowej agendy… Niestety.

  27. @wejście ZSU do Rosji
    … to byłby prezent dla Putina. Za duże ryzyko. Ale. Tak sobie dziś obejrzałem mapę. Jakby Ukraińcy dotarli do końca granicy obwodu donieckiego z Rosją, to w zasięgu himarsów będą mieli prawie wszystkie przeprawy przez Don. Rozwalą jeszcze most w Kałaczu i ruska logistyka totalnie leży.

  28. @Michał Maleski
    „Mikołaj II umarł raczej na ogólny rozkład kraju, nie na panikę w armii.”

    Dodatkowo ze względu na wiarę w generalicji, że ktokolwiek inny niż on (i jego reżim) będzie w stanie lepiej prowadzić wojnę i nawet ze względu na tę wiarę w czerwcu 1917 zorganizowali kolejną ofensywę na 0,5 mln casualties po swojej stronie.

  29. @jugger
    „Nie posypało się, bo żeby się posypało, to najpierw trzeba je mieć. Morale w Armii Radzieckiej to rzecz nieznana i w ogóle obca ideowo.”

    Nie napędzajmy się w poniżaniu przeciwnika, bo przez to mniejsze są sukcesy „naszych”. Morale mają póki co wystarczająco wysokie, żeby nie było masowych buntów czy poddawania się całych oddziałów. W panice bo w panice, ale jednak się wycofali pod tym Charkowem, zamiast masowo machać białymi flagami.

  30. @Michał Nalewki
    „uważam, że najprostszą drogą do tego byłoby wejście wojsk ukraińskich na poziomie operacyjnym w obwody belgorodzki i woroneski”

    To politycznie i militarnie niebezpieczny absurd i, jak ktoś wyżej napisał, prezent dla Putina. Coś takiego mogłoby podnieść (a nie obniżyć!) morale armii Rosji, która – zamiast rozkradać co się da i pozorować walkę jak do tej pory (proszę poczytać wywiady z byłym żołnierzem Fiłatowem który twierdzi, że armia jest zdemoralizowana, niedożywiona i źle ubrana, a rozkradzione zapasy fruwają po rosyjskim odpowiedniku allegro) – mogłaby zacząć walczyć na serio („naszych biją!”). Letnie co najwyżej poparcie wobec wojny mogłoby się zmienić w gorące i, trochę upraszczając i zachowując proporcje, Wojna Zimowa mogłaby się zmienić w Wielką Ojczyźnianą. To, po pierwsze, osłabiłoby chęć zachodniej pomocy Ukrainie (za to Rosja, w przypadku takiej eskalacji, faktycznie mogłaby otrzymać broń z Chin), po drugie – ułatwiłoby Kremlowi przepchnięcie masowej mobilizacji już nie tylko w Buriacji, ale też w Moskwie. Zresztą kto powiedział, że w razie czego Rosja nie może użyć niewielkich taktycznych ładunków nuklearnych na SWOIM terytorium (a cywile? no cóż, gdzie drwa rąbią…)?

  31. @mnf
    „Zresztą kto powiedział, że w razie czego Rosja nie może użyć niewielkich taktycznych ładunków nuklearnych na SWOIM terytorium (a cywile? no cóż, gdzie drwa rąbią…)?”

    To jest zressztą scenariusz którego najbardziej się obawiam, że pewnego dnia „ukraińcy” wystrzelą gdzieś spod Słowiańska kilka Toczek na Woroneż czy Rostów, najlepiej prosto w bloki, a ruska propaganda zrobi wszystko by osiągnąć te efekty o których piszesz. Niestety nie jest to niemożliwe, a za los swoich cywili ruscy generałowie nie dają przecież złamanego faka, poświęcą ich bez najmniejszego wahania

  32. @wo
    „Taras albo Nazar, który teraz pruje przez Charkowszczyznę wyprodukowanym w Polsce T-72. W niczym mu nie możemy pomóc”

    Przecież możemy – oczywiście nie militarnie, bo nikt z nas nie trzyma MIG-ów w garażu, ale np. wpłacając pieniądze dla Armii Ukraińskiej czy też wysyłając pomoc rzeczową, która jest później transportowana na Ukrainę za pośrednictwem różnych organizacji pomocowych, które ogarniają logistykę. Część z tego trafia do armii, część do cywili. Ja tak robię i zachęcam innych. Choćby jedna puszka konserwy waży więcej niż te wszystkie nasze wojenne komentarze i analizy na blogach. Jest to pomaganie oczywiście w niewielkim stopniu, żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia, ale w warunkach wojennych nie jest to żaden „charity-bullshit”; króla drąży skałę, a na froncie wszystko jest na wagę złota. Wojnę wygrywają nie tylko kule i karabiny – gdyby nie te często dziś wyśmiewane buty i mielonki dla Armii Czerwonej z Lend-Lease, to nie wiadomo, jak by się to wszystko skończyło.

  33. @wejście wojsk na terytorium Rosji i mobilizacja powszechna

    Dotychczasowe doświadczenia raczej pokazują, że w miarę niepowodzeń Rosjanom przechodzi ochota do wojowania, do którego zresztą jedyą motywacją są finanse; a o powszechnej mobilizacji można zapomnieć: właśnie lata news, że Putin zleca oligarchom powołanie prywatnych armii, które mają odmienić losy wojny:
    https://belsat.eu/pl/news/12-09-2022-putin-przygotowuje-nowy-etap-wojny-oligarchowie-dostali-nowe-zadanie-hristo-grozev/

    Widzę to tak, że państwo zorganizowane skrajnie według neoliberalnych recept jest też skrajnie dysfunkcyjne. Nie liczyłbym na przebudzenie uczuć patriotycznych wskutek zajęcia kilku przygranicznych wiosek, bo przecież nie uznają tego za egzystencjalne zagrożenie, wobec którego mogliby się mobilizować; obstawiałbym raczej przeciwnie – skutek demotywacyjny, bo ewidentnie motywacją Rosjan do poparcia wojny była wizja szybkich neokolonialnych łupów.

  34. @mnf:

    1. Wsparcie Chin: niby dlaczego akurat przekroczenie granicy rosyjskiej miałoby skłonić Chiny do wysłania sprzętu? Czy KPCh ma zareagować emocjonalnie na to czy jest jakaś inna ku temu przesłanka?

    Jedynym, co by mogło skłonić w mojej ocenie ChRL do wysłania Rosji sprzętu byłaby chęć jego przetestowania. Raczej dla wszystkich oczywistym jest, że pospiesznie sformowana opołczenia wsadzona w chińskie klony sprzętu radzieckiego doprowadzi do dosyć szybkiego zniszczenia tego sprzętu.

    W mojej ocenie jeżeli nawet Chiny przewidywały wysłanie czegokolwiek na wojnę, to jedynie w wypadku jej pomyślnego dla Rosji przebiegu. Nie ma sensu słać sprzętu tylko po to, by został zniszczony i zrobił negatywny marketing chińskiej zbrojeniówce.

    2/ Użycie atomu/ogłoszenie mobilizacji/prezent dla Putina: cóż, propaganda rosyjska zacznie krzyczeć o naruszeniu rosyjskiego terytorium także w wypadku wejścia wojsk ukraińskich na Krym. Ten wątek pojawi się w niej tak czy siak, jest nieuchronny. Pretekst do tego wszystkiego się znajdzie, lecz czy on jest potrzebny do czegoś Putinowi? Ewentualna mobilizacja jest z każdym dniem trudniejsza, coraz więcej sprzętu ulega zniszczeniu oraz coraz więcej fachowej (hm, powiedzmy że fachowej) kadry rosyjskiej ginie w nim. Ewentualne rzucenie nieprzeszkolonych rezerwistów jedynie spotęguje straty rosyjskie i może nieznacznie spowolni działania ukraińskie.

    Jednak czy jest on taki ważny? Nikt na zachodzie nie podniósł do tej pory larum z powodu bombardowania wybranych celów po stronie rosyjskiej, a miały już takie przypadki miejsce. Opinia publiczna na zachodzie jest już raczej dostatecznie spolaryzowana, by nie dochodziło do jakiś znaczących przepływów z obozu proukrainskiego do obozu prorosyjskiego, a co za różnica czy nasze rodzime Korwiny krzyczą jedno czy drugie? Żadna, ich przekaz będzie nadal trafiał jedynie do ich zwolenników.

    3/ Boost do morale dla Rosjan: cóż, nie jestem pewien czy moskiewską ulicę bardziej ruszy los przedmieść Belgorodu niż wyimaginowanych prześladowań Rosjan w Donbasie. A nawet jeżeli, to propagandzie rosyjskiej raczej trudno będzie sprzedać taki obrót spraw jako „działanie zgodnie z chytrym planem gensztaba”.

    Widmo tego, że przeciętny Rosjanin może dostać bilet na front i zginąć w bzdurnej wojnie raczej nie nastawi go pozytywnie do tej wojny. To nie będzie sytuacja analogiczna z 1941 rokiem, kiedy to ZSRR faktycznie został wrzucony w rolę ofiary i kiedy Moskwa dysponowała jednostkami zaporowymi by utrzymać dyscyplinę w jednostkach frontowych. Szczególnie biorąc pod uwagę, że narracja Girkinów i Sołowjów zaczęła iść w kierunku „na Ukrainie działa NATO” w sensie że po froncie biega kilka polskich i amerykańskich brygad.

  35. @Michał Maleski

    1/ Chiny mogłyby uznać to za przekroczenie czerwonej linii i pretekst do udzielenia „bratniej” pomocy wojskowej np. za jakieś koncesje na Syberii. Z jakości chińskiego sprzętu wojskowego bym się nie śmiał, bo to niewiadoma. A przede wszystkim Chińczycy mogą wyprodukować tego całe góry, bo nie są tak zależni technologicznie od zachodu jak Rosja, która nic nie produkuje a wszystko sprowadza. W każdym razie chińska kroplówka mogłaby przedłużyć wojnę o całe lata.

    3/ Najważniejszym powodem, dla którego Rosjanie te wojnę przegrywają, jest czynnik ludzki, czyli morale żołnierzy (a także rosyjskich cywilów, którzy jakoś nie palą się do tego żeby z własnej kieszeni kupować zaopatrzenie na front dla wspomożenia „swoich chłopców”!). Armia FR nie chciała tej wojny, to był wymysł kliki na Kremlu (i to bardzo wąskiej grupy), a faktycznie zadecydował o tym jeden człowiek. Emerytowani generałowie jeszcze w grudniu/styczniu ostrzegali czym to się może skończyć, ich ówczesne ostrzeżenia można było odczytać jako apel do Putina. Ba, wywiady zachodnie twierdzą, że również FSB było sceptyczne, ale – jak to w tyranii – nie miał kto przekazać wodzowi jak się rzeczy mają naprawdę (nikt nie chce być tym posłańcem przynoszącym złe wieści, któremu w nagrodę za szczerość odrąbują głowę). Jak każdy dyktator, przekonany o swoim geniuszu Putin nie chciał słyszeć negatywnych komunikatów, więc budowano mu w raportach wioski potiomkinowskie (że będzie powtórka z 2014 roku, że Zełeński ucieknie, że Ukraina się rozpadnie a nas powitają kwiatami). Jeśli ktoś twierdził inaczej, to nie awansował. Kto wie, może Putin uwierzył we własną propagandę, bo od osobistego kołcza nasłuchał się bełkotu o sile pozytywnego myślenia? Ponoć NAWET TERAZ generałowie oszukują go w sprawie sytuacji na froncie! Przede wszystkim żołnierze rosyjscy nie znali prawdziwego celu wojny (w sensie: „co mu tu do cholery robimy?”), bo w te propagandowe bzdury o nazistach i ludobójstwie wierzyły tylko babuszki na Sybierii albo jakieś kompletne głąby z telewizorem zamiast mózgu, a nie młodzi siłą rzeczy ludzie, z których większość została tam wysłana pod przymusem lub pojechała dla pieniędzy (i łupów). Putin myślał że morale to nie problem, bo mięso armatnie można pognać batem, tylko zapomniał że mamy 2022 a nie 1942. Dlatego wszyscy od góry do dołu w rzeczywistości mają tę wojnę gdzieś, w związku z czym wykorzystują każda okazję, żeby przeżyć i w miarę możliwości coś ukraść (a po drodze ginie nawet zaopatrzenie idące na front!). Innymi słowy – oszukać system. Tego wszystkiego nie ma w armii ukraińskiej, a to ma destrukcyjny wpływ na armię jako całość, bo włącza się znany z filmów o apokalipsie mechanizm, że jak już się wszystko wali i pali, to zagarniasz pod siebie co się da. To całe pozoranctwo mogłoby się nagle zmienić, gdybyś na Rosję napadł albo chociaż stworzył takie wrażenie. Rosjanie mogliby wówczas uznać, że czas zacząć walczyć na serio. Obawiam się, że Rosjanie walczący z wysokim morale walczący o swoje to mogliby być dobrzy żołnierze. Ale nie sprawdzajmy tego. Jeśli coś działa dobrze, to po co to zmieniać? Niech dalej piją, rozkradają i uprawiają spychologię, niech się wykrwawiają, ale NA UKRAINIE.

  36. @topic
    Skoro Rammstein i wątek wschodni, to ostatnio wpadło mi na plejlistę „Moskau”. I zabrzmiało dość perwersyjnie w obecnej sytuacji.

    @wo, morale Rosjan
    No nie machali tymi białymi flagami bo byli zajęci ucieczka. Bodaj tylko z Iziumu część zgrupowania wyszła w jako takim ładzie, reszta została bo nie zdążyła (tak to przynajmniej wygląda, bo mocno to wszystko niejasne). Taka zbiorowa rejterada na łeb na szyję nie jest oznaką żadnego morale.

    @broń jądrowa
    Mało prawdopodobna opcja. Użycie nawet taktycznego ładunku to droga w jedną stronę, to nie czasy Obamy że USA oleją zarówno sam przypadek użycia jak i fakt, że nie nastąpiłoby oni na oczach KRLD, Iranu, Chin i reszty towarzystwa. Poza tym jest raczej jasne, że Ukraińców atak ładunkiem taktycznym by nie złamał, więc korzyść też żadna.
    A w uderzenie przez FR w cel na własnym terytorium nie wierzę w ogóle. Po pierwsze: po co? Po drugie nikt przy zdrowych zmysłach nie chce sprawdzać reakcji rosyjskiego społeczeństwa na coś takiego.

    @atak ukraiński na terytorium FR a postawa armii i społeczeństwa rosyjskiego
    To zależy co przez to rozumiemy. Ostrzał a nawet rajd jednostek ukraińskich po terenach przygranicznych, raczej spotęgowały tylko rozczarowanie operacją specjalną. Zajęcie jakiegoś znaczącego terytorium (tzn. więcej niż przyczółek) może i wzbudziłby jakieś oburzenie itd ale nie spodziewałbym się masowego szturmu na WKU.
    Putin wie doskonale, że mobilizacja to niebezpieczna zabawa, unika jej jak może. M.in. dlatego otwiera te wszystkie koła młyńskie i manewry na dalej wschodzie – za wszelką cenę podtrzymuje narrację, że w Ukrainie jest tylko specoperacja a w samej Rosji wsio normalno. Gdyby Ukraińcy zajęli, powiedzmy, ten Donieck koło Kamieńska Szachtyńskiego i ogłoszono powszechne larum, to iluzja normalności ostatecznie poszłaby się kochać i na poważnie stanęłoby pytanie o sens tejże specoperacji. A to byłoby bardzo niebezpieczne.

    Poza tym wątpliwe czy żołnierz rosyjski byłby dobrym żołnierzem. Gdyby mógłby (en masse) to by już był – Rosjanie rzucili na Ukrainę tyle najlepszych jednostek z najlepszym uzbrojeniem ile mogli (przecież nie ogołocą do zera granic w Azji Środkowej ani granicy chińskiej). Nawet jak im pobór wypali (w co wątpię) to dostaną tylko więcej tego co mają teraz. A jak się nie uda złamać Ukraińców to z tą masą mogą się zadziać różne rzeczy, z których żadna nie jest pożądana na Kremlu.

    @Chiny i czerwone linie
    A jakież to czerwone linie Chiny miałyby rysować na Ukrainie/Zachodzie Rosji? Rosja nie jest chińską strefą wpływów (póki co), kluczowe chińskie interesy leżą gdzie indziej a wyraźne zaangażowanie w konflikt mogłoby im zagrozić (przy nie specjalnych możliwych korzyściach). Rosja też nie po to stawia się Europejczykom żeby oddawać Chińczykom coś na Syberii. jest raczej odwrotnie – Rosjanie są świadomi, że z Chińczykami są skazani na pełną podległość a z Europą mają nadzieję wynegocjować jakiś w miarę partnerski układ. Dlatego brutalnie podbijają stawkę (i chyba zaczyna im świtać że ta taktyka może nie wypalić).

  37. @strabalski „Dlatego brutalnie podbijają stawkę”
    ..i już dużo bardziej nie mogą, musieliby chyba zaiwanić Niemcom już dostarczony gaz ze zbiorników. Na Morzu Czarnym też już raczej się nie bedą panoszyć, chyba żeby podwodniacy poszli full U-Boot i zatopili jakąś Lusitanię.

    @”Rosjanie rzucili na Ukrainę tyle najlepszych jednostek z najlepszym uzbrojeniem ile mogli”
    Łącznie z jednostkami defiladowymi, którze porzuciły sprzęt uciekając na łeb na szyję.

    @wo „W panice bo w panice, ale jednak się wycofali pod tym Charkowem, zamiast masowo machać białymi flagami.”
    Uciekli w panice, bo bali się poddać, przecież te jednostki zasadniczo przestały istnieć. Cytując Fiszera: „Rosjanie zareagowali na tę poniżającą klęskę wymianą całego dowództwa Zachodniego Okręgu Wojskowego, do którego należą 1., 6. i 20. Armia. Ze stanowiskiem pożegnał się gen. por. Roman Berdnikow, wyznaczony na to stanowisko ledwie 26 sierpnia 2022 r., po tym jak zdjęto z niego gen. por. Andrieja Syczewoja. Tym razem odwołano dowódcę okręgu i wszystkich jego zastępców, a także szefa sztabu. Rewolucja w sztabie Zachodniego OW jest tak wielka, że tymczasowo jego armiami dowodzenie przejęło dowództwo Centralnego OW.”
    Problem raczej w tym, że nadal Rosjanie kontrolują większość obszaru zajętego w lutym i marcu i wypieranie ich stamtąd, od Chersonia przez Zaporoże (z atomówką) i Mariupol po Donbas wymaga czasu, żołnierza, sprzętu i pieniędzy. I wszystkiego dużo, o ile Armia Czerwona nie imploduje.

    Poza tym jedna banalna uwaga: operacja specjalna nie jest wojną, więc nie można jej przegrać. Można dowolnie wyznaczać jej cele, zmieniać zależnie od sytuacji itd. Nawet uznać w którymś momencie, że już wystarczy i chłopaki, wracamy do domu. Natomiast wojnę owszem, przegrać można – i tego lud przed telewizorem nie wybaczy. A jeszcze jak się go wyciągnie sprzed telewizora…

  38. @Michał Maleski
    „O ile będzie podjęta taka próba – nadal uważam, że najprostszą drogą do tego byłoby wejście wojsk ukraińskich na poziomie operacyjnym w obwody belgorodzki i woroneski. […]

    W sytuacji kiedy specjalna operacja wojskowa przechodzi w etap wchodzenia ponoć rozbitej i słabej armii na tereny Rosji (przy okazji rozjeżdżając jakąś ilość jednostek drugiej armii świata) to już nawet najbardziej twardogłowi muszą zrozumieć że to nie żaden chytry plan gensztabu, tylko porażka.”

    Ale mieliby marnować cenne zasoby na zdobywanie 400tys. Biełgorodu, który jest im militarnie na-wuj? Czy zdobywać pola nie zyskując na tym nic? Twardogłowi raczej by uznali, jak to robią, że gensztab jest nieodpowiedni do powierzonego zadania i zmienili go na bardziej „twardogłowy”.

    Nie rozumiem po co pisać takie fantastyczne scenariusze, jeśli rzeczywistość dostarcza lepsze, bo (bazuję na internetowych ekspertach, bo sam się nie znam) nie wiadomo, gdzie ofensywa Charkowska się zatrzyma (podobno w ultra optymistycznych wizjach możemy 2. bitwę Siewierodoniecką zobaczyć, tym razem z nacierającymi Ukraińcami); bo nie wiadomo, co z wyrwą w centralnej części fronty chersońskiego, którą Ukraińcy zacięcię próbują poszerzyć i jeśli się uda, to połowa tego frontu się zwinie i będą mogli zacząć mielić Rosjan stricte w Chersoniu. Nawet dzisiaj Rosjanie musieli się 10km cofnąć przy samym Chersoniu, żeby wejść pod osłonę swojej artylerii z prawego brzegu Dniepru, bo na lewym prawdopodbnie amunicja się kończy and so on and so on…

    Rozumiem, że autor bloga jest fanem sci-fi, ale (przynajmniej mi) na ten moment wystarczą historie o masowej produkcji elektrycznych samochodów w Avtotorze w 2024 (czy 2025).

  39. @krzloj, @s.trabalski, @mnf:

    1/ Chiny i czerwone linie: jeżeli zaczną rysować, to się zaczniemy nimi martwić. Jak na razie nie zaczęły pomimo a) bombardowań rosyjskiej strony granicy i b) upartej, rosyjskiej propagandy o zagrożenniu dla strefy przygranicznej.

    2/ Ewentualne cele ukraińskiej operacji na północ od granicy: cóż, nie znam się na tym, ale wydaje mi się że o ile samo miasto Belgorod jest jednak za daleko od obecnej linii frontu by je skutecznie zająć, to sam teren pomiędzy Charkowem a Belgorodem jest kluczowy do tego które z tych miast jest miastem frontowym.

    Osiągnięcie przez Ukrainę linii Nikolskoe-Oktyabrskii wydaje się jednak w zasięgu armii ukraińskiej. Nie jest to dużo terenu do zajęcia, nie ma na nim na oko istotnych punktów gdzie Rosja mogłaby zorganizować obronę, a powinno to utrudnić jej ostrzeliwanie Charkowa z artylerii lufowej, Ukraińcom zaś – ułatwiłoby zHIMARSowanie celów wojskowych wokół Belgorodu.

    Dodatkowo, jak już wskazywałem – w rosyjskojęzycznych mediach szerzy się narracja o zagrożeniu dla terenów przygranicznych. Przy odrobinie szczęścia informacje o zajęciu przez Ukrainę kawałka obwodu wywołałaby panikę w Belgorodzie, a panika w 400 tysięcznym mieście-zapleczu dla frontu to zdecydowanie nie jest coś, czego Rosjanie potrzebują.

    3/ Chiński sprzęt: cóż, jeżeli coś jest nietestowane w boju i produkowane przez kraj który od lat siedemdziesiątych nie toczył żadnej wojny to nie oczekiwałbym od tego fantastycznych parametrów. Do tego czas potrzebny na przeszkolenie załóg, którego Rosja nie da i najpewniej by rzuciła jednostki na chińskim sprzęcie prosto na front, więc efekt byłby raczej znany.

    4/ Długość wojny: cóż, chyba nikt nie wierzy że ona się skończy szybko? Ani Rosja nie jest gotowa uznać swojej porażki i będzie walczyć do końca, ani Ukraina nie widzi miejsca na kompromis w sprawie swojej suwerenności i granic (i słusznie!). Dodatkowo Ukraina musi być świadoma, że jeżeli nie złamie się Rosji gospodarczo-militarnego kręgosłupa, to ta wróci z wojskiem prędzej czy później. Nie brałbym więc pod uwagę tego jak ewentualne wejście Ukrainy na tereny Rosji wpłynie na długość konfliktu, choć coś mi mówi że raczej skróciłby czas wojowania niż wydłużył.

    Wydaje mi się też, że Ukraina faktycznie działa w sposób maksymalizujący trwałe straty Rosji – tym tłumaczę karkołomne wręcz operacji charkowskiej. Starali się dogonić uciekające jednostki rosyjskie.

    Z tego też powodu wróżę z fusów, że pod Chersoniem Ukraina nie zgodzi się na ewakuację rosyjskiego wojska przez Dniepr, a plotki o takich negocjacjach mają na celu opóźnienie ewentualnej „spontanicznej” ewakuacji tych sił. Ukrainie najbardziej opłaca się wziąć ich do niewoli lub zabić niż puścić choćby i w skarpetkach. To, że obecnie Rosja nie ma możliwości samodzielnego odbudowania sił pancernych nie oznacza, że za dwadzieścia lat nie podejmie kolejnej próby inwazji, tym razem na sprzęcie kupionym od kogoś za ropę i gaz.

    Smętna prawda o wojnie jest taka, że im mniej żołnierzy wroga wróci cało i zdrowo do domu, tym większa szansa na trwały pokój.

  40. @MMaleski „cóż, nie znam się na tym, ale wydaje mi się że o ile samo miasto Belgorod jest jednak za daleko od obecnej linii frontu by je skutecznie zająć, to sam teren pomiędzy Charkowem a Belgorodem jest kluczowy do tego które z tych miast jest miastem frontowym.”
    Żadne z tych miast nie jest miastem frontowym. Charków jest ostrzeliwany z okolic Biełgorodu – ale również z okrętów na Morzu Azowskim, przy czym są to wyłącznie ataki o charakterze nękającym/terrorystycznym. To nie jest tak, że kilometr za granicą stoi sobie na placu bateria Uraganów w równym rzędzie.

    @”Z tego też powodu wróżę z fusów”
    Owszem, natomiast dowództwo ukraińskie ma +1000 punktów do charyzmy za swoje pragmatyczne, elastyczne podejście, dzięki któremu oszczędzają życie przynajmniej części swoich żołnierzy, z takim trudem i nakładem środków wyszkolonych i wyposażonych.

    @”To, że obecnie Rosja nie ma możliwości samodzielnego odbudowania sił pancernych nie oznacza, że za dwadzieścia lat nie podejmie kolejnej próby inwazji”
    A co będzie za sto lat! Ho ho, miecze świetlne i plecaki rakietowe!
    Za 20 lat Rosja będzie albo na drodze do cywilizowanego świata (powiedzmy, poziom Turcji, czyli skłócenie z zachodnim sąsiadem i groźby karalne pod jego adresem, ucisk opozycji i różne brudne chwyty w polityce zagranicznej) albo będzie takim dużym Iranem (gospodarcza autarkia wymuszona sankcjami, ogólna bieda społeczeństwa poza rządzącą elitą, knucie przeciw sąsiadom i Zachodowi). A Iranu nie stać na żadną wojnę, Turcję jedynie na interwencję w upadłej Syrii.

  41. Jakby Ukraina zdecydowałą się zdobywać ten Biełgorod, tak czy inaczej zginęli by jacyś cywile. Nawet bez rosyjskich prowokacji. Po co im brać coś takiego na siebie, tym bardziej, że ten sam efekt propagandowy można osiągnąć zajmując Ługańsk.

    Wracając do Rammsteina. Nie wiem, czy młodzi w czołgach słuchają. Może chociaż Kliczko słucha „Sonne”.

  42. „To nie jest tak, że kilometr za granicą stoi sobie na placu bateria Uraganów w równym rzędzie.”

    W czasie ofensywy poprzedniotygodniowej mignął mi taki news: Rosjanie przejechali ze sprzętem przez granicę, a Ukraincy nie patrząc na linię graniczną – przekroczyli granice, postrzelali, sprzęt zabrali i wrócili. Źródła nie ma, potwierdzenia nie ma.

  43. A tu parę słów red. Winieckiego o ciekawej geopolitycznie sytuacji w Karabachu:
    „Azerbejdżan na początku lat 90. stracił Karabach, jego część odzyskał dwa lata temu. W krwawej rundzie wojny z 2020 r. zginęło ok. 7 tys. osób, sto kilkadziesiąt tysięcy musiało opuścić swoje domy. Ale sytuacja nie wyklarowała się po myśli Baku. Azerbejdżan ma zdecydowaną przewagę, a otoczenie Alijewa pewnie od miesięcy się zastanawia, czy to nie jest odpowiedni moment, by po latach czekania wreszcie zagrać o pełną pulę. Jakimś problemem jest jednak to, że lądowe połączenie do Nachiczewania wymaga nie tylko odzyskiwania kiedyś straconych ziem, ale podboju terenów Armenii – a to wbrew regułom prawa międzynarodowego i będzie budziło wątpliwości, zwłaszcza na Zachodzie.
    Tyle że akurat teraz te wątpliwości mogą być słabsze. Unia Europejska potrzebuje jak najszybciej alternatywy dla gazu ziemnego z Rosji i jednym ze sposobów jest zwiększenie dostaw z Azerbejdżanu. Po drugie Armenia, nawet jeśli jest ofiarą agresji, pozostaje w ścisłym związku z Rosją i będzie oceniana nie przez pryzmat jej standardów demokratycznych (na tle regionu całkiem niezłych), ale toksycznego sojuszu z Kremlem.
    Z pewnymi wyjątkami, bo premier Nikol Paszynian, po linii tradycyjnych stosunków z Paryżem, szukał wsparcia u Emmanuela Macrona, i to Francja ma postawić sprawę na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ.”
    https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2181378,1,armenia-i-azerbejdzan-znowu-walcza-kreml-nie-przyjdzie-z-odsiecza.read?src=mt

  44. Niemiecka wunderwaffe, rakieta V2, była napędzana właśnie kartoflami, oczywiście pośrednio*. Jeden start zużywał 30 ton kartofli.

    W Peenemünde jest o tym gablotka.

  45. W międzyczasie zaczęto też strzelać na granicy Kirgistanu i Tadżykistanu. Jak widać odmrażają się zamrożone konflikty. Możliwości są dwie:
    1. Kolejne kraje urwą się Rosji i przeorientują na innego wielkiego brata, tylko że niekoniecznie muszą to być USA, jak w przypadku Ukrainy, mogą też być Chiny. Azerbejdżan już jest satelitą Turcji.
    2. Rosja wykorzysta konflikty do własnych celów i całkowicie podporządkuje sobie kolejne kraje. Będzie to również sposób na przykrycie porażki operacji specjalnej.

  46. @klemenko
    To są te piwoty, w które nie wierzył Awal. Ale wydaje się (tzn. mi się tak wydaje, on pewnie w to nadal wątpi), że rosyjski odpowiednik NATO, czyli CSTO/ODKB, się właśnie rozsypuje. „Pravda” dziś lamentuje, że wiele krajów (zwłaszcza *stany) są już w tej organizacji tylko nominalnie, bo się reorientują na Turcję, Zachód i Chiny.

  47. Po prawdzie jak czytam Awala to mam wrażenie jakbym czytał jakiegoś Bartosiaka. Drabina eskalacyjna, business as usual, armia nowego wzoru, głos wschodnioeurpejskiej lewicy.

    Co do taj Azji środkowej – Turcja i Chiny to jedno, ale tam całkiem blisko ma też inny względnie silny kraj Pakistan, mający po talibanizacji Afganistanu całkiem niezłą projekcję siły w regionie. Pytanie czy to oni nie mieszają, talibowie już dumali nad marszem na Tadżykistan. Kirgizi z jednej, talibowie z drugiej.. psipadek?

  48. Pakistan ma chwilowo dość własnych kłopotów, np. połowę kraju pod wodą.
    Z rzeczy nieoczywistych – bardzo ciekawy zeszłotygodniowy podcast Działu Zagranicznego o kwestiach kulturowych w trenowaniu globalnej anglojęzycznej oraz lokalnych AI, m.in. z konkluzją, że Chiny właśnie zamykają się przed Zachodem (aż do poziomu rezygnacji z nauki angielskiego w szkołach) i wychodzą ze wspólnych badań naukowych. A Rosja, bojkotowana przez Zachód, będzie się musiała podpiąć również w tym zakresie pod Chiny. Kulturowo to może za dekadę-dwie być ciekawy crossover…
    https://dzialzagraniczny.pl/2022/09/dlaczego-sztuczna-inteligencja-nie-uwzglednia-kulturowej-roznorodnosci-swiata/

  49. @Kontad Matys

    „Po prawdzie jak czytam Awala to mam wrażenie jakbym czytał jakiegoś Bartosiaka.”

    Zgodnie z przyjętą konwencją (argument ad personam = przyznanie braku argumentów) dziękuję koledze za te wyrazy uznania, ale też niespecjalnie zachęcam naśladowców. Merytoryczne polemiki zupełnie wystarczą. W tym duchu, przypomnę, sformułował kolega swego czasu zupełnie nie Bartosiakową, choć niepopartą żadnymi źródłami ocenę: „Żadnego przestawiania Rosji z węglowodorów na bardziej wyrafinowaną produkcję nie będzie bo to nie leży w interesie kliki Putina”. Natomiast ja, Bartosiakista, zidentyfikowałem i rosyjskie oficjalne dokumenty mówiące o takim właśnie przestawianiu i konkretne projekty je realizujące – co do których punktowo (Avtotor) formułuję precyzyjne weryfikowalne przewidywania. Więcej w tym zakresie nie mogę zrobić dla wzbogacenia czytelniczych wrażeń kolegi.

    „business as usual”

    Ta moja teza istotnie bankrutuje na naszych oczach. Szef NATO zapowiada „Nie będzie powrotu do business as usual z Rosją” [1]. Mocne, jasne słowa. Ich data: kwiecień 2016 – a wszak wszyscy pamiętamy, co potem nastąpiło. Natychmiastowe wstrzymanie budowy Nord Stream 2, firmy takie jak BMW czy CCC sprzedające rosyjskie aktywa, koniec z polskim importem węgla z Kuzbasu…

    Dziś nikt nie czyni takich pustych zapowiedzi. Zamiast nich widzimy po prostu kolejne przymiarki do negocjacji z Rosją, potwierdzane przez zachodnie, ukraińskie i rosyjskie źródła. Od początku stawiam weryfikowalną tezę, że do porozumienia politycznego stanowiącego podstawę BAU, w tym m.in. znoszenia unijnych sankcji, dojdzie do końca 2023 r. Zweryfikujemy ją.

    Zaś kolega prezentuje tezę, jak rozumiem, że żadnego takiego porozumienia nie będzie, a na domiar złego ujawnią się do tego czasu udokumentowane działania Pakistanu, osłabiające regionalnie Rosję – ową Rosję, która wiosną po wizycie Khana w Moskwie rozpoczęła negocjacje traktatu inwestycyjnego z tym Pakistanem [2], zaś aktualnie wysyła mu pomoc powodziową [3]. Tę trzeźwą, zupełnie nie-Bartosiakową tezę kolegi też zweryfikujemy.

    @WO

    „są już w tej organizacji tylko nominalnie”

    Niech więc choćby symbolicznie udzielą wsparcia sprzętowego Ukrainie ze swych bogatych postsowieckich zasobów. Lub np. zagłosują przeciw Rosji w ONZ. Piwoty bezobjawowe mnie nie urządzają – mam niestety nieprzejednanie wrogie nastawienie do Putina i chcę realnego zablokowania mu nowego BAU oraz militarnych gróźb dla wschodniej Europy.

    Nie widzę w jaki sposób miałoby w tym pomóc odegranie przez niego kolejny raz roli mediatora w obronie coraz silniej uzależnionej od Rosji Armenii czy też rozjemcy wygaszającego regularne (następującego co kilkanaście miesięcy) utarczki Turkmenistanu i Kirgistanu, gdzie po obu stronach są rosyjskie bazy: [4].

    Kochani, nie jestem aktualnie w stanie odpowiadać na każdą taką refleksję. Wrócę za ok. pół roku. Wystarczająco długi czas, by zdemaskować moje wszelkie przestrzelone predykcje i naiwne iluzje.

    [1] https://www.theparliamentmagazine.eu/news/article/no-return-to-business-as-usual-with-russia-warns-nato-chief

    [2] https://www.brecorder.com/news/amp/40168345

    [3] https://reliefweb.int/report/pakistan/russian-emergency-humanitarian-aid-pakistan

    [4] https://ine.org.pl/wp-content/uploads/2020/12/ZAGRANICZNE-BAZY-WOJSKOWE-FEDERACJI-ROSYJSKIEJ.pdf

  50. @awal
    „Niech więc choćby symbolicznie udzielą wsparcia sprzętowego Ukrainie ze swych bogatych postsowieckich zasobów.”

    Przecież nikt nie mówi, że przeszli na stronę NATO/Ukrainy. Niektórzy zaprzeczali do niedawna temu, że przestali być sojusznikami Rosji (w ramach istniejacych już tylko na papierze struktur typu ODKB).

    „Piwoty bezobjawowe mnie nie urządzają”

    Objaw polega na olewaniu apeli Rosji o wsparcie.

    „Nie widzę w jaki sposób miałoby w tym pomóc odegranie przez niego kolejny raz roli mediatora w obronie coraz silniej uzależnionej od Rosji Armenii ”

    Nie odegra jej. Jest skompromitowany i ośmieszony. Mediować może swoją starą (o ile ta będzie mieć dobry humor).

  51. @Awal „Nie widzę w jaki sposób miałoby w tym pomóc odegranie przez niego kolejny raz roli mediatora w obronie coraz silniej uzależnionej od Rosji Armenii”
    Przez niego = Putina? Przecież prezydent Armenii zwrócił się z prośba o interwencję do Macrona, nie do Putina. Ormianie pewnie lepiej od nas zdają sobie sprawę z rzeczywistych możliwości Rosji.

    @”Wrócę za ok. pół roku.”
    Kaman, obaj wiemy, że to nieprawda.

  52. @WO

    “w ramach istniejacych już tylko na papierze struktur typu ODKB”

    Istniejące (nie tylko na papierze) struktury to rosyjska 102-ga baza lądowa w Tadżykistanie (aktualnie wg szacunków RWE ok. 5 tys. personelu – już po wysłaniu jego części do Ukrainy) oraz 999-ta baza powietrzna w Kirgistanie (ok. 0,5 tys. personelu) plus mniejsze instalacje obserwacyjne w obu krajach. Takoż siły w Karabachu i Armenii. To kategoria „jest”. Twierdzenie, że to się jednak rozpadnie należy do hipotetycznej kategorii „może być”. Takie twierdzenia były już podnoszone po rosyjskiej inwazji na Krym, z podobnym na razie skutkiem jak zapowiedzi Stoltenberga z tego czasu, że nie wróci „business as usual” typu NS2.

    Tak, sprawę trzeba obserwować. Nie, nie każdy możliwy wynik będzie dla nas w Polsce i Ukrainie pozytywny. Nie będą nim np. jakieś rosyjsko-zachodnie gwarancje bezpieczeństwa dla Armenii, wg modelu mińskiego. Nie będzie nim uspokojenie sytuacji na granicy kirgisko-tadżyckiej kolejny raz uzgodnione na Kremlu.

    Jako nieprzejednany wróg Putina potrzebuję więcej niż tylko hipotetycznej degradacji jego aktywów. Na razie ostrzeliwuje miasta w Europie, w zamian za co dostaje telefonicznie propozycje negocjacji ze strony europejskich przywódców. Którzy niedługo spotkają się z nim na szczycie G20 w Dżakarcie. Polski tam nie będzie – mogłaby być, gdyby Rosję wyrzucono z tej grupy (moje Bartosiakistyczne wołanie o głos wschodniej Europy).

  53. @sheik.yerbouti

    „Ormianie pewnie lepiej od nas zdają sobie sprawę z rzeczywistych możliwości Rosji.”

    Jako nieprzejednany wróg Putina chcę realnego uszczuplenia jego aktywów, nie kolejnego newsa w stylu „Macron gotowy do współpracy w zakresie bezpieczeństwa Armenii”. Takie newsy słyszeliśmy np. w 2020 r. [1] i w latach wcześniejszych, od kiedy trwa konflikt w Karabachu. Kto to regularnie śledzi, nie dostrzeże dziś niestety oznak osłabienia zależności Armenii od Rosji. Jeśli zobaczymy faktyczne osłabienie tej zależności (jakikolwiek realny militarny czy polityczny wkład innego podmiotu w armeńskie bezpieczeństwo), będzie o czym mówić. Niekoniecznie z satysfakcją, ale przynajmniej o czymś.

    „Kaman, obaj wiemy, że to nieprawda.”

    Nie rozumiem tej uwagi kolegi. Kolega bartolpartol obok błaga mnie, żebym mniej wytrwale wracał do weryfikacji podniesionych wcześniej wątków. Powrócę do nich i tym razem, jakkolwiek po pauzie wymuszonej życiem pozablogowym.

    [1] https://www.rferl.org/a/macron-france-ready-lasting-solution-karabakh-conflict/30946318.html

  54. @Awal
    „Kolega bartolpartol obok błaga mnie, żebym mniej wytrwale wracał do weryfikacji podniesionych wcześniej wątków.”

    Ojapierdykam. Miałem poważne podejrzenie, że nie potrafisz w ironię, teraz jestem tego pewien. Poza tym jesteś koszmarnie niesłowny. Po raz kolejny pożegnałeś się na pół roku i od razu wróciłeś. I jak tu wierzyć w cokolwiek co piszesz?

  55. @bartolpartol
    „I jak tu wierzyć w cokolwiek co piszesz?”

    Absolutnie w nic nie wierzyć! Sprawdzać podawane źródła i weryfikować predykcje – litewski tranzyt otwarty, sankcje na Solikamsk nie nałożone, Chersoń niestety nadal okupowany, a jak będzie z Avtotorem sprawdzimy. Kolega chce mieć możliwość ćwiczenia na mnie do tego czasu swej subtelnej ironii bez moich uciążliwych odpowiedzi – i dobrze, niech kolega tę możliwość ma. Dla współ-komcionauty wszystko!

    @WO

    „Mediować może swoją starą (o ile ta będzie mieć dobry humor).”

    Rosja, jak się zgadzamy, jest w ogromnej mierze zacofanym krajem nie radzącym sobie z produkcją podstawowych towarów. Jest też krajem mafijnym, zaprawionym w mordowaniu własnych i cudzych obywateli. A jednocześnie ten marny kraj od pół roku niszczy terytorium naszego sąsiada, zaś nam w dużej, choć trudnej do określenia, mierze ustawia wewnętrzną politykę (opieram się o reporterskie książki Rzeczkowskiego, nie o chaotyczny wywiad Pytla). Bezsilne żarty z rusków były słuszną, bo jedyną możliwą, bronią w PRL. Teraz, z naszym unijnym członkostwem i ekonomicznym potencjałem, powinniśmy mieć więcej do powiedzenia w powstrzymywaniu ruskich zapędów. Chociaż tyle, co Ukraina (na forum politycznym) czy Bałci. Niestety, Kreml nie będzie nam ułatwiał zadania. Jego strategie ewoluują – zobaczymy nowe w miejsce zużytych i zdemaskowanych. Musimy jako kraj przeciw tym strategiom pokazać coś skuteczniejszego niż chojrackie żarty w swoim gronie.

  56. @awal
    ” Takoż siły w Karabachu i Armenii. ”

    Które są w obecnym konflkcie jakoś dziwnie – jak to ująłeś – bezobjawowe. Trochę wygląda na to, że wszystko co jeszcze się rusza, strzela albo lata, już zabrano do Ukrainy (a teraz zazwyczaj rdzewieje na jakimś pobojowisku). W tych bazach siedzą siły bezsilne.

  57. @WO

    Życie mnie na razie wygania, ale rozumiem swój zakres obowiązków – po sabatikalu wrócę.

  58. @awal
    „Życie mnie na razie wygania, ale rozumiem swój zakres obowiązków – po sabatikalu wrócę.”

    Szkoda, bo notkę podsumowującą będę pisał niedługo – rosyjska odpowiedź na ofensywę sprowadza się na razie do umacniania pozycji obronnych, oni tego Izjuma już nie odbiją, a bez niego nie mają jak zająć Doniecka. Więc już chyba to i owo wiadomo na temat przyszłych kresek na mapie (nawiasem mówiąc, Azerbejdżan swoje kreski właśnie przesuwa as we speak).

  59. @WO

    „siły bezsilne”

    Zobaczymy, nie spodziewam się, ale niechby się okazała ta bezsilność realnym militarnym wejściem innego aktora. Albo głosem sojusznika za antyrosyjską inicjatywą na dowolnym forum. Na liście do weryfikacji.

  60. @Awal „Nie rozumiem tej uwagi kolegi.”
    Awalu, jeśli ktoś zachowuje się jak operowy chór (śpiewa „chodźmy, chodźmy”, ale stoi w miejscu i nigdzie nie idzie) i ta sytuacja powtarza się na oko jakieś 86 razy, to świadczy to albo o całkowitej niewiarygodności takiej zapowiedzi, albo – co wolę, jako zagorzały miłośnik klasycznego kabaretu literackiego – stanowi stały element skeczu (np. „Fajny film wczoraj widziałem – Momenty były?” lub „Niedobrze panowie, niedobrze” lub „W niezapomnianym roku 1905″). Zakładam, pełen dobrej woli, że to taki *zamierzony* element humorystyczny.

    @”Jako nieprzejednany wróg Putina chcę realnego uszczuplenia jego aktywów”
    Tu z kolei proponuję skrót JnwP, na podobieństwo tego zastrzeżenia Słonimskiego o Gdyni.

    @”Jeśli zobaczymy faktyczne osłabienie tej zależności (jakikolwiek realny militarny czy polityczny wkład innego podmiotu w armeńskie bezpieczeństwo), będzie o czym mówić.”
    Armenia nie ma geopolitycznych przyjaciół, ma tylko dużą diasporę we Francji i USA. Ale samo wsparcie Kardashianek może nie wystarczyć. Azerbejdżan ma natomiast Turcję i ropę.

    @”Chersoń niestety nadal okupowany”
    Ukraińska armia jest dokładnie JEDNĄ wieś od Chersonia, według dzisiejszych raportów: „In the Kherson Region, the Ukrainian Armed Forces de-occupied the village of Kiselyvka. Today, the only settlement that separates the Ukrainian military from Kherson is Chornobayivka, said Samoilenko, head of the regional council.”

  61. @Konrad Matys
    „Po prawdzie jak czytam Awala to mam wrażenie jakbym czytał jakiegoś Bartosiaka.”

    Dokładnie to samo napisałem jakiś tydzień temu! <3

    @Ad. pomocy zbrojnej dla Ukrainy ze *stanów.

    Z całą stanowczością zaprzeczali, że takiej udzielali przez proxy:
    https://asiaplustj.info/en/news/centralasia/20220811/kazakhstan-denies-information-about-selling-weapons-to-uk-for-ukraine-as-baseless

    Wygląda na to, że w dementi nie uwierzył im Putin i ich zdepiwotował:
    https://www.euractiv.com/section/central-asia/news/kazakhstan-halts-arms-exports-amid-ukraine-war/

  62. @awal
    „Zobaczymy, nie spodziewam się, ale niechby się okazała ta bezsilność realnym militarnym wejściem innego aktora. ”

    Ja za tym akurat nie tęsknię, bo Chiny i Turcja to nie są jakieś kraje moich marzeń. No i prywatnie szkoda mi Armenii, postawili na złego konia i zapłacą straszną cenę. Ten epicki łomot z zeszłego tygodnia chyba jednak nie tylko ja interpretuję jako sygnał, że Rosja już nie ma militarnych rezerw, które mogłaby przerzucić do Karabachu (czy w zasadzie gdziekolwiek).

  63. @WO

    „Azerbejdżan swoje kreski właśnie przesuwa as we speak”

    Walki wczoraj ustały, a Putin rozmawia z azerskim prezydentem Alijewem (bez Ormian) jutro w Samarkandzie. Więc jednak nadal
    Rosja, choć Armenię przeciw Azerom popiera też – jak widać z nieszczególnym przekonaniem – administracja prezydencka w USA. Na razie jedynym efektem tych rozmów będzie moim zdaniem szybsze wdrożenie już zawartych ustaleń z 2020 r. – typu niezakłócony azerski tranzyt do Nachiczewania.

    „No i prywatnie szkoda mi Armenii, postawili na złego konia”

    Nie mają innych koni. Znam z podróży Armenię. Stara kultura, co przekłada się np. na estetykę przestrzeni publicznej lepszą niż u nas. Ale i kraj z diasporą ekonomicznie silniejszą niż on sam. To nigdy nie wróży dobrze. Nasze zadanie to zapobiec podobnemu scenariuszowi na Ukrainie. Temat szerszy niż kreski na mapie, komentarz do niego zyska na dystansie.

    Dzięki za miłe słowa!

  64. @Awal „choć Armenię przeciw Azerom popiera też – jak widać z nieszczególnym przekonaniem – administracja prezydencka w USA”
    Eeee, to co powiedział Blinken, to jest absolutne nic („konflikt nie może zostać rozwiązany poprzez przemoc”)

    @wo „No i prywatnie szkoda mi Armenii”
    Mają geopolitycznego pecha, tylko oczko mniejszego niż Kurdowie. Ale też mogli sobie lepiej państwo urządzić, duch postradziecki trzyma sią tam ponoć mocno.
    Jest w dzisiejszym NZZ taka fascynująca mapka, mianowicie Armenia, Azerbejdżan oraz „tereny podkontrolą armeńską”, „tereny oddane Azerbejdżanowi”, „tereny zdobyte przez Azerbejdżan” i „obszar dawnego Nagornego Karabachu” Oczywiście nic się z niczym nie pokrywa, co pozwala przewidywać jeszcze długie lata konfliktu zmiennej intensywności.

  65. @sheik
    „jeśli ktoś zachowuje się jak operowy chór (śpiewa „chodźmy, chodźmy””

    Offtopicznie – ale skoro tu rządzę, to wiadomo, „das bestimme ich” – czy ktoś z PT Bywalców Opery kojarzy pierwowzór tego powiedzonka? Znam je oczywiście z Tintina, ale czy to luźna fantazja Herge, czy faktycznie w jakiehś/jakichś operach jest taki chor? W wersji tintinowej to zresztą jest „idziemy, idziemy”.

  66. Pi razy oko kojarzę z Aidą, do tego pewnie jakiś operowy Hamlet. Znalazłoby się też może coś w Simonie Bocanegro, może w Otellu.

  67. Ja jednak jeszcze ontopicznie, bo nie lubię gołosłownego zarzucania mi niewiarygodności.

    @sheik.yerbouti

    „ta sytuacja powtarza się na oko jakieś 86 razy, to świadczy to albo o całkowitej niewiarygodności”

    Ta sytuacja powtórzyła się 5 razy:

    Predykcje zamknięte:

    1) Stacjonowanie Rosjan w Chersoniu w dniu 30/6

    – ogłoszona:
    22/3/2022 14:23
    https://ekskursje.pl/2022/03/now-playing-188/#comment-26128

    – zweryfikowana pozytywnie:
    29/8/2022 18:40
    https://ekskursje.pl/2022/08/pol-roku-wojny/#comment-30363

    (odczekałem dodatkowe 2 miesiące zgodnie z zaleceniami kolegi mtg, przyznałem też koledze k.kisiel trafniejszą terminologię – „prolonged war”)

    2) Nieuwzględnienie zakładów magnesowych w Solikamsku w unijnych pakietach sankcyjnych:

    – ogłoszona:
    28/4/2022 20:47
    https://ekskursje.pl/2022/04/wojenny-klub-ksiazki/#comment-26759

    – zweryfikowana pozytywnie:
    24/8/2022 02:18
    https://ekskursje.pl/2022/06/avtokartoshka-de-luxe/#comment-30147

    3) Umożliwienie przez UE tranzytu kolejowego przez Litwę do Kaliningradu

    – ogłoszona:
    2/7/2022 10:14
    https://ekskursje.pl/2022/06/avtokartoshka-de-luxe/#comment-28504

    – zweryfikowana pozytywnie:
    16/8/2022 19:10 – punkt (B)
    https://ekskursje.pl/2022/06/avtokartoshka-de-luxe/#comment-29858

    Predykcje otwarte:

    4) Stopniowy powrót BAU z Rosją, w tym uruchomienie produkcji EV przez zakłady Avtotor, zgodnie z przewidywanym przeze mnie harmonogramem

    – ogłoszona:
    10/5/2022 13:22
    https://ekskursje.pl/2022/05/tragedia-na-przeleczy-diatlowa/#comment-27328

    – uszczegółowiona:
    16/8/2022 19:10 – punkt (C)
    https://ekskursje.pl/2022/06/avtokartoshka-de-luxe/#comment-29858

    – raport bieżący (patrz ostatni akapit):
    11/9/2022 14:48
    https://ekskursje.pl/2022/09/now-playing-191/#comment-30641

    – dalsze raporty i finalna weryfikacja nastąpi zgodnie z harmonogramem

    5) „Brak objawowego piwotu” definiowany jako: utrzymanie się Naddniestrza, brak azerskiego połączenia lądowego z Nachiczewaniem i brak zmian terytorialnych w Azji Centralnej + utrzymanie aktualnych zagranicznych rosyjskich baz wojskowych + brak zmian w członkostwie rosyjskiego bloku obronnego (OUBZ) i unii gospodarczej (EAUG) + brak głosowań ich członków przeciw Rosji w ONZ

    – ogłoszona: dziś
    – weryfikacja za pół roku (koniec lutego 2023)

    Z Twojej strony, Szejku, mamy natomiast następującą predykcję:

    Załamanie budżetowe Rosji w połowie 2023 r. (brak wypłat emerytur)

    – ogłoszona:
    9/5/2022 12:27
    https://ekskursje.pl/2022/05/tragedia-na-przeleczy-diatlowa/#comment-27261

    – weryfikacja nastąpi na koniec czerwca 2023 r.

    Wolałbym tych predykcji nie wygłaszać – one nie są w szczególnie dobrym guście wobec sytuacji, gdzie codziennie wolą Putina giną ludzie. Jednak są lepsze niż lekceważenie wciąż utrzymującego się agresywnego potencjału Rosji. By nie zmarnować ofiary Ukraińców musimy widzieć, z jakim wrogiem się zmagają i na co go wciąż niestety stać. Oraz robić swoje, by mu realnie szkodzić.

  68. W „Królu Rogerze” chór śpiewa w finale jedynie:
    Ku tobie!
    W szale pieśni!
    Ku sobie wzywa nas!
    Wzywa nas,
    W upojeń wiecznych kraj!

    …ale pozostaje w miejscu.

    Faktycznie, przekręciłem powiedzonko, też znam je przecież w wersji „idziemy”

  69. @”Ta sytuacja powtórzyła się 5 razy”
    Awalu, przecież nia mam na myśli Twoich predykcji, jak bardzo egzotyczne by mi sie nie wydawały, i jak bardzo nie przebijałby przez Twoje obawy tradycyjnie niemiecki mindset (ustanowienie BAU z Rosją w pierwszym możliwym momencie albo i przed nim, paniczny lęk przed Iskanderami Zagłady stacjonującymi w Kaliningradzie).
    Mam na myśli Twoje niezwykle liczne pożegnania łączone z zapewnieniem, że tym razem to już naprawdę koniec, obowiązki wzywają, pół roku ciszy. Wbrew wyrzutom Gospodarza nie wyrzucam Cię z bloga nie tylko dlatego, że absolutnie nie mam takich możliwości i kompetencji („Ej, Siwy, zostaw go, to w końcu jego balkon” – może mały konkursik nt. źródła tego cytatu?) – nie mam nic przeciwko Twoim komentarzom, czytałem tu już rzeczy znacznie bardziej odjechane. Chichram się jedynie z tego, co dość dokładnie opisałem w komciu powyżej, podpierając się operowym powiedzonkiem.

  70. @sheik.yerbouti

    To nie są Iskandery Zagłady, lecz przyfrontowego autokratyzmu i zahamowanego rozwoju. A towarzyszą im e-maile szantażu i taśmy manipulacji.

    Predykcje jak predykcje – jeśli sprawdzą się mimo ich „egzotyczności” to może należy się im – i tezom jakie ilustrują – jednak przyjrzeć.

    Chór: zrujnowaną wiarygodność czas odbudować.

  71. @Awal

    „A jednocześnie ten marny kraj [Rosja] od pół roku niszczy terytorium naszego sąsiada”

    Nie chcę stawiać jakiś szalonych prognoz, ale CK Armii w 1914 roku nawet udało się zająć Belgrad, a w 1915 wypchnąć serbską armię do Macedonii (co prawda wzmocniona niemieckimi siłami). Rosja nie jest nawet na tym etapie i rosyjscy komentatorzy zaczynają przebąkiwać, że w tej wojnie nigdy już nie będzie. Także ten tego…

  72. Armenia nie ma żywcem jak przeorientować swojej polityki. Oni by może nawet chcieli zwrócić się na zachód, ale nie mają jak. Pozostaje im tylko coraz bardziej bezsilna Rosja i słaby Iran. Turcja jest wroga i będzie wroga, Azerbejdżan wiadomo, Gruzja stawia na Turcję, Zachód nie otworzy drugiego konfliktu, zanim nie zakończy definitywnie obecnego.

    @krzloj
    „Dokładnie to samo napisałem jakiś tydzień temu! <3"
    Bo to podobne jest. Wiara, że parę prostych formułek opisze złożoność świata tego.

  73. @Tak ogólnie albo czekając na Godota
    Jest taki blog, tu chyba nie wspominany: globalnagra.pl
    A na nim, w Artykułach, coś bardzo długiego: Kolaps Rosji.

    Tytuł zachęcający, a w podsumowaniu:
    „Federacja Rosyjska to nie Związek Sowiecki. To państwo będące jedynie cieniem dawnej potęgi, stąd myślenie o nim w kategoriach wielkiego imperium jest drogą donikąd. Ma kurczącą się w zatrważającym tempie demografię, niewydolną gospodarkę i kończące się, łatwo dostępne zasoby paliw kopalnych. W dodatku w wyniku wojny znacznie nasiliło się zjawisko emigracji specjalistów i ucieczki kapitału.”

    Na to pomiędzy na razie tylko rzuciłem okiem i wygląda zachęcająco. Tutaj front zamarł, więc może ktoś zechce poznać i skomentować.

  74. Lata ta Globalna Gra po całym fejsie, więc dziś nieco tej notki przeczytałem. Herezji tam nie widzę, ale tak ogólno-globalne podejście siłą rzeczy sprowadza się do planowania w skali 1:10 000 000, podczas gdy ja wolę 1:1000 lub większe. Czyli raczej analiza losów Avtokartoszki (to może być za kilka lat świetny reportaż!), gdzie jest miejsce na konkret co, gdzie, jak i dlaczego, niż rozważanie Stanu Całej Gospodarki FR – w dodatku takiej, która nigdy nie miała wiarygodnych statystyk i uczciwej polityki informacyjnej. Z takimi danymi na wejściu można mniemać, można i nie mniemać.
    Zatem „globalnie” obstaję co najwyżej przy mojej *kontrolce emerytalnej* (najbliższy odczyt na koniec czerwca 2023), uwaga uwaga Awalu – ochotnicy zwabieni na front wysokim żołdem już dziś się często skarżą, że go nie dostają.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.